X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki z pamiętnika (nie takiej już) młodej mężatki- przygoda z IVF
Dodaj do ulubionych
‹‹ 2 3 4 5 6

20 września 2014, 17:28

Wczorajsze badania (ach ta ciekawość) estradiol 3000, progesteron 1,1, TSH 1,46. Pomaszerowałam dziś na 10 na pobranie krwi, o 12 wizyta. Czekałam chyba 1,5h bo było opóźnienie przez transfery. W gabinecie szok- estradiol 5350 o piczy włos od hiperstymulacji, progesteron 1.07 (dobrze) w USG 21 pęcherzyków, w tym 15 ponad 17 mm i co najmniej 3 takie po 21 mm. Wow to nic dziwnego, że czuję się jak zabawka z fabryki misiów z kuleczkowym wypełnieniem :P. Doktor się ucieszył, że dużo pęcherzyków i że nie doszło do hiperki. Znów dostałam ze 4 recepty (papa 300 PLN w aptece). Dziś o 21 Ovitrelle- jak to doktor podkreślał ani pół minuty wcześniej ani później. Od jutra Unidox (antybiotyk). W poniedziałek o 9:00 ja na znieczulenie i punkcję a K. do pokoju uciech. I od poniedziałku estrofem 3x1, Luteina dowcipnie 100mg 3x2, dostałam również lek p/bólowy (po punkcji), Luteinę podjęzykowo oraz Relanium (do transferu). A transfer moi drodzy w zależności od zaangażowania moich zarodeczków w rozwój. W 3 lub 5 dobie czyli w przyszłym tygodniu. Rety to się dzieje <3 <3 <3

20 września 2014, 22:31

Ovitrelle poszedł o 21 w łazience przytulnej knajpki w asyście koleżanki :)

22 września 2014, 12:34

No to już po :)

8:30 rejestracja, 10 minut później pani położna zaprowadziła mnie na Oddział. Sale bardzo komfortowe, 2-osobowe z łazienką. Poproszono mnie żebym się przebrała i hop do łóżka. Przyszła pielęgniarka anestezjologiczna i założyła wenflon, potem pani dr anestezjolog z ankietą. Poleżałam 10 minut i zaproszono mnie do sali zabiegowej. Tam na fotel (śmiesznie bo przypinają ręce i nogi pasami), weryfikacja danych, fentanyl i propofol do żyły, życzenia miłych snów i.... obudziłam się na sali w łóżeczku, było ok 10:00. Potem pozwolili mi usiąść, potem wstać i w końcu wybrać się do domu (pod opieką TŻta). Przyszedł pan doktor, wydał dokumenty, pochwalił, że ładny wynik bo pobrali mi 17 jajeczek gotowych do zapłodnienia . Planowany embriotransfer 27.09 g 14:50 . Pewnie jutro dostanę info o naszych zarodkach
Podbrzusze trochę pobolewa, tak jak po owulacji, nie mogę gwałtownie wstawać i mocniej boli jak kaszlę :)

Od dziś:
Luteina 50 mg 3x4 tabl
Estrofem 3x1 tabl

23 września 2014, 20:17

Dzisiaj gdyby nie leciutkie plamienie nie pamiętałabym, że wczoraj była punkcja. Nic nie boli, chodzę normalnie,posprzątałam chałupę, zrobiłam pranie i upiekłam sernik :)

Cały czas się zastanawiam jak się mają nasze "maluchy", ile się zapłodniło, jak się rozwijają, jak się dzielą :). Liczyłam, że dostanę jakiś telefon z Kliniki i czegoś się dowiem ale widać muszę cierpliwie czekać <3

25 września 2014, 08:19

Ależ mi się czas dłuży w oczekiwaniu na transfer mojego potworka :), TŻ próbował się wczoraj dodzwonić do Kliniki i czegoś dowiedzieć ale się nie udało (ciągle było zajęte). Spróbujemy dziś, chociaż cały czas myślę, że brak informacji to dobra informacja :)
Zamierzam dziś zabrać aparat i wybrać się do parku, właśnie wychodzi słońce i mam nadzieję, że uda mi się zrobić kilka fajnych fotek :)

26 września 2014, 16:34

No to szalejemy. Transfer jutro o 14:50, 2h przed mam połknąć Relanium i Flamexin (lek p/bólowy i p/zapalny) i wypić 3/4 l płynu żeby wypełnić pęcherz. 0dance.gif

27 września 2014, 13:32

Taka refleksja przedtransferowa.... od kiedy podjęliśmy decyzję o chęci posiadania dziecka miałam takie wyobrażenie, że kochamy się spontanicznie przez cały cykl,kiedy chcemy, jest w tym dużo czułości, miłości i patrzenia w oczy. Okres się spóźnia, robię test, są dwie upragnione kreseczki. Z testem wchodzę do łóżka, delikatnie budzę K. i mówię mu zostaniesz tatą... ehhh bajka....
a jest najpierw stres związany z kwalifikacją, tabletki anty i zerowe libido,przytulanki rzadko bo ochoty brak, potem bolesne zastrzyki w brzuch rano, potem i wieczorem, niezbyt przyjemne USG raz w tygodniu, pobieranie krwi, chwila niepewności czy nie ma hiperstymulacji, koszula, łóżko, wenflon, znieczulenie i odjazd, pobranie komórek, nerwy czy się zapłodnią, rozwiną, jakiej będą jakości, leki kolejne i wreszcie transfer, rozkrok na fotelu w towarzystwie bądź co bądź obcych ludzi (lekarz i pielęgniarka) niepewność czy K.będzie mógł być ze mną (no w końcu dołożył 1/2), leżenie 10 minut i sio do domu- to jest życie.... nie narzekam, nie płaczę, zaciskam zęby jak wiele z nas i liczę na CUD nasz CUD <3

27 września 2014, 18:07

No to czas na refleksję potransferową. Jakże ważne jest to kogo spotykasz na swojej drodze. Dziś spotkałam 3 przemiłe kobiety dzięki którym moje "zmedykalizowane poczęcie dziecka" było bardziej ludzkie. Pani doktor pomimo, iż widać było że jest zmęczona wszystko wytłumaczyła, pani pielęgniarka przyciskająca głowicę USG do mojego przepełnionego pęcherza pogłaskała mnie po ręku i przepraszała za niedogodności. Wreszcie pani z laboratorium IVF, uśmiechnięta pokazała zarodek na TV i kiedy wyszeptałam, że marzę o córeczce powiedziała, że ma nadzieję, że tak będzie. Dzięki temu było bardziej znośnie :)

Wiadomość wyedytowana przez autora 27 września 2014, 18:07

28 września 2014, 19:48

1 dpt..... hmmm nie wiem czego się spodziewałam, chórów anielskich? magicznej, kolorowej euforii? poczucia wyjątkowości? hmmm a jest normalnie :) wstała, zjadłam, odwiedziłam babcię, brata, zjadłam sajgonki (były wyjątkowo dobre), napiłam się kawy, poszłam z psem na spacer i spakowałam nas na jutrzejszy wyjazd. Ot zwykła niedziela :)

Od jutra Mazury we trójkę, TŻ, ja i piesław. Domek z kominkiem, leżaczek, książki, las, grzyby, zapachy i dużo, mnóstwo odpoczynku i nicnierobienia. Oł je.... to jest plan <3

29 września 2014, 09:47

2 dpt zaczął się o 4:15 obudziłam się, zmierzyłam tempkę bo i tak wiedziałam, że nie zasnę, pies na tym skorzystał bo o 5 miał długi poranny spacer. Po zjedzeniu śniadania straszna biegunka, dawno tak nie miałam, czyżby jednak wczorajsze sajgonki? Od 2 godzin jest spokój :). Czekamy z piesławem na K., który zaraz wróci z US dopakuje swoje rzeczy i ruszamy na Mazury. Kurczę jak mi teraz potrzeba takiego spokoju daleko od ludzi, w lesie, nad jeziorem z książką na kolanach. I tak wiem, że nie uwolnię się od myśli czy się udało, ale może chociaż troszkę ją przyklepię jesiennymi widokami i miłym czasem z moimi chłopakami <3

30 września 2014, 17:27

3 dpt - jestem w raju :). Co prawda rano znów obudziłam się ok 4 ale udało się zasnąć, za to dzień jestem nieprzytomna ciągle bym spała. Wczoraj mnie tak ścięło w samochodzie, że TŻ się ze mnie śmiał. Spaceruję, leżę pod kocykiem z książką na hamaku i przed kominkiem otulona w kocyk z pieskiem u boku. Wczoraj miałam dość mocne bóle @ ale dziś przeszły, coś czasem zakłuje ale bez przesady. Przeszłam na Luteinę 100 mg lepiej się aplikuje i lepiej wchłania niż te cholerne 50 :). Jako, że zrezygnowałam z dodatkowej (płatnej wizyty weryfikacyjnej) to jutro zamierzam w Szczytnie pobrać sobie progesteron ot tak na wszelki wypadek żeby wiedzieć.

Wczoraj siedząc wieczorem na werandzie widziałam rozgwieżdżone niebo i nietoperze :)

3 października 2014, 10:40

4,5,6 dpt- spacery, książka na leżaku i dużo, dużo spania :) wczoraj mnie odcięło na leżaczku chyba na 2 godziny. Progesteronu nie zbadałam bo rzeczywiście czas oczekiwania na wynik imponujący. Zrobię w domu razem z betką :). chciałabym już wiedzieć, dziś mam jakiś płaczliwy dzień, jak beksa. Nie mogłam rano rozpalić kominka w ryk, kawę rozlałam w ryk, matko i córko jak 3 latka normalnie. Dziś dojadą do nas na 1 dzień rodzice TŻ i jego chrzestny z żoną- oni zostaną do niedzieli a my wyjeżdżamy jutro (TŻ idzie na koncert a ja na kawkę z przyjaciółką). Powoli kończy się urlop z jednej strony stresujący (punkcja, transfer) z drugiej strony leniwy i wypoczynkowy. Ehhhh

4 października 2014, 22:44

7 dpt i kryzys wiary.... zaczął pobolewać brzuch jak na @, urlop się kończy i trzeba wracać do pracy, bolą plecy i jakoś tak ogólnie dupiasto.... pytałam dr googla czy jest coś takiego jak kryzys 7 dnia no i podobno jest tak, że dziewczyny mają kryzysy w różnych dniach ale 7 ma w sobie jakąś magię, to idealnie połowa między ET a wizytą z betą i łzami radości lub smutku. Ja sobie wymyśliłam że jutro zakupię testy Pepino o czułości 10, nasikam w poniedziałek i jeśli będzie chociaż cień cienia to pójdę na betę i dam swoim nerwom odpocząć. O ile mnie wcześniej nie zaleje??

5 października 2014, 13:47

8 dpt- 29 dzień cyklu- jeden z najdłuższych cykli jakie miałam. Ciągle latam do kibelka zaglądać czy mnie zalało czy nie? Jutro zamierzam obsikać test o czułości 10 (i nie Pepino) a jakiś wynalazek z Supepharmu za 9 PLN i mam ogromną nadzieję że będzie chociaż cień albo może i coś więcej niż cień i będę mogła iść na betę i pierwszy raz odebrać wynik inny niż <1,2 :)
Z objawów masakrycznie bolą mnie piersi i mieszczą się tylko w jeden stanik (który musiałam uprać na jutro więc dziś chodzę bez). Bolą mnie całe piersi, sutki, brodawki, pojawiły się widoczne żyłki w sporej ilości. Mam jasną skórę więc u mnie zawsze widać żyłki ale teraz to po prostu maskara (wyglądam jak truposz z horroru). To pewnie przez ten progesteron w dużych dawkach. Jak beta wyjdzie dodatnia to i progesteron zrobię :)
A na zewnątrz babie lato, w parku jest cudownie, liściasto, szeleszcząco, żółto i czerwono. Piesław się wyhasał i teraz śpi w plamie słońca <3

5 października 2014, 19:50

Cycki zaraz doprowadzą mnie do SZAŁU. Są twarde, mega bolesne, czy mam stanik czy go zdejmę i wszystko drażni mnie w sutki aaaaaaaaaa :/

11 października 2014, 10:45

Ehhh ciężko mi było zasiąść do tego wpisu. W 9 dpt wylądowałam w szpitalu, wymioty (strasznie nie było czym a mnie rwało), ból brzucha 10x@ (jak tak wygląda porodowy to masakra), odwodnienie, zemdlało mi się. Przyjęli mnie na Oddział, beta 0,9. jakaś niby nadzieja, że podrośnie była. 2 dni spałam, podłączona do kroplówek, z głodu masakryczny ból głowy, dostałam tylko Apap no bo może ciąża. W 12 dpt beta 0,1 jeśli nadzieje były to właśnie umarły. W USG wszystko w porządku, nie ma zespołu hiperstymulacji (tego się bałam), przy moich niedrożnych jajowodach ciążę poza maciczną wykluczył wywiad. Wszyscy mili, ciepli, dostałam osobną salę ale i tak się napatrzyłam na ciężaróweczki a na górze nad Oddziałem trakt porodowy a echo się niosło. Swój żal i ból przeżyłam sama, wewnętrznie, potrzebowałam doby, 1 bardzo życiowej pielęgniarki i mojego TŻ, który nic nie mówił, bo sam też cierpiał, ale przytulał i był. Czy ciąża była, gnieździła się, czy nie nie wie nikt. I może lepiej........

Dziś wizyta u mojego dr, szczerze się zmartwił (serio a nie udawanie), nawet rozmawialiśmy o tym jak lekarze radzą sobie z niepowodzeniem (moi pacjenci chorują przewlekle i bardziej skupiamy się na leczeniu objawów). Jego pacjentki przychodzą zapłakane że się nie udało, myślę, że oni też to przeżywają. Ja jako typ skupiony na zadaniu, dostałam nowe cele. Czekamy na @ (błagam przyjdź łajzo jak najszybciej), jeden cykl na poskładanie rozchwianego organizmu- mój TŻ się cieszy bo będzie spontaniczny <3, a teraz na tych hormonach to jakaś maskara była. Zgłaszam się na początku następnej naturalnej @ mam nadzieję pierwsza połowa listopada i robimy crio jeśli wszystko będzie dobrze :)
Teraz mam zdrowo jeść, wysypiać się, mogę się napić winka z TŻ i mam ochotę zapisać się na jogę- chyba mi to potrzebne :)

7 listopada 2014, 13:45

Długo mnie nie było. Cały miesiąc do kitu, spóźniona owulacja w 22 dc a nie w 14, non stop jakieś przeziębienie. Okazało się, że po imponująco długiej @ nabawiłam się anemii i przyplątało się zapalenie oskrzeli czyli antybiotyk i steryd wziewny poszły w ruch. Dostałam zwolnienie od środy więc w pracy foch, że mnie nie ma. Czasem mam ochotę tupnąć nogą i zostawić to wszystko..... Na razie kuruję się do poniedziałku. Potem 3 dni pracy, potem szkolenie a potem zaczynam zaraz urlop od 1 do 9 grudnia :). Wizyta przed criotransferem 22.11 o 12 <3

18 listopada 2014, 20:43

Jestem sobie w innym mieście :). Z racji zawodu pojechałam na szkolenie z podstaw terapii rodzin. Jest.... fajnie ale zajęcia dają mi do myślenia. Coraz częściej myślę jaką będę mamą i jakim tatą będzie K. Jesteśmy czasem tak różni jak ogień i woda a czasem tak podobni jak dwie połówki jabłka. Jakie będzie nasze dziecko? Podobne do K czy do mnie? Może do obojga? A może całkiem różne? Jak będziemy je wychowywać? Oboje mamy różne doświadczenia z naszymi rodzinami pochodzenia i ciekawa jestem jaki znajdziemy wspólny system wychowawczy. Jako para docieramy się już ponad 9 lat, jako małżeństwo ponad 5 i nadal zdarzają się wpadki.... to będzie nowa, ekscytująca podróż w nieznane :)
Już się nie mogę doczekać wizyty i jakiegoś bliższego określenia terminu spotkania z naszym mrozaczkiem <3

23 listopada 2014, 16:01

No to po wizycie, szybko i konkretnie- tak jak lubię. Od wczoraj Estrofem 3x1 dopochwowo i wizyta 1.12 o 15:40 czyli w 15 dc i decyzja kiedy crio. No i byłoby na tyle gdyby nie pytanie lekarza czy decydujemy się na 2 mrozaki bo to daje większe szanse na ciążę. Ehh no i wynikła dyskusja. Ja jestem jak najbardziej za dwoma bo nie ukrywam, że marzę o bliźniakach ale mój TŻ zdrętwiał na myśl, że mogłyby być 2 Maluchy :). No i do 1.12 musimy tą kwestię przedyskutować, zobaczymy czy się uda?? Poza tym po tym podejściu chciałabym ewentualnie zrobić przerwę ok 3 miesiące aż do momentu zdania egzaminu. Potem możemy się starać dalej :)

1 grudnia 2014, 19:46

No i po kolejnej wizycie. Endometrium pięknie urosło, owulacja była piątek/sobota i można zadziałać. Transfer planowany na 9.12. godzina 13:00. Weryfikacja 23.12 czyli będzie mam nadzieję cudowny prezent na Gwiazdkę <3
‹‹ 2 3 4 5 6