X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania Wszystko sie jakos ulozy
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››

20 marca 2014, 07:16

życie jest małą ściemniarą,
Francą wróblicą, cwaniarą
plącze nam nogi i mówi idź..

Tekst z piosenki ktora bardzo pasuje...ale wiecie co!!! podnosze sie!!!koniec z uzalaniem sie z dolowaniem!! na przekór wszytkiemu bede walczyc
Pierdol sie zycie!!! dam sobie z toba rade !!! dzisiaj jestem zla na siebie za to ze tak sie podlamalam... bede walczyc z calych sil do konca zycia!!! nie poddam sie a co :D BEDE SZCZESLIWA MAMA czy to sie komus podoba czy nie!!!

20 marca 2014, 19:46

Kochane odebralam swoje wyniki wszytkie robilam 14go dnia cyklu: (gin-endo mowil ze to niema roznicy) i tak:

-testosteron wolny: 4.35 pg/ml

owulacja ( 0 - 4,1 )
menopauza ( 0,1 - 1,7 )
doustne srodki antykoncepcyjne ( 0,3 - 2 )

-Androstendion: 2,432 ng/ml

faza folikularna ( 0,75 - 3,1 )
faza lutealna ( 0,94 - 3,2 )

- 17-OH progesteron (s): 2,934 ng/ml
faza pecherzykowa ( 0,2 - 1,3 )
faza lutealna ( 1 - 4,5 )
menopauza ( 0,2 - 0,9 )

-Poziom TSH (s): 7,68 µIU/ml
[0.27 - 4.2]

- DHEA-S 370,4 µg/dl
10 - 14 lat ( 22,9 - 280 )
15 - 19 lat ( 65,1 - 368 )
20 - 24 lat ( 148 - 407 )
25 - 34 lat ( 98,8 - 340 )
35 - 44 lat ( 60,9 - 337 )
45 - 54 lat ( 35,4 - 256 )
55 - 64 lat ( 18,9 - 205 )
65 - 74 lat ( 9,4 - 246 )
> 75 lat ( 12 - 154 )

-Prolaktyna (s): 15,43 ng/ml
[4.79 - 23.3]

28 marca 2014, 11:24

AAAA juz sama nie wiem czy wierzyc czy nie...masakra jakas...juz chyba bym wolala miec nizsza temp...albo cykl bezowulacyjny...no bo jak to teraz mozeliwe?? przeciez nie jest mozliwe ze jestem w ciazy...wiatropylna nie jestem przeciez...nie ma <3 w okolicach owu a wiem ze wtedy byla bo czulam jajcora test pozytywny skok temki...pffff nie jest mozliwe ze zaszalam bo mamy tak zle wyniki...i moje wysokie dosyc tsh...rozum mowi mi ze niema szans serce liczy na cud...juz sie nakrecilam...liczylam ze dzisiaj bedzie nizsza temp...jak jutro bedzie taka wysoka to zwariuje...no ja cie krece....nie wiem sama co o tym wszytkim myslec... jak dopuszcze ta nadzieje to potem bede plakala...co zrobic zeby o tym nie myslec? moze nie zmierze jutro temp?? ale chyba wtedy bedzie jeszcze gorzej...no jak nie urok to sraczka...a tak poza tym to chyba jestem jedyna osoba na forum ktora nie cieszy sie z tak wysokiej temp...z reszta pierwszy raz w zyciu tak wysoka...

1 kwietnia 2014, 09:07

Mimo negatywnego testu mam dobry humor. Duzo ostatnio myslalam o swojej sytuacji...chyba tak mialo byc ze nie bedziemy mieli wlasnych dzieci...moze zostalismy stworzeni po to zeby jakiemus dzieciatku dac milosc moze adopcja to wlasnie nasze przeznaczenie? nie jestem rozzalona ani smutna ale potrzebuje sily do walki o dziecko adopcyjne..nie wiem jak zareaguje moje otoczenie...mimo ze mam wspaniala rodzine nie wiem czy zrozumieja...musze ich na to przygotowac i siebie tez ale w takim razie jak kolwiek to zabrzmi poczekamy...Splacimy dlugi(choc mysle ze to potrwa jakies 2-3 lata bez wiekszych wyzeczen wiec nie jest zle) zaczniemy zyc dla siebie... doprowadzimy leczenie meza nogi do konca a raczej do stanu w ktorym nie bedzie juz na niego pomyslu...spelnimy sie zawodowo...moze jakies podroze...moze jakies odchudzanko dla mnie zebym poczula sie bardziej atrakcyjna i otwarta na ludzi bo nie powiem mam duzo kompleksow i z gory zakladam ze jak mnie ktos poznaje to ocenia mnie przez pryzmat wygladu i wagi...mam niska samoocene moze czas nad tym popracowac? zeby byc lepsza mama w przyszlosci?

Bede na ovu bo sie uzaleznilam od Dziewczyn od tej atmosfery bede prowadzila wykres tylko dla siebie ale juz nie zamierzam sie stresowac ze dni plodne to musze <3 odpuszczam bede sie kochala wtedy jak mi sie bedzie chcialo no ewentualnie jak bedzie sie chcialo mezowi ;)

Jestem pełna nadzieii i wiary ze bedzie dobrze :D

7 kwietnia 2014, 21:50

Jestem po wizycie...nie wiem co o tym wszytkim myslec....powiedzial ze wyniki bardzo zle i ze jakby z tych 0.5mln wszytkie byly ruchliwe to da sie z tym cos zrobic ale tutaj mamy wiekszy problem...dal dwa leki dla Pawla powiedzial ze trzeba zrobic tak zeby pobudzic jego jaderka do pracy...i po 3ch msc zobaczymy co dalej...powiedzial ze narazie nie stawia wyrokow bo nie takie cuda widzial...nie wiem co dalej...juz swoje zalamanie przeszlam teraz wiemy ze trzeba walczyc i powalczymy przez te 3 msc potem zobaczymy...wspominal ze nawet jak sie poprawia to i tak chyba jedynym wyjsciem bedzie in vitro i to naklowajac jadra...hmmmm nie wiem co o tym wszytkim myslec...

27 kwietnia 2014, 12:51

Bylam na weselu bylo pieknie podniosle wzruszajaco...zabawa przednia...ale jak to na weselach wychodzi sie czasem na dwor...usiedlismy na krzeselkach, niedaleko oczka wodnego, z sali slychac bylo muzyke a niedaleko od nas na plac zabaw bawily sie dzieci...tak jakos mi sie smutno zrobilo...ale jak popatrzylam na Pawla wiedzialam ze to jest facet mojego zycia i nie zamienilabym go na zadnego innego...chociaz jest bardzo ciezko jak widze te wszytkie tanczace pary takie wtulone w siebie, spacerujace, jak slysze ze jada w gory pochodzic pozwiedzac....zal ze nigdy tego nie doswiadcze...nie pojde z nim na space trzymajac sie za reke....takie male rzeczy a czasami tak bardzo wazne...ale wczoraj mimo wszytkich problemow i tej ciaglej drogi pod gorke-jestem z nim szczesliwa :D KOCHAM GO z całego serca...

7 maja 2014, 22:11

hmmm boje sie jutra...jedziemy z mezem do Piekar slaskich na konsultacje ale po dzisiejszych wynikach TK nie bedzie ciekawie...najprawdopodobniej bedzie mial operacje wyciecia kosci...potem rekonstrukcja...hmmm zobaczymy ale sie strasznie boje...

14 maja 2014, 19:58

jestem wsciekła na meza....wiedzialam ze leczenie jego nogi predzej czy pozniej bedzie oznaczalo silne antybiotyki ale myslalam ze zdazymy chociaz kuracje o plemniczki...chcialam zobaczyc czy jest szansa...tak trzymalam sie tej iskierki nadzieii...a moj to wszytko zaprzepascil...zmarnowal bo nie pomyslal...Lekarz chirurg przepisal mu silne antybiotyki na 10 dni w zastrzykach...wzial dzisiaj juz pierwszy...nie powiedzial lekarzowi ze ma inna kuracje i walczymy o plemniczki...powiedzial ze zapomnial o tym!!! to mnie wkurzylo najbadziej...a mog spokojnie powiedziec lekarzowi jaka mamy syt i ze antybioteyk wezmie za 1,5 msc...zdazylby idealnie do terminu operacji...a tak musimy przerwac walke i liczyc tylko i wylacznie na cud bo bez plemnikow to szans nie mamy zadnych...jestem zla smutna zrezygnowana wsciekla....wystarczyloby jakby sie odezwal...jakby wspomnial o tym ze sie stramy ze chce wziac antybiotyk za 1,5 msc...ale wypadlo mu to z glowy zapomnial...ja o tymz mysle 24 godz na dobe a on o tym zapomnial??!! jak to mozliwe... :( Tak wiec konczymy walke o plemniczki a tym samym walke o zostanie mama...mam do niego zal...wiedzial jak bardzo pragne dziecka jak zalezy mi na tym zebysmy powalczyli...a on zapomnial a z drugiej strony chce zeby mu sie ta noga zagoila...zeby operacja sie udala...oj ciezko mi bardzo mi ciezko co jeszcze mnie czeka w zyciu? wiem ze po operacji tez bedzie bral jakies antybiotyki wiec starania o dziecko odkaldamy na minimum 2 lata ale czy wtedy nie bede za stara na walke o dziecko?
Jak on mogl zapomniec...

12 czerwca 2014, 23:29

Nic nie wiesz o wychowaniu dzieci...nie mozesz sie na ten temat wypowiadac...zrob se swoje dziecko wtedy pogadamy...nie badz taka madra bo nie masz dzieci wiec gowno wiesz...nie przebywasz z nimi 24 godz na dobe...nie madruj bo pewnie nie bylabys lepsza matka od niej...

zabolalo...racuje z dziecmi z powolania wiele razy zajmowalam sie jego dziecmi...on z nimi przebywa mniej niz ja a takie rzeczy mi gada...nie znasz sie...gowno wiesz bedac z dziecmi 4 godziny dziennie...

Gowno wie on nie ja!!! to ze mam samochod nie znaczy ze znam sie na mechanice tak samo to ze on ma dzieci nie znaczy ze dobrze je wychowuje!!! a zwroc mu uwage!!!! od razu zero szacunku zaczyna traktowac cie jak szmate jak scierwo...w takich chwilach nienawidze mojego brata!!! facet a zero szacunku do kobiety na dodatek siostry!!!
Niby w porzadku ale jak juz zaczyna sie z toba klocic to brakuje mu argumentow i wyzywa poniza itd...a mnie tak latw zranic...niby jestem twarda ale tak biore sobie do serca to co wszycy o mnie mysla i mowia...
Resztki poczucia wlasnej wartosci znikaja...chowaja sie baaardzo gleboko a mija wiele czasu zanim cokolwiek sie z tamtad wygrzebie...ahhhh nie mam sily najchetniej bym uciekla zostawila wszytko i wszytkich...tak sie bilam z myslami zeby pojsc dalej na tych kijach zeby juz nie wracac....a kiedy juz musialam zawrocic ciezko mi byly isc co chwile sie ogladalam zagladalam z tesknota na to zycie ktore czekaloby mnie jakbym uciekla...i pojawily sie wyrzuty sumienia!! przeciez nie moge zostawic wszytkiego...nie moge byc egoistka jestem potrzebna mezowi...czasami wydaje mi sie ze jestem mu potrzebna ale jakby mogl mnie kims zastapic to nie zatesknil by za mna...moze nawet nikt by nie zauwazyl ze mnie niema? ze ucieklam? aj jakie to zycie jest ciezkie...
Miedzy nami sie uklada i to bardzo dobrze ale tak mi ostatnio teskno za czasem jak nie mialam tyle na glowie...tylu problemow innych ludzi...chcialabym umiec byc egoistka i pomyslec o swoich potrzebach...nie umiem zawsze zanim cos zrobie zastanawiam sie czy moze bedzie to odpowiadalo pawlowi i innym. Jego szczescie liczy sie dla mnie najbardziej...chcialabym byc dla kogos tak wazna jak on dla mnie...dlatego tak bardzo bym chciala byc mama...wiem ze wtedy bylabym kochana bezwarunkowo...czy jestem gruba czy nie bo mama to mama najpiekniejsza i najukochansza!!! Wiem ze dla Pawla jestem najwazniejsza ale chcialabym to poczuc duzo czesciej niz mi to okzuje!!!
To sie rozpisalam :/

13 czerwca 2014, 11:02

Kurcze od kilku dni nie mysle o czym innym jak tylko o tym tacie co zapomnial o dziecku w aucie i poszedl do pracy....dziecko zmarlo bo za goraco...ragedia...tym bardziej ze stalo sie to tak blisko tym bardziej ze to znajomi moich znajomych....kurcze...tragedia...myslalam ze na forum pojawi sie ten temat...ale z drugiej strony jest to bardzo ciezki temat i dla nas starajacych sie jest to niewyobrazalne!!!!!!

17 czerwca 2014, 22:20

hmmmm ciezko mi.... Pawel mnie nie wspiera...brakuje mi u niego myslenia o mnie...prosilam go dzisiaj o pomoc mial doslownie dwa kroki a dokladnie musial zejsc z kanapy i siasc na dywan zeby przytrzymac mi rure ale zamiast mi pomoc powiedzial daj...a ja sie wkurzylam bo sam by tego nie zrobil bo nieporeczne to bylo dlatego potrzeboalam pomocy...byloby zaraz przynies to potrzebuje tego...poprosilam o pomoc o przytrzymanie rury a on mnie olal...ogladal mecz przeciez...nawrzeszczalam na niego ze ma mi pomoc a on swoje...mam juz go dosyc...sama musze sobie radzic w roznych sytuacjach...jestem dla niego tylko sprzataczka praczka osoba co mu wszytko poda i ktora go wyreczy we wszytkim ktora wyniesie smieci ktora poda mu piwko do reki w czasie meczu i zniknie...zaczal ciknac nam brodzik to co on zrobil?? wsadzil szmate pod zeby nie cieklo... wczesnej rozwalila sie sluchawka prysznicowa to co zrobil? odkrecil sluchawke i jest bez...czeka az ja wszytko zrobie...kurzce siedzi caly dzien w domu i nawet nie poodkurza...mimo ze rano mowilam ze bede musiala odkurzyc jak wroce bo juz mnie wkurza podloga...myslalam ze sie domysli ze bede zmeczona i sprzatnie ale gdzie tam...
Ciezko mi...bo nie dosc ze ze wszystkimi prawacmi jestem sama to jeszcze nie docenia tego co ma...nie czuje ze mnie kocha...jest ze mna bo nie znajdzie drugiej takiej glupiej ktora zrobi z siebie sluzaca...
Na chwile obecna jestem pewna ze jestem mu obojetna...ze jakby na horyzoncie pojawila sie kobieta ktora by sie nim zainteresowala odstawilby mnie bez problemu...jak ja przegrywam z glupim tv...dla niego liczy sie on a na drugim miejscu jest TV potem jest tv a kolejne miejsce ma tv...ja jestem gdzies na szarym koncu...
czuje sie zle jest mi ciezko...ciezko mi nianczyc starego chlopa...on zachowuje sie jak dziecko normalnie...a wzamian nie daje nic tylko sie nad soba uzala...ze jest do nieczego ze jak zwykle wszytko psuje...i tym wzbudza u mnie poczucie winy ze wymagam od niego czegokolwiek...i kolko sie zamyka...on o mnie nie mysli a ja bym mu nieba uchylila...tyle lat juz mu pomagam a on nie potrafi okazac mi tego co do mnie czuje...no chyba ze okazuje ze nic dla niego nie znacze...

29 czerwca 2014, 19:40

Dzisiaj jest juz lepiej...przeczekalam i w sumie bardzo sie ciesze ze nie nagadalam mu nic bo napewno powiedzialabym cos czego bym zalowala...Pawel nawet akby czytal mi w myslach i tak ladnie sie do mnie zwracal przy sasiadce:D dzisiaj tez bronil mnie przed moim rodzenstwem ktore uwielbia mi dokuczac...a ja glupia sie wszytkim przejmuje ale zawze tak bylo....mam ich w nosie nie bede sie tym przejmowala...najwazniejsze ze miedzy nami jest lepiej a mysle ze bedzie jeszcze lepiej...postanwilam starac sie o nasz zwiazek w koncu go bardzo kocham i nie wyobrazam sobie zycia bez niego takze postanowilam ze nie bede sie czepiala o duperele postaram sie byc dla niego lepsza:D

15 lipca 2014, 20:57

37 dzien cyklu...czyzby znowu mial byc tasiemiec?? hmmmm albo to palmienie to byl okres ale jesli tak to strasznie skapy...nawet podpaski ni uzywalam tylko wkladke...pierwszy raz w zyciu...moze spowodowane wzmozona aktywnoscia fizyczna...w sumie od miesiaca chodze n kijki...nie wiem...mam kiepski dzien ale ze i tak staranka wstrzymane to az tak bardzo mi nie zalezy zeby bylo wszytkow w najlepszym porzadeczku ale martwi mnie ze w przyszlosci bede miala problemy, wtedy kiedy wznowimy starania to dojda problemy z moja miesiaczka...ah jak nie urok to sraczka...

26 lipca 2014, 10:01

hmmmm pawel sie przyznal ze jest zestresowany wyjazdem do szpitala ale zeby wcale nie mies ochoty?? hmmm a ja sie czuje odrzucona odepchnieta...mialam ochote na <3 robiam podejscie dwa razy a on zaczynal jakies bezsensowne tematy...ja sie do niego odbieram a ten mi wyjezdza z tematem rolet raz mu rano twardo powiedzialam ze mam ochote i niech sie na wieczor szykuje i bylo to powiedziane tak fajnie z humorem usmiechem...to na mnie nawarczal....poczulam sie strasznie....jakbym zebrala seks...nie mowie mu ze mam plodny sluz nie wspominam o dziecku a nawet nie myslalam o tym wtedy po prostu mialam ochote...my sie ostatnio tak malo kochamy...2 razy w miesiacu....to tak jakby wcale...i jak tu dac szanse tym slabym plemniczkom....ahhhhh...niby sie pogodzilam ze bedzie baaardzo ciezko zajsc w ciaze ale nie wiedzialam ze pawel w ogole nie bedzie chcial sie ze mna kochac...jest mi przykro...nie chodzi mi juz nawet o dziecko i starania tylko o to ze on nie chce...a kiedys nie dawal mi spokoju potrafil robic to codziennie i nie mial dosyc a teraz?? 2 razy w miesiacu???!!! brakuje mi go jego ciepla itd...myslalam ze minie czas mistrzostw i zajmie sie chociaz troszke mna a tu dalej nic...czuje ze juz go nie pociagam...a jak ja juz wyjde z inicjatywa i zostane odepchnieta to moje niskie poczucie wartosci spada do zera o ile nie jescze nizej...

29 lipca 2014, 22:12

Co jesli Pawel sie nie obudzi?? nawet nie chce o tym myslec...i mnie tam nie bedzie zeby pocalowac go zeby wiedzial ze jestem i mysle i jestem...co jesli sie nie obudzi....nie wybacze sobie tego...ze mnie tam niema...ale musze byc w pracy...ajjjjjj ciezko mi i jest do dupy

2 sierpnia 2014, 23:42

Dzisiaj doszłam do wniosku ze wszytkie nieszczescia jakie nas spotykaja są "po cos". Gdyby nie one nikt by nie docenial tego co ma...Ja tak narzekałam na Pawla a teraz tak mi go brakuje...tak mi jest ciezko bez niego.... ciezko sie spi samej...ciezko jest wracac do pustego domu gdzie do nikogo nie mozna sie odezwac...Dopiero teraz uswiadomilam sobie jak bardzo mi na nim zalezy jak bardzo go kocham :D
i tak mi szkoda ze tam sie meczy...tak daleko od domu...mimo ze jezdze do niego codziennie to szpital to nie tp samo co dom...mam tylko nadzieje ze to wszytko mu pomoze

4 sierpnia 2014, 14:38

Chyb na jakiś czas zniknę z forum i z naszego różowego facebooka...i tak nie bedziemy sie starać conajmniej do końca roku...nie bede usuwała konta bo moze kiedys jeszcze tu zajrze...ale jak mamy przerwe to nie bede nikomu zawracala glowy swoimi problemami skoro nie sa one ziwazane ze staraniami...Musze troche psychicznie odpoczać musze się czymś zając...
Także dziewczynki ktore sie straja POWODZENIA wam wszytkim trzymam za was kciuki. Buziaczki dla was kochane :D

3 września 2014, 20:09

hmmmmmmmm boje sie pisac bo nie chce sie bezsensownie nakrecac...nie chce ale i tak sie juz chyba nakrecilam strasznie...ale bede zawiodziona pewnie....kurcze nooooo.....

EDIT
i juz sie odkrecam widzialampoczatki plamienia, temp w dol wiec powolutku trzeba szykowac sie a nowy cykl no nic nie zrobie:)ale jest ok :D mimo wszytko

Wiadomość wyedytowana przez autora 4 września 2014, 06:58

18 września 2014, 20:41

Dzisiaj bardzo powaznie rozmawialam z mezem o adopcji...oboje teraz musimy to przemyslec wszytko...na dzien dzisiejszy jestesmy zdania ze po rozmowach z naszymi rodzinami (o staraniach nic nie wiedza jak do tej pory) po nowym roku przejedziemy sie do osrodka adopcyjnego i zaczniemy starania o adopcje...na dzien dzisiejszy jestesmy zdania ze pieniazki wydane na insemke albo na in vitro wolimy wydac na dzieciatko i dac mu nowy dom....to na dzien dzisiejszy ciekawe co bedzie jutro...

15 grudnia 2015, 19:46

Minelo sporo czasu...w sprawie dziecka nic sie nie zmienilo...dalej go niema w naszym zyciu...za to pjawily sie nowe chorobska Pawla nadcisnienie plucne astma i niekonczaca sprawa z noga...nie mam powoli sily...on rozdrazniony ja rozdrazniona...jest chlodno miedzy nami...rozmowy nic nie daja...ciche dni nic nie daja...klotnie tez nie...juz nie wiem co robic ilez mozna walczyc najpierw o zdrowie pozniej o malzenstwo pozniej dziecko pozniej znowu o malzenstwo i znowu o dziecko o prace i zas o zdtowie a teraz co znowu malzenstwo...nie mam sily prosic go o odrobine czulosci...spoczal na laurach juz mnie nie zdobywa juz nie pokazuje ze mu na mnie zalezy...nie ma ciepla...chyba juz wole sie klocic nic czekac na jego krok bo tego sie nie doczekam...achhh nie mam sily...nie wiem czy to dlatego ze mam dolka czy juz zobojetnialam...
1 2 3 4 5 ››