. No i tu się pojawia dylemat: endo mówi---> 2 miesiące przerwy bo stabilizacja TSH. Gin mówi działać---> co ma być to będzie, Letrox się zwiększy jak zajdę> No i co ja biedna kruszyna mam zrobić. Serduszkować mi się chce- gumki mam kupić? Od lat ich nie używaliśmy... czy
normalnie i liczyć na fart. Ehhh chyba będzie na żywioł
. Na weekend jedziemy do mojej psiapsióły. Ma cudną 3-letnią córeczkę. Kupiliśmy jej taki fantastyczny kartonowy domek i będziemy go malować
starczy za 1000 słów 
a my działamy
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 listopada 2013, 19:00
U mnie wg OF 3 dpo, bolą mnie piersi, mam takie pobolewania w podbrzuszu jak na @. A do planowanej @ jeszcze 10 dni.... więc nie wiem o co chodzi??
. Spytałam wczoraj TŻta czy zrobi w niedzielę śniadanie. Powiedział, że tak. Rano zwlekłam się z psem a on poszedł do sklepu... nie było go dość długo. Po powrocie wypakował zakupy i zaczął robić śniadanie. Byłam strasznie głodna a on tam już działał chyba ze 40 minut więc poszłam zobaczyć co robi... w kuchni było pobojowisko, TŻ naniósł ze sklepu różnych dziwnych rzeczy łącznie z szynką. Szynka była nie taka jak ja kupuję i do tego pieruńsko droga i było jej jak dla pułku wojska (ja generalnie kupuje mało wędliny bo lubię codziennie inną i nie przeleżałą w lodówce). No i się zaczęło. Naburczałam na biednego TŻta, że marnuje pieniądze, potem się spłakałam i obsmarkałam sobie całą kawę. TŻ zbaraniał, nie bardzo wiedział co powiedzieć..... a ja chlipałam. Przeszło mi po 20 minutach. Oczywiście przeprosiłam biedaka i nawet nie był na mnie zły.... ehhh te baby... awantura o szynkę ehhhh

Do tego to nie PMS---> bo wtedy warczę na ludzi... może to wina tego cholernego Letroxu

Wiadomość wyedytowana przez autora 5 grudnia 2013, 19:48
. TSH spadło do 1,39, więc nie jest już przeszkodą. Jak mówi mój TŻ Hashimoto dostało bęcki
. Jestem wykończona od 10 dni jestem bez przerwy w pracy i muszę wytrwać jeszcze dwa. Trzymajcie kciuki
hmmmmpo pierwsze primo: stanęłam dziś na wadzę i trzy razy patrzyłam... wyszło 69 kg w życiu tyle nie ważyłam... od początku brania Letroxu przytyłam 5 kg (czyli w dwa miesiące) ze swoim wzrostem nadal mieszczę się w normie ale tyłek nie mieści mi się w ulubione spodnie. Czas na dietę: odstawiam słodycze i węglowodany, żegnajcie czipsy, bułki, frytki, ziemniaczki, kluseczki itp. Witajcie zupki warzywne, sałatki oraz potrawy z pary
. No i oczywiście ruch, bo się zasiedziałam w domu jak stara baba... raz w tygodniu łyżwy (do końca zimy), raz w tygodniu basen i 3 razy w tygodniu spacer. Jak nie pomoże to siłownia z osobistym trenerempo drugie primo: znajdę sobie jakieś fajne zajęcie--> chcę się uczyć migowego albo pójść na warsztaty malarskie, zobaczymy zastanowię się
po trzecie primo: luz, ja się spinam, chcę już a jeśli chodzi o ciążę to się tak nie da... będę kochać TŻ i serduszkować a co z tego wyjdzie pożyjemy zobaczymy
Za miesiąc ocena moich dokonań
. Czuję jak ucieka ze mnie optymizm i radość życia, jak z balonika z małą dziurką, powoli ale systematycznie. Nie potrafię cieszyć się tak jak kiedyś z drobiazgów, chociaż świetnie umiem udawać i chyba jeszcze nikt się nie zorientował, że gram. Kurczę powinnam dostać Oskara za rolę życia. Czuję się chronicznie zmęczona, niewyspana..... staram się nie zawalać terminów ale niestety czasem się nie udaje. Nie jestem jeszcze na etapie zawiści, że inne kobiety mają dzieci, są w ciąży. Ale łapię się na tym, że oglądam wszystkie ciuchy pod kątem a zmieści się tu brzuch jak będę w ciąży. Nie planuję wakacji bo przecież mogę być w ciąży, w pracy odmówiłam wyjazdu służbowego (daleki lot) bo przecież mogę być w ciąży.... ogłaszam, że osiągnęłam stadium ciążopopierdolenia!!!!! Jedyne lekarstwo, które przychodzi mi do głowy to zaprzestanie kontroli. Także od przyszłego cyklu w pipu idzie termometr, kwas foliowy, śluzy, szyjki, wiesiołki i wykres na OF. I uwaga mam zamiar w czerwcu zabookować wakacje na wrzesień a huk. Będzie terapia wstrząsowa..... o ile przyjdzie @ bo już ma spóźnienie ale test jak zaklęty pokazuje mi wielką białą dupę z jedną czerwoną kreską.....
..... z racji dolegliwości @ + migreny + trochę jednak wisielczego humoru wzięłam błogosławionego UNŻ i siedzę w domu. A co.... ja pracoholiczka też mogę mieć dodatkowy dzień wolnego zwłaszcza, że w sobotę pracowałam i miałam 1 dniowy weekend. I uwaga zamierzam iść do fryzjera i ostrzyc się.... jeszcze nie wiem jak
....Drugi plus to taki, że wreszcie jest piękna pogoda i chce się żyć
Erotyk
"otulona cichym żalem jabłoni
trącam bosą stopą ciszę
majowego sadu
Szukam Cię w cieniu
kwitnącego bzu....
Chcę znów lubieżnie
rozchylić usta
czekając na Twój pocałunek
wstydliwie zaróżowić policzki
pod niecierpliwością Twoich palców
Poczuć pod plecami
wonność trawy
i delikatność motyli
na rozgrzanej skórze
Oddać Ci siebie
otuloną
przyspieszonym oddechem
rozszeptaną
Twym imieniem......
/II 2006 dla K/
. Jakoś naładowałam się ponownie optymizmem.... może to zasługa pory roku? Dłuższych dni? Nie wiem. Jak policzyłam to już nasz 17 cs (a taki świadomy, planowany to 15 cs) a 11 cs z OF. Podjęliśmy decyzję, że idę na HSG. W sumie chyba lepiej wiedzieć, niż nie wiedzieć. A co będzie dalej- się zobaczy. Odkąd moi bliscy wiedzą o naszych trudnościach czuję większe wsparcie z ich strony, dyskretnie i z wyczuciem podpytują co i jak bez zbędnych komentarzy. W tym cyklu staramy się aczkolwiek nie nachalnie, jak nie to nie. Bez przymuszania i spięcia, że tam łypie zielone oko i czas mija. I przyznam, że całkiem dobrze nam to wychodzi. Niestety z racji końca miesiąca siedzę w pracy nawet w weekend tego czasu dla siebie nie mamy za wiele. W przyszły weekend zmykamy na 3 dni na Mazury, mam nadzieję, że będzie pogoda i wypoczniemy, nacieszymy się sobą
zostaje nam in vitro.... rozmawiałam z TŻtem i zgodził się żebyśmy poszli na wizytę informacyjną w Klinice, dowiedzieli się co i jak z programem rządowym IVF. Także wybieramy się w poniedziałek o 14.Do tego czasu musimy się zastanowić czy jesteśmy gotowi przejść całą procedurę....
. Ja zostałam w domu z psoperzem- mam wolne więc się byczymy. Myślę sobie czasami jaką będę mamą.... no zaplanować się nie da, ale myśleć można. Hmmm na minus jest to że jestem strasznie niecierpliwa, a dziecko jak dziecko nie urodzi się z umiejętnością wszystkiego, będzie się uczyć a co za tym idzie robić wolno, jestem leniwa, czasem tak okrutnie mi się nie chce, no a przy dziecku- co, nie zrobisz?? Na plus jest to, że jestem nadal ciekawa świata i lubię się uczyć nowych rzeczy- będziemy to robić razem z maleństwem no i jestem odpowiedzialna, nie łamię danego słowa- to też bardzo ważne. Chciałabym być taką mamą jaką była kiedyś moja mama, ciepłą, mądrą i zadowoloną, dzięki temu dużo mnie nauczyła. Niestety kłopoty małżeńskie, brak wsparcia i nieumiejętność radzenia sobie z problemami życiowymi spowodowały, że stała się zgorzkniała, smutna i zawistna... smutne ale potrafi mnie bardzo zranić.....

