Dzis mam lepsze nastawienie, byc moze za sprawa zmniejszajacego sie plamienia. W porownaniu z wczorajszym dniem - dzis jest o wiele mniej. Zobaczymy co bedzie sie dzialo jutro.
Oszczedzam sie, duzo odpoczywam, nie biegam, nie morsuje wszystko dla okruszka.
Okruszku badz tam prosze ♡
Czy sikaniec mialby prawo juz wyjsc? De facto mija 11 dzien po zaplodnieniu, na ulotce pisza ze test wykazuje czujnosc na poziomie 7 dni od zaplodnienia.
Plamienia ustały, widać gdzieniegdzie jeszcze jakies brazowe smugi, ale nie martwia mnie one juz tak bardzo. Troche odetchnelam z ulga ze nie rozpoczela sie miesiaczka.
Okruszku bądź ze mną ♡
Zrobiłam test sikany, biel vizyra. Moja reakcja - spokojna, brak łez, twarda.
Podskornie (moze z obaw)nie wierzylam w sukces tego transferu.
W sobote zrobimy bete, aby osatecznie potwierdzic sytuacje. Na weekend organizuje impreze, zaleje sie w sztok.
Jedziemy na bete, chce juz dzisiaj potwierdzic brak ciązy. Dzis znow lekkie smugi - teraz wiem ze to zblizajacy sie okres. Jestem tego pewna, co nie oznacza ze sie nie przejmuje. Nie mamy w zapasie juz mrozynek . Cala machineria bedzie musiala isc od nowa. O ile zdecydujemy sie na kolejna stymulacje.
Od wczoraj boli mnie gardlo, nic wiecej sie nie dzieje ale samo to daje mi popalic.
Odezwe sie pozniej z wynikiem
Beta >0.2
Nasz ostatni okruszek nie dał rady. Jesli nie ty miales byc naszym bobaskiem to dziekuje ci,że nie dałeś mi nadzieji.
Planu narazie brak
Nie mam planu, nie wiem co dalej robic. Byc moze nie jest mi pisane zostac matka, ktos na gorze postanowil to juz dawno temu, a ja sie temu sprzeciwiam? Mam mnóstwo pytan, na ktore raczej nie otrzymam odpowiedzi.
Czy mozna byc spelnioną, szczesliwą bez rodzicielstwa? Czy moje małżeństwo przetrwa ta kolejną próbe? Czy gdybysmy mieli innych partnerow to mielibysmy dzieci? Czy za kilka lat mój mąż mnie zostawi i zalozy rodzine z mlodsza? Czy zostane zgorzkniałą babą?
Co mam robić ;(?
Dawno mnie tu nie było. Od poronienia z bliźniaczkami musiałam mieć przerwe.
Wróciłam do pamiętnika, aby zostawić ślad po tym co aktualnie robimy.
Rozpoczeliśmy drugą próbe do in vitro. Protokół ultrakrótki, metoda IMSI - z calej puli plemniczków małża wybiorą odpowiednio przeselekcjonowane jednostki.
Stymulacja rozpoczęla sie 20.10 dostałam mocniejsze leki na wywołanie większej ilości pęcherzyków.
Dzisiaj byłam na pierwszej wizycie, doktorek znalazł ok 20-22 dorodnych pecherzykow ok 10-12mm, endometrium bardzo ladne 11mm.
Kolejna wizyta w sobote 30.10, punkcja zaplanowana na 02.11 wtorek. Do tego czasu kłuje sie w brzuch.
Zle znosze stymulacje. Mój brzuch mega wzdety, twardy, jest mi niedobrze, urosly mi piersi. Dzisiaj mam kontrole a dopiero we wtorek 02.11 jest przewidziana punkcja. Poprzednim razem mialam ja szybciej.
Wczoraj robilam badania na estradiol, progesteron, ldh, crp. Od jakiegos czasu mamy w pracy pakiet medyczny, dzieki ktoremu sporo badan zrobilam "darmowo".
W przerwie od ovu mielismy kilka wizyt u dr Paśnika (immunolog), iles tam badań, z ktorych wynika, ze powinnam brac heparyne od momentu transferu. Moj doktorek od in vitro podchodzi do immunologi sceptycznie..no ale mam zamiar ja przyjmowac, kto wie..moze blizniaczki by zyly gdybym wczesniej ja brala.
Dziekuje dziewczyny, ze komentujecie. Poznaje te nicki , wiekszosc z was opisuje juz macierzyństwo i bardzo wam gratuluje. Tylko staraczka zrozumie staraczke :*.
Wróce tu po kontroli.
Edit po powrocie z kliniki
Wyhodowalam ok 30 pecherzykow duzych rozmiarow. Nic dziwnego ze brzuch mnie boli. Endometrium piekne i nic tylko czekac na wtorek do punkcji. Oby te 30pecherzykow nie okazaly sie "puste".
Wiadomość wyedytowana przez autora 30 października 2021, 13:44
PUNKCJA
Do kliniki dojechalismy na czas, mimo że byly straszne korki.
Recepcja 6900zl, przebralam sie w sukienke i dostalam kroplowke. Czekalam na swoja kolej-bylam ostatnia.
Po znieczuleniu obudzilam sie juz na sali.
Calość przebiegla spokojnie w zasadzie bez stresu. Balam sie jedynie o sprawy toaletowe, poniewaz nie udalo mi sie zalatwic przed wyjciem z domu.
Po wszystkim poszlismy do doktorka, zebral az 27 oocytów!! 27 pelnych pecherzykow, niesamowite. Teraz czekamy ile sie zaplodni.
Doktorek zrobil mi jeszcze usg brzuszne sprawdzal czy nie ma jakiegos plynu czytaj niebezpieczenstwa.
Kolejna wizyta ma byc w 12dc przed nia wykonac badanie progesteronu.
09.11 mam pisac maila w sprawie ilosci zarodkow.
Jestem w pracy, brzuch mam nadal wzdety-wygladam jakbym byla w ciazy. Sprawy toaletowe nadal problematyczne. Musze chyba wziac cos na wspomaganie, bo za chwile pekne. Czuje sie jakby ktos mnie skopal po brzuchu.
Nie robimy świeżego transferu, zdecydowalismy o criotransferze. Musze dojsc do siebie po tej stymulacji, ktora byla tym razem mocno uciazliwa i bolesna.
Wczoraj po powrocie do domu wzielam tabsa na zaparcie, czekalam do wieczora i nic. Wzielam druga na noc i spedzilam w wc kilka "przyjemnych" chwil ze skurczami brzucha.
Niestety rano nadal mialam i mam wzdety brzuch. Nie zjadlam sniadania, poniewaz balam sie co to bedzie. W pracy odliczam minuty do wyjscia, na szczescie dzisiaj mam spokojnie.
Ogolnie czuje sie zle lub bardzo zle. Ubralam spodnice, zeby nie bylo widac mojego wydetego brzucha (nie chce budzic podjerzen). Jeszcze jutro kamuflaz i weekend. Boze niech ten brzuch ustapi. Ile to sie kobieta musi nacierpiec.
Narazie nie mysle o hodowli, bo cala moja energia idzie na ten bol brzucha. Wracam do domu i leze jak mimoza na kanapie. Nie jestem w stanie nic robic. Na szczescie mam dobrego meza, ktory w miare ogarnia chalupe.
Przyszła krew, zdaje sie że dostalam okresu. Odstawiam unidox i dostinex. Wydaje mi sie ze po tych lekach mam zaparcia. To juz 4 dzien kiedy sie nie zalatwilam, mialam nadzieje ze uda mi sie naturalnie. jadlam owsianke, pilam sok z kapusty kiszonej, jablko, kawa z rana (zawsze dzialala) i nic... musze znow wziac wspomagacz ;(.
Od punkcji mija 6 doba, powinny byc juz jakies wiesci z naszej hodowli. Napisze do doktorka, zeby przeslal nam wynik. On zazwyczaj odpisuje na maile max jednym slowem i to mnie czesto denerwuje.
Dostalam odpowiedz od doktorka :"prosze zadzwonic". Mowilam, ze on nie lubi sie rozpisywac. Po odczytaniu wzielam telefon i biegem do biurowej toalety, dzwonie... doktorek mowi ze oddzwoni.
W brzuchu zaczelo mi swirowac. Zeszlo ze mnie chyba wszystko co przez te 4 dni nazbieralam. Jesli doktorek kazal dzwonic to znaczy tylko jedno-brak zarodków.
Mija 30minut, stres siega zenitu i zaczynaja mi sie trząsc rece. Znow ide do toalety. Telefon mam ze soba i dobrze bo akurat oddzwania doktorek.
Mamy 10 blastek!! Cudowna wiadomość, którą lekarz chciał mi przekazać osobiście. Szkoda tylko ze prawie dostalam zawalu.
Powiedzial, ze teraz na pewno sie uda. Licze na to bardzo ✊✊.
Na spokojnie mamy przystapic do transferu. Zastanawiam sie nad tym, aby criotransfer przelozyc na kolejny cykl, tak zeby wszystko sie u mnie unormowalo. Tylko czy bede tak cierpliwa? Powinnam wytrzymac do grudnia..
Postanowiliśmy przełożyć transfer na następny cykl. Jak każdej staraczce zależy na czasie, wiec rozumiecie że byla to trudna decyzja.
Po punkcji nadal nie wrocilam do normalności: brzuch nadal lekko wzdety, problemy trawienne nie zniknęly. Nie biore już leków ale wizyty w wc staly sie utrapieniem. Pije sok z kapusty, wrocilam do biegania, jem owsianke z siemieniem lnianym, cwicze brzuch i nadal korek.
W ciazy z blizniaczkami mialam kolke nerkowa-bol nie do wytrzymania, lekarze porownuja z tym porodowym. Caly tydzien lezalam na oddziale z tym bolem, bylam wykonczona, dlatego tez postanowilam sprawdzic nerki i mocz. Zapisalam sie na usg i badanie moczu.
Takze plan jest taki, ze dajemy czas mojemu organizmowi na regeneracje oraz sprawdzenie nerek.
Jesli wszystko bedzie ok, to transef odbedzie sie w grudniu, a przed Nowym Rokiem Beta.
Właśnie wrocilam z USG nerek i dołów pachowych. Pani potwierdziła, że jest ok. Wynik badania ogólnego moczu prawidłowe, czekam jeszcze na posiew. Czekam na grudzien, szykuje sie do transferu.
@ powinna przyjść 3.12 wiec na wizyte umówie sie gdzies w polowie grudnia.
Przyjaciel mojego Małza dzisiaj zostal ojcem po raz drugi. Widze po nim, że jest mu ciężko, ja zaś pocieszam sie przyszłym transferem.
Czekam na okres, powinien przyjść w weekend, wtedy tez od razu dzwonie do kliniki w celu rejestracji.
Moja przyjaciólka jest coraz blizej porodu i wiecie co? Ciesze sie, na prawde minela mi ta zazdrość i złość. Nie wiem co bede czula po narodzinach, czy gdy zobacze tego malego czlowieczka ktory nie jest moj to czy znow cos we mnie peknie. Nie chce byc zlosliwcem, smutasem. Chce sie cieszyc jej szczesciem i jej kibicowac. Moze zmiana mojego nastawienia jest spowodowana tym ze mam w niedalekiej perspektywie transfer i po cichu licze ze i mi sie uda? Cos w tym musi byc.
Po punkcji moje trawienie nadal nie wrócilo do stu procentowej formy. Zajadam duzo owsianki, zeby sie wspomóc.
No jakieś jaja dosłownie. Czekam na okres jak na szpilkach, bo szykujemy sie na transfer, a ta malpa nie przychodzi!! Jeszcze chwila i nie wyrobimy sie przed swietami, nie wiadomo jak klinika pracuje w Wigilie i miedzyswietami.
Zazwyczaj cykle mam 26/27 dni, mialam jakies lekkie plamienie ale brak krwi! No kurde, przychodz małpo, żebym mogła zabrac swoją kropeczkę. Czemu wiatr z piachem zawsze w oczy? Myslalam ze dzisiaj rano juz mnie zaleje a tu sachara..
Staraczka-raz czeka na ciote, a raz modli sie zeby nie przyszla i wez tu zrozum 🤦♀️🤦♀️🙈
Przyszła malpa, musiała mnie troche nastraszyć. Bardzo sie cieszę, bo z moich wyliczen wynika,że transfer moglby sie odbyc rzutem na taśmę przed Wigilią! Juz sie nie moge doczekać.
Wizyte umówilam na piątek 17go, i zakladam transfer na 21/22.12.
Wczoraj bylam na wizycie. Dostalam leki progesteron + luteina dopochwowo(nienawidze). Dodatkowo acard i od dnia transferu heparyna do brzucha-jesli sie uda to juz do konca ciazy.
Wynik progesteronu 0.23.
Transfer zaplanowany na 22.12 (16dc), w sumie dobrze bo bedzie sporo wolnego miedzy swietami.
Test zrobic 03.01, w sumie to juz w tym czasie powinien przyjsc okres, wiec mozliwe ze beta nie bedzie konieczna.
Na szczescie wszystko idzie zgodnie z planem
Dziewczynki do uslyszenia po transferze.
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 grudnia 2021, 11:02
Mam urlop i nie moge spać. Transfer mam na godzinę 11.30. Troche dziwnie, ale nie czuje aby bylo to cos niesamowitego. Niegdys in vitro bylo czyms niewyobrazalnym, wrecz nieziemskim..tymczasem spowrzechniało. Ale to chyba dobrze, nie powinno byc to czymś dziwnym.
Odezwe sie po transferze
🤞🤞 Trzymam mocno!!
Od razu lepiej jakoś na serduchu kiedy się widzi takie nastawienie 😊 do 17.02 jeszcze trochę czasu, nie kusi Cię zrobienie bety szybciej?
Najgorszy okres to czekanie do bety