Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Nadzieja dodaje mi skrzydeł,chociaż często je podcina- czekam i pragnę wyczekać.
Dodaj do ulubionych
‹‹ 3 4 5 6 7 ››

20 czerwca 2016, 16:02

Nie ma to jak żart zrobiony przez naturę...w sobotę od popołudnia do późnych godzin nocnych czułam, że coś jest nie tak w dole mojego brzucha. Czułam się tak jakby przed @. A ponieważ był to 23 dc to nie było mi do śmiechu.Byliśmy wtedy na maratonie, kibicowałam mężowi, wszyscy byli tacy szczęśliwi, a ja miałam podły humor, bo po prostu czułam, że i tym razem się nie udało.Nawet myślałam, że już mnie zalewa, ale po powrocie do domu, ok 3 nad ranem, pędem poleciałam do łazienki, no i okazało się, że jest czysto i sucho. Skoro tak, to włączyło się myślenie, że to zagnieżdżenie. Jakże mogłoby być inaczej, przecież w końcu musiało się udać.W niedzielę sucho, czysto, więc optymizm jeszcze większy.No ale, dziś od rana wkurw, te brudne plamy na papierze świadczą tylko o jednym...o tym, że i tym razem się nie udało!!!W...wia mnie już to!O co do cholery chodzi, co jest nie tak. Czuję się jak jakaś wybrakowana baba.I wcale już mi się nie wydaje, że w wakacje mogłabym zajść. Zajdę, ale chyba prędzej do psychiatry.Nie wiem czy jest sens, przeczekać wakacje, że może się uda, czy lepiej pójść do gina, może coś zleci, może stymulacja, może badanie, nie wiem...cokolwiek, bo jak długo mam czekać tak sobie. Teraz to już pozostaje mi gin w mojej miejscowości, bo ta fajna pani gin - już urodziła i nie wiem, kiedy będzie przyjmowała.Więc za kilka dni zaczynam 9 cykl starań, zastanawiam się czy na luzie, czy jednak iść na gina?

23 czerwca 2016, 22:00

9c rozpoczął się wczoraj, jak zwykle w pracy. Właśnie wczoraj uświadomiłam sobie, po wejściu do toalety w pracy, że przez ten rok szkolny, od grudnia, czyli tyle, ile trwają moje starania, @ dostawałam w pracy:(stres, stres i jeszcze raz stres i pragnienie bycia w ciąży, raczej nie idą ze sobą w parze:(
Już niedługo urlop, mam nadzieję, że odpocznę i odzyskam spokój i siły.
W przyszłym tygodniu, zrobię badanie Tsh, ciekawe czy spadło, jak teraz wygląda?
Cały czas się zastanawiam, czy w tym cyklu, pójść do gina u mnie , może sprawdzi czy będzie owulacja...ale czy to coś da, czy pomoże w zajściu w upragnioną ciążę?
Z jednej strony, myślę, że może trzeba mi więcej spokoju, muszę odpocząć, zrelaksować się, nie nastawiać na już. Staram się,nie nastawiać, że uda się w lato czy jesień, czy do końca roku. W końcu się uda...ale jednak takie myśli, takie obawy, czy się uda, wracają i trochę ta cholerna presja czasu, że przecież mam już 39 lat, że może być późno...
Więc albo dowiem się, kiedy moja pani gin z Wro będzie znowu przyjmowała i albo poczekam, albo skoczę do gina u mnie, zobaczę, może jednak warto nie tracić czasu, tylko podpytać, ale bez nastawiania się, tak na spokojnie, przecież uda się...kiedyś, może niedługo...

27 czerwca 2016, 17:03

Wczorajszy dzień znowu był jakiś przełomowy.Zaczęło się od tego, że wpadłam na pomysł by pojechać w odwiedziny do mojej babci,która mieszka ode mnie 26km....rowerem.Już raz tak się wybrałam w ubiegłym roku. Więc pojechałam, a że wiatr wiał tak, że czułam jakbym jechała 1km do przodu a 5 do tyłu, teren jeszcze miałam taki, że raz z górki 10 razy pod górkę, to się umęczyłam co nie miara. Ale jadąc tak rozmyślałam ...o naszych staraniach, o pragnieniu kolejnego dziecka, o trudnościach i przemyślałam, że owszem co ma być to będzie, że kontrolować u lekarza co jakiś czas nie zaszkodzi, ale trzeba trochę mniej się spinać z życiem. Trzeba marzyć, dążyć do realizacji swoich planów, trzeba działać, bo samo się nie zrobi, ale w głowie troszkę trzeba dać na luz.Myślę, że wiem jak to zrobić, więcej takiej jazdy rowerem:) w obie strony zrobiłam 54km, zmęczyłam się, ale bardzo pozytywnie. I będąc u babci, doznałam lekkiego szoku. Siedzę na przeciw regału, a tam leży/ stoi pudełeczko z Różańcem, a w nim książeczka Nowenna Pampejońska. I taka myśl mi przyszła "jeszcze tego nie próbowałaś, może warto podjąć się takiego wyzwania". I wypożyczyłam od babci Różaniec i od wczoraj odmawiam Nowennę ----27 dni część błagalna, później będę dziękowała. Oczywiście od razu wiedziałam w jakiej intencji będę się modliła. A że nie lubię klepać modlitw bez zastanowienia, więc rozmyślam, próbuję się skupić, więc schodzi mi długo. Ale może warto???Czy któraś z Was odmawiała tę Nowennę lub słyszała o efektach?
Znowu postanowiłam bardziej odpuścić, ale tak pozytywnie. Broń Boże nie zaprzestaje starań. Mam dużo planów wakacyjnych, zwiększam intensywność i częstotliwość ćwiczeń, a do tego sporo czasu zajmie mi modlitwa, więc mało pozostanie na wyliczenia dni cyklu. No i pójdę chyba, jak się załapię do gina w mojej miejscowości, bo moja gin w miasta, będzie przyjmowała dopiero od połowy września, więc może lepiej podpytać teraz co, jak i dlaczego.

Wiadomość wyedytowana przez autora 2 lipca 2016, 22:04

3 lipca 2016, 12:07

Dziś znowu zaliczam jakiś spadek formy psychicznej,a to za sprawą pomysłu na obserwację owulacji.Nie zamierzałam się wsłuchiwać i wyczekiwać jakichkolwiek objawów mojej płodności, ale odkąd poszłam sobie do gina we wtorek w 7dc, to się zaczęło...Poszłam tam z nastawieniem,że gin zleci mi jakieś badania albo tabletki,dzięki którym coś dobrego się zadzieje, a tymczasem gin robiąc usg powiedział,że pięknie rośnie pęcherzyk dominujący,w 7dc miał ok 16mm, więc nie będzie mi dawał Clo, jak kiedyś o tym wspomniał, bo mam owulację tzn dojrzewają pęcherzyki i za jakieś 4 dni powinna być owulacji.Mam wyluzować i działać tak jak do tej pory jeszcze dwa cykle.Ucieszyłam się tym pęcherzykiem Graffa, ale i nakręciłam, myślałam,że owu będzie ok 10dc,ale dziś jest 12dc a ja nie czuję nic,żadnych objawów owulacji,żadnego bólu jajnika.No i poniosło mnie na tyle,żebym sobie zmierzyła temp wczoraj i dziś i tu już nastąpił spadek mojej formy,bo temp jest niska,tzn ja przy niedoczynności mam na początku cyklu niską,no ale w połowie cyklu troszkę rosła,do tej pory nie wierzyłam już od marca,więc nie wiem co się działo.
Co się do jasnej ciasnej dzieje???Czy ja trafiam na minerałów,którzy wszystko lekceważą, czy mój organizm robi sobie jaja,czy może się już wyczerpały moje możliwości rozrodcze i dupa blada,czy to,że tak bardzo chcę mieć jeszcze dziecko sprawia, że się tak dzieje na odwrót???Boże,wpadam w popłoch, mam znowu doła,1000 myśli na minutę,1000 pytań,czy czekać,czy próbować, czy będę w ogóle w ciąży,czy mam jeszcze czas, czy nie jestem za stara, czy może ta moja niedoczynność zaburza mi owulację,a lekarze to lekceważą ???Boże dlaczego te kobiety,które pragną mieć dziecko, tyle muszą przeżywać niepowodzeń, tyle lęków. Dlaczego tak trudno wyluzować,tak całkiem odpuścić, jak to zrobić???Nie stawiam sobie granicy czasu,wręcz przeciwnie, wydłużam ten czas, staram się myśleć,że mam czas, że będzie ok,ale wystarczy taki moment jak brak objawów owulacji i rozwala się cały plan pozytywnego myślenia.
I taką mam piękną niedzielę,mąż pojechał z dziećmi na basen,a ja wyczekuję objawów owulacji, wyszukuję przyczyn jej braku/chorób i usiłuję się na własne życzenie

Wiadomość wyedytowana przez autora 3 lipca 2016, 12:11

5 lipca 2016, 16:52

14dc,urodziny mojego męża...rok temu,właśnie w urodziny Kamila,zaszłam w ciążę.Fajnie się składa,że i w tym roku,akurat w jego urodziny,mam połowę cyklu.Bardzo bym chciała,żeby było podobnie jak rok temu,tzn żeby się udało i zajść w ciążę i donosić ją do końca i urodzić zdrowego maluszka
Oczywiście staramy się o maluszka,nie że akurat tylko dziś być może coś będzie...W 12dc martwiłam się,że nie czuję owulacji,a w nocy podczas ❤myślałam,że jajo zniosę z bólu,ale czy to coś oznacza dobrego czy złego to czort wie???Zmierzyłam temp od 10dc,bo chciałam zobaczyć czy coś się w ogóle dzieje,no i troszkę wzrosła w 13dc,dziś była taka sama,choć i tak niska,bo w ogóle przy tym cholerny Hashimoto mam niską.
Chciałabym zaczarować ten czas,żeby było tak jak pragniemy,tak jak się modlę i jak wyczekuję, noszszsz hokus pokus musi się udać

7 lipca 2016, 12:14

Wczoraj pojechałam zrobić Tsh i pokusiłam się o badanie progesteronu i estriadiolu. Tsh pięknie mi spadło po 4 tygodniach po zwiększeniu Euthyroxu wynosi 0,310.Muszę teraz chyba co drugi dzień brać mniejszą dawkę,żeby mi za bardzo nie spadło. Cieszę się,że tak szybciutko spadło

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 lipca 2016, 12:30

7 lipca 2016, 13:08

Znowu ucięło mi wpis. ..
Elario chyba na razie sama...brałam teraz 125,wcześniej brałam jednego dnia 100,drugiego 125.Teraz tak pomyślałam, że będę brała 2 dni 125,jednego dnia 100.Oczywiście muszę napisać meila do mojego endokrynologa i czekać na odpowiedź za 80zeta/ szlag mnie na to trafia,żeby za jedno pytanie tyle płacić,ech nasz piękny system .Z badaniem estriadiolu i progesteronu wstrzeliłam się "od dupy strony "bo zrobiłam je w 15dc,czyli teoretycznie 2dpo, a nie jak zalecają fachowcy, 7-8dpo.Chciałam być mądrzejsza i teraz nie wiem, w które normy się wpasować, a wstrzelam się we wszystkie. Mój estriadiol w 15dc wynosi 130pg/ml,a progesteron 8,58 pg/ml.Niby do tego 7-8dpo może jeszcze wzrosnąć, ale czy pokazują, że owulacja w ogóle była???
Teraz pora wziąć się za pakowanie,bo jutro z córcią jedziemy nad morze do mojej mamy

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 lipca 2016, 13:20

11 lipca 2016, 12:21

U mnie czas opierdzielania

Wiadomość wyedytowana przez autora 11 lipca 2016, 12:30

15 lipca 2016, 10:59

KONIEC, koniec marzeń i nadziei. ..przynajmniej na ten miesiąc, kiedy wróci nadzieja (hahaha matka głupich) ??? nie wiem,teraz czuję się wybrakowana. Jestem wybrakowana!Nie potrafię/nie mogę zajść w ciążę,a jak zaszłam, to ją straciłam.Nie wiem czy,9 cykli to mało,czy dużo, dla mnie to dużo,dużo straconych nadziei. Coś jest nie tak,tylko do cholery,czy z moim organizmem czy z męża plemnikami, no co do cholery???Wczorajszy ból dołu brzucha i krzyża w 23dc i dzisiejsza plama na papierze w 24 dc,pokazują tylko,jak co miesiąc,że NIE JESTEM W CIĄŻY! !!Ta cholerna Luteina,na mnie nie działa Ten cholerny żal,że przyjaciółki były/są w ciąży- jest nadal,nie chce tak po prostu odejść, co miesiąc o sobie przypomina! !!Dlaczego nie mogę tak po prostu zaliczyć wpadki? dlaczego nie mogę wpaść tak niespodziewanie, jak wszystkie panie,które "kochają się"gdziekolwiek i kiedykolwiek, o witaminach nie słyszały,a o lekarzu prywatnym nie śmią pomyśleć, dlaczego nie mogłabym urodzić tak łatwo jak one- często wcale nie w szpitalu.Dlaczego to jest takie popieprzone? ??Dlaczego w niektórych rodzinach ot tak po prostu,pojawia się od 8 do 10 cudów życia???jaką to do cholery tajemnica? Moja głowa jest za tempa żeby to pojąć,serce za bardzo chcące, a organizm wybrakowany. Grzeszę myślami,ale taka już jestem, żeby kiedyś się podnieść. Muszę przemyśleć co zrobić.

15 lipca 2016, 21:19

Moje kochane ovufrendowe Przyjaciółki, dziękuję Wam za każdy wpis, za każde Wasze zdanie,wsparcie,poradę. Za to,że stawiacie mnie do pionu.Ale ja już postanowiłam, o ile wytrzymam/ dam radę, to więcej,a przynajmniej kolejnego czyli 10 cyklu, nie będę tutaj wpisywała, będę śledziła Wasze wpisy, będę z Wami w Waszych pamiętnikach, chociaż postanawiam sobie teraz,że nie codziennie, ale będę.Natomiast u mnie,zapiszę dopiero,gdy będę w ciąży, spotkamy się na fiolecie. Bo dziś nie tyle mam żal,nie tyle jest mi cholernie przykro, co jestem okropnie w...na(pipipi).Mam dość.Rano na papierze była lekko brązowa plama,przez dzień- ok,pod wieczór- znów lekko brązowe obrzydzenie.Strzeliłam sobie test,a co tam,do cholery będzie leżał w komodzie, wyjęłam go z pudełeczka, patrzę- są dwa,więc myślę, zrobię teraz, a jak wyjdzie cień cienia,to jutro następny.Ale jak to cholera jest,że ktoś ten cień cienia wypatrzy to nie wiem.Nie dość, że na łeb mi padło,to i na oczy, bo pozostawiam cholerstwo pod lampkę nocną i za cholerę nic tam nie widzę. Więc teraz gorzkie są moje łzy, a słodkie wino. Za kilka dni,2 -3,powiem mężowi,żeby zapisał mi datę@ ,bo postaram się takich dat nie zapamiętywać, koniec z wyliczaniem. Taki ustawiany seks już mnie w....ia,noszszsz mam już tego dość,czuję się jak wybrakowana krowa rozpłodowa. Sorki za określenia, ale tak to już czuję.Koniec z liczeniem, odczuwaniem i nadzieją. Może się kiedyś uda,jak odpuszczę. I tak nic teraz nie zrobię,nie polecę do lekarza po poradę,bo ileż można słuchać tego samego???A moja pani gin,jest na macierzyńskim,przynajmniej do września/ października,więc dopiero jak będzie przyjmowała to do niej pojadę,czy to po ratunek, czy już w ciąży,ale dopiero za jakiś czas.
I jeszcze na koniec,taki mam pomysł...u mnie na wiosce/ja mieszkam trochę za wioską,przy samym lesie,więc ludzi tam w wiosce nie znam i nie miałam potrzeby poznawania,ale chyba jedną parę poznam?Otóż,już w czerwcu ich zobaczyłam,szli drogą,a my wyjeżdżaliśmy. Szli sobie,pani z brzuszkiem ciążowym, wiek...dałabym jej ok 45,Pan ok 65,tak mi wyglądał,wiec szli ze sklepiku i Pani podeszła zapytać,czy nie mielibyśmy dla niej jakiejś pracy np przy rwaniu owoców bo mamy kilka drzewek owocowych. Dowiedziałam się od taty,że Ci państwo mieszkają w wiosce w pałacyku, Pani dostała kiedyś mieszkanie socjalne,czy jakoś tak się to nazywa,zamieszkała tam ze swoim mężem, ale szybko poznała tego Pana i tak rozmawiała ich miłość,są konkubentami czy jakoś tak no i będą mieli dziedzię. Dziś tę Panią spotkałam w sklepiku.Chyba się z nią zapoznam i wypytam, jak im się udało, ciekawe czy długo się starali,czy brała witaminy? ?? No i jak tak się im udało,kiedy częściej są po imprezce alkoholowej,noszszsz ja jakbym tak co trzeci dzień nawet była po alkoholu,takim mocniejszym, pewnie oni słodkiego winka nie piją,to bym miała ciągle zarąbistego kacora i wątrobę by mi szlag trafił.No a ten Pan,jak on to skubaniec zrobił,toż to musi mieć dopiero mocno zapier...(pip pip) plemniczki. Chyba zmienimy styl życia???Może właśnie dziewczyny, wszystkie powinnyśmy troszkę zmienić styl życia?
Narazie moje Kochane,uciekam stąd,bez nadziei, bez planów, odpuszczam i nie podpożądkowuję swojego życia tylko pod zajście w ciążę.Oczywiście z seksu nie zrezygnuję bo marzenie jest i będzie, ale pora odpuścić z głową. Jeszcze się pojawię, a spotkamy się na pewno na fiolecie.

18 lipca 2016, 00:17

Hmmm,witam Was kochane, już wróciłam do pisania pamiętnika, do czytania waszych i do wspólnego przeżywania. Wróciłam tak szybko bo:
1.mąż nie za bardzo chce/ zrozumie, wysłuchiwać moich przemyśleń co do zachodzenia w ciążę,on chcę bardzo dzieciątka, ale myśli,że jak ja nie będę na ten temat rozmawiała,to się odblokuję. ..
2.koleżanki, które są w ciąży lub mają maleństwa, też do tematu podchodzą inaczej, zresztą ja nie chcę im co jakiś czas mówić,że jeszcze mi się nie udało
3.to,że będę pisała i czytała Was,odstresowuje mnie w jakiś sposób, każda z naszych sytuacji jest inna,ale wszystkie w TEJ kwestii doskonale się rozumiemy i takie wsparcie dużo daje,
4.to,co każda z nas zapisze, te doświadczenia, szukanie przyczyny, coś którejś z nas może pomóc,może któraś z nas czegoś się dowie- od lekarza, co będzie też mogło pomóc innej,
5.nie poddam się,wiem,że dam radę, chwilowa frustracja szybko minie i trza się brać dalej do roboty, nie ma co czekać,
6.a z koro nie ma co czekać, to zastanawiam się czy nie skorzystać z wiedzy innego lekarza- ginekologa-endokrynologa,skoro od 9mocy przed@ mam brązowe plamienia od 23/24dc,to wyczytałam, że może to być niedomoga lutealna. Skoro płacę za poradę mailową endokrynologowi i to sama dopytuję o badania, płacę za wizytę u gina,który 3msc daje mi Luteinę a nic innego nie zleca tylko "odpuścić i czekać ",to może taki fachowiec będzie coś więcej wiedział- spróbuję,jak i on karze czekać i wyluzować,to może wtedy, gdy będę wiedziała,że zrobiłam wszystko, moja łepetyna wyluzuje,
7.no i chcę przejść na ten fiolet z Wami
wystarczy punktów, żebyście zrozumiały dlaczego tak szybko powróciłam czy dalej dopisać?myślę,że tutaj się najlepiej rozumiemy, tutaj póki co jest nasze miejsce,jeszcze na chwilę.

Wiadomość wyedytowana przez autora 18 lipca 2016, 00:17

19 lipca 2016, 10:53

Wczoraj rozpoczął się 9 cykl.
Niczego nie zakładam, nie obmyślam, nie wiążę ❤z ciążą.Jedyne nad czym myślę, to czy w tym cyklu pójść do innego lekarza,czy odczekać,odpuścić go na uspokojenie się. A może zaczekać do września,kiedy wróci z macierzyńskiego moja gin.Próbuję myśleć tak na spokojnie, ale za chwilę z tyłu łepetyny czuję takie pukanie- na co masz czekać, przecież masz już "swoje lata",może jeszcze nie znalazłaś tego odpowiedniego lekarza,może trzeba porobić badania, bo z tymi brudzeniami przed@ to chyba nie jest tak całkiem ok???Nie wiem jeszcze na co się zdecyduję,na razie wczoraj pojechałam z córką do stomatologa, a że jest nim mój brat,więc wziął się za mnie ostro.O ile z córką poszło raz dwa,tak u mnie powynajdywał aż 4 plomby do wymiany, nic mnie nie boli, nie ma ubytków,ale stwierdził, że pora je wymienić.I gdyby nie zdjęcie, na którym chciał skontrolować górną 6,to bym nie miała pojęcia,że cokolwiek się dzieje z korzeniem dolnej 6,jak to zobaczył to się zaniepokoił, jest tam jakieś ognisko zapalne i zębisko trzeba usunąć.I tak sobie pomyślałam, że te moje problemy z zajściem w ciążę to przez to ognisko zapalne? ??bo niby zęby też mają wpływ na płodność,ale jeśliby tak było to z pewnością nie u wszystkich.
Więc u mnie standard, jak zastanawiam się nad wydaniem kasy na badania i gin- endo, to przychodzi mi inne szybkie rozwiązanie wydania kasy,jak nie pałą go, to dzidą.
Teraz czas na zabranie się za sprzątanie w domu, okna wołają o umycie, sterta prania i prasowania i wyszukiwać córkę na kolonie,a i jeszcze ogród,bo za chwilę krzewów nie będzie widać. Więc nie ma czasu na rozmyślania.

21 lipca 2016, 22:05

No i mam dylemat. ..zapisałam się na wizytę u nowego gina,który ma kwalifikacje również endo, czyli taki jakby gin- endo.Trudno znaleźć takiego prawdziwego specjalistę, który jest ginekologiem endokrynogiem. No,ale teraz mam mętlik w głowie,córką dziś wysłana na kolonię, mąż póki co nie ma urlopu, syn ma swoje zajęcia,a mi trafiła się okazja pojechania
nad morze do mamy na tydzień.Jutro jedzie mój brat i mam ochotę się wybrać,a z drugiej strony ,nie poszłabym za tydz w piątek do tego lekarza.I miotam się,bo czy zmieniłoby coś w sytuacji związanej z zachodzeniem w ciążę gdybym została w domu???wątpię,bo dopiero jakbym wróciła,to będzie połowa cyklu. ..ale czy zmieniłoby się coś, gdybym pojechała do lekarza czy porobiła badania???Boże, tyle pytań, a kto zna odpowiedź???przydałby się ktoś, kto wie kiedy i jak,co lepiej teraz,a co może zaczekać, czy wyjazd i odpoczynek,nie odsuną jeszcze bardziej w czasie,zajścia w ciążę?czy w ogóle w niej jeszcze będę.Boże tak bardzo chcę być w ciąży,chcę mieć jeszcze dziecko...ale czy będę mogła,czy jak zrobię badania za miesiąc,to nie będzie za późno???Przede mną noc nieprzespana. ..

Wiadomość wyedytowana przez autora 21 lipca 2016, 22:06

23 lipca 2016, 14:40

Wyjechałam,jestem nad morzem,zamierzam odpoczywać, duuuużooo chodzić,jak najwięcej korzystać z dobrodziejstw plaży, jodować się i relaksować z książką. Co racja,to racja,lekarz nie zając, jak nie za tydz, to za 3 -4 tym.Przemyślałam też,że jak wrócę to najpierw zrobię badania ,które zlecił mi endokrynolog,a później z wynikami skonsultuję się z endo, a później albo pojadę do tego nowego gin- endo albo dopiero w połowie września do mojej gin, bo dopiero wróci z macierzyńskiego. Gdybym teraz poleciała do lekarza to pewnie zleciłby badania, bo innej możliwości nie ma,albo coś jest nie tak i pokażą to wyniki,albo blokada psych, więc póki co staram się dać na luz,bo cóż więcej teraz mogę?Byłam właśnie na zakupach,kupiłam parę drobiazgów na lepsze samopoczucie i zestaw witaminek z Inofemem. Później kosmetyczka, a jeszcze później spacer.Akurat jak wrócę za tydz wypoczęta, a mąż będzie wyposzczony,to będą wypadały "Te magiczne dni",tylko żebym jeszcze o nich zapomniała. ..Tymczasem pozdrawiam Was bardzo gorąco i trzymam kciuki za owocny czas.

Wiadomość wyedytowana przez autora 23 lipca 2016, 14:42

27 lipca 2016, 20:49

No to się załatwiłam! !!kupiłam sobie żel intymny z propolisem i okazało się,że cholerstwo mnie uczuliło! Piecze cholernie. No nie wiem,czy jak nie przejdzie do powrotu do domu,to czy "coś"będzie?!
Kto czytał wpisy u Elarii,to wie,jaki pomysł obmyśliłyśmy na "niemyślenie".Więc abym mogła mieć nieziemskie spotkanie z moim mężczyznom, to teraz muszę moczyć d. ..sko w korze dębu!
Ale pomysł Mumy na "niemyślenie"bardzo mi się podoba, ciekawe czy uda się go wdrożyć?

Wiadomość wyedytowana przez autora 27 lipca 2016, 20:48

2 sierpnia 2016, 17:18

Dzisiejszy wpis będzie z tych nieco pesymistycznych...
Otóż będąc nad morzem, odpoczęłam, zrelaksowałam się, nawet nie rozmyślałam tak o tym czy teraz się uda.No i jak się ma ten odpoczynek do ciąży?otóż nijak!!!Piłam 2 razy dziennie siemię lniane cobym się w końcu zaśluzowała, bo do tej pory to z tym śluzem u mnie, jakby kot napłakał, ledwie jakaś kropla na gaciach bywała, a teraz ....zupełna posucha!!!No i jeszcze na dodatek, jakieś kłucie jajnika i ciężar w dole brzucha, w 11 dc, wtedy gdy byłam jeszcze nad morzem! I skoki temperaturowe też zaczęły się od soboty, wiec tak mi ovu zaznaczył owulację, a wtedy żadnego serca być nie mogło, dopiero były 2 dni po tym...więc wiem, że i tym razem dupa blada!!!
Na początku naszych starań, przez pierwsze 5 miesięcy, czułam,że będę w ciąży, że się udało,miewałam nawet objawy ciążowe, a teraz nie czuję zupełnie nic, nie mam żadnych przeczuć, a nawet już w połowie cyklu czuję, że i tym razem nic z tego.
W poniedziałek 8 sierpnia, jadę porobić badania, wtedy będzie 22dc, więc robiąc progesteron, dowiem się czy w ogóle była owulacja w tym cyklu.Wyniki wyślę do analizy do endokrynologa, a we wrześniu jadę do mojej ginekolog.Ciekawa jestem, czy w tych wynikach wylezie jakaś przyczyna niezachodzenia w ciążę?jeśli tak, to czy da się ją szybko wyeliminować?Odrzucam czarne myśli i czuję, że do końca tego roku będę z ciąży.

8 sierpnia 2016, 18:45

Wpis pt "Noszszsz kurna mać" (chociaż w środku wyrażam się znacznie jaśniej).
Rano pojechałam zrobić badania, mój portfel jest lżejszy o 350 zł,a ja wkurwiona i podłamana.
Chodzi i mój zarąbisty progesteron, który w 22dc wynosi 7,60 ng/ml!!!!!Rewelacja:( Czyli jakieś minimalne pikanie jajnika było o kant dupy rozbić, a nie owulacją?tylko co w takim razie robi u mnie na wykresie ten niby skok temperatury???
I tak oto, po raz kolejny mogę spodziewać się niczego więcej jak plamień od 23-24 dc i szanownej, niezawodnej @.Być może cały problem z moją możliwością zajścia w ciążę, związany jest z tym niskim progesteronem, wątpliwą owulacją, niedomogą lutealną?już sama stawiam sobie diagnozy po przestudiowaniu google, ale może w końcu coś na to zaradzi lekarz, tylko czy da radę cokolwiek zrobić z tym cholerstwem, skoro nawet jak przez 3 wcześniejsze cykle brałam Luteinę i tak miałam plamienia w 23, 24 dc.
Pozostałe wyniki, raczej w normie, chociaż jeszcze nie mam wszystkich:

glukoza na czczo - 92, 2 (70 - 99)
po 1 godz - 120,7 (do 160)
po 2 godz - 92,3 (do 140)

Tsh - 0, 497 - troszkę muszę je podwindować
prolaktyna - 22,35ng/ml (5,18 - 26,53)
testosteron - 31,19ng/ml (7,21 - 79,31)

Czekam na resztę wyników i wysyłam do endokrynologa, a dopiero 22 września wizyta u ginekolog.

A tymczasem, znowu z marzeń i planów dupa blada. Jak widać odpoczynek nic mi tu nie pomoże, jakoś tak normalnie nie mogę , a tak do cholery marzyłam o najzwyklejszej wpadce, marzę o niej kuźwa od 4 lat.
Wpadka, jak to brzmi...dlaczego los nie chce mnie tak miło zaskoczyć???Wiem, wiem tak to już jest, ja należę do tej grupy ludzi, która musi się nieźle natrudzić, nic samo, ot tak przyjść nie chce.Trzeba będzie działać, tylko czy można walczyć z tym progesteronem?żeby tylko z nim, to się okaże.
Tymczasem czeka mnie powrót do pracy i czekanie, czekanie, czekanie.

Ależ kuźwa psychicznie odpoczęłam, dupa blada.Nici z moich planów.


9 sierpnia 2016, 11:14

Upsssss
po wczorajszym stresie i podłamaniu niskim progesteronem, dziś delikatna poprawa humoru, otóż weszłam dziś na wyniki i sprawdzam wyniki do wydruku, a tam są podane wartości referencyjne (tam gdzie były wyniki do odczytu, nie było wartości referencyjnych przy progesteronie), przy czym pod wynikami wpis "uwaga, zmiana wartości referencyjnych" i wygląda to tak:
progesteron faza folikularna 0,1 - 0,3 ng/ml
faza lutealna 1,2 - 15,9 ng/ml,
więc mój wynik 7,60 nie jest powalający, ale nie jest aż tak niski, nooo mieści się w połowie norm dla fazy lutealnej. Ja sugerowałam się normami, jakie podawane były mi wcześniej, a teraz zrobiłam badania też w Diagnostyce, ale w innym oddziale.
Wynik badania insuliny również mieści się w normie, na szczęście.
Czekam jeszcze na jeden wynik, prawdopodobnie ok 10 dni i wysyłam do endokrynologa, ale myślę, że nie jest źle, ewentualnie ten progesteron w połowie, a prolaktyna bliżej górnej granicy bo 22, 35 przy normie 5,18 - 26,53.Ale dobrze, że nie są jakoś bardzo pozaniżane lub wywindowane:)

11 sierpnia 2016, 22:26

Dziś 25dc 9 cyklu po poronieniu, a w ogóle 4 rok starań - mniej i bardziej intensywnych, ale jakby nie było, nigdy się nie zabezpieczaliśmy przez ten czas. Dlaczego nigdy nie "wpadłam", dlaczego raz tak na krótko byłam w ciąży???pewnie gdzieś jest przyczyna...Boże jaka ja głupia byłam, kiedy podczas budowy domu, kilka razy zdarzyło mi się pomyśleć "teraz to może lepiej żebym jeszcze nie zaszła w ciążę, bo jakbym sobie poradziła?lepiej jak już wybudujemy dom i się urządzimy".Gdyby wtedy coś mi zaświtało w głowie "durna bobo, nie planuj sobie, nie układaj tak, bo i tak zazwyczaj nie ma tak, jakby się chciało". Myślałam, że jestem płodna, a tymczasem w nowym domu mieszkamy już 4 rok, a ja jestem mega bardzo mało płodna!!!Zawsze chciałam mieć poukładane, jakiś taki ład życiowy...i co z tego mam?No dobra, sporo mam, ale w kwestii ciąży -niestety kiepsko, bardzo kiepsko!
W tym cyklu, gdy tak się ładnie trzymała temperatura, co rano budziłam się przed budzikiem i z autentycznie telepiącym się sercem, czułam to serce naprawdę bardzo mocno, oczekiwałam godz 7.00 żeby zmierzyć temp i zaklinałam ten cholerny termometr, żeby temp jeszcze rosła...To już jest obsesja!!!Dziś już wiedziałam, że nie będzie rosła.Kiedy po południu, zobaczyłam tę cholerną kawową plamę na papierze, wiedziałam już, że w ciąży nie jestem!
Ojjj ja głupia, wczoraj kiedy jeszcze temp dawała mi nadzieję, przyglądałam się swoim cyckom, gdzie do cholery podziała się ta magiczna żyła, która często zwiastuje ciążę?No niestety się jej nie dopatrzyłam.
Jedyne co jest ok w tym cyklu, to ładna faza lutealna, no i to, że plamienia bywało, że pojawiały się w 23 dc nawet przy luteinie, a teraz bez luteiny i w 25 dc ledwie co...ale są, a ja ich kuźwa nie chciałam!Nie tak miało być, ojjj nie tak!

13 sierpnia 2016, 06:26

Od 5.00jestem w drodze w Bieszczady, jadę tam pierwszy raz,więc cieszę się bardzo, ale jestem też wk...ona bo już czuję zapowiedź nadchodzącej@ .Ciekawa jestem,czy tylko ja kiedy czuję ten specyficzny ból, myślę sobie "noszszsz co to kurna ma być???".Każda z nas przecież gdzieś sobie wyjechała,odpoczęła i Co?Czyżbyśmy te seksy nie tak uprawiały? że takie są bezproduktywne. Ciekawa jestem czy któraś z Was po seksie przybiera odpowiednio wygodną dla plemników pozycję i myśli tak,jak ja "no to teraz tam we mnie toczy się bitwa, kto pierwszy "No to kurna rzeczywiście się toczy, u mnie chyba pierwsza wojna światowa. Nawet zdarzało mi się do męża po wszystkim wypalić "ciekawe ilu wypuściłeś na tę walkę wojowników"obsesja!!!Przecież my mogłybyśmy dać do druku te nasze pamiętniki i wydać książkę pt "skuteczna antykoncepcja ".Dobra dziewczynki, wracać z urlopów i brać się do roboty bo przecież mamy zajść w ciąże latem, a ono już niedługo się kończy. Pocieszające jest to,że kilku koleżankom się udało, więc może pociągną nas za sobą???obmyślajcie czego jeszcze żeśmy nie wypróbowały co by nam pomogło, nie wiem,może teraz powinnyśmy naszych facetów czymś nafaszerować bo my to już chyba będziemy niedługo świeciły od tych pomocników owulacyjno ciążowych. Myślcie kochane co by nam pomogło, a ja tymczasem mocno Was wszystkie pozdrawiam z podróży.

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 sierpnia 2016, 06:25

‹‹ 3 4 5 6 7 ››