Tydzień dla Płodności   

Nie przegap swojej szansy!
Umów się na pierwszą wizytę u lekarza specjalisty za 1zł.
Tylko do 30 listopada   
SPRAWDŹ
X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Pamiętniki starania z pamiętnika (nie takiej już) młodej mężatki- przygoda z IVF
Dodaj do ulubionych
1 2 3 4 5 ››

22 listopada 2013, 10:45

Mój jajnik postanowił obudzić mnie dziś nad ranem. Kłucie było masakryczne---> no tak to jeszcze nie było. 5:15 pomiar (temperatura nadal niska 36,21)i tabletka Letroxu i jeszcze godzinka spania (ehh w tym tygodniu mam szkolenie i mogę spać 1h dłużej). Nie wiem czy to wina pogody czy Letroxu ale wstawanie stało się koszmarem, ledwo mogę oczy otworzyć a zawsze byłam rannym ptaszkiem. Po wstaniu do jednego bolącego jajnika dołączył się drugi---> chyba się nie mogą zdecydować, który w tym miesiącu?. Śluz przepiękny- mimo odstawionego wiesiołka, więc ovu za rogiem. Ostawiam niedzielę <3. No i tu się pojawia dylemat: endo mówi---> 2 miesiące przerwy bo stabilizacja TSH. Gin mówi działać---> co ma być to będzie, Letrox się zwiększy jak zajdę> No i co ja biedna kruszyna mam zrobić. Serduszkować mi się chce- gumki mam kupić? Od lat ich nie używaliśmy... czy <3 normalnie i liczyć na fart. Ehhh chyba będzie na żywioł :). Na weekend jedziemy do mojej psiapsióły. Ma cudną 3-letnią córeczkę. Kupiliśmy jej taki fantastyczny kartonowy domek i będziemy go malować :)

24 listopada 2013, 18:59

co za weekend. mała i drobna 3 latka wykończyła mnie i TŻta. Baw się, no ciocia, daj, a dlaczego, podnieś, wyżej, zakręć, nie chodź, przynieś lalę, zbuduj, jeszcze raz, narysuj, nalej, nie soczek, przekrój............ aaaaaaa ciocia padła..... ale za to została wycałowana (jagodowym pyszczkiem), wygłaskana (łapkami w ciastkach) ale usłyszała też ciocia kocham Cię..... <3 <3 <3 starczy za 1000 słów :)

a my działamy milosc.gif

Wiadomość wyedytowana przez autora 24 listopada 2013, 19:00

26 listopada 2013, 20:35

Mały piesław już po zabiegu. Odebrałam go ok 16. Biedactwo nadal był pod wpływem leków, otumaniony... niosłam to biedne maleństwo zawinięte w kocyk, popiskujące. W domu stał na chwiejnych łapkach.... podpierał pyszczkiem... zawinęłam w kocyk i kilka godzin nosiłam na rękach i przytulałam. Od ok 30 minut łazi już po mieszkaniu i dopomina się głaskania. Dobrze, że tak szybko doszedł do siebie,

U mnie wg OF 3 dpo, bolą mnie piersi, mam takie pobolewania w podbrzuszu jak na @. A do planowanej @ jeszcze 10 dni.... więc nie wiem o co chodzi??

29 listopada 2013, 16:30

dylemat preciążowy... tak chyba można nazwać to co czuję. W związku z szeroko zakrojonymi planami poczęciowo-ciążowymi za Chiny Ludowe i Republikę Korei nie wiem jak planować pewne rzeczy w przyszłym roku. W pracy nie chwalę się mocno próbami zajścia w ciążę (bo i po co) a szef ciągle dopytuje o deklaracje co do wyjazdów służbowych. W styczniu chce mnie wysłać do Berlina, w czerwcu jest spotkanie w Waszyngtonie (super uwielbiam podróżować). Jak ja się mogę teraz zadeklarować, że gdziekolwiek pojadę? W styczniu w tym czasie mam dni płodne---> ok cykl zmarnowany wielkie mi halo. Ale czerwiec? A ja wiem co będzie w czerwcu? Przecież w ciąży (jak by nie była zaawansowana) to ja 12h w klasie ekonomicznej nie przesiedzę? I co ja mam zrobić? Na razie się wykręcam strachem przed tak długim lotem i faktem, że w tym roku reprezentowałam nas w Brukseli, więc może ktoś inny niech poleci ot co..... szaleństwo

1 grudnia 2013, 16:23

Dziś o humorach... ehh moich :). Spytałam wczoraj TŻta czy zrobi w niedzielę śniadanie. Powiedział, że tak. Rano zwlekłam się z psem a on poszedł do sklepu... nie było go dość długo. Po powrocie wypakował zakupy i zaczął robić śniadanie. Byłam strasznie głodna a on tam już działał chyba ze 40 minut więc poszłam zobaczyć co robi... w kuchni było pobojowisko, TŻ naniósł ze sklepu różnych dziwnych rzeczy łącznie z szynką. Szynka była nie taka jak ja kupuję i do tego pieruńsko droga i było jej jak dla pułku wojska (ja generalnie kupuje mało wędliny bo lubię codziennie inną i nie przeleżałą w lodówce). No i się zaczęło. Naburczałam na biednego TŻta, że marnuje pieniądze, potem się spłakałam i obsmarkałam sobie całą kawę. TŻ zbaraniał, nie bardzo wiedział co powiedzieć..... a ja chlipałam. Przeszło mi po 20 minutach. Oczywiście przeprosiłam biedaka i nawet nie był na mnie zły.... ehhh te baby... awantura o szynkę ehhhh

2 grudnia 2013, 17:24

Dziś będzie dzień narzekania a co.... od samej niemal ovu boli mnie podbrzusze, ciągnie, kłuje, kurczy się... dziś apogeum zeżarłam no-spę--> odrobinę lepiej. Cycki mnie bolą i nie mieszczą się w ulubiony cyckonosz---> ryk i smarkanie, spać mi się chce i siły nie mam---> ryk, mam zgagę---> jeść nie mogę----> słabo mi---> ryk. Ciągle beczę---> jak owca i mam SAMA SIEBIE TOTALNIE DOŚĆ bez kija nie podchodź 2patyk.gif

Do tego to nie PMS---> bo wtedy warczę na ludzi... może to wina tego cholernego Letroxu

3 grudnia 2013, 18:02

Nie no ja nie wytrzymam!!!! Dziś zmiana nastroju o 180 stopni. Jakaś mnie wewnętrzna radość rozpiera, mam ogromny przypływ energii. Włączyłam te wszystkie okołoświąteczne piosenki jak Wham Last Christmas itp. Zagniotłam ciacho na pierniczki, w całym domu pachnie skórką pomarańczową, cynamonem i goździkami. Wycinam pierniczki i ostatnia porcja piecze się w piekarniku. TŻ i pies patrzą na mnie dziwnie i zastanawiają się czy wezwać pogotowie <3

0yahoo.gif

4 grudnia 2013, 18:46

Kolejny energentyczny dzień... pierniczki upieczone, prezenty na Mikołajki do pracy zapakowane (mamy taką tradycję, że dajemy sobie drobiazgi), piesław wybiegany a mnie roznosi energia.... normalnie przed @ umierałam... a teraz jeszcze bym coś zrobiła

hura.gif

5 grudnia 2013, 19:48

Jutro Mikołajki i mikołajkowe testowanie..... wiem, wiem wszystkie objawy wskazują, że @ za rogiem, wiem, że jutro dopiero 12 dpo ale jakoś tak sobie tak wymarzyłam tą sytuację, Święta a ja robię test i tam są te dwie wymarzone, wyczekane, upragnione kreseczki.... ehhh miałam się na nic nie nastawiać, nawet miałam odpuścić ten cykl (no bo TSH i Letrox itp) ale ja głupia blond baba musiałam się nakręcić i znów będę płakać w poduszkę chlip chlip

Wiadomość wyedytowana przez autora 5 grudnia 2013, 19:48

11 grudnia 2013, 16:51

no i jestem, parę ostatnich dni w skrócie... 6.12 test i jedna kreseczka, niedziela i jest cień-> beta 5-> w poniedziałek ból brzucha i @, we wtorek beta 1... nie wiem co to było, nie będę się skupiać. Zaczęłam nowy cykl, pierwszy z 1 z przodu :). TSH spadło do 1,39, więc nie jest już przeszkodą. Jak mówi mój TŻ Hashimoto dostało bęcki :). Jestem wykończona od 10 dni jestem bez przerwy w pracy i muszę wytrwać jeszcze dwa. Trzymajcie kciuki :)

27 grudnia 2013, 14:02

no i trochę mnie nie było. Zrobiłam reset, restart czy jak tam zwał. To co się zadziało w zeszłym cyklu totalnie mnie dobiło. Ale się wyryczałam i chyba mam siłę iść dalej. 2013 jest (na szczęście zaraz będzie) kiepskim rokiem od samego początku. W styczniu zalanie mieszkania, połamana babcia (noga) i teściowa (również noga), odwołane wakacje z racji zalania, remont świeżo wyremontowanego mieszkania, od kwietnia bezowocne starania, przed Wigilią porażenie prądem, w Wigilię zdemolowanie samochodu przez podpitą bandę kiboli (nie napiszę jakiej drużyny), w pierwszy dzień Świąt zapalenie kontaktu i wywalenie instalacji w całym domu... do 2014 jeszcze 4 dni i mam nadzieję, że miną bezboleśnie... ehhh niech już będzie 2014!!!!

1 stycznia 2014, 12:31

No to czas na noworoczne postanowienia :) hmmmm
po pierwsze primo: stanęłam dziś na wadzę i trzy razy patrzyłam... wyszło 69 kg w życiu tyle nie ważyłam... od początku brania Letroxu przytyłam 5 kg (czyli w dwa miesiące) ze swoim wzrostem nadal mieszczę się w normie ale tyłek nie mieści mi się w ulubione spodnie. Czas na dietę: odstawiam słodycze i węglowodany, żegnajcie czipsy, bułki, frytki, ziemniaczki, kluseczki itp. Witajcie zupki warzywne, sałatki oraz potrawy z pary :). No i oczywiście ruch, bo się zasiedziałam w domu jak stara baba... raz w tygodniu łyżwy (do końca zimy), raz w tygodniu basen i 3 razy w tygodniu spacer. Jak nie pomoże to siłownia z osobistym trenerem

po drugie primo: znajdę sobie jakieś fajne zajęcie--> chcę się uczyć migowego albo pójść na warsztaty malarskie, zobaczymy zastanowię się

po trzecie primo: luz, ja się spinam, chcę już a jeśli chodzi o ciążę to się tak nie da... będę kochać TŻ i serduszkować a co z tego wyjdzie pożyjemy zobaczymy

Za miesiąc ocena moich dokonań :)

17 maja 2014, 11:26

Długo mnie nie było ale o czym miałam pisać? O schemacie @-->owulacja----> test z I kreską i znów @. Do tego sprowadziło się moje życie w ostatnich kilku miesiącach. Mój TŻ nie rozumie dlaczego płaczę,kiedy przychodzi @. Złości się bo nie wie jak mi pomóc. Ja wtedy też nie chcę żadnej pomocy. Chcę być sama ze swoją niemocą..... bezkobiecością :(. Czuję jak ucieka ze mnie optymizm i radość życia, jak z balonika z małą dziurką, powoli ale systematycznie. Nie potrafię cieszyć się tak jak kiedyś z drobiazgów, chociaż świetnie umiem udawać i chyba jeszcze nikt się nie zorientował, że gram. Kurczę powinnam dostać Oskara za rolę życia. Czuję się chronicznie zmęczona, niewyspana..... staram się nie zawalać terminów ale niestety czasem się nie udaje. Nie jestem jeszcze na etapie zawiści, że inne kobiety mają dzieci, są w ciąży. Ale łapię się na tym, że oglądam wszystkie ciuchy pod kątem a zmieści się tu brzuch jak będę w ciąży. Nie planuję wakacji bo przecież mogę być w ciąży, w pracy odmówiłam wyjazdu służbowego (daleki lot) bo przecież mogę być w ciąży.... ogłaszam, że osiągnęłam stadium ciążopopierdolenia!!!!! Jedyne lekarstwo, które przychodzi mi do głowy to zaprzestanie kontroli. Także od przyszłego cyklu w pipu idzie termometr, kwas foliowy, śluzy, szyjki, wiesiołki i wykres na OF. I uwaga mam zamiar w czerwcu zabookować wakacje na wrzesień a huk. Będzie terapia wstrząsowa..... o ile przyjdzie @ bo już ma spóźnienie ale test jak zaklęty pokazuje mi wielką białą dupę z jedną czerwoną kreską.....

19 maja 2014, 10:02

Cichaczem, wykorzystując mój błogi sen przylazła @, na razie jest nieśmiała ale mam wrażenie że się rozkręci :/..... z racji dolegliwości @ + migreny + trochę jednak wisielczego humoru wzięłam błogosławionego UNŻ i siedzę w domu. A co.... ja pracoholiczka też mogę mieć dodatkowy dzień wolnego zwłaszcza, że w sobotę pracowałam i miałam 1 dniowy weekend. I uwaga zamierzam iść do fryzjera i ostrzyc się.... jeszcze nie wiem jak :P....
Drugi plus to taki, że wreszcie jest piękna pogoda i chce się żyć :)

28 maja 2014, 19:08

No i czas nieubłaganie leci, za kilkanaście dni rodzi moja znajoma, nie chciała dziecka, nie kocha swojego męża, chcieli się rozstać a ciąża się przytrafiła. Najpierw myślała o usunięciu, potem myślała o zaprzestaniu brania leków, ciąża to dla niej mordęga, mówi, że dziecka nie kocha. Nie piszę tego żeby ją potępić, szkoda tylko, że nie pomyślała o zabezpieczeniu się przed ciążą bo teraz dziecko będzie cierpieć...trochę mi smutno, jest nas tak dużo, tak wiele smutnych kobiet, z pustką w sercu i pod sercem, które oddałby wszystko za takie "niechciane Maleństwo".... ale los nie jest sprawiedliwy :(

29 maja 2014, 16:24

Wiecie co? W trakcie kamienistej drogi starania o dziecko umknęła mi wiosna..... jeszcze przed chwilą była, pachnąca kwiatami jabłoni, sypiąca płatkami, łachocząca stopy miękkimi źdźbłami trawy.... no i gdzie ona? Co to się stało, przegapiłam ją chyba zapatrzona w termometr, wykres i jedną różową kreskę na setnym teście.... O nie lata nie przegapię, jesieni też nie..... termometr patrzy rozpaczliwie z szuflady a wykres na OF łypie na mnie żółtym okiem sygnalizując że być może dzień płodny. W pragębie was mam..... zamierzam znów odetchnąć pełną piersią a nie więzić się w okowach własnych lęków........

Erotyk
"otulona cichym żalem jabłoni
trącam bosą stopą ciszę
majowego sadu
Szukam Cię w cieniu
kwitnącego bzu....
Chcę znów lubieżnie
rozchylić usta
czekając na Twój pocałunek
wstydliwie zaróżowić policzki
pod niecierpliwością Twoich palców
Poczuć pod plecami
wonność trawy
i delikatność motyli
na rozgrzanej skórze
Oddać Ci siebie
otuloną
przyspieszonym oddechem
rozszeptaną
Twym imieniem......
/II 2006 dla K/

29 czerwca 2014, 10:29

Ha i jestem :). Jakoś naładowałam się ponownie optymizmem.... może to zasługa pory roku? Dłuższych dni? Nie wiem. Jak policzyłam to już nasz 17 cs (a taki świadomy, planowany to 15 cs) a 11 cs z OF. Podjęliśmy decyzję, że idę na HSG. W sumie chyba lepiej wiedzieć, niż nie wiedzieć. A co będzie dalej- się zobaczy. Odkąd moi bliscy wiedzą o naszych trudnościach czuję większe wsparcie z ich strony, dyskretnie i z wyczuciem podpytują co i jak bez zbędnych komentarzy. W tym cyklu staramy się aczkolwiek nie nachalnie, jak nie to nie. Bez przymuszania i spięcia, że tam łypie zielone oko i czas mija. I przyznam, że całkiem dobrze nam to wychodzi. Niestety z racji końca miesiąca siedzę w pracy nawet w weekend tego czasu dla siebie nie mamy za wiele. W przyszły weekend zmykamy na 3 dni na Mazury, mam nadzieję, że będzie pogoda i wypoczniemy, nacieszymy się sobą :)

24 lipca 2014, 19:56

Ha, wczorajszy dzień wywrócił moje życie do góry nogami. Samo HSG (no co prawda w znieczuleniu) nie było straszne. No dobra jak po zabiegu spojrzałam pod kocyk i zobaczyłam zakrwawione uda to się trochę przeraziłam. Bólu nie było po zabiegu, wczoraj i dziś trochę plamiłam. No tak ale wynik. Lewy jajowód nie kontrastuje się w ogóle- doktor mówi, że to wada anatomiczna, prawy jajowód kontrastuje się w 10-15% troszkę na początku a potem maleńka plamka kontrastu przy ujściu jajowodu. Nie ma szans żeby tamtędy przepłynęły plemniki nie mówiąc o zapłodnionym jajeczku. Prawy jajowód załatwili mi przy operacji wyrostka w 2003 roku, zrost na zroście. I co? naturalnie szanse na ciążę są mniejsze niż dzisiejsza wygrana w totka :( zostaje nam in vitro.... rozmawiałam z TŻtem i zgodził się żebyśmy poszli na wizytę informacyjną w Klinice, dowiedzieli się co i jak z programem rządowym IVF. Także wybieramy się w poniedziałek o 14.Do tego czasu musimy się zastanowić czy jesteśmy gotowi przejść całą procedurę....

29 lipca 2014, 09:36

ha.... veni, vidi, vici..... wróciliśmy z Kliniki z tarczą, koszulką dokumentów i pokłutą moją prawą łapą (AMH)... podpisaliśmy papiery, przemiła pani sprawdziła czy spełniamy warunki formalne, wiek, ubezpieczenie, obywatelstwo itp. No rzecz oczywista spełniamy. Zadaliśmy kilka pytań, w tym chyba najbardziej nas dręczące co Klinika robi z blastocystami, które nie zostaną podane do transferu ze względu na zajście w ciążę w poprzednim transferze. No więc mamy dwie opcje zamrozić i przechowywać albo oddać do adopcji. Ehh możecie powiedzieć, że jestem egoistką ale wolę zamrozić i trzymać. Nie potrafiłabym ich oddać i żyć ze świadomością, że jakaś inna para wychowuje dziecko moje i K.... jakoś nie. No więc jeśli 14.08 zostaniemy zakwalifikowani ze względów medycznych ruszamy od razu. Mamy się zjawić między 1 a 5 dniem mojego cyklu i już lecimy z lekami. Tu ukłon w stronę Ministra Zdrowia, że wreszcie są refundowane i uda się wydać mniej niż 1000 PLN a nie jak dotychczas około 3000-4000 PLN. Jakoś to od mnie dociera tak powoli, że jak się uda za pierwszym razem (liczę się z tym, że nie) to już we wrześniu będę w ciąży.... aaaaaaaa..... wszystkie emocje mi się mieszają radość, strach, podekscytowanie.... dobrze, że jest lato, słońce i nie popadłam dzięki temu w melancholię.... i kiedy w mojej głowie i sercu pogodziłam się, że nie będziemy mieli dziecka w sposób który wymyśliła natura, odblokowałam się, jest między mną a K bardziej spontanicznie, romantycznie i po prostu fajnie <3

1 sierpnia 2014, 11:19

No i sobie od wczoraj jestem słomianą wdową. K zwany Małżem pojechał sobie na Woodstock- niech się wyszaleje a co :D. Ja zostałam w domu z psoperzem- mam wolne więc się byczymy. Myślę sobie czasami jaką będę mamą.... no zaplanować się nie da, ale myśleć można. Hmmm na minus jest to że jestem strasznie niecierpliwa, a dziecko jak dziecko nie urodzi się z umiejętnością wszystkiego, będzie się uczyć a co za tym idzie robić wolno, jestem leniwa, czasem tak okrutnie mi się nie chce, no a przy dziecku- co, nie zrobisz?? Na plus jest to, że jestem nadal ciekawa świata i lubię się uczyć nowych rzeczy- będziemy to robić razem z maleństwem no i jestem odpowiedzialna, nie łamię danego słowa- to też bardzo ważne. Chciałabym być taką mamą jaką była kiedyś moja mama, ciepłą, mądrą i zadowoloną, dzięki temu dużo mnie nauczyła. Niestety kłopoty małżeńskie, brak wsparcia i nieumiejętność radzenia sobie z problemami życiowymi spowodowały, że stała się zgorzkniała, smutna i zawistna... smutne ale potrafi mnie bardzo zranić.....
1 2 3 4 5 ››