Lubię spędzać takie bardzo intensywne dni.. Nie mam czasu na nic, czas mi trochę ucieka między palcami, ale i tak to lubię.. Wczoraj dotarłam na trening mimo, że zaczęłam plamić i bałam się trochę czy nie będzie jak poprzednio, że krwawię tak, że tego nie ogarniam... Było ok.. Trening super, zwłaszcza, że nie miałam pary i byłam w parze.. uwaga.. uwaga.. z trenerem! Dał mi tak czadu, że myślałam, że padnę, pot lał się strumieniem, ale tak szczęśliwa już dawno nie wychodziłam z treningu
Dzisiaj praca, a potem zakupy. Polatałam trochę po sklepach szukając marynarki, żadnej nie kupiłam, ale za to spotkałam przyjaciółkę i zjadłyśmy paskudztwo i wypiłyśmy kawę w McDonadzie. Potem poleciałam po buty na które czaję się chyba od trzech miesięcy i co... Nie ma... Wkurzyłam się na maksa, postanowiłam, że kupię sobie chociaż marynarkę.. latam dalej po centrum, jadę do drugiego.. tego jeszcze nie było ja przy kasie i pusto z zakupów wrócę?? No i zawsze musi być ten pierwszy raz.. Nie mam ani butów, ani marynarki
A z tematów starań @ dzisiaj przyszła.. jestem z siebie dumna, pierwszy raz od kilku miesięcy nie wywołała u mnie łez.. może dlatego, że w niedzielę wylałam morze łez i już wystarczy!! A może dlatego, że już badań nie mogę się doczekać.. Nieważne.. Ważne, że nie załamuje się i chciałabym żeby ten spokój i luz ze mną został
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 marca 2015, 22:40
Trwało to tylko chwilę, już jest ok.. Leżę i nadrabiam odcinki mojego serialu z całego tygodnia:)
Wiadomość wyedytowana przez autora 28 marca 2015, 15:45
To znaczy, że mam rzucić pracę..
Problem jest tylko taki, że nie potrafię usiedzieć na miejscu.. Mam chyba adhd, które podobno mija z wiekiem... Mi jeszcze nie przeszło
A tak poważnie, od jakiegoś czasu staram się, żeby ćwiczenia nie były zbyt intensywne, ale ćwiczę przynajmniej godzine, czasem nawet ze trzy około pięć razy w tygodniu. Ale słyszałam, że to czy ćwiczenia są zbyt intensywne pokazuje wynik testosteronu.. Zatem niedługo wyniki badań pokażą czy muszę jeszcze bardziej odpuścić..
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 marca 2015, 01:32
Weszłam sobie dzisiaj na fb i jako pierwsze zobaczyłam ze dziewczyna naszego znajomego już zna płeć drugiego dziecka.. Wymarzyła sobie parke i ma.. I zrodziła się we mnie jeszcze większa nienawiść do niej niż wcześniej.. Nienawidzę jej chociaż tak naprawdę nie mam za co.. Nienawidzę bo o pierwsza ciążę nie dbała i się z niej nie cieszyła.. Czy chciała drugiej to nie wiem, ale nigdy nie powiedziała, że chciałaby żeby dziecko było zdrowe, najważniejsza była płeć bo musi mieć parkę.. Nie mogę znieśc tego, że pojawiła się w w naszym życiu jak już się staraliśmy.. Ona w drugiej ciąży a my.. Ale czy to jest powód?? Nie potrafię stłumić w sobie tych emocji...
Szłam z G. do znajomych i się rozryczałam.. Ale dzisiaj nie zrozumiał.. Powiedział, że mam się ogarnąć i że już niedługo badania i się dowiemy... W sumie dosyć długo toleruje te moje huśtawki, od czasu do czasu może nie rozumieć
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 marca 2015, 23:15
Idę wieczorem na jogę a potem na trening, w zeszłym tygodniu miałam po treningu świetny humor mam nadzieję, że dzisiaj też tak będzie.. Jutro siedzę cały dzień w domu.. Może posprzątam albo ogarnę ogród trochę, coś zrobić muszę, żeby zabić czas i nie mysleć..
Mój plan z ogarnianiem ogrodu runął przez naszą piękną zimę tej wiosny:) ale dom ogarnęłam, nie tak na full, ale jest o wiele lepiej niż było, bo ostatnio mało czasu na dom miałam.. Jak sprzątałam cały czas po głowie krążyli Ci nasi znajomi, ale nie ich ciąża.. Myślałam bardziej jakie to życie popaprane, on był z moim G. najlepszymi przyjaciółmi, takimi, że czasem się wkurzałam bo rozumieli się bez słów, normalnie tacy przyjaciele od dzieciaka do końca życia.. I przez Nią wszystko się posypało.. Była wiecznie obrażona i nic jej się nie podobało.. Wszyscy jego znajomi odwracali się od Niego po kolei.. Nawet obrażała nas przy nim, a on zakochany nie reagował, my w sumie o nic się nie pokłóciliśmy, kontakt sam się urwał bo ile można słuchać tej marudy.. Ale do rzeczy, zastanawiałam się czy jest szczęśliwy.. Bo dzisiaj na rekolekcjach usłyszałam, żeby pozwolić innym żyć po swojemu.. I zastanawiam się czy w tym życiu po swojemu, tylko z jej przyjaciółmi jest mu dobrze i czy czasem za nami tęskni.. Bo ja dzisiaj za nim zatęskniłam.. Za takim dawnym..
Jak Patrycha skomentowała mój poprzedni wpis przypomniało mi się, że miałam postanowienie na początku roku, cały miesiąc chodziłam na poranne msze modląc się o dziecko w tym roku (bo strasznie boję się, że badania wykażą, że coś jest nie tak, a tak bardzo chciałam je ominąć) I pomyślałam, że te moje modlitwy brzmiały, jak szantaż na Bogu, chcę teraz, już w tym roku!! A przecież nie tak powinno być.. Zacznę do wieczornej modlitwy dodawać modlitwę do św. Dominika.. Na pewno nie zaszkodzi, a może pomoże:) Jutro idę na poranną mszę, bo mam taką zmianę w pracy, że nie mogę uczestniczyć w rekolekcjach..
Ostatni cykl przed badaniami.. Cały czas mam nadzieję, że może uda się bez żadnych wspomagaczy.. Zrobiłam dzisiaj (6dc) test owulacyjny, zdarzały mi się owulacje nawet w 9dc i postanowiłam robić testy wcześniej, zwłaszcza po poprzednim cyklu, gdzie mój organizm sam się nie mógł zdecydować o co mu chodzi i najpierw test był pozytywny w 8dc, potem w 12dc.. Postaram się to ogarnąć.. I znów mam problem.. Test taki, że sama nie wiem czy pozytywny, czy negatywny.. Zaznaczam negatywny i czekam co jutro będzie..
Są dni, że mam ochotę wyrzucić termometr i już nigdy nie wyłązyć ovu, żadnych obserwacji, wtedy byłoby mi lżej.. I czytam wasze komentarze, wasze pamiętniki i od razu mi lepiej, wiem, że nie jestem sama i głupie myśli same odchodzą.. Dziękuję wam, że jesteście
Wiadomość wyedytowana przez autora 31 marca 2015, 21:12
Nie jem tylko kabaczków i dyni:)
I mam nadzieję, że to moje plamienie to nie mięśniak bo zwariuje.. Ostatnio plamił w styczniu i mógłby się nie odzywać chociaż przez pół roku:(
Dzień nudny i leniwy..
Z tematów staraniowych.. Ten cykl pewnie pójdzie na straty bo czuję, że owulacja będzie jak my będziemy u teściów.. A tam z starań nici bo moja kochana teściowa zagląda do nas średnio co 5 minut z zapytaniem czy na pewno nic nie potrzebujemy:(
Dziewczyny spokojnych świąt!!!
I tak jest dobrze bo jeszcze nie płacze..
Wieczorem pójdę na jogę i trening..
Zatem mamy nowego winowajce.. Nasze niepowodzenia to wina anemii;)
Dziś 18dc.. Kończę robić testy owulacyjne.. Wszystkie są negatywne.. W ciągu ostatnich dwóch lat nie miałam cyklu dłuższego niż 28dni zatem ten cykl raczej będzie bezowulacyjny.. I tu dziwne zjawisko, myślałam, że cykl bezowulacyjny wywoła u mnie histerię, płacz, smutek i w ogóle a tu efekt odwrotny, jestem spokojna, nie szaleję, nie analizuje codziennie temperatury modląc się żeby się utrzymywała.. oczywiście mam nadzieję, że to wyjątek i długo sobie poczekam na kolejny taki, ale chyba trochę potrzebna była mi taka przerwa.. Zaczynam też odliczać dni do wizyty u lekarza.. Zastanawiam się co powinnam mu powiedzieć i co właściwie powinnam od niego uzyskać
1. Skierowanie na badania (mam już zapisane co bym chciała mieć zrobione)
2. odpowiedź czy dwa ostatnie cykle mogą być dziwne przez alkohol (wino które zaczęłam pic bo mnie do tego zachęcał)
Zastanawiam się czy nie namówię go na monitoring
3. poskarżyć się na mój śluz bo zauważyłam że jest coraz gorszy.. A zaczęło się od zeszłorocznej infekcji.
4. najmniej ważne - badanie piersi - mam wrażenie, że czuje mały guzek ale nie jestem pewna czy to nie jest gruczoł (kiedyś już miałam podobnie)
Może później coś dopiszę.. Myślę, że na razie tyle..
Bardzo się boję tych badań.. Ale lepiej wiedzieć z czym się walczy niż tak jak teraz iść po omacku, jak dotąd.. i tego się będę trzymać
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 kwietnia 2015, 14:41
W pracy mega nawał, wracam do domu i pracuje nadal i tak będzie do końca kwietnia.. Żyję już nadzieją, że maj będzie luźny i odpocznę
I ostatnie, sprawy staraniowe.. Do 18dc robiłam testy owulacyjne i nic same negatywy.. Odpuściłam sobie myśląc, że ten cykl będzie bezowulacyjny i niewiarygodne, mega odpoczęłam psychicznie, jeżeli będzie jednym odosobnionym cyklem bezowulacyjnym to nic się nie stanie a przynajmniej nie ma spiny..
W piątek byłam u lekarza.. Mówię, że już tyle się staramy, że mam wykresy i nawet nie musiałam nic mówić, że chce badania itd.. Od razu mówi, że zaczniemy od badania nasienia (już jesteśmy zapisani) i podstawowych hormonów u mnie.. Mówi też, że zobaczymy na usg co tam u mnie mimo, że 23dc (ostatni) i co!!!!!!!!!!!!
Widoczne dwa duże pęcherzyki, jeden dominujący 16mm
tzn, że owulacja dopiero będzie albo pęcherzyk nie pękł i zaczyna zanikać
kolejne dziwne zjawisko, szyjka wysoko i endometrium 8mm
powiedział, że jeżeli @ naprawdę miałaby przyjść za dzień, dwa to za mało, ale szyjka wskazuje, że owulacja dopiero miałaby przyjść
I zgłupiałam zupełnie, plamię zatem myślałam, że @ już za rogiem, standardowa wojna w domu tez już była, kolejny dowód na to, że @ tuz tuż, a on mi mówi, że to wygląda na stan przed owulacją
zalecenia: starać się i na monitoring w środę lub jeżeli będzie @ to na badania (LH, TSH, estradiol, PRL, testosteron). Zastanawiam się czy nie dodam sama sobie FSH. Powiem, że się pomyliłam :p a zobaczymy czy stosunek z LH będzie ok1.
nastawił mnie mega pozytywnie, powiedział, że wykresy wyglądają dobrze, temperatura rośnie, zatem progesteron w normie i ogólnie wygląda wszystko dobrze, mięśniak się nie zmienia, nie rośnie itd..
Pytałam tez o zawroty głowy i ten mój stan chronicznego zmęczenia.. Powiedział, że sprawdzimy tarczyce bo to może być niedoczynność i stąd też byłyby problemy z zajściem.. Jeżeli będzie ok to on poza kręgosłupem proponowałby sprawdzić wchłanianie żelaza.. Ten mój ginekolog taki pozytywny.. Uspokaja mnie.. Aż mi teraz głupio, że tak na niego cisnęłam przez moment..
I dziś zgłupiałam.. Plamię nadal.. szyjka mega nisko i zamknięta tak, że hej.. jebniety ten mój organizm.. trudno będę czekać...
Wiadomość wyedytowana przez autora 18 kwietnia 2015, 14:43
Dzisiaj popołudniu postanowiłam wyjść przewietrzyć się na słoneczko do moich sąsiadek, pogadać i odejść na chwile od komputera bo już mnie głowa boli.. Było bardzo miło i tak sobie rozmawiamy o pierdołach i jakoś nam zeszło na tematy medyczne, a z medycznych na ginekologiczne i zażartowały, że musimy się z G. ogarnąć i coś sobie zmajstrować bo wprowadzamy niż demograficzny na ulicy.. Trochę im powiedziałam, że mam jakieś problemy i niby było ok.. Rozmawiałyśmy sobie dalej, śmiałysmy się.. Ale teraz nie mogę przestać o tym myśleć.. Wiem, że nie powiedziały tego specjalnie, zwłaszcza, że do dziś nawet nie wiedziały, że może być ze mną coś nie tak.. Przecież ja nigdy nie narzekam (tylko na ovu jakoś mi to łatwiej idzie).. To bardzo dobre dziewczyny, drugich tak ciepłych i pomocnych to dawno nie spotkałam.. No i po głowie kręci mi się teraz jakiś taki natłok smutnych myśli, łzy cisną się do oczu (ale jeszcze nie płaczę).. I trochę jestem na siebie zła, że cokolwiek im powiedziałam, zamiast tak jak zawsze obrócić w żart.. Bo tak teraz sobie pomyślałam, że G. za tydzień idzie na badania.. Boże za tydzień o tej porze będę wiedzieć, czy leczymy się razem czy tylko ja!! I ten mój G. bardzo boi się, że te jego plemniczki okażą się nie rychliwe, a przecież zawsze był przekonany, że ma najlepszą na świecie armię.. I wiem, że on chciałby, żeby na razie ten temat został tajemnicą.. Bo jeżeli problem dotyczy jego to on nie chce o tym rozmawiać.. no dobrze, może rozmawiać, ale tylko ze mną.. To chyba normalne, czy dotyczy kobiety czy mężczyzny, że jeżeli staramy się o dziecko i nie wychodzi pojawia się myśl, że jesteśmy gorsi, że czegoś nie umiemy.. I wydaje mi się, że on ma takie właśnie wątpliwości.. I wiem, że codziennie myśli o tym badaniu bo codziennie puszcza na ten temat jakieś żarty.. A wiem, że do śmiechu mu nie jest.. Pozostaje mi się modlić i wspierać go..
Jutro idę do lekarza.. Bo ten mój organizm płata figle i już totalnie się zagubiłam.. Zrobi mi monitoring i zobaczymy czy owu jakaś taka mega spóźniona się zbliża czy jajeczko nie pękło i zanika.. Mam objawy bliżej @ niż owulacji, a poza tym byłby to najdłuższy cykl w moim życiu, ale im dłużej się obserwuje tym bardziej jestem przekonana, że ten mój organizm to po złości mi robi i wszystko jest możliwe
Sprawdzę
Dzisiaj monitoring i doktorek mi mówi, że jajeczko rośnie i owulacja dopiero będzie..
jajeczko 18mm
endometrium 10
zalecenia starać się
No to się postaramy:) ale ten cykl będzie najdłuższym w moim życiu.. Nigdy nie miałam cyklu 30dni, a tu 28dc i owulacji jeszcze nie było.. W sumie to nie obraziłabym się gdyby wyszedł z niego mój najdłuższy cykl życia.. Taki 9miesięćzny:)
Jadę wyżyć się na kicka, zwłaszcza, że wczoraj byłam już tak padnięta, że nie dałam rady. Wyszłam wczoraj o 7 i wróciłam po 20, cały czas w pracy na obrotach full (a i tak wróciłam i pracowałam dalej). Zatem trzeba wyrzucić frustracje na treningu.
Z tematów naszych starań to nie wiem czy mój organizm płata mi figle czy zawsze tak robił czy tylko w tym jednym dziwnym cyklu, ale jeżeli zawsze to znaczy, że nie mieliśmy szans.. Ovu wyznaczyło mi owulację trzy dni temu i temperatura wzrosła także myślałam, że wszystko się zgadza.. A doktorek mówił, że owu jeszcze nie było.. Zatem jeżeli ta tepka tak wariuje to znaczy, że zawsze mogłam myśleć, że owu już była a w rzeczywistości wcale jej nie było.. Dodam, że zazwyczaj trzy dni po owulce tempka spadała i potem znów rosła i tak sobie dedukuję, że właśnie ten drugi skok to mogła być owulka, a wtedy zawsze sobie odpuszczaliśmy..
No i tym sposobem mam nowa teorię
Dodam jeszcze ten mój G. tak przejął się doktorkiem i tym, że ma być co dwa dni, że dzisiaj rano się do Niego przystawiam, a on, że doktorek nie pozwolił (nic takiego nie mówił, mówił, żeby było juto) a on nie i kropka.. Jutro przyjdź.. Tak mi powiedział
Wiadomość wyedytowana przez autora 26 kwietnia 2015, 11:45
Wczorajsze popołudnie miałam wolne, dzisiaj cały dzień.. takie niby bo popracować na kompie muszę.. Ale wszystko po kolei.. Wczoraj byłam z dzieciakami na zawodach, biegałam z Nimi.. I po biegu zauważyłam takie delikatne plamienie, i od razu myśl owulacja, plamienie owulacyjne?? Nigdy czegoś takiego nie miałam, ale również nigdy nie miałam cyklu dłuższego niż 30 dni (sama nie pamiętam bo może raz za dzieciaka się jakiś dłuższy trafił) i od tego momentu cały czas mi ta owulacja po głowie chodzi.. Była, nie była? Zgłupiałam jeszcze bardziej jak zrobiłam test owulacyjny i chyba piąty w tym miesiącu wyszedł taki, że sama nie wiem czy pozytywny czy negatywny.. I taka myśl się pojawiła czy to normalne, że zawsze u mnie na teście jest druga kreska?? Bo jak czytam inne pamiętniki to widzę, że niektóre dziewczyny tak nie mają.. Wiem, że jutro na monitoringu wszystkiego się dowiem czy owulacja była czy nie i o to LH zapytam, ale już taka głupia jestem, że z głowy pewne myśli mi wyjść nie mogą..
Dodam jeszcze, że wczoraj super dzień, rano te zawody, potem umówiona byłam ze znajomymi na rolki (na których jeździć nie umiemy, zatem laba na maksa), potem szybciutko ze znajomymi do mojego G. do pracy, zrobić mu niespodziankę bo miał urodzinki, powrót do domu, grill z sąsiadami, a potem ciąg dalszy urodzinowego party mojego G. Uwielbiam dni w biegu, takie aktywne i wesołe:)
To niech zostanie ten luz :) ja też czekam z niecierpliwością na @ - niech zacznie się już nowy cykl :) Płakać chyba też nie będę :)