Francą wróblicą, cwaniarą
plącze nam nogi i mówi idź..
Tekst z piosenki ktora bardzo pasuje...ale wiecie co!!! podnosze sie!!!koniec z uzalaniem sie z dolowaniem!! na przekór wszytkiemu bede walczyc
Pierdol sie zycie!!! dam sobie z toba rade !!! dzisiaj jestem zla na siebie za to ze tak sie podlamalam... bede walczyc z calych sil do konca zycia!!! nie poddam sie a co
 BEDE SZCZESLIWA MAMA czy to sie komus podoba czy nie!!!
 BEDE SZCZESLIWA MAMA czy to sie komus podoba czy nie!!! 
            -testosteron wolny: 4.35 pg/ml
owulacja ( 0 - 4,1 )
menopauza ( 0,1 - 1,7 )
doustne srodki antykoncepcyjne ( 0,3 - 2 )
-Androstendion: 2,432 ng/ml
faza folikularna ( 0,75 - 3,1 )
faza lutealna ( 0,94 - 3,2 )
- 17-OH progesteron (s): 2,934 ng/ml
faza pecherzykowa ( 0,2 - 1,3 )
faza lutealna ( 1 - 4,5 )
menopauza ( 0,2 - 0,9 )
-Poziom TSH (s): 7,68 µIU/ml
[0.27 - 4.2]
- DHEA-S 370,4 µg/dl
10 - 14 lat ( 22,9 - 280 )
15 - 19 lat ( 65,1 - 368 )
20 - 24 lat ( 148 - 407 )
25 - 34 lat ( 98,8 - 340 )
35 - 44 lat ( 60,9 - 337 )
45 - 54 lat ( 35,4 - 256 )
55 - 64 lat ( 18,9 - 205 )
65 - 74 lat ( 9,4 - 246 )
> 75 lat ( 12 - 154 )
-Prolaktyna (s): 15,43 ng/ml
[4.79 - 23.3]
 w okolicach owu a wiem ze wtedy byla bo czulam jajcora test pozytywny skok temki...pffff nie jest mozliwe ze zaszalam bo mamy tak zle wyniki...i moje wysokie dosyc tsh...rozum mowi mi ze niema szans serce liczy na cud...juz sie nakrecilam...liczylam ze dzisiaj bedzie nizsza temp...jak jutro bedzie taka wysoka to zwariuje...no ja cie krece....nie wiem sama co o tym wszytkim myslec... jak dopuszcze ta nadzieje to potem bede plakala...co zrobic zeby o tym nie myslec? moze nie zmierze jutro temp?? ale chyba wtedy bedzie jeszcze gorzej...no jak nie urok to sraczka...a tak poza tym to chyba jestem jedyna osoba na forum ktora nie cieszy sie z tak wysokiej temp...z reszta pierwszy raz w zyciu tak wysoka...
 w okolicach owu a wiem ze wtedy byla bo czulam jajcora test pozytywny skok temki...pffff nie jest mozliwe ze zaszalam bo mamy tak zle wyniki...i moje wysokie dosyc tsh...rozum mowi mi ze niema szans serce liczy na cud...juz sie nakrecilam...liczylam ze dzisiaj bedzie nizsza temp...jak jutro bedzie taka wysoka to zwariuje...no ja cie krece....nie wiem sama co o tym wszytkim myslec... jak dopuszcze ta nadzieje to potem bede plakala...co zrobic zeby o tym nie myslec? moze nie zmierze jutro temp?? ale chyba wtedy bedzie jeszcze gorzej...no jak nie urok to sraczka...a tak poza tym to chyba jestem jedyna osoba na forum ktora nie cieszy sie z tak wysokiej temp...z reszta pierwszy raz w zyciu tak wysoka...
            Bede na ovu bo sie uzaleznilam od Dziewczyn od tej atmosfery bede prowadzila wykres tylko dla siebie ale juz nie zamierzam sie stresowac ze dni plodne to musze
 odpuszczam bede sie kochala wtedy jak mi sie bedzie chcialo no ewentualnie jak bedzie sie chcialo mezowi
 odpuszczam bede sie kochala wtedy jak mi sie bedzie chcialo no ewentualnie jak bedzie sie chcialo mezowi 
Jestem pełna nadzieii i wiary ze bedzie dobrze
 
             KOCHAM GO z całego serca...
 KOCHAM GO z całego serca...
             Tak wiec konczymy walke o plemniczki a tym samym walke o zostanie mama...mam do niego zal...wiedzial jak bardzo pragne dziecka jak zalezy mi na tym zebysmy powalczyli...a on zapomnial a z drugiej strony chce zeby mu sie ta noga zagoila...zeby operacja sie udala...oj ciezko mi bardzo mi ciezko co jeszcze mnie czeka w zyciu? wiem ze po operacji tez bedzie bral jakies antybiotyki wiec starania o dziecko odkaldamy na minimum 2 lata ale czy wtedy nie bede za stara na walke o dziecko?
 Tak wiec konczymy walke o plemniczki a tym samym walke o zostanie mama...mam do niego zal...wiedzial jak bardzo pragne dziecka jak zalezy mi na tym zebysmy powalczyli...a on zapomnial a z drugiej strony chce zeby mu sie ta noga zagoila...zeby operacja sie udala...oj ciezko mi bardzo mi ciezko co jeszcze mnie czeka w zyciu? wiem ze po operacji tez bedzie bral jakies antybiotyki wiec starania o dziecko odkaldamy na minimum 2 lata ale czy wtedy nie bede za stara na walke o dziecko?Jak on mogl zapomniec...
zabolalo...racuje z dziecmi z powolania wiele razy zajmowalam sie jego dziecmi...on z nimi przebywa mniej niz ja a takie rzeczy mi gada...nie znasz sie...gowno wiesz bedac z dziecmi 4 godziny dziennie...
Gowno wie on nie ja!!! to ze mam samochod nie znaczy ze znam sie na mechanice tak samo to ze on ma dzieci nie znaczy ze dobrze je wychowuje!!! a zwroc mu uwage!!!! od razu zero szacunku zaczyna traktowac cie jak szmate jak scierwo...w takich chwilach nienawidze mojego brata!!! facet a zero szacunku do kobiety na dodatek siostry!!!
Niby w porzadku ale jak juz zaczyna sie z toba klocic to brakuje mu argumentow i wyzywa poniza itd...a mnie tak latw zranic...niby jestem twarda ale tak biore sobie do serca to co wszycy o mnie mysla i mowia...
Resztki poczucia wlasnej wartosci znikaja...chowaja sie baaardzo gleboko a mija wiele czasu zanim cokolwiek sie z tamtad wygrzebie...ahhhh nie mam sily najchetniej bym uciekla zostawila wszytko i wszytkich...tak sie bilam z myslami zeby pojsc dalej na tych kijach zeby juz nie wracac....a kiedy juz musialam zawrocic ciezko mi byly isc co chwile sie ogladalam zagladalam z tesknota na to zycie ktore czekaloby mnie jakbym uciekla...i pojawily sie wyrzuty sumienia!! przeciez nie moge zostawic wszytkiego...nie moge byc egoistka jestem potrzebna mezowi...czasami wydaje mi sie ze jestem mu potrzebna ale jakby mogl mnie kims zastapic to nie zatesknil by za mna...moze nawet nikt by nie zauwazyl ze mnie niema? ze ucieklam? aj jakie to zycie jest ciezkie...
Miedzy nami sie uklada i to bardzo dobrze ale tak mi ostatnio teskno za czasem jak nie mialam tyle na glowie...tylu problemow innych ludzi...chcialabym umiec byc egoistka i pomyslec o swoich potrzebach...nie umiem zawsze zanim cos zrobie zastanawiam sie czy moze bedzie to odpowiadalo pawlowi i innym. Jego szczescie liczy sie dla mnie najbardziej...chcialabym byc dla kogos tak wazna jak on dla mnie...dlatego tak bardzo bym chciala byc mama...wiem ze wtedy bylabym kochana bezwarunkowo...czy jestem gruba czy nie bo mama to mama najpiekniejsza i najukochansza!!! Wiem ze dla Pawla jestem najwazniejsza ale chcialabym to poczuc duzo czesciej niz mi to okzuje!!!
To sie rozpisalam
 
            Ciezko mi...bo nie dosc ze ze wszystkimi prawacmi jestem sama to jeszcze nie docenia tego co ma...nie czuje ze mnie kocha...jest ze mna bo nie znajdzie drugiej takiej glupiej ktora zrobi z siebie sluzaca...
Na chwile obecna jestem pewna ze jestem mu obojetna...ze jakby na horyzoncie pojawila sie kobieta ktora by sie nim zainteresowala odstawilby mnie bez problemu...jak ja przegrywam z glupim tv...dla niego liczy sie on a na drugim miejscu jest TV potem jest tv a kolejne miejsce ma tv...ja jestem gdzies na szarym koncu...
czuje sie zle jest mi ciezko...ciezko mi nianczyc starego chlopa...on zachowuje sie jak dziecko normalnie...a wzamian nie daje nic tylko sie nad soba uzala...ze jest do nieczego ze jak zwykle wszytko psuje...i tym wzbudza u mnie poczucie winy ze wymagam od niego czegokolwiek...i kolko sie zamyka...on o mnie nie mysli a ja bym mu nieba uchylila...tyle lat juz mu pomagam a on nie potrafi okazac mi tego co do mnie czuje...no chyba ze okazuje ze nic dla niego nie znacze...
 robiam podejscie dwa razy a on zaczynal jakies bezsensowne tematy...ja sie do  niego odbieram a ten mi wyjezdza z tematem rolet raz mu rano twardo powiedzialam ze mam ochote i niech sie na wieczor szykuje i bylo to powiedziane tak fajnie z humorem usmiechem...to na mnie nawarczal....poczulam sie strasznie....jakbym zebrala  seks...nie mowie mu ze mam plodny sluz nie wspominam o dziecku a nawet nie myslalam o tym wtedy po prostu mialam ochote...my sie ostatnio tak malo kochamy...2 razy w miesiacu....to tak jakby wcale...i jak tu dac szanse tym slabym plemniczkom....ahhhhh...niby sie pogodzilam ze bedzie baaardzo ciezko zajsc w ciaze ale nie wiedzialam ze pawel w ogole nie bedzie chcial sie ze mna kochac...jest mi przykro...nie chodzi mi juz nawet o dziecko i starania tylko o to ze on nie chce...a kiedys nie dawal mi spokoju potrafil robic to codziennie i nie mial dosyc a teraz?? 2 razy w miesiacu???!!! brakuje mi go jego ciepla itd...myslalam ze minie czas mistrzostw i zajmie sie chociaz troszke mna a tu dalej nic...czuje ze juz go nie pociagam...a jak ja juz wyjde z inicjatywa i zostane odepchnieta to moje niskie poczucie wartosci spada do zera o ile nie jescze nizej...
 robiam podejscie dwa razy a on zaczynal jakies bezsensowne tematy...ja sie do  niego odbieram a ten mi wyjezdza z tematem rolet raz mu rano twardo powiedzialam ze mam ochote i niech sie na wieczor szykuje i bylo to powiedziane tak fajnie z humorem usmiechem...to na mnie nawarczal....poczulam sie strasznie....jakbym zebrala  seks...nie mowie mu ze mam plodny sluz nie wspominam o dziecku a nawet nie myslalam o tym wtedy po prostu mialam ochote...my sie ostatnio tak malo kochamy...2 razy w miesiacu....to tak jakby wcale...i jak tu dac szanse tym slabym plemniczkom....ahhhhh...niby sie pogodzilam ze bedzie baaardzo ciezko zajsc w ciaze ale nie wiedzialam ze pawel w ogole nie bedzie chcial sie ze mna kochac...jest mi przykro...nie chodzi mi juz nawet o dziecko i starania tylko o to ze on nie chce...a kiedys nie dawal mi spokoju potrafil robic to codziennie i nie mial dosyc a teraz?? 2 razy w miesiacu???!!! brakuje mi go jego ciepla itd...myslalam ze minie czas mistrzostw i zajmie sie chociaz troszke mna a tu dalej nic...czuje ze juz go nie pociagam...a jak ja juz wyjde z inicjatywa i zostane odepchnieta to moje niskie poczucie wartosci spada do zera o ile nie jescze nizej...
            
i tak mi szkoda ze tam sie meczy...tak daleko od domu...mimo ze jezdze do niego codziennie to szpital to nie tp samo co dom...mam tylko nadzieje ze to wszytko mu pomoze
Także dziewczynki ktore sie straja POWODZENIA wam wszytkim trzymam za was kciuki. Buziaczki dla was kochane
 
            EDIT
i juz sie odkrecam widzialampoczatki plamienia, temp w dol wiec powolutku trzeba szykowac sie a nowy cykl no nic nie zrobie:)ale jest ok
 mimo wszytko
 mimo wszytko
            Wiadomość wyedytowana przez autora 4 września 2014, 06:58
 
         
				
								
				
				
			

Twoja historia powoduje, że w moich oczach pojawiają się łzy. Skąd ty bierzesz siłę aby walczyć z przeciwnościami losu - nie wiem, ale ogromnie zazdroszczę Tobie tej determinacji i pogody ducha. Podziwiam Cię za to. Do dziś byłam pewna, że moje problemy z zajściem w ciążę to największy problem w moim życiu i że już nic gorszego spotkać mnie nie mogło. Tak bardzo się myliłam! Ty dałaś mi wiarę w to, że tak na prawdę moje problemy są niczym:) dziękuję i postaram się bardziej optymistycznie patrzeć w przyszłość :) dzięki Tobie :) A Tobie z całego mojego serducha życzę upragnionego dzieciątka i przede wszystkim zdrowia dla was obojga :) Trzymaj się...
No proszę. Użalanie się nad sobą też jest czasami potrzebne. Teraz atakujesz ze zdwojoną siłą!! :) I bardzo dobrze!! 3mam kciuki!!!!! :)