Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Wszystko było zaplanowane....
Dodaj do ulubionych
‹‹ 3 4 5 6 7

7 stycznia 2019, 21:40

06 STYCZEŃ - 4 dzień po odnalezieniu SYNKA

Dzisiaj mieliśmy intensywny dzień. Zaplanowaliśmy sobie ogarnięcie znajomych którzy mają dla nas rzeczy dla Adasia. Pojechaliśmy po fotelik do samochodu. Długo w nim nie pojeździ bo to nosidełko ale będziemy mieli chwilę by ogarnąć ten drugi. Razem z fotelikiem otrzymaliśmy 2 paczki pampersów. Córcia znajomych przeszła na 4 a Adaś nosi 3. Odkupimy im rozmiar większy :-D Po powrocie do domu obskoczyliśmy pozostałe osoby. Dostaliśmy mnóstwo zabawek, krzesełko do karmienia, bujaczek, trzy ogromne torby ciuszków. Jestem już spokojniejsza - mamy BUTY ;-D Bardzo ładne ubranka na początek będzie. Zeszło nam z tym cały dzień. Jeden pokój w mieszkaniu jest zawalony tymi wszystkimi rzeczami. Muszę to poprać, pomyć, posegregować. Jesteśmy bardzo wdzięczni znajomym za wszystko. Bardzo nam się to przyda. Jeszcze 2 osoby obiecały nam pomóc w kompletowaniu wyprawki. Zostawiliśmy je na kolejne dni. Wszystkiego na raz nie da się ogarnąć.
Przez to wszystko nie byliśmy u Adasia, ale zadzwoniłam do placówki zapytać jak się miewa. Powiedziano mi że wszystko dobrze.
Nie spałam dzisiaj znowu, mam ogromne problemy ze snem......

7 stycznia 2019, 22:06

07 STYCZEŃ - 5 dzień po odnalezieniu SYNKA

Dzisiaj byłam w pracy. Nic tam specjalnie nie zrobiłam. Kolejki do mnie ustawiają się długie. Fama sie rozeszła że znikam na co najmniej rok to raptownie wszystkim jestem niezbędną. Każdemu muszę coś przygotować i to na wczoraj najlepiej. Nie dam rady tego wszystkiego ogarnąć. Nie mogę zostawać po godzinach bo chcem i muszę jeździć do Adasia. Pracy jest tyle że choć bym chciała to nie przerobię wszystkiego. Źle mi z tym. Wolałabym nie zostawiać po sobie zaległości ale niestety jest to nieuniknione. Po prostu mam teraz ważniejsze sprawy na głowie.

Wyszłam dzisiaj z pracy szybciej bo jechaliśmy do OA wypełnić dokumenty do sądu. Musieliśmy wypełnić dwa wnioski. Jeden o powierzenie nam tymczasowej opieki nad Adasiem z możliwością zabrania go do domu. Drugi natomiast o pełną adopcję, zmianę imienia i sporządzenie nowego aktu urodzenia synka.Dopełniliśmy formalności, pani psycholog ma jutro zanieść wszystko do sądu. Kilka dni potrwa zanim sprawie zostanie nadany numer. Jak tylko sie to stanie zamierzam co drugi dzień (żeby nie było że ich prześladuje) dzwonić do sądu z pytaniem jak długo jeszcze.

Po biurokracji pojechaliśmy zobaczyć się z synkiem. Na miejscu okazało się, że ma biegunkę dzisiaj. Wyglądał na chorego. Był też marudny, trochę płakał. Martwię się trochę. Mam nadzieję że to tylko dzisiaj a nie jakiś wirus.... Oby miał spokojną noc.... Zamierzam jutro tam zadzwonić i zapytać jak minęła mu noc i jak się miewa. Jutro nie możemy go odwiedzić. Rano do pracy a popołudniu mam lekarza. Wieczorem jesteśmy umówieni na odbiór rzeczy od znajomych.

Jestem bardzo zmęczona od myślenia i nie dosypiania. Jak wróciliśmy dzisiaj do domu o 20,30 to poszłam jeszcze do apteki kupić coś sobie ziołowego na sen. Jednak i tak wiem że nie zasnę myśląc pewnie pół nocy czy wszystko dobrze z Adasiem.....

10 stycznia 2019, 20:51

10 STYCZEŃ - 8 dzień po odnalezieniu SYNKA

Nasze maleństwo jest w szpitalu. Byliśmy u niego wczoraj, miał gorączkę, cały czas spał. Opiekunka lekceważyła nas, nasze obawy a przede wszystkim jego. Dzisiaj zadzwonili z OA że Adaś jest w szpitalu. Nie wiem od kiedy bo pani pielęgniarka z placówki raz mówiła że wczoraj raz że dzisiaj. Najprawdopodobniej będzie tam tydzień może nawet dwa. Bez nas, sam..... Nie możemy go odwiedzać bo nikt nas do niego nie wpuści. Nie mamy do niego żadnych praw, jesteśmy obcy. Jestem wściekła na placówkę i ośrodek. Nikt nie jest w stanie nam pomóc, wszyscy rozkładają ręce. Dzisiaj czwartek , nasze dokumenty w sądzie są od wtorku ale jeszcze nie mają nadanego numeru sprawy. Tam też nikt nie jest w stanie nic przyśpieszyć. Jestem bezsilna..... jedyne co mogę to płakać co robię od rana.............

11 stycznia 2019, 12:36

Dziewczyny ośrodek i placówka próbowały nam załatwić wejście, szpital się nie zgadza. Nikt nas nie wpuści. Ja też nie chciałabym na 10 min bo uważam że to było by jeszcze gorsze dla niego, jakby nas na chwilę zobaczył.

12 stycznia 2019, 21:04

12 STYCZEŃ - 10 dzień po odnalezieniu SYNKA

Marcin wczoraj dzwonił do placówki i rozmawiał z pielęgniarką. Usłyszał że przecież oni codziennie nie dzwonią do szpitala i przecież dzień wcześniej rozmawiała ze mną. Marcin się wkurzył powiedział jej że ma do niego zadzwonić w poniedziałek z informacjami ze szpitala. Jakie leki Adaś dostaje, jak długo będzie je dostawał, do kiedy będzie leżał. Chcemy też dostać numer telefonu do dziewczyny, która jest jego opiekunem prawnym. Może ona nam pomoże dostać się do szpitala. Niestety jest do 17 stycznia na urlopie. Czekamy więc do poniedziałku. Wczoraj byliśmy na zakupach, kupiliśmy wózek i inne pierdoły, materac do łóżeczka, butelki i inne takie. Dzisiaj zajęliśmy się mieszkaniem. Zrobiliśmy rewolucje w sypialni, łóżeczko już stoi. Uzupełniłam apteczkę dla Adasia, musimy jeszcze kupić dobry inhalator. Pralka chodzi dziś non stop, piorę dziś wszystko co dostaliśmy, układam , przekładam. Zamówiliśmy w końcu dziś mebelki, będą na środę. Liczę na to że przez to że Adaś jest w szpitalu to ośrodek się ruszy i przyśpieszy sprawę w sądzie. Mam nadzieje że w nadchodzącym tygodniu dostaniemy powiadomienie o sprawie pre adopcyjnej.

12 stycznia 2019, 21:22

Tylko świadomość, że w szpitalu ktoś się nim zajmuje i dba o jego zdrowie pozwala mi to wszystko przetrwać. Adaś to imię, które my mu nadaliśmy :-D

13 stycznia 2019, 22:15

13 STYCZEŃ - 11 dzień po odnalezieniu SYNKA

Dzisiaj próbowałam się czymś zająć. Prałam ubranka, prasowałam, układałam. Nie mogę sobie znaleźć miejsca.... Tak bardzo chciałabym przytulić Adasia.... Nie wierzę,że jutro pielęgniarka zadzwoni do Marcina. Jeśli nie zadzwoni to chyba zrobimy zadymę. Nie może tak być, że nie mamy żadnych informacji. Rozumiem szpital, mają swoje procedury ale od placówki i ośrodka oczekuję więcej. Jak mamy wykazać zainteresowanie dzieckiem jak nikt nie chce nam pomóc.

15 stycznia 2019, 20:38

15 STYCZEŃ- 13 dzień po odnalezieniu SYNKA

Pielęgniarka dzwoniła w poniedziałek, Adaś ma zapalenie płuc. Było to do przewidzenia, mimo tego jego stan się poprawia podobno. Czekamy na telefon jutro z nowymi informacjami. Z dobrych wieści mamy już w sądzie nadany numer sygnatury akt, wyznaczonego sędziego.Teraz już powinno pójść szybko. Mimo tego dzisiaj za namową OA złożyliśmy wniosek o wyznaczenie rozprawy pre adopcyjnej jak najszybciej. Uzasadniliśmy naszą prośbę tym że Adaś jest w szpitalu sam, bez opieki a my mamy utrudniony z nim kontakt i zero informacji ze szpitala bo traktują nas jak obcych. Liczymy na przyśpieszenie sprawy. Narazie czekamy.....
Jutro mija dwa tygodnie odkąd się poznaliśmy a ja mam wrażenie że cała wieczność. Od 2 tygodni wszystko na wysokich obrotach i wariackich papierach. Tyle jeszcze przed nami formalności. Jednak teraz najważniejsze by Adaś był w domu.
Przeziębiliśmy się obydwoje, czuję się okropnie A tyle mam rzeczy na głowie. Zaniedbałam mieszkanie muszę je ogarnąć, wszystkie rzeczy dla małego, pranie , prasowanie,układanie. No i moja praca, nie wyrabiam na zakrętach A codziennie podrzucają coś nowego.

20 lutego 2019, 11:55

Wróciłam!!!!!!!!!!
Moja nieobecność była spowodowana awarią ovu. Nie mogłam robić wpisów w pamiętniku, czytać komentarzy. Czekałam na naprawę i się doczekałam :-)
Postaram się nadrobić wszystko w miarę chronologicznie a jest co. Dla niecierpliwych wszystko u nas dobrze :-D

20 lutego 2019, 17:56

17 STYCZEŃ - 15 dzień po odnalezieniu SYNKA

Adaś nadal w szpitalu. Jego opiekunka prawna wraca z urlopu, niestety przychodzi do pracy na noc. Kolejny dzień bez kontaktu z nią. Jej numer telefonu jest bardziej strzeżony niż numer samego prezydenta.
Po południu zadzwonili z OA ze wspaniałą wiadomością, wyznaczono nam termin rozprawy - 22 stycznia godz. 9.30 sala nr 31. Nie wiem czy nasze pismo z prośbą o przyśpieszenie rozprawy pomogło, teraz to nie ważne. Liczy się tylko to że już 22 stycznia być może zabierzemy synka do domu. Ciężkie 5 dni przed nami, jak opanować te wszystkie emocje.....

Wiadomość wyedytowana przez autora 20 lutego 2019, 17:57

20 lutego 2019, 18:28

21 STYCZEŃ - 19 dzień po odnalezieniu SYNKA

Przez ostatnie dni praktycznie na niczym nie mogłam sie skupić. Dzwoniliśmy do opiekuna prawnego, nic nowego się nie dowiedzieliśmy. Do szpitala nas nie zabierze, bo ma dyżury, drugą pracę i nie ma kiedy. Po za tym w szpitalu nawet z nią by nas nie wpuścili. Tak twierdzi. Musimy czekać do rozprawy. Być może zabierzemy Adasia prosto ze szpitala.
W pracy robiłam wszystko na wysokich obrotach a i tak nie byłam wstanie wszystkiego przerobić. Uświadomiłam wszystkich, że od jutra mnie nie ma. Idę na macierzyński. Niby wiedzą, niby słyszą co do nich mówię a zachowują się jak bym do nich po chińsku mówiła ;-D

20 lutego 2019, 20:59

22 STYCZEŃ - 20 dzień po odnalezieniu SYNKA

Średnio spaliśmy w nocy, podekscytowanie i emocje dawały o sobie znać. Wyjechaliśmy z domu o 7 rano, po co? Nie mam pojęcia . Do sądu jedzie się 40-50 min. Czekaliśmy pod salą ponad godzinę. Dołączyła do nas opiekunka prawna Adasia. Okazało się że synu nasz jest w placówce, został wypisany ze szpitala. Opiekunka nie była pewna czy w sobotę a może w niedzielę. Dla mnie ich podejście to szok. "Zgubili" by dziecko to nie jestem pewna że ktoś by się zorientował. Pierwszy raz byliśmy w sądzie, sala rozpraw zrobiła na mnie wrażenie. Sędzina wydała mi się zołzą, nie była specjalnie miła. Oprócz niej były jeszcze 2 kobiety, starsze - ławniczki. Siedziały obok sędziny. Nie odzywały się, nie zadawały pytań. Sędzina zapytała czy podtrzymujemy swój wniosek. Potem kazała trochę powiedzieć, dlaczego chcemy adoptować Adasia. Dlaczego nie mamy swoich dzieci. Jak długo się leczyliśmy. Czy jesteśmy gotowi. Czy zdajemy sobie sprawę z tego co nas czeka. Czy jesteśmy gotowi. Co mamy dla Adasia przygotowane. Co nasi bliscy na Adasia i adopcję. Czy będzie komu nam pomóc. Marcina zapytała co on na to wszystko. Czy ja go nie zmuszam do adopcji. A może go poprosiłam i on się zgodził dla mnie. Marcin powiedział że nie i że to nasza wspólna przemyślana decyzja. Potem przepytała opiekunkę. I tego momentu bałam się najbardziej. Przecież my Adasia widzieliśmy tylko 4 razy. Opiekunka trochę koloryzowała, nie koniecznie odpowiadała na pytania. Po prostu mówiła. Po przepytaniu nas sędzina zwróciła się do nas, że teraz opuścimy salę i poczekamy chwilę a ona i obecne panie się zastanowią. Ponieważ jest to trudna decyzja i bardzo ważna. Czekaliśmy z 10 min a w tym czasie 3 osoby decydowały o naszym dalszym życiu. My, ja i Marcin byliśmy tego świadomi a Adaś nie miał o niczym pojęcia. Trzy osoby właśnie zmieniały mu życie na zawsze. Po powrocie na salę usłyszeliśmy że możemy Adasia zabrać do domu!!!!!!!!!!!!! :-D :-D :-D Termin kolejnej rozprawy został nam wyznaczony na 16 kwiecień, tego dnia mam nadzieję staniemy się prawnie rodziną a nasz syn urodzi się ponownie. CDN......

21 lutego 2019, 09:58

Od razu z sądu pojechaliśmy do placówki. Bałam sie reakcji Synka, nie widzieliśmy się dwa tygodnie. A teraz jechaliśmy po niego by zabrać go do domu. Adaś jak nas zobaczył bardzo się ucieszył, ogromny uśmiech zawitał na jego buzi. Nigdy tego nie zapomnę. Wychowawczyni powiedziała, że od rana jest inny, radosny, jakby przeczuwał, że coś się zmienia. Faktycznie był jakiś radosny. Trochę nam tam zeszło. Najpierw rozmowa z pielęgniarką. Dostaliśmy rozpiskę jakie leki powinien przyjmować, zalecenia poszpitalne, witaminy itp. Oczywiście żadnej dokumentacji medycznej oprócz książeczki zdrowia nie dostaliśmy. Potem rozmowa z dyżurującą wychowawczynią o jego zwyczajach w ciągu dnia, spanie, przebieranie, jedzenie. Zbliżała się pora obiadu więc mieliśmy spotkanie z panią kucharką :-D Instrukcje jak robić zupy, z czego, czym przyprawiać, ile powinien zjadać i jak (łyżeczką). Dostaliśmy nawet zupę na wynos w słoiku. Było to bardzo miłe i zabawne zarazem jak pani kucharka szukała jakiegoś słoika. Minę miała jakby uważała że będziemy Syna głodzić. Na koniec dostaliśmy reklamówkę ubrań, nowych, ładnych z metkami. Do tego wszystkiego Adaś otrzymał dwie nowe zabawki, nierozpakowane. Jedna to jego prezent gwiazdkowy a drugi prezent urodzinowy. Długo się panie z nami żegnały, zeszły się wszystkie. Ja bym nie mogła pracować w takiej placówce. Człowiek choćby nie chciał to przecież w jakiś sposób związuje się emocjonalnie z tymi dziećmi..... Widziałam radość w oczach tych kobiet ale też łzy....
Opuszczając placówkę rozpoczęło się nasze wspólne życie........
Zanim dotarliśmy do domu zajechaliśmy do teściów i moich rodziców. Emocje były ogromne po jednej i drugiej stronie. Dziadkowie byli zachwyceni, lepszego prezentu na Dzień Dziadka nie mogli sobie wymarzyć.
Jak w końcu wróciliśmy do domu to zwiedziliśmy mieszkanie, wszystko pokazaliśmy Synowi, co gdzie jest. Jego pokój, zabawki, łóżeczko...... Korzystaliśmy z instrukcji o której powinien mieć drzemki, zjeść kolację, pójść spać. I tak zakończyliśmy ten dzień. SZCZĘŚLIWI :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D :-D
22 stycznia narodziła się NASZA RODZINA

28 lutego 2019, 21:28

04 LUTY - 14 dzień wspólnego życia

Pierwsze dwa tygodnie to koszmar. Nie spodziewałam się że będzie tak źle, nie byłam na to przygotowana. Zostałam sama w domu z dzieckiem. Zamknięta sam na sam przez dwa tygodnie byłam pewna, że oszaleję. Marcin poszedł do pracy ponieważ okazało się że na urlop ojcowski może iść dopiero po pełnej adopcji czyli w naszym przypadku dopiero w kwietniu. Na kursie mówiono nam coś zupełnie innego. Nic nie wiedziałam, co robić, jak robić, dlaczego On płacze, co chce? Płakałam razem z nim... Nabawiłam sie jakiejś depresji po adopcyjnej, nie mogłam sobie poradzić , z sobą, emocjami, zmęczeniem, nie wyspaniem, Synem. Na dodatek Adaś 3 dni po zamieszkaniu z nami zachorował. Dostał wysokiej gorączki , nie wiedziałam co robić. U lekarza okazało się , że ma zapalenie oskrzeli. Byłam przerażona, bałam się , że trafimy do szpitala. Co drugi dzień chodziliśmy na kontrol. Doszły dodatkowe obowiązki podawanie leków, inhalacje, wziewy. Ponieważ był chory to i marudny. W Marcinie też nie miałam wsparcia. Nie spał z nami w sypialni, nie wstawał do Adasia w nocy. Zostawił mnie samą..... W końcu nie wytrzymałam, wszystko we mnie pękło. Płakałam non stop. Powiedziałam na głos , że nie daję już rady, nie mam siły. Najpierw usłyszała mój krzyk o pomoc mama, potem bratowa, kolejnie teściowa na końcu Marcin. Otrzymałam pomoc, mama z bratową przychodziły do nas pomagać mi przy Adasiu, bawiły się z nim, pilnowały jak ogarniałam siebie i dom, chodziły z nami do lekarza. Marcin też pomału zaczął się angażować....

28 lutego 2019, 21:52

07 LUTY - 17 dzień wspólnego życia

1 URODZINY ADASIA
07 lutego 2018 roku wspaniała kobieta wydała na świat Naszego Synka. Urodził się w 36 tygodniu ciąży, waga 2460 długi 50 cm. Urodził się dla Nas, by spędzić z nami swoje życie. Byśmy mogli przekazać mu swoje wartości, pokazać świat, obdarzyć miłością. Urodził się by dać nam szczęście. Do końca życia będę wdzięczna Jego biologicznej mamie, że miała odwagę Go urodzić. Za jej starania by urodził się zdrowy, za szansę którą mu dała.
Adaś nie był świadomy tego dnia, choć starałam się by był on wyjątkowy. Imprezę przełożyliśmy na sobotę 09 lutego....

1 marca 2019, 21:17

09 LUTY - 19 dzień wspólnego życia

Od rana szykowaliśmy przyjęcie urodzinowe Adasia. Mama z tatą ogarniali dom, szykowali obiad a Syn szalał jak co dzień tylko co chwile sprawdzał co robimy. Cały dom ozdobiliśmy balonami (wiszą do tej pory ;-D). Goście pomału zaczęli się schodzić, przyszli moi rodzice, mama Marcina i mój brat z bratową. Nie chcieliśmy zapraszać więcej gości, żeby Adaś się nie przestraszył. Po raz pierwszy mieliśmy tylu gości w domu, Adaś był trochę nie ufny, nie rozumiał co się dzieje. Był piękny i przepyszny tort zamówiony przez dziadka B, świeczka, prezenty i oczywiście sto lat. Było uroczo i spokojnie. Mamy mnóstwo zdjęć na pamiątkę. Pierwsze urodzinki odhaczone, jeszcze dużo przed nami.

3 marca 2019, 20:54

Dziękuję Dziewczyny za słowa wsparcia i otuchy. Nie sądziłam że moje wypociny są tak emocjonalne, cieszę się że dostarczam Wam wzruszeń.
Adaśko dziękuje Ciociom za życzenia >3 >3 >3

5 marca 2019, 22:04

05 MARZEC - 43 dzień wspólnego życia

Początki były trudne jednak to już za nami. Tata zaczął się angażować, pomagać mamie. Ustaliliśmy "grafik" co drugą noc kto inny wstaje do Adasia. Adam pije mleko dwa razy w noc. Było już kilka dni że pił tylko raz jednak wróciliśmy do 2 butli. Mamy z synem swój rytm dnia. Wstajemy ok 7, Młody kręci się i jęczy już od 6 a mama robi co chwila "ćsi" i tak przeciągamy do 7 - 7.30 :-D Potem obowiązkowe zwiedzanie domu na rękach mamy, na szczęście już co raz krótsze. Adaś szybko orientuje się gdzie jest i chce do swojego pokoju do zabawek. Mama się ubiera i ogarnia trochę (bardzo trochę) a potem Adasia mama ubiera. Je Synu śniadanie kasze łyżeczką, z reguły przy śniadaniu robi kupę ;-D więc trza się przebrać i do zabawy. Babcia przychodzi ok 9 ponieważ nasz piesek chce na dwór. Jak już wszyscy są po porannej toalecie, babcia bawi się z wnukiem a mama robi co się da (obiad, pranie, sprzątanie..... co zdąży). Babcia pozwala wnusiowi na wiele żeby nie napisać że na wszystko. A i jak by mogła to owinęła by go folią bąbelkową by się przypadkiem nie zadrapał :-D W zależności jak minęła noc pierwszą drzemkę mamy między 10 a 11. Śpimy różnie od 40 minut do 3 godzin. Jak pogoda jest ładna to idziemy na spacer i śpimy na świeżym powietrzu. Pierwsze spacery były trudne ponieważ Adam nie wiedział o co chodzi. Jak wsadzałam go do wózka to był jak sparaliżowany. Teraz lubi spacery, rozgląda się jest ciekawy wszystkiego. Po drzemce bawimy się, rozrabiamy, szalejemy. Około 13 jemy obiad. Gotujemy na zmianę, Adaś lubi próbować różne rzeczy, robi przy tym tak kosmiczne miny :-D :-D :-D niczego jednak nie wypluwa. Chwila moment i po 14 wraca tata do domu. Mama z tatą jedzą obiad i tata przejmuje Syna. Podwieczorek mamy ok 16 jemy owoce, jogurt, co nam wpadnie w ręce. I kolejna drzemka max 1,5 godziny. Jak Synu wstanie to bawimy się w jego pokoju. Mama z reguły siada w fotelu i czyta bajki. Na razie zainteresowania bajkami nie ma żadnego a przynajmniej jak jakieś jest to Adaś skrzętnie je ukrywa przed mamą hi hi hi. Po bajkach jemy kolację z reguły kasza i coś, myjemy się i idziemy spać. i tak mijają nam dni.
Odkąd Adaś jest z nami odwiedzamy lekarzy na wizyty kontrolne. Byliśmy w poradni około porodowej wszystko dobrze, jednak pani nie podoba się, że Adaś nie mówi jeszcze. Mamy się pokazać za pół roku. U okulisty też wszystko dobrze, ale wizyta za rok. Odwiedziliśmy też audiologa. Przez swoje wcześniactwo powinien mieć wykonane badanie słuchu abr. Na wizycie lekarka stwierdziła że Adam nie dosłyszy , my nic takiego nie zauważyliśmy. Kazała zrobić badanie abr następnego dnia. A więc kazano nam go obudzić o 2 w nocy, nie dać mu spać do 8 i zjawić się w szpitalu na badaniu. Niestety Adaś nie zasnął podczas badania i wszystko cały nasz trud poszedł na marne. Wyznaczono nam nowy termin na 18 kwietnia. Trochę się martwię tym jego słuchem a najbardziej tym że badanie nie zostało zrobione. Naszym zdaniem nie ma w tym szpitalu warunków do wykonania takiego badania. Pokój znajduje się przy korytarzu gdzie są rehabilitacje dla dzieci. Dzieciaki biegają krzyczą, dorośli trzaskają drzwiami. I jak takie szkraby mają zasnąć w takich warunkach? Jeszcze po zaśnięciu trzeba położyć dziecko na kozetce. Jak dla mnie paranoja. Tylko go kładliśmy, pielęgniarka podchodziła a On oczy jak 5zł. Stwierdziliśmy z Marcinem że spróbujemy w kwietniu jeszcze raz. Bedzie z nami dłużej może poczuje się bezpieczniej i się uda. Jak nie to wykonamy badanie prywatnie w domu. Nie możemy tego zaniedbać. Czeka nas jeszcze wizyta u kardiologa ale to na koniec marca. Najbardziej mnie denerwuje, że jesteśmy zależni od placówki. Na wizytach zawsze jest ktoś od nich. Jego opiekunka prawna potrafi zadzwonić i powiedzieć, że jutro mamy wizytę. Musimy się im tłumaczyć, no nic aby do 16 kwietnia, po rozprawie będziemy sami o wszystkim decydować. Jak poznaliśmy Syna to ledwo się przemieszczał. Mama zrobiła rozeznanie i zapialiśmy się na rehabilitację prywatnie oczywiście. Jeździmy raz w tygodniu. Aktualnie łobuz już staje przy meblach a babcię wytresował by go prowadzała za ręce. Rehabilitantka twierdzi że wszystko jego mowa, ruch, wybudzanie w nocy, nerwy jest ze sobą powiązane. Wszystko da się wypracować tylko potrzebujemy czasu ( i oczywiście pieniędzy). Na razie dziadek funduje wnukowi "w-f". Potem damy radę, pieniądze muszą się znaleźć. Zrobimy wszystko co w naszej mocy by Adaś nadrobił braki. Damy mu szansę na właściwy rozwój. Od paru dni bolą go zęby, ma opuchnięte dziąsła, nie chce przez to jeść, jest niespokojny i marudny. Mama przekopała cały internet w poszukiwaniu ulgi dla Syna. Staramy się by jak najmniej bolało. Wróciliśmy do jedzenia papek by nie podrażniać dziąseł. Męczymy się wszyscy. Może za parę dni wszystko minie. Pogoda się popsuła to i spacery odpadają i tak kisimy się w domu.
Dzisiaj mogę trochę napisać, bo to tata wstaje w nocy ;-D

21 marca 2019, 21:14

21 MARZEC - 59 dzień wspólnego życia

Minione dwa tygodnie były super, jesteśmy zdrowi. Odwiedzili nas znajomi z kursu ze swoją 10 miesięczną córeczką tzn moją synową ;-D Pierwsze spotkanie naszych dzieci to ciekawe doświadczenie. Adaś był trochę nie swój, że ktoś tak mały jak on jest w naszym domu. Słodko było na nich patrzeć. Synowa okazała się stanowcza, jak tylko Adam próbował zabrać jej klocka złapała go za kark i przycisnęła do podłogi :-D :-D :-D Od razu było widać kto będzie rządził w ich związku :-D :-D :-D Dostaliśmy mnóstwo prezentów od naszych gości, super ubranka i zabawkę. Wizyta znajomych rozpoczęła u nas tydzień prezentów. Moje koleżanki z pracy przysłały zaproszenie dla Adasia by przyszedł z mamą do jej pracy i odebrał od nich prezenty. Adaś dostał super samochód znanej firmy podobno nie do zniszczenia, to się jeszcze okaże :-D Synu jest zdolny bardzo :-D Dostał też rowerek biegowy, super-ekstra pomarańczowy. Oczywiście to nie jest prezent na ten sezon, ale spokojnie przyjdzie i na niego czas... Moja kierowniczka dała Adasiowi oddzielny prezent. Interaktywnego misia, jesteśmy z Marcinem zachwyceni. Miś oprócz standardowego śpiewania, melodyjek, opowiada mądre bajki a przede wszystkim uczy numerów alarmowych. Gdzie zadzwonić by uzyskać pomoc. Opowiada o zagrożeniach np że nie można wkładać paluchów do kontaktów. Nigdy nie podobały mi się takie misie jednak tym jestem zachwycona. Adaś nie podziela na razie entuzjazmu rodziców :-D Wczoraj mieliśmy "kontrol" z OA. Oczywiście u nas ne może być normalnie więc nie było psycholożki która się zapowiedziała. Przyjechała inna i do tego z koleżanką pedagog która prowadziła z nami kurs. Tylko u nas takie atrakcje :-D Spotkanie było miłe, siedziały 2,5 godziny. Głównie pytały o wszystko, jak wygląda nasz dzień, co po kolei robimy, co Adam je ile je, kiedy i jak długo śpi. Wszystko z najmniejszymi szczegółami. Kazały opowiedzieć każdy dzień po kolei. Robiły skrupulatnie notatki. Powiedziały że będą jeszcze dzwonić jak by czegoś nie dopytały. Nic przed nimi nie ukrywałam, powiedziałam wszystko o mojej depresji i strasznych 2 pierwszych tygodniach. Odebrały to bardzo dobrze. Na koniec stwierdziły że spisaliśmy się na 6 z +. Ze spotkania spożądzą raport do sądu. Zadały nam też pytanie czy chcemy inne dziecko??? Do tej pory nie wierzę jak mogły się o to zapytać. Nie chcemy innego dziecka, chcę tylko naszego Synka - Adama. Jutro jest 22 marca, jutro mija 2 miesiące odkąd jesteśmy razem. To były trudne 2 miesiące,codziennie się siebie uczymy. Jednak nawet jak jestem mega zmęczona to spojrzę w ogromne oczy Adama i wiem że właśnie na niego czekałam 10 długich lat. Nie zamieniła bym Jego na żadne inne dziecko bo to On jest moim dzieckiem, wymarzonym synkiem, moim czortem, diabłem tasmańskim ;-D Jestem mega szczęśliwa >3 >3 >3

1 kwietnia 2019, 14:25

01 KWIECIEŃ - 70 dzień wspólnego życia
Jesteśmy zmęczeni, od ostatniego wpisu walczymy z gorączka, wysypką, wychodzącymi zębami, zapaleniem jamy ustnej i brakiem apetytu. Adaś cierpi a my robimy wszystko co w naszej mocy by go nie bolało. Lekarka kazała zrobić morfologię , która jest zła. Wyniki mogą być skutkiem tych wszystkich dolegliwości lub Adam ma anemię. Mam za swoje, ja nie mogę się cieszyć i jeszcze się tym chwalić bo zaraz dostaję po du..... Od wczoraj praktycznie nic nie jadł... ehh życie :/
‹‹ 3 4 5 6 7