6tc i nic nie widać
-
WIADOMOŚĆ
-
xgirl wrote:Fajnie, jakby samo wyszlo. Po lyzeczkowaniu trzeba polroku odczekac nie? Dostalas jakies tabletki zrby skurcze wywolac?
W ogole nie wiem czy na wkasna reke odstawic progesteron... i tak juz nadziei nie mam, nie chce tego przedluzac w nieskoczonosc.
Nie skreślaj jeszcze tej ciąży. Więcej wiary!
A co do samego poonienia to nie musi nastapić samoistnie (u mnie nie nastąpiło), nie udało się też przy użyciu tabletek i skończyło się łyżeczkowaniem. Zaszłam w zdrową ciążę w drugim cyklu po łyżeczkowaniu. Wszystko to tak naprawdę kwestia regeneracji wyskrobanego endometrium, a nie trzech miesięcy czy pół roku. U jednych regeneracja jest szybka u innych wolniejsza. Generalnie można zacząć starania przy endometrium ok. 9-10 mmSylvuszka lubi tę wiadomość
-
xgirl wrote:Ja nie mam nadziei przez znikniecie objawow. Ja wiem, ze we mnie nic sie nie rozwija.
W ogole wydalenie takiego pecherzyka boli?
Ja miałam objawy w pierwszej ciąży do samego łyżeczkowania (puste jajo), mimo że ciąża się nie rozwijała, a w zdrowej ciąży miałam czasowe zaniki objawów i było OK.
Jeśli pytasz o poronienie to to czy boli to kwestia indywidualna. Ból jak na miesiączkę (skurcze i bóle z krzyża) tyle, że nieco mocniejsze. Poronienia samoistne przebiegają łagodniej niż poronienia wywołane tabletkami, te drugie niestety są strasznie bolesne, bo to są skurcze podobne do tych porodowych, tyle, że nie ma bólu związanego z przeciskaniem się główki przez krocze. W szpitalu podano mi 2 znieczulenia w ciągu procesu poronienia, a i to było mało. -
Ok dzieki Ci bardzo. Czekam teraz jak sie sprawa dalej rozwinie.
Co do objawow- ja wiem, ze z objawami roznie bywa. W jednej ciazy sa, w drugiej prawie nie, ale zeby byly i nagle zniknely bez powodu? Ja nie wierze w takie cuda.Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 listopada 2018, 21:49
-
xgirl wrote:Ok dzieki Ci bardzo. Czekam teraz jak sie sprawa dalej rozwinie.
Co do objawow- ja wiem, ze z objawami roznie bywa. W jednej ciazy sa, w drugiej prawie nie, ale zeby byly i nagle zniknely bez powodu? Ja nie wierze w takie cuda.
Ja tak miałam więc żadne to cuda dla mnie
Miałam objawy tydzień, potem 3-4 dni bez i znów 6-7 dni objawy i znów kilka dni bez. -
Ja nie mam objawow od 9 dni.. ale dobra nie musimy dalej dyskutowac na ten temat. We czw sie wyjasni. Wzielam jescze ten glupi progesteron zeby nie bylo, ze zawinilam.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 11 listopada 2018, 22:22
-
nick nieaktualny
-
Hej, uaktualnie się nieco. Wizytę mam mieć jutro, w poprzedniej było jajo ale nic więcej dr nie widział - nie mierzył go, bo mówi że na takim etapie to jeszcze nie mierzy.
Ale oczywiście nie byłabym sobą gdybym bety nie zrobiła raz jeszcze. No i są schody.
Beta przyrosła teraz w ciągu 48h 30% ale ostatni wynik na poziomie 41179,78.
No i oczywiście stres, chociaż mój luby mówi żeby nic nie przesądzać, czekamy do USG to moja głowa robi swoje.
Tylko ten strach towarzyszy mi od początku (po wcześniejszym poronieniu) i mam raczej ciemniejsze myśli. -
xgirl wrote:To dawaj znac. Ja tez mam jutro lekarza o 7:15.
Co do bety to ona pedzi jak szalona na poczatku. Potem im dalej w las tym wiecej czasu potrzebuje zeby sie podwoic. -
Leira wrote:Ja miałam objawy w pierwszej ciąży do samego łyżeczkowania (puste jajo), mimo że ciąża się nie rozwijała, a w zdrowej ciąży miałam czasowe zaniki objawów i było OK.
Jeśli pytasz o poronienie to to czy boli to kwestia indywidualna. Ból jak na miesiączkę (skurcze i bóle z krzyża) tyle, że nieco mocniejsze. Poronienia samoistne przebiegają łagodniej niż poronienia wywołane tabletkami, te drugie niestety są strasznie bolesne, bo to są skurcze podobne do tych porodowych, tyle, że nie ma bólu związanego z przeciskaniem się główki przez krocze. W szpitalu podano mi 2 znieczulenia w ciągu procesu poronienia, a i to było mało.
Tez niekoniecznie - chodzi mi o poronienie wywoływane tabletkami. U mnie przebiegło bardzo łagodnie, delikatne skurcze - praktycznie jak miesiączka. A roniłam w 12tc i to bardzo obficie. więc chyba u każdej kobiety może to przebiegać inaczej.
xgirl po łyżeczkowaniu wystarczy 1 cykl odczekać pełny. Ale wiadomo, że warto iść też na usg kontrolę zrobic.
Mimo to nie trać nadziei ! -
Ja mam tę informacje od 3 różnych ginekologów. Przy łyżeczkowaniu macice sie 'czyści' z endometrium. W kolejnym cyklu po łyżeczkowaniu macica się spokojnie zagoi, nowe endometrium rosnie, potem przychodzi @ i kolejny cykl leci iw tym spokojnie mozna się starac. Ja zaszlam w ciaze w 3. cyklu po lyzeczkowaniu, a moglam sie starac juz wczesniej, ale czekalam na kontrole lekarza po prostu. A jeszcze wczesniej po prostu nie bylam gotowa. Ja przeszlam indukcje poronienia i lyzeczkowanie.
-
Łyżeczkowanie jest niefajne z jednego glownego powodu - jesli nie ropoczelo ise naturalnie badz pod wplywem tabletek, a szyjka jest zmaknieta, to trzeba ja mechanicznie - na sile - otworzyc. Moj lekarz odradzal mi lyzeczkowanie. Radzil zostawic to jako ostatecznosc. Ja mialam lyzeczkowanie po podaniu tabletek wiec szyjka byla otworzona.
Poczytaj sobie jeszcze, ale tez albo czekalabym na nature albo zdecydowala sie na tabletki. Na tym etapie tabletki zapewne daja do domu.