Mam dzisiaj bardzo mieszane uczucia, odwiedzili nas znajomi, W. jest w piątym miesiącu ciąży, praktycznie od razu im się udało, zazdroszczę, ale bez zawiści. ogromnie zazdroszczę. Jest jedyną dziewczyną w ciąży, którą toleruję w swoim towarzystwie, bez fontanny łez. Mieli dzisiaj jakieś tam badania w super fajnej klinice i przyniosła mi ulotkę, bo robią tam też badania pod kątem niepłodności. Jest praktycznie jedyną osobą, która wie chociaż trochę co we mnie siedzi i wiem, że nie zrobiła tego złośliwie, wiem, ze pomaga jak może. Kochana, zrobiła to tak delikatnie, że niby tylko chce pokazać gdzie byli, żeby jej siostra i mój G. nie kapnęli się o co chodzi:) zaczynam poważnie myśleć, żeby iść do mojego lekarza jeszcze raz (daje mu ostatnia szansę bo dotąd byłam bardzo zadowolona), że chciałabym zrobić chociaż podstawowe badani hormonów, jeżeli uzna, że nadal mamy się starać i spotkamy się we wrześniu idę do nowego lekarza!!! mój G powiedział, że jeżeli w tym cyklu nic to idzie na badanie nasienia.. nie wiem tylko jak on to przeżyje bo jak on to mówi wyszedł z wprawy od gimnazjum.... Jemu w głowie były takie rzeczy w gimnazjum;/
Wiadomość wyedytowana przez autora 3 marca 2015, 22:34
Idę wczoraj na badania krwi (od jakiegoś czasu męczy mnie anemia i robię badania co jakiś czas, żeby nad Nią zapanować, choć na razie to raczej walka z wiatrakami. Biegnę jak wariatka, żeby zdążyć jeszcze przed pracą. Najpierw kasa, płacę, kobieta jest tak nie miła, jakby siedziała tam za karę. To nie moja wina, że jest 6 rano, a ona jest w pracy i na dodatek nie ma dwuzłotówek (takie życie kasjerki:) Potem laboratorium, mega kolejka, stoję i patrzę na faktury, które dała mi pani kasjerka, a tam beta i żelazo (na cholerę mi beta jak dopiero co @ odeszła, co Pani kasjerka nie widzi tego po mojej minie??? jakbym przyszła na betę to pod sufitem z radości bym latała:/). No i biegnę z powrotem do kasy, po korektę, kobieta nadal nie miła, wracam do laboratorium, kolejka tylko wzrasta, czekam sto lat na swoją kolej. Dalej poszło sprawnie, wyjątkowo pani pobrała krew z żyły o którą prosiłam, a nie mieszała mi w żyłach, które się jej podobają, a potem i tak pobrała z jedynej żyły, która się do tego nadaje, czyli tej o która od razu prosiłam:) do pracy się nie spóźniłam, ale wbiegłam na ostatnią chwilę.
Wyniki badań niby w normie, ale porównując z moimi wynikami sprzed dwóch lat to okropnie niskie, wszystko w najniższych granicach normy, co niestety odczuwam, zwłaszcza podczas wysiłku.
Postanowiłam również, że zacznę dbać o swoją formę. Od września zaczęłam lepiej się odżywiać, pilnować, żeby jeść bardziej regularnie (bo z tym to różnie bywało) i trochę przytyłam, zaczynam źle się z tym czuć. Dlatego postanawiam wrócić na treningi (regularnie, a nie w kratkę, jak dotąd) i nie wpatrywać się bez sensu w seriale. Od jutra podczas serialu robię brzuszki i pompeczki.. Czas zgubić brzuszek, wiosna się zbliża...
Odwiedziła mnie dzisiaj przyjaciółka, z mega kryzysem.. trochę wina i kryzys zażegnany, ale uświadomiła mi jak bardzo się ciszę, że ją mam:)
Wiadomość wyedytowana przez autora 5 marca 2015, 22:11
Z drugiej strony ten dzień mnie bardzo ucieszył, mieć takich przyjaciół to największe szczęście. G. niby nic nie wiedziała, ale ona kończy studia w kierunku medycznym i powiedziała mi, że domyślała się już od dłuższego czasu, takie małe gesty słowa, których nikt nie poskładał w całość, a ona już wiedziała o co chodzi. I nic nie mówiła, czekała, aż poczuję potrzebę rozmowy.
A z tematów okołostaraniowych. Testy owulacyjne chyba mnie przerastają. W poprzednim cyklu trzy dni z rzędu wyszedł pozytywny, a patrząc na to, że test wskazuje czas do 36h to raczej niemożliwe i nie umiem ich odczytywać. Stwierdziłam ok, kupię innej firmy może będzie bardziej czytelny niż ten paskowy. I co przedwczoraj wyszedł pozytywny, jak to możliwe, owulacja w 9 dniu?? Robię wczoraj negatywny.. I tak się zastanawiam, że ten pierwszy zrobiłam po czasie dłuższej niebytności w toalecie i może stężenie hormonu było powiększone, sfałszowane.. Gubię się...
Siadam do pracy, bo w życiu się nie wyrobię
Wiadomość wyedytowana przez autora 8 marca 2015, 09:56
Nie ogarniam tego cyklu.. Testy owulacyjne nadal negatywne.. Robię testy popołudniu, nie piję przez dwie godziny.. Dziwne 11dc to zazwyczaj dzień owulacji, a tu nic... Może z dwa razy w życiu miałam owulację później.. Jestem trochę podziębiona, ale to chyba nic poważnego co mogłoby zaburzać cykl.. Dobre jest chociaż to, że G. ma dzisiaj wolne i rozpiera go energia, może ją jakoś dobrze spożytkujemy:)
Jestem tak jakoś pozytywnie nastawiona.. Może to zbliżająca się wiosna, może owulacja, która zawsze daje mi nadzieję. Sama nie wiem, uśmiechnięta, radosna...
12dc - test owulacyjny negatywny - nie ogarniam:)
Spełniam swoje postanowienia. Trening w tym tygodniu pon, śr czyli mój maks. Zakwasy prawie na całym ciele. Koleżanka wymyśliła, że powinnam zacząć jeździć rowerem do pracy i od czasu do czasu wpadać do niej, żebyśmy razem pojechały na wycieczkę rowerową. W czwartki kończę wcześniej i mogłoby się to udać, chociaż sama sobie nic nie obiecuję. Kolejny argument za, to oszczędności na paliwie, które można by spożytkować na jakieś kobiece zakupy np. super, boskie, świetne, przecudowne błękitne szpileczki, które pasowałyby do mojej torebki:)
Chyba czuje wiosnę, że mnie taki świr ogarnia:)
Owulacja bawiła się ze mną w chowanego albo berka, jak kto woli, ale obmyśliłam już wszystko i wiem:) przyszła wyjątkowo późno, jak nigdy w 14dc. Serduszka są ok także może się uda:) Ba, musi się udać:)nastawienie mega pozytywne.. przestawiamy się na tryb oczekiwanie... Muszę tylko zrobić wszystko, żeby nie przerodziło się w wymyślanie objawów ciążowych, plan jest taki: dużo zajęć, pracy i wytrwałość w treningach. Mam tylko taka rozkminę.. Wiem głupia jestem, że aż tak analizuję, ale nie chciałabym zrobić nic źle.. Dzień implantacji może przypadać na środę, dzień treningu (kickboxing, bo chyba nie pisałam) i tak kminię, czy trening może zaburzyć implantację... Z drugiej strony nie chce popadać w paranoję, trzy miesiące nie byłam na treningu, bo się staramy i nic i tyle z tego wyszło, że trochę przytyłam, nie wyżyłam się i czułam się emocjonalnie rozbita. Dalej analizując te moje treningi, to zawsze mogę powiedzieć kumpeli o co chodzi i nie będzie mnie kopała w brzuch, a cała reszta mi nie zaszkodzi.. A co jak jej nie będzie?? Co powiem facetowi, który przyszedł na trening grubo się ponaparzać, a nie jakieś pitu pitu... Chociaż jak każdemu facetowi się powie, że Cię brzuch boli to traktują Cię jak jajko... Sama nie wiem.. Może zapytam G. co on o tym sądzi?? Bardzo mu zależy i jest mocno zainteresowany.. Chociaż zawsze powtarza mi, że mam za wcześnie się nie nastawiać na ciążę, a potem przeżywać rozczarowanie i nie przesadzać... "Ty zawsze przesadzasz"
i już za bardzo analizuję... Pozostańmy przy tym, że jest weekend, pracowity (znów), ale zawsze można trochę pospać, polenić się i pracować we własnym rytmie, a nie wg narzuconego planu.
Radosna, uśmiechnięta i w ogóle wszystko super. Chyba mnie trochę oczyściło emocjonalnie to otworzenie się przed G. w sobotę. Pierwszy raz aż tak się otworzyłam, aż tak się rozryczałam, ale jest na prawdę dobrze. Czuję, że musi być dobrze i chyba pierwszy raz od dłuższego czasu na prawdę w to wierzę i mam jakiś taki luz:)
Takie rzeczy to mi się podobają
Pojawiła się dzisiaj głupia myśl, żeby zapisać się do lekarza już dzisiaj.. Czekam na wizytę zawsze dość długo, czasem nawet miesiąc.. I gdybym zapisała się dziś wizyta byłaby nawet szybko.. Zaraz po @.. Albo może nie byłoby miesiączki:) cały czas mam nadzieję, mimo, że ten organizm coś odwala... cały ten cykl inny niż zawsze... A gdyby jednak @ przyszła to czas najwyższy zmusić go, żeby dał mi skierowanie na jakieś badania, choćby podstawowe...
Wiadomość wyedytowana przez autora 16 marca 2015, 14:15
Do lekarza się zapisałam.. tradycyjnie problem z terminami.. zatem zapisałam się na 17 kwietnia.. Fakt, że wypada na wtedy termin miesiączki, ale stwierdziłam, że trudno, najwyżej sobie porozmawiamy, da skierowanie, a bez usg przeżyjemy..
A z tematów innych.. jest taaaaaaaaaaaaaaaakie piękne słonce!!!! Wyjęłam kwiatki z garażu, już chyba nie zmarzną:)i od razu dom jakiś taki ładniejszy:) radocha:)
Jestem mega zmęczona.. byłam w pracy od 7, a dopiero wróciłam.. Lecę do łóżeczka:)
Czytałam sobie pamiętnik Tovy33. Kolejna niechciana ciąża, a my które chcemy, czekamy to nic.. I od razu przypomniało mi się o naszej znajomej (której szczerze nie znoszę), jest w kolejnej nieplanowanej ciąży.. Poprzednią prawie straciła, bo postanowiła, że nie przytyje i nie jadła, w siódmym miesiącu przytyła 4kg, zaczęła rodzić i maluszek był mocno zagrożony.. Dodam, że w tej ciąży to pewnie schudła, bo maluszek miał 2kg, a gdzie wody itd. Mam na Nią alergię.. Ale czasem myślę, że po prostu jej zazdroszczę.. Zazdroszczę jej tego, że cyk pyk i znów jest w ciąży, że może, a ja.. I zawsze ta sama głupia myśl, może nie umiem.. Ble ble głupie myśli.. Przecież na pewno jestem już w ciąży, nawet termin porodu znam;)
Co do moich kwiatków.. Chyba dzisiaj w nocy był przymrozek przy gruncie, ale mam nadzieję, że ich nie trafi.. Bo G. to chyba ze śmiechu padnie.. Nie mam ręki do kwiatów i wszystko mi umiera, te przeżyły zimę i chciałaby, żeby dalej sobie żyły. Mój G. żartuje czasem (jak mamy lepsze dni), ze ze mną to strach mieć dzieci, bo skoro każdy kwiat w tym domu umiera to dziecko też może być zagrożone, że zapomnę je nakarmić. A kwiatki podlewa się raz w tygodniu, a nie codzienne. Taki żartowniś, ten mój G:)
Dowiedziałam się o tym jakieś 3-4 miesiące temu.. Liczę na to, że to że nie wychodziło jest winą tego, że zawsze przeciwbólowo brałam ibuprofen..
Piękna dziś pogoda, dlatego postanowiłam iść na zakupy piechotą, spacerek ok 1km dobrze mi zrobi, a przecież idę tylko po parę rzeczy Z tych paru rzeczy zrobiło się kilkadziesiąt i całą drogę klęłam na te ciężkie siatki. Ale spacerek miły
Teraz znów odjęło mi energię, chyba zaraz się położę.. Albo moja anemia mnie dobija albo jestem coraz bardziej leniwa
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 marca 2015, 19:05
Rano mierzę tempkę i się modlę, żeby się trzymała (wcześniej już teraz zaczynała spadać), modlę się, modlę, patrzę i nie dość, że się trzyma to nawet minimalnie rośnie 36,88 i nagle ta myśl, tak tak udało się i nie wytrzymałam poleciałam zrobić test.. Normalnie powstrzymywałby mnie dzień cyklu, że za wcześnie, ale teraz coś sie powaliło z owulacją i jak na mnie była mega późno (14dc) i jutro powinnam mieć @.. To co, że ovu przesunął ją na 28dc.. Sikam na test już dziś I na co ta obietnica G., że zrobię w pon najwcześniej?? Negatywny.. Wiem, że nawet jeżeli się udało to niewielka szansa, że wyjdzie pozytywny.. Kurde Mała uspokój się!! Obiecywałaś, że nie będziesz szaleć w tym cyklu, miało być spokojnie!!! Dobra, zrobię test w pon., jeżeli będzie negatywny pójdę na trening:)
Szaleje.. wdech wydech... spokój.. zen i te pierdoły
Jak już wstałam zrobić test to już rozbudziłam się na maksa.. Pranie posprzątane, kolejne wstawione, poranna kawa padła, zaraz zjem śniadanko i chyba polecę płot na tarasie malować, żeby zdążyć zanim W. przyjedzie na te nasze zakupy.. Chyba to spanie przyniosło napływ energii, albo to piękne słońce za oknem + śpiewające ptaszki.. Piękny dzień, muszę się czymś zająć, żeby nie myśleć, może jeszcze pozamiatam i podłogi pomyję.. No i w sumie pracy na kompie mam sporo, ale to odłożę na wieczór, żeby słoneczko mnie na dwór nie zapraszało
próbuję nie myśleć, nie analizować, samo przychodzi, wiedziałam, że tak będzie, spełnia się mój koszmar, mierzenie temperatury, planowanie, owulacja, przytulanie na czas, niekoniecznie kiedy mamy ochotę, marzyłam o dziecku, które zjawia się tak jakoś samo, bez planów... W tej kwestii nie powinnam planować jestem zbyt perfekcyjna, jak coś zaplanuje to jest to bardzo szybko realizowane, przecież na wszystko mam wpływ.. A tu co planuję, mierzę, obserwuje i nic nie wychodzi, znów łzy lecą same... Każdy maleńki spadek temperatury mnie stresuje, analizuje, myślę.. Dziś też tak było.. Może dlatego jestem płaczliwa.. A może po prostu @ się zbliża..
Macie racje dziewczyny.. Musze się ogarnąć.. Czuję, że szaleję.. Wiem, że szaleje odkąd zaczęłam mierzyć temp, bo codziennie przypomina mi ona w której fazie cyklu jestem.. Codziennie budzik dzwoni na termometr.. i tak samo codziennie tkwi w mojej głowie może już, może za chwilę, może nie..
Musze się ogarnąć i już.. Chciałabym się dobrze czuć (chroniczny stan zmęczenia mnie wykańcza).. Chciałabym umieć odciąć się od tego co dzieje się wokół.. Chciałabym nie analizować.. Chciałabym tryskać humorem i energią cały czas.. I milion innych rzeczy bym chciała... Chciałabym zabić w sobie myśl, że tracę siły i, że nigdy się nie uda...
G. patrzy na mnie, ociera kolejną łzę.. Przytulę się do Niego.. jutro będzie lepiej.. Tak mówi.. Spróbuję mu uwierzyć
Próbujemy omówić z G. jego badania nasienia, ale chwilowo nie jest rozmowny.. Obiecuje, że pójdzie, ale musi fora poczytać
Jest postęp.. Dzisiaj G. czytał fora, jak wygląda pokoik i takie tam.. Uważa, ze są okropne.. Obiecał, że jutro się umówi.. Chyba bardzo się boi, najpierw marudził, że on nie umie oddać materiału.. Nawet zastanawiał się czy w domu nie poćwiczyć ;p Potem coś gderał, że tydzień bez wieczornego piwka to jakaś kara i dorzucił, że na pewno androlog będzie mu kazał papieroski rzucić, a przecież on tak bardzo je lubi:) ja to bym była happy gdyby rzucił papieroski i wieczorne piwko, ale sam z siebie a nie z powodu złych wyników.. Jak mam wybierać to wolę wieczorne piwko, papieroski i cudowną armię naszych przyszłych dzieci niż G. bez nałogów i ze złymi wynikami..
A co do moich badań też odliczam dni.. Zastanawiam się czy cukru nie powinnam zrobić.. Tak mi doradza koleżanka z treningów.. Ta moja senność ją martwi.. Powiedziała, że jej zdaniem żelazo w niskiej normie jest ok i mam szukać gdzie indziej powodu.. W sumie to samo powiedział ginekolog.. Zapytam go może hurtem na cukier też da:)
Muszę sobie chwilkę poleżeć siły zebrać bo już mnie trochę muli (słońce zaszło:)), a koleżanka przyjedzie po 21, żeby nie ziewać przy niej:)
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 marca 2015, 19:15
kolejny piękny, wiosenny dzień.. Aż chce mi się iść na jogę i trening:)
Wiadomość wyedytowana przez autora 25 marca 2015, 14:13