Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
Ostatnie parę dni czułam już wobec tego tematu obojętność.. Chyba się już wyczerpałam i zaczęłam mieć wszystko w dupie.. Pojawiły się myśli, że nie chce dziecka.. Dotąd żyłam bez niego to dalej też będę żyć..
Ale jednak nie, w pokoju obok płacze dziecko i ja też płaczę..
Te sinusoidy uczuć są okropne. Żyj swoim torem, a telefon wreszcie zadzwoni zobaczysz, ułoży się. Nie myśl o tym, przynajmniej staraj się, żeby to oczekiwanie nie było kwintesencją życia. Wytrwasz i czekanie będzie wynagrodzone :)
Miałam piękny sen.. Byłam w ciąży, czułam ruchy.. Cudowne uczucie.. Jak się obudziłam dokładnie je pamiętałam.. I na moment ten cudowny humor miałam w realu.. Teraz jak trochę "pożyłam" uczucie powoli zanika..
Ach.. Chciałbym kiedyś to poczuć..
W mojej głowie gmatwanina cd..
Nadal mnie męczą takie głupie myśli, że dziecko z komórki nie będzie moje.. Głupie myśli, że nie będzie podobne, nie będzie miało moich cech.. I że idziemy na łatwiznę, że adopcja komórki jest łatwiejsza ze względu na ludzi, którzy nigdy się o tym nie dowiedzą.. Przecież jak jest ciąża to musieliśmy je sami zmajstrować.. A do adopcji społecznej trzeba by było się przyznać.. Boję się ich ostrych języków.. Chyba dlatego, że na razie nie jestem na tyle silna żeby się temu wszystkiemu przeciwstawić, żeby stanąć w swojej obronie.. I w obronie dziecka.. I myślę, że nie pozbędę się takich uczuć dopóki transfer się nie uda.. Dopóki nie poczuję tej więzi.. Tego uczucia, które czułam dzisiaj rano, zaraz po przebudzeniu..
Byłam w klinice zapytać jak tam wygląda w naszej kolejce.. Embriolog trochę mnie dobił.. Kolejna procedura utrudniająca adopcję.. Kobieta, która odda komórki musi po pół roku, kiedy są one gotowe do adopcji ponownie powtórzyć badania na swój koszt.. I wiecie jeżeli nadal się stara to pewnie powtarza je co jakiś czas i je dostarczy.. Ale jak się udało to ostatnią rzeczą będąc w upragnionej ciąży na która chciałabym wydać kilka stówek to powtarzanie badan.. Dopiero po powtórzeniu badań przez dawczynię, zadzwonią do Nas, my powtarzamy badania jak jest wszystko w porządku to dopiero przystępują do rozmnażania komórek..
Zatem czekam.. Zastanawiam się nad równoczesnym pójściem do ośrodka adopcyjnego.. Chciałabym działać bo czuję, że nic nie robię, a powinnam!!! Ale usłyszałam ostatnio czy to nie jest oszukiwanie samej siebie.. I przyszłego dziecka.. Że powinnam się zdecydować RAZ na jeden kierunek i w tym kierunku dążyć.. Nie zgadzam się z tym, ale ta myśl mnie męczy.. Chyba na prawdę nie umiem zdecydować.. Motam się i tyle..
Kochana, przecież dziecko z komórki dawczyni ty będziesz nosiła pod sercem, ty je urodzisz. Mój syn, moje geny, a wcale nie jest do mnie podobny, nic a nic, czysty ojciec ;) a charakter ma swój własny, indywidualista :) Rzeczywiście powinnaś chyba zastanowić się nad wyborem drogi po dziecko.
A ja tylko powiem, że moja kuzynka adoptowała prawie 2 letnią dziewczynkę... która wyglądem bardzo ją przypomina. Jeśli ktoś nie wie o adopcji - w życiu na to nie wpadnie ;) różnie to bywa, zresztą czasem biologiczne dzieci też nie przypominają rodziców. A sama adopcja jest raczej widziana w dzisiejszych czasach jako bohaterstwo, a nie napiętnowana ;) także głowa do góry, zawsze jest plan B
Tak od kilku dni noszę się z zamiarem napisania do Ciebie, szukam słów. Nie wiem czy pamiętasz - ja też byłam już w połowie drogi do Ośrodka Adopcyjnego. Daliśmy sobie ostatnią szansę, a właściwie to mąż zmienił zdanie, ja byłam otwarta na różne opcje od początku. Podobnie jak Ty teraz doszłam do momentu gdy trzeba było podjąć decyzję, żeby nie skrzywdzić nikogo, a najbardziej potencjalnego dziecka adopcyjnego. Mi na pewno bardzo pomógł fakt określenia ram czasowych do kiedy staramy się biologicznie, a od kiedy koncentrujemy się na adopcji wyłącznie. Może warto omówić z mężem ten temat.... Kolejna sprawa to dywagacje nad genetyką. Jak wiesz moja córka jest moją biologiczną. Niedługo kończy 3 miesiące a nie ma ani jednej z moich cech. Nic. Nada. Null. Wygląda jak klon mojego męża, w wydaniu żeńskim. MałaU - może nie mam prawa zadawać takich pytań, wybacz. Ale czy - podobnie jak ja swego czasu - nie zapędzasz się zbyt daleko w roztrząsaniu tematu? Podobieństwo fizyczne - a kogo to obchodzi? Przecież dziecko może odziedziczyć cechy przodka sprzed kilku pokoleń, dyletantów można łatwo zgasić albo zignorować. Fakt,społeczeństwo nie jest gotowe na adopcję komórek, tą tajemnicę zachowaj dla siebie. Ale czymś tak prozaicznym jak podobieństwo fizyczne proszę cię nie zawracaj sobie głowy! Gdybyś rozważała ewentualne mutacje genetyczne to ok, próbowałabym jakoś racjonalnie Ci wszystko wyjaśnić. Natomiast wobec takiego dylematu brak mi koncepcji, jak mogłabym pomóc ci to wszystko ogarnąć. Przechodzisz bardzo ciężki okres w życiu, serdecznie ci współczuję, nie daj się temu wszystkiemu zdominować, kiedyś trzeba powiedzieć stop rozmyślaniom. Ten moment się zbliża, mam nadzieję że szybko osiągniesz spokój ducha. Tyle jeszcze chciałabym ci napisać, miejsca brak, może wcale sobie nie życzysz mojej opinii, a może masz ją głęboko w poważaniu. Jakkolwiek jest, powtarzam wciąż i ponownie - wspieram cię duchowo na tyle na ile mogę. Jestem pełna nadziei że zostaniesz mamą i tak jak ja teraz - będziesz chodzić na paluszkach po domu bo twój największy skarb ma ochotę na wszystko tylko nie sen. Pozdrawiam cię ciepło <3
Dziś na ulicy usłyszałam jak dziecko uparcie kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt razy z rzędu krzyczało Mamo!!! I tak poczułam takie ogromne pragnienie, żeby to było już.. I zarazem ogromną nadzieję, że tak, kiedyś to usłyszę!
Poukładałam sobie trochę w głowie ostatnie tematy.. Trochę jeszcze muszę poukładać.. Jak sama siebie zrozumiem, naskrobię więcej:)
Kiedyś to usłyszysz, uwierz. Marzenia spełniają się, naprawdę... Z tym że najczęściej nie w takiej formie albo nie w takim terminie jak to sobie wyobrażaliśmy. Ale efekt końcowy jest <3
Nie piszę ostatnio bo nie mam czasu.. W pracy masakra, projekt za projektem.. Modlę się o koniec bo padnę.. Było tak intensywnie, że nawet pamiętników nie czytałam, dopiero dziś nadrobiłam..
Odkryłam kilka dni temu o co właściwie mi chodzi z tym podobieństwem w przypadku adopcji komórki.. Przyszła do pracy ostatnio koleżanka, która jest na macierzyńskim.. Wiadomo, że wszyscy dopadli do wózka.. ochy i achy.. I się zaczęło, a do kogo maleństwo jest podobne.. Ruszyli nie tylko rodziców i dziadków, ale również pra dziadków i całą wodę po kisielu.. Ja się boję chyba czegoś takiego, że nie wiem jak się zachować.. Boję się pytań skąd, co i jak.. Boję się siebie i swoich reakcji.. Żebym się nie popłakała albo coś.. Boję się swojej słabości psychicznej.. Bo co do codziennego życia tylko w relacji ja-dziecko to się tego nie boję.. Wiem, że czasem jest tak, że dzieci podobne są zupełnie do nikogo i to rozumiem.. Słyszałam też, że dzieci upodobniają się do rodziców, ale trochę w to nie wierzę.. Charakterem może i tak, ale wyglądem no raczej nie.. Nikt mi nie powie, że słodkiej blondynce zciemnieją włosy do kruczoczarnych bo adopcyjna mama tak wygląda..
Nie wiem czy pisałam, ale ostatnio z psychologiem rozmawiałam o tym, że wiele moich obaw wynika z mojego braku pewności siebie w tym wąskim zakresie.. Czuje się wybrakowaną kobietą, czuję się gorsza od tych menelówek.. Miałam pracować nad tym, żeby jak zobaczę, poczuję taką sytuację, spróbować powiedzieć sobie, ze jej jedynym osiągnięciem jest dziecko, a ja mam wiele innych, dobrych cech, wiele innych osiągnięć na innych polach.. Oczywiście żadna pijana panna z dzieckiem ostatnio nie nasunęła mi się przed oczy.. Zatem w głowie niby ogarnięte.. Jednak czy działa w prawdziwym życiu to nie wiem..
I ostatni temat.. Adpocja.. Cały czas o tym myślę.. Chciałabym rozpocząć procedurę i równocześnie czekać na komórkę.. Boję się po prostu, że ucieknie nam czas na czekaniu, że potem nam powiedzą, ze jesteśmy za starzy, że nie dadzą nam noworodka, a G. boi się starszego dziecka, dla mnie ramy czasowe są bardzo krótkie, maks do końca roku.. Ja jestem niecierpliwa, mój charakter chce działań.. Czuję, że czas ucieka mi przez palce, a ja nic nie robię, marnuje go.. G. jest o wiele bardziej cierpliwy.. On dałby radę czekać 3 lata!!!! Boże skąd on ma tyle cierpliwości i sił? Nie może się trochę podzielić?
Podsumowując ten temat na razie nic się nie zmienia.. Ja nadal się modlę, żeby zadzwonili.. Zmieniłam tylko nazwę miesiąca, maj już mija, modlę się o czerwiec, a czytając pamiętnik zizi i jej drogę po adopcję jeszcze bardziej boję się świrów, które pracują w ośrodku adopcyjnym..
Założę się, że jak pojawi się dziecko, adopcyjne, czy z komórki - będziesz miała gdzieś do kogo jest podobne, będzie się liczyło tylko ono. Nie wolno bardzo przejmować się co inni myślą, niech sobie myślą i gadają i tak robią to cały czas. Tacy są ludzie. Nie popłaczesz się, bo będziesz szczęśliwa, że ono jest z wami :) nie będą Cię interesować rozkminki innych. Pracuję w babincu i jedna z pielęgniarek adoptowała dziecko, wszyscy wiedzieli, bo przecież dziecka nie znalazła w kapuście. Wiesz co gadali? Jaka dzielna, wspaniała kobieta, że ona w końcu jest uśmiechnięta i szczęśliwa. Wszyscy byli pełni podziwu.
Założę się, że jak pojawi się dziecko, adopcyjne, czy z komórki - będziesz miała gdzieś do kogo jest podobne, będzie się liczyło tylko ono. Nie wolno bardzo przejmować się co inni myślą, niech sobie myślą i gadają i tak robią to cały czas. Tacy są ludzie. Nie popłaczesz się, bo będziesz szczęśliwa, że ono jest z wami :) nie będą Cię interesować rozkminki innych. Pracuję w babincu i jedna z pielęgniarek adoptowała dziecko, wszyscy wiedzieli, bo przecież dziecka nie znalazła w kapuście. Wiesz co gadali? Jaka dzielna, wspaniała kobieta, że ona w końcu jest uśmiechnięta i szczęśliwa. Wszyscy byli pełni podziwu.
Jestem pewna,że kiedy dziecko będzie już z wami,to nie będzie Cię obchodziło gadanie ludzi - jeśli byłoby to durne gadanie,w co wątpię,a jeśli mądrzy ludzie będą się cieszyć z waszego szczęścia to będzie Cię rozpierała duma.Moja koleżanka adoptowała chłopca i raczej większość z jej znajomych/przyjaciół cieszy się ich szczęściem i szczęściem tego malucha,którego początek życia był bardzo smutny,także głowa do góry i realizuj swoje marzenia.
Nie pisałam bo nic się nie działo.. W pracy baaaardzo intensywnie, nawet chwilami nie miałam sekundy na ucieczkę myśli.. Wzięłam wszystkie nadgodziny i projekty w ramach zbierania kasy.. Zaczęłam mieć to wszystko gdzieś.. Obojętne już mi.. I wtedy nagle w jakiejś podróży G. zaczął temat, że on musi zacząć działać w tym zakresie, że czekanie na nic go wykańcza.. Czas podjąć konkretne kroki.. Rozmawialiśmy krótko o adopcji.. Kilka dni później zapytałam go co on na to, żeby sprawdzić adopcję komórek w innych klinikach.. Wiem, że są dużo droższe, ale też termin oczekiwania ma ramy czasowe, a nie tak jak w naszej obecnej klinice.. Czekamy i nic.. Po zastanowieniu, zapożyczeniu i odnalezieniu kliniki, która brzmi najbardziej rozsądnie i jest na drugim końcu Polski, umówiliśmy się na wizytę.. Za tydzień.. I tym sposobem moja obojętność zniknęła w sekundę.. Ten temat nigdy nie będzie mi obojętny, jakkolwiek bym siebie oszukiwała to najważniejszy temat w moim życiu..
Bardzo boję się wizyty, co powiedzą i jakie szanse nam dają.. Mój organizm sypie się coraz bardziej.. Od operacji miałam jeden normalny cykl, reszta dwukrotnie wydłużona.. Obecny ma już grubo ponad 50 dni..
Dziewczyny mam do Was pytanie.. Jakie macie lub mają Wasi znajomi opinie o InviMedzie? Jest to jedna z klinik nad którą się zastanawiamy.. Wszystko jest super, ale ja mam jakiś taki wewnętrzny niepokój jakby wszystko brzmiało zbyt pięknie.. Nie wiem jak to wyjaśnić, takie mam przeczucia jakby chcieli Nam przedstawić super ofertę, a potem oszukać..
Z mojego doświadczenia Invimed, ten warszawski, to zło. Jeśli chodzi o adopcję komórek, to Paradise na swoim blogu opublikowała historię jednej z dziewczyn http://www.kakilife.pl/2017/01/list-otwarty-i-niespodzianka.html
Glowa buzuje.. Myśli się kotłują.. A ja jakbym coraz mniej wiedziała.. Nie potrafię podjąć decyzji a G. myśli i nie chce przez jakiś czas o tym rozmawiać..
Dzięki za informację o lekach i stymulacji. Dlaczego nie miałaś odpowiedzi na stymulację, leki źle dobrane, były wcześniej jakieś podejrzenia, że masz niskie amh? Dopytuję, bo ja strzelałam pęcherzami po pół tabletki clo jak wariatka.... Nie wiem, ten wynik jak dla mnie mało wiarygodny...
Machina ruszyła.. Poprzedni cykl gigant 90 dni zakończony.. W tym estrofem i acard.. Kontrola w przyszłym tygodniu, dr chce sprawdzić jak reaguje na leki i czekamy na dawczynię..
Boże pragnę, aby to dziecko, które jest tak blisko Nas, przyszło do Nas naprawdę.. Zagościło w Naszym domu.. Abyśmy mogli nazywać się rodziną..
No to się dzieje. Trzymam kciuki, żeby komórka dla Was szybko się znalazła. Może dzięki programowi, który teraz trwa będzie więcej chętnych, co zwiększy Wasze szanse i przyspieszy wszytko. Zaciskam kciuki i niech się dzieje ;)
Chciałabym się nie nakręcać, ale po prostu nie potrafię.. To wszystko jest tak blisko.. Czuję podekscytowanie.. Na razie samym faktem, ze mamy szansę na zarodki.. Wcześniej trzy stymulacje i szanse na zarodki bliskie zero.. Wiem, że od zarodka do dziecka długa i niekoniecznie łatwa droga.. Po prostu się cieszę z naszej decyzji i doczekać się nie mogę telefonu, ze są dla nas komórki! A potem będzie co Bóg da.. Plan przecież już dla Nas jest.. Cały czas o tym myślę.. Nawet w pracy.. A tam ostatnio znów mnóstwo pracy.. Wzięłam dodatkowe zadania.. A co, kasa się przyda..
Przyda się kasa, przyda. My mamy do spłacenia jeszcze 4 lata kredytu. Ale warto było, mój Krasnal kończy zaraz 7 miesięcy.
My leczyliśmy się w Invimedzie wrocławskim. Jako że procedura zakończona sukcesem to zastrzeżeń nie mam, chociaż kilka razy ciśnienie mi podnieśli. Ale generalnie na plus.
Mocno, mocno wierzę że Wam się uda. Pozdrawiam ciepło
Nie da się nie nakręcac. Nie da się nie czuć podekscytowania. Kasa bardzo ważna, zbieraj ją ;) Oby telefon szybko zadzwonił i wszystko ruszyło, żeby marzenie się spełniło :)
Niestety mam torbiele na jajniku.. Dostałam kolejne leki.. Jak nie pomogą punkcja jajnika, żeby je poprzebijać i stymulacja od nowa.. Przeżyłabym i nawet nie narzekała, że tak się ułożyło, gdyby nie to, że to kolejne nieprzewidziane pieniądze.. Ach..
Oj zagotowałam się w pracy.. Nawet byłam zdolna zostawić to wszystko.. Jednak ludzie potrafią być potworami wobec innych.. Na szczęście są osoby, które potrafią poprawić humor i teraz już inaczej patrzę na świat..
Zaczynam nowy cykl.. Znów nowa nadzieja.. Z moim jajnikiem ani dobrze, ani źle.. Torbielka nadal jest, ale mniejsza.. Za mała na punkcję.. Czekamy czy dalej będzie się zapadać czy może menda zmieni zdanie i znów zacznie rosnąć.. Lekarz użył sformułowania, że jak nadal nie będzie tak jakby chciał to wytoczymy cięższą artylerię.. Ale tak się ucieszyłam, że nie będzie punkcji, że nawet nie zapytałam o co chodzi.. Moje podejrzenie to antykoncepcyjne na wyciszenie jajnika i od nowa hormonki.. Zatem czekam na kontrolę co tam dalej..
Ogólnie to mam dzisiaj kiepski dzień.. Kombinowaliśmy z G. jak i co z kasą i tak mnie naszło na płacz.. Takie jakieś głupie poczucie, że to wszystko przeze mnie, że to ja mam taaaaaakie problemy.. Wiem, że on tak nie myśli, ale ja od czasu do czasu tak.. Tak bardzo chciałabym, żeby wszystko się poukładało.. I kasa i nasza sytuacja.. Tak bardzo lubię mieć wszystko pookładane..
Mam podobnie - poczucie winy, że to wszystko moja wina, że tyle kasy potrzeba, bo ze mną wszystko jest ie tak..... Pod tym względem rozumiem Cię doskonale.
Kolejne nieplanowane ciąże w najbliższym otoczeniu.. Pierwsze dwie znioslam normalnie.. Ale trzecia sprawiła że pękłam i się popłakałam.. A jak jeszcze raz od kogoś usłyszę, że za mało się modlę i wierzę to nie ręcze za siebie..
Najlepiej byłoby strzelić w pysk za takie teksty... No,
tylko że nie wypada ;) Kurcze, a ja staram się cieszyć każdą ciążą w otoczeniu, licząc że karma wróci ;) A potem rycze w poduszkę, żeby było lżej :)
Dobrze Cie rozumiem, ja unikam ciężarnych i niemowląt w pracy i rodzinie jak ognia. Przychodzi moment, że czlowiek już ma trudnosci z wymuszanym uśmiechem i gratulacjami... mam nadzieje ze i u Ciebie i u mnie ten etap życia minie!
Jak ja to rozumiem...Potem to przechodzi, ale pierwszy szok tak boli. Ja zaczęłam się zastanawiać czy nie skasować konta na fb. Wszyscy bombardują mnie swoimi dziećmi i przez to się nakręcam negatywnie.
Co do ostatniego wpisu.. Etap nienawiści do wszystkich ciężarnych mam za sobą.. Każda ciąża wokół budzi we mnie poczucie niesprawiedliwości.. Nigdy nie zrobiłam nic złego, zawsze dałam o "te" sprawy, a mam istne combo.. Czym sobie zasłużyłam.. Nie wiem i to wywołuje łzy..
Z wizyty.. Jest lepiej, progesteron niski.. Mój kochany jajnik nadal walczy i widać jakieś pęcherzyki, ale doktor stwierdził, że są mniej szkodliwe niż wcześniej.. I czekamy!! Jeżeli tylko będzie dawczyni zadzwonią i zaczynają przygotowywać mnie do transferu Oby tylko komórki ładnie się zapładniały..
Miałam super dzień, ale oczywiście coś musiało się posypać.. Kłótnia z G. nawet nie wiem o co..
Tak po prostu. Bo często te kłótnie wynikają nie wiadomo z czego. Czytam Twoje wpisy systematycznie natomiast nie zawsze mam czas odpisać... Ciąże w otoczeniu to ciężka sprawa, tym bardziej że każdy na swój sposób odnosi się do nich w kontekście Waszym. Niech się w nos gryzą złotouści sypiący radami z rękawa... Z ciekawostek powiem Ci że moja ciąża, ta wyczekana i okupiona bólem i rozpaczą, wzbudziła zazdrość w osobie która nie miała najmniejszego problemu z zajściem... Bo mam córeczkę a ona "tylko " syna. Chryste... Czekam razem z Tobą, niech te komórki szybko się pojawią. Informuj na bieżąco :*
Konsultowałam telefonicznie z doktorem wynik progesteronu.. Na szczęście skurczybyk nadal trzyma się nisko, estradiol ładnie urósł.. Doktor powiedział, że jest ok, mam nadal brać hormonki i cierpliwie czekać.. Wspomniał coś, że najwcześniej 28 października coś się zadzieje.. Mój poziom ekscytacji osiągnął apogeum.. To tak blisko, tak osiągalnie, tak się cieszę!!!!!!!! Próbuję się cieszyć tym co najbliżej, mieć nadzieję, nie myśleć o tym co może się nie udać.. Łap Mała chwilę, tu i teraz:)
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 października 2017, 09:58
Ostatnio czuję się po tych moich hormonach inaczej.. W sensie bardziej na @, pobolewa brzuch, śluzu mniej.. I się wystraszłam, że znów progesteron mąci.. Poleciałam na badania.. Na szczęście nadal nisko:-D
I mam ostatnio nerwobóle.. Ostatni raz tak często miałam je w liceum.. Mam wrażenie jakby im się pomyliło.. Teraz u mnie psychicznie jest w miarę, a one mnie nawiedzaja.. Albo dopiero teraz organizm odreagowuje..
Organizm to skomplikowane urządzenie... Ja najczęściej mam właśnie takie opóźnione reakcje. Burza hormonów niestety objawia się w różny sposób, np. moje libido do dzisiaj nie powróciło, i jeszcze parę innych nieprzyjemnych efektów pozostało..
Organizm to skomplikowane urządzenie... Ja najczęściej mam właśnie takie opóźnione reakcje. Burza hormonów niestety objawia się w różny sposób, np. moje libido do dzisiaj nie powróciło, i jeszcze parę innych nieprzyjemnych efektów pozostało..
Mi pomagają spore dawki magnezu. Ja jeszcze nie zaczęłam na dobre, ale dhea pobudza mnie za bardzo....aż jestem spięta do bólu. Spróbuj magnezu, ja łykam, moczę stopy i smaruję się, jak jesteś zainteresowana, to mogę napisać co i jak ;)
Mała, dzięki za wsparcie ;) Ja też nie mam skurczy, ale mocno spieta, a magnez mnie wycisza. Z tym,że jeśli chodzi o tabletki to ciężko znaleźć jakieś dobre. Polecam jabłczan magnezu świetnie przyswajalny, chlorek magnezu w czystej postaci do moczenia stóp i robienia oliwki magnezowej. Wszystko home made ;) ale działa :)
MalaU ciesze sie, ze sie nie poddajesz! Wiem jak to boli, gdy sie nie udaje. Mi pomagala nadzieja. Dopoki jest jakies wyjscie to trzeba walcZyć. Medycyna wciaz idzie do przodu, a i cuda sie zdarzaja. Bede Cię bacznie obserwowac w w poczynaniach. Ściskam!
Ostatni tydzień to mnóstwo emocji.. Telefon z kliniki (niepodziewłam sie) że mają dla Nas komórki! Kilka dodatkowych pytań o procedury i mój świat zawirował.. Niesamowite, ale udało się zaplodnić wszystkie 6 komórek.. To już dla Nas nowość.. Podali mi super zarodek 8AA.. Świat wiruje.. Nie wiem co z moją pracą ale staram się nie myśleć o tym teraz.. Teraz tylko pozytywnie.. Kciuki i modlitwa;-)
O rany Mała, jak to poszło....błyskawicznie normalnie, już masz w sobie Maluszka. Trzymam bardzo bardzo bardzo mocno kciuki. Teraz spokój, o pracy nie myśl :) :*
Dwóch grubych krech Ci życzę.... I niw piszę więcej żeby nie zapeszać. Praca nie zając, nie ucieknie :)
Ja miałam umowę na czas określony, przedłużyli, przedłużą znowu. To najmniejszy problem. Dużo spokoju Ci życzę: *****
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.
Całego Twojego pamiętnika nie nadrobię... w historii wyczytałam, że pozostaje CI tylko invitro? Dlaczego?
Całego Twojego pamiętnika nie nadrobię... w historii wyczytałam, że pozostaje CI tylko invitro? Dlaczego?
Całego Twojego pamiętnika nie nadrobię... w historii wyczytałam, że pozostaje CI tylko invitro? Dlaczego?
Całego Twojego pamiętnika nie nadrobię... w historii wyczytałam, że pozostaje CI tylko invitro? Dlaczego?
Całego Twojego pamiętnika nie nadrobię... w historii wyczytałam, że pozostaje CI tylko invitro? Dlaczego?
Te sinusoidy uczuć są okropne. Żyj swoim torem, a telefon wreszcie zadzwoni zobaczysz, ułoży się. Nie myśl o tym, przynajmniej staraj się, żeby to oczekiwanie nie było kwintesencją życia. Wytrwasz i czekanie będzie wynagrodzone :)