Znów porażka.... Kolejny raz przekonałam się, że objawy nic nie znaczą, a tak bardzo bolały mnie piersi, miałam ten tajemniczy kremowy śluz, zapaliła się iskierka nadziei, którą dziś rano pogrzebała bardzo niska temperatura no i krwawienie.
"Wstaję mimo tylu ran i znów do góry głowę..." czy jakoś tak przyśpiewywał mi Hyży w radiu w drodze do pracy.
Nie uda się samo to już wiem, bo udało by się dawno. Ile to już tak na prawdę liczę na to, że się uda? Policzmy....
Październik 2014 zapadła decyzja, że chcemy drugie dziecko, próbowaliśmy do czerwca 2015 - czyli 6 miesięcy, w lipcu 2015 miałam operację przepukliny i pół roku przerwy. W lutym 2016 wznowiliśmy starania, z tym że dwa miesiące odpadają - raz antybiotyki, raz infekcja, czyli 5 miesięcy. Porządnie staramy się 11 miesięcy.... Najwyższy czas iść do lekarza.
Umówiłam się też do nefrologa, fajny gość, chociaż za rzadko przyjmuje, żeby u niego się leczyć. Skoro mam piasek na nerkach i moja lewa nerka w obrazie usg wygląda na taką z tendencją do tworzenia się piasku, to chcę wiedzieć w jaki sposób mogę się na dobre pozbyć tego piasku. Skoro w badaniu ogólnym moczu nigdy żadne wapnie czy fosforany czy inne ustrojstwa nie wychodzą, to niech mi powie czy mogę sprawdzić to z krwi. Piszę to wszystko, żeby pamiętać o co pytać, bo jak się wie jakiego rodzaju ma się kamicę, to można wspomagać się dietą.
Spisałam sobie, żeby mieć już z głowy długości moich faz lutealnych, jak liczy je OF ( o ile owulacja występuje - bo OF ją zaznacza czasem nawet jeśli jej nie ma, co raz zostało potwierdzone na usg)
Daty rozpoczęcia cykli:
- 03.03. - 12dni,
- 31.03. - 9dni,
- 25.04. - 10dni,
- 21.05. - 6dni,
- 14.06. - 11dni,
- 13.07. - 9dni.
Zdecydowanie zbyt krótko.
Wiadomość wyedytowana przez autora 10 sierpnia 2016, 12:01
Jednak nie pójdę do lekarza, bo mój jest na urlopie, a ja nie chcę wyjść z kolejnym antybiotykiem, na bakterię, która nie wiadomo czy w ogóle jest. NIE MA TO SENSU! Nie można co miesiąc przez 10 - 14 dni jeść antybiotyków, to nie cukierki. Jeśli to faktycznie piasek, to zejdzie i powinno być ok, łykam no spę, pije litry wody i może przejdzie, jak się pogorszy to pójdę do lekarza. Najgorsze jest to, że do końca nie wiadomo o co chodzi, może coś gorszego mnie toczy? Różne myśli tłuką mi się po głowie, kiedy nie śpi się od 4.
Pokładam nadzieję w nefrologu, ale dopiero 27 sierpnia, nie wyjdę z gabinetu bez zaleceń badań do wykonania i konkretów.
Wiadomość wyedytowana przez autora 12 sierpnia 2016, 08:37
Czas na posumowanie. Na rachunek sumienia. Mam 37 lat, uważam, że nie jest zbyt późno na drugą ciążę. Synka urodziłam w wieku 32 lat, dlaczego tak późno? Bo wcześniej się nie składało, nie mieliśmy własnego lokum, studia kończyliśmy oboje późno, bo żeby je ukończyć musieliśmy sami sobie na nie zapracować. O ciążę staraliśmy się prawie dwa lata.
Jak urodził się Synek, to brutalnie wyrzucono nas z mieszkania, które miało być nasze.... Wylądowaliśmy u teściów, ciasno, masakra, maż kończył jeszcze studia, które dość dużo kosztowały. Tak przepękaliśmy półtorej roku, raz było wesoło, raz ciężko. Jak ta cała sprawa odbiła się na naszym zdrowiu - wychodzi dopiero teraz. Potem kupiliśmy słodki domeczek, z ogródkiem niczym chusteczka do nosa, na wsi, 20km od miasta. Cudownie, przeprowadzka i podjęta decyzja o drugim dziecku. Nie mogliśmy wcześniej, a dodatkowo zdrowie zaczęło szwankować, dwie operacje po drodze. Nie mogę sobie zarzucić, że mogliśmy starać się wcześniej, bo nie mogliśmy - nie było do tego warunków.
Musiałam zrobić takie podsumowanie, upewnić się, że to nie do końca nasza wina, że tak późno zapragnęliśmy dzieci. Mamy naszą Iskierkę i to najważniejsze, postaramy się i zrobimy co w naszej mocy, żeby Iskierka miała rodzeństwo.
Nadszedł czas na wyciszenie,uspokojenie się, zrobienie badań i na wizyty u lekarzy.Wierze w siłę modlitwy, dzięki niej znalazłam przyczynę nękających mnie chorób, teraz trzeba to wykurzyć Modlitwa daje siłę, oparcie, wytchnienie i ulgę. Chcę żyć chwilą teraźniejszą, nie mogę myśleć o tym, czy będzie drugie dziecko czy nie, to bez sensu, zostawię to w rękach mądrzejszych ludzi, a my zrobimy tylko to, co do nas należy
Ale wysmażyłam elaborat ale potrzebowałam tego właśnie dzisiaj!
Wiadomość wyedytowana przez autora 24 listopada 2016, 07:36
Ze starankowych spraw, to w ostatnich dniach czułam pulsujący prawy jajnik i pojawił się wodnisty śluz, natomiast temperatura nisko, bo nawet nie ma 36 stopni, zatem albo jeszcze przed owu, albo wcale jej nie będzie, albo znów pojawi się dość późno. Pracujemy z mężem dzielnie, ale spokojnie Takiego spokoju dawno nie odczuwałam, to coś jakby poddanie się połączone z jakimś fajnym wyczekiwaniem i radością z bliskością z ukochanym mężczyzną.
Rany, człowiek jak emeryt wypisuje o swoich bolączkach.... a co będzie za kilka lat - strach pomyśleć.
A tak między Bogiem, a prawdą czy nie starając się o dziecko, nie robiąc badań, bo przecież nic się nie dzieje, któraś z nas dowiedziałaby się, że ma insulinooporność czy jakieś inne schorzenia? Wątpię, większość ze staraczek żyłaby w błogiej nieświadomości.
Ile szczęścia mają te kobiety, które zachodzą w ciążę bez problemu, ile im zostaje oszczędzone. Pierwotne pragnienie posiadania potomstwa to przecież naczelny cel bycia człowiekiem, ssakiem, dążenie do rozmnażania. Nic nie jest w stanie tego zwalczyć, zatem my wszystkie, które tak dążymy do spełnienia pragnienia posiadania dziecka przemierzamy swoją własną drogę krzyżową. Myśl pozytywnie? Qrwa - nie da się.
Dziś będę molestowała lekarza rodzinnego o skierowanie na posiew moczu, bo mam już dość płacenia za wszystkie badania.... powyżej uszu.
Z lepszych newsów, to albo to przypadek i w tym cyklu tak jest, albo osteopatia pomogła, bo zwykle w tym dniu cyklu czułam już napięcie przedmiesiączkowe, a tu ani nie boli brzuch, ani piersi. Super - chwilo trwaj
Edit: lekarz rodzinny zmolestowany, udało się przez telefon, mam zrobić bad. ogólne moczu, posiew i usg jamy brzusznej i umówić się do urologa, co poczyniłam na sobotę. Może ktoś mnie wreszcie sensownie poprowadzi.
Wiadomość wyedytowana przez autora 29 sierpnia 2016, 09:31
Tak właściwie to pod Metformaxie wcale apetytu zbyt dużego nie mam, a na słodycze patrzeć nie mogę (szok!!!!!). Lekarka kazała starać się o dziecko już teraz, ale jak spróbowaliśmy, to myślałam, że odjadę, tak mnie cewka jeszcze boli W tym miesiącu raczej bez sexu, cykl odpuszczamy, dziecka z tego nie będzie , bo cały wczorajszy dzień po naszych wybrykach na tyłku nie mogłam usiedzieć
pytam go kiedy dokładnie mam zrobić kontrolne posiewy, czy 2 tygodnie po zakończeniu antybiotyków czy po zakończeniu serii leków odkażających? Otrzymuję odpowiedź, po czym słyszę "tylko mi teraz w ciążę nie zachodź"....zatyka mnie, wyduszam do słuchawki słabe "dlaczego?" i słyszę "bo najpierw masz być zdrowa" hi hi hi ha ha ha....
Prowadząca obecnie lekarka chce "robić" dzidziusia pod osłoną antybiotyków. Zatem jak? Odpowiedź otrzymam dopiero 27.10. na wizycie u niej.
Ponadto gdzieś na forum, czy w komentarzach, któraś z dziewczyn wspomniała o "totalnej biologi".
Z czystej nudy i z odrobiną ciekawości zaczęłam zgłębiać temat w necie bo mi się nazwa spodobała, brzmiała tak tajemniczo i mistycznie. Jestem zszokowana, jest w tym prawda. Przynajmniej jeśli chodzi o moje sprawy pęcherzowe, bo w moim życiu stało się coś, co naruszyło moje terytorium i poczucie bezpieczeństwa, a właśnie to terytorium odzwierciedla pęcherz. Podobnie z niedoczynnością tarczycy - żyję za szybko, wiecznie się spieszę, organizm woła "zwolnij". Kurna, coś w tym jest, będę zgłębiać temat dalej.
3 dni temu zaczęłam nowy cykl, leci ze mnie jak z węża strażackiego, 2 dni miałam bóle okresowe, a nie miałam ich od baaaardzo dawna. Dało się wytrzymać, ale napiszę to z ogromną dozą nieśmiałości "zaczynam czuć się normalnie", "zaczynam czuć się zdrowo".
Założenia:
- uspokoić się: zwolnić, wcale nie muszę się tak spieszyć wszędzie, bo czasem jak siadam, to jestem zdziwiona, że siedzę i w tym pędzie zaczynam rozglądać się, co tu jeszcze trzeba zrobić
- zepchnąć starania na drugi plan, tzn. nie starać się, tylko kochać z mężem i cieszyć się tym,
- jak zajdę w ciążę to zajdę, nie dążę do zmiany koloru na fiolet, tylko pragnę drugiej dzieciny,
- cieszyć się życiem, wyrażać emocje tak jak je odczuwam, nie robić dobrej miny do złej gry kiedy mogę sobie na to pozwolić.
Uwielbiam robić plan planu planów Jak nie wypali, to będzie kolejny plan. Sama radość w planowaniu ale i w modyfikacjach planów na własne potrzeby, bo w końcu robię to dla siebie
- jak sama się nie uszczęśliwię, to kto zrobi to dla mnie? Aby czuć się szczęśliwa sama to sobie muszę zapewnić (w pewnym sensie oczywiście)
Kiedy planujesz iść? Ja poszłam i niby ok ze mną, no ale dzidzi nie ma na razie. Teraz antybiotyk jem :/
Kiedy planujesz iść? Ja poszłam i niby ok ze mną, no ale dzidzi nie ma na razie. Teraz antybiotyk jem :/
Idę we wrześniu, mam miesiąc żeby przygotować się do tego wszystkiego kolejny raz
Iza to widzę, że obie mamy podobne postanowienia na wrzesień, ja też idę do mojej ginekolog we wrześniu i też wiem, że tak samo się u mnie nie uda:(czuję, że ten cholerny progesteron u mnie nawala, no chyba, że coś jeszcze.Słowa piosenki Hyżego w sam raz pasują do naszych starań, cholernie trudnych starań, ale do cholery nie poddawajmy się, chociaż czasami myślę, że może uda się jak już tak zupełnie odpuszczę, a z drugiej strony jeśli gdzieś jest przyczyna, to trzeba działać.Pozdrawiam kochana.