Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
Jakby nieszczęść było mało wczoraj mieliśmy wypadek. Na szczęście nikt nie ucierpiał oprócz naszego autka, a wina była zupełnie nie nasza, tylko babki, która nie popatrzywszy wjechała na nasz pas. Auto jest poważnie pokiereszowanie, może to być nawet szkoda całkowita. 4-letnie autko garażowane, ukochane. Dlaczego nas spotykają takie plagi ja się pytam???
Oj, współczuję. Ale dobrze, że wam się nic nie stało :-). Czytając Twój pamiętnik stwierdzam, że robię to samo co Ty tkwie w pracy, która już dawno przestała mnie cieszyć, bo może zajdę w ciąże. Ja dałam sobie czas do czerwca następnego roku i wtedy jak nie będę widziała dwóch grubych krech to sie zwalniam. Życzę Wam wszystkiego dobrego :-)
10 dc, usg. Dwa pęcherzyki dominujące, endometrium 3-fazowe, ale cienkie, tylko 5mm. Jeśli do poniedziałku sensownie nie urośnie, IUI przekładamy na następny cykl. Piłam codziennie lampkę czerwonego wina, zagryzając migdałami, ale i tak clo ewidentnie upośledziło moje end. Co dziwne, podczas poprzednich stymulacji niby endo było ok. No ciekawe, może jeszcze nie wszystko stracone w tym cyklu. Poniedziałek pokaże.
Mam dziś gorszy dzień. Dowiedziałam się, że znajomi zaczynają się starać o dziecko. Na bank im się uda szybko, mimo, że są starsi i mają mniej zdrowy tryb życia. Cieszyłabym się ze szczęścia innych tylko wtedy gdybym sama była matką. W tej chwili niestety nie potrafię tego robić.
Nie miej wyrzutów sumienia, twoje emocje są zrozumiałe. Trzymam kciuki by to był jednak ten cykl.
Co do mnie to mam pomysł na pokój tylko nie wiem czy wyrobimy sie z czasem i kasą. Kasa jest dużym problemem a jeszcze większym Marcin, ktory najlepiej to by nic nie robił bo mu kolega nagadał że dziecko i tak zniszczy
asiastokrotka, to zależy jak masz pomysł na pokój. W internecie jest teraz tyle inspiracji DIY, że na pewno da się stworzyć super pokój dla malucha, nie wydając przy tym fortuny.
czekamy na dzidzię mam nadzieję, że się powiększy, choć lekarz powiedział, że jak sensownie nie urośnie do jutra, to odwołujemy IUI. W sumie dobrze, niż gdybyśmy znowu wydali kasę, a szanse na ciążę byłyby znikome. Łykam wit. b12 od wczoraj, ponoć też wpływa korzystnie na endo hehe.
Spędziliśmy dzisiaj dzień z 6-letnią chrześnicą męża. Fajnie poczuć się przyszywaną mamą choć na chwilę, jakaś taka duma człowieka rozpiera, tym smutniej wrócić do pustej rzeczywistości.
Endo 8 mm, inseminacja w środę! 2 pecherzyki, jeden 24 mm, jeden 20 mm. Yeah! Jutro zastrzyk o 5 rano, chyba dostanę zawału jak go będę robić, bo jeszcze sobie sama nie robiłam. Jestem podekscytowana, jakbym podchodziła pierwszy raz.
Dzis rozpoczelam moja terapie u psychoterapeutki. Na poczatku bedzie kilka spotkań konsultacyjnych, a potem ustalimy plan działania. Jak tak mówiłam o sobie to wyszlo, ze tak naprawde mam wiele innych punktow zaczepienia. Chyba na pierwszy plan wysuwa się moje dążenie do bycia jak najlepszą i stawianie sobie coraz to nowych poprzeczek. Ogólnie to miałam ciężką noc, spałam kilka godzin, serce mi walilo i caly czas myśli czy sie uda. Boje sie, ze ten stres wszystko zniweczy. Jak nie myśleć???
Musi się udać.
Ja też chodziłam do pani psycholog i wrócę do niej, na razie brak pomysłów nad czym mam pracować. Bo jak słyszę, że muszę się pogodzić ze swoją sytuacją to jest mi przykro.
Byliśmy u naszych sąsiadów w Wilnie i wyżej w głąb Europy :)
Musi się udać.
Ja też chodziłam do pani psycholog i wrócę do niej, na razie brak pomysłów nad czym mam pracować. Bo jak słyszę, że muszę się pogodzić ze swoją sytuacją to jest mi przykro.
Byliśmy u naszych sąsiadów w Wilnie i wyżej w głąb Europy :)
czekamynadzidzię kąpiel to dobra rzecz na stres, masz rację. Wzięłam wczoraj gorący prysznic, bo nie mam wanny (której zresztą nie lubię haha) i faktycznie popuściło i przespałam całą noc.
fujitsu wow, my byliśmy w zeszłym roku na wakacjach w krajach bałtyckich: Litwa, Łotwa, Estonia. Estonia zdecydowaie najbardziej przypadła nam do gustu, a ze stolic - Ryga.
Miałam dziś piękny dzień. Ponieważ to ostatnie dni takiego gorąca postanowiliśmy z mężem wziąć dzień urlopu i pożegnać lato. Byliśmy na kawie na balkonie w Sukiennicach, potem kąpaliśmy się na Bagrach i na koniec pograliśmy w badmintona na Błoniach. Uwielbiam tak się włóczyć po naszym mieście. Zawsze odkrywam coś nowego i nigdy nie przestanę się nim zachwycać. Teraz wieczorkiem siedzę i patrzę na swój płaski brzuch. Czy ktoś się tam wykluwa, halo? Czuję się tak jak zawsze, żadnych dziwnych objawów, ale do testowania jeszcze ponad tydzień, więc czego ja oczekuję?
Ależ mam dzisiaj doła. To chyba wina pogody, ale obudziłam sie z przeświadczeniem, że nasza walka do niczego nie zmierza. Że to sie nie uda, skoro 2 lata się staramy i nic to czemu niby ma się udać? Do tego moja praca już mnie tak nudzi i mierzi. Dałam sobie czas do końca roku, ale czy jest sens? Cały czas dziś łzy cisną mi się do oczu. Może już nadszedł dla nas czas, żeby odpuścić i pogodzić się z tym, że możemy nie mieć dzieci i jakoś trzeba to życie przeżyć? Może poczucie bycia gorszym od innych mija z czasem?
Kochana nie pisz tak że jesteś gorsza niż inne te które dzieci mają. To nie nasza wina że los tak chce. Czasem trzeba odpuścić i zacząć żyć własnym życiem, bo można stracić to co ma się obecnie. Ja byłam pewna że dzieci będę miała, ale po 2,5 lat wiem że nie. Zaliczam się do tej grupy bezdzietnych
w życiu każdej staraczki przychodzą takie chwile zwątpienia... ale może to jest czas, żeby właśnie na chwilę przystopować, zmienić pracę, zmienić coś w swoim życiu? Nie odpowiem Ci na to pytanie. Sama musisz wysnuć odpowiednie dla Ciebie wnioski :*
Po dniach dola, najlepiej humor poprawia mi ustalenie planu dzialan. Daje mi to poczucie, ze nie stoimy w miejscu, ze cos sie dzieje. Moze i tobie to pomoze?
Plan mam. W czwartek beta, potem druga IUI. Potem zbadanie NK i Allo MLR i immunolog. Na tym koniec starań. Miałam plan na dobrych kilka miesiecy, do końca roku. Ale dziś jakoś w to wszystko zwatpilam.
Beta 1.2. Chyba jeszcze żadna nas tak nie dobila, M. miał łzy w oczach. Mimo wcześniejszego dola mieliśmy nadzieję, bo wczoraj cały dzień bolała mnie głowa i mdlilo. No i mialam straszny skurcz macicy w sobotę. Wylam z bolu, lekarz powiedział, że to mogło być zagniezdzenie. No i byla ta nadzieja. Nienawidze tego momentu sprawdzania wyniku. I ten dół jakby cały świat runął. Już wiem, że nie dzwigne w tej chwili in vitro. Moze za rok, 2 lata. Teraz jeszcze dla spokoju sumienia podejdziemy do 4 IUI. Zrobie też testy nk i allo mlr i umowie sie do immunologa. I na tym koniec klinik. W poniedziałek skladam tez wypowiedzenie, a w październiku zaczynam podyplomowke. Powtarzam sobie, że kiedy Bóg zamyka jedne drzwi, otwiera inne i trzeba je odnalezc. Tak to właśnie było kiedy dowiedziałam się o zdradzie mojego byłego. Świat runął a 3 miesiace później poznałam mojego męża i rok później byłam juz zareczona. M. powiedział, że jest mu smutno głównie ze wzgledu na mnie, jak patrzy jak sie staram i jak płacze. Od 2 lat odmawiamy sobie a to wyjscia do filharmonii, a to nowego ciucha. Kase zawsze trzeba trzymać na badania i wizyty. Podziwiam dziewczyny, które walcza o dziecko 5, 10lat. Mnie 2 wykonczyly. Pewnie wrócę do walki, ale po dluzszej przerwie. Jeszcze tylko jedna IUI
Miałam podoby wynik bety w zeszłym cyklu. Przeżyłam to bardzo mocno, stres trzymał mnie około 2 tygodni, także pewnie dlatego teraz nam się nie udało. Jednak w odzyskaniu spokoju pomogła mi codzienna modlitwa do św. Dominika i przynajmniej cząstkę różańca. Nadal wierzę, że Bóg mnie wysłucha i obdaruje dzieciątkiem. Od dziś będę się także modlić za Ciebie :-) Wiara czyni cuda!
Ciężko dochodzę do siebie po tej 3 nieudanej IUI. Wcześniej było łatwiej bo był plan dalszego leczenia. Teraz dr radzi zrobic test NK, umówić się do immunologa i ewentualnie 4 IUI. Jakoś już w to nie wierzę. Złożyłam wypowiedzenie w pracy po 5 latach. Chciałam zmiany, ale to też mnie przygniotlo. Czuje taka pustkę w sobie, chodze rozkojarzona. Dzisiaj na stołówce w pracy zapomniałam zapłacić za obiad. Nie wracałam się już, zreszta może zapłaciłam a nie pamiętam? Nie myślę kompletnie. M. chce wziąć psa. Ech przecież to nie jest zabawka, nie ma nas w domu 10 godz.
daj sobie czas na przemyślenia. Ja uważam, że immunolog przed 4 IUI to bardzo dobry pomysł. Zbadaj sobie też poziom kwasu foliowego i homocysteinę - dużo nie kosztują te badania, a moga podpowiedzieć czy nie masz problemów immunologicznych i czy warto iść w tym kierunku ;) chociaż ja uważam, że niezależnie od wyniku warto, skoro 3 IUI sie nie udały. Gdzieś czytałam, że po 3cim razie szansa na udane IUI jest bliska zeru. Więc trzeba coś poprawić, żeby ta 4ta się udała. Twój lekarz ma rację.
Badalam kwas, homocysteina 11. Biore duphavit od pol roku. Ponoc problemy immunologiczne ma 1% par zmagajacych sie z bezplodnoscia, wiec szansa mala. Nie wiem czy podejde w ogole do 4 IUI, nie mam juz sily na to czekanie na bete.
powinna być max 9? a najlepiej mniej niż 7 z tego co dziewczyny mówiły. Więc może tutaj gdzieś czai się problem ;)
pisałam Ci drugi komentarz i nie dało się wysłac :/ daj sobie czas na odpoczynek, zajmij sie trochę sobą, przestań myśleć o tym wszystkim. Zróbcie sobie przerwę od starań, może jakiś krótki wypadzik na urlop? Warto czasem uwolnić głowę :*
dokładnie dużo tkwi w głowie, u nas jak odpuściliśmy to pyk i zaskoczyło, teraz przymierzamy się do drugiego ale ja wcale o tym nie myślę. będzie co będzie. trzymam kciuki :*
Agusia ale Ty zaszłas w przeciagu pol roku od rozpoczecia staran (tyle zajmuje to ZDROWEJ parze), Ty sie nie zmagalas z nieplodnoscia. W niepłodności psychika to nie wszystko, nie powroca owulacje czy nie udroznia sie jajowody jak sie przestaniemy stresowac czy o tym myslec. Niestety ale często jest tak ze te dziewczyny ktore mowia ze odpuscily i sie udalo nie maja problemow z plodnoscia - ciaza to nie jest raz bez antykoncepcji. Zajmuje to do roku czasu. Moim zdaniem taka rada jest dobra dla kogos kto nie ma problemów ;) ale fakt dla swojego zdrowia psychicznego warto czasem odpoczac chociaz na chwile ;) nie wazne czy sie te problemy ma czy tez nie ;)
Immunologia nie tyczy się 1 % . Obecnie coraz więcej dziewczyn ma te problemy. Niekiedy jesteśmy tego nieświadome dopóki nie zrobimy badan. A badałam HBa albo DNa
Gdzieś tkwi problem jeśli IUI nie wychodza
HBA mamy 67% ale ilosc super, wszystkie inne parametry włącznie z chromatyna super. Wiec nie sadze, ze w HBA tkwi problem, lekarz zreszta tez nie. Na homocysteine lekarz kazal mi brac duphavit. Chyba jeszcze raz to zbadam. Nigdy nie robilam tez androstedionu i ft 3 i 4, ale tsh i anty tpo mam ok. Zlozylam wczoraj wypowiedzenie w pracy, moze sie zajmę teraz szukaniem innej zamiast staraniami. No i bede kontynuowac wizyty u psychologa
Powoli wychodzę z dołka. Dziewczyny, dzięki za słowa otuchy.
Złożyłam wypowiedzenie w pracy. Moja szefowa miała łzy w oczach, to było miłe. Jednak szefowa wróciła z macierzyńskiego i zastępowała ją inna, ktora zdegenerowała nam zespół i frustracja sięga zenitu. Zostaję do końca roku, jutro wzięłam sobie wolne na szukanie pracy. Mam nadzieję, że w miarę szybko coś znajdę i zarobek będzie większy. Ogólnie też rzuciłam się teraz w wir pracy, robię nadgodziny, żeby kasy było więcej, a co.
Z tematów staraniowych M. zamówił mnóstwo suplementów. On kocha zioła i inne pierdoły. Dzisiaj przyszła bromelaina, selen, olej z pestek dyni i tribulus. Do tego codziennie pijemy macę.
27.11 jestem umówiona do immunologa, dr Sydora. Planuję w listopadzie zrobić test NK. Zobaczymy co mi jeszcze zleci, na pewno napomknę mu o mojej przebytej boleriozie. Chcę też zbadać androstedion, ft 3 i ft4 i powtórzyć homocysteinę.
M. ma do powtórki HBA i posiew.
Tak że trochę tego jest, ale powolutku. Na moje miejsce jest już rekrutacja, więc w ciążę akurat teraz nie muszę zachodzić hihi.
Jutro wizyta u psychologa, trzecia z rzędu. No i jutro też pierwszy dzień studiów podyplomowych.
Jaram się swoimi studiami podyplomowymi. Tak strasznie się cieszę, że na nie poszłam. Odskocznia i wreszcie po latach wróciłam do tego co kocham. Czuję się jak naspeedowana hehe.
Praca. Szukam, wysłałam 6 cv. W tym tygodniu dalsze cefałki pójdą.
Starania: nic hehe. Jemy nasze suplementy. Chciałabym zbadać jeszcze trombofilię, bo ten temat przewija się często, jakoś mi żaden lekarz tego nie zasugerował. Chyba dyngnę jutro do Diagnstyki i zapytam ile kosztują poszczególne badania.
Ja poszłam do pani psycholog, która w sumie mi odpowiada. Zgłosiłam się po drugim nieudanym in vitro żeby temat przegadać, żeby nie wpaść w depresję, więc trochę prewencyjnie. Z mężem mogę rozmawiać o wszystkim ale staram się nie truć mu codziennie jak to wszystko jest do de bo nie chcę żeby on też był załamany bardziej a poza tym żeby nie postrzegał mnie jako wiecznie narzekającą. Też oczywiście pierwsze rozmowy z psychologiem to życiorys itd. Moja filozofia to, że życie jest jakie jest i może dlatego nie mogę sprecyzować celu psychoterapii. Ale będę chodzić nadal.
Zakończyłam serie spotkań - wywiadów z moja pania psycholog. Od przyszłego tygodnia spisujemy kontrakt z celami i zaczynamy terapie dynamiczno-poznawcza czy coś w tym stylu. Cel:osiągnąć wiarę w siebie i zaprzestanie porównywania się z innymi. Odkrylysmy u mnie manie porownywania sie do innych, nie tylko w okresie starań, ale juz duzo, dużo wcześniej. Nawet jeśli moja blokada psychiczna nie jest przyczyna naszej niepłodności to chcę po prostu, żeby lepiej mi się żyło i będę pracować nad tym. Mam dużo mówić na spotkaniach, o wszystkim. To może być mega trudne. Z natury jestem gadatliwa, ale nie na trudne tematy. Sama jestem ciekawa, bo to taki troche eksperyment dla mnie.
Dzień @, czyli najgorszy w miesiącu. Generalnie zawsze mialam krotkie cykle miesięczne, 26-28 dni. Teraz zauważyłam, że jeśli nie jest to cykl stymulowany to cykle wynoszą 20-23 dni. O co cho?
Mój pierwszy cykl stymulowany miał 19 dni, teraz mija kolejny i póki co @ się nie zbliża, a to już 21 dzień. Ale mam PCO więc cykle mogą być nieregularne i nie wiem czy to zasługa choroby, czy stymulacji. Wydaje mi się jednak, że stymulacja może skracać cykl, bo czytałam takie opinie wielu dziewczyn. Czasem im szybciej tym lepiej, bo można zacząć od nowa ;)
Kurcze, może te pier...one stymulacje coś rozregulowuja? Mąż dziś mówi do mnie żebyśmy zrobili 4 IUI w grudniu. Zdziwko, bo on bardziej niż ja chciał zrobić przerwe, ale chyba widzi, że u mnie ta przerwa na gorsze wychodzi, bo ja muszę miec plan. Ale IUI nie wchodzi teraz w gre, bo złożyłam wypowiedzenie i musze sie skupic na szukaniu pracy, zreszta jeszcze immunologia do zbadania.
Niedziela - przyszła @. Niby nie spodziewałam się niczego innego, niby luzuję ze staraniami, ale ... no właśnie. Przeryczałam 2 dni i M. zaproponował 4IUI w grudniu. Wiem, że to tylko po to, żeby mnie pocieszyć. Ale ja nie chcę 4IUI nawet ze względu na wypowiedzenie. Dzisiaj kiedy odbierałam wynik prolaktyny, zaczęło mi walić serce. I pomyślałam sobie, no czemu mi tak wali? Bo po prostu jestem przyzwyczajona do odczytywania bety. OMG nie chcę tego już przechodzić, nieee, nie teraz, nie za miesiąc i nie za dwa, a może w ogóle.
No a wracając do prolaktyny to mam 32,60 przy normie do 23,3. No wiadomo, za dużo. Na próbę odstawiłam bromergon na tydzień i już dup. Mimo, że ponoć nie wpływa ona na płodność, jeśli owulacja jest potwierdzona, ale zwiększę i tak dawkę do 1 tabletki (wcześniej brałam pół). Ale jeśli będę miała znowu takie zaparcia jak przedtem, to wracam do połówki, nie chcę umrzeć na kiblu.
Okres mi się kończy, wracam do równowagi psychicznej. Dziś M. na meczu z kumplami, ja w domu robię porządki i popijam piwko. No i zaraz smażę placuszki z dyni. Zobaczymy co to z nich wyjdzie, bo jeszcze nie robiłam.
Aaaa i idę na rozmowę o pracę w przyszłym tygodniu, prosze o kciuki, nie byłam na rozmowie 5 lat, jestem po prostu starą kwoką, która jajko wysiedziała. Choć nie, swojego jajka to jeszcze nie wysiedziałam.
Niepokalanek 400 mg chyba za 30-40 zł 120 tabletek w internecie, gdzie w aptece kupowałam za 30 zł 30 tabletek w dużo mniejszej dawce. Spróbuj, słyszałam właśnie że ładnie obniżać prolaktyne. A co jeśli ma się ja w normie? Czy to ja obniży jeszcze bardziej?
Jeśli zajdziesz w ciążę będąc w trakcie wypowiedzenia możesz dać pracodawcy oświadczenie o cofnięciu wypowiedzenia a on ma obowiązek takie oświadczenie przyjąć. Od tego czasu jesteś chroniona. Mało tego, jeśli po zakończeniu okresu wypowiedzenia okaże się, że zaszłam w ciążę będąc w trakcie wypowiedzenia a lekaż potwierdzi to zaświadczeniem, to również możesz być przywrócona do pracy. Wtedy idziesz na l4 i robisz sobie ze spokojną głową podyplomówkę :) :) :)
Hmm chyba jednak zaryzykuje i kupie ten cyklodynon. Chyba nie mam czasu na picie ziół rano, a wieczorem pije pokrzywe. A z tym wypowiedzeniem i ciąża nie do końca niestety tak jest. Wiem bo sama pracuje w kadrach hehe. Jesli zloze wypowiedzenie i okaze się, ze jestem w ciazy, a o niej nie wiedzialam w trakcie skladania wypowiedzenia, to faktycznie wypowiedzenie jest cofane. Natomiast jesli juz je zlozylam miesiac temu i teraz zajde to juz inna sytuacja. Wydaje mi sie, ze na zaswiadczeniu o ciąży jest informacja o tygodniu ciąży. To pewnie i tak zależy od pracodawcy czy pojdzie na reke czy nie. Ja pracuje w korpo, wiec moze by poszli. Ale nie spodziewam sie ciazy niestety, skoro jej nie bylo przez ponad 2 lata. Oops i znowu dodaje nowy wpis zamiast komentarza. No trudno, już nie bede kasować.
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 października 2018, 17:14
Cyclodynon - właśnie przeczytałam i jestem szalenie ciekawe czy to działa? Widzę jak ginekolodzy ładują bromergon na każde podwyższenie prolaktyny i może gdyby ten cyclodynon obniżył chociaż o 10 to już by było coś!
Właśnie, jeśli nie ma jakiejś mega hiperprolaktynemii, to może taki lek pomoże. Przetestuję i dam znać. Kupiłam już co prawda 2 opakowania bromergonu, ale to jest jedyny śmiesznie tani lek, za 2 opakowania zapłaciłam 6 zł! Wiec mi nie szkoda. A Ty fujitsu też masz podwyższoną prolaktynę?
Postanowiłam, że będę tutaj zapisywać moje rozważania z wizyt u psychoterapeutki. Wydaje mi się, że to będzie idealne miejsce, bo ja chcę wracać do tych rozważań, a inne dziewczyny będą miały jakiś wgląd w to jak taka terapia wygląda.
Terapia psychodynamiczna jest trudna, bo polega na moim mówieniu o czymkolwiek. Trudno tak nagle z dupy zacząć o czymś gadać. No, ale że ostatni tydzień był mocno depresyjny, bo @, więc się jakoś rozkręciłam. Doszłyśmy do tego, że każdy okres traktuję jak porażkę - siebie jako kobiety, żony, córki i elementu społeczeństwa. Jako porażkę, nie jako smutek z powodu tego, że nadal małej istotki nie będzie na świecie. No i wreszcie padło pytanie, którego od dawna juz się spodziewałam: po co chcę mieć dziecko. Po co? Nie wiem, bo tak, bo tak mają wszyscy, a ja chcę być taka jak wszyscy? Bo mam rodziców po 60-tce, którzy ode mnie mogą mieć swoje jedyne wnuki? Bo zawsze chciałam być mamą, mieć takiego małego szkraba, którym moglibyśmy się opiekować, jeździć pod namioty itp. Ale gdyby kobiety rodziły dopiero koło 40, to nie przeszkadzałoby mi to, nie czułabym jeszcze dziecka, bo byłoby tyyyle czasu. Czuje presję społeczną, po prostu. Zaczęłam też użalać się nad sobą, czemu do tego wszystkiego co mnie w życiu spotkało doszła jeszcze niepłodność. Dlaczego ja? Psycholog wtedy zapytała co się teraz dzieje, że widać , że jestem poruszona. Oczywiście, że byłam, chciało mi się ryczeć z żałości, ale jednak nie chcę się rozryczeć, lubię panią psycholog, ale jednak nie chcę ryczeć przy obcej babie. Powiedziałam, że jestem po prostu zła.
Z tematów staraniowych, zaczynam wierzyć, że może faktycznie przez to zaniżone HBA nam się nie udaje. Na wątku męskim jest dziewczyna, która właśnie zaszła w ciążę akurat wtedy kiedy poprawili HBA powyżej 70%. A więc da się poprawić i da się zajść w ciążę. Może niepotrzebnie bagatelizowałam to badanie, ale przecież słuchałam lekarzy. W każdym razie wybieramy się do dr Lachowicza, ale umówiłam się na wyrost, bo już 5.11, a przecież musimy powtórzyć HBA i posiew, więc muszę odwołać, bo mój się ostatnio cały czas chce seksić, a przecież trzeba mieć kilkudniową abstynencję. I zabił mnie dzisiaj tekstem: teraz nie pójde bo masz okres okołoowolacyjny. Buehehehehehe koń by się uśmiał. Tyle dobrego z tej pierdolonej niepłodności, że chłop się czegoś o kobiecie nauczy.
Zrobcie koniecznie. U nas w zeszłym roku HBA 67%. Lekarze twierdzili, że IUI powinno się udać, a tu lipa. Wiec może faktycznie HBA obniżone to jest przyczyna.
Kolejna sesja. Trudno nagle zacząć gadać o tym co się czuję. Nie wiem czy ten rodzaj terapii do końca mi odpowiada. Na siłę szukałam sobie tematu przez cały tydzień, po czym właściwie nic mi nie wpadło do głowy. Pani psycholog powiedziała, że tutaj właśnie objawia się moja planowość, nawet na terapię przychodzę i chcę mieć plan, już teraz, żeby to się stało i pomogło. A to tak nie będzie. No ok, domyślam się, że nie. No ale jakoś poszło, skupiłyśmy się na uczuciu zazdrości. Że to nie jest coś złego, a ja się za to piętnuję. Czuję zazdrość kiedy przyjaciółka zajdzie w ciążę lub gdy uda jej się znaleźć pracę o jakiej marzyła, zazdroszczę siostrze, że bardzo dużo zarabia. Pani psycholog mówi, że większość ludzi tak ma. To dobrze, bo myślałam już, że jestem złym człowiekiem. Mój mąż na przykład nie zazdrości i widać, że szczerze cieszy się z innymi. No, ale ten typ już tak ma. Mówiłyśmy też o mojej chęci bycia najlepszą i tłumaczenia innych z wszystkiego i że to zaczęło się już we wczesnym dzieciństwie, ponieważ moja siostra była bardzo trudnym dzieckiem i były z nią problemy, to ja musiałam nadrabiać. Kiedy mówiłam o zazdrości przyjaciółce, która zaszła w ciążę, a potem poroniła dwa razy pod rząd, psycholożka zapytała dlaczego ściszam głos. No bo się tego wstydzę. Wstydzę się po prostu mówić o tych rzeczach gdzieś głęboko we mnie zakopanych, o których nawet mój mąż czasami nie wie. Zaczynam się stresować tymi sesjami. Czy to dla mnie? Ponoć tak jest na terapii, że są wzloty i upadki chęć rezygnacji, chyba zaliczam pierwszy dołek. W dodatku terapia kosztuje mnie 500 zł miesięcznie. To i tak nie tak dużo, bo standardowa cena to 200 zł za wizyte. Dam sobie jeszcze szansę, w końcu tak naprawdę terapia dopiero się zaczęła.
Dziś strasznie mglisto. My z M. uwielbiamy taką pogodę, poszliśmy więc do lasu pospacerować i porobić klimatyczne zdjęcia. Jakie to jest szczęście, że przekroczymy furtkę, przejdziemy ulicę i jesteśmy w lesie. To skarb taka lokalizacja mieszkania. I było super, no ale pożarliśmy się w drodze do domu, bo przypomniało mi się, że w poniedziałek jesteśmy umówieni do naprotechnologa i zapomnieliśmy odwołać wizyty, a nie pójdziemy, bo bez powtórzonego HBA to bez sensu, a nie wyrobiliśmy się. Wkurzyłam się, że zawsze ja muszę pamiętać o wszystkim, M. mógł mi przypomnieć żeby odwołać lub sam zadzwonić. Kurczę, mam wrażenie, że tylko ja walczę o to dziecko, a jemu tak naprawdę jest to obojętne. On nie słyszy tykania zegara biologicznego. No a M. wypomniał mi, że to ja o wszystkim zapominam, na niego zwalam i że nawet herbatę zawsze on musi zalewać, bo ja zapominam. No, biedny królewicz! Wkurzył się i poszedł się przejść a ja do domu łzy wylewać. Przyszedł, przeprosił oczywiście, bo ja przepraszać nie umiem. Ja wiem, że jestem nerwowa, bo myślę już o świętach z jego rodziną i jego piękną siostrą, która przyjedzie zza granicy z mężem i dwójką małych dzieci. I o opłatku, przy którym padną życzenia wiadomo jakie, tak mi się przynajmniej wydaje. A niech se w dupę wszyscy włożą życzenia. Nienawidzę tego zwyczaju, i tak to się nigdy nie sprawdza.
A, no i na dodatek miałam dzisiaj lekko widoczne plamienie. 14dc, zrbiłam test owulacyjny ClearBlue, żeby sprawdzić czy to plamienie owulacyjne. Ale owulki nie ma, zresztą czułam, że była kilka dni temu. Więc WTF, coś mi się pieprzy? Prolaktyna podwyższona, zamieniłam bromek na castagnus, może to dlatego?
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 listopada 2018, 10:39
Ja tez mam wrazenie ze moj maz sam z siebie nie walczy z nieplodnoscia. Zapomina kiedy mamy wizyty w klinice, po kilka razy pyta mnie na ktora godzine, zapomina nazwy lekow ktore biore (az dwa leki). Ostatnio nawet ze mna nie poszedl - praca.
Ja też nie wiem o czym mam mówić na cotygodniowych sesjach:) Ale tak czy siak wygadanie się przynosi mi ulgę.
Mój mąż też mógłby bardziej pokazywać na zewnątrz, że mu zależy na leczeniu itd ale wiem, że on po prostu inaczej okazuje uczucia niż ja.
Wiesz, pewne swoje schematy zachowań można zmienić. Nie powiem ci jak, bo nie znam nie konkretnego sposobu, nawet nie wiem kiedy to miało miejsce, ale sama dawniej też bardzo zazdrościłam, szczególnie kobietom - długich, zadbanych włosów, gdy mi nie chciały rosnąć, modnych ubrań itp. i nagle się to skończyło. Może nie tak magicznie zniknęło, bo to poczucie zazdrości bardzo mi przeszkadzało i może dlatego klepka się przestawiła. Niektóre książki też pomagają, bo otwierają oczy na pewne nasze zachowania i ich podłoże. Polecam np. "Jak przestać się martwić i zacząć żyć" Dale Carnegie. Tytuł brzmi dość pospolicie, ale jest to książka napisana 1944 r. i nie ma nic wspólnego z naszym dzisiejszym dennym coachingiem.
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.
Oj, współczuję. Ale dobrze, że wam się nic nie stało :-). Czytając Twój pamiętnik stwierdzam, że robię to samo co Ty tkwie w pracy, która już dawno przestała mnie cieszyć, bo może zajdę w ciąże. Ja dałam sobie czas do czerwca następnego roku i wtedy jak nie będę widziała dwóch grubych krech to sie zwalniam. Życzę Wam wszystkiego dobrego :-)
Ja sobie dałam czas do końca roku, teraz o wiele lżej się pracuje. Wszystkiego dobrego również dla Ciebie!
szkoda całkowita? o kurde, to musiała w Was nieźle przywalić! Dobrze, że Wam się nic nie stało! To jest najważniejsze!