X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki piszę, bo czuję, że zwariuję
Dodaj do ulubionych
‹‹ 13 14 15 16 17

30 kwietnia 2017, 02:14

Ostatnie parę dni czułam już wobec tego tematu obojętność.. Chyba się już wyczerpałam i zaczęłam mieć wszystko w dupie.. Pojawiły się myśli, że nie chce dziecka.. Dotąd żyłam bez niego to dalej też będę żyć..
Ale jednak nie, w pokoju obok płacze dziecko i ja też płaczę..

6 maja 2017, 11:31

Miałam piękny sen.. Byłam w ciąży, czułam ruchy.. Cudowne uczucie.. Jak się obudziłam dokładnie je pamiętałam.. I na moment ten cudowny humor miałam w realu.. Teraz jak trochę "pożyłam" uczucie powoli zanika..

Ach.. Chciałbym kiedyś to poczuć..

W mojej głowie gmatwanina cd..
Nadal mnie męczą takie głupie myśli, że dziecko z komórki nie będzie moje.. Głupie myśli, że nie będzie podobne, nie będzie miało moich cech.. I że idziemy na łatwiznę, że adopcja komórki jest łatwiejsza ze względu na ludzi, którzy nigdy się o tym nie dowiedzą.. Przecież jak jest ciąża to musieliśmy je sami zmajstrować.. A do adopcji społecznej trzeba by było się przyznać.. Boję się ich ostrych języków.. Chyba dlatego, że na razie nie jestem na tyle silna żeby się temu wszystkiemu przeciwstawić, żeby stanąć w swojej obronie.. I w obronie dziecka.. I myślę, że nie pozbędę się takich uczuć dopóki transfer się nie uda.. Dopóki nie poczuję tej więzi.. Tego uczucia, które czułam dzisiaj rano, zaraz po przebudzeniu..

Byłam w klinice zapytać jak tam wygląda w naszej kolejce.. Embriolog trochę mnie dobił.. Kolejna procedura utrudniająca adopcję.. Kobieta, która odda komórki musi po pół roku, kiedy są one gotowe do adopcji ponownie powtórzyć badania na swój koszt.. I wiecie jeżeli nadal się stara to pewnie powtarza je co jakiś czas i je dostarczy.. Ale jak się udało to ostatnią rzeczą będąc w upragnionej ciąży na która chciałabym wydać kilka stówek to powtarzanie badan.. Dopiero po powtórzeniu badań przez dawczynię, zadzwonią do Nas, my powtarzamy badania jak jest wszystko w porządku to dopiero przystępują do rozmnażania komórek..

Zatem czekam.. Zastanawiam się nad równoczesnym pójściem do ośrodka adopcyjnego.. Chciałabym działać bo czuję, że nic nie robię, a powinnam!!! Ale usłyszałam ostatnio czy to nie jest oszukiwanie samej siebie.. I przyszłego dziecka.. Że powinnam się zdecydować RAZ na jeden kierunek i w tym kierunku dążyć.. Nie zgadzam się z tym, ale ta myśl mnie męczy.. Chyba na prawdę nie umiem zdecydować.. Motam się i tyle..

13 maja 2017, 23:26

Dziś na ulicy usłyszałam jak dziecko uparcie kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt razy z rzędu krzyczało Mamo!!! I tak poczułam takie ogromne pragnienie, żeby to było już.. I zarazem ogromną nadzieję, że tak, kiedyś to usłyszę! :)

Poukładałam sobie trochę w głowie ostatnie tematy.. Trochę jeszcze muszę poukładać.. Jak sama siebie zrozumiem, naskrobię więcej:)

27 maja 2017, 08:25

Nie piszę ostatnio bo nie mam czasu.. W pracy masakra, projekt za projektem.. Modlę się o koniec bo padnę.. Było tak intensywnie, że nawet pamiętników nie czytałam, dopiero dziś nadrobiłam..

Odkryłam kilka dni temu o co właściwie mi chodzi z tym podobieństwem w przypadku adopcji komórki.. Przyszła do pracy ostatnio koleżanka, która jest na macierzyńskim.. Wiadomo, że wszyscy dopadli do wózka.. ochy i achy.. I się zaczęło, a do kogo maleństwo jest podobne.. Ruszyli nie tylko rodziców i dziadków, ale również pra dziadków i całą wodę po kisielu.. Ja się boję chyba czegoś takiego, że nie wiem jak się zachować.. Boję się pytań skąd, co i jak.. Boję się siebie i swoich reakcji.. Żebym się nie popłakała albo coś.. Boję się swojej słabości psychicznej.. Bo co do codziennego życia tylko w relacji ja-dziecko to się tego nie boję.. Wiem, że czasem jest tak, że dzieci podobne są zupełnie do nikogo i to rozumiem.. Słyszałam też, że dzieci upodobniają się do rodziców, ale trochę w to nie wierzę.. Charakterem może i tak, ale wyglądem no raczej nie.. Nikt mi nie powie, że słodkiej blondynce zciemnieją włosy do kruczoczarnych bo adopcyjna mama tak wygląda..

Nie wiem czy pisałam, ale ostatnio z psychologiem rozmawiałam o tym, że wiele moich obaw wynika z mojego braku pewności siebie w tym wąskim zakresie.. Czuje się wybrakowaną kobietą, czuję się gorsza od tych menelówek.. Miałam pracować nad tym, żeby jak zobaczę, poczuję taką sytuację, spróbować powiedzieć sobie, ze jej jedynym osiągnięciem jest dziecko, a ja mam wiele innych, dobrych cech, wiele innych osiągnięć na innych polach.. Oczywiście żadna pijana panna z dzieckiem ostatnio nie nasunęła mi się przed oczy.. Zatem w głowie niby ogarnięte.. Jednak czy działa w prawdziwym życiu to nie wiem..

I ostatni temat.. Adpocja.. Cały czas o tym myślę.. Chciałabym rozpocząć procedurę i równocześnie czekać na komórkę.. Boję się po prostu, że ucieknie nam czas na czekaniu, że potem nam powiedzą, ze jesteśmy za starzy, że nie dadzą nam noworodka, a G. boi się starszego dziecka, dla mnie ramy czasowe są bardzo krótkie, maks do końca roku.. Ja jestem niecierpliwa, mój charakter chce działań.. Czuję, że czas ucieka mi przez palce, a ja nic nie robię, marnuje go.. G. jest o wiele bardziej cierpliwy.. On dałby radę czekać 3 lata!!!! Boże skąd on ma tyle cierpliwości i sił? Nie może się trochę podzielić?
Podsumowując ten temat na razie nic się nie zmienia.. Ja nadal się modlę, żeby zadzwonili.. Zmieniłam tylko nazwę miesiąca, maj już mija, modlę się o czerwiec, a czytając pamiętnik zizi i jej drogę po adopcję jeszcze bardziej boję się świrów, które pracują w ośrodku adopcyjnym..

1 sierpnia 2017, 21:54

Nie pisałam bo nic się nie działo.. W pracy baaaardzo intensywnie, nawet chwilami nie miałam sekundy na ucieczkę myśli.. Wzięłam wszystkie nadgodziny i projekty w ramach zbierania kasy.. Zaczęłam mieć to wszystko gdzieś.. Obojętne już mi.. I wtedy nagle w jakiejś podróży G. zaczął temat, że on musi zacząć działać w tym zakresie, że czekanie na nic go wykańcza.. Czas podjąć konkretne kroki.. Rozmawialiśmy krótko o adopcji.. Kilka dni później zapytałam go co on na to, żeby sprawdzić adopcję komórek w innych klinikach.. Wiem, że są dużo droższe, ale też termin oczekiwania ma ramy czasowe, a nie tak jak w naszej obecnej klinice.. Czekamy i nic.. Po zastanowieniu, zapożyczeniu i odnalezieniu kliniki, która brzmi najbardziej rozsądnie i jest na drugim końcu Polski, umówiliśmy się na wizytę.. Za tydzień.. I tym sposobem moja obojętność zniknęła w sekundę.. Ten temat nigdy nie będzie mi obojętny, jakkolwiek bym siebie oszukiwała to najważniejszy temat w moim życiu..

Bardzo boję się wizyty, co powiedzą i jakie szanse nam dają.. Mój organizm sypie się coraz bardziej.. Od operacji miałam jeden normalny cykl, reszta dwukrotnie wydłużona.. Obecny ma już grubo ponad 50 dni..

15 sierpnia 2017, 09:34

Dziewczyny mam do Was pytanie.. Jakie macie lub mają Wasi znajomi opinie o InviMedzie? Jest to jedna z klinik nad którą się zastanawiamy.. Wszystko jest super, ale ja mam jakiś taki wewnętrzny niepokój jakby wszystko brzmiało zbyt pięknie.. Nie wiem jak to wyjaśnić, takie mam przeczucia jakby chcieli Nam przedstawić super ofertę, a potem oszukać..

17 sierpnia 2017, 09:41

Glowa buzuje.. Myśli się kotłują.. A ja jakbym coraz mniej wiedziała.. Nie potrafię podjąć decyzji a G. myśli i nie chce przez jakiś czas o tym rozmawiać..

21 sierpnia 2017, 22:26

Decyzja podjęta.. Klamka zapadła.. Znów jestem pełna nadziei..

7 września 2017, 22:06

Machina ruszyła.. Poprzedni cykl gigant 90 dni zakończony.. W tym estrofem i acard.. Kontrola w przyszłym tygodniu, dr chce sprawdzić jak reaguje na leki i czekamy na dawczynię..

Boże pragnę, aby to dziecko, które jest tak blisko Nas, przyszło do Nas naprawdę.. Zagościło w Naszym domu.. Abyśmy mogli nazywać się rodziną..

10 września 2017, 11:58

Chciałabym się nie nakręcać, ale po prostu nie potrafię.. To wszystko jest tak blisko.. Czuję podekscytowanie.. Na razie samym faktem, ze mamy szansę na zarodki.. Wcześniej trzy stymulacje i szanse na zarodki bliskie zero.. Wiem, że od zarodka do dziecka długa i niekoniecznie łatwa droga.. Po prostu się cieszę z naszej decyzji i doczekać się nie mogę telefonu, ze są dla nas komórki! A potem będzie co Bóg da.. Plan przecież już dla Nas jest.. Cały czas o tym myślę.. Nawet w pracy.. A tam ostatnio znów mnóstwo pracy.. Wzięłam dodatkowe zadania.. A co, kasa się przyda..

17 września 2017, 17:08

Niestety mam torbiele na jajniku.. Dostałam kolejne leki.. Jak nie pomogą punkcja jajnika, żeby je poprzebijać i stymulacja od nowa.. Przeżyłabym i nawet nie narzekała, że tak się ułożyło, gdyby nie to, że to kolejne nieprzewidziane pieniądze.. Ach..

20 września 2017, 17:15

Oj zagotowałam się w pracy.. Nawet byłam zdolna zostawić to wszystko.. Jednak ludzie potrafią być potworami wobec innych.. Na szczęście są osoby, które potrafią poprawić humor i teraz już inaczej patrzę na świat..

3 października 2017, 21:32

Zaczynam nowy cykl.. Znów nowa nadzieja.. Z moim jajnikiem ani dobrze, ani źle.. Torbielka nadal jest, ale mniejsza.. Za mała na punkcję.. Czekamy czy dalej będzie się zapadać czy może menda zmieni zdanie i znów zacznie rosnąć.. Lekarz użył sformułowania, że jak nadal nie będzie tak jakby chciał to wytoczymy cięższą artylerię.. Ale tak się ucieszyłam, że nie będzie punkcji, że nawet nie zapytałam o co chodzi.. Moje podejrzenie to antykoncepcyjne na wyciszenie jajnika i od nowa hormonki.. Zatem czekam na kontrolę co tam dalej..

Ogólnie to mam dzisiaj kiepski dzień.. Kombinowaliśmy z G. jak i co z kasą i tak mnie naszło na płacz.. Takie jakieś głupie poczucie, że to wszystko przeze mnie, że to ja mam taaaaaakie problemy.. Wiem, że on tak nie myśli, ale ja od czasu do czasu tak.. Tak bardzo chciałabym, żeby wszystko się poukładało.. I kasa i nasza sytuacja.. Tak bardzo lubię mieć wszystko pookładane..

8 października 2017, 00:19

Kolejne nieplanowane ciąże w najbliższym otoczeniu.. Pierwsze dwie znioslam normalnie.. Ale trzecia sprawiła że pękłam i się popłakałam.. A jak jeszcze raz od kogoś usłyszę, że za mało się modlę i wierzę to nie ręcze za siebie..

10 października 2017, 19:18

Co do ostatniego wpisu.. Etap nienawiści do wszystkich ciężarnych mam za sobą.. Każda ciąża wokół budzi we mnie poczucie niesprawiedliwości.. Nigdy nie zrobiłam nic złego, zawsze dałam o "te" sprawy, a mam istne combo.. Czym sobie zasłużyłam.. Nie wiem i to wywołuje łzy..

Z wizyty.. Jest lepiej, progesteron niski.. Mój kochany jajnik nadal walczy i widać jakieś pęcherzyki, ale doktor stwierdził, że są mniej szkodliwe niż wcześniej.. I czekamy!! Jeżeli tylko będzie dawczyni zadzwonią i zaczynają przygotowywać mnie do transferu :-D Oby tylko komórki ładnie się zapładniały..

Miałam super dzień, ale oczywiście coś musiało się posypać.. Kłótnia z G. nawet nie wiem o co..

18 października 2017, 09:58

Konsultowałam telefonicznie z doktorem wynik progesteronu.. Na szczęście skurczybyk nadal trzyma się nisko, estradiol ładnie urósł.. Doktor powiedział, że jest ok, mam nadal brać hormonki i cierpliwie czekać.. Wspomniał coś, że najwcześniej 28 października coś się zadzieje.. Mój poziom ekscytacji osiągnął apogeum.. To tak blisko, tak osiągalnie, tak się cieszę!!!!!!!! Próbuję się cieszyć tym co najbliżej, mieć nadzieję, nie myśleć o tym co może się nie udać.. Łap Mała chwilę, tu i teraz:)

Wiadomość wyedytowana przez autora 18 października 2017, 09:58

23 października 2017, 21:16

Ostatnio czuję się po tych moich hormonach inaczej.. W sensie bardziej na @, pobolewa brzuch, śluzu mniej.. I się wystraszłam, że znów progesteron mąci.. Poleciałam na badania.. Na szczęście nadal nisko:-D

I mam ostatnio nerwobóle.. Ostatni raz tak często miałam je w liceum.. Mam wrażenie jakby im się pomyliło.. Teraz u mnie psychicznie jest w miarę, a one mnie nawiedzaja.. Albo dopiero teraz organizm odreagowuje..

24 października 2017, 17:56

Ucieszyłam się bo wyskoczyło mi mnóstwo nowych wpisów do pamiętników.. A to tylko kidsfriends przeniósł wszystkie rozpakowane do siebie:'(

Z magnezem spróbuję od tabletek.. Nigdy nie miałam żadnych skurczy, nawet o tym nie pomyślałam..

31 października 2017, 10:38

Ostatni tydzień to mnóstwo emocji.. Telefon z kliniki (niepodziewłam sie) że mają dla Nas komórki! Kilka dodatkowych pytań o procedury i mój świat zawirował.. Niesamowite, ale udało się zaplodnić wszystkie 6 komórek.. To już dla Nas nowość.. Podali mi super zarodek 8AA.. Świat wiruje.. Nie wiem co z moją pracą ale staram się nie myśleć o tym teraz.. Teraz tylko pozytywnie.. Kciuki i modlitwa;-)

2 listopada 2017, 12:39

Kłuje mnie brzuch w dole po lewej stronie.. Tej gdzie nie mam jajnika także to nie on.. I czuje się roztrzęsiona.. Tak jakoś w środku..

Poza tym dzwonili z kliniki.. Zamrozili dwa zarodki.. Z nieogarnięcia nawet nie zapytałam jakiej klasy..
‹‹ 13 14 15 16 17