Anais wrote:
Ja nastawiałam się na To, że póki nie mam boli, plamien lub czegokolwiek niepokojącego to będą czekać chociaż do tej bety, aż osiągnie 1000... chociaż tyle. By być na 100% pewnym, zobaczyć chociaż pęcherzyk w najgorszym wypadku w jajowodzie/jajniku, w najlepszym w macicy. O 10 pobrano krew na bhcg. Zobaczę jaki będzie wynik. Wczoraj moje 273,5 było z pobrania o 17. Jeśli przyrost okaże się prawidłowym- powiem, że nie zgodzę się na laparoskopie póki bhcg nie dojdzie do 1000 lub póki nie zobaczę i będę wiedziała na pewno, że coś siedzi w jajowodzie. Boję się tylko, że mnie wysmieje? Wpisze że szpitala bo odmowilam leczenia? Zacznie głupio komentować? Wszystkiego się już boję. W tym momencie nie ma możliwości konsultacji z innym lekarzem, choćby moim. Jestem na 100% przekonana, że lekarka nie zrobiła wydruku obrazu "podczas gdy coś jej zaświeciło" bo krótko po tym stwierdzeniu badanie się zakończyło. Fakt- zrobiła zdjęcie macicy gdy już udało się ja uchwycić.
Nie jestem lekarzem, ale swego czasu bardzo zagłębiałam temat braku pęcherzyka w macicy w zależności od bety HCG, kiedy dostałam błędną diagnozę ciąży pozamacicznej.
U mnie, na pierwszej wizycie u gina, nie było widać pęcherzyka w macicy, wiec "lekarka" zasugerowała ciążę pozamaciczną i dla "upewnienia się" kazała mi zrobić betę HCG. Powiedziała, że jak wynik będzie powyżej 1000 to mam natychmiast zgłosić się na IP na usunięcie ciąży pozamacicznej. Beta wyszła 2500, więc z duszą na ramieniu pojechałam czym prędzej na IP. Zrobili USG - w macicy nic nie widać. Rozsądna lekarka powiedziała, że nie widać nic w macicy, ale nie widać też nic w jajowodach i jajnikach więc uspokoiła mnie nieco mówiąc, że ciąża jest bo beta na to wskazuje, ale skoro nigdzie jej nie widać to znaczy, że jest za mała, czyli niegroźna i żebym spokojnie zrobiła USG za 5-7 dni. Naturalnie nie mogło być mowy o spokoju, ale była to rozsądna rada. Tydzień później 9 mm jajo pojawiło się na USG w macicy. W międzyczasie doczytałam się w anglojęzycznym doktoracie, że jajo może się ujawnić do bety 5000 a nie 1000 jak mówią polscy lekarze.
Jeśli więc widocznej ciąży nie ma ani w macicy ani w jajowodzie czy jajniku to myślę, że można by poczekać jeszcze kilka dni i powtórzyć USG zanim od razu laparo robić. Natomiast tutaj lekarka twierdzi, że "coś jej mignęło", ale nie ma na to żadnych dowodów w postaci wydruku zdjęcia tego czegoś, dlatego ja prosiłabym o powtórzenie USG co jest i tańsze i mniej inwazyjne niż laparoskopia, bo jeśli jajniki i jajowody są czyste to można poczekać jeszcze kilka dni i być może na USG się samo wyklaruje?
Nie wiem czy ten ordynator jest rozsądną osobą, mam nadzieję, że tak. Może gdyby mu spokojnie to wszystko wytłumaczyć to przemyślałby jeszcze tą sprawę? Zwłaszcza, że u Ciebie ta beta była robiona tak wcześnie, że przesądzanie o ciąży na jej podstawie może być niewłaściwe