X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki Wszystko było zaplanowane....
Dodaj do ulubionych
‹‹ 3 4 5 6 7

30 maja 2018, 10:41

VIII sesja kursu- jawność adopcji

Temat nie był trudny :-) za to mega ciekawy i pouczający. Potwierdziło się dużo rzeczy, których byłam świadoma. Adopcja musi być jawna od początku. Ukrywanie jest złe. Uczyliśmy się jak, kiedy i za pomocą jakich instrumentów mówić dziecku o adopcji. Adopcja ma być naturalnym tematem w domu. To co było dla mnie bardzo ciekawe, a czego nie wiedziałam to nawet do niemowlaków trzeba mówić, że są adoptowane.Mówić np. " mój śliczny adoptowany Kosmita" ;-) Oczywiście nie przesadzać i nie przyklejać dziecku na czole kartki z napisem jestem adoptowany. Zanim komuś powiemy musimy rozpatrzeć to w kategoriach co to da dziecku, że ta osoba będzie wiedziała. Jeżeli nic to nie mówić. Podobno poczujemy który moment jest odpowiedni na rozmowę z Kosmitą. Dużo rozmawialiśmy o procedurach sądowych. To mnie przeraża. Oczywiście macki "dobrej zmiany" namieszały i tutaj. Trwa to teraz dużo dłużej niż było. I nie jest to związane z dobrem dziecka ( to byłabym wstanie zrozumieć). No nic po raz kolejny musimy potrenować cierpliwość. Chciałabym by Kosmita znalazł się szybko, resztę ogarniemy prędzej czy później aby RAZEM.
Panie twierdzą że małych dzieci nie ma teraz do adopcji a wczoraj poświęciły dużo czasu niemowlakom. Usłyszeliśmy też, że możemy dostać propozycję dziecka już od razu po ostatecznej kwalifikacji. Trochę to wszystko dla mnie nie jasne, niby maluchów nie ma a dużo mówimy o opiece nad maluchami. Niby długo się czeka a telefon może być od razu. Bardzo ciekawe to wszystko....
Oczywiście są prace domowe :-) moje ukochane księgi życia. Do tego musimy napisać bajkę o adopcji. Mamy się przyłożyć do tego gdyż może ona nam pomóc kiedyś w powiedzeniu dziecku o adopcji. Mamy też zrobić projekt pokoju Kosmity. Forma dowolna. Będzie się działo przez ten tydzień.
Została nam ostatnia sesja i panel. To my mamy przygotować panel, poczęstunek, upominki dla gości a przede wszystkim pytania. Na razie nie bardzo wiem o co miałabym pytać. Mam tylko jedno pytanie GZIE JEST NASZ MAŁY KOSMITA?
Znamy też termin spotkania decyzyjnego. 19 czerwca we wtorek o godzinie 10 dowiemy się czy uzyskamy ostateczną kwalifikację. Nie mogę się doczekać.
Po wczorajszym spotkaniu jestem pełna optymizmu :-D
Już coraz bliżej.... już niedługo......

6 czerwca 2018, 09:19

IX sesja kursu - przygotowanie na zmiany

Wczoraj rozmawialiśmy o zmianach. Co się zmieni w naszym życiu po przyjęciu dziecka. Co się zmieni dla nas, dla dziecka. Jak zmienią się nasze relacje z najbliższymi, rodziną, przyjaciółmi. Jak zapanować nad zmianami, jak podzielić obowiązki. Jak odnaleźć równowagę w obowiązkach i opiece nad dzieckiem. Jak nie zatracić siebie. Jak zadbać o nasze relacje małżeńskie.
Fajnie było. Kurs jako zajęcia warsztatowe zakończyliśmy. Nie mamy jeszcze potwierdzenia w postaci certyfikatu ale dostaniemy za tydzień, na panelu. 19 czerwca spotkanie decyzyjne. Dopiero zaczynaliśmy a już koniec. Nie mogę uwierzyć. Teraz tylko oczekiwanie....



6 czerwca 2018, 09:35

Prace domowe z zeszłego tygodnia były nawet ciekawe, szybko i przyjemnie się je robiło. Księgi życia były przede wszystkim krótkie :-D Bajkę o adopcji napisał Marcin. Jest przepiękna, bardzo mi się podoba, wzruszyłam się czytając. Jestem w tej bajce "panią Misiową" a Kosmita "małym Misiem", są w niej obrazki by Kosmita mógł ją kiedyś pokolorować :-) (mega pomysł "pana Misia"). Projekt pokoju dla dziecka zrobiłam ja. Powycinałam z kolorowych gazet wszystkie elementy potrzebne w pokoju Kosmity i ponaklejałam na kartkę. Nawet mi to wyszło choć nie byłam w pełni zadowolona. Wczoraj w pracy koleżanka mi pomogła. Tą samą metodą wyszedł nam wspaniały projekt, jestem bardzo zadowolona z niego. Ciekawe co Panie na to. Sądzę, że mogą docenić formę i metodę wykonania. Niektórzy z grupy poszli na łatwiznę i zrobili w programie graficznym co się paniom nie spodobało. Przynajmniej takie odniosłam wrażenie. I tak dobiegła końca nasza przygoda z kursem, oczywiście wczoraj jeszcze dostaliśmy księgi życia do wypełnienia ;-) Przejrzałam je pobieżnie wieczorem są straszne :-( No nic i je trzeba będzie wypełnić. Nie będę za nimi tęsknić, na pewno nie.

13 czerwca 2018, 09:27

X sesja kursu - panel dyskusyjny

Przygotowaliśmy wszystko ładnie, ciasto, owoce, napoje, kwiaty dla gości i dla naszych pań prowadzących kurs. Obecne były nasze panie prowadzące, 3 panie pedagog, pani dyrektor OA, pani która prowadzi rodzinę zastępczą oraz małżeństwo które jest rodziną adopcyjną. Trwało wszystko 3 godziny. Trochę nam poopowiadali. Pani dyrektor o formalnościach jakie musimy spełnić. "Matka" zastępcza dużo o dzieciach, w jakim stanie do niej trafiają, jak są przygotowywane do adopcji, jak reagują na rodziców adopcyjnych. Natomiast rodzice adopcyjni o tym żebyśmy się nie bali bo to najlepsza decyzja w naszym życiu. Opowiedzieli o urokach ale też trochę o trudach adopcji. Podpowiedzieli bardzo istotne kwestie formalne. Bardzo ciekawe spotkanie. Na koniec dostaliśmy zaświadczenia o ukończeniu kursu. Jednak pani dyrektor zaznaczyła, że nie jest to kwalifikacja a jedynie poświadczenie że skończyliśmy kurs :-) Rozmowę decyzyjną mamy w przyszły wtorek. Kilka par z grupy będzie miało przed nami, mają się podzielić wrażeniami. Po wszystkim poszliśmy wszyscy na piwo i jedzenie. Było mega fajnie :-D Teraz najtrudniejszy okres przed nami oczekiwanie. Aaaaa pani dyrektor na koniec powiedziała, że większość grupy będzie rodzicami do końca roku :-D :-D :-D Bardzo to budujące. Aczkolwiek nie przywiązuję się do tej myśli bo my nadal chcemy małe dziecko więc pewnie będziemy długo czekać....

20 czerwca 2018, 15:06

19-06-2018 ROZMOWA DECYZYJNA

Tydzień od panelu do rozmowy minął szybko. Nic się specjalnie nie działo. W piątek zaczęła podnosić mi się adrenalina. Podekscytowanie, ciekawość, niepewność rosły. Wczoraj wyruszyliśmy w drogę oboje niepewni. Jak zwykle byliśmy przed czasem. Jedna z trenerek jak nas zobaczyła to stwierdziła głosem stanowczym i z miną grobową, że one pozwolą sobie przyjść o czasie. No powiem Wam,że miałam pietra. Niby człowiek wie, jest czegoś pewny a tu jedno zdanie i zgasili nas. Dostaliśmy ankietę do wypełnienia, po raz kolejny te same pytania, w jakim wieku dziecko, płeć, jakie dysfunkcje ogarniemy a jakich absolutnie nie. Czy dziecko może być chore, upośledzone, niepełnosprawne? Przyszły parę minut po 10. Nie koniecznie spodobały im się nasze odpowiedzi w ankiecie. Zaczęły rozmowę od omówienia z nami 5 kategorii kompetencji i naszych dobrych i mocnych stron w tym zakresie. Zapytały jak nasze rodziny, czy czekają czy wspierają nas? Miały pytania do Marcina o jego relacje z moim bratem (nie są one najlepsze). Wyjaśnił, wytłumaczył i temat się skończył. Przeszły do naszej indywidualnej oceny i ich obserwacji na nasz temat. Wszystko się zgadzało w 120%. Przyszedł czas na podsumowanie nas jako małżeństwa. Jesteśmy zajebiści po prostu ;-) Kochamy się , szanujemy, dbamy o siebie i swoje potrzeby, spędzamy ze sobą czas. Małżeństwo idealne ;-D No nic tej wersji się trzymajmy :-D :-D :-D Na koniec podały wyrok MAMY TO, UDAŁO SIĘ, BĘDZIEMY RODZICAMI!!!!!!!!!!!!!!! :-D:-D :-D Radość niesamowita radość, nie mogłam przestać się uśmiechać wczoraj. Szczęśliwa jestem mega szczęśliwa. Jest inaczej niż przy ivf tu mam pewność że będę mamą, poczekam trochę i moje największe marzenie się spełni. Nie ma ale, niepewności, strachu.... Jest nadzieja, radość, szczęście, ekscytacja, ciekawość.....
Powiedziano nam, że nie wiadomo jak długo będziemy czekać na Kosmitę. Dzisiaj nie jest to dla mnie ważne, najważniejsza informacja że MÓJ KOSMITA BĘDZIE, JEST JUŻ gdzieś. Muszą nam tylko pomóc się odnaleźć. Dostaliśmy wszystkie księgi życia z powrotem, genogram, bajkę. Niestety projektu pokoju nie odzyskaliśmy (żałuję że nie mam ksero). Wczoraj przeczytałam wszystkie księgi Marcina. Śmiał się bym nie czytała bo to się rozwodem skończy. Nie skończy się. Był szczery i otwarty. KOCHAM GO.
I tak zaczął się kolejny etap w naszym życiu w długim oczekiwaniu na Kosmitę....

Aha czekanie na Kosmitę zacznie się liczyć o lipca, do końca czerwca potrwają jeszcze formalności już bez naszego udziału.

25 czerwca 2018, 14:15

25-06-2018

Dziś ostatnie pary z naszej grupy miały rozmowy decyzyjne. Wszyscy przeszliśmy :-D Będziemy rodzicami :-D Cieszę się że wszyscy daliśmy radę, pokonaliśmy tą ciężką drogę. Teraz już przed nami tylko słońce :-D

Teraz czekamy do 1 lipca by zacząć odliczać czas do TEGO telefonu - najważniejszego w życiu.

W weekend byliśmy na grillu u znajomych z grupy. Spotkaliśmy się w 3 pary. Zamierzamy utrzymywać kontakt, wspierać się w czekaniu a potem wymieniać doświadczeniami i chwalić się swoimi dziećmi. Było bardzo miło, to wspaniali ludzie. Liczę na to że nie zaprzepaścimy szansy na wspaniałą znajomość, może z czasem przyjaźń.

Zaczęłam się uczyć do egzaminu końcowego na studia podyplomowe. Opornie mi idzie, jestem już stara chyba. Nic mi do głowy nie wchodzi. Zostało mi bardzo mało czasu, będzie wstyd w pracy jak nie zdam. Oj niedobrze niedobrze

1 lipca 2018, 17:04

1 LIPIEC

Bardzo czekałam na ten dzień. Od dzisiaj oficjalnie czekamy na Kosmitę. Mogę zacząć odliczanie. Bardzo dłużył mi się ten czas od rozmowy decyzyjnej. Teraz już wiem, że będzie bardzo ciężko. Ciężko czekać, ciężko skupić się na czymś innym, ciężko nie rozmyślać ile to jeszcze potrwa. Czekanie jest okropne. Najgorsza jest chyba świadomość, że mój mały Kosmita gdzieś teraz cierpi. W szpitalu, ośrodku, rodzinie zastępczej jest sam, bez nas. I też czeka, na pomoc, na uregulowanie swojej sytuacji prawnej, na diagnozę, na NAS.

Odkąd znalazłam się na OVU chciałam mieć suwaczek, taki odliczający czas do porodu. Dzisiaj spełniłam swoją zachciankę. Mam suwak, który odlicza dni oczekiwania na Kosmitę :-D Nie wiem dlaczego ale posiadanie go polepszyło moje samopoczucie.

6 lipca 2018, 20:44

06 LIPIEC - 5 DZIEŃ OCZEKIWANIA NA KOSMITĘ

Już 5 dni minęło. Cieszy mnie codzienny widok zmieniających się dni na suwaku :-D Ogłosiliśmy w domu okres ciąży, naszej ciąży adopcyjnej :-D Przed nami 9 miesięcy oczekiwań +- 270 dni.
W tym tygodniu Kosmita dostał pierwszy prezent. Marcina kolega z pracy wyciął z pianki tapicerskiej "ludzika". Narysował mu oczy, buzię i nos :-D Jak go zobaczyłam, wzruszyłam się. Bardzo miły i słodki gest. "Ludzik" zajął honorowe miejsce w pokoju Dziecia. Wczoraj Marcin przyniósł z pracy wycięte dwa zwierzątka z gąbki. Małą kaczuszkę i jelonka. Rozczulają mnie takie gesty bardzo. Coraz więcej rzeczy głównie maskotek zapełnia pokój Kosmity. Ja zamierzam w najbliższych dniach kupić Mu kocyk. Widziałam taki śliczny w neutralnym kolorze bo nie wiemy czy dla Kosmity czy może będzie to Kosmitka :-D Jednak w naszych rozmowach przewija się ON.
Zamówiłam sobie książkę o tematyce adopcji. Autorka Kotowska Katarzyna, tytuł Jeż. W formie bajki opisana historia jej rodziny i adopcji jej synka, tytułowego jeża. Kilka stron, przeczytałam w 10 minut. Pięknie ilustrowana. Bardzo dobry wstęp by kiedyś opowiedzieć Kosmicie naszą historię. Pierwsza książeczka też już jest :-D
Zamierzam kupić kolejną książkę tej autorki. Postanowiłam że poczytam teraz trochę, jak pomóc takim dzieciom, jakich błędów nie popełniać. Jak być matką to nauczy mnie Kosmita, ale ja bym chciała być dobrą matką. Skorzystam z pomocy ludzi co się znają na tym lub mają doświadczenie w tym temacie. Na pewno mi to nie zaszkodzi.
Zdałam egzamin :-D uff i hura. Cały tydzień się uczyłam, już nie mogłam patrzeć na notatki. Było ciężko i nerwowo ale się udało :-D Nigdy więcej nie dam się namówić, jestem za stara na takie atrakcje ;-) Cieszę się jednak, że zdecydowałam się dokształcić teraz, jak byłby Kosmita raczej bym się nie zdecydowała i nie dała bym rady tego ogarnąć.

18 lipca 2018, 12:48

18 LIPIEC - 2 tygodnie i 3 dni OCZEKIWANIA NA KOSMITĘ

Już dwa tygodnie minęły :-)super. Trochę się wydarzyło. Moje uczucia to oczekiwanie i rosnąca ciekawość. Łapię się na tym, że gapię się na obce dzieci. Przyglądam się im, obserwuje, oceniam wiek. Z tym mam największy problem. Nie mamy w rodzinie małych dzieci więc trudno jest mi określić na ile wygląda dane dziecko. Marcin też się gapi. Jak zobaczymy jakiegoś aniołka albo czorta w sklepie to zaraz mówi do mnie takie mogłoby być NASZE. Staram się za bardzo nie rozmyślać. Owszem temat jest ze mną cały czas ale nie czuję jakiegoś ciśnienia.
Jedna z par z naszej grupy OA wczoraj poznała swojego synka. Zakochali się od pierwszego wejrzenia. Cieszymy się wszyscy ich szczęściem. Liczymy na to że tempo zostanie utrzymane. Może słowa pani dyrektor OA się sprawdzą i do końca roku większość grupy (może cała) będzie już dzieciata :-D
Zastanawiam się czy faktycznie tak jest, że czuję się od razu "chemię"? Czy można od razu poczuć że to właśnie NASZ Kosmita? Nie umiem sobie tego teraz wyobrazić.
Przeczytałam wczoraj książkę Katarzyna Kotowska - Wieża z klocków. Cudowne świadectwo dojrzałej miłości adopcyjnej matki. Prosto opowiedziana historia adopcji jej synka. Nie lukrowana, prawdziwa, szczera, momentami smutna. Dająca NADZIEJĘ, bardzo konkretna i pomocna. Kilka patentów spróbuję wykorzystać przy Kosmicie.

Jakoś poprzedni tydzień był trochę ciężki psychicznie i fizycznie. Dowiedziałam się o dwóch bliskich mi osobach, które zaszły w ciążę.Bardzo się ucieszyłam. Niestety jedna ciąża się już skończyła ;-( Tak bardzo chciałam by to dzieciątko przyszło na świat... Dotarła też do mnie informacja o śmierci znajomego miał 23 lata...... Jakoś tak wszystko się skumulowało, smutno mi było, do tego pogoda paskudna, migrena. Weekend też nie był najlepszy. Ktoś mi powiedział, że to jest właśnie ŻYCIE ehh......

Zaczął się nowy tydzień trzeba ruszyć do przodu. Wczorajsza wiadomość o tym, że będę ciocią adopcyjną bardzo nakręciła mnie pozytywnie. Wstałam dzisiaj pełna radości i spokoju. Czuję, że mogę góry przenosić, trochę jestem nakręcona. Może w domu posprzątam. Trzeba spożytkować te pokłady energii.
Może od środy zacznę urlop, nigdzie w tym roku raczej nie wyjeżdżamy. Mamy wesele w połowie sierpnia. Spróbuję Marcina namówić na dwa dni nad morzem. To może być nasz ostatni urlop we dwoje.

7 września 2018, 14:31

07 WRZESIEŃ - 2 miesiące i 6 dni OCZEKIWANIA NA KOSMITĘ

Ojojoj było 2 tygodnie a już jest 2 miesiące.... czas leci.
W tym tygodniu otrzymaliśmy wspaniałą informację, nasza grupa adopcyjna powiększa się o kolejne dziecko, mamy kolejnego chłopca. Tym razem jest to niespełna dwulatek. Bardzo się cieszę ich szczęściem. Czuję radość, kolejka się zmniejsza, jesteśmy coraz bliżej naszego upragnionego szczęścia.
Marcin jest smutny, dlaczego to do nas nie zadzwonili. Tłumaczę mu, że po co nam cudze dziecko? Ten chłopczyk nie był nasz. Odnajdzie się NASZ Kosmita to zadzwonią do nas :-D
Coraz częściej rozmawiamy jak to będzie, jak ogarniemy np zakupy dla Kosmity. Będzie nam potrzebne wszystko na raz, ubrania, zabawki, spanie, wózek jak to mówią od skarpetek po gumki do włosów (gdyby miała być to jednak Kosmitka) ;-) Zastanawiam się nad tym wszystkim, ale też jestem spokojna. Damy radę, ogarniemy wszystko. Liczę na pomoc znajomych (żebym się tylko nie przeliczyła). Nic nie jest nam straszne, tyle już przeżyliśmy zakupy przy tym wszystkim to pikuś. Podobno jestem dobra w planowaniu i organizacji. To co mnie martwi to to , że nie mamy możliwości zrobienia rozeznania jakie wózki są dobre, który fotelik najlepszy itp. Co i gdzie warto kupić. Przeraża mnie ten chaos i pośpiech w kupowaniu. Chciałabym by były to rzeczy dobre, sprawdzone. Normalnie w ciąży to ludzie mają czas na rozeznanie się we wszystkim, zakupy robi się stopniowo. No cóż my nie jesteśmy normalni ;-) u nas nie może być normalnie ;-) Będziemy improwizować..... W zeszłym tygodniu miałam sny o zakupach dla Kosmity pamiętam z nich wszechobecny chaos.... :-D

Urlop nam minął baaaardzo leniwie. Niestety nigdzie nie byliśmy, nawet na weekend nad morzem :-( Dwa leniwce kanapowe. Nie jestem z tego zadowolona. Takie siedzenie bezproduktywne jest okropne. Odkąd jesteśmy razem to taki urlop mieliśmy po raz pierwszy. Pod koniec mieliśmy siebie dość i urlop skończył się kłótnią :-) Nigdy więcej nie dam się na coś takiego namówić. Cieszę się, na te wszystkie urlopy, wakacje, weekendy spędzane aktywnie z Kosmitą. Nie mogę się doczekać możliwości pokazywania mu świata, tych wszystkich pięknych miejsc....

Jest jeszcze jedna wspaniała wiadomość moja najlepsza i najbliższa kuzynka jest w ciąży. W zdrowej, szczęśliwej, upragnionej. A co najważniejsze w szybkiej i naturalnej. Bez wszystkich tych złych rzeczy i emocji dookoła. Śmiejemy się , że jesteśmy w tym samym tygodniu ciąży. Z tą niewielką różnicą, że ja jestem w 9 tygodniu ciąży adopcyjnej :-D :-D

5 października 2018, 15:02

05 PAŹDZIERNIK - 3 miesiące i 4 dni oczekiwania na KOSMITĘ

Dużo czytam, wkręciłam się w temat adopcji. Jedne książki są lepsze inne trochę gorsze, ale wszystkie bardzo pouczające. Uspokaja mnie czytanie na ten temat. Dużo się dowiaduję jak sobie radzić z nieciekawymi sytuacjami, które mogą się pojawić. Sytuacje te dotyczą raczej otoczenia niż samego dziecka. Wniosek z tego całego czytania: jesteśmy normalni, tacy sami jak miliony par, małżeństw, rodzin na świecie. Stworzymy z Kosmitą zwykłą rodzinę, nic w nas nadzwyczajnego. Jedyne co nas będzie odróżniać od innych rodzin to sposób w jaki poznamy NASZE Dziecko. Nie będzie to sala porodowa.
Nie mogę doczekać się telefonu, informacji jaki jest, gdzie jest, ON czy ONA..... Nie mam obsesji, nie żyję od 7 do 15 (godziny pracy OA). Nie dostaje też zawału na dźwięk telefonu ;-) Bardzo chciałabym by Kosmita odnalazł się jeszcze w tym roku, choć czuję gdzieś w środku, że tak nie będzie. Kolejne Święta spędzimy sami.... Może mam jakiegoś doła jesiennego a może wizja kolejnych świąt jest tak bardzo przerażająca. Wszyscy znajomi , zwłaszcza w pracy twierdzą , że jestem jakaś spokojna, szczęśliwa, że bije ode mnie radość. Dobrze się maskuje czy złe myśli dopadają mnie w samotności? Cierpliwość, cierpliwość, cierpliwość...... Spotkaliśmy ostatnio w sklepie znajomą z rodziny adopcyjnej, przytuliła mnie mocno i zapewniła, że już niedługo... hmm niedługo? Moja bratowa twierdzi, że na pewno w tym roku nam się rodzina powiększy, oby :-) Marcinowi już dwa razy śnił się Kosmita. Raz był mały a raz duży ( taki około 6 lat). Śmialiśmy się , że bardzo szybko rośnie. Moja mam zaczęła się wczuwać w rolę babci, jak jej powiedzieliśmy imiona, które mamy wybrane to stwierdziła, że są brzydkie i ona sie nie zgadza by tak sie nazywało :-D :-D :-D To chyba dobry znak :-D Przedstawiła nam swoją listę oj ciekawe są na niej propozycje, niektóre bardzo ciekawe. Oczywiście nie do zaakceptowania ;-)

5 października 2018, 18:21

Właśnie wróciłam z miasta, szwędałam się z mamą. Kupiłyśmy dla maleństwa mojej kuzynki pierwsze ubranko. Nie śmiejcie się ale nie wiem co kupiłam. Nie rozróżniam body od pajacyka czy jak to się tam nazywa. Grunt że jest śliczne :-D Cudownie było chodzić z mamą i szukać ubranek, takie malutkie ehh....

Teraz odpowiem Wam na pytania :-D

Fujitsu karmienie dziecka jest dla mnie czarną magią, przeraża nas to oboje ale raczej go nie zagłodzimy ;-) Tak mamy założoną grupę na fb. Dzielimy sie na niej informacjami do kogo zadzwonili, jakie dziecko i wszystkimi szczegółami :-)

Anuśla mam marzenie jak bym chciała by wyglądał pokój, tylko ja nie umiem tego zrealizować. Nie mam wyobraźni przestrzennej, nie wiem co do czego pasuje. Chyba nie mam gustu. Na kursie adopcyjnym mieliśmy zadanie przygotować projekt pokoju coś tam zrobiłam ale czy tak będzie wyglądał pokój Dziecia to nie wiem. Widziałam ostatnio prześliczną tapetę w kolorowe sowy mówię wam cudo może się zdecyduje? Co do imienia dla dziecka to jest taka możliwość zmiany mu imienia. Składając wniosek w sądzie od razu pisze się prośbę o zmianę imienia. Jednak dużo czynników składa się na taka decyzję np. wiek dziecka i to jak bardzo jest związane ze swoim imieniem i jak na nie reaguje. Z maluszkami jest oczywiście łatwiej. Dawno temu jak staraliśmy się naturalnie o dziecko każde z nas miało mnóstwo imion wybranych. Toczyły sie zagorzałe dyskusje co do wyboru ;-D Teraz decyzje zapadły szybko i bezboleśnie. Nawet nie wiem skąd nam się te imiona wzięły. Wyszło to w rozmowie spontanicznie i naturalnie. Kazik i Matylda :-D :-D :-D

10 października 2018, 14:49

10 PAŹDZIERNIK - 3 miesiące 1 tydzień i 2 dni OCZEKIWANIA NA KOSMITĘ

Dziś miałam sen, przepiękny. Poznałam w śnie Kosmitę, był cudowny, piękny, idealny. Miał ogromne niebieskie oczy i pucołowatą uśmiechniętą buzie. Byliśmy w pomieszczeniu, które wyglądało jak szpital ale było jakąś placówką (dom dziecka?). Na dużej sali było mnóstwo par, każda bawiła się z jednym dzieckiem. Kosmitę przyniosła pielęgniarka. Od razu wiedziałam, że jest nasz, był uśmiechnięty od ucha do ucha. Wyglądał na 5 - 6 m-cy ale ja wiedziałam, że jest młodszy. Nie wiem tylko czy to ON czy ONA. Pamiętam bardzo dokładnie uczucia, ogromną radość. Wiem to tylko sen a wszystko tak bardzo realne, niesamowite :-D :-D :-D Pamiętam jeszcze, że musieliśmy go oddać a ja wykrzyczałam (komuś), że nie ma mowy i zabieramy go do domu. Ot i zadzwonił budzik.... witaj rzeczywistość.

6 listopada 2018, 09:15

06 LISTOPAD - 4 miesiące i 5 dni OCZEKIWANIA NA KOSMITĘ

Hormony mi szaleją w tej mojej ciąży adopcyjnej :-D
Jestem ostatnio jakaś taka nakręcona (rozchwiana) emocjonalnie. Moje uczucia to od totalnej euforii przez radość, spokój po smutek, żal, niepokój i niemoc. Wzrusza mnie byle co, nie śpię po nocach. Nic takiego się nie dzieje, nie mam w sumie żadnego powodu. Ehh może to pogoda? Faza cyklu? Zmiana czasu? Jesień? Może to ten czas wszystkich świętych, cmentarzy, rozmyślania o tych co odeszli..... Sama nie wiem......smutno mi tak w środku, głęboko.

Jedna z par z naszej grupy OA rozmawiała z paniami z ośrodka. Usłyszeli, że dzieci nie ma, trzeba czekać. Jednak zaraz dodały, że do roku oczekiwania każda para powinna dostać propozycję dziecka (propozycja -nie podoba mi się to określenie). Czy tylko ja widzę tu rozbieżność, dużą, w tym co mówią??? Pani dyrektor OA na panelu stwierdziła, że do końca roku większość z nas zostanie rodzicami. Panie twierdzą, że do lipca przyszłego roku. Zastanawiam się skąd wezmą te dzieci skoro ich nie ma. Skąd pani z ośrodka wie, że w ciągu 8 m-cy znajdzie się sześcioro dzieci (to jest tylko zapotrzebowanie naszej grupy). A grupy przed nami już mają, wszyscy??? Nie podobają mi się takie informacje, wprowadzają tylko zamęt. Dzieci nie ma ale spoko znajdą się. Mówiły o dobieraniu konkretnych rodziców do dziecka a teraz wychodzi na to , że jak się tylko "jakieś" znajdzie to nie ważne czy do niego pasujemy czy nie zostanie nam przedstawione. Nie podoba mi się to. Nie powinny tak mówić. Dzieci w placówkach są tylko nie maja uregulowanej sytuacji prawnej. Można chyba przekazać nam prawdziwe informacje. Wolałabym usłyszeć informację , że dzieci są, pracują nad ich sytuacją prawną, regulują to, proszę czekać i być cierpliwym. Tylko dla mnie jest to proste i oczywiste??? Po co wprowadzać zamęt? Nie trzeba nas traktować jak ludzi niczego nierozumiejących.
Powtarzam sobie najważniejszą informację, że się DOCZEKAMY. Może jeszcze nie teraz, musimy poczekać, ale NASZ KOSMITA się odnajdzie. Poczekam ile będzie trzeba. Tyle przeszłam, tyle już czekam, 8 dłuuuuugich lat, przy tym 8 m-c to naprawdę moment. Chciałabym tylko czekać w spokoju.

Rozmawiałam ostatnio z ojcem.Smutno mi się zrobiło. Wiem, że nie chciał sprawić mi przykrości, a jednak zabolało. Powiedział, że nie może doczekać się aż moja kuzynka urodzi. Chciałby dożyć chwili, żeby zobaczyć ją szczęśliwą z dzieckiem na ręku. Chciałabym by czekał na nasze dziecko, by nie mógł się doczekać.... ;-( Jego słowa wryły mi się w mózg. Może to przez to taki mi smutno ostatnio.....

W sklepach rozpoczął się okres świąteczny. Na półkach stoją mikołaje z czekolady, bombki i inne ozdoby. Święta tracą swoja magię. Czas cudów powszednieje.
Święta to dla mnie trudny czas. Co roku pragnęłam tylko jednego, żebyśmy kolejnych świąt nie spędzali we dwoje. Najbliższe zapowiadają się jak każde poprzednie... smutno....

Dużo smutku w tym moim wpisie. To pewnie chwilowe, przejdzie mi, będzie lepiej :-D

A pro po świąt, może zacznę robić ozdoby świąteczne. Będę miała zajęcie, głupoty nie będą mi przychodziły do głowy, zajmę się czymś, odprężę się.

Mam na OVU koleżankę poznaną na jednym z forum. Nie znamy się osobiście ale czuję z nią więź. Lubię z nią pisać. Potrafi mnie podnieść na duchu i rozbawić. Jej ostatnia wiadomość do mnie: wróżba licznej rodziny. Ja, Marcin, piątka dzieci z czego część biologiczna :-D :-D :-D Uśmiech nie schodził mi cały dzień z twarzy po odczytaniu "wróżby".

Jak widać ciążę przechodzę typowo, nudnie i z hormonami ;-D

Wiadomość wyedytowana przez autora 16 listopada 2018, 13:27

16 listopada 2018, 14:25

16 LISTOPAD - 4 miesiące 2 tygodnie i 1 dzień OCZEKIWANIA NA KOSMITĘ

Moje wymarzone dziecko, mój ukochany Kosmita, moje Dziecko z chmur uratowało mi tyłek (służbowo) wczoraj. Dostałam propozycję zmiany stanowiska pracy (na gorsze). Nie chcem tego stanowiska, to "palący" stołek. Propozycja okazała się "nie do odrzucenia", albo przyjmuję albo wypad. I wtedy w ostatniej chwili powiedziałam przełożonym, że czekamy przecież na dziecko. Moja kandydatura nie jest dobra, w każdej chwili mogę pójść na macierzyński. Dobrze zrobiłam bo oni zapomnieli o mojej sytuacji. I tak uratował mnie mój Dzieć. Uff udało się :-D Mam teraz małe zamieszanie w pracy, trochę nerwowa atmosfera jest. Zmiana kierownictwa, jest to idealny moment na zostanie MATKĄ :-D :-D :-D

25 listopada 2018, 11:00

25 LISTOPAD - 4 miesiące 3 tygodnie i 3 dni OCZEKIWANIA NA KOSMITĘ

W tym tygodniu miałam dziwną? zabawną? zaskakującą? sytuację. Będąc w pracy, ciężko pracując, byłam bardzo skupiona na tym co robię i nagle zadzwonił mój telefon SZOK i totalny PARALIŻ. Chwyciłam telefon i zobaczyłam obcy numer ale z miasta w którym znajduje się nasz OA. Nie byłam w stanie odebrać tego telefonu. Po raz pierwszy odkąd czekamy na TEN telefon tak mnie sparaliżowało. Ręce mi się trzęsły, koleżanka krzyczała odbież odbież a ja jak słup soli. Trwało to całą wieczność. Jednak roztrzęsiona przesunęłam palcem po zielonej słuchawce i usłyszała jak pani po drugiej stronie przedstawia się i informuje, że dzwoni z przychodni by przełożyć mi wizytę u ortopedy ha ha ha.....
Do tej pory nigdy nie zdarzyło mi się tak zareagować na dzwoniący telefon. Ostatnie 4 miesiące zawsze na luzie, spokojnie, bardzo się zdziwiłam swojej reakcji. Nie spodziewam się telefonu w tym roku. Co to będzie jak na telefonie wyświetli mi się numer OA (mam go wprowadzonego w komórkę) Toć ja padnę na glebę :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D

4 stycznia 2019, 18:44

02 STYCZEŃ - 6 miesięcy i 1 dzień OCZEKIWANIA NA KOSMITĘ

:-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D

Trafiłam do raju godzina 10:59 odebrałam TELEFON z OA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Kosmita się odnalazł!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jest chłopcem i ma 11 miesięcy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

:-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D Rozmowa trwała 1m51s :-D :-D:-D Zaczęłam unosić się nad ziemią :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D:-D

Telefon do Marcina szok, płacz, emocje NIEWIARYGODNE. Telefony do rodziców radość radość radość. Nogi mi się trzęsły jak nigdy w życiu. W pracy nic już nie zrobiłam. Nie mogłam się doczekać pójścia do domu do Marcina. W życiu nie przeżyłam tak silnych pozytywnych emocji. Nie da się tego porównać z niczym.

4 stycznia 2019, 19:05

03 STYCZEŃ - 1 dzień po odnalezieniu SYNKA

W nocy nie spałam, tryliardy myśli, czy damy radę, jaki jest, czy go nie skrzywdzimy, a może się wycofać z wszystkiego, jaką ma przeszłość, gdzie jest, jaki jest, w co go ubierzemy, nic dla niego nie mamy, i wiele wiele wiele innych. Dla mnie najdziwniejsza to że musimy mu kupić buty nie mam pojęcia skąd mi się akurat te buty wzięły :-D :-D :-D Rano szybko się zebraliśmy i pojechaliśmy do ośrodka. Spotkanie miłe z dwiema paniami psycholożkami. Dostrzegłam że cały czas sie do nas uśmiechały. Informacje były lepsze i gorsze. Nie mogę podać szczegółów są to informację tylko dla nas. Musicie zrozumieć. Ustaliliśmy z paniami że chcemy go poznać , umówiliśmy się na kolejny dzień. SYNUŚ jest wcześniakiem 8 m-c ciąży 2400 waga 50 cm długi 8 pkt. Od razu miał zapalenie płuc, jest trochę chorowity ma problemy z oskrzelami. Mamusia go wyleczy a tatuś jej pomoże. Przebywa w placówce małego dziecka to jest zła wiadomość, dobra w tej złej że przebywa tam od urodzenia. Nie doświadczył patologii. Wróciliśmy do domu z kwadratowymi głowami pełnymi skrajnych emocji. Czy damy radę czy to dla nas nie za dużo. Czy udźwigniemy przeszłość jego rodziny. Czy będziemy w stanie mu pomóc........... Rozmawialiśmy do wieczora.

4 stycznia 2019, 19:23

04 STYCZEŃ - 2 dzień po odnalezieniu SYNKA

Kolejna noc nieprzespana.... ostatecznie wstałam o 4 i nie mogłam znaleźć sobie miejsca.
Pojechaliśmy rano o 8 byliśmy już w osrodku. O 8,30 bylismy w placówce z panią psycholog. Najpierw mieliśmy rozmowę z pielęgniarką. Ogólne informacje o stanie jego zdrowia. Nasza kruszyna jest troche chorowita, często się przeziębia. Ma problemy z oskrzelami. Po całej wizycie stwierdziliśmy z Marcinem że to od tego że tam jest zimno. Bo nawet nam było chłodno. Potem zaprowadzili nas do sali i poznaliśmy panią która jest jego opiekunem prawnym, bardzo sympatyczna. Wogule wszyscy byli dzisiaj mili i otwarci na nas, uśmiechnięci i pomocni. Pani przyniosła SYNKA do nas. Jest drobniutki, chudziutki ale długi ;-D Był na początku trochę nieufny co mnie absolutnie nie dziwi. Jest bardzo pogodny i ma przyklejony uśmiech chyba na stałe. Ośrodek z placówką tak się dogadywali na dzisiejszy dzień, że mieliśmy być tam w najlepszej porze dla niego miał już byc po drzemce. No i tak sie dogadali że był przed. Był zmęczony i śpiący bo wstał o 4 rano - jak mamusia ;-D. Mimo to nie był marudny. Jest pogodny i uśmiechnięty. Rozmawialiśmy też z jego panią rehabilitantką jest pełna optymizmu co do jego postępów - jeszcze nie raczkuje. Byliśmy u niego 2 godziny bo tylko tyle wytrzymał zanim padł i zasnął Marcinowi na rękach. Odłożyliśmy go do łóżeczka i tyle naszej wizyty. Jutro jedziemy ponownie. W poniedziałek jedziemy po pracy do ośrodka wypełnić papiery do sądu. Jest szansa że w dwa tygodnie sie wyrobimy i zabierzemy go do domu. Jesteśmy nim zauroczeni, nasza Kruszynka. Poczułam się jego matką....

5 stycznia 2019, 23:12

05 STYCZEŃ - 3 dzień po odnalezieniu SYNKA

Dzisiejsza noc była spokojniejsza, spałam ;-D Byliśmy dziś u Adasia, dłużej niż wczoraj. Było cudownie, jest taki wdzięczny i kochany. Jak poszliśmy to właśnie była pora obiadu. Mogliśmy go nakarmić. Cała nasza rodzinka była w zupie marchewkowej :-D :-D:-D Bawiliśmy się, wygłupialiśmy. Dzisiaj już zwracał na nas uwagę. Jak któreś z nas znikało mu z oczu to zaraz sie za nami rozglądał. Dowiedziałam się paru rzeczy o nim, waży 8 kg, wzrostu ma 74cm, pieluchy nosi jeszcze 3, jakie mleko pije, jak często śpi i je. Zasnął dziś dla odmiany u mnie na rękach >3 Kruszynka moja. Ciężko było go tam zostawić samego..... Jutro niestety nie jedziemy. Musimy ogarną znajomych i wszystko co dla nas mają, dokładnie dla Adasia. Musimy przygotować dokumenty na poniedziałek do ośrodka. Jak ja wytrzymam do poniedziałku....

Dziękuję dziewczyny za miłe słowa. Wasze kibicowanie i wsparcie bardzo mi pomagają. Dziękuję za rady i naukę ;-D Dowiedziałam się co to są niechodki hi hi Buty mu kupimy, koniecznie nie pozwolę by nie miał ;-D
‹‹ 3 4 5 6 7