X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Nadzieja dodaje mi skrzydeł,chociaż często je podcina- czekam i pragnę wyczekać.
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››

29 grudnia 2015, 11:53

No to super...dziś dzień wolny, więc zaplanowałam sobie dużoooo pracy, jednak rano ( czyt. po 9) zrobiłam sobie kawkę i siemię lniane, sprawdziłam czy już coś się zaczyna ze śluzem dziać, niestety nic zupełnie nic, suchości jak na Saharze, noo chyba że tam w środku, ale nie sprawdzam tam, tylko na "gaciach" - a to 10 dc. Obstawiam, że ten cykl będzie bezowulacyjny, nawet temperatura stoi w miejscu. Myślę sobie, zobaczę co tam OVU na dziś mówi, a przy okazji poczytam pamiętniki i tak zeszło mi do tej pory przy czytaniu pamiętnika różowego i fioletowego Zelmy, strasznie mnie wciągnął:) też bym tak chciała...
Co do bezowulacyjnego cyklu to może jutro uda się coś ustalić bo mam wizytę u gin, ale jeśli będzie tak jak obstawiam, to ten cykl spróbuję na spontanie, co ma być, to będzie - ale nie myślcie, że tak zupełnie na spontanie, bo jednak popytam ginkę o badania, o podgląd jajników czy są tam w ogóle jakieś jajka, temperaturkę też mierzę, ale żadnych "niby" objawów przyrzekam nie wpisywać.
Jutro napiszę czego się dowiedziałam u gin, a teraz pora wziąć się do roboty domowej i przydomowej bo "piękna wiosenno - grudniowa" pogoda, pokazała co w trawie piszczy - wina psa, przecież, że nie "młodzieży", która chciała psa i obiecywała po psisku sprzątać, oszszszzs moja naiwność, no i okna się coś przybrudziły:(

30 grudnia 2015, 14:23

Siedzę teraz w poczekalni i czekam na swoją kolej.Postanowiłam działać tzn wypytać co i jak,może trzeba by już posprawdzać co się u mnie dzieje.Zaczynam na sam koniec starego roku,ale może to da efekt w nowym,lepiej działać niż przeczekać znowu tyle miesięcy i myśleć,że kiedyś się uda,tak samo z siebie,zmieniłam lekarza,więc zmieniam też podejście do sprawy...

Wizyta w gabinecie u mojej gin:
- Chciałabym w nowym roku zajść w ciążę,
- super, proszę zachodzić
- ale właśnie jestem w drugim cyklu prób ( po odczekaniu trzech miesięcy po łyżeczkowaniu),w pierwszym się nie udało chociaż czułam owulację, teraz nic nie czuję, nie mam nawet śluzu, może trzeba by porobić badania,
- zaraz sprawdzimy, jak nie będzie mi się podobało to zlecę badania
badanie
- ma pani piękne endometrium, śluz płodny przy szyjce,rewelacyjny pęcherzyk w lewym jajniku, proszę dziś i po jutrze działać ( w sensie co drugi dzień), jak nie zajdzie pani przez pół roku to proszę przyjść
i coooo??? nie czuję tego,a jednak coś się tam wewnątrz mnie dzieje...więc trzeba działać, jak powiedziała gin - nie liczyć, nie sprawdzać, iść na całość, szaleć:)więc tak chcę...


Wiadomość wyedytowana przez autora 30 grudnia 2015, 23:24

1 stycznia 2016, 15:25

Witam w Nowym Roku, wszystkim dziewczynom, które są dopiero na drodze do swojego szczęścia, życzę by to szczęście jak najszybciej do Was przyszło, tym, które jeszcze nie są mamusiami, a pragną tego, byście w tym roku mogły usłyszeć najpiękniejszą muzykę - bicie serduszka swojego maleństwa, a wszystkim mamusiom, byście cieszyły się z tych najpiękniejszych chwil bycia ze swoim skarbem. Życzę Wam, by wasza nadzieja była tak duża, by dawała Wam wiele siły w pokonaniu wszelkich przeszkód w drodze do macierzyństwa.
Coś się jednak dzieje...
dziś 13 dc, od godz. 20 czuję silny ból w okolicy lewego jajnika - tego w którym w środę był pęcherzyk 20mm, oraz ból podbrzusza. Strasznie mnie wzdęło. Ból jest taki, że nie mogę kaszleć...może to właśnie ten ból owulacyjny, oby to był on...ostatnio serduszkowanie było wczoraj, skoro dziś byłaby owulacja, to chyba dziś lub jutro serduszkowanie byłoby wskazane...


Wczoraj dowiedziałam się, że moja przyjaciółka, ta która dzień przed Wigilią, dowiedziała się, że z jej ciąży nic nie będzie, że jest tylko puste jajo płodowe i przez tydzień żyła w strachu, wczoraj dowiedziała się, że jednak z jej ciążą jest wszystko ok, że bije serduszko...cieszę się, że tak jest, że ona nie będzie cierpiała tak, jak ja, po stracie swojego maleństwa i mam też nadzieję, że skoro takie "cuda" się zdarzają, to i ja doczekam w tym roku swojego maleńkiego Cudu.

Wiadomość wyedytowana przez autora 1 stycznia 2016, 22:12

2 stycznia 2016, 12:41

Coś dziwnie wygląda wykres moich temperatur...wczoraj czułam bardzo silny ból owulacyjny, dziś temperatura bardzo się obniżyła, a wykres zmienił mi owulację, mimo pozytywnego testu owulacyjnego 31.12 i 1.01 - wg ovu jeszcze jej nie miałam...oszszs nie tak łatwo trafić w ten odpowiedni dzień, ale co tam, co ma być to będzie...ja owulację czułam, ovu nie "musiał jej czuć" i może sobie szaleć:)

3 stycznia 2016, 21:14

15dc
Coś trudno mi zgodzić się w tym cyklu z ovu, wyznaczył mi prawdopodobny czas wystąpienia owulacji na 29.12, ja tego nic a nic nie czułam, 30.12 na usg gin powiedziała, że na lewym jajniku jest pęcherzyk 20mm i że endometrium 8mm, wg jest ok, ja owulację - ból lewego jajnika czułam 1.01- podejrzewam, że właśnie wtedy była owulacja.
Nie nastawiam się na ten cykl, tak jak na poprzedni, owszem bardzo bym chciała, żeby spełniło się nasze marzenie o trzecim maluszku, ale wiem, że nie mogę myśleć, że teraz to już pewnie się uda...tak sobie postanowiłam na ten Nowy Rok, że próbuję do marca - kwietnia, jak nie będę w ciąży w tych miesiącach, to jadę do gin i zacznę badania, a teraz muszę działać na spokojniej echchch jak ja potrafię sobie wmawiać pisząc pamiętnik, że niby na spokojnie, tat tak, niech będzie, że na spokojnie...chociaż w tym cyklu mogliśmy troszkę przesadzić z serduszkowaniem...noszsz jak nie za mało i się nie utrafi, to może za często i też źle:( nooo ale to się jeszcze okaże...w każdym razie z testowaniem trzeba by poczekać jeszcze ze dwa tyg, zastanawiam się czy nie sprawdzić 7 dni po owulacji progesteronu?tylko co to mi da?
Tymczasem, żeby skierować myśli na inne tory, niż "ciekawe czy się uda", postanowiłam, że poszukam książki Sarah Wilson, zamówię ją i zapoznam się z możliwościami ograniczenia bądź wyeliminowania cukru z diety, by poprawić funkcjonowanie swojego organizmu:)Muszę coś zrobić by pozbyć się kliku kilogramów...
A tymczasem humor mi się już przestawia na mega negatywny...bo jutro po kilkudniowym urlopie czas do pracy...jak ja nie lubię tej mojej pracy, jak ona mnie wkurza szlag by to...
owszem jestem sobie sama winna bo sama wybrałam taki zawód, jestem nauczycielką, uczę dzieci w kl 1-3, samą pracę, zajęcia z dziećmi lubię, ale jest w tym zawodzie tyle spraw. które mnie tak rozwalają, że na samą myśl niedobrze mi się robi...masakra...nie chodzi o to, że jestem jakąś miguską od roboty ooo nie, robotna kobitka to ja jestem, lubię działać, tworzyć, żyć z pasją, ale ten zawód- okropna dyrektorka, durne papiery, sprawozdania, wykazywanie się co to się robi - wariactwo, a do tego co niektóre koleżanki, którym się wydaje, że pozjadały wszystkie rozumy...ech starczy tych moich żali, jak na razie, lepiej zajmę się szukaniem książki i inspiracji do zmiany diety:)

4 stycznia 2016, 21:18

16dc
Jak ciężko było się zmotywować dziś do działania w pracy po kilku dniach wolnego...
Wiecie od czego zaczęłam dzień , zanim dzieciaki weszły do klasy i zaczęłąm srele - trele...powiesiłam nowy kalendarz:)nooo nie po to tylko żeby tak sobie wisiał...zerkałam tak co chwila i przeliczałam ileż to dni już po ewentualnej owulce...kiedy by tu można było zatestować...kiedy bym pojechała zrobić betę...itp, itp, itp
Noszszsz...jak tu wierzyć samej sobie???przecież miałam odpuścić, dać na luz, a pierwsze co zrobiłam to zawiesiłam kalendarz, tadan...jakaż to ja jestem wyluzowana w tym całym zachodzeniu.
Moje przemyślenia co do faz cyklu:
I faza - przygotowywanie się do łowów samca, pożeranie odpowiednich specjałów co by się wszystko pięknie przygotowało,samopoczucie jakby się dostawało skrzydeł, tyle nadziei i planów
II faza - euforia, wyliczanki, nadzieja pomieszana z przygnębieniem i pytaniem "ciekawe czy jednak się udało", setki - tysiące pytań do samej siebie - wyszukiwanie objawów,
III faza - cholerna wściekłość pomieszana z oszukiwaniem siebie "no trudno, próbujemy dalej"i okropny wkurw, że nie wyszło, że tyle objawów było mówiących za ciążą a tu jednak dupa blada
no, ale ta trzecia faza dotyczyła mnie do poprzedniego cyklu...teraz zamykam drzwi przed wredną @, nie ma mnie przez najbliższe 9mscy, proszę...co tam proszę, do cholery , noo moze najpierw po dobroci ... proszę do mnie nie przychodzić, nie mam czasu ani ochoty na spotkania z @, nie ma mnie!!!
II faza

5 stycznia 2016, 09:13

Do pracy dziś jadę na 10, więc jak tylko mąż zawiózł dzieci do szkoły...ja weszłam na ovu zapisać dzisiejszą temp.i okazało się, że ovu przesunął mi dzień owulacji, ja czułam ból owulacyjny 1.01 a ovu wyznaczył mi owulację na 2.01- starania były właśnie kiedy czułam ten ból, czyli dzień przed wyznaczoną owulką prze wykres i dzień po
Teraz cholera jasna, zastanawiam się, czy to były dobre dni, czy żołnierzyki z tego dnia kiedy czułam ból dotarły na miejsce akcji w odpowiednim czasie lub czy te z dnia po, odpowiednio zasiliły działania wojenne...noszszszssz tysiące pytań w mojej głowie się kłębi, czy właśnie nie straciłam tego dnia, kiedy to nie było serduszkowania a ovu wyznaczył czerwoną krechą owulację???
No ale i tak co ma być to będzie, niech teraz natura odpowiednio zadziała, a mi pozostaje spokojnie (jeszcze z nadzieją i wiarą)poczekać do tego pięknego dnia, kiedy to zrobię test z grubaśnymi krechami:)albo przynajmniej z cieniem cienia...

6 stycznia 2016, 10:37

Porada
W okresie okołoowulacyjnym endometrium powinno mieć około 10 mm (pomiędzy 8-13 mm). Jeśli zatem obserwujesz swój cykl u lekarza ginekologa, zapytaj o grubość endometrium. Na poprawę endometrium dobrze działa min. fasola, brązowy ryż, soczewica, pestki dyni i słonecznika, seler, buraki oraz suszone śliwki.

8 stycznia 2016, 18:36

Wczoraj w 5 dpo (19 dc) zrobiłam badanie progesteronu, wynik 10,49...miałam nadzieję, że ten wynik będzie dużo wyższy, że pokaże, że miałam super owulację i będzie jakimś światełkiem w tunelu, że być może do zagnieżdżenia jednak doszło...a tu dupa blada
no chyba, że badanie zrobiłam za wcześnie, w takim razie jutro czyli w 7 dpo powtórzę badanie...a czy rzeczywiście wynik poziomu progesteronu jest jakimś wskaźnikiem, że doszło do zapłodnienia...gdzieś wyczytałam coś podobnego, ale czy dobrze to zinterpretowałam???
Dziewczyny, jeśli wiecie coś w tym temacie, to piszcie...

9 stycznia 2016, 10:55

Dziś 7dpo,od wczoraj czuję się jakoś dziwnie kiepsko,bolał mnie jajnika,jakieś takie kłucia i ciągnięcie w dole brzucha,dziwne to uczucie, a przy tym brzuch jak napompowany. Dziś od rana coś podobnego. ..Teraz czekam w kolejce do lab,powtórzę progesteron w 7dpo,oby wynik był dużo lepszy.
A pozatym załamka, ledwie mieszczę się w ubrania,które jesienią były ok,w całym czasie mojego zachodzenia w ciążę kiedy to dogadzam sobie żarełkiem okrutnie opuchłam

9 stycznia 2016, 20:10

No i mam wynik, niestety powalający nie jest ...w 7dpo wynosi 12, 86 ng/ml troszkę wzrósł, ale myślę, że i tak kiepsko. Normy w moim lab są takie: f. owulacyjna 0,8 - 3,0, f. lutealna 1,7 - 27...Niedawno miałam plamienie, o moim samopoczuciu już pisałam, czuję się jak na@, ale to za wcześnie...dopiero jest 21 dc, wiec o co to do cholery chodzi???a może to przez ten niski/ nie niski progesteron?bo już sama nie wiem jaki jest ten mój wynik, może powinnam w razie czego wziąć sama duphaston?

11 stycznia 2016, 20:10

Dzwoniłam dziś do mojej gin - powiedziała, że to plamienie to mogło być implantacyjne i że wyniki progesteronu mam dobre,powiedziałam, że biorę od dwóch dni duphaston, na co pani doktor odpowiedziała, że nie potrzebnie, ale jak już zaczęłam to mogę brać, nie zaszkodzi, że mogę brać 1 tab rano i 1 wieczorem...tylko że ja biorę 2 rano i 2 wieczorem, więc teraz tak od razu nie odstawię na 1...na razie tak będę brała, do @ a może raczej do testowania...czekam do testowania do soboty lub do piątku, dla @wszystkie drzwi są pozamykane na cztery spusty, nawet łomem ich nie wyważy, ani mi się waż :P

13 stycznia 2016, 22:22

No i nie wytrzymałam...chciałam być pierwsza przed @która niby zamierza przyleźć wg ovy w piątek lub w sobotę i zrobiłam dziś wieczorem w 11 dpo test ciążowy...niestety nawet jak brałam go pod żarówkę to nie wypatrzyłam tej drugiej upragnionej kreseczki, ale zaraz potem zrobiłam test owulacyjny i wyszedł pozytywny, więc pytam o co chodzi???Może jeszcze jutro rano zrobię test ciążowy albo w piątek...Czytałam,że niby testy owulacyjne mogą wyjść pozytywne na początku ciąży, więc tego się trzymam, może akurat u mnie tak będzie?

14 stycznia 2016, 15:53

No i szlag mnie trafia od rana...
Rano mierzę temp.i super jak na mnie, bo przy niedoczynności tarczycy zawsze rano mam niską, a tu miła niespodzianka bo utrzymuje się 36,50,no więc biorę kolejny test, lecę do łazienki i z wielką nadzieją, ze ściśniętym gardłem i sercem czekam na wynik...no nic po kilku sekundach tylko jedna kreska, schowałam go do szafki,myję się,znowu zaglądam z nadzieją a tam nadal tylko ta jedna kreska.I w ten sposób zepsułam sobie humor

16 stycznia 2016, 01:12

Tak więc skończył się czas mojej nadziei w tym cyklu,czuję się z jednej strony pusta,a z drugiej chciałabym krzyczeć tylko nie wiem do kogo...do kogo można mieć ten żal,te pytania,szczegółowo!!!dlaczego,te kobiety,które nie chcą,zachodzą ot tak za pstryknięciem palca,a te które tak bardzo pragną,muszą walczyć,upadać,podnosić się i znowu walczyć...Nie poddam się,jeśli robiłam coś nie tak,zmienię to,znajdę sposób,jeśli,to nie tak,jak mówił mi mój organizm,znajdę inną drogę.Zrobię,tak żeby moja kruszynka znalazła do mnie drogę.Jeszcze w tym roku,będę sama szukała tej drogi do marca,gdybym sama jej nie znalazła,od kwietnia będę jej szukała z pomocą lekarza.A swoją drogą,co za menda ten komputerek obu...pokazuje mi,że gdybym znowu dziś chciała zrobić z siebie durnia i potestować,to jak najbardziej...rób naiwna kobieto test bo w 88%będziesz miała pozytywny...no,ależ prawda 88% to nie 100%.Teraz mam chwilę na życiowe refleksje,pomyślę,przemyślę i podejmę decyzje,a dziś,ale o rozsądniejszej porze,opiszę co i jak.

16 stycznia 2016, 19:38

Późną nocą, zdołowana, pisałam, że wpiszę dziś co postanowiłam zmienić, ale pewne okoliczności troszeczkę zweryfikowały moje działanie już od teraz, a mianowicie...gdy wstałam rano, pewna, że @ będzie już rozkręcona, zostałam zaskoczona...bo w nocy to było tylko jednorazowe plamienie, nawet na podpasce, którą już przezornie na noc wzięłam, nic nie było. Myślę sobie - dopiero się rozkręci. Zaczęłam dzień od kawy, czego "zachodząc" od dawna nie robiłam, ale bez cukru...bo właśnie od dziś wprowadzam jedną z takich zmian, idąc za wzorem Zelmy:) - rzucam cukier, nooo przynajmniej spróbuję go mocno ograniczyć ----o tym później I tak kiedy kończyłam już prawie kawę, wpadłam na pomysł, że skoro nie ma @, to może by tak jeszcze jeden teścik wykonać...i tak czym prędzej zrobiłam. Niestety upragnionej kreseczki nie było, ale odłożyłam go na wszelki wypadek (sama nie wiem na jaki) do szafki, ogarnęłam troszkę w domku i pojechałam do kosmetyczki. Wróciłam ...zaglądam do szufladki...a na teście takie to rozmazane różowe, oprócz tej kreski kontrolnej, zakolorowało się tak dziwnie do testowej, tworząc taką niby kreskę Ooooo jak się ucieszyłam, serce czułam w gardle, poszłam z tym testem do męża, też widział kreskę. Boże myślałam, że cud się stał, radość, radość, radość, ale zrobiłam kolejny test i dupa blada a @ jak nie było, tak nie ma póki co. I coooo, kto to się tak ze mną chytrze zabawia? Dobra, wiem, test był zepsuty, źle zrobiony, nieważny.Trzeba czekać na rozpoczęcie kolejnego cyklu, a tymczasem postanawiam:
1. Spróbuję zmienić myślenie i nastawienie do zaciążania, więc tak - wiem, że moja malutka kruszynka, gdzieś czeka, tylko coś się poplątało na drodze, ale pomożemy jej tę drogę odnaleźć...jak to zrobię sama? ano tak...
2. Myślę, może nie tyle myślę co i czuję, że przy niedoczynności tarczycy, dużym wrogiem jest dla mnie cukier i węglowodany proste - kiedy się nawpierdzielam, przydusza mnie, coś jest nie tak, więc książka "Rzucam cukier" już od wczoraj zakupiona i działam, więc kolejne wpisy będą odnośnie moich poczynań
3. Zaczynam znowu ćwiczyć, nie tak intensywnie, ale jednak więcej ruchu, przynajmniej w tyg z @ i tydzień po niej - bo dupsko się skądś więzło, trzeba by zrzucić do wiosny trochę sadełka
4. I teraz to co najbardziej mnie zastanawia - przeanalizowałam kalendarz księżycowy i wynik taki - owulację wg tego kalendarza mam zawsze po tej, którą odczuwałam, czyli mniej więcej, w tyg przed @, więc o co kaman????czyżbym zawsze celowała nie w te dni, więc trzeba by i to jakoś tak sprytnie rozkminić i chcieć podejmować działania właśnie w te, które doszły jako 'nowe dni płodne" - nie ma sprawy, będziemy działać, a najlepiej to tak niby na chybił trafił, niby nie specjalnie, ale tak żeby zahaczało o dni płodne "stare" i "nowe"
5. Zmieniam myślenie tzn planuję coś na dalej, nie tylko "jak to będzie, jak np w lutym będę w ciąży" - jadę z córką - nastolatką na koncert, czyli plan już jest na 18 marca
6. Ponieważ, cały czas się jeszcze urządzamy w nowym domku - planuję też co by jeszcze można było zrobić - teraz mąż wykańcza pralnię, później zrobimy mini garderobę w 2 korytarzykach, elewację - tylko jeszcze nie podjęliśmy decyzji, co do koloru, ale to niebawem, no i mnóstwo nowych krzewów i koniecznie świerków, sosenek itp
7. Na ostatnim miejscu, ale też może wydawać się rozsądne - gdzieś wyczytałam, że psychologowie, zalecają kobietom, które się starają o ciążę, zmianę myślenia, ale ponieważ "przestań myśleć" jest mało realne, dobrze jest niby spróbować myśleć, że jest się już w ciąży albo, że ma się już maleństwo - ja chyba spróbuję od myślenia, że już jestem w ciąży i teraz to tak na spokojnie:)
I tak postaram się na spokojnie do marca lub kwietnia, a jeśli to też nie będzie ta droga to jadę do lekarza, bo tak, jak mówiła gin. jeśli nie zajdę przez pół roku, to zaczniemy badania. A żeby było jaśniej - te pół roku, to nie chodzi o zachodzenie tylko tak przez pół roku...tylko po stracie ciąży, czyli od nowych starań, były na razie 2 cykle.

Wiadomość wyedytowana przez autora 16 stycznia 2016, 19:45

17 stycznia 2016, 12:06

PMSpełną gębą,wszystko mnie wkurza,ryczeć mi się chce- z jednej strony dlatego,że znowu się nie udło,a z drugiej,że@ jeszcze nie ma,co za ironia,wcześniej zamykłam przed nią drzwi,a teraz jak wiem,że się nie udało,to chcę,żeby przyszła,żebym mogła zacząć nowy cykl starań.
A teraz z innej beczki,1tydzień rzucania cukru i taka myśl- spróbuję nie zjeść dziś nic słodkiego,a pomaga mi w tym myśl-skoro ty słodka cholero możesz być przyczyną moich niepowodzeń spotkania z moim maluszkiem to nie tknę cię przez ten tydzień wredoto. A teraz idę z mężem pobiegać po zaśnieżonych ścieżkach, ruch też jest wskazany ☺

18 stycznia 2016, 19:37

Porada
"Unikaj spożywania „złych” węglowodanów takich jak: białe pieczywo, cukier, biały ryż i ziemniaki. Tego typu produkty zwiększają Twoją wagę, podwyższają poziom złego cholesterolu i zaburzają funkcjonowanie gospodarki hormonalnej odpowiedzialnej za płodność. Złe węglowodany mogą pogłębiać chorobę zwaną zespół policystycznych jajników, która jest przyczyną problemów z zajściem w ciążę prawdopodobnie aż u około 10% kobiet. W zamian postaraj się jeść więcej warzyw, owoców, pełnoziarnistego chleba, pełnoziarnistych makaronów i fasoli."
Porada pod moim kątem:)

18 stycznia 2016, 19:50

No i zaczęłam nowy cykl - więc część trzecia z ovu rozpoczęta. Najpierw było chwilowe załamanie, kilka łez popłynęło, a zaraz po nich - postanowienie (hahahaha też się uśmiałam, jak pewnie każda z Was, która to przeczyta) - w tym cyklu się nie nakręcam, nie będę robiła testów owu., nie kupuję na razie testów ciążowych (swoją drogą, wyczerpałam zapas, który miał starczyć na dwa cykle), nie robię na razie żadnych badan (bo też już i o tym myślałam, że może wyprzedzę badania, jakie mi z pewnością zleci gin, jak do niej pojadę w marcu lub kwietniu, jak nie zajdę)
nie, nie, nie, na razie nic takiego nie robię, później, tak za ok dwa tyg sprawdzę sobie tylko tsh - kontrolnie czy obecna dawka Euthyroxu jest ok i 8 dpo, sprawdzę progesteron.
A tymczasem - ćwiczę, staram się i jak na razie jest ok - zmniejszać ilość cukrów i węglowodanów prostych, nie myślę, że w tym cyklu lub następnym się uda, na razie ma być spokojnie, luzik, nawet chyba nie kupię żelu chyba nie kupię....spróbuję tak niby lajtowo bo nastawiam się na badania od kwietnia. Teraz domowa siłownia - orbitrek, w planie 30 min, chociaż po wczorajszych biegach, czuję zakwasiory...

19 stycznia 2016, 19:14

Porada
Jeśli ktoś chciałby skorzystać z ograniczenia cukru, przy jakichkolwiek podejrzeniach, że być może to on jest winowajcą płodności lub po prostu tak troszkę zadbać o siebie, a brakuje Wam pomysłu np na drugie śniadanko do pracy, szybki podwieczorek lub kolacyjkę to polecam:
1. jogurt naturalny z nasionkami Chia - naprawdę syci i ma przyjemny smak
2. kromka ciemnego pieczywa - grzanka z awokado
Smaczne, więc polecam:)
1 2 3 4 5 ››