X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Nadzieja to plan... on ziści się nam?
Dodaj do ulubionych
‹‹ 4 5 6 7 8 ››

9 lutego 2017, 15:08

27cs z OF - start 1 IVF (IMSI)
29dc

Zapłodniło się 8 z 10 komórek! Właśnie dostałam informację:) Nie mogę uwierzyć w nasze szczęście! Pierwszy raz w życiu mam pewność, że coś razem stworzyliśmy. Teraz czekamy, żeby dowiedzieć się jak będą się dzielić... Jutro wizyta, więc na niej pewnie dowiemy się więcej. Jak zwykle nie mogę się doczekać! Cierpliwość nie jest moją mocną stroną;)

10 lutego 2017, 12:36

27cs z OF - start 1 IVF (IMSI)
30dc

No to już po wizycie kontrolnej. Ponoć wygląda to nie najgorzej, choć jajniki są powiększone. Jeden ma 53x40mm, a drugi 63x41mm. W tym mniejszym pęcherzyki mają już tylko max. 13mm, w tym większym dochodzą aż do 19mm. Czy to znaczy, że któryś z pęcherzyków nie pękł, a w innym, który pękł była nadprogramowa komórka? Znalazłam w Internecie wypowiedź jednego z lekarzy, iż prawidłowy rozmiar jajnika to ok. 30x15x35mm. Sugerując się tymi danymi wygląda na to jakby jeden z lekka przesadzał, dochodząc do podwójnej szerokości, ale pewnie to normalne po punkcji.
Zgodnie z wyczytanymi poradami na forach wcinam białka ile wlezie (wysokobiałkowe jogurty, jajka, żółty ser, którego na co dzień raczej się wystrzegam, bo wolę wędliny, a po żółtym mimo, że dobry to od razu tyję:P) i wypijam sporo wody. Boję się trochę, że przez sterydy wszystko się we mnie skumuluje, ale w tej chwili bardziej obawiam się hiperstymulacji jajników niż napuchniętego ciała. Ogólnie nie jest źle, choć prawy jajnik chwilami bardzo boleśnie kłuje i muszę uważać przy siadaniu, wstawaniu, zginaniu, aby nie oberwał, bo wtedy diabelsko boli. Cyrki są również przy załatwianiu, gdy pęcherz już znacząco na jajniki napiera. Brzuch mam w sumie trochę wydęty, ale spodziewałam się, że będzie gorzej, patrząc na wpisy innych dziewczyn. Nasza lekarka mówiła, że najgorsze ma się zacząć dzisiaj i jutro... We'll see!


Jeśli natomiast chodzi o odwleczony transfer to mamy poważny problem. Mój współpracownik już dawno zgłosił, że bierze tygodniowy urlop w marcu. Pech chciał, że wypada on akurat na spodziewany termin transferu:( Nie mogę wtedy za skarby wziąć urlopu, bo nasze stanowisko wymaga, by co najmniej jedna osoba pozostawała "na posterunku".
Teraz mamy z m. 2 wyjścia:

1. Jakimś cudem uda się wyprosić los o to by @ przyszła a) najpóźniej za 5 dni lub b) najwcześniej za 11 dni. Wtedy albo ograniczę ilość zwolnienia po transferze do kilku dni albo w wygodniejszej opcji "b" mogłabym już siedzieć na zwolnieniu zalecany "co najmniej tydzień".
2. Transfer zostanie przełożony na 2 cykl po obecnym i stracimy szansę na tegorocznego kropka + będę musiała ponawiać pierońsko bolesny scraching (+kroplówkę) w następnym cyklu:/

Czy ktoś zna sposoby na przyspieszenie lub opóźnienie małpy? Chyba łatwiej będzie opóźnić, ale czy same ostre ćwiczenia + stres (czy zdołam go wytrzasnąć w porządnej dawce na zawołanie?!) wystarczą? Moja lutealna raczej nie powalała długością do tej pory:/

Z innych wspaniałych wieści: dowiedzieliśmy się, że jako, iż świeżego transferu nie było, a nasz pakiet obejmował tylko świeży transfer to za crio będziemy musieli zapłacić dodatkowo 1200zł...... Do tego dochodzi znowu ewentualny scraching + obojętnie od opcji 3xkroplówka z intralipidów. Przesłodko.

Wiadomość wyedytowana przez autora 10 lutego 2017, 12:34

10 lutego 2017, 15:42

Porada
Ściąga na przyszłość, gdybym nie umiała ponownie znaleźć w Internecie;)

Co się dzieje z zarodkami po transferze:

2-3 dniowe:

1dpt (1 dzień po transferze) Embrion się dzieli
2dpt. Embrion staje się blastocystą
3dpt. Blastocysta wychodzi z otoczki
4dpt. Blastocysta zaczyna wczepiać się w ściany endometrium
5dpt. Proces implantacji się rozpoczyna, blastocysta zaczyna „zakopywać” się w endometrium
6dpt. Proces implantacji jest kontynuowany, gdy zarodek wnika głębiej w endometrium
7dpt. Zarodek jest już zaimplantowany
8dpt. Zaczyna być produkowane HCG
11dpt.HCG jest na tyle dużo, że można spokojnie robić sikacza


Jeżeli transferowana 5-dniowa blastocysta :

1dpt (1 dzień po transferze) Blastocysta wychodzi z otoczki
2dpt. Blastocysta zaczyna wczepiać się w ściany endometrium
3dpt. Proces implantacji się rozpoczyna, blastocysta zaczyna „zakopywać” się w endometrium
4dpt. Proces implantacji jest kontynuowany, gdy zarodek wnika głębiej w endometrium
5dpt. Zarodek jest już zaimplantowany
6dpt. Zaczyna być produkowane HCG
9dpt. HCG jest na tyle dużo, że można spokojnie zrobić sikacza

Wiadomość wyedytowana przez autora 25 września 2017, 11:36

10 lutego 2017, 16:43

27cs z OF - start 1 IVF (IMSI)
30dc - cd.

Zapomniałam zanotować tutaj jak się ma stan rzeczy, jeśli chodzi o tempo rozwoju naszych zarodków.

Dzisiaj rano, po ok. 46-48h, na 8 komórek, które się zapłodniły:
- 2 były 2-komórkowe
- 4 były 4-komórkowe
- 1 był 5-komórkowy
- 1 był 7-komórkowy

Internet wrote:
Pierwszy podział zapłodnionej komórki jajowej może mieć miejsce już po około 22-24 godz. od zapłodnienia. Po 40-42 godzinach od zapłodnienia – 2 dzień po pobraniu komórek jajowych, zarodek posiada 2 lub 4 komórki (blastomery). Od 80 do 100% prawidłowo zapłodnionych komórek jajowych dzieli się do tego etapu.
Po kolejnych 24 godzinach hodowli (3 dni od pobrania komórek jajowych) zarodek powinien osiągnąć stadium 6-8 komórkowe. Stadium to osiąga około 50-80% zarodków 4 komórkowych.
Kolejne 24 godziny hodowli (4 dni od pobrania komórek jajowych) prowadzą do osiągnięcia stadium tzw. moruli, w którym trudno jest już ocenić dokładną ilość komórek w zarodku. Zarodek wygląda najczęściej jak zlana masa komórkowa. Tylko 20 – 40% zarodków osiąga najczęściej to stadium.

Więc chyba jeszcze jest dobrze??

Wiadomość wyedytowana przez autora 10 lutego 2017, 16:40

11 lutego 2017, 13:06

27cs z OF - start 1 IVF (IMSI)
31dc

Dostaliśmy informację odnośnie naszych zarodków. Niestety troszkę zdawkową... Chciałoby się znać chociaż dane dotyczące podziału:( Nie mówiąc już o klasyfikacji... Póki co wiemy, iż dzisiaj w 3 dobie zamrożono 2 (pewnie te najszybciej dzielące się), a 6 pozostawiono do 5 doby, czyli do jutra. Plus jest taki, że żaden zarodek chyba nie obumarł, bo nic o tym nie wspomniano. Niepokoją nas jednak te 2 2-komórkowe - czy przyspieszyły? A może tkwią (tfu tfu tfu!) nadal w tym samym miejscu i po prostu dali im jeszcze ostatnią szansę? Bardzo chcieliśmy mieć przynajmniej te 6 zarodków na 3 próby po 2 zarodki. Nie wiemy jeszcze jaką mają klasyfikację, więc gdyby przeżyło i podzieliło się w miarę prawidłowo aż 8 to może te 6 byłoby prawidłowej klasy A lub B... W tym miejscu przepraszam te osoby, które być może czują się trochę zażenowane naszym zarozumialstwem, bo powinniśmy się przecież cieszyć, że i tak jest nieźle...:/ Tak to jest z niektórymi ludźmi, że da się im palec to chcą nagle całej ręki... No nic, trzeba nam czekać do poniedziałku. Mam nadzieję, że wtedy jakoś wysępimy dokładniejsze dane.

Poza tym każdy nowy dzień bez zastrzyków i ze zmniejszoną dawką tabletek przynosi mi radość. Czuję się trochę mniej uwiązana, nareszcie nie wszystko kręci się wokół starań. Nie jest jednak jeszcze idealnie. Prawy jajnik nadal daje mi z lekka w kość. Co chwilę piszczę przy siadaniu i zginaniu się. Mimo wszystko doceniam, że nie jest najgorzej. Wytrzymuję bez ketonalu. Nie chcę się faszerować kolejnym lekiem, skoro bez niego jakoś żyję. Trzeba przetrwać weekend i w przyszłym tygodniu ma już być ponoć lepiej. Póki co na wszelki wypadek nadal pochłaniam spore ilości białka we wszelkiej postaci i piję dużo wody. Odpukać, ale mam wrażenie, że hiperka chyba już mi nie grozi:)

13 lutego 2017, 22:58

27cs z OF - start 1 IVF (IMSI)
33dc

Idiotka ze mnie. Znowu to samo......... Narobiłam sobie nadziei, a potem obuchem w łeb...
Rano zadzwonił embriolog... Z 6 zarodków pozostawionych do 5 doby zamrożono tylko 1........ Reszta ponoć nie nadawała się:((((( Mamy tylko 1 zarodek w stadium blastocysty, klasy 3aa, na 15 pobranych komórek, w tym 10 prawidłowych i dojrzałych! Do tego 2 zarodki zamrożone w 3 dobie, ale nie dosłyszałam ich klasy (chyba 1.2.... i dalej nie wiem:(), bo ukrywałam się w pracy rozmawiając. Tylko że w 3 dobie prawidłowych było jeszcze 8 zarodków, więc pewnie gdyby te 2 zamrożone pociągnęły jeszcze 2 doby jak ich koledzy to też nic by z nich nie było:( Jesteśmy podłamani... Trzeba zadecydować czy podchodzę wkrótce do kolejnej stymulacji, by nazbierać komórek na przyszłość. Teraz ledwie starczy na 1 próbę + powtórkę, jeśli komórki prawidłowo się rozmrożą:( Czy któraś z Was wie kiedy otrzymuje się protokół z punkcji i mrożenia? Czy coś takiego w ogóle się dostaje tak jak dostawało się po inseminacji?

28 lutego 2017, 20:56

28cs z OF, 11dc

Nie było mnie tu przez chwilę. Stwierdziłam, że muszę zrobić sobie przerwę i złapać trochę oddechu po ponownej rozmowie z embriologiem, bo inaczej zwariuję... Tym razem miałam warunki, by swobodnie go o wszystko wypytać. Niestety wieści nie były za dobre. Okazuje się, że mam tendencję (duża część z uzyskanych dojrzałych komórek miała tę przypadłość) do gigantycznych ciałek kierunkowych przy komórkach, które tworzą jakby drugą komórkę i zupełnie ją dyskwalifikują do dalszego przetrwania. Podobno to może być przyczyną faktu, iż później zarodki się degenerują i nie dochodzi do zagnieżdżenia. Zrobiło mi się przykro. Okazuje się, że może u mnie występować jakaś wada genetyczna i zasugerował zbadanie kariotypów. Po tej rozmowie chciałam koniecznie coś zdziałać, ruszyć do przodu, myśli nie dawały mi spokoju. Pobiegłam więc zrobić badanie AMH, zapomniawszy zupełnie, że przecież miałam zaczekać do 2-3dc i sprawdzić, czy faktycznie to coś zmienia (tak gdzieniegdzie da się wyczytać) mimo, iż hormon ten ma być niezmienny w trakcie cyklu. Byłam już po punkcji, wiedziałabym więc jak wygląda moja obecna sytuacja i czy jest czas by podchodzić już teraz do transferu, przechodzić ciążę i karmienie (łącznie prawie 1.5 roku) czy też lepiej zrobić kolejną stymulację i nazbierać zarodków na poczet starań o 2 dziecko, póki moje komórki są jeszcze w sensownym stanie. Jakież było nasze zdziwienie, gdy wyniki pokazały iż moje AMH spadło niewiele. Cieszyliśmy się aż do czasu wizyty w klinice, łudząc się, że może jednak da radę zaczekać z następną turą zastrzyków. Niestety dowiedzieliśmy się tam, że zrobiłam badanie zbyt szybko. Aby wskazania były prawidłowe, należy zrobić przerwę ok. 4-6 tygodni od momentu punkcji, inaczej wyniki mogą być fałszywie zawyżone:/ Straciliśmy więc dopiero co nabyty optymizm. Razem z naszą lekarką zadecydowaliśmy, że kolejna stymulacja w obecnej sytuacji to najlepsze wyjście. Powiedziała jednak, że optymalnie będzie odczekać 3 miesiące i nazbierać komórek. Odwołałam więc umówiony ponowny scratching i czekamy... Druga stymulacja dopiero w okolicy połowy maja. Jeśli nie zrobimy świeżego transferu może się okazać, że z powodu lipcowego urlopu, który mamy już nie do odwołania, transfer odbędzie się dopiero w sierpniu. Nie chcemy ryzykować i w ewentualnym wczesnym okresie ciąży jeździć w upale oraz sporo chodzić jak to na urlopach mamy w zwyczaju... Wszystko zatem kolejny raz wymknęło się nam z wcześniejszych założeń... Na dniach idziemy zbadać kariotypy. Podobno na wyniki czeka się do 6 tygodni. Oby nie wykazały żadnych poważnych anomalii!

17 marca 2017, 19:27

28cs z OF, 28dc, 5dpo?

Ovu zaczyna mnie poważnie wkurzać! Nie wiem o której Wy z niego korzystacie, ale ja zazwyczaj zaglądam tutaj późnym wieczorem (wyjątkiem są okresy gdy wpadam w obłęd od natłoku staraniowych myśli). Ostatnimi czasy działa ono jednak o tej porze tragicznie! Powiedziałabym wręcz, że gorzej niż tragicznie! Próbuję więc choć dodać wpis temperatury na wykresie, ale żeby się zapisało - czekam aż kilka minut przy pojedynczym dniu! O przeglądaniu pamiętników, czy uzupełnianiu własnego nie ma mowy:( Doszło do tego, że już prawie w ogóle tu nie bywam, notuję wszystko w papierowym kalendarzu, a później tylko raz na tydzień staram się jakoś przenieść wszystko na moje konto... Tracę jednak powoli cierpliwość. Mam opłacone rozszerzone konto, bo nie umiałam zrezygnować z kolorków na wykresie, dodatkowych przeliczeń i innych funkcjonalności;) Pobranie pieniędzy za usługę zobowiązuje ich jednak do utrzymywania pewnego przyzwoitego standardu m.in. przepustowości serwera! Chyba muszę interweniować...

Jeśli chodzi o nasze postępy staraniowe to wczoraj w końcu udało nam się zrobić badanie kariotypów. Okazało się, iż w naszych lokalnych punktach jeśli już w ogóle oferują to konkretne badanie to nie dość, że jest drożej to jeszcze musimy czekać w strasznych kolejkach, co się nam zupełnie nie uśmiecha, bo spóźniamy się do pracy... Pojechaliśmy więc do kliniki, w której mogliśmy zrobić to badanie 2 tygodnie wcześniej, gdybyśmy tylko przewidzieli rozwój wypadków... No ale trudno. Czasu się już nie cofnie. Teraz pozostaje czekać na wyniki!

Poza tym od tych wszystkich tabletek (a przede wszystkim podejrzewam DHEA), strasznie posypała mi się cera:( Powoli nie wiem już co robić. Twarzy nie miałam tak wysypanej nawet za nastoletnich czasów, nie mówiąc o moich ramionach i przedramionach...... Zaczęłam je smarować codziennie balsamami, regularnie używam peelingów, ale mam wrażenie, że jest coraz gorzej. Skóra zrobiła się sucha i chropowata jak tarka:( Chyba muszę się wybrać do dermatologa...

11 kwietnia 2017, 21:47

29cs z OF, 20dc - ok. 2 dni przed ovu!

Poranek przywitał mnie dzisiaj mieszanymi odczuciami. Z jednej strony byłam szczęśliwa, bo mogłam doświadczyć czegoś, czego tak strasznie pragnęłam (nadal pragnę!), a z drugiej było mi smutno, bo miałam przeświadczenie, że ovu w tym cyklu nie będzie (20dc bez skoku temperatury). Nawet jeśli w tym dniu miałaby nadejść to i tak zaprzepaściliśmy szansę brakiem serduszkowania w odpowiednim momencie i ten sen miał się nigdy nie ziścić...

Śniło mi się, że mimo iż nie byłam w ciąży to pojawiłam się w szpitalu i urodziłam (choć jak można urodzić nie będąc w ciąży?) śliczne maleństwo! Chwilami widziałam, że było pięknym złocistowłosym chłopczykiem (co tam że jestem brunetką!), takim już odrobinkę wyrośniętym jak na niemowlę - zupełnie jak u moich dobrych znajomych. Za moment było znowuż cudownym, ciepłym i tak delikatnym w dotyku noworodkiem, że nie chciałoby się z nim nigdy rozstawać... Jeszcze przez godzinę po obudzeniu czułam to ciepło, które od niego biło, gdy go tuliłam... Dziwne to, ale nawet w tej chwili, po całym dniu nadal jestem w stanie sięgnąć po to odczucie jakbym rękę wyciągała do innego wymiaru... Gdy jednak zatapiałam się już w tej błogości okazywało się, że musieliśmy z m. gdzieś wyjść i zupełnie zapominaliśmy, że posiadamy niemowlaka! Gdy to do nas docierało - w panice rzucaliśmy wszystko i biegiem wracaliśmy do mieszkania sprawdzić czy nic mu się nie stało. Zazwyczaj okazywało się, że jest w porządku, choć raz kojarzę zakrwawioną główkę, gdy zleciał z łóżka:( Niestety po chwili powrotu do normalności znowu okazywało się, że musieliśmy coś dla niego kupić itp. i zostawialiśmy go w mieszkaniu samego z roztargnienia... a potem znowu gonitwa do domu i przerażenie, że coś mu się stało... Za każdym razem po takiej akcji budziłam się, a potem wracałam do snu i odtwarzałam go raz za razem... Chyba prześladuje mnie to nasze powtarzalne olewactwo, gdy po wielu dniach lub całych miesiącach wytrwałych, skrupulatnych starań, zdarzają nam się dni, gdy zajmujemy się swoimi sprawami lub jesteśmy tak zmęczeni, że nie mamy siły trzymać się wytycznych mających doprowadzić nas do upragnionego celu...

Wczoraj poznaliśmy w końcu wyniki badania naszych kariotypów. Wszystko w idealnym porządku!:) Cóż za ulga... Chociaż tutaj się spisaliśmy jak należy. Dzisiaj za to na wizycie w klinice ustaliliśmy ostateczny plan dalszego działania. Czekamy jeszcze jeden cykl poza obecnym i pod koniec maja ruszamy z kolejną stymulacją, którą będziemy chcieli zakończyć mrożeniem kolejnych zarodków. Następnie przerwa by organizm wrócił do normy oraz żebyśmy zdążyli troszkę wypocząć i w sierpniu robimy nowy scraching oraz transfery do skutku!
Podczas wizyty zdarzył się także cud. Okazało się, że mylnie spisywałam ten cykl na straty! Niewiarygodne, ale zupełnie bez jakichkolwiek leków stymulujących wychodowałam aż 3 duże, jednakowe pęcherzyki! Ponoć tak się często zdarza po intensywnej stymulacji do in vitro. Jeśli założyć, że pękną mając rozmiar taki jak zwykle - mamy jeszcze 2 doby do DNIA ZERO!:) Cóż to będzie za szansa, by wymigać się od tej całej machiny sztucznego zapładniania!

15 maja 2017, 20:51

Ależ ten czas leci! Ledwo mieliśmy styczeń i naszą pierwszą stymulację do in vitro, a już prawie połowa roku za nami i lada chwila startujemy z kolejną stymulacją. Ani się obejrzymy, a lato zacznie się chylić ku końcowi, a wraz z nim przystąpimy do naszego pierwszego transferu...

Odzwyczaiłam się od tego portalu. Tyle razy w ostatnich miesiącach poraził mnie swoją "zawrotną prędkością działania", że w końcu zarządziłam separację. Miało to całkiem pozytywny wpływ na moją głowę, a co za tym idzie także na głowę m.;) Pogrążyliśmy się w słodkim olewactwie i o dziwo było nam z tym bardzo dobrze:) W końcu porządnie naładowaliśmy akumulatory na dalszą walkę. Oczywiście łykaliśmy grzecznie suplementy, a ja mierzyłam temperaturę, gdy mi to pasowało, ale zeszło z nas ciśnienie. Robiliśmy wszystko na co mieliśmy ochotę, bo już nie wierzymy, że może się udać naturalnie, więc co nam szkodzi... i tak do sierpnia nic się nie wydarzy! Niestety skutkiem ubocznym było moje zupełnie odcięcie od informacji o Waszych ciążach i staraniach:( Nie raz kombinowałam, czy to już rodzicie? Czy któraś z Was nie podchodzi czasem do kolejnych stymulacji? Niestety obrzydzenie do ovufrienda przez długi czas było zbyt wielkie. W końcu jednak stwierdziłam, że nie mogę pozwolić, by to dłużej trwało. Nie wytrzymam bez wieści! Przecież możliwe, że właśnie umykają mi najważniejsze momenty! Oto więc jestem i zaraz rozprawię się ze wszystkimi wpisami!;)

18 maja 2017, 22:32

26 DZIEŃ OSTATNIEGO CYKLU Z 3-CYKLOWEJ PRZERWY PRZED 2 STYMULACJĄ

@ idzie... Czuję to. Mam doła. Dzisiaj przyszły pierwsze plamienia, a wraz z nimi totalnie siadł mi humor. Myślałam, że nauczyłam się już sobie z nimi radzić. Myliłam się.

Jutro jedziemy do kliniki sprawdzić, czy wszystkie pęcherzyki popękały, czy nie potworzyły się torbiele i od przyszłego tygodnia możemy ruszać ze stymulacją. M. się cieszy, że w końcu na powrót coś się dzieje i nie może zrozumieć mojego nagłego zniechęcenia. A ja cieszyłam się na ten moment dopóki był w miarę odległy. Teraz jednak, gdy wiem, że kolejna stymulacja zacznie się lada moment - wróciły wszystkie złe wspomnienia. Potworny stres przy zastrzykach, chwilami duży ból, gdy stymulacja się przedłużała i zaczynało brakować miejsc, które jeszcze nie były kłute, więc waliło się prosto w zrosty... Bezsenne noce, bo serce po hormonach w strzykawce/sterydach czy innych pieroństwach chciało mi wyskoczyć z klatki piersiowej. Paniczny strach przed narkozą i punkcją... Nie wiem czy mam siłę znowu to przerabiać:( Z drugiej strony wiem, że muszę....... Muszę być silna.... Eh.

21 maja 2017, 21:13

29 dc

USG wykazało brak torbieli. Dostaliśmy zielone światło do kolejnej IMSI (mamy już wpisaną kwalifikację). Rozpisano nam również "grafik kłucia". Tym razem po pierwszym dniu Gonapeptylu (+ drugiego dnia w parze), od drugiego dnia włączamy 300 IU Menopuru zamiast Gonalu, który przy poprzedniej stymulacji opornie pobudzał mój organizm. Lekarka prognozuje góra 2 tygodnie "zabawy" i potem punkcja. Miejmy nadzieję, że jej przewidywania się sprawdzą! Zastrzyki już czekają w lodówce.
Dzisiaj rano dość mocno rozbolał mnie brzuch, typowo na @. Myślę więc, że przyjdzie najpóźniej jutro. Póki co cieszę się ostatnimi chwilami spokoju i popijam czerwone winko;)

Aha! Muszę odnotować, iż USG pokazało również następującą ilość małych pęcherzyków w jajnikach (tych, które zostaną poddane wkrótce stymulacji):
- jajnik lewy: 4
- jajnik prawy: 4

Podobno jest to wynik o 1 lepszy niż przed poprzednią stymulacją:)

22 maja 2017, 22:26

1dc, start 2 stymulacji do IMSI

No to @ nadeszła. Działamy! Gonapeptyl już za mną. Przyjemnie nie było - jak na przeklętej loterii musiałam wygrać już za pierwszym razem strzał prosto w zrost. Na szczęście jeszcze tylko jeden raz. Ciekawe kiedy włączą mi równie znienawidzone Cetrotide. Na wszelki wypadek zgromadziłam pokaźny zapas wapna. Może uda się zniwelować pokrzywkę do minimum.
Jutro rano biegnę zbadać Progesteron, by mieć pewność, że spadł poniżej 1.

23 maja 2017, 22:17

2dc???

Kurna, kurna, kurna. Przeklęte laboratorium, w którym zrobiłam dzisiaj Progesteron! Wyraźnie prosiłam, że to pilne i muszę mieć wyniki do 19:00. Pani nawet nakleiła żarówiastą naklejkę i co? I przysłali za późno - gdy my zrezygnowani, wstrzyknęliśmy już na ślepo oba zastrzyki. A patrząc na wynik 3ng/ml powinniśmy tylko wziąć Gonapeptyl! Co teraz??

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 maja 2017, 20:07

24 maja 2017, 20:24

3 dzień pokręconego cyklu

Pół nocy spać nie mogłam, rozmyślając nad tym, że pewnie cały cykl "poszedł się paść" (moje czarnowidztwo dostało pożywkę i rozkwita w najlepsze). Następnie rano czym prędzej pobiegłam ponownie zrobić Progesteron. W tym samym laboratorium. Znowu na CITO. Niestety pani w punkcie jest tak miła, że nie mogłam wykrzyczeć tego co powinnam. Zresztą to i tak nie jej wina, a laboratorium. W zamian tylko trochę sobie porozmawiałyśmy. Była bardzo zaniepokojona i obiecała zadzwonić do szefa, zapytać co tu się wyprawia. Wątpię jednak czy to coś zmieni...
Popołudniu dostałam wiadomość od naszej lekarki, że w takim przypadku mamy kontynuować 2 zastrzyki dziennie:/ To było zanim otrzymałam kolejne wyniki, które znowu były dla mnie niespodziewane. Przewidywałam, że dostanę jedynie potwierdzenie, iż już wszystko w porządku, a dostałam progesteron oznaczony na poziomie 2.75ng/ml. Kurna chata, co się dzieje z moim organizmem? Gdybym chciała podchodzić od razu do transferu, byłabym zdyskwalifikowana. Niepokoję się, bo o ile dobrze pamiętam, przy takim poziomie progesteronu trudno się stymuluje, a założyłam sobie, że ten cykl będzie tak dobry, iż nigdy więcej nie będziemy już musieli robić stymulacji!:( Czekam na kolejne wieści od naszej lekarki. Mam nadzieję, że nie skończę z Gonapeptylem przez resztę tygodnia:( Nie cierpię go!

30 maja 2017, 20:37

9dc, 2 stymulacja do IMSI


Jesteśmy już po 2 wizytach, 2 podglądaniach i 2 pomiarach pary: estradiol+progesteron. Powoli wskakujemy w swoją zastrzykowo-wyprawową (do kliniki) rutynę i początkowe stresy zaczynają ustępować miejsca ekscytacji związanej ze wzrostem "bąbelków":)

Dzisiejsze USG ujawniło następujące pęcherzyki:
- jajnik prawy: 1x10mm, 2x11mm, 2x12mm;
- jajnik lewy: 1x10mm, 2x11mm, 1x12mm, 1x13mm.
Łącznie sztuk 10.

Nie jest więc źle!

Estradiol: 241,03 pg/ml.

Ponadto od dzisiaj do oswojonego już Menopuru (całe szczęście, że to m. dokonuje mieszania tych wszystkich fiolek!) dołącza znienawidzony, "pokrzywkodajny" Cetrotide. Oznacza to, iż po 1) pęcherzyki mogą już popękać, więc trzeba na siebie uważać, 2) muszę zaraz biec przyrządzać wapno, by choć trochę zniweczyć jego plany dopieczenia mi na całego!

Następne podglądanie w czwartek...

Edit: Mała zmiana wykombinowana przez naszą niezastąpiona panią doktor na podstawie świeżutkich wyników... Od dzisiaj wskakuje nie tylko Cetrotide, ale także Gonal 50j! Zatem jedziemy z 3 zastrzykami dziennie... mój biedny brzuch!

Edit 2: ....................... Dzisiejsze zastrzyki to był koszmar. Menopur nie chciał się wbić, a potem bolał jak pieron z każdym mm zagłębienia. Gonal dotąd bezbolesny, dzisiaj zahaczył się przy wyjmowaniu i rozdarł mi skórę wydając dźwięk jak szarpnięta struna gitary. Na Cetrotide też mogę polegać, pomimo wapna i tak zafundowało mi swędzącą wysypkę (tyle że bez wapna nie dało rady wytrzymać, a z wapnem jestem w stanie nad sobą zapanować). Generalnie rozkleiłam się totalnie. Mój pies, aż wył za drzwiami, gdy słyszał krzyki i szlochy dochodzące z sypialni. Nie dam rady tego ciągnąć przez kilka dni:( Muszę wynegocjować jakąś zmianę przy najbliższej wizycie.

Wiadomość wyedytowana przez autora 31 maja 2017, 19:16

3 czerwca 2017, 09:50

13dc, 2 stymulacja do IMSI

No i guzik. Nic nie zmieniliśmy w stymulacji (prawie), gdyż nasza pani doktor przekonała nas do wykorzystania zalegającego w lodówce Gonalu (wiedząc ile kosztował, skapitulowaliśmy i zgodnie przyznaliśmy jej rację). Na szczęście nie zostało nam go za wiele, więc wczoraj m. wstrzyknął mi ostatnią dawkę 50j. Poza tym Menopur od 11dc mam zwiększony do 350j. Po początkowym optymizmie odnośnie szybkiego wzrostu pęcherzyków, wszystko zaczęło spowalniać, stąd zwiększenie dawki Menopuru. Jesteśmy trochę podłamani, bo wykańcza nas finansowo cała ta dodatkowa procedura. Ledwo nadążamy zbierać na jakieś leki, a tu okazuje się, że trzeba dokupić kolejne:( Jest jednak jeszcze szansa, że punkcja będzie w przyszłym tygodniu.

Stan pęcherzyków w 11dc:
-prawy jajnik: 5 sztuk, najmniejszy 10mm, największy 14mm,
- lewy jajnik: 5 sztuk, najmniejszy 13mm, największy 15mm.

Estradiol: 331,8 pg/ml.

Dzisiaj jedziemy do stolicy województwa, by w szpitalu zbadać aktualny poziom Estradiolu. Tylko tam dostaniemy wyniki tego tamtego dnia pomimo weekendu. Nie wiem jednak, czy ma to sens, skoro już przy poprzedniej stymulacji zauważyliśmy duży rozrzut w wynikach dostarczanych przez różne laboratoria... Obiecaliśmy to jednak naszej lekarce, więc nie ma wyjścia...

Edit:

Estradiol wzrósł do 728,80 pg/ml! Zwiększona dawka Menopuru aż tak rozkręciła fabryki, czy też różnica w pomiarach pomiędzy laboratoriami? Mamy zagadkę!

Edit2: Menopur zwiększony o kolejne 50j...

Wiadomość wyedytowana przez autora 3 czerwca 2017, 19:41

4 czerwca 2017, 21:55

14dc, 2 stymulacja do IMSI

Dowiedzieliśmy się dzisiaj o 2 kolejnych ciążach w najbliższej rodzinie. Jak zwykle z jednej strony cieszę się ich szczęściem, a z drugiej to ukłucie bólu, że wszystkim się udaje tylko nam nie może...:( Oczywiście przy okazji natarczywe wypytywanie "A wy kiedy planujecie?? To już najwyższa pora! Jeśli się sprężycie to wasze dzieci będą się bawić z ichnimi!"... Eh. Dodatkowo hasła w stylu "Gdy będziecie mieć własne to...":( Jak zwykle zagryźliśmy zęby i odpowiedzieliśmy z wymuszonym uśmiechem, że "kiedyś będą"... Bo chyba będą? A może wszystkich oszukujemy??

6 czerwca 2017, 20:49

16dc, 2 stymulacja do IMSI

To już 16 dzień stymulacji w krótkim protokole, a tym razem miał być naprawdę krótki... Tia.
Byliśmy dzisiaj w klinice na podglądaniu i pobieraniu krwi. Wcale nie jest lepiej niż podczas zeszłej stymulacji, a tak się pierwotnie zapowiadało. Wtedy wyszło nam 11 pęcherzyków, a teraz pomimo 10 sztuk powyżej 10mm to tylko 8 rokuje (2 najmniejsze mają w tej chwili odpowiednio 12 i 14mm, a więc już nie dadzą rady dociągnąć do właściwego rozmiaru). Godzę się jednak z tym faktem, wiedząc, że nie mam jeszcze najgorzej, że inni cierpią bardziej (miriam, ka_tarzyna ściskam), a poza tym ostatnio dowiedzieliśmy się, iż z jednego pęcherzyka mogą wyjść nawet 2 dojrzałe komórki. Największe 2 pęcherzyki miały dzisiaj 18mm, reszta 15-17mm. Doszliśmy więc do momentu, w którym lekarz może wyznaczyć termin punkcji i tak oto dzisiaj ostatni raz kłujemy podwójnie, a jutro Ovitrell i w piątek nareszcie poznamy liczbę komórek! Oby tym razem nie miały tych przeklętych nadmiarowych/gigantycznych ciałek kierunkowych (tfu tfu tfu)!

Wiadomość wyedytowana przez autora 7 czerwca 2017, 22:20

7 czerwca 2017, 20:46

17dc, 2 stymulacja do IMSI

No to finiszujemy! Ovitrell dzisiaj o 21:00, a punkcja w piątek o 10:00.

Żeby jednak nie było zbyt prosto to musieliśmy oczywiście coś zawalić... Zapomnieliśmy zrobić badań, które mamy wykupione w pakiecie do in vitro, gdyż stare były jeszcze ważne (więc do zabiegu punkcji wystarczą), a my chcieliśmy, by nowe były wykonane jak najpóźniej, utrzymując ważność do sierpniowego transferu, a nawet dłużej (na wszelki wypadek). W efekcie będę się teraz strasznie stresować, czy nasza pani doktor zdąży pobrać co trzeba nim zacznie się punkcja:( Pewnie znowu wymamroczę straszne głupoty, gdy tylko zacznę się wybudzać z narkozy, tak jak ostatnio, gdy stresowałam się ciśnieniem:( Eh chciałabym, żeby było już po wszystkim...
‹‹ 4 5 6 7 8 ››