X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Nadzieja to plan... on ziści się nam?
Dodaj do ulubionych
‹‹ 5 6 7 8 9

9 czerwca 2017, 08:30

19dc, 2 stymulacja do IMSI, PUNKCJA!

No to za niecałe 2 godziny będzie po wszystkim. Za wcześnie wstaliśmy (podziękowania dla mojego obłąkanego na punkcie suczek psiaka!) i teraz będąc gotową przed czasem zaczynam się stresować... Na samą myśl o wenflonie robi mi się niedobrze. Odzwyczaiłam się... Oby wbijała go moja ulubiona pielęgniarka. Poza tym to całe usypianie (czy się obudzę??), przywiązywanie do stołu (czy z niego nie spadnę??) i kłucie jajników (czy im się coś nie omsknie??) również nie napawają mnie optymizmem w stosunku do dzisiejszego dnia... Eh trzymajcie kciuki, by choć komórek było bez liku!

9 czerwca 2017, 16:52

...............

Już po wszystkim. Mam doła. 10 pęcherzyków, a wyciągnęli tylko 8. Z tych 8 tylko 5 zawierało komórkę. Z tych 5 komórek tylko 4 były dojrzałe. Z tych 4 tylko 2 nie były całkowicie zdegenerowane i coś rokowały. Z tych 2 tylko 1 nadawała się tak naprawdę do zapłodnienia...... Drugą zapłodnili pomimo słabego wyglądu, bo i tak było mało. Nie wiadomo czy którakolwiek się zapłodni, a co dopiero czy zacznie się dzielić.

................

Tyle kłucia, cierpień, wyrzeczeń, ogrom kasy na kolejną stymulację i po co to wszystko???
Ja już w nic nie wierze.

13 czerwca 2017, 08:35

23dc, oczekiwanie na @ po punkcji

Są 2!!!!!!!!!!! Zdarzył się cud!!! Wyhodowałam tylko 2 w miarę prawidłowe komórki i obie się zapłodniły, a potem zaczęły dzielić! Ostatecznie zamrożono je w 3 dobie:) Nie mam jednak pojęcia jaką miały klasę, czy też ile podziałów nastąpiło, bo tym razem embriolodzy nie zadzwonili ze szczegółami:/ No ale najważniejsze, że ta stymulacja nie poszła na marne. Tego się baliśmy najbardziej...

Zmieniając temat: czy Was Ovufriend tak samo wkurza (mało powiedziane) ostatnio jak mnie? Toż to jest poniżej krytyki. Nigdy nie widziałam tak badziewnie działającego portalu, za którego usługi pobiera się pieniądze! Przez wiele dni w ogóle nie mogłam się zalogować, bo wywalało mi błąd i kazało spróbować za chwilę. Nawet obcych pamiętników czy forum nie da się niekiedy poczytać, nie mówiąc o własnym wykresie, który wczytuje się i zapisuje tak długo, że na kilka cykli przestałam go w ogóle prowadzić... Ciekawe ile jeszcze zamierzają jechać na tak słabym, nieudolnym sprzęcie i dziurawym oprogramowaniu??? No ale przynajmniej nie będzie dylematu czy kiedykolwiek jeszcze cokolwiek u nich wykupić... Powinni nam płacić za to że w ogóle mamy cierpliwość korzystać z części darmowej!

15 czerwca 2017, 10:52

25dc, oczekiwanie na @ po punkcji

Jeśli przyjąć, że @ nastąpi w podobnym czasie po punkcji jak przy 1 próbie to w niedzielę powinna już nadejść... Nie mogę się doczekać, by zacząć nowy cykl. Chcę zamknąć (na chwilę) etap in vitro i szukać cudu, czyli naturalnej szansy bez stymulacji. Tak, tak! Nikt się nie przesłyszał. Ilekroć człowiekowi wydaje się, że w nic już nie wierzy, po jakimś czasie nadzieja zaczyna się sączyć wąskimi stróżkami... Będziemy mieli 2 cykle naturalne bez żadnych leków, ale prawdopodobnie ze zwiększoną liczbą pęcherzyków dominujących, bo tak się dzieje w cyklach po stymulacji hormonalnej (po 1 IMSI, w następnym cyklu bez leków miałam aż 3 pęcherzyki, które doszły do ok. 20mm). Położne w klinice, lekarka i kto jeszcze się przytrafi pocieszają nas ciągle, że tyle przypadków miały z osobami, które już opłaciły procedury, miały krótką przerwę przygotowawczą albo miesiąc do transferu, a tu buch! Naturalna ciąża! To skoro tyle tych przypadków było - niech się piiiiiip choć raz nam trafi!


Niestety nadal nie mam pojęcia w jakiej formie zostały zamrożone nasze zarodki. Próbowałam się dodzwonić na komórkę do kliniki - nikt nie odbierał lub rozłączało. Nasza lekarka obiecała sprawdzić, ale mimo naszego przypomnienia się - milczy. Szukam więc w międzyczasie informacji o badaniach jakie mogę wykonać, żeby poznać przyczynę tak wielu zdegenerowanych komórek w moich jajnikach. Nie wierzę, iż jest to jedynie wina AMH. ka_tarzyna podsunęła trop dot. wysokiej dawki hormonów podczas stymulacji, którą przyjmowałam, a która może powodować uszkodzenia genetyczne. Chwilę później natrafiłam na podobną informację w Internecie. Niestety nic już nie wskóram odnośnie mrozaków. Chciałabym jednak wiedzieć, czy jeszcze coś w sobie noszę takiego, że komórki wychodzą nieprawidłowe. Gdyby któraś z Was wiedziała jakie badania mogę zrobić - byłabym wdzięczna za informację!

9 lipca 2017, 22:17

21dc, 4dpo?

Ani się obejrzeliśmy, a nastało lato! Czas mija nam strasznie szybko. Odpoczywamy kolejny raz od medykamentów, wizyt i ciągłego pilnowania się. Jeszcze ok. 1.5 miesiąca do pierwszego transferu, jeśli wszystko dobrze pójdzie. Póki co szykujemy się już powoli na nasz długi urlop. Nie możemy się go doczekać! Szczególnie m. jest wykończony pracą i bardzo tej chwili wytchnienia potrzebuje. Gdzieś z tyłu głowy tli się po cichu nadzieja na cud naturalnej ciąży... Nie nakręcam się jakoś strasznie, ale jakby się zdarzyła to byłoby wspaniale! Dzisiaj wg Ovufrienda jest prawdopodobnie 4dpo, ale tak słabo w tym roku zaznaczam objawy na wykresach, że nie specjalnie miał z czego wyliczać - stąd jedynie linia przerywana. Jakaś szansa na cud jednak jest, bo spontanicznie serduszkowaliśmy akurat kiedy należało...

Za kilka dni czeka nas jeszcze wizyta w klinice, celem ustalenia planu działania przed transferem, potem 2 tygodnie urlopu i zaczną się na nowo scratchingi, kroplówki, medykamenty, kłucia... Brr! Chyba, że... niee, to raczej niemożliwe...

9 lipca 2017, 22:19

Porada
Znalezione na stronie INVICTY (notuję na później):

Przyczyny niepowodzeń programów in vitro:
(...)
14% - Niska jakość uzyskanych komórek jajowych

Na jakość komórek jajowych najistotniejszy wpływ ma wiek kobiety, a także poziom jej rezerwy jajnikowej (im starsza pacjentka, im niższy poziom AMH tym mniejsza zdolność komórek do zapłodnienia i prawidłowych podziałów). Jednocześnie zaburzenia jakości gamet mogą wynikać również z niedoborów różnych substancji takich jak DHEA, hormon wzrostu, testosteron. Mogą być też związane z nieprawidłową funkcją proteasomów (odpowiedzialnych za degradację niepotrzebnych cząstek w komórce).

Niska jakość komórek jajowych oznacza gorsze rokowania w zakresie uzyskania zapłodnień i prawidłowego rozwoju zarodków.

(...)

9 sierpnia 2017, 19:52

23dc - ODWOŁANY TRANSFER

Urlop za nami, fizycznie nie odpoczęliśmy, ale cieszę się, że wykorzystaliśmy go do maksimum biorąc pod uwagę, że to może być nasz ostatni intensywny urlop w najbliższym czasie.
Przed wyjazdem dla spokoju podjechaliśmy do kliniki, obgadać z nasza panią doktor plan działania. Okazało się, że wyniki biocenozy z dnia punkcji są kiepskie i trzeba mnie podleczyć, ale jeszcze się nie przejmowaliśmy komplikacjami, bo przecież do cyklu ze scratchingiem dużo czasu! Scratching ustaliliśmy na końcówkę kolejnego cyklu i fru na urlop!

Gorąco zrobiło się dopiero dzisiaj. Rano dowiedziałam się, że mój zastępca robi sobie długi urlop kolejny raz w terminie naszego transferu... Załamka. Czekaliśmy pół roku, by przeżyć idealną powtórkę z zimowej sytuacji! Stwierdziliśmy jednak, że nie możemy znowu ponosić kosztów czyichś wyborów. Czekałby mnie wielki stres w trakcie zwolnienia, ale postanowiliśmy zaryzykować. Gdy już namieszałam w firmie (ja=kłębek nerwów) i pojechaliśmy do kliniki okazało się, że..... tamtaradam! Mam 3cm torbiel na jajniku i cały transfer tak czy siak szlag trafi, a scratchingu nie ma po co robić, bo jeśli torbiel się nie wchłonie to będzie trzeba zabieg powtarzać:( Co tam, że byłam już podpięta do kroplówki i straciliśmy kilkaset zł + kupę nerwów:( Dostałam antki na kilka tygodni nowego cyklu i jeśli kontrola wykaże, że torbiel się wchłonął to wtedy robimy scratching, a transfer odbędzie się w cyklu następującym po udanym scratchingu:( Cóż zatem robić - znowu czekamy!:(

5 września 2017, 09:58

1dc z transferem?

Już po scratchingu. Nasza lekarka niestety wybyła na (zasłużony!) urlop, ale zapisałam się do innej na kontrolę i okazało się, że torbiel się wchłonął:) Przystąpiliśmy więc od razu do działania: Intralipid + scratching. Miało mniej boleć niż ostatnio, bo ponoć wprowadzili jakieś nowe końcówki, a tu guzik! Bolało tak pierońsko, że aż krzyknęłam, żeby przestali bo nie wytrzymam już dłużej... A to wszystko i tak po ketonalu i nospie:/ Na szczęście teraz mam chwilę oddechu. Tylko chwilę. Myślałam, że @ przyjdzie dopiero 3 dnia po odstawieniu tabletek (tak jak to kiedyś bywało), a tu niespodzianka. Wygląda na to, że rozpocznie się już w 1 dniu bez antków, czyli dzisiaj! Zaczynam się stresować. Przez brak spotkania z naszą lekarką nie jesteśmy w ogóle pewni planu działania. Kiedyś miałam brać przed transferem sterydy i inne leki, a teraz mam rozpisany jedynie Estrofem przez inną lekarkę i nic poza tym:( Była też mowa o ew. podmianie sterydów na wlew domaciczny, ale kurcze nie mam pojęcia kiedy! Co jeśli przegapię moment?? Wizyta u naszej lekarki dopiero za 2 tygodnie:( Co robić? Co robić??:( Tak bardzo chcemy, żeby udało się za pierwszym razem, tyle czasu już czekamy...:(

7 września 2017, 17:04

3dc

Tuż po poprzednim wpisie, za sprawą nagłego olśnienia, wystrzeliłam jak strzała do laboratorium i zbadałam poziom progesteronu. Wydruk wyników pokazał 0.2 ng/ml, więc uznałam, że mogę wziąć ten dzień za 1dc. Gorzej jeśli cykl zaczął się już kilka dni wcześniej, bo nie za wielką różnicę widziałam pomiędzy tamtymi dniami, a wtorkiem... Coś dziwnego podziało się z moim organizmem po ostatnich tabletkach. Nigdy jeszcze (poza epizodem w młodości, gdy przesadziłam z odchudzaniem) nie miałam tak skąpej @! Ciekawe o co mu chodzi... Nasza lekarka milczy niewzruszona wobec zapytań, które jej wysłałam, więc tkwię w bardzo nerwowym zawieszeniu nadal nie wiedząc co robić... Jeśli się okaże że te wszystkie miesiące walki, stresów związanych z zastrzykami, urywaniem się z pracy, tysiące utopionej kasy pójdą na marne z powodu ich obojętności i braku organizacji - wścieknę się i to mało powiedziane.............

14 września 2017, 16:21

10dc

Kilka telefonów i smsów później, udało się w końcu uzgodnić wcześniejsze spotkanie z naszą lekarką. Niestety endometrium nie wygląda najlepiej. W 9dc nie miało nawet 6mm, podczas gdy Estradiol wskazywałby, że do owu już niedaleko... Nakazano mi zwiększenie dawki Estrofemu do 3x2 dziennie i kontrola w sobotę. Transfer najprędzej w przyszły tygodniu o ile w ogóle (endometrium musi do tego czasu przekroczyć magiczną granicę 8mm)...

19 września 2017, 21:53

15dc - symulowany dzień punkcji w cyklu sztucznym

No to zaczynamy odliczanie. W piątek ostatecznie mam mieć transfer... Strasznie chciałabym, żeby się udało, ale z drugiej strony przerażona jestem, że nie dam rady utrzymać zarodków w sobie z moim ciągłym zestresowaniem i roztrzepaniem. Co jeśli zapomnę i zacznę tachać coś ciężkiego (zapamiętać - zlikwidować przed transferem z pola widzenia wszystkie 5l baniaczki wody!)? Czy faktycznie perfumy i inne pachnące kosmetyki mogą wyrządzić krzywdę zarodkowi? Co mam jeść, a czego się nie tykać? Nie zdążyłam jeszcze wszystkiego posprawdzać, a czasu tak niewiele. Chciałabym też wysprzątać całe mieszkanie, żeby później nic mnie nie korciło i żebym przypadkiem nie złapała jakiejś infekcji. Nasz kochany kundel wszędzie się pcha i rozsiewa zarazki zebrane podczas buszowania wśród siuśków i kupek na dworze, a tym razem nie będę już mogła faszerować się antybiotykami...

W sobotę na USG endometrium okazało się już ponoć całkiem przyzwoite. W 12dc miało 7,8mm, a że dopiero dzisiaj zaczęłam brać progesteron i zastrzyki z Neoparinu to chyba zdążyło jeszcze nieco podrosnąć do tego czasu. A propos zastrzyków... pozwólcie, że się posłużę pewnym cytatem, bo sama nie zdołałabym tego tak dobrze wyrazić... Dżizas, ku***, ja pier#%!&@!!!!!!!!! Dla jasności - ja nigdy dosadnie nie klnę, więc jest naprawdę źle!!! Co oni do jasnej piiiiip wpakowali do tych strzykawek?! Bolało jak diabli i ja mam wytrzymać z nimi jeszcze co najmniej 19 dni??? Zwariowali chyba! Ja zwariuję! A to chyba niewskazane przy zarodku siedzącym w mojej macicy?

C.d.n.

22 września 2017, 09:19

18dc - 1 transfer

Dzisiaj w południe jedziemy na transfer. Wybraliśmy 2 zarodki, ponoć najmniej rokujące. Nie chcemy tracić tych najlepszych, jeśli miałoby się okazać, że jednak od strony zdrowotnej jest z nami coś nie tak. Często jednak czytałam o przypadkach, gdy te idealne się nie przyjmowały, a te słabe walczyły o siebie i spełniało się marzenie. Może więc mogłoby być tak w naszym przypadku? Jest jednak jeden warunek. Nie mogę się stresować i muszę być pozytywnie nastawiona. Tak niestety nie jest. Od jakiegoś czasu coś zaczyna się złego dziać w naszym związku. Ja próbuję coś robić, rozmawiać, ale m. wydaje się nie dostrzegać problemu. Obawiam się, czy w takiej sytuacji jest sens robić teraz transfer (mamy przecież mało zarodków i słabe AMH, więc może więcej ich już nie być). Od kilku dni przez kilka godzin dziennie jestem strzępkiem nerwów. Boję się, że tego nie przetrwamy, rozmyślam co robić, resztę czasu próbuję się uspokoić i nie myśleć, ale kiepsko mi to wychodzi. Co się uspokoję to jakaś rzecz przypomina mi wszystko. To miał być radosny czas, jedna z ważniejszych chwil w naszym życiu, a kolejny raz w tym najważniejszym dniu mam mętlik w głowie i czuję się paskudnie. Nie wiem co robić:( Mam dość...

23 września 2017, 08:43

19dc - 1dpt

JESTEM W CIĄŻY!

Pierwszy raz, choć przez te kilka dni... Niesamowite. Do tej pory nigdy beta nawet nie drgnęła. Zarodki przywitałam łzami, bo mój stan był daleki od idealnego i mimo starań ciągle kotłowało mi się w głowie, czy to dobry moment i co dalej będzie... Podczas wkładania ich do środka, niestety łzy doprowadziły do nagłych skurczów brzucha i trochę się obawiam czy zarodki nie zostały uszkodzone (tfu! tfu! tfu!)?:( Na szczęście po powrocie do domu zdołałam doprowadzić się do porządku. Nie dałabym chyba jednak rady, gdyby nie rozmowa z siostrą - jedyną osobą, która wie o naszych problemach.

Progesteron w południe przed transferem wyniósł 16 ng/ml - nie mogłam uwierzyć w tak wspaniały wynik, choć przecież faszeruję się codziennie Lutinusem 3x1 i Luttagenem 3x1, więc gdyby nic nie drgnęło w górę wobec normalnych poziomów (9 ng/ml) to też byłoby dziwne. Poza tym stos innych tabletek. Naliczyłam 14 + 2 zastrzyki (Neoparin przeciwzakrzepowo i Prolutex z dodatkowym progesteronem). Gdyby nie tabelka, którą mi m. przygotował to bym się w tym wszystkim na 100% pogubiła. Część muszę przyjmować raz dziennie, inne 2 razy dziennie, a jeszcze inne 3 razy dziennie. Dobiła mnie trochę lekarka mówiąc, że po uzyskaniu pozytywnego wyniku za 12 dni - będę musiała kontynuować wszystko. Myślałam, że organizm sobie poradzi sam choć z częścią... No nic. Lepiej nie rozmyślać za wiele! W poniedziałek pomiar progesteronu, a do tego czasu zamierzam wylegiwać się w łóżku i czytać wszystko, na co do tej pory nie starczyło mi czasu:)

25 września 2017, 11:59

21dc - 3dpt

Dzisiaj wg rozpiski, którą jakiś czas temu znalazłam w Internecie, nasze 3-dniowe zarodki powinny być już w stadium blastocysty i podejmować próby wygramolenia się z otoczki, by jutro rozpocząć wszczepianie się w endometrium.

Wczoraj za to miałam koszmarny dzień. Pokłóciliśmy się z m., a że ja w kiepskim stanie psychicznym jestem to chyba z pół dnia przeryczałam, po czym stwierdziłam, że przy takiej ilości skurczy brzucha i tak negatrywnym nastawieniu od dnia transferu na pewno jest już "po wszystkim" (tfu tfu tfu!). Na szczęście m. w końcu załagodził sprawę i dalsza część dnia przebiegła w całkiem miłej atmosferze. Wręcz się zdziwiłam jak bardzo się stara. Ciekawe czy dzisiaj nadal będzie mu się chciało?

Jeśli chodzi o mój organizm to nie specjalnie coś się zmieniło. No może trochę więcej śpię, czyżby od jakichś leków? Albo to efekt zmęczenia po stresujących chwilach... Po śniadaniu wracam do łóżka, zaczynam czytać i już po chwili drzemka. Potem znowu chwilę poegzystuję w pełni świadomości i znowu drzemka. Wieczorem obejrzę coś, poczytam i... znowu drzemka:P No ale to chyba dobrze? Może jakimś cudem stres i spustoszenie jakie siał w moim ciele zostanie trochę zrównoważony:)

Poza tym w 1dpt i 2dpt miałam wrażenie, że czułam obecność zarodków (wiem, wiem, to niemożliwe, ale jednak tak to sobie tłumaczyłam). Delikatny ucisk z jednej strony, jakby się do mnie przytulały:) Dzisiaj w 3dpt już nic nie czuję i troszkę mi smutno. Zastanawiam się, czy one tam jeszcze są...?

Edit:
Dostałam wyniki badań.
Dzisiejszy progesteron przed zażyciem wszelkich tabletek wyniósł 37.74 ng/ml - to chyba dobrze?
Gorzej z homocysteiną - 10.3 umol/L, niby w normie, ale z tego co już wyczytałam to chyba za wysoko dla kobiet w ciąży. Tym bardziej że łykam sporo kwasu foliowego i dodatkowo modulator. Boję się przyznać naszej lekarce, że zrobiłam badanie na własną rękę. Muszę wybadać sama co robić dalej, czy obecne leki mogły wynik zaburzyć. Tak czy siak, myślę, że na poważnie zajmę się tym tematem dopiero po becie.

Wiadomość wyedytowana przez autora 25 września 2017, 18:39

27 września 2017, 17:28

23dc - 5dpt

Dzisiaj wg rozpiski zarodki powinny się zagrzebywać w endometrium, a ja nic nie czuję...:( Nie czuję ani przytulania, ani "wgryzania" jak to wczoraj wydawało mi się próbowały czynić... To my zawaliliśmy czy nasze 2 pierwsze zarodki nie miały od początku szans ze względu na genetykę czy inne wady?:( Tak bardzo chciałam by były silne! Wczorajszy dzień był niestety kolejnym z tych mega stresujących. Doszło do tego, że pierwszy raz od dawna nie potrafiłam powstrzymać drżenia rąk. Kiedyś do takiego stanu doprowadzała mnie tylko matka... Teraz potrafię doprowadzić się sama przy pomocy zmartwień z m. i hormonów (obym miała rację zwalając częściowo winę na nie, bo inaczej sama zacznę się o siebie bać). Gdy ten wielki stres minął nic już nie czułam. Żadnego bólu brzucha, żadnego kłucia, o których czytałam w pamiętnikach innych dziewczyn po transferze. Chyba jednak trochę udało mi się uwierzyć, że się uda skoro teraz czuję żal...:( Pozostaje teraz czekać tylko na potwierdzenie smutnej nowiny za tydzień:(((

Wiadomość wyedytowana przez autora 1 października 2017, 21:32

30 września 2017, 12:08

26dc - 8dpt (zaczyna być produkowane Hcg)

Przeżywam koszmar, z którego chciałabym się jak najszybciej obudzić, ale się nie da. In vitro to tylko "dodatek" w tym przypadku. Każdy dzień to potworny stres, zupełny brak apetytu od iluś dni. Niedobrze mi jest gdy mam się zmusić choć do kęsa połówki kanapki. Po 3 gryzach, gdzie prawie wymiotuje zostawiam na później. Zmuszam się tylko dlatego, że wiem, iż niektórych tabletek nie mogę przyjmować na czczo. Do tej pory wchodziły mi jeszcze soki i banan. Teraz mam już problem nawet z nimi. Dziwne jednak, że co jakiś czas czuję pustkę w żołądku, burczenie, a mimo to jedzenie nadal wydaje mi się obrzydliwe. Cokolwiek bym spróbowała. Eh.

Po wczorajszym znacznym spadku temperatury, dzisiaj znowu skoczyła do góry na 36.85. Udało mi się w końcu z wyczerpania przespać większą część nocy, więc wygląda na obiektywną. Wcześniej miałam skoki nawet do 37.19, było mi gorąco jakbym miała gorączkę (o 3:30 pokazywało nawet 37.34), ale to prawdopodobnie był efekt bezsennych nocy, kiedy to krzątałam się po domu. Zresztą przy takiej suplementacji progesteronem, mierzenie temperatury i tak się chyba mija z celem, bo progesteron będzie ją zaburzać... Do tego mój cykl jest ponoć sztuczny, a wtedy też każą się nie przyglądać temperaturze. Jutro rano prawdopodobnie zrobię próbnego sikacza (jeszcze się waham). Jeśli wyjdzie pozytywny - powinno poprawić mi humor, m. również. Jeśli (tfu tfu tfu!) nic nie pokaże - będę po prostu czekać na betę i zapewne łudzić się, że to jeszcze za wcześnie...

Wiadomość wyedytowana przez autora 1 października 2017, 21:32

1 października 2017, 21:39

27dc - 9dtp

Koszmaru ciąg dalszy. Nie mam siły już pisać. Wstrzymałam się z sikaczem, bo stwierdziłam, że nie dam rady zmierzyć się z jego wynikiem:( Tak strasznie potrzebuję tych zarodków... Zaklinam los, by mi pozwolił je zachować. Niestety czuję dziwne kłucia w górnej części macicy, a w nocy miałam nawet wrażenie, że czuję bóle na @:(

Jutro rano lecę zbadać progesteron. Oby okazał się na wyższym poziomie niż ostatnio.

2 października 2017, 16:04

28dc - 10dpt

Progesteron dzisiaj rano wyniósł 31.10 ng/ml. Czyli praktycznie nie zmienił się od piątkowego pomiaru, a chyba przy ciąży powinien rosnąć? Poza tym doszła przecież Luteina 3x1 w ciągu doby:( Teraz mam już Luttagen 3x1, Lutinus 3x1, Luteinę 3x1 i zastrzyki z Prolutexu. Makabra. Do tego ciągle czuję jakby (tfu tfu tfu) zbliżała się @:( Smutno mi. Strasznie smutno:(((

Wiadomość wyedytowana przez autora 2 października 2017, 16:05

3 października 2017, 12:32

29dc - 11dpt

Załamania c.d. Pogoda się spieprzyła, a to mi wcale nie pomaga:( Poprawę widzę jedynie w moim żołądku, który dzisiaj ciągle domaga się jedzenia, ale to chyba jeszcze efekt wczorajszej, chwilowej nadziei, że wszystko się ułoży...

Wczoraj m. sam z siebie zapytał o wynik badania progesteronu i co on oznacza. Ostatnio niczym nie był zainteresowany. Boję się co będzie jeśli się okaże, że nic z tego. A czuję że nie jest dobrze. Brzuch ciągle pobolewa jak na @, temperatura tylko lekko podniesiona w stosunku do tej, która zwiastowała zawsze porażkę, a przecież biorę tonę progesteronu. Lekarka odpowiedziała, że jest ok, ale dla niej ok to wszystko powyżej 10 ng/ml, a przecież mieliśmy już 10dpt, więc progesteron powinien był rosnąć... Mój normalny w 21dc to ok. 9-10ng/ml, ale mamy już tydzień później...

Chciałabym zasnąć i obudzić się dobre kilka lat temu. Tyle rzeczy bym zmieniła...

4 października 2017, 08:46

30dc - 12dc

Beta zrobiona. Czekam na wyniki, choć wiem co pokażą. Prawdopodobnie będą już ok. 16:00. Zaczekam chyba na m. z odczytaniem, żeby zakończyć wszystko razem. Choć tyle mi zostało... Moje życie się rozpada. Możliwe, że m. nie zgodzi się na więcej prób. Ledwo je ostatnio wybłagałam, ale obawiam się, że wynik da mu impuls...

Brak mi słów... Ryczę jak głupia...

Edit:

2.2mIU/ml

...........

Wiadomość wyedytowana przez autora 4 października 2017, 21:46

‹‹ 5 6 7 8 9