Jasnoróżowe plamienie przy podcieraniu sprawiło, że zaczęłam panikować.
Dzisiaj pobiegłam do labu spuścić krew na betę i progesteron, bo jakoś tak przyszło mi do głowy, że może to plamienie, bo ten drugi niski.
Progesteron - 34,90 ng/mL.
Beta - 49 731,11 mIU/mL.
Biłam się z myślami, czy biec dzisiaj do jakiegoś randamowego ginekologa sprawdzić, co się dzieje, ale... Ostatecznie stwierdziłam, że "pierwszy lepszy" lekarz może zrobić mojej głowie więcej szkody niż pożytku.
Zaraz kończę pracę i idę leżeć. Wyleżę się, odpocznę, będzie dobrze.
Do wizyty już tylko 5 dni. Do środy już niedaleko.
Może jak zobaczę moje Maleństwo to będę spokojniejsza...
Długo mnie nie było, dużo się działo. Dla uporządkowania postaram się wszystko streścić i już, mam nadzieję, wrócę. Pamiętnik jednak pozwalał mi uporządkować myśli i emocje, a tych ostatnio bardzo dużo.
Zaczynając od początku...
22.11.2023 - 7+0
Pierwsza wizyta. Pierwsze USG ciążowe. Na ekranie zobaczyliśmy 1,02 cm małego Grzdylka z bijącym serduszkiem. ❤️ To był chyba najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Stary twierdził, że Go ten obraz "nie rusza", ale widziałam, że patrzył tak samo zaczarowany, jak ja...
29.11.2023 - 8+0
Od kilku dni łapię potworne zadyszki, ale tego dnia był już szczyt - ubranie się powodowało mega zadyszkę i puls dochodzący pod 145. Dzwonię do Doktorka, a ten każe mi od razu jechać na SOR. Nie dyskutuję, bo nie chodzi już tylko o mnie. W szpitalu stwierdzają bezpośrednie zagrożenie życia. Ostatecznie otrzymuję diagnozę - zator płucny i zakrzepica w dole podkolanowym lewej nogi. W szpitalu spędzam kilka dni na OIOK-u, a cały pobyt trwa równy tydzień. Wlatuje heparyna. Początkowo jestem przerażona, ostatecznie muszę się jednak zaprzyjaźnić z tymi zastrzykami w brzuch - na razie na 3 miesiące, ale istnieje obawa, że będą ze mną do końca połogu. Na szczęście są bezpieczne dla Grzdyla. To też koniec mojej pracy w tej ciąży. Kardiolog mówi o 3-miesięcznym zwolnieniu lekarskim. Początkowo próbuję negocjować, ale gdy Doktorek potwierdza - spuszczam gardę, będę grzeczna, nie chodzi już tylko o mnie.
5.12.2023 - 8+6
Przed wypisem ze szpitala trafiam jeszcze na kontrolę ginekologiczną. Na dyżurze jest akurat mój Doktorek. Grzdylek ma już 2,46 cm. Wszystko wydaje się być OK. Ufam mu. Wychodzę do domu z zapasem zastrzyków.
20.12.2023 - 11+0
Mieliśmy jechać na tę wizytę razem ze Starym, ale trochę przedłużyło Mu się w pracy, trochę dojazd utrudniły korki. Na USG mamy już 4,67 cm pięknie rosnącego Grzdylka z bijącym ❤️. Mały wojownik. Za to u mnie wychodzą kolejne komplikacje. Wykonana na ostatniej wizycie cytologia wykazała wirus HPV genotyp B i zmianę LSIL/CIN1. Zawsze robiłam, regularnie podstawową i wszystko było dobrze. Przy okazji ciąży zrobiłam tę bardziej szczegółową... No i tak... Normalnie zrobilibyśmy kolposkopię, ale... jest ciąża, więc nie zrobimy. 🤷♀️ Doktorek zastanawiał się nad badaniem CINTec, ale... W sumie niezależnie od wyniku i tak nic nie zrobimy, bo jest ciąża, więc... Ostateczne stwierdziliśmy z Doktorkiem, że bez sensu się dodatkowo stresować. Także szyjka macicy pozostaje do obserwacji i będziemy decydować, co dalej po porodzie. Z dobrych informacji tyle, że zbadał mi tę cholerną szyjkę dość dokładnie i wygląda książkowo, ale wiadomo...
Teraz czekamy⌛ - 3.01.2024 kolejna wizyta - to już badania prenatalne. Jak ten czas leci... 🥺
Mimo wszystkich tych przygód i komplikacji jestem najszczęśliwsza na świecie. Noszę pod ❤️ moje wyczekane Maleństwo, które jest bardzo silne i mam nadzieję, że wszystkie te przygody mu nie zaszkodzą.
Miałam częściej pisać, a wychodzi jak wychodzi. Na Belly jakoś nie umiem się odnaleźć, a na Ovu ciągle zmienia mi opcję pamiętnika. Może kiedyś się przyzwyczaję...
Wczoraj aplikacja wyświetliła mi informację o tym, że jestem w setnym (100!) dniu ciąży. Moje szczęście trwa już 100 dni. To niesamowite i wciąż wprost nie do uwierzenia.
W ubiegłym tygodniu mieliśmy badania prenatalne. Grzdylek ma już nieco ponad 7 cm, a ryzyka wyszły niskie (zarówno z USG jak i z PAPPA). 🥳 To był też moment, w którym pozwoliłam sobie zacząć się cieszyć tą ciążą. Teraz już musi wszystko być dobrze. Jesteśmy w drugim trymestrze, najwięcej niebezpieczeństw już za nami.
Przyzwyczaiłam się też już do trybu "jestem na zwolnieniu lekarskim i nie pracuję", bo pierwsze tygodnie były bardzo ciężkie. Śmiem twierdzić, że wpadałam wręcz w jakieś lekkie stany depresyjne. Dzisiaj jest już dużo lepiej. Wiem, że muszę odpuścić i dbać już nie tylko o siebie, bo nie tylko za siebie odpowiadam.
Stary jest ciągle w trybie "nadopiekuńczy". Jakby po grudniowym moim pobycie w szpitalu zresetował się do ustawień fabrycznych i włączył jakiś nieznany mi dotąd tryb swojego jestestwa. Miłe to, nie powiem. Po tych wszystkim naszych staraniowych wzlotach i upadkach chyba teraz dopiero widzę, jak Jemu też bardzo zależało, tylko okazywał to w zupełnie inny sposób, przeżywał to na zupełnie innym poziomie niż ja. Ciążę też przeżywa zupełnie inaczej. Z jednej strony nadopiekuńczość w pełnej krasie, z drugiej duże zaufanie do lekarza prowadzące i takie hmm twarde stąpanie po ziemi. Kocham Go za to jeszcze bardziej.
Zosiek, już pisałam to na dinusiowym, ale tylko spokój nas uratuje. Jak się czujesz dzisiaj? :) wizyta tuż tuż!
Zosia:) Cieszę się,z wszystko się trzyma i rozwija pięknie! Odnośnie progesteronu,to aż sprawdziłam ile miałam u siebie i w dwa pierwsze pobierania miałam 21 potem 25. Ale brałam Duphaston prewencyjnie już po owulacji wg zaleceń lekarki. Ty bierzesz coś Duphaston luteinę? I rozmawiałam o tym z różnymi ginekologami, bo miałam jakieś mocne omdlenie w środku nocy po zwiększeniu dawki, i zdania były podzielone, ale mówili,bym trzymała się na razie tego duphastonu. Zastanawiam się,czy nie warto jednak się jutro wybrać do kogoś i Ew. Wziąć jakiegoś wspomagacza proga, tak aby chuchać na zimne. Przy plamieniach to częste zalecenie. Oczywiście zdecydujesz samą co Ci lepiej zrobi :) a uspokoiły się te plamienia ?