X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki z pamiętnika (nie takiej już) młodej mężatki- przygoda z IVF
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››

17 października 2013, 22:30

postanowiliśmy zrobić sobie cykl przerwy. Będę mierzyć temperaturę i obserwować ciało ale <3 będą spontaniczne a nie planowane według +/- i owulacji. Jest nam to potrzebne, bo w pogoni za ciążą zgubiliśmy gdzieś siebie. Niczego nie oczekuję po tym cyklu poza miłością i byciem z TŻtem :-)

19 października 2013, 15:14

Oj tak dobra decyzja z tym odpoczynkiem od prokreacyjnego szaleństwa. Jakoś mi się tak w głowie zrobiło lżej.... ostatnie <3 było spontaniczne i to mi się podoba. W sumie nie do końca mam wpływ na to czy uda się nam zajść w ciążę czy nie (składa się na to wiele elementów nad którymi nie mam 100% kontroli). Nawet odwołałam USG w 11 dc, badań PRL i progesteronu też nie robię pierdziu :). Zbadam sobie tylko aTPO dla świętego spokoju. Jestem SZCZĘŚLIWA!!!

21 października 2013, 18:13

jutro odbieramy wyniki TŻta. mam cichą nadzieję, że u niego wszystko będzie dobrze. jak na razie wakacje się sprawdzają. wróciła spontaniczność <3

23 października 2013, 17:41

Odebraliśmy wczoraj wyniki TŻta. Górna norma!!!!! Usłyszałam łoskot, to ogromy kamień spadł Mu z serca. I wtedy pomyślałam jak to wszystko co się dzieje jet też ważne dla Niego. Pytał mnie niedawno, już po badaniu a przed wynikiem co by było jakby to On nie mógł mieć dzieci? Powiedziałam, że nadal kochałabym go tak samo i musielibyśmy się na spokojnie zastanowić co robimy. Oboje dość sceptycznie podchodzimy do adopcji a inseminacja nasieniem dawcy nie wchodzi w grę i już. Chcemy mieć dziecko NASZE wspólne. Mające nasze geny, Jego rude włosy i mój wredny charakter. Nie chcemy dziecka dla samego dziecka. Chcemy dziecka bo jest połączeniem, mieszanką nas, naszej miłości, przyjaźni, uporu.... bo jest przedłużeniem nas, naszej historii i dlatego Go pragniemy <3

27 października 2013, 10:29

Zalatana byłam :). Wczoraj miałam urodzinowy zlot w domu. Mój TŻ, szwagier i rodzice mają swoje święto w październiku. Co roku (poza zeszłym kiedy na 30-tke TŻta byliśmy na kole podbiegunowym) organizuję jakiś zlot. Z roku na rok ludzi przybywa więc w tym urodziny były w domu a nie w knajpie :)> Od czwartku stałam w garach i pichciłam. Pierwszy raz porwałam się też z motyka na słońce i zrobiłam tort z masą cukrową. Hmmm kuchnia wyglądała jak po przejściu huraganu Katrina. Ale... tort był pyszny (no wiem ta moja skromność :P) marchewkowy z kremem cytrynowym mhhhhhh. Mniam.
Od wczoraj wieczorem łupie mnie jajnik znów lewy - 4 miesiąc z rzędu :), śluz po wiesiołku bajkowy. Nie wytrzymałam i zrobiłam test ovu (głupia baba miałam się nie nakręcać) i są dwie grube krechy. Tadadadada da dam. Tylko ochoty za bardzo nie ma, hmmm to dziwne bo zawsze mnioe w te dni aż skręca a teraz nic. Ale obiecałam sobie, że nic na siłę <3

28 października 2013, 17:33

Jak nie sraczka to przemarsz obcych wojsk. Przycięli mi nadgodziny w pracy i obcięli pensję o ok 25%. Ehh miło się dowiedzieć w poniedziałek, że pensja za listopad mnie nie powali. Mam cichutką nadzieję, że to tylko ten jeden miesiąc i wrócimy do tego co było. Jakoś mi się tak smutno zrobiło. Pogoda za oknem śliczna, przyjaciółka wpadła na 3 dni bo ma w moim mieście szkolenie a mi tak jakoś smutno :(

30 października 2013, 18:41

zabiegany dzień. Dopiero teraz miałam czas usiąść i napić się kawy. Ale w sumie lubię takie dni, bo mam mniej czasu na myślenie o tym całym ciążowo-dzieciowym bałaganie. Wczoraj spotkałam się z przyjaciółkami. Jedna z nich ma śliczną, zdrową 3-letnią córkę ale sypie jej się małżeństwo. Druga straciła dziecko w 5 miesiącu ciąży- było bardzo chore. I tak myślę sobie, że los doświadcza nas wszystkich. Każdego inaczej, ale każdy z nas dźwiga swój krzyż, dostosowany ciężarem i gabarytami do danej osoby. Czasami jednak zdarza się, że ktoś z nas dostaje nie swój krzyż, za duży i za ciężki..... i nie potrafi sobie z nim zupełnie poradzić. Może oczekiwanie na ciążę to mój krzyż, może ten czas ma mnie nauczyć pokory, cierpliwości i uległości. Cech, które zawsze były mi obce. Moje życie zawsze było szybkie, intensywne, mocno kontrolowane i takie jak chciałam. Może teraz potrzeba mi tej pokory, poczucia, że nie jestem idealna, nieomylna i niezastąpiona.....

2 listopada 2013, 10:19

Refleksyjny listopad..... coraz mniej słońca, coraz mniej liści na drzewach,coraz mniej kolorów. Zawsze o tej porze roku mój nastrój spadał o parę kreseczek w dół. Teraz jest inaczej,nie wiem czego to zasługa- witaminy D w tabletkach :)? Jestem spokojniejsza, bardziej refleksyjna, może to, że od 9 miesięcy czekam zmieniło mnie na plus? Mam więcej czasu dla siebie i TŻta. <3

5 listopada 2013, 10:58

a jednak przy pobierani krwi na aTPO i TSH pobrałam PRL i progesteron (tak za jednym zamachem bo strasznie nie lubię być kłuta- ja innych mogę bez problemu). Jutro odbiorę wyniki. Coś próbowałam się dowiedzieć o tej nieszczęsnej PRL, która podskoczyła w 22 dc. Hmm część ginekologów twierdzi, żeby badać na początku cyklu, część, że dzień cyklu jest bez znaczenia. Moja ginka z jakiegoś powodu kazała zrobić razem z progesteronem. Będę u niej to zapytam.
Z miłych rzeczy to nasze mieszkanko po 3,5 roku jest prawie gotowe. Została nam tylko wymiana okien w dwóch pokojach ale to dopiero po remoncie balkonu (remont robi spółdzielnia podobno w przyszłym roku) i wymiana grzejników a tak już tylko obróbka kosmetyczna. Ja jestem dziwnym stworzeniem, bardzo terytorialnym i odkąd pamiętam marzyłam o własnym kącie. Będąc dzieckiem miałam własny pokój- wąski, nieustawny i zawsze zazdrościłam nastolatkom z amerykańskich filmów, że nie mają łóżka ustawionego wzdłuż ściany (u mnie to była jedyna opcja). W liceum mieszkałam z babcią (żeby nie dojeżdżać do szkoły). Miałam maleńki pokoik 2x3 metry z łóżkiem, biurkiem i regalikiem. Nic nie mogłam poprzestawiać, no w sumie nie było moje. Na studiach akademik przez 3 lata. 2 lata ze współlokatorką (małe pole do popisu) potem 3 lata wynajmowane po znajomości duże mieszkanie (zero możliwości własnej koncepcji wnętrza). Po studiach wynajmowane 35 m z narzeczonym (potem mężem) karaluchy i szczury- brak chęci do urządzania. I wreszcie nasze, wymarzone, sprezentowane niespodziewanie przez babcię. Stare i beznadziejne w momencie otrzymania a po 3 miesięcznym remoncie z wyburzaniem ścian itp. CUDOWNE i własne. Mam sypialnię z łóżkiem na środku (cóż z tego, że zajmuje prawie całą). Mam toaletkę na swoje drobiazgi, mam orchidee na parapecie i witrażowe aniołki. Mam swoje miejsce do którego tęsknie jak mnie dłużej nie ma. Mam dom, który pragnę wypełnić <3

6 listopada 2013, 16:16

No co z tą moją tarczycą no? Ehhh zrobiłam wczoraj badania. PRL- 18 (super, bo w zeszłym cyklu w tym samym czasie była prawie 35), progesteron- 13,3 (świetnie potwierdza, że ovu była) no a TSH niczym nie wzruszone sobie wzrosło. Z 2,6 na 3,1. No diabli nadali. Miesiąc się męczyłam soląc potrawy, żeby dostarczać jod a tu dupa. Dla mnie solenie to wyzwanie bo ja po prostu chronicznie nie cierpię soli bleeee. Na aTPO sobie poczekam ale już się nastawiłam negatywnie, że będzie wysokie i okaże się, że i ja mam to cholerne Hashimoto. Do tego od kilku dni mam piekielną (dosłownie) zgagę. Po wszystkim. Masakra jakaś, nawet po szklance wody. Najgorsze owoce. To pewnie dlatego, że się stresuję tym wszystkim chociaż obiecałam odpuścić. Głupia ja :(. Jutro dla relaksu idę na manicure hybrydowy a co tam :)

7 listopada 2013, 19:27

Pazurki zrobione. Kolor fioletowo-brązowy. Super. Odkryłam bardzo fajny salon urody blisko domu. Chyba w najbliższym czasie skuszę się na jakieś jeszcze zabiegi. Dziś 24 dc i @ u drzwi. Brzuch mnie pobolewa i zmęczona jestem :(

9 listopada 2013, 13:47

temperatura w dół (jeszcze nad kreską ale już jutro...), nastrój w dół. Obiecałam sobie, że nie będę się przejmować. Gówno prawda, że nie będę... płakać nie będę, ale przejmować na pewno. Za rogiem 9 cs. Gdybym zaszła w pierwszym cyklu zaraz bym rodziła. Znów nachodzą mnie myśli i wątpliwości czy chcę mieć dziecko. Z jednej strony tak, z drugiej strony bardzo się boję, o związek, pracę, karierę. To jednak życie kobiety zmienia się najbardziej po urodzeniu dziecka. Coraz częściej myślę, że nie chcę... bo nie mogę? Ja tak jestem, że jak mi coś nie wychodzi, to szybko się zniechęcam.... ehhh pieprznik w głowie, pogoda ponura, pod koc pod koc pod koc!!!!!!!!!!!

11 listopada 2013, 11:36

Zaczęłam wczoraj 9 cs. 8 był trochę odpuszczony, taki na luzie, spontaniczny i dał mi chwilę wytchnienia psychicznego. W tym miesiącu ruszam z kopyta, mam komplet badań i czekam tylko na aTPO. Wybieram się też wreszcie na monitoring ovu.... chyba powoli dochodzi do mnie, że będzie to co ma być i nic nie zmienię.... warto tylko wiedzieć, czy nie choruję na coś co przeszkadza w zajściu w ciążę.
Wieczorem spotykamy się ze znajomymi, będzie fajnie, pogadamy, pośmiejemy się. W perspektywie mam nieco wolniejszy czas, idą Święta, które uwielbiam i udało mi się 2 lata wcześniej spłacić jeden z kredytów, które braliśmy (harowałam na to kilka miesięcy). Jest pozytywnie <3

12 listopada 2013, 18:01

Szaleństwo Przedświąteczne czas zacząć!!!!! Z racji posiadanego dziś dnia wolnego postanowiłam większość spraw załatwić przed południem i polazłam do Dużego Centrum Handlowego. No i załamałam się.... do Bożego Narodzenia jeszcze 42 dni czyli co 6 tygodni a zewsząd straszą już ozdoby, mikołaje, śnieżynki i cała masa innych dość tandetnych ozdób. I tak do połowy stycznia przynajmniej. Ehhh, kiedyś na Święta czekałam z utęsknieniem a teraz mam ich już po dziurki w nosie w pierwszym tygodniu grudnia..... Co roku staram się większość prezentów kupić wcześniej (nie ukrywam, że poluje na promocje i przeceny) ale nie umiem nic kupić w takim szalonym latającym i wrzeszczącym tłumie. Część prezentów kupuje przez internet ale niektóre przed kupnem chciałabym obejrzeć. W tym roku szaleństwo chyba zaczęło się wcześniej albo pechowo wszyscy mieli dziś dzień wolny......

13 listopada 2013, 18:59

@ poszła precz :), teraz czekam spokojnie na ovu 12-14 dc powinna być :), działania w toku, mamy zamiar zaserduszkować cały wykres <3......
Uff jeszcze 2 dni i weekend, trochę mamy rzeczy do pozałatwiania ale przede wszystkim mam zamiar odpocząć, bo ostatni weekend pracowałam. Jutro mam 3h wykładów doktoranckich (straszne nudy ale trzeba odsiedzieć). W piątek na szczęście nie za dużo pracy i weekend hahaha <3 <3 <3

Wiadomość wyedytowana przez autora 13 listopada 2013, 19:00

14 listopada 2013, 20:13

Kolejny listopadowy dzień..... w pracy, nawet nie miałam czasu napić się kawy, w domu szybki obiad, podłączanie nowej pralki, pranie, oprzątnięcie i już wieczór i padam na ryjek. Jesienno/zimowe dni płyną jakoś szybciej.... dużo wcześniej mam ochotę przyłożyć głowę do poduszki, opatulić się kocykiem z herbatką w łapce. Nawet moje psisko preferuje krótsze spacery, jakoś tak do parku go nie ciągnie, zresztą mi po ciemku też nie bardzo chce się chodzić :(. Wolę zagrzebać się z książką (nie ukrywam, że nadrabiam sezon letni, kiedy szaleliśmy motorkiem :)). Książka i kubek malinowej herbatki z cytrynką i imbirem... plan na dziś <3

15 listopada 2013, 16:13

co za dzień... odebrałam mój wynik aTPO. 3000 a norma poniżej 60. Pobiegłam do budynku obok na Oddział endokrynologii, przemiły doktor pogadał ze mną chwilę i od ręki zrobił USG tarczycy. Niestety mam liczne pęcherzyki zapalne, powiększone węzły chłonne i niejednorodny miąższ. Jak się to wszystko do siebie doda wyjdzie Hashimoto. No i niestety wyszło. Od jutra zaczynam Euthyrox 25 za 4 tygodnie powtórka TSH i modyfikacja dawki. TSH ma generalnie spaść poniżej 1,5. 1 to marzenie. Euthyrox mam brać chyba dożywotnio (no oczywiście pod kontrolą TSH). Na 2 miesiące mamy się wstrzymać ze staraniem, a jak się uda zajść w ciążę to Euthyrox trzeba będzie zwiększyć. Chce mi się płakać, z jednej strony ze smutku no bo jednak jestem chora, nie śmiertelnie ale przewlekle, i z wiekiem mogą się pojawić objawy (na razie ich nie mam) a z drugiej strony ze szczęścia- bo jeśli przez H nie mogłam zajść w ciążę to malutka tabletka brana na czczo mi pomoże i już niedługo będę skakać z radości <3

17 listopada 2013, 10:59

Wczoraj zabiegany dzień.... wyprawa po zakupy. Szwagier się urządza i potrzebował paru rzeczy do sypialni. Po 3 godzinach zastanawiania się jaki materac ma wybrać do łóżka wymiękłam. Żebyście widziały jak dwóch dorosłych facetów postawionych przed dużym wyborem (kilkanaście modeli) staje się bezradnymi jak dzieci. Efekt końcowy taki, że materaca nie kupili ehhh.... ja za to kupiłam kilka drobiazgów na świąteczne prezenty.
Wieczór spędziliśmy spokojnie przy butelce dobrego, bułgarskiego wina i smacznych serach.... było spontanicznie.
Wczoraj po południu byłam bardzo śpiąca i bolała mnie głowa (bardzo rzadko mnie boli). Ciekawe czy to wina Euthyroxu. Zobaczymy co będzie dziś. Wybieramy się na obiad do moich rodziców pod miasto. Będą się niedługo przeprowadzać i mamy omówić plan działania.
Od jutra tygodniowy kurs :), w pracy muszę pojawić się w środę.... trochę odetchnę :)

18 listopada 2013, 13:35

no i masz Ci babo placek.... od 3 dni czułam się niewyraźnie, ból głowy, zmęczenie, bóle brzucha, no a dziś od rana apogeum..... tzw. na dwa fronty. I tak zaczęłam analizować co spsociłam z dietą. No i wyszło, że nic. (od dziecka jestem na diecie z wyłączeniem mleka krowiego i jego wszelkich przetworów, które nie podlegają fermentacji lub dojrzewaniu (zawierają laktozę) --> tak prościej mogę kefir/jogurt/maślankę i ser żółty długo dojrzewający twardy, wszystko inne beeeee (bo jest masakra). No i właśnie taką masakrę przeżyłam dzisiaj. Hmmm długa i cierpliwa analiza pokazała, że w Euthyroxie jest laktoza :( i po 3 dniach brania, nie mogę brać dalej. Na szczęście dla mnie firmy farmaceutyczne rywalizują ze sobą w wymyślaniu odpowiedników, różniących się składem wypełniaczy i Letrox nie posiada laktozy. Został dziś z fanfarami zakupiony i od jutra będę go łykać. Do kolekcji dodałam również Vigantol w kroplach z powodu niedoboru wit D (w tabletkach mi nie wystarczała) i już nie muszę zupełnie jeść śniadania :).
Od wczoraj wodnisto, z racji prośby endo o niezachodzenie w tym cyklu będziemy musieli uważać... hmm po 8 cyklach nie uważania aż trudno uwierzyć w te słowa <3

19 listopada 2013, 17:34

Zmiana Euthyroxu na Letrox okazała się strzałem co najmniej w 100 (bo nie w 10). Rano byłam jeszcze nieco zmęczona ale w ciągu dnia się rozkręciłam. Nie boli mnie ani głowa ani brzuch i zdecydowanie mam więcej energii. Dziś 9 dc i zaczyna pobolewać jajnik (znów lewy- od 4 cykli ten sam?). Może drugi ma wakacje. Nie zamierzam rezygnować w tym cyklu z <3, ani się zabezpieczać. Co ma być to będzie, po prostu zakładam, że dopóki nie wyrównam TSH ciąży nie budziet :)
1 2 3 4 5 ››