Zapisz się i otrzymuj powiadomienia o
zniżkach, promocjach i najnowszych ciekawostkach ze świata! Jeśli interesują
Cię tematy związane z płodnością, ciążą, macierzyństwem - wysyłamy tylko
to, co sami chcielibyśmy otrzymać:)
No żesz..... chciałabym przeklinać i drzeć się na całe gardło jak tylko można najgłośniej. Paciorkowiec w posiewie moczu, na litość Boską!!!! Skąd się wziął? Testy nie kłamały, ja byłam w ciąży, co najmniej dwa razy i to coś zabijało moje dzieci!!!! Mam dość, mam tego wszystkiego dość! Kiedy myślałam, że powoli wychodzę na prostą.... Oczywiście trwa majówka nr 2, dostępu do lekarzy prawie zero, udało mi się na jutro umówić do lekarki, ginekolog. Nefrolog niestety dopiero na 11 czerwca, nie mogę tak długo czekać, muszę iść i zaufać tej lekarce. Piękny dostałam prezent na rocznicę ślubu... Jak byłam ostatnio u ginekologa, prosiłam o pobranie wymazu z kanału szyjki macicy, może już bym była po antybiotykoterapii,a tak kolejny cykl na straty. Jak jedno się skończy to przyjdzie następne i tak w kółko. Brak słów i sił.
Uff trochę ochłonęłam... Dziękuję dziewczyny za wsparcie wiele to dla mnie znaczy :* W sobotę byłam u ginekologa (wizyta beznadziejna, na szybko, przepisała złą dawkę antybiotyku itp). Dziś byłam u internisty, który jest parazytologiem i jeszcze dodatkowo specjalistą diagnostyki laboratoryjnej, zna mnie i moją historię. Tego paciorkowca trudno się leczy i absolutnie nie mogę teraz zachodzić w ciążę. Podejrzewa, że albo mam to w sobie już od porodu (źle wykonany wymaz w kierunku gbs i oboje z Synkiem mieliśmy wiele szczęścia), albo zaatakował kiedy mocno spadła mi odporność jak brałam tyle antybiotyków. Mam przez dwa tygodnie brać antybiotyki dwa różne, końską dawkę, muszę wytrzymać Starania oczywiście wstrzymane i te przeciwciała anty tg mogą być podwyższone nie przez tarczycę, tylko przez to cholerstwo, ale tu ma się wypowiedzieć endokrynolog. Muszę dbać o odporność, czyli biegać, dużo na powietrzu, dobra lekka dieta itp. 3 tygodnie po zakończeniu antybiotyków zrobić kontrolny posiew moczu. Z dobrych informacji to kamienia na nerce nie mam, teraz tylko dbać by nie wrócił no i pani doktor od usg powiedziała mi, że na prawym jajniku dojrzewa pęcherzyk. Cieszę się z tego, chociaż starać się nie możemy. Trzymam się tego, co napisała Anka_skakanka , że może to początek końca :)Oby antybiotyk dał radę wybić tego obcego we mnie Mimo, że starania zawieszone, to obserwacje będę prowadzić, odpocznę od starań, stresu i comiesięcznego podejrzewania ciąży. Trochę szkoda bo czas ucieka, ale nic nie poradzę, muszę być zdrowa, bo ta bakteria czy jak to tam zwał bardzo szkodzi dzidziusiom, powoduje poronienia i sepsę u noworodków.
Widzę, że wrócił duch walki. Tak trzymaj! :-) Mnie też sprawy zdrowotne (nieppotrzebnie i źle leczona tarczyca) odsunely od starań...teraz moge, ale cykle się popierniczyly...od tarczycy? Stresu? Nie wiem, ale tylko spokój może nas uratowac :-) oraz wiara, że dobry Bóg nie pozwoli, żeby nasze dzieci były jedynakami... albo samotnikami jak to mój 6 letni.syn.określił ;-)
Może to i dobrze. Odpoczniesz od starań i poobserwujesz się trochę "na chłodno", będziesz wiedzieć co i jak.
Wspomniałam wczoraj o Was, Dziewczyny, w modlitwie pod relikwiami św. Jana Pawła. Trzeba wierzyć.
Gratuluję, że przebrnęłaś przez mojego tasiemca (pamiętnik;)) Dziękuję za miłe słowa i wsparcie.. Pomyśl, że może to dobrze, że już wiesz co to jest i z czym walczysz.. Oby po przerwie się zazieleniło:)
Dziewczyny mam ogromną prośbę, do wszytkach czytających mój pamiętnik. Czy ktoś z Was miał do czynienia z paciorkowcem STREPTOCOCCUS AGALACTIAE ale w posiewie moczu? Szukam wszelkich informacji na ten temat, czy leczenie było skuteczne, czy udało się zajść w ciążę, czy w ciąży były komplikacje, czy wracało to paskudztwo w badaniach posiewu moczu, czy udało się urodzić zdrowe dziecko?
Niestety tego paciorkowca trudno się leczy, on bytuje w człowieku głównie w dolnym odcinku przewodu pokarmowego czyli w d.... ;) absolutnie nie powinno go być w moczu, pytanie gdzie jeszcze siedzi u mnie, czy w kanale szyjki macicy? Jeśli będę w ciąży, a on będzie w wodach płodowych, to sama wiesz.... :( Muszę skończyć kurację, zrobię wszelkie posiewy z różnych dziur i pójdę do mojego dobrego gina, niech on podejmie decyzję co dalej i wyda wyrok. Bo lekarz prowadzący miał kiepską minę...
Temperatura robi sobie co chce w tym miesiącu, nie rośnie prawie wcale. Nie wiem czy końska dawka antybiotyków może zahamować owulację lub wzrost pęcherzyka? Skoro starania i tak wstrzymane, to nie będę jej mierzyć aż do nowego cyklu, bo w zasadzie to ta temperatura mnie denerwuje, max maxów u mnie to około 36,6 w drugiej fazie cyklu. Mam jakieś przeczucie, że oprócz bakterii, zepsutej tarczycy coś jest nie tak z drugą fazą mojego cyklu, jakoś tak coś mi szepce do ucha. W pierwszej ciąży, na samym początku miałam temperaturę około 37 i pamiętam, że nie poszliśmy na imprezę do teściów, bo myślałam, że jestem chora Zawiozłam dziś męża mocz na posiew i czekamy. 3 tygodnie po zakończeniu antybiotyków mam zrobić kontrolny posiew i zobaczymy, do czasu tego wyniku bzykanko w "opakowaniu" a tak nie lubimy gumek. Pewnie dopiero w lipcu wznowimy starania jak wyniki będą ok. teraz odpoczywam od tego wszystkiego, niczego nie da się przyspieszyć, widocznie tak ma być.
Przy staraniach o dziecko zdecydowanie za dużo myśli kręci się wokół jednego tematu :) nawet jak wstrzymuje starania. Normalnie człowiekowi nawet przez głowę nie przeleci myśl czy ma jakąś owulację i czy jakieś pęcherzyki wzrastają i czy istnieją jakieś fazy cyklu ;) Ach my kobitki :)
Ale jaja Dobrze, że jednak poprzez brak konsekwencji we własnych postanowieniach nadal mierzyłam temperaturę, bo powindowała dziś w górę a OF zaznaczył owulację. Najlepsze, że myślałam, że owu się zatrzymała przez antybiotyki, a one ją wydłużyły. Chciałam Synkowi pokazać jak się robi fikołka na trzepaku, naskoczyłam na podbrzusze i zobaczyłam gwiazdy, myślałam, że coś sobie uszkodziłam, brzuch bolał, nie mogłam spać cała pobudzona. Myślałam, że znów jakiś piasek stacza się z nerek, a to była owu taka bolesna. Szkoda, że starania zawieszone, ale przynajmniej obserwuję się "na zimno". Znalazłam w necie mieszankę ziół na drugą fazę cyklu :
(wzmacniające prod. progesteronu):
przywrotnik 40g
pokrzywa 40g
krwawnik 40g
Łyżkę zaparzyć szklanką wrzątku, pić 3 szklanki dziennie (można na zapas w termosie).
Może warto wspomóc fazę lut. od następnego cyklu?
Piła któraś? Jakiś efekt był (najlepiej w postaci ciąży
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 czerwca 2016, 07:36
Jupi! Pojawił się nowy priorytet, coś co wreszcie odciągnęło mnie od myślenia o staraniach, bakteriach itp... Myśleliśmy, że na wakacje nie pojedziemy, zwłaszcza że wakacyjne pieniądze trzeba było poświecić na remonty samochodów, w tym jedną bardzo poważną. Od trzech lat nie byliśmy na porządnych wakacjach. Zatem kupujemy namiot i jedziemy nad polskie morze... Pierwszy raz zdecydowaliśmy się na takie wakacje. Wpadłam w amok wyboru namiotu, sprzętu piknikowego, poszukiwań pola namiotowego, czytaniu, organizowaniu, przeżywaniu. Wreszcie dzieje się coś innego. Znalazłam pole namiotowe, gdzie nie trzeba robić rezerwacji, zatem obserwujemy pogodę, wsiadamy i jedziemy Młody szczęśliwy, że będzie spał pod namiotem, kąpał się w morzu i pojedzie na wakacje. Doczekać się nie mogę.
no i mamy kolejny 1dc, poprzedni zakończył się niespodziewanie w 25dc.... coś mi się konkretnie pochrzaniło, moja faza lut. jest coraz krótsza i koniecznie coś z tym trzeba zrobić. Wynik posiewu męża - JAŁOWY!!!!! Super
Uświadomiłam sobie, że pogodziłam się z myślą, że może nigdy się nie uda i ..... jest mi z tym dobrze. Do mojej skołatanej głowy dotarła wreszcie świadomość, że chcę się cieszyć tym co mam, co już od życia dostałam. Chyba kolejna lekcja pokory nie jest mi potrzebna. Mam cudowną, małą rodzinkę. Poczucie, że szklanka jest do połowy pusta, a nie do połowy pełna zniknęło, tak samo z siebie. Co ma być to będzie, szkoda mi życia na użalanie się nad sobą, na łzy nad kolejnym nieudanym cyklem. Bo ja chciałabym mieć drugie dziecko,mogę poddać się badaniom, obserwacjom, leczeniu, ale walczyć nie będę, nie za wszelką cenę.
Nawet nie wiem co już mam tu pisać.... Mieliśmy uważać ze staraniami przez jakiś czas, ale olaliśmy wszystko, uważanie, staranie itp. Co tam ma być i co do góry pisane, niech będzie. Mam totalny luz i porąbany cykl, który to już z kolei? Kompletnie żadnego śluzu u siebie nie widzę, a zawsze był i wyraźnie się zmieniał. Mogłabym spać w dzień i w nocy, choć nigdy tak nie miałam, temperatura tańczy sobie jak chce i mam to w nosie. Czuję, że jestem już bardzo zmęczona, potrzebuję urlopu, a w pracy jakby wszystko sprzysięgło się w drugą stronę - roboty, że nie wiadomo w co ręce włożyć. Waga? Zamiast spadać, to rośnie - foch na wagę. Foch na wszystko - od termometrów poprzez śluz, starania, libido i pracę.
Albo termometr mi szwankuje, albo organizm - jedno z dwóch. Wygląda na to, że owulacji w tym miesiącu znów brak. Cieszę się, że wakacje za dwa tygodnie, na wyjeździe nie będę mierzyła temperatury, robię to tylko po to, żeby wykresy pokazać lekarzowi, bo ewidentnie widać, że coś jest nie tak. Ale czytając wpisy dziewczyn widać ogólny foszek na mierzenie temperatury Ona chyba nas tylko stresuje, przynajmniej mnie, bo w tym miesiącu brak jakiegokolwiek sensownego wzrostu. Ogólnie panuje jakieś złe bio, bo nawet na placu zabaw słyszałam jak dwie mamuśki rozmawiają o swoich mężach, że kryzysy mają, jedna stwierdziła, że chyba wszyscy dookoła mają jakieś kryzysy. U nas kryzys staraniowy zażegnany, na brak chęci męża do sexu (bo zmęczony)zareagowałam spokojnie pytaniem czy chce mieć drugie dziecko czy nie? No, on chce bardzo, no to ja na to, że samo się nie zrobi, a niepokalane poczęcie zdarzyło się tylko raz w historii świata. Pośmialiśmy się, atmosfera oczyszczona i starania się odbyły, nie z musu (no może trochę), tylko z przyjemnością
Najważniejsze by nic nie robić na siłę. Wtedy to na pewno nie wyjdzie. Mam nadzieję, że owulka raczy Cię wkrótce odwiedzić i że ładnie to wykorzystacie ;) ściskam
Super był Twój tekst do męża:)a i ja miałam wrażenie, a raczej to czułam, że mierzenie temp, jest jak...jakby to ująć"dokładanie do pieca, w fabryce, jak temp jest ok, to działanie", więc też z tego zrezygnowałam, lepiej trochę odpuścić i żeby serduszka były spontaniczne:)
21dc, 3 dpo, którą rzekomo wyznaczył OF, a co do której mam wielkie wątpliwości, bo ani temperatura sensowna, ani śluz sensowny,nie czułam jakoś szczególnie objawów owulacji, wszystko do d..y. Jedynie serduchowanie było fajne w tym cyklu, na luzie, spontanicznie i zrobiliśmy wszystko co można było zrobić, pozostaje czekać. Zaczęłam łykać witaminę B6 i piję pokrzywę, ponoć dobrze wpływają na produkcję progesteronu. Ogólnie męczą mnie te obserwacje, robię je tylko po to, żeby pokazać lekarzowi, że coś jest nie tak. Miałam się wybrać w lipcu do gina, ale nie chcę jeszcze, chce odpocząć ten miesiąc wakacyjno - urlopowy, a może obawiam się co od niego usłyszę? Już powoli pojawia się lekki ból podbrzusza zwiastujący nadejście za kilka dni małpiszona. Smutno mi jakoś, że się nie udaje, tak samo z siebie, naturalnie, spokojnie, radośnie - o chcemy dziecka - o są dwie kreski - o jest ciąża! Może odwlekam tą wizytę ze zwykłego strachu przed ponowną diagnostyką, obserwacjami, monitoringami, bolesnymi badaniami? Natomiast odpycham od siebie myśl, że może nie wyjść bez wspomagania lekarskiego. Już raz przez to przechodziłam, nie może to zostać mi oszczędzone? Zaczęłam odmawiać Nowennę do Matki Boskiej Rozwiązującej Węzły, by rozwiązać węzły mojej choroby, tych zapaleń, które męczą mnie od ponad roku. Może pozbycie się choróbska jest kluczem do możliwej ciąży? Modlitwa daje mi siłę, jest piękna i słowa w niej są niesamowite. Pomyślałam sobie, że oprócz tego jednego węzła jest jeszcze ich tyle, że przez parę dobrych miesięcy będę się o coś modlić, ale jest dobrze jak jest zbożny cel ;)Niestety z nadejściem fazy L włącza się głupie myślenie i rozkminki, było nie było, a może, a jednak, a nie uda się, a uda się Bleeeeee.
Wiadomość wyedytowana przez autora 4 lipca 2016, 08:50
A może właśnie takie myślenie, że zrobisz teraz to,co jesteś w stanie,a później,gdyby nadal trzeba było się starać,lekarz pomoże,podziała odblokowująco i uda się tak samo z siebie?
Skradzione z pamiętnika Rutelki, ale tak mi się podoba, że musiałam to "zwinąć"
Zaczekaj
Kiedy się modlisz – musisz zaczekać
wszystko ma czas swój
trzeba wciąż prosząc przestać się spodziewać
niewysłuchane w przyszłości dojrzewa
to niespełnione dopiero się staje
Pan wie już wszystko nawet pośród nocy
miłość uwierzy, przyjaźń zrozumie
Bardzo się cieszę, wynik posiewu moczu jałowy Na tą chwilę skubaniec paciorkowiec wytępiony. W poniedziałek pójdę do internisty, wypytam za jaki czas powtórzyć posiew i czy robić posiewy z innych dziur i otworów 7dpo (rzekomej) - w zeszłym miesiącu już miałam miesiączkę, OWU wyznaczył w tym miesiącu na 28 dc, zobaczymy czy dociągnę,czekamy. Przeczucia? Oczywiście wczoraj dopadło mnie lekkie szaleństwo fazy L. Chciałam robić test - ja naiwna he he, opamiętałam się w porę. Już nie wierzę, że może się udać, bo czuje się okresowo, naparzają brzuch i plecy, mdli niemiłosiernie. Nie wiem czy to przypadek w tym cyklu czy rzeczywiście zasługa witaminy B6, ale piersi są lekko wrażliwe, a nie bolą okrutnie jak to zawsze bywało, że nie mogłam się dotknąć i to na tydzień przed @, na dodatek jestem dziwnie spokojna, a zawsze szalałam z nerwów, wszystko mnie drażniło. Zastanawiam się tylko czy brać tą witaminę przez cały cykl czy tylko po owu? Muszę przetrząsnąć forum, bo jak wpisuję cokolwiek w wyszukiwarkę, to zawsze pokazuje "brak" Dopadły mnie kryzys przedokresowy wraz z kryzysem przedurlopowym, uffff, jeszcze przyszły tydzień i laba.
28 dc, 10dpo (rzekomej)
Hmmmmm, dziś ma przyjść @, na razie brak (oczywiście jak w planach wyjazd wakacyjny to ona nie przychodzi). Cykl osiągnął długość 28 dni, tak jak powinno być, może w końcu staję na nogi po leczeniu?
Odczucia? To najgorszy czas, tuż przed spodziewanym okresem. Przyjdzie... nie przyjdzie... przyjdzie.... nie przyjdzie. Każda wizyta w toalecie to sprawdzanie czy okres już jest, a dzień jeszcze się nie skończył. Objawów okresowo/ciążowych - brak, zniknęło wszystko, ból brzucha, krzyża, piersi, zostały tylko mdłości i zawiechy w głowie - totalne rozbicie.
Czy wierzę, że mogłoby się udać? Chyba nie wierzę, choć odrobinka nadziei się tli gdzieś w podświadomości.
Ech, nawet nie jestem nerwowa.
3 dni do urlopu.
Wiadomość wyedytowana przez autora 11 lipca 2016, 13:36
Przeczytałam pamiętnik jednym tchem :) No i czekam aż napiszesz, że jednak teraz się udało :) Ależ to byłaby niespodzianka przed wakacjami :) Powodzenia, zaciskam kciuki!!! <3
Dziękuję dziewczynki za wsparcie i zainteresowanie.
Na razie @ mnie ma, ale temperatura zaliczyła spadek z 36,50 na 36,40 zatem raczej nici z ciąży, może jutro zatestuję, jeśli okres nie przyjdzie.
Jednakże cieszę się bardzo, bo cykl wygląda normalnie, jest dwufazowy z piękną, 11 dniową fazą lutealną, zatem zawsze coś co cieszy.
Natomiast oczywiście jak w planach wyjazd nad morze, to @ musi się spóźnić
Jakoś na spokojnie do tego podchodzę.
Test rano negatywny, nawet żadnego cienia na nim nie było, musiałam zrobić bo jak na mnie to już to wszystko trwa zbyt długo, ale czułam że nic z tego, bo temperatura rano spadła. Uważam, że brak PMSu w tym miesiącu to zasługa witaminy B6, nawet wczoraj rozmawiałam o tym z internistą. Ale chyba, żeby dostać wreszcie okres, to ją dziś odstawię Szkoda, że ciąży nie ma, natomiast 30 dniowy cykl to dla mnie sukces, który bardzo mnie cieszy, oby tak dalej. Nowy cykl, nowa nadzieja, czekam na rozwój wypadków.
Tak bardzo bym chciała Dziewczyny, żeby któraś wreszcie zapoczątkowała wysyp zielonych kropek
Kompleks witamin B dobrze brać przez cały cykl. Jeżeli miałaś porządną fazę lutealną, to i progesteron wyższy i większe szanse w nowym cyklu. Korzystaj ze słońca, nafaszeruj się witaminą D i będzie git:)
No to chociaż plus taki,że zaczął Ci się bardzo ładny cykl☺ Teraz już będzie coraz lepiej.Ja też czekam na wysyp ciąż bo to zawsze jakąś nadzieja dla kolejnej z nas
Biegam, pakuję, dopisuję do listy, jeżdżę do sklepu, próbuję ogarnąć gorączkę wakacyjnego pakowania. Pojutrze wyjazd. Chwilami stresuję się trochę czy nie zmarzniemy w nocy pod namiotem, oj tam spakowałam farelkę Mąż mnie zamorduje śmiechem jak zobaczy stertę przy drzwiach wejściowych. Czy to aby ma najmniejszą szansę zmieścić się do samochodu? Się okaże
Robię przymiarkę do Nowenny Pompejańskiej, kończę Nowennę o rozwiązanie węzłów życia, jeszcze jedną muszę zmówić, za jeden węzeł - chyba najgorszy.
Starania jakoś zeszły nieco na bok, decyzja podjęta - po wakacjach wizyta u porządnego lekarza, monitoring, badania hormonów i nasienia.
Jednak iskierka nadziei, że się "samo zrobi" tli się gdzieś tam głęboko w moim sercu, o co gorąco się modlę.
Uwielbiam wakacje pod namiotem. To jest klimat :) a gdzie jedziecie? Odpocznijcie, nabierzcie sił :)
I gratuluję super podejścia do sprawy. A nóż widelec na wakacjach coś "zaskoczy"? :*
Wypocznij ile tylko się da, tak żeby zaprocentowało. No i życzę ładnej pogody, przynajmniej żeby nie padało.No i widzę,że obie podjęłyśmy decyzję o porządnym lekarzu po wakacjach. Ja się zastanawiam czy się wybrać na początku sierpnia czy odczekać do września, ale tak czy siak czuję,że przede mną badania.Wypoczywaj kochana.
Wyjazd wakacyjny udał się w 150 %, było cudownie. Wakacje pod namiotem to najlepszy pomysł jaki wpadł nam do głowy w ostatnim czasie, wolność, obcowanie z przyrodą, 24 h na świeżym powietrzu, atmosfera na campingu - wspaniała. Inaczej już nie chcemy. W dodatku trafiliśmy w super pogodę, jesteśmy opaleni i zrelaksowani, nigdy nie udało mi się aż tak zresetować. Oczywiście nie miałabym w życiu pod górkę, gdyby na dwa dni przed wyjazdem nie zaatakowała mnie kolka nerkowa, kto miał to wie jakie to okropne. Dzień przed wyjazdem jeszcze wizyta u urologa, usg czyste, widocznie jakiś drobny piasek musiał schodzić. Zaopatrzona w dobre lekarstwa (majątek w aptece) pojechałam z duszą na ramieniu. A co, nawet kąpiel w Bałtyku zaliczyłam (natychmiast zmieniając majty na suche - miałam chyba z 6 par ze sobą
Nadal biorę leki, czekam na owulację i jest mi to wszystko bardzo obojętne. Nie uważamy, nie planujemy sexu. Zaczęłam znów ćwiczyć, postanowiłam zadbać o siebie. W ostatnim roku choroba sprawiła, że się zapuściłam, paskudnie się czuję sama ze sobą tak wyglądając. Zakwasy pomagają nie wsłuchiwać się w organizm, bo nie wiadomo co boli, nie wiem czy mam jakieś bóle owulacyjne, bo mięśnie bolą. To jest dobre, bo nie myślę.
Super,że udało Ci się wyłączyć myślenie o zachodzeniu, trzymam kciuki za to,żeby właśnie teraz,jak odpoczczęłaś i zajęłaś się ćwiczeniami, udało się dotrzeć do celu, pozdrawiam, buźka
To co wydaje się być łatwe i optymistyczne w pierwszej fazie cyklu, w drugiej zaczyna ciążyć. W drugiej fazie cyklu włącza się myślenie o tym, czy się udało, zaczyna się analizowanie każdego, najmniejszego objawiku ewentualnej ciąży. Drażni mnie to na maxa, bo czasem nawet zaraz po otwarciu oczu i sięgnięciu po termometr pojawia się obawa czy temperatura będzie wysoka. Chciałabym zasypiać zaraz po owulacji i budzić się albo w pierwszym dniu cyklu albo po pozytywnym teście ciążowym. Sama siebie często karcę za te analizy symptomów, że przecież tak samo było w zeszłym miesiącu i też się nie udało, wkurza mnie to. Jestem dorosłą, ułożoną kobietą,a zachowuję się jak rozemocjonowany dzieciak, jednocześnie boję się kolejnej porażki.
Nie wiem czy to normalne, ale zaraz po owulacji zaczęłam się czuć jakbym miała dostać miesiączkę, dosłownie zaraz po owulacji, dziś trochę minęło. Mam wrażenie, że jak zaczęłam się obserwować to wszystko się rozjechało, kiedyś zaczynał się cykl i kończył i tyle, a teraz działa mi to na nerwy dokumentnie. Klamka zapadła: we wrześniu mąż robi badanie nasienia, ja hormony i umawiam się do ginekologa na obserwację cyklu. Ciekawe czy i tym razem zaproponuje hsg...? Chyba bym wolała od razu laparoskopię, przynajmniej w znieczuleniu ogólnym nie byłabym świadoma bólu. Do tego wiem, że lewy jajowód jest niedrożny, bo przecież sam się nie udrożnił po 5 latach , osteopata też mi mówił, ze coś jest nie tak po prawej stronie, jakby zrosty, bo w zasadzie miałam dwie operacje: wyrostek i przepuklinę, już po ciąży, zatem coś może być na rzeczy. Wszystko to mu opowiem i będę trzymała się tylko jednego lekarza. Skoro raz mi pomógł, to wiem, że zrobi wszystko, żeby i tym razem się udało. Sierpień zostawiam na psychiczne przygotowanie się do tego wszystkiego i ułożenie sobie w głowie, że jeżeli do tej pory nie udało się "samo", to już się samo nie uda.
Iza, ale to dziwne, że większość z nas, jak czytam pamiętniki innych starających się kobiet, ma bardzo podobne podejście do starań - jak nie wyjdzie teraz, to od września badania!Ja tak właśnie też postanowiłam - robię badania hormonów w przyszłym tyg, później konsultuję je z endokrynologiem, a we wrześniu jadę z wynikami do ginekolog i niech się w końcu coś zacznie dziać, w jedną albo w drugą stronę. A może to tak właśnie miało być, może miałyśmy dojść do takiego punktu, że badania, konkretne działanie i wtedy ....wtedy się uda nam wszystkim:)pozdrawiam
To ja też dołączam to tego klubu :D U mnie ostatni cykl i stuknie rok starań. U nas też postanowione. Po wczasach wizyta w klinice i pewnie dokładniejsze badania hormonalne oraz badanie nasienia. W sumie jestem trochę podekscytowana. Mam jakiś cel, czekam na opinie specjalistów bo mój ginekolog już sobie nie radzi. Jest bardzo dobry w prowadzeniu ciąży, ale najpierw trzeba w nią zajść ;) Dla mnie najlepszych czasem jest miesiączka, jeśli chodzi o odpoczynek psychiczny. U mnie jest tak, że o miesiączce wiem wcześniej (po monitoringu) i wtedy zdążę się do niej przygotować. Wręcz na nią czekam. Jak już zaczyna się nowy cykl wstępują we mnie nowe siły. Iza życzę Ci dużo siły by nadal walczyć :* Wspieram :*
Ja pod koniec maja wysłałam pytanie do endokrynologa, jakie badania powinnam zrobić, ponieważ mam problemy z zajściem w ciążę, odpisał żebym zrobiła:
progesteron, prolaktynę, testosteron, DHEAS, Androstendion, 17OHprogesteron,insulinę i glukozę na czczo i po obciążeniu po 1 i 2 godz. Nie napisał mi w którym dc powinnam zrobić te badania. Poszperałam w necie i dowiedziałam się tylko tyle, żeby progesteron zrobić po owulacji, czyli ok 22dc, a że reszta obojętnie kiedy, niektórzy piszą żeby prolaktynę zbadać między 3 a 5 dc, ale sporo też pisze, że może być w drugiej połowie cyklu. Myślę, że do każdego wyniku będzie podany zakres referencyjny, więc zbadam wszystko w 22dc.Endo napisał jeszcze żebym zbadała AMH, ale nie będę tego teraz badała, bo jak pytałam wiosną o to gina, to mówił, że nie ma sensu, że szkoda wydawać na to kasę. Więc robię to co zlecił endo i będę konsultowała wyniki z endo i ginekolog, ale z gin to dopiero we wrześniu.
Jak spytałam endokrynologa , jakie powinnam zrobić badania bo nie mogę zajść w ciążę, to napisał mi żebym zrobiła: progesteron, prolaktynę, testosteron, DHEAS, Androstendion, 17OH progesteron, insulinę i glukozę na czczo i po obciążeniu 75mg glukozy po 1 godz i po 2. Nie napisał kiedy mam zrobić te badania, więc poszperałam po necie i znalazłam tylko tyle, że progesteron bada się po owulacji czyli ok22dc, a resztę można w dowolnym dc, z tym , że niby prolaktynę też lepiej po owulacji.Napisał żebym jeszcze zbadała AMH, ale póki co nie będę tego robiła, bo jak wiosną spytałam o to badanie gina, to powiedział, że szkoda na to kasę wydawać.
Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety.
Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu.
Dowiedz się więcej.
Tule :-( mam nadzieję, że to ostatnia przeszkoda...
Dzięki Anka :)
Nie załamuj się, wyleczysz to cholerstwo i będzie dobrze, trzymaj się dzielnie:)
Mi też ostatnio wyszedł paciorkowiec. Czy on faktycznie uniemożliwia zajście w ciąże? A jak się zajdzie to uśmierca zarodki?