Ból gardła, zapalenie krtani...
Zapalenie pęcherza,
Katar też się przyplątał, a potem i kaszel,
a na końcu królowa grzybica!
matko bosko kochano, wszystkie kary na mnie ido!
W ciąży raczej nie jestem/będę. Nie czuję zupełnie nic. W jajnikach cisza, mam tylko lekko tkliwe sutki. Pęcherz już mi nie doskwiera, mam jeszcze lekki katar i kaszel, ale ogólnie jest ok. Pipka też zdrowa (chyba od pęcherza miałam mylne odczucie, że mi ją zainfekowało). Powoli wracam do równowagi. W poniedziałek rano zrobię progesteron i prolaktynę, akurat będzie 7dpo, więc pasuje. Po południu mam wizytę u ginekologa...zobaczymy co powie na temat moich wyników HSG, które zresztą sam przeprowadzał. Ciekawa też jestem jaki jest kolejny krok naszego leczenia. Trzeba zagęszczać ruchy, bo 19 stycznia stuknie mi 29lat-których w ogóle nie odczuwam
A na myśl o SYLWKU mam w sercu radość
(słodyczy nadal nie jem i nie piję alkoholu)
Zaraz znowu idę spać...na szczęście w weekend ogarnęłam obowiązki do pracy. Dobranoc.
Wczoraj nie zrobiłam badań z krwi-leń mnie dopadł totalny i nie chciało mi się wcześniej z domu wychodzić. Na USG gin. powiedział, że moje macica na bank nie jest w tyłozgięciu (stąd znak zapytania w opisie badania HSG). Ogólnie powiedział, że się chyba jakoś wyciszyłam...a ja do niego powiedziałam, że się już pogodziłam z tym, że wyżej dupy nie podskoczę. Pożartowaliśmy sobie troszkę na temat pomocy w zaciążeniu itd.-czasami aż mi było niezręcznie
Dzisiaj długi dzień w pracy, aż do 17 - wywiadówka. Ostatnio dowiedziałam się, że moi byli uczniowie mają mnie za strasznie wymagającą n-lkę. Prawda, prawda... konsekwentna, wymagająca, ale zawsze sprawiedliwa. Idę do mojej "ukochanej" klasy 5B
Dzisiaj w szkole miałam odruch wymiotny...po dwóch godzinach w-f klas starszych smród był na tyle intensywny, że w drodze do pokoju ciągało mnie jak kota z kłaczkiem. No i jakoś miałam dzisiaj mało cierpliwości...bardzo.
Dawaj groszku, dawaj...
Boję się nawet jakiekolwiek objawy na wykresie zaznaczać, żeby potem sama z siebie się nie śmiać, że objawy były tylko w mej głowie - jak zwykle.
http://naforum.zapodaj.net/thumbs/f86d760a4762.jpg
Rano zrobiłam badanie krwi beta-HCG...wynik pozytywny (54). Najlepszy jaki dotychczas widziałam... w poprzednich ciążach w 6tc było znacznie mniej (zbadane już po zauważeniu plamień). Boję się...jestem pełna obaw.
Objawy:
bardzo dużo wodnistego śluzu,
ból piersi (gdzieniegdzie żyłki),
brak apetytu na jedzenie-jadłabym tylko rzeczy intensywnie smakujące,
biegunki,
bóle jajników (zazwyczaj lewego),
troszkę częściej odwiedzam łazienkę,
no i strach...strach o naszego groszka
Mąż dowiedział się wczoraj, wrócił późno w nocy z koncertu i czekały na niego małe skarpetki i test-bladzioch. Na jego twarzy pojawił się uśmiech...
Skarpetki dostałam od przyjaciółki (jest już w 6m-cu ciąży), to z nią spędziłam wczorajszy wieczór. Powiedział mi, że się modliła za mnie i za to bym zaszła w zdrową ciążę...chyba zadziałało?!
Mama sama się domyśliła po mojej głupiej minie i wcinaniu ogórów kiszonych. Podejrzewała już tydzień temu... wtedy to ja nawet bałam się marzyć. Ma kobieta tą intuicję
Zostań z nami.
Wiadomość wyedytowana przez autora 20 grudnia 2014, 20:13