Już niedługo urlop, mam nadzieję, że odpocznę i odzyskam spokój i siły.
W przyszłym tygodniu, zrobię badanie Tsh, ciekawe czy spadło, jak teraz wygląda?
Cały czas się zastanawiam, czy w tym cyklu, pójść do gina u mnie , może sprawdzi czy będzie owulacja...ale czy to coś da, czy pomoże w zajściu w upragnioną ciążę?
Z jednej strony, myślę, że może trzeba mi więcej spokoju, muszę odpocząć, zrelaksować się, nie nastawiać na już. Staram się,nie nastawiać, że uda się w lato czy jesień, czy do końca roku. W końcu się uda...ale jednak takie myśli, takie obawy, czy się uda, wracają i trochę ta cholerna presja czasu, że przecież mam już 39 lat, że może być późno...
Więc albo dowiem się, kiedy moja pani gin z Wro będzie znowu przyjmowała i albo poczekam, albo skoczę do gina u mnie, zobaczę, może jednak warto nie tracić czasu, tylko podpytać, ale bez nastawiania się, tak na spokojnie, przecież uda się...kiedyś, może niedługo...
Znowu postanowiłam bardziej odpuścić, ale tak pozytywnie. Broń Boże nie zaprzestaje starań. Mam dużo planów wakacyjnych, zwiększam intensywność i częstotliwość ćwiczeń, a do tego sporo czasu zajmie mi modlitwa, więc mało pozostanie na wyliczenia dni cyklu. No i pójdę chyba, jak się załapię do gina w mojej miejscowości, bo moja gin w miasta, będzie przyjmowała dopiero od połowy września, więc może lepiej podpytać teraz co, jak i dlaczego.
Wiadomość wyedytowana przez autora 2 lipca 2016, 22:04
Co się do jasnej ciasnej dzieje???Czy ja trafiam na minerałów,którzy wszystko lekceważą, czy mój organizm robi sobie jaja,czy może się już wyczerpały moje możliwości rozrodcze i dupa blada,czy to,że tak bardzo chcę mieć jeszcze dziecko sprawia, że się tak dzieje na odwrót???Boże,wpadam w popłoch, mam znowu doła,1000 myśli na minutę,1000 pytań,czy czekać,czy próbować, czy będę w ogóle w ciąży,czy mam jeszcze czas, czy nie jestem za stara, czy może ta moja niedoczynność zaburza mi owulację,a lekarze to lekceważą ???Boże dlaczego te kobiety,które pragną mieć dziecko, tyle muszą przeżywać niepowodzeń, tyle lęków. Dlaczego tak trudno wyluzować,tak całkiem odpuścić, jak to zrobić???Nie stawiam sobie granicy czasu,wręcz przeciwnie, wydłużam ten czas, staram się myśleć,że mam czas, że będzie ok,ale wystarczy taki moment jak brak objawów owulacji i rozwala się cały plan pozytywnego myślenia.
I taką mam piękną niedzielę,mąż pojechał z dziećmi na basen,a ja wyczekuję objawów owulacji, wyszukuję przyczyn jej braku/chorób i usiłuję się na własne życzenie
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 lipca 2016, 12:11
Oczywiście staramy się o maluszka,nie że akurat tylko dziś być może coś będzie...W 12dc martwiłam się,że nie czuję owulacji,a w nocy podczas ❤myślałam,że jajo zniosę z bólu,ale czy to coś oznacza dobrego czy złego to czort wie???Zmierzyłam temp od 10dc,bo chciałam zobaczyć czy coś się w ogóle dzieje,no i troszkę wzrosła w 13dc,dziś była taka sama,choć i tak niska,bo w ogóle przy tym cholerny Hashimoto mam niską.
Chciałabym zaczarować ten czas,żeby było tak jak pragniemy,tak jak się modlę i jak wyczekuję, noszszsz hokus pokus musi się udać
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 lipca 2016, 12:30
Elario chyba na razie sama...brałam teraz 125,wcześniej brałam jednego dnia 100,drugiego 125.Teraz tak pomyślałam, że będę brała 2 dni 125,jednego dnia 100.Oczywiście muszę napisać meila do mojego endokrynologa i czekać na odpowiedź za 80zeta/ szlag mnie na to trafia,żeby za jedno pytanie tyle płacić,ech nasz piękny system .Z badaniem estriadiolu i progesteronu wstrzeliłam się "od dupy strony "bo zrobiłam je w 15dc,czyli teoretycznie 2dpo, a nie jak zalecają fachowcy, 7-8dpo.Chciałam być mądrzejsza i teraz nie wiem, w które normy się wpasować, a wstrzelam się we wszystkie. Mój estriadiol w 15dc wynosi 130pg/ml,a progesteron 8,58 pg/ml.Niby do tego 7-8dpo może jeszcze wzrosnąć, ale czy pokazują, że owulacja w ogóle była???
Teraz pora wziąć się za pakowanie,bo jutro z córcią jedziemy nad morze do mojej mamy
Wiadomość wyedytowana przez autora 7 lipca 2016, 13:20
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 lipca 2016, 12:30
I jeszcze na koniec,taki mam pomysł...u mnie na wiosce/ja mieszkam trochę za wioską,przy samym lesie,więc ludzi tam w wiosce nie znam i nie miałam potrzeby poznawania,ale chyba jedną parę poznam?Otóż,już w czerwcu ich zobaczyłam,szli drogą,a my wyjeżdżaliśmy. Szli sobie,pani z brzuszkiem ciążowym, wiek...dałabym jej ok 45,Pan ok 65,tak mi wyglądał,wiec szli ze sklepiku i Pani podeszła zapytać,czy nie mielibyśmy dla niej jakiejś pracy np przy rwaniu owoców bo mamy kilka drzewek owocowych. Dowiedziałam się od taty,że Ci państwo mieszkają w wiosce w pałacyku, Pani dostała kiedyś mieszkanie socjalne,czy jakoś tak się to nazywa,zamieszkała tam ze swoim mężem, ale szybko poznała tego Pana i tak rozmawiała ich miłość,są konkubentami czy jakoś tak no i będą mieli dziedzię. Dziś tę Panią spotkałam w sklepiku.Chyba się z nią zapoznam i wypytam, jak im się udało, ciekawe czy długo się starali,czy brała witaminy? ?? No i jak tak się im udało,kiedy częściej są po imprezce alkoholowej,noszszsz ja jakbym tak co trzeci dzień nawet była po alkoholu,takim mocniejszym, pewnie oni słodkiego winka nie piją,to bym miała ciągle zarąbistego kacora i wątrobę by mi szlag trafił.No a ten Pan,jak on to skubaniec zrobił,toż to musi mieć dopiero mocno zapier...(pip pip) plemniczki. Chyba zmienimy styl życia???Może właśnie dziewczyny, wszystkie powinnyśmy troszkę zmienić styl życia?
Narazie moje Kochane,uciekam stąd,bez nadziei, bez planów, odpuszczam i nie podpożądkowuję swojego życia tylko pod zajście w ciążę.Oczywiście z seksu nie zrezygnuję bo marzenie jest i będzie, ale pora odpuścić z głową. Jeszcze się pojawię, a spotkamy się na pewno na fiolecie.
1.mąż nie za bardzo chce/ zrozumie, wysłuchiwać moich przemyśleń co do zachodzenia w ciążę,on chcę bardzo dzieciątka, ale myśli,że jak ja nie będę na ten temat rozmawiała,to się odblokuję. ..
2.koleżanki, które są w ciąży lub mają maleństwa, też do tematu podchodzą inaczej, zresztą ja nie chcę im co jakiś czas mówić,że jeszcze mi się nie udało
3.to,że będę pisała i czytała Was,odstresowuje mnie w jakiś sposób, każda z naszych sytuacji jest inna,ale wszystkie w TEJ kwestii doskonale się rozumiemy i takie wsparcie dużo daje,
4.to,co każda z nas zapisze, te doświadczenia, szukanie przyczyny, coś którejś z nas może pomóc,może któraś z nas czegoś się dowie- od lekarza, co będzie też mogło pomóc innej,
5.nie poddam się,wiem,że dam radę, chwilowa frustracja szybko minie i trza się brać dalej do roboty, nie ma co czekać,
6.a z koro nie ma co czekać, to zastanawiam się czy nie skorzystać z wiedzy innego lekarza- ginekologa-endokrynologa,skoro od 9mocy przed@ mam brązowe plamienia od 23/24dc,to wyczytałam, że może to być niedomoga lutealna. Skoro płacę za poradę mailową endokrynologowi i to sama dopytuję o badania, płacę za wizytę u gina,który 3msc daje mi Luteinę a nic innego nie zleca tylko "odpuścić i czekać ",to może taki fachowiec będzie coś więcej wiedział- spróbuję,jak i on karze czekać i wyluzować,to może wtedy, gdy będę wiedziała,że zrobiłam wszystko, moja łepetyna wyluzuje,
7.no i chcę przejść na ten fiolet z Wami
wystarczy punktów, żebyście zrozumiały dlaczego tak szybko powróciłam czy dalej dopisać?myślę,że tutaj się najlepiej rozumiemy, tutaj póki co jest nasze miejsce,jeszcze na chwilę.
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 lipca 2016, 00:17
Niczego nie zakładam, nie obmyślam, nie wiążę ❤z ciążą.Jedyne nad czym myślę, to czy w tym cyklu pójść do innego lekarza,czy odczekać,odpuścić go na uspokojenie się. A może zaczekać do września,kiedy wróci z macierzyńskiego moja gin.Próbuję myśleć tak na spokojnie, ale za chwilę z tyłu łepetyny czuję takie pukanie- na co masz czekać, przecież masz już "swoje lata",może jeszcze nie znalazłaś tego odpowiedniego lekarza,może trzeba porobić badania, bo z tymi brudzeniami przed@ to chyba nie jest tak całkiem ok???Nie wiem jeszcze na co się zdecyduję,na razie wczoraj pojechałam z córką do stomatologa, a że jest nim mój brat,więc wziął się za mnie ostro.O ile z córką poszło raz dwa,tak u mnie powynajdywał aż 4 plomby do wymiany, nic mnie nie boli, nie ma ubytków,ale stwierdził, że pora je wymienić.I gdyby nie zdjęcie, na którym chciał skontrolować górną 6,to bym nie miała pojęcia,że cokolwiek się dzieje z korzeniem dolnej 6,jak to zobaczył to się zaniepokoił, jest tam jakieś ognisko zapalne i zębisko trzeba usunąć.I tak sobie pomyślałam, że te moje problemy z zajściem w ciążę to przez to ognisko zapalne? ??bo niby zęby też mają wpływ na płodność,ale jeśliby tak było to z pewnością nie u wszystkich.
Więc u mnie standard, jak zastanawiam się nad wydaniem kasy na badania i gin- endo, to przychodzi mi inne szybkie rozwiązanie wydania kasy,jak nie pałą go, to dzidą.
Teraz czas na zabranie się za sprzątanie w domu, okna wołają o umycie, sterta prania i prasowania i wyszukiwać córkę na kolonie,a i jeszcze ogród,bo za chwilę krzewów nie będzie widać. Więc nie ma czasu na rozmyślania.
nad morze do mamy na tydzień.Jutro jedzie mój brat i mam ochotę się wybrać,a z drugiej strony ,nie poszłabym za tydz w piątek do tego lekarza.I miotam się,bo czy zmieniłoby coś w sytuacji związanej z zachodzeniem w ciążę gdybym została w domu???wątpię,bo dopiero jakbym wróciła,to będzie połowa cyklu. ..ale czy zmieniłoby się coś, gdybym pojechała do lekarza czy porobiła badania???Boże, tyle pytań, a kto zna odpowiedź???przydałby się ktoś, kto wie kiedy i jak,co lepiej teraz,a co może zaczekać, czy wyjazd i odpoczynek,nie odsuną jeszcze bardziej w czasie,zajścia w ciążę?czy w ogóle w niej jeszcze będę.Boże tak bardzo chcę być w ciąży,chcę mieć jeszcze dziecko...ale czy będę mogła,czy jak zrobię badania za miesiąc,to nie będzie za późno???Przede mną noc nieprzespana. ..
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 lipca 2016, 22:06
Wiadomość wyedytowana przez autora 23 lipca 2016, 14:42
Kto czytał wpisy u Elarii,to wie,jaki pomysł obmyśliłyśmy na "niemyślenie".Więc abym mogła mieć nieziemskie spotkanie z moim mężczyznom, to teraz muszę moczyć d. ..sko w korze dębu!
Ale pomysł Mumy na "niemyślenie"bardzo mi się podoba, ciekawe czy uda się go wdrożyć?
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 lipca 2016, 20:48
Otóż będąc nad morzem, odpoczęłam, zrelaksowałam się, nawet nie rozmyślałam tak o tym czy teraz się uda.No i jak się ma ten odpoczynek do ciąży?otóż nijak!!!Piłam 2 razy dziennie siemię lniane cobym się w końcu zaśluzowała, bo do tej pory to z tym śluzem u mnie, jakby kot napłakał, ledwie jakaś kropla na gaciach bywała, a teraz ....zupełna posucha!!!No i jeszcze na dodatek, jakieś kłucie jajnika i ciężar w dole brzucha, w 11 dc, wtedy gdy byłam jeszcze nad morzem! I skoki temperaturowe też zaczęły się od soboty, wiec tak mi ovu zaznaczył owulację, a wtedy żadnego serca być nie mogło, dopiero były 2 dni po tym...więc wiem, że i tym razem dupa blada!!!
Na początku naszych starań, przez pierwsze 5 miesięcy, czułam,że będę w ciąży, że się udało,miewałam nawet objawy ciążowe, a teraz nie czuję zupełnie nic, nie mam żadnych przeczuć, a nawet już w połowie cyklu czuję, że i tym razem nic z tego.
W poniedziałek 8 sierpnia, jadę porobić badania, wtedy będzie 22dc, więc robiąc progesteron, dowiem się czy w ogóle była owulacja w tym cyklu.Wyniki wyślę do analizy do endokrynologa, a we wrześniu jadę do mojej ginekolog.Ciekawa jestem, czy w tych wynikach wylezie jakaś przyczyna niezachodzenia w ciążę?jeśli tak, to czy da się ją szybko wyeliminować?Odrzucam czarne myśli i czuję, że do końca tego roku będę z ciąży.
Rano pojechałam zrobić badania, mój portfel jest lżejszy o 350 zł,a ja wkurwiona i podłamana.
Chodzi i mój zarąbisty progesteron, który w 22dc wynosi 7,60 ng/ml!!!!!Rewelacja:( Czyli jakieś minimalne pikanie jajnika było o kant dupy rozbić, a nie owulacją?tylko co w takim razie robi u mnie na wykresie ten niby skok temperatury???
I tak oto, po raz kolejny mogę spodziewać się niczego więcej jak plamień od 23-24 dc i szanownej, niezawodnej @.Być może cały problem z moją możliwością zajścia w ciążę, związany jest z tym niskim progesteronem, wątpliwą owulacją, niedomogą lutealną?już sama stawiam sobie diagnozy po przestudiowaniu google, ale może w końcu coś na to zaradzi lekarz, tylko czy da radę cokolwiek zrobić z tym cholerstwem, skoro nawet jak przez 3 wcześniejsze cykle brałam Luteinę i tak miałam plamienia w 23, 24 dc.
Pozostałe wyniki, raczej w normie, chociaż jeszcze nie mam wszystkich:
glukoza na czczo - 92, 2 (70 - 99)
po 1 godz - 120,7 (do 160)
po 2 godz - 92,3 (do 140)
Tsh - 0, 497 - troszkę muszę je podwindować
prolaktyna - 22,35ng/ml (5,18 - 26,53)
testosteron - 31,19ng/ml (7,21 - 79,31)
Czekam na resztę wyników i wysyłam do endokrynologa, a dopiero 22 września wizyta u ginekolog.
A tymczasem, znowu z marzeń i planów dupa blada. Jak widać odpoczynek nic mi tu nie pomoże, jakoś tak normalnie nie mogę , a tak do cholery marzyłam o najzwyklejszej wpadce, marzę o niej kuźwa od 4 lat.
Wpadka, jak to brzmi...dlaczego los nie chce mnie tak miło zaskoczyć???Wiem, wiem tak to już jest, ja należę do tej grupy ludzi, która musi się nieźle natrudzić, nic samo, ot tak przyjść nie chce.Trzeba będzie działać, tylko czy można walczyć z tym progesteronem?żeby tylko z nim, to się okaże.
Tymczasem czeka mnie powrót do pracy i czekanie, czekanie, czekanie.
Ależ kuźwa psychicznie odpoczęłam, dupa blada.Nici z moich planów.
po wczorajszym stresie i podłamaniu niskim progesteronem, dziś delikatna poprawa humoru, otóż weszłam dziś na wyniki i sprawdzam wyniki do wydruku, a tam są podane wartości referencyjne (tam gdzie były wyniki do odczytu, nie było wartości referencyjnych przy progesteronie), przy czym pod wynikami wpis "uwaga, zmiana wartości referencyjnych" i wygląda to tak:
progesteron faza folikularna 0,1 - 0,3 ng/ml
faza lutealna 1,2 - 15,9 ng/ml,
więc mój wynik 7,60 nie jest powalający, ale nie jest aż tak niski, nooo mieści się w połowie norm dla fazy lutealnej. Ja sugerowałam się normami, jakie podawane były mi wcześniej, a teraz zrobiłam badania też w Diagnostyce, ale w innym oddziale.
Wynik badania insuliny również mieści się w normie, na szczęście.
Czekam jeszcze na jeden wynik, prawdopodobnie ok 10 dni i wysyłam do endokrynologa, ale myślę, że nie jest źle, ewentualnie ten progesteron w połowie, a prolaktyna bliżej górnej granicy bo 22, 35 przy normie 5,18 - 26,53.Ale dobrze, że nie są jakoś bardzo pozaniżane lub wywindowane:)
W tym cyklu, gdy tak się ładnie trzymała temperatura, co rano budziłam się przed budzikiem i z autentycznie telepiącym się sercem, czułam to serce naprawdę bardzo mocno, oczekiwałam godz 7.00 żeby zmierzyć temp i zaklinałam ten cholerny termometr, żeby temp jeszcze rosła...To już jest obsesja!!!Dziś już wiedziałam, że nie będzie rosła.Kiedy po południu, zobaczyłam tę cholerną kawową plamę na papierze, wiedziałam już, że w ciąży nie jestem!
Ojjj ja głupia, wczoraj kiedy jeszcze temp dawała mi nadzieję, przyglądałam się swoim cyckom, gdzie do cholery podziała się ta magiczna żyła, która często zwiastuje ciążę?No niestety się jej nie dopatrzyłam.
Jedyne co jest ok w tym cyklu, to ładna faza lutealna, no i to, że plamienia bywało, że pojawiały się w 23 dc nawet przy luteinie, a teraz bez luteiny i w 25 dc ledwie co...ale są, a ja ich kuźwa nie chciałam!Nie tak miało być, ojjj nie tak!
Wiadomość wyedytowana przez autora 13 sierpnia 2016, 06:25
Kochana przykro mi bardzo, że znów się nie udało. Nie wiem co Ci poradzić, doskonale Cię rozumiem, też czasem nie wiem ci robić, wiem jak bardzo wkurza uciekający czas. Może poczekaj jeszcze te dwa wakacyjne cykle, będzie mniej stresu, może pojedziecie na jakieś wakacje i coś zaskoczy. A jak nie to wtedy przycisniesz lekarza o jakieś konkretne działanie. Ale mam nadzieję, że to nie będzie już potrzebne <3
Dziękuję Lenko, wiem, że pewnie większość z nas ma takie myśli, kiedy okazuje się, że i tym razem nic z tego, ech szkoda słów:(Ale ciagle trzeba mieć nadzieję, nie możemy się poddać, A z tym lekarzem w lipcu, to jeszcze się zastanowię, czy iść na początku lipca, czy przeczekać wakacje, ech te wybory:(
Współczuję nerwów i kolejnego zawodu, każda z nas wie jak to jest. Miałam wrażenie, że nieco odpuściłaś i czułaś się z tym ok, natomiast wredne hormony potrafią z nami pogrywać zwłaszcza przed @. Może poczekaj do sierpnia/września jak zalecała Ci lekarka i wtedy zacznij działać farmakologicznie, a z drugiej strony jak bardzo chcesz to działaj już i tyle, niech chociaż zrobią Ci monitoring, to przeciecz nie leczenie, a obserwacja,a będziesz spokojniejsza wiedząc, że owulacja jest.
Może warto się skonsultować z kimś. Jakim innym ginem. Pokazać mu wykresy.