Dziś miałam ciężka noc, przez wichury nie mogłam spać. Wydawało mi się że zaraz wiatr zerwie dach. Przy takiej pogodzie cała w strachu jestem.
O 6 pobudka sił nie miałam wstać, ale musiałam.
O 8 byliśmy w klinice krew oddałam prosiłam aby wynik był do 12.
Nie było co robić tyle godziny, pojechaliśmy do careefurra, potem do galerii. Wpadliśmy na pomysł że po lekarzu pójdziemy do kina choć bilet drogi bo 30 zł na osobę ale co tam
Wybraliśmy nowy film 365 dni
Bo chcieliśmy iśc w naszym mieście w piątek ale biletów już nie było...
Wyniki były już koło 11 wynik dobry 0,16
O 12 weszliśmy do gina musiałam kupić zastrzyk a potem dostałam wlew. Był bezbolesny 2 min polezalam.
Endometrium 11 mm...Gin w szoku. Ale przyznałam się że brałam viagrę 2 razy 😄 powiedzial aby więcej nie brać.
Gin mi dał rozpiskę leków , kazał kupić i progesteron szybko podać..
No cóż nici z kina, musieliśmy szybko jechać aby wziąć 2 utrogestan i prolutex.
Gin mi powiedział że ivf to 25% szans na 3 transfery 1 się udaje.
W walentynki mam znow zbadam progesteron jak będzie powyżej 10 dzwonić do embriolog aby ustaliła mi godzinę transferu.
Oby prolutex podniósł proga jak powinien.
A kino przełożyliśmy na wtorek jeśli się będę dobrze czuła, jak nie to kiedy indziej sobie gdzieś pójdziemy.
W piątek nam jeszcze Akumpukture na rozgrzanie organizmu.
Jakoś jestem spokojna. Pewnie w piątek albo sobotę dotrze do mnie.
Progesteron 22
Transfer jutro o 8.00
Pytałam się embriolog czy nie mogą dać mi najsłabszego zarodka, powiedziała że takiego daje się na końcu. No cóż.......
Mam przeczucie że nici z tego ☹️
W planach mam powtórkę komórek NK chce sprawdzić że encorton wogole na mnie działa i jaki wpływ ma accofil.
W razie co chce inne leki od Paśnika.
Ten transfer będzie dla mnie 1 testem, nie oczekuje dużo.
Cholera mam myśli aby zrezygnować. Co jest. Coś mi mówi że to nie teraz.....
Wczoraj spać nie mogłam, miałam koszmary zaczyna się.
Bez relanium nie dam rady.
Ważne że zrobiłam wszystko co mogłam co ustaliłam, na nic więcej wpływu nie mam. Z tego jestem dumna..
Trzymajcie kciuki kochane.....❤️
Od rana robili punkcję były 3, mnie dopiero poprosili o 9.
Wzięłam relanium wieczorem nawet na mnie nie działało. Dopiero rano coś zaczęło mnie chwytać. I dobrze bo jakoś obojętna się zrobiłam, nawet internet mnie nie interesował.
O 9 mnie zabrali dali jakieś leki chyba ketanol i coś jeszcze. Nic nie pokazywali, widziałam tylko to co było na monitorze.
Może i lepiej nie będę przeżywać.
Potem kazali mi leżeć godzinę, oczywiście trafiłam na niemiłe pielęgniarki i nawet chłopa nie wpuścili, no cóż. Ważne że dali basen, bo bym nie wyrobiła.
Potem dali mi wypis podali blastke 3 AA nie wiem co to za jakość, ale chyba średnia. Czyli tylko takie pewnie mam. Bo w komputerze nic nie mają, pewnie embriolog będzie wiedziała dowiem się jak będę do niej dzwoniła w sprawie bety.
Po wszystkim w nagrodę mąż zabrał mnie na frytki zjadłam porcję jak dawno ich nie jadłam.
W domciu się położyłam ze zmęczenia i zasnęłam kocurek oczywiście ogrzewał mój brzuszek jakby było inaczej. Ten kot jest cudowny wczoraj mnie ogrzewał dziś też. Obudziłam się zjadłam obiad i patrzyłam co u mojej Krasi.
I zobaczyłam 2 kreseczki 😄💖 jaka radość 😄
Czułam że szczepienia dadzą radę. Wiele osób po nich zachodzi.
Dziś już snułam plany urlopowe jak się 3 próby nie udadzą jadę w góry czerwiec-lipiec. Tam odzyskam spokój.
Dziewczyny z którymi leżakami po punkcji rozmawiały że i tak będzie dupa i że na jednej punkcji się nie zaskoczy, widać że optymizm panuje 😄
Od dziś biorę accofil podskórnie w zaleceniach mam od jutra, dobra 1 dzień w ta czy ta różnicy nie robi.
A encorton wzięłam od dziś 20 mg bo 10 nie działa. Przynajmniej Paśnik nie zleci mi już jego przy kolejnym podejściu.
A w piątek beta i komórki NK.
Ciekawe co mi zapora do 2 próby.
Aż dziwne że jestem sceptyczna i neutralna. Wolne mam do poniedziałku. W poniedziałek stomatolog od wtorku do pracy. Jak narazie nie rozmyślam
Co ma być to będzie. Jedynie to jestem zmęczona cały tydzień wstawanie o 5.
A wczoraj już przeplakalam niepowodzenie. Może w piątek będzie łatwy to przetrwać.
Wiadomość wyedytowana przez autora 15 lutego 2020, 17:01
Wczoraj pod wieczór dostałam bólu brzucha, nie wiem jak wyglądają skurcze. Więc trudno cokolwiek mówić.
Wzięłam nospe 3 magnezy scopolan relanium. Ale ten ostatni wogole na mnie nie działa. Do tego założyłam na brzuszek pas z wielbłąda i skarpety i kocurek przyszedł mnie grzać. Nie ustępuje mnie dziś. Jak się położę on razem ze mną.
Dziś już nic nie czuję 0 boli. Ale nospe już biorę profilaktycznie, bo nawet w wypisie mam aby 3 razy dziennie brać.
Po wczorajszym accofilu dziś czuje się słabo do południa leżałam bo co wstałam do kręcenie w głowie słabość. Po obiedzie poczułam się lepiej ale po gorącej zupie spocilam się jak bóbr, znam to osłabienie za kilka dni będzie już dobrze. I teraz sobie przypomniałam jak po jednej dawce 2 lata temu w godziłam na Kasprowy Wierch, ledwo bez sił. Aż siebie do dziś podziwiam.
A teraz jestem na dawce mniejszej.
Wczoraj ogólnie miałam bary kiepski nastrój, mąż poszedł do pracy a ja popłakałam sobie.
Ale dziś wzięłam się w garść, koniec z pesymizmem.
Wiki masz rację gdzie to pozytywne myślenie, wracam na tory...
Aassiiaa masz rację obrałam skarupe by nie cierpieć w razie godziny W.
Anusla też tak myślę że oby to HBA okazało się problemem.
Choć wiem że kir 2ds1 jest największym problemem. Ale może organizm stworzy tarcze ochronna dla zarodka i nie pozwoli odrzucić zarodka, tego się trzymam.
Dumam też nad tym po rozmowie z embriolog że gdyby podali mi najsłabszy zarodek to w razie niepowodzenia bym mogła też żałować. Powiedziała mi bo wie że mam problem immuno.
Przecież pani jest obstawiona z każdej strony, jak podamy słabszy to żnow pani będzie szukała i robiła badania.
Tylko jakie jak jestem przebadana prócz lapro i biopsji Endo.
Choć nie sądzę abym miała zapalenie, bo Endo ślicznie mi rośnie a to zasługa też Akumpuktury.
Tera nie żałuję, może ten zarodek wystarczy może się uda, może leki dadzą radę. Wiadomo pozmieniałam zalecenia. Zaryzykowałam, ta decyzję podjęłam z mężem. Encorton miał być od 10 dc a ja wzięłam jak klinika kazała od 2 dc. Heparyna wg Paśnika od dnia transferu klinika kazała 5 dni przed transferem.
Accoffil wlew miał nie być, Paśnik kazał.
Accoffil podskórnie miałbyc od dziś mąż mówił 1 dzień w ta czy w ta zrobił mi wczoraj.
Więc wszystko inaczej. Ale nie żałuję, bo wiem, że zrobiłam dobrze.
Nawet jak się nie uda będę wiedziała że zrobiłam zgodnie z intuicja.
Jak się uda będę zadowolona ze zaryzykowałam.
Tylko ci powiem Paśnikowi, on nie chciał mi dawki zwiększyć że względu na leukocyty że będą wysoko. We wtorek się okaże przyznam mu się najwyżej accofil będę rzadziej brać..
Dziś i wczoraj mąż glaskal mój brzuch i mówił do niego Piotrusiu rośnij i walcz musisz się urodzić za 9 miesięcy. Szok to był dla mnie. Jednak przeżywa na swój sposób.
Ja przeżywałam do wczoraj, dziś jest mi o niebo lepiej i proszę jedynie o cud...... Wierzę że kropek ma tarcze ochronna i da rade, wierzę w niego.
Niech komórka NK zajmie się jutro zębem a nie nim. Tam będzie miała co robic.
Wczoraj to mnie strasznie suszyło po sterydzie, masakra. A jak sobie pospalam w dzień 3 godziny to do 24 zasnąć nie mogłam. Dziś też spanie mnie kapie, ale nie mogę bo żnow nie zasnę.
Dziś też miałam dylemat co zrobić z kotem jak mu dać leki na serce jak waży 6 kg. A nie wolno dźwigać a w domu nikt po za mną nie umie dać mu leków. Przemycilam mu leki w ukochanej karmie że smakiem zjadł 😄
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 lutego 2020, 16:07
Wczoraj byłam u stomatologa
Poprawiła mi jednego zęba gdyż od jedzenia bardzo się zniszczył, mam jeszcze kilka małych ubytków ale to na spokojnie. Lepiej wcześniej niż później. Super a rok temu żeby naprawiałam albo nam takie beznadziejne żeby albo na takich durnowatych stomatologów trafiłam.
Od rana po 2 dawce accofilu było mi bardzo słabo, zawroty w głowie, osłabienie, więc do południa leżałam w łóżeczku. A potem nastąpiła poprawa.
wieczorem zaczęło mnie swędzieć. Pomyślałam od razu zaczyna się ehhh. Wzięłam lactovaginal i odczekalam 2 godziny aby zapodac progesteron. I tym sposobem poszłam spać o 22.
Rano nawet bez problemu wstałam zrobiłam kanapki do pracy.
Umowilaym się z mężem że przyjedzie do po mnie na 8 i zawiezie mnie na szpital aby zrobić morfologie.
Na szczęście kolejki długiej nie było, panią poinformowałam aby do mnie nie dzwoniła kiedy wyjdą wysokie leukocyty bo jestem na lekach.
Ogólnie samopoczucie bardzo dobre, spać mi się chce ale to tak zawsze rano mam. Wzięłam że sobą lactovaginal i po 11 sobie włożę. Ratuje się.
Ogólnie 0 boli 0 niczego od dziś nospy już nie biorę bo po co jak nic mi nie kuje nic nie boli. Szkoda zdrowia na tyle leków.
Ogólnie jestem 3 dpt większość osobom którym się udało już miało bóle ciągnięcia itd u mnie nic cisza.
Pytałam się mojego wczoraj czego się spodziewać to powiedział że na nadzieję bo tylko ona zostaje.
A moja intuicja mi mówi że niestety.......
Ona mnie nie zawodzi......
Może wtedy powinnam zrezygnować z transferu......
Może powinnam się uprzeć aby podali mi najsłabszy zarodek......
Wiem jedno idę do kina w sobotę się rozerwać i wypiję butle wina na pocieszenie
Wiem że jestem ciężkim przypadkiem......
Co jeszcze mogę zrobić, co zmienić....
Chyba dziś relanium zaczęło działać, bo zrobiłam się o obojętna. W pracy mam dziś jako pracy robię wolno tak od niechcenia.....
Jutro zadzwonię do APC zapytać się czy w piątek mogę zrobić badania NK.
Dla męża je chce zrobić bo chce to sprawdzić.
I wiecie co nie jestem ani negatywna a nie pozytywna jedynie obojętna.
Nawet nie czuje się jakby po ivf była. Przez pierwsze dni się oszczędzałam treraz już nie. Co ma być to będzie.
Czekam na wyniki morfologii i pisze do Paśnika czy dalej bierzemy accofil czy zmieniamy dawkowanie.
W sumie lepiej bym zrobiła gdybym wolne zamiast wczoraj wzięłam w piątek. Ale cóż.....
U męża w pracy coraz gorzej, szantażują go zmuszają go do nadgodzin, wykańcza się w tej pracy. Boi się że jutro dostanę wypowiedzenie, powiedziałam mu nie ta to inna będzie, szkoda męczarni. Bo psycha od tego pada.
Na pocieszenie prawdopodobnie dostanę roczna premie która chce przeznaczyć na wyjazd w góry.
Edit
Mam wyniki morfologii...
Leukocyty 24,7
Limfocyty 11,9 norma od 20-45 czyli spadek odporności
Neutrofile 84 norma od 40-70
A tu skazuje na silny stan zapalny w organizmie
Zobaczymy co napisze Pasnik
Znów mam zawroty w głowie pewnie ciśnienie osłabienie i niestety 8 h w biurze niedotlenienie. Muszę iść na długi spacer.
Do tego jeść mi się nie chce ehhh
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 lutego 2020, 14:14
Dziś kolega przyniósł paczka miałam go.nue jeść ale nie ma jak słodkie na poprawę nastroju.
Umówiłam się do gina na 27 lutego wolę teraz bo potem terminów nie będzie.
Jutro beta. Choć dużych nadziei nie pokładam.
Co ma być to będzie. Jutro mąż mnie zawiezie bo z pracy wyskakiwać nie mogę, a po pracy jadę badać komórki NK.
W poniedziałek ostatnia powtórka bety i odstawianie leków. Podejdę w marcu a kwietniu robię wolne. Odsapne sobie. A dalej to już nie wiem.
Szkoda słów na to wszystko.
Wczoraj wieczorem lekko ćmił mnie brzuch a dziś cisza . Pewnie nerwy robią swoje. Dobrze że chociaż mąż wierzy, ja się obawiam że może cos ruszy a organizm wydali zarodek ehhh
Dziś po accofilu łamie mnie w nodze. Ehhhh ale dobrze ze to chwilowe.
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 lutego 2020, 08:29
Beta 49,5
Progesteron 32
Nie moge uwierzyć.
Jadę do Łodzi po leki i do immuno bo nie jestem przygotowana.
Wszystko opiszę jak będę mieć czas. Leki są najważniejsze.
Boże chroń moje dziecko ❤️❤️❤️❤️❤️
Wiadomość wyedytowana przez autora 21 lutego 2020, 14:37
Jego pierwsze słowa były proszę się nie cieszyć jeszcze Pani ciąża jest zagrożona. Brak kir i NK i brak.ochrony zarodka proszę zrobić betę w poniedziałek i środę. Modlić się i prosić o cud Boga. Do 12 tyg działa immuno, więc tu różnie może być. Encorton mam nadal brać accofil tak samo do 8-12 tyg. Morfologia raz w tygodniu na zbadanie. Na chwilę obecną wyniki po 2 dawkach są ładne.
Leki wszystkie kupione 😊
Jutro napiszę więcej.
4 dpt coś mnie podkusilo, znalazłam rano stary test ciążowy po terminie.
Wyszedł
https://zapodaj.net/de54c13936bdb.jpg.html
Zobaczylam kreskę ale stwierdziłam taaaa przecież to test po terminie musi być wadliwy i poszłam do pracy.
Wieczorem znalazłam jeszcze 1 test stary kreska biała. Dałam na luz.
5 dpt
Kolejny wynalazek z szafy minimalna kreska ledwo widoczna wzięłam lupę ehhh po terminie, ale to wieczorem powiedziałam do męża jedziemy do rosmana muszę cis kupić. Wzięłam z 5 testów rosmana i 5 super czułych.
Z rosmana wyszła mąka kreseczka i tego super czułego niewidoczna ale lekko widoczna. Od razu myśl, chyba się udało. Ale przecież nic nie czuję, nie nam boli. Jedynie od czasu do czasu biegunka po lekach i po pączku.
6 dpt
Rano test wyraźniejszy, czuję że się udało. Abstrakcja ale to chyba to... Rano mąż mnie zabrał na krew w pracy mówię że mam anemię i lecę na morfologie.
Beta na cito. Wyniki koło 11. Patrzę na wynik Beta 49,5 o cholera nie możliwe naprawdę się udało. Nie wierzę.
Nie mam leków co robić. Tak mamy do łodzi jechać NK robić więc może zdaze do Paśnika. Zwalniam się o 13.45 jedziemy na łódź do Paśnika. Po 15 jesteśmy dziewczyna mnie wpuściła, lekarz kazał poczekać ale potem zmienił zdanie i receptę od ręki wypisał. Kazał się nie cieszyć, być dobrej myśli, brać leki i trzyma kciuki.
Potem oddałam krew na NK. Moje żyły da okropne bo trafiłam.na babkę u siebie co nie umie krwi pobierać, ale dała radę.
Potem jadę odebrać utrogestan. Potem klinika prolutex i accofill i brak encorton braki w hurtowni. Ekstra . W klinice domagam się utrogestan bo to co mam starczy mi na 15 dni. Babka w rejestracji u nas jest ja do niej ja chcę e receptę bo u siebie mam za 40 zł a nie za 60. Wkurzona baba na maksa powiedziała że napiszę do lekarza aby jutro mi wypisał bo dziś go nie ma. Ok. Dobra leki mam więc wracamy do domu. Mąż wściekły na maksa bo mu na sobotę czyli dziś dali nadgodziny. Więc na poprawę humoru w pracy wydrukowałam taką karteczkę z napisem będziesz tatą i z testem mu dałam i betą. A on szok. Kreski nie dowiedział ale po napisie się skapnął.
Szok niedowierzanie abstrakcja.
A on przytuli mnie i powiedział wiedziałem że tak będzie przecież rozmawiałem z Piotrusiem.
A w samochodzie jeszcze Się mnie pytał kiedy będzie wiadomo.
Ale uprzedziłem go ze ciąża jest zagrożona nie wiadomo co będzie. Nikomu nie mówimy wie tylko siostra i moja mama więcej nikt.
Choć staram się myśleć pozytywnie różne myśli mi przychodzą.
Dziś rano wstałam i żniw test.
https://zapodaj.net/18d1a9a3a60e5.jpg.html
Kreska jest ładniejsza. Chyba jest dobrze.
W dniu transferu pojechaliśmy na frytki i dziś to powtórzyliśmy 😁
To taka nagroda za to wszystko.
Nie mogę uwierzyć, nie dochodzi to do mnie. Boje się cieszyć.
Jedyna nadzieja w lekach i rękach Boga.
I ten koci instynkt codziennie od 4 dni ogrzewa mi brzuszek.
A teraz smacznie spi.
Tak bałam się wierzyć, tak skreśliłam tego zarodka. Wybacz maluszku że w ciebie zwątpiłam.
I ta rozmowa piątkową z embriolog o podaniu najgorszego zarodka, az wkoncu kazałam jej robić co chce bo na większe doświadczenie niż ja. Teraz jej za to dziękuję 💗
Boże chroń i miej w opiece moje dziecko o nic więcej nie proszę. ❤️❤️❤️
Bo dla mnie to jest już wielkim cudem od Boga, niemożliwe stało się możliwe.
Dziś w stresach poszłam oddać krew na betę. Mąż miał wolne to mnie podwiózł..Ale.jak zobaczyłam kolejkę w laboratorium to bym z 3 godziny stała.
Więc co robić przecięć wyszłam na chwilę z pracy koleżanka.na urlopie. Więc myślę i mówię do.ludzi. Jestem w ciąży więc mam pierwszeństwo. Ludzie dobrze zareagowali na to i bylam 2 bo jeszcze inna dziewczyna była w ciazy
za free mi wzięli badania na cito.
Już mnie dobrze znają. Od razu mówili to Pani z tymi wysokimi leukocytami.
Musiałam podpisać się aby nie dzwonili do mnie z wynikami bo.musza ostrzegać jak są wyniki bardzo wysokie.
Wyniki z dziś
Beta nr 2
9 dpt 181,5
Progesteron 34
Morfologia po kolejnych 3 dawkach czyli łącznie 9 dawkach
Leukocyty 21
Limfocyty 10,6
Neutrofile 87
Komórki NK mam 15%
Dla staraczek norma.do 10
Więc jest o 5 dużo.
Nie będę Paśnikowi wysyłać.bo wyniki są dobre. Podeślę.tylko test imk
Ale i tak się martwię czy przyrost jest ok. Jak to będzie dalej. Zacznę się cieszyć dopiero od 12 tyg.
Tera będzie atmosfera nerwowa.
Wczoraj wieczorem bolal mnie brzuch już obawiałam się najgorszego.. czytam ciąża biochemiczna itd.
Zamknęłam.komorke. wzięłam.magnez bo.nospe wzięłam godzinę wcześniej a przeginać też nie można i nie mogłam zasnąć.
I znów mogłam liczyć na kotka.
Mógł spać na dole, ale przyszedł do mnie i położył się koło brzucha i spał do końca za mna.
Do tego przez te ranne zastrzyki o 6.00 nic.sie w weekend nie wyspałam od razu wstałam i myślałam ehhhh
Za bardzo przeżywam bo masakrycznie się boję.
Wczoraj miałam iść do.kosciola się pomodlić i podziękować za cud
Ale strasznie lało i w domu się pomodlilam.
Do tej pory nie mogę uwierzyć że się udało, ta abstrakcja to coś nie możliwego. Może dlatego że nie wierzyłam.
Dziś będę dzwonić do kliniki z wynikami bo kazali betę zrobić 11 dpt. Ale nie wiem czy dam radę w środę..bo jeśli.to.napewno nie w szpitalu, więc wyniki będą bardzo późno.
Myślę że betę będę raz na tydzień robić aby czuć się spokojnie....
Boże chroń moje dziecko 💗💗💗
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 lutego 2020, 12:49
9 dpt 181
11 dpt 286
Przyrost poniżej normy 58%
Widać że już organizm walczy z zarodkiem. Wczoraj wstałam z bólem gardła czułam że rozbiera mnie grypa. Dziś wstaje zdrowa jak nigdy.
W nocy spać nie mogłam, co dobre kiedyś na swój koniec.
Dziś mnie strasznie kości bolą od accofilu do tego brzuch boli, a od encorton mam krew w nosie, pewnie leukocyty są wysoko. W organizm szykuje się na poronienie.
Najgorsze że jak wyjdzie zła beta będę czekać do 6 tyg do usg i wtedy poronienie. Wolałabym już teraz a już bardziej wogole nie zajść to by mniej bolało.
Paśnik miał rację mówiąc, proszę się jeszcze nie cieszyć. Taka prawda.
Plan.... Ostatnie 2 zarodki
Myślę że ten sam zestaw nie da rady jaki dał, albo szczepienia pullpulowe albo daje spokój. Bo nie mam sił i pieniędzy na taką zabawę.
Ewidentnie organizm jest bardzo agresywny i nic go zatrzymać nie chce.
Objawów nie mam cycki jakie są takie są.
Więc czego tu oczekiwać. jak beta nie rośnie jak powinna to skąd objawy mają być.
Jutro beta ostateczna i żegnajcie marzenia. Czas się pogodzić z bezdzietnościa a to będzie dobry moment
Jedynie co mnie dobrego w życiu spotkało to że mam cudownego kota.
Wczoraj przyszedł.o 2 w nocy i znów położył się blisko brzuszka ogrzewał go , cały czas był ze mną dopki.nie wstałam.
Ostatnio było mi strasznie gorąco a teraz już zimno tak jak było zawsze
Wiadomość wyedytowana przez autora 27 lutego 2020, 12:30
Beta przyrasta tak jakby chciała po swojemu
11 dc. 286
13 dc 446
Znowu mały przyrost tym razem 56 %
Wcześniej 58%
Kontaktowałam się z ginekologiem. Stwierdził że jak nie mam boli ani plamien to teraz nic się nie zrobi.
Na USG za szybko bo tylko zobaczy się czy jest pęcherzyk prawidłowy.
Immuno odpisał tylko że leki nam nadal brać
Dzwoniłam do mojej embriolog kazała się przyrostami nie przejmować może mój organizm produkuje wolno betę. Wg niej na ten dzień beta jest ok. Kazała powtórzyć w poniedziałek jak będzie rosła w tych samych granicach to nam się nie przejmować i czekać na USG bo tylko ono wyjaśni wszystko na tym etapie. Teraz ważne że rośnie.
Znajoma mi doradziła aby jechać do innego ginekologa który na dobry sprzęt i sprawdzić czy pęcherzyk jest dobrze usytuowany. W poniedziałek beta a we wtorek jak będzie ok , I nie wiem co robić. Bo u mojego gina wizyta dopiero 12 Marca.
Wczoraj jakos się uspokoiłam, zostawiłam dziecko w rękach Boga. Bo ja nic już nie zrobię.
Ale widać że maluch jest bardzo silny, walczy mimo wszystko. Cos czuję że ta beta taka jest przez immuno, mam bardzo agresywny układ on atakuje wszystko co nie swoje, więc pewnie maluszka chce zwalczyć, ale on się nie daje.
Zauważyłam że spadły mi Limfocyty były przy 1 badaniu około 14 teraz już tylko 9 wzrosły neutrofile które dbają o zarodek. Więc odporność mi siada stad 2 dni temu bóle gardła itd.
Mam nadzieję że wkoncu mój organizm się podda a wtedy beta ruszy z kopyta.
Bo czuję że tu jest problem przyrostu bety.
Dziękuję wam za wsparcie i modlitwę to dużo dla mnie znaczy ❤️❤️❤️
5+3
W poniedziałek poszłam zrobić betę. Poszłam. zniechęcona i pogodzona z losem. W weekend umierałam. Było mi bardzo słabo pocilam się jedząc zupę.
Miałam problem wejść po schodach serce waliło jak.oszalale. więc weekend spędziłam w łóżku bo tylko.tu się czułam dobrze.
W niedzielę jak.poczytalam o.pustym.jaju o.zlych przyrostach bety byłam chora bardziej.
Stwierdziłam trudno po prostu nie są mi dane dzieci.
Postanowiłam zaplanować urlop w lipcu w górach... Tak odpocznę i się zregeneruje i.podjde do crio.w.pazdzierniku. Więc nastawiłam się na porażkę.
Jaka.byla.moja.mina kiedy odebrałam wynik.bety
16 dpt 1446. Szok.
Immuno stwierdził że jest dobrze że beta już powinna rosnąć.. Ale ja.to.ja w strachu.
Dumałam długo i stwierdziłam że jak będę robić morfologie to zrobię ostatni raz betę
19 dpt 3893
Chyba jest ok
USG mam.za tydzień i tak się boję.
Bo wiem.ze w każdej chwili może .byc koniec. Od poniedziałku do środy walczylam z grzybica na szczęście znikła.
Za to odporność wzrosła to chyba źle.
Kiedy przestanę się bać -- nie wiem.
Nawet nie czuje się w ciąży nic.mi.nie dolega, nie mam bóli niczego.
Do pracy grzecznie chodzę nie jest źle. O L4 nie myślę nie chcę by ktoś wiedział.
Jak wychodzę na badanie krwi mowie tym.ktorzy ze mną pracują że mam.zle.wyniki morfologi i się leczę a innym.na korytarzu że idę do.biedronki bo zapomniałam kanapki. Ale 2 razy w tygodniu zapominam.hmmmm podejrzane.
Do tego.schudlam przed transferem.53 dziś na wadze 49 w ubraniach.
Taka.wage to.mialam.podczas ślubu.
Może to.nerwy a może biegunka codziennie rano mnie czyści.
Ale.to.pewnie od leków ile tego mam.
Brzuch masakra siniaki co się dziwić jak 3 zastrzyki dziennie. Niedługo zrosty będą. Ale.nie.ma co.marudzic trzeba iść do.przodu. Co ma być to będzie, nie mamy wpływu na niektóre rzeczy.
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 marca 2020, 11:24
Jak ten czas leci. Wczoraj nie chciało mi się spać, mąż w pracy a ja do 24 przed tv. Tragedia. Rano pobudka a teraz chodzę jak czołg.
W czwartek miałam USG. Jakoś byłam spokojna aż za bardzo.
Gin od razu zaprosił mnie na USG. Pytał się czy mam objawy, ja do niego nic. Po prostu nic. Ani piersi ani mdłości, chyba jestem wyjątkowa. To minę zrobił jakby miało cos złego być
Wspomniałam o złej becie on stwierdził ile miał przypadków źle rosnącej bety na początku a potem wzrost.
No i zauważył maluszka 5,5 mm serduszko bije 120, 6tc +2 choć u mnie wskazywało 6tc+3. Krwiaków nie widac. Gin ucieszył się bardziej niż ja, bo ja jakoś nie dowierzałam, przecież wcześniej myślałam że puste jajo itd.
Zauważyłam że mój się bardziej cieszył niż ja.
Kolejna wizyta za 3 tygodnie.
Mam wybrać 14 ampułek prolutex i koniec. Pytam się go czy nie za wcześnie. Przecież łożysko przejmuje funkcje w 12 tyg nie 8. Mam się go słuchać.
Do tego mam schodzić z estrofem.
No tak ekstra. Mam przestać brać metformine. Już to robię aby porobić jak moja znajoma.
I człowiek ciągle musi sam zmieniać zalecenia.
Prolutex będę brać starczy mi do 11 tyg.
Moja koleżanka z kliniki.przestaka brać w 7 tyg i ma plamienia pewnie próg niski. O nie nie będę słuchać lekarzy. Już i tak zlecenia dużo zmieniłam.
Estrofem będę brać jeszcze. Tylko nie wiem do kiedy czy do 9 czy 20 tyg.
Może ktoś coś wie?
Metformine będę brać do 12 tyg. Najwyżej potem przejdę na insulinę. Nie będę teraz ryzykować.
Poprosiłam o przepisanie accofilu.
Bo Paśnik jest teraz zajęty i dostałam.
Za 3 tyg mam zrobić glukozę, mocz, morfologiie, odczyn coobsa.
Zrobiłam teraz TSH 1,17 to tylko cukry mi skaczą po encorton.
Oczywiście jakbym nie była sobą. Mam fajnego gina u którego kiedyś się leczyłam, ma super sprzęt. Będę chciała raz w tygodniu do niego jechać sprawdzić czy z maluchem jest ok. Bo ryzyko jest jeszcze około 3-4 tygodnie.
Dlatego jak mi doktor gratulował powiedziałam jeszcze się nie cieszę, a gratulacje przyjmę w 12 tyg.
Do tej pory pamiętam słowa Paśnika, proszę się jeszcze nie cieszyć, bo na tym etapie różnie może być.
I od tej pory zmieniłam nastawienie. I lepiej.
Teraz ten koronawirusa. Chyba tego najbardziej się boję. Bo narażone są osoby które biorą leki obniżając odporność. A ja przecież biorę encorton w dużej dawce. Więc jestem 1 w podstawce do tamtego świata.
W mojej pracy zrobili odizolowanie od ludzi z zewnątrz, dla mnie to mega plus. Inaczej już bym na L4 była.
Teraz pracy mamy więcej bo wszystko e-mail. Gdybym miała laptop służbowy w domu bym pracowała a tak......
Wczoraj rozmyślałam długo co robić
Stwierdziłam że jak USG w kolejnym tygodniu będzie dobre biorę wolne od 23-30 wykorzystam urlop z zeszłego roku. 30 USG w klinice jak z maluszkiem będzie ok to pójdę do pracy 31 i 1 a od 2 do 17 kwietnia idę ba urlop tzw wczasy pod gruszą abym dostała kasę, przyda się na leczenie.
A od 20 USG i L4. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Gdyby nie ten wirus od maja na L4 bym poszła, ale boje się, mimo że jestem odizolowana w pracy. A jaka mam pewność że inni są zdrowi. Nie mam.
Najgorzej że mąż pracuje na hali i tam też może się zarazić. Masakra. A na encorton będę jeszcze 6 tygodni.
Wiadomość wyedytowana przez autora 14 marca 2020, 17:58
Od soboty czuję ciągnięcia w dole brzucha.. czasami były mocne że musiałam brać nospe. Zaczęłam się martwić czy wszystko jest ok.
Za bardzo jestem przewrażliwiona.
Mój stwierdził że hak będziemy jechać po zamówione leki możemy wstąpić do mojego dawnego gina u którego prowadziłam stymulację i do którego mam największe zaufanie.
Były miejsca więc się zapisałam. Doktor po roku nieobecności poznal mnie.
Ucieszył się z ciąży. Wziął mnie na USG
Maluch ma 9.9mm serduszko 142. W tej chwili jest ok. Dzień odpowiada dniowi @ klinika oceniła dzień do tyłu.
On ma nowoczesny sprzęt. Z każdej strony mnie sprawdzil. Nie tak jak w klinice. A na pamiątkę dostałam zdjęcie 3 D.
Bólami mam się nie przejmować bo będą często bo.maly rośnie. W razie boli.mam leżeć i odpoczywać .
Heparynę dla bezpieczeństwa mam brać do końca ciąży.
Metformine mogę brać do 10-12 tyg potem diabetolog.
Z prolutex mogę schodzić za 2 tyg . A najlepiej w 10 tygodniu.
Z estrofem mogę już powoli schodzic.
Więcej się dowiedziałam niż od lekarza z kliniki.
W razie gdyby klinika strajkowała 30 marca mam do.niego przyjechać aby założył.mi.ksiazeczke ciąży. Bo wcześniej nie zakłada dmucha na zimno.tak jak ja.
W razie co L4 bez problemu dostanę.
I jak będę się martwić mogę za tydzień przyjechać na USG..Bo wie że na tym etapie wszystko się może zdarzyć. Po 9 tyg będzie już łatwiej a po 12 tyg odetchnę..Zgodzę się, teraz jeszcze 8 i 9 tydz przetrwać..A strach mam nadal.
Myślałam że przez epidemię Paśnik zakaże mi sterydu i accofil bo niektórym dziewczynom kazał. Mi kazał brać dalej ale morfologiie robić co 7-14 dni że względu na epidemię i unikać ludzi.
Do końca tygodnia jestem w pracy, nie wiem czy wolne juz od wtorku nie brać, a w poniedziałek jeszcze iść. Podejmę decyzję w piątek. A potem jak 30 maluch będzie cały i zdrowy wrócę na 31 i 1 do pracy i na tym kończę pracę.
Od wtorku do jutra jestem na urlopie.
Miałam po nim iść na 2 tygodniowy urlop aby zgarnąć kasę. Ale dzień przed urlopem dowiedziałam się że mam możliwość pracy zdalnej, więc wystąpiłam o uprawnienia.
Kiedy byłam na urlopie koleżanka mnie powiadomiła że ustawiła mój komputer i mogę go zabrać. Więc w czwartek go zabrałam podłączyłam i sprawdziłam czy działa. I stwierdziłam że mogę tak pracować, a kasa się przyda. Tym bardziej że mąż chyba bez pracy będzie. Jego firma stoi a on z racji że jest na agencji a umowy na miesięczne może zostać z niczym.
Tak jest wściekły że lepiej nie mówić. Teraz twierdzi że mógł.zostac w poprzedniej robicie. A kto wiedział że przyjdzie wirus.
A mi praca się przyda bo jak mam wolne to głupieje.
Miałam w tym tyg jechać na USG do swojego zaufanego gina to otrzymałam info że jest badany na wirusa i nie może pacjentów przyjmować. Ekstra pomyślałam.
Wznowił wizyty w piątek, ale stwierdziłam że nie ma sensu jechać jeśli wizyta w klinice jest w poniedziałek.
Szkoda kasy.
A przez ten czas mam myśli schizy.
Nie mam objawów to znak że poroniłam.
Pójdę w poniedziałek i dowiem się że koniec. Nie umiem tych myśli się pozbyć.
Mam zakodowane w mózgu immunologia = poronienie. Tym bardziej że kilka moich znajomych miało poronienie w 8 tyg.
Może gdybym pracowała nie musiałaby za wiele.
Wcześniej jeszcze bolały mnie lekko sutki, teraz nic. Kompletnie nic.
Jedynie z czym walczę to od kilku dni grzybica. Nie pomaga priobriotyki ani lactovaginal. Ponoć do 12 tyg nie wolno nic brać ekstra bo zadrape się jak nic. Czułam w kościach że grzybica od sterydów mnie dopadnie i dopadła. Ciekawe co jutro gin wymyśli na to.
Już wolę zygac czy cokolwiek mówić innego byle to gówno ustąpiło.
Od kilku dni zauważyłam że mój kocurek przychodzi i żnow się kładzie się obok mojego brzucha, tak jak to robił na początku ciąży. Jakoś jego mruczenie mnie wtedy uspakaja i szybko zasypiam.
Jak ja się jutra boję 😞😞😞
Jak ja się bałam jechać na USG. W końcu stwierdziłam niech się dzieje Wola Boża.
Gin pierwsze zapytał się o samopoczucie i czy zakładamy już książeczkę ciąży. Ja mu mówię nie mam żadnych dolegliwości. To stwierdził że pierw USG potem książeczka.
USG wykazało że maluszek żyje ma się dobrze wg lekarza jest silny.
Ma 2,39 serduszko bije. I odpowiada swojej dacie.
Ale co złego mam wielkiego krwiaka.
Nie wiadomo skąd się wziął ale jest zagrożeniem.
Dostałam zalecenia dużo odpoczywać, nic nie dźwigać i też nie leżeć nom stop plackiem bo to też nie dobre.
Mogę pracować w domku a po pracy leżeć. W razie krwawienia mam jechać do niego. Tak to USG 14.04 wcześniej bo chce sprawdzić co z krwiakiem.
Dostałam skierowanie na NFZ na badania prenetralne jadę na nie 20.04
Do tego gin kazal mi odstawić encorton bo są takie zalecenia od Państwa. Ja mu mówię że paśnik mi kazał brać aby nie poronić. A tym bardziej że siedzę w domu.. zapytał się do kiedy będę brać ja mu mówię do 12 tyg więc już niedługo. Czyli miesiąc.
Na grzybicę dostałam czopki pinaficum czy jakos tak
Ale dziś widzę poprawę po lactovaginal i provag biorę 2*2 więc nie będę brać prochów.
Myślę od czego jest ten krwiak.
Choć mój zaufany gin 2 tyg temu widział małe place krwiaka czyżby tak szybko urosły a teraz co zrobić aby się wchłonęły.
Postanowiłam popracować do 22 kwietnia. Chyba że będę krwawić wtedy pójdę szybciej.
Ale nie będę się przemęczać.
Mąż mi zrobił leżankę koło komputera. Rozkładany tarasowy fotel. Jak nie będzie co robić będę leżeć i klikać myszka że jestem obecna w pracy. Tym bardziej że przez epidemię jest mniej pracy.
Dźwiganie co ha ostatnio dźwiglam. Napewno kota który waży 5 kg a tu tabletkę dać a tu na kolanka. Więc od jutra jak chce na kolanka to niech sam wskoczy , tabletka będzie w karmie.
A tu garnki z zupka a tu z ziemniaczkami się dzwiglo. Koniec z gotowaniem..Robię wolne od tego
Do 0,5 kg będę tylko brać np kubek z wodą itd
A dziś zaczął mnie bardzo bolć brzuch po tym super wieściach. To pewnie nerwy.
Myślę teraz czy czasem nie zmnjejszyc acardu ze 150 na 75. Może to przez to.
Najgorsze jak ja wytrzymam w łóżku.
W weekend przeleżałam, teraz leżę i mam dość. Od jutra praca zdalna więc trochę pracy i odpoczynku może wtedy będzie mi się lepiej leżeć.
Planowałam wypady godzinne aby cukier zbijać a będę musiała wychodzić na 15 min spacerki aby się dotlenić.
Po poniedziałkowym USG i usłyszeniu słowa krwiak znów byłam pełna nerw.
Dobrze że pracuje inaczej bym oszalała ciągle myśląc.
Choć powiem że bardzo dużo odpoczywałam z kiedy mąż był w domu zastępował mnie. Wykonywał za mnie pracę a mi kazał leżeć w łóżku. Jak pracował to ja to co miałam robić robiłam jak już obroniłam się to leżałam na lezaczku i pilnowałam komputera.
Nawet taka praca zdalna mi się bardziej podoba. Wstajesz później na spokojnie zjesz śniadanko potem drugie obiadek. Możesz włączyć telewizor. Wada że czasem przerywa i.programy nie działają, niektóre chodzą jak żółw.
Ale jest inaczej i to mi się podoba.
Może jeszcze miesiąc 1,5 popracują. Zobaczymy.
Ostatnio dużo rozmyślając napisałam do swojego zaufanego lekarza czy mnie przyjemnie w następnym tygodniu.
Ku mojemu zaskoczeniu napisał że przyjmuje ale tylko do 13. Mi to nie na rękę przecież pracuje do 14,30 nie dam rady. Mąż do mnie przecież przyjmuje w soboty napisz do niego może termin będzie. Tak zrobiłam, termin się znalazł.
Do tego wszystkiego wypadło.mi pół zęba. No nie no jeszcze tego brakowało. Kto mnie teraz przyjmie. Pisze do kobitki że pilna sytuacja odpisała że mnie przyjemnie. Super wczoraj udało mi się tego zęba naprawić. Kobitka przyjmuje tylko pacjentów w nagłych sytuacjach nikogo więcej. Zaskoczyło mnie że idealnie przestrzega higieny, dzięki temu czułam się bezpiecznie. Płyny do dezynfekcji ściereczki do rąk płyn do odkażania jamy ustnej. Sama miała maseczkę i ta maskę plastikowa 3 d.
A dziś wizyta u gina.
Serduszko bije, nawet dał na chwilę posłuchać. Mój skarbek ma już 3,27 cm rośnie jak na drożdżach 💗 co mnie cieszy. Choć nie ukrywam że bardzo się boję, i nie potrafię na chwilę obecną się jeszcze cieszyć. Może za jakiś czas....
Oglądał krwiaki z każdej strony po kilka razy. Stwierdził że takie wielkie nie są
Mają 16*6mm i 10*5
Najważniejsze że dziecko jest od nich większe, że nie są koło malucha.
Z czasem powinny się znajdować wchłonąć. Szkoda że lekarz z kliniki nie napisał ile mm te krwiaki były takto miałabym porównanie czy rosną czy maleją. A tak nie wiem nic. Lekarz sam.od siebie zaczął szukać rączek nóżek ale stwierdził że za wcześnie jeszcze bo jeszcze się nie wykształciły.
Na pożegnanie dostałam zdjatko 3d.
Po tej wizycie się uspokoiłam, znów dowiedziałam się więcej niż u lekarza z kliniki. Po połówkowych uciekam z kliniki i zostanę u niego.
Z ciekawostek powiem że mój kocurek od 2 dni kładzie mi się na nogach blisko brzuszka jajniczkow i je wygrzewa. A nigdy tego nie robił..coś czuję za mam osobistego lekarza.
Święta święta i po świętach.
Te święta były inne niż zazwyczaj. Mąż w pracy na nocki, ja oglądałam seriale i spałam. Do tego objadalam się makowcem, tak mi go brakowało.
Ale atmosfery świat nie czułam.
W zeszłym tygodniu zrobiłam badania tarczycy bo coś mnie podkusilo. I co wyszło TSH niskie 0,034 ft4 wysokie 2,09
Więc czekałam grzecznie na wizytę do gina bo przecież też jest endokrynologiem.
Na wczorajsza wizytę jechałam że spokojem. Oj już dawno tego nie czułam.
Objawów brak, cisza nic, no tak powtarzam sobie że jestem wyjątkowa.
Jak moja mama będąc ze mną w ciąży też dowiedziała się w 3 miesiącu a 0 objawów gdyby nie wizyta u gina to by szybko się nie dowiedziała. Byłam grzeczna.
USG dzidzia rozwija się na 4,79 cm jest starsza o 3 dni. Serduszko bije. Krwiak jeden się wchłonął drugi ponoć malutki. Ale jak to nazwał.moj drugi gin wg niego to nie krwiak tylko nadwyrężone żyłki.
Super opłacało się oszczędzać i kot zrobił swoje. Bo już od tygodnia nie ogrzewa mnie.
Potem było pytanie o tarczycę, a ten mnie rozbroił. Musi się Pani skontaktować z endokrynologiem bo trzeba leki wdrożyć zapewne. No ekstra już miałam mu wyrzucić przecież on jest endokrynologiem od października przecież specjalność zrobił i co. Ehh nie miałam sił na kłótnie. Do tego kolejne pytanie encorton odstawiony , tak odstawiony i spokój. Bo gdybym powiedziala że biorę znów lament by był. A tak spokój.
W poniedziałek prenetralne a 12 na aha wizyta u niego. Znowu liche USG dostałam i jak zawsze serduszka nie słyszałam. Tamten mój 2 gin dał chwilkę posłuchać, piękne USG robi. Bada dokładnie nie w 3 minuty. Ostatnio nawet jajniki posprawdzal. Inne podejście, ale wiem że u niego będę ciążę prowadzić.
Postanowiłam skontaktować się z endokrynologiem okazało się że miejsce jest na dziś, super i to online więc jechać nie muszę
Mama z niej jest zadowolona więc, czemu nie tym bardziej że leczy w klinice i zna się na tych wszystkich rzeczach.
I dziś się dowiedziałam że tarczyca w ciąży szaleje. Dodatkowo.na TSH ma wpływ encorton i claxane i one powodują spadek. Do tego rośnie beta HCG i to powoduje wzrost ft4 i spadek TSH po 12 tyg powinno ft4 spadac a TSH zacznie rosnąć koło 18-19 tyg.
Kazała mi badania powtórzyc za miesiąc i zrobić anty TSHr. Wtedy będzie wiadomo czy to nadczynność z ciąży czy faktycznie zrobiła się nadczynność. Ale jest zdania że to pierwsze.
Kazała mi się uspokoić.
I tak właśnie myślalam, wczoraj czytałam różne artykuly i podobne wnioski wyciągałam. Od razu ulga. Za dużo ostatnio przygód mam i naprawdę już mi wystarczy.
Z accofilu od dziś schodzę. Teraz będę brać co 4 dni ostatnia dawka 27.04. i z encorton będę schodzić też od 27.04. Ale odstawienue zejdzie mi 4 tygodnie.
Do tego co 2 tydzień mam nawroty grzybicy, masakra mam jej dojść. Mam antybiotyk w razie co, ale leczę się provag i lactovaginal.
Z utrogestan już mi każe gin schodzić z 3*1 na 2*1
A ja nadal biorę proletux i dawkę utrogestan 3*1 chciał mi na lutke zmienić ale po niej mam grzyba więc jej dziękuję.
Praca zdalna nadal mi się podoba już 3 tydzień tak pracuję. Narazie do 17.04 oby nam przedłużyli bo chciałabym do 20 maja popracować.
W poniedziałek mam prenetralne na NFZ. Jak się dowiedziałam wizyta trwa 10 min to tak przecież to NFZ. I małych musi mieć 6 cm oby do poniedziałku urósł. Bo będą jaja jak nic.
Potem genetyk ponoć w klinice jest masakryczny. Opinie tragedia. Znajoma jak była u tej babki to wizyta 1 min dobrze że to na NFZ.
Ale tak czy siak hak będę mieć wyniki to nam jechać do swego zaufanego gina on mi wszystko wytłumaczy wyjaśni w razie co USG zrobi, ma jakiś program do wyliczeń. Bo ponoć wyniki ba NFZ tak są napisane że pacjentki są w strachu. No to ekstra. Dlatego kazał mi być spokojną i do niego przyjechać. Gdybym nie miała na NFZ do niego bym pojechała. A tak płacić 500 zł a tu i tak kupa kasy leci. Mam nadzieję że badania wyjdą dobrze.
Może się dowiem co będę mieć. Choć czuję faceta.
Od soboty strach jak diabli bo przecież prenetralne w poniedziałek.
Już historie nie z tej ziemi wymyślałam. Czytałam historie dziewczyn które ust wykazywały nieprawidłowości i musiały usuwać ciążę. Czy ja coś miłego nie mogę znaleźć , czy ja nie mogę się uspokoić i nie przeżywać. Chyba nie, nie potrafię, powinnam się cieszyć bo i co........ Jakoś mi trudno to wszystko idzie.
Dziś rano jak wstałam znów myśli i jak tu do 15,30 wytrzymać. Na szczęście miałam sporo pracy i czas szybko leciał. O 14 wyjechałyśmy do kliniki nawet szybko dotarliśmy.
Oczywiście lekarz miał opóźnienie i weszłam pół godziny później i w strachu bo jakby inaczej.
Dzidziuś 6,2 cm ciąża starsza o 4 dni.
Serduszko 160 bije, reszta parametrów dobra. Jaka ulga, nawet łza mi po policzku spłynęła. I oczywiście płeć, synuś, jakby było inaczej.
Wiedziałam.... Czułam to..... tym bardziej że kiedyś mój znajomy wróżbita wywróżył mi syna podobnego z charakteru do mnie 😊
Imię już miałam w grudniu wybrane
Piotr Krzysztof . I tak zostanie. Choć moj chciał dać na 2 Łukasz ja i tak zostałam przy swoim.
Po USG oddałam krew na kolejne badania wyniki w ciągu 3 tyg. Tragedia.
Super ze wszystko na NFZ 500 zł w kieszeni.
Troszkę odetchnęłam ale jeszcze się nie cieszę, nie umiem, nie potrafię
Po USG mój zabrał mnie na frytki z Donalda kupić jakiegoś maca ale nie był dobry. Frytki bardziej mi smakują.
Ostatnio nie ma co jeść, nic mi nie smakuje. Masakra.
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 kwietnia 2020, 22:06
To już bliziutko:)) Zupki też jedz żeby się rozgrzewać.
Piękne endometrium, czuję się współodpowiedzialna 💪😁😎
Kciuki zaciśnięte!!! A kino nie ucieknie 😉
Kciuki zaciśnięte!!! A kino nie ucieknie 😉
Pięknie 😍 ✊✊✊
Wszystko wyglada dobrze. A ty juz masz mrozaczki?
Esp kiedy transfer?
Anusla, jutro. Wkrótce się dowiem o której godzinie