Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
Jak się okazało, jednak elektroniczny test Clear Blue pokazał owulację o jeden dzień za późno. Na monitoringu w 10dc był już płyn, a hormony w tym samym dniu: LH 19,87, estradiol 330. Ale jupi, jupi, mam owulkę! Co za radość
Cześć :)
Stęskniłam się za Wami, więc postanowiłam chociaż zaglądać do pamiętnika. Dziękuję za słowa otuchy. Przykro mi z powodu siostry :( tym bardziej, że jej mówiłaś o planowaniu dzidzi w sekrecie. Człowiek myśli, że rodzina nigdy go nie zawiedzie i może jej powiedzieć dosłownie wszystko, a tu taka niemiła niespodzianka. Jaka jest różnica wieku pomiędzy Tobą, a siostrą?
Rok:) Ale nigdy się dobrze nie dogadywałyśmy, są za wielkie różnice charakterów. Ona nie planuje w ogóle mieć dzieci, może dlatego nie rozumie jaka to jest przykrość. Mimo wszystko się kochamy, w końcu jesteśmy rodzeństwem i znamy się całe życie. PS. Pamiętnik to dobra opcja, można się wygadać i wyżalić, ale na forum nie wchodź jeśli chcesz się odciąc:)
A no to mała różnica. No, ale co człowiek to inny charakter. Też tak mam z siostrą :) Wiadomo rodzeństwo rodzeństwem zawsze pozostanie. Im jestem starsza tym bardziej chcę pielęgnować te nasze stosunki. A co do forum to nie wchodzę, wiem czym to grozi :) Pozdrawiam :)
20 dc, zrobiłam test ciążowy, który i tak nie miał szans powodzenia LOL. Oczywiście negatywny, bo jakżeby inaczej. Jak tu wykrzesać z siebie optymizm? Niby psychika jest ważna w trakcie starań, ok, ale jak myśleć pozytywnie po tylu porażkach?
Od kilku dni czuję lewy jajnik jak w trakcie owulacji. Do @ 3 dni, ale zazwyczaj mnie inaczej boli przed @, mam tylko nadzieję, że mi się z hormonami nic nie pochrzaniło. W pracy stres, codzinnie nadgodziny, nie zdziwiłabym się...
Ja wczoraj czułam ból jajnika, a byłam 3 dni po @. Organizm płata mi figle. Też od razu pomyślałam o hormonach...
Kochana, nie ma co myśleć za dużo nad tym. Sama napisałaś, że jesteś teraz pod stresem, a wiadomo jak on wpływa na organizm. Połączenie "staranie o dziecko + stres" = mieszanka myśli. Życzę Ci jak najlepiej :*
Test ciążowy negatywny, a czego innego mogłam się spodziewać (he he). Przynajmniej już wiem: kłucie jajnika jak na owulację też może wskazywać @. @ przyjdzie w niedzielę, mam tylko nadzieję, że nie w sobotę, bo popsuje mi górską wycieczkę. Chcę się mocno spocić, zasapać i zapomnieć o wszystkim w moich kochanych górach. Boże, nie mogłabym bez nich żyć.
A tymczasem M. skończył serię zastrzyków, Bohater mój. Gin powiedział, że bakteria mogła być winna temu, że plemniki szybko umierają. Jak do tego dodać Clo, które bierze na podwyższenie LH, to mam nadzieję, że następny seminogram będzie wystrzałowy.
Poza tym na luty/marzec planuję remont sypialni. Jutro przychodzi materac, oj ochrzcimy go:)
Może nowy materac zdziała cudo! :) Gdzie mieszkacie? Jak człowiek ma już stałą pracę, mieszkanko to naprawdę trudno to wszystko rzucić i wyjechać. Stabilizacja jest ważna chyba dla każdego, albo chociaż dla większości. Oj ja też mam nadzieję, że typowo polskie narzekanie zostawię tutaj i już ono do mnie nie wróci. Życzę miłego i baaardzo udanego dnia ;)
Przyszła @ Oj smutno, tak bardzo smutno:( Szwagierka przysłała nam zdjęcia nowych mebelków do pokoiku dziecka, które niebawem przyjdzie na świat. No i jak ja mam się z tego cieszyć?
Czekam już na lutową wizytę w klinice jak na zbawienie. Przeanalizujemy moje wyniki i wyniki M. po kuracji antybiotykowej. Chyba powstanie już jakiś konkretny plan działania.
Przeczytalam cala twoją historie.. tam strasznie Cię rozumiem i lacze sie w tym specyficznym bolu! Czeka nas dluga walka. Ale na pewno w koncu sie uda. Ktos tam na gorze nas testuje. Bardzo skrupulatnie...
Przykro mi Kochana :( Mimo tego, że na pewno kibicujesz szwagierce i życzysz jej jak najlepiej to ciężko cieszyć się z takich rzeczy, zwłaszcza jak się nie może zajść w ciąży. Super, że za niedługo idziecie na konsultacje do kliniki. Na pewno Wam pomogą! :)
emocje jakie mamy my, straczki są bardzo złożone, bo z jednej strony ciężko zaakceptować dzieci wokół jeżeli pragnie się swojego a z drugiej cieszysz się w głębi serca ze szczęścia bliskich. Ułóżcie dobry plan działania i bierzcie się za realizację ;) powodzenia!
O no to muszę sobie zobaczyć serial, o którym pisałaś. Co do pączków to w smaku i wyglądzie są dobre, ale to nie to samo jak smażone na głębokim oleju :) No, ale jak się nie ma co się lubi to wiadomo :D
To był najgorszy dzień tego roku. A to dopiero 1 miesiąc minął, to ma być przecież dobry rok!
Dlaczego?
1. M. po serii zastrzyków na paciorkowca (bakterie nieliczne) zrobił posiew, w którym wyszły bakterie paciorkowca liczne plus ecoli. Załamaliśmy się wczoraj, kiedy usłyszeliśmy to przez telefon.
2. W pracy nacisk, róbcie, róbcie, pracuję po 10 godzin, nie wydalam.
3. W pracy chciało mi się płakać z powodu wyników M., a tymczasem koleżanka z zespołu ogłosiła ciążę. Jeszcze tego mi brakowało...
4. 13dc - nadal nie ma owulacji.
Zrobiłam dzisiaj wymaz, bo sama też mogę mieć bakterie, tym bardziej, że ecole już miałam. Jutro jedziemy do kliniki, weekend w górach. Znowu schody przed nami...
A jednak, test pokazał uśmiechniętą buźkę, czyli owulacja jest. Świetnie się składa bo mamy dziś wizytę, ciekawe czy na monitoringu też to tak wygląda.
Dziś zupełnie inny nastrój. Najpierw test owu ClearBlue pozytywny. Potem wizyta w klinice. M. dostał nowy antybiotyk na bakterie, tym razem w tabletkach na szczęście. I najlepsze, gin był zachwycony moim estriadolem, jajeczkiem i endometrium. Ależ się podbudowałam jako kobieta! Kazał się starać mimo bakterii M. Powiedział, że jakoś sobie z tym poradzimy, bo to nie groźne dla ciąży i że stanie na uszach, żeby ciąża była. Kurczę, właśnie tego potrzebowałam!
Dostałam zastrzyk z ovitrelli. Jajniki ciągną, mdli mnie. Mamy serduszkować dwa razy dziennie do środy. Wierzę!
Wróciliśmy z 4-dniowego urlopu. Był to jeden z najlepszych naszych wyjazdów: góry, śnieg, schroniska, rozmowy z cudownymi ludźmi, dobre jedzenie, muzea, zwiedzanie. Mimo tak napiętego grafiku, który w sumie tworzyliśmy z dnia na dzień codziennie mieliśmy czas, aby poczytać, wypić herbatę i spędzić błogi wieczór. Wróciliśmy z bajki do...smogu i kupy roboty. W pracy wrze, jutro mam bardzo stresujący dzień, dziś też taki był. Boję się, że to może przeszkodzić zajściu w ciążę, a przecież w tym miesiącu mamy ogromną szansę. W tej pracy tkwię już drugi rok tylko dlatego, żeby móc pójść na macierzyńskie. Boję się zrezygnować, ale daję słowo, jeśli nie zajdę w ciągu pół roku rzucam to wszystko w pierony!
Taki urlopik brzmi przecudownie!!! Smog i kupa roboty... no tak, ale pomysl, ze JUZ NIEDLUGO wiosna :o) i moze jakis bocian gdzies sie zakreci? (podobno juz sie zbieraja do odlotu z Egiptu do nas)
Wczoraj podczas sprzątania znalazłam naszą kartkę z nauk przedmałżeńskich. Były tam takie pytania, na które osobno się odpowiadało i to była kartka M. i było tam pytanie: Kiedy planujesz mieć dziecko. M. wpisał 2017 lub 2018 rok. Zrobiło mi się strasznie przykro. Czas szybko leci, za chwilę nawet na 2018 rok się nie załapiemy.
Wczoraj obudziłam się z bólem jajników, takim typowo przedokresowym. Dzisiaj 9dpo, czyli do okresu 5 dni. Już się nawet nie łudzę...Ale za to M. przekonał się do inseminacji, więc nadchodzący cykl będzie ostatnim cyklem starań przed przygotowaniami do IUI.
Kurczę, mnie sie czasami wydaje, że my się źle kochamy. Pewnie to bzdura, bo lekarz nam powiedział, że nie ma złych i dobrych sposobów, bo człowiek już tak jest zaprojektowany, że to jest naturalne.
Próbowałam już leżenie z nogami do góry, nie sikałam, nie myłam się. Teraz stwierdziłam, że to jednak durne i po prostu leżę 20 minut, a potem się myję. Sama już nie wiem, jak uważacie?
W każdym razie wydaje mi się, że jak się zrobi tę inseminację, to takich problemów nie ma, bo się wstrzykuje to nasienie głęboko i to mi się wydaje pewny sposób.
Lezenie w nogami do góry i więcej niż 20 minut po, faktycznie nie ma sensu. Sa jednak pozycje które ułatwiają zajście w ciążę. Jest to pozycja klasyczna z nogami w górę i pozycja kolankowo lokciowa. Nie dam ręki uciąć, ale wydaje mi sie ze dzięki tej drugiej nam się udawało zajsc, myślę tak ponieważ 3 razy zafasolkowalismy właśnie po starankach w tej pozycji. Jest tu na forum dziewcZyna która tylko w tej pozycji mogła zajsc ze względu na tylozgiecie macicy. Buźka :*
Właśnie tak jak pisałaś, chodzi o to żeby nasienie trafiło jak najbliżej szyjki macicy. Wtedy plemniczki maja krótsza drogę do pokonania. Jeżeli chodzi o pozycję kolankowo lokciowa, nie wiem za bardzo jak Ci to wytłumaczyć, ale jest tak że wtedy szyjka jakby się odchyla i udraznia? nie wiem czy to dobre określenie ale tak mi tłumaczył mój ginekolog. Chodzi o to ze poprostu plemniki maja łatwiej ;) dlatego właśnie jest polecana kobietom z tylozgieciem. Spróbuj koniecznie, a nóż się uda? :)
Też miałam jakiś czas temu takie myśli ;) Ale czytając komentarze to my próbowaliśmy w każdej chyba możliwej pozycji i tyłek blady z tego tylko wyszedł.
No dobra to my taką pozycję mieliśmy teraz po zastrzyku z ovitrelli (ale spontanicznie:)), punkt w godzinę kiedy mieliśmy się kochać wg lekarza. Dziś 10 dpo, jeszcze nie trace nadziei:)
Miałam się odciąć, bo za bardzo brałam sobie do głowy wiele rzeczy. Grudniowa przerwa dużo mi dała. Chcę iść na to spotkanie, posłuchać, dowiedzieć się. Nie nakręcam się na nic. Po prostu chcę się edukować.
13 dpo, jutro pewnie przyjdzie @ znając moje szczęście i jej punktualność. Łudzę się oczywiście gdzieś tam po kryjomu, ale na ziemię sprowadzają mnie moje cycki. Nosz przecież one nigdy nie bolą! A dziś to już nawet wrażliwe nie są, po prostu jakbym nie miała cycków. Chyba nigdy ani gram mleka w nich nie zagości...
Przyszła @. W nocy. Spóźniona o 1 dzień, co rozbudziło nadzieję. Podczas wizyty u teściów. Tej samej nocy na świat przyszedł drugi wnuk teściów. Cieszę się, bo jak tu się nie cieszyć, ale przez cały dzień łzy mi się cisnęły do oczu, zasłaniałam się katarem. Dostałam od losu w pysk.
Kończę tym samym swoją przygodę z ovufriend. Nie wiem czy definitywnie, nie chcę się zarzekać. Myślałam, że regularne współżycie w owulację przyniesie mi dzidzię. Nie przyniosło. To ostatni cykl przed inseminacją. Dajemy sobie limit do 5, jeśli się nie uda, emigrujemy. Trzeba się odciąć, zostawić Polszę, w której tylko pełna rodzina się liczy, bo małżeństwo bezdzietne to jest przecież wybrakowane. Mamy 30 lat i jeszcze dużo życia przed nami, może tak ma być.
Dziękuję Dziewczyny za porady i wsparcie, życzę Wam z całego serce dwóch kresek. Anakin, trzymaj się i szczęśliwego rozwiązania!
Rozumiem Twój żal i rozpacz, ale przed Tobą inseminacja! Kolejny krok nie łam się! Idziesz cały czas do przodu, jesteś coraz bliżej celu. Zobaczysz że już niedługo będziesz mamą, cierpliwości! Wiem że to trudne ale myśl pozytywnie. Ściskam ;*
Przeprosiłam się z pamiętnikiem. Wracam stare śmieci, bo chyba łatwiej to wszystko z siebie zrzucać.
W lutym myślałam, że zdecydujemy się na inseminację, nie miałam już sił nadal walczyć naturalnie. Niestety, po dwóch cyklach na CLO, stwierdziłam, że już koniec, miarka się przebrała. Podeszliśmy do IUI 27.04. Beta 13 dpIUI <1.2
Dziś gorszy dzień. Poszliśmy na spacer , wszędzie widzę kobiety z brzuszkami lub wózkami. Tak chciałabym być jedną z nich. Luteinę mam brać chyba do 18 dni po IUI, ale skoro już beta wyszła negatywna, to odstawiam dzisiaj. Miałam jeszcze nadzieję, bo nie dostałam @, a beta 1,20 to jednak nie 0,1, ale dziś przeczytałam, że @ dostaje się po odstawieniu luteiny. Haha, nawina:)
Gorzej, że moja bolerioza znów o sobie dała znać. Igm 64,8, gruuubo ponad normę, jak poświeżym zakażeniu. Raczej moje stare zakażenie sprzed 4 lat się odzywa. Tak że muszę z tym zrobić porządek, pewnie dostanę antybiotyk, więc 2 IUI się odroczy.
Jutro beta po 2 IUI. Ale ja już wiem, że nic z tego. Po prostu to wiem, więc zrobię ją tylko dla formalności. Wiadomo, ryk będzie, a jutro przyjeżdżają do nas teściowie, więc wynik odczytam po ich wyjeździe.
Beta 1.20, czyli tak jak ostatnio. Wiedzialam to i nawet nie placze. Robimy ostatnia inseminacje w tej klinice, ja zmieniam prace i zmieniamy klinike. Musze znalezc przyczynę, na in vitro sie zdecyduje tylko jak bede miala pewnosc,ze naturalnie nie mamy szans.
Czasem sobie myślę, że już wolałabym poronić - wiem, to straszne. Ale miałabym pewność, że jest możliwe, że zajdę w ciążę i że będziemy mieli dzieci. A takie życie w próżni, bez zdiagnozowanej przyczyny, to koszmar z dnia na dzień. W lipcu będzie 2 lata jak się staramy. W tym czasie zaliczyliśmy 3 kliniki. Na początku były nadzieje, a potem rozczarowania. Nikt nas jeszcze nie zdiagnozował, żadnej klinice tak naprawdę nie zaufałam. Podchodzimy w lipcu do 3 inseminacji. Jeśli się nie uda, wakacje i kilkumiesięczna przerwa, a potem zmiana na Artvimed w Krakowie. Może in vitro w przyszłym roku, może wyjazd za granicę. Daję sobie czas, i tak mój idealny plan diabli wzięli, więc rok mi nie robi różnicy.
Ech niestety poronienie nie daje Ci gwarancji, ze zostaniesz w przyszlosci sie uda. Nam udalo sie w 8 cs, niestety poronilam w 10 tc. Mimo wszystko wierzylam, ze teraz pojdzie z gorki, ze po poronieniu jajniki sa bardziej 'podkrecone'. Nic bardziej mylnego. Do tej pory nie mam pewnosci, ze w przyszlosci zostane mama. W chwili obecnej 18 cs u Nas. Nie zycze zadnej kobiecie tego co przeszlam. Wiec glowa do gory, bo ja trzymam mocno kciuki za Was. :) jestes silna i dlatego Wam sie uda. Nie poddawaj sie. <3
To brzmi strasznie. I mi też wiele razy przechodziły takie myśli po głowie. Wiem, że dziewczyny, które musiały to przeżyć pomyślą, że jesteśmy ignorantkami, które nie wiedzą co mówią.. Ale chciałabym wiedzieć, że jestem w ogóle zdolna zajść w ciążę, także rozumiem Cię w 100%.
To sa strasznie trudne tematy i 'gdybania'. Sama myslalam kiedys, ze 'jak poronisz, to przynajmniej wiesz, ze mozesz zajsc', ale po dluuugich przemysleniach i przeczytaniu dziesiatek pamietnikow mysle, ze lepiej nigdy nie zajsc niz stracic ciaze :-( a z reszta... tu nie ma opcji lepszej/gorszej :-( tak mi przykro z powodu Twojego wyniku :-(
Wiem, wiem, że nie wiem jak to jest stracić dziecko. Moja mama poroniła jedną ciążę i do dzisiaj nie chce o tym mówić. Ale mieć tę wiedzę, że jest się płodnym, że się może. Choć na tę chwilę wg lekarzy wszystko u mnie hula i buczy, więc pocieszam się, że może jednak...
Wczoraj rozmawialiśmy z mężem o naszej sytuacji. Ja nie wiem jak on to robi, ale jest spokojny, trochę mu smutno, że się nie udaje, ale wierzy, że się uda. I powiedział mi bardzo ważną rzecz, że może podświadomie nie jestem jeszcze gotowa na dziecko. Jak to - mówię - ja chciałam być mamą od kiedy pamiętam. Ale - mówi mój mąż - przecież nie jesteś w pełni szczęśliwa, nie lubisz swojej pracy, dołujesz się, że się nie spełniasz zawodowo, że się marnujesz. Może organizm sam się zaprogramował - jeszcze nie teraz, bo chcesz zmian w swoim życiu.
Coś w tym jest. Dobra wiadomość jest taka, że złożyłam papiery na studia podyplomowe. Za niedługo składam wypowiedzenie w obecnej pracy. Pewnie na czas studiów znajdę inną pracę w korpo, ale może lepiej płatną i jakoś przekibluję ten czas. Siedzę już tyle w obecnej pracy, bo czekałam aż zajdę w ciążę, to nie jest dobry pomysł i ktokolwiek to czyta, niech nigdy nie popełnia mojego błędu - tkwić w robocie tylko po to, żeby zajść w ciążę. To blokuje i tworzy presję, nie wspomnę o kolegach i koleżankach w pracy, którzy się dopytują. Tak że nie, zaczynam nowe życie. Oby tylko mnie przyjęli na te studia, już się czuję podekscytowana samym faktem, że znów będę studentką. Skończyłam dwa kierunki i teraz będzie trzeci, a ja tak uwielbiam się uczyć, że mogłabym studiować do końca życia:D
Też tak kibluję. Najgorsze co może być. Po wakacjach szukam nowej pracy. Fajnie będzie poznać ludzi, którzy nie będą wiedzieć, że tyle się staram.. Powodzenia!!!
Ja też tak kiedyś miałam tkwiłam w swojej obecnej pracy z zamiarem zajścia, a ciąży nie było. A na koniec polubiłam swoją pracę i jest mi bardzo dobrze :)
Super studia tez Ci pomogą, zapomnisz o staraniach zaczniesz zajmować się czymś innym co sprawia ci radość.
Wow, super (ja z kolei mega sie ciesze, ze juz nie musze do zadnej szkoly chodzi, bo nie lubie sie uczyc 'pod przymusem' :-P)! Powiem Wam, ze ja mialam inaczej; jak stwierdzilismy, ze chcemy sie starac o dziecko, to trafila mi sie okazja do zmiany pracy i zrobilam to! Po prostu byla to fajna okazja, a wiedzialam, ze z ciaza moze byc roznie. Poczatkowo mialam umowe na rok, ale po 3 miesiacach dostalam na nieokreslony, wiec w ogole luz. Ale staralismy sie nawet z ta roczna umowa.
Beta oczywiście znów 1.20 - zawsze jest taka sama. Niepotrzebnie wydany pieniądz. Teraz dwa zastrzyki z pregnylu i następna beta. Bezsens totalny dla mnie. Nie jestem lekarzem, ale dla mnie to nie ma sensu. Niby na pobudzenie trofoblasty, ale przecież nie doszło do zapłodnienia, o czym informuje beta, więc po co? Zrobię dla świętego spokoju, bo mąż prosi, żebyśmy robili jak nam gin kazał. Ale będziemy naszą przygodę z tą kliniką kończyć.
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.
To cudowne wiadomości :)