Bezplemnikowcy - TESE/mTESE
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyStardust wiem że piszesz to z troski
i wiem też że scenariusz u nas może być różny, ale powiem Ci że sama teraz muszę dać sobie chwilę. Czytam książki o tematyce niepłodności i układam póki co sobie w głowie dalsze kroki. Teraz sama potrzebuje tego odpoczynku i knuje coś po maulutku. Dziś spotykamy się z przyjaciółmi "w ciąży". Jestem ciekawa reakcji męża
Polecam Wam książkę "Miłość na szkle" Barbary Sękstardust lubi tę wiadomość
-
Joaszo, to super, że knujesz
Myślę, że ciąża aż takiego wrażenia nie robi - ot, duży brzuch i tyle. Bardziej chyba uderzy, jak się z nimi spotkacie, gdy już maluszek będzie na świecie. Ale kto wie, daj znać
Wiem, że to wszystko jest bardzo skomplikowane, tylko mi nikt nie powiedział żeby się spieszyć, a im później, tym było gorzej... Tylko dlatego to napisałam...Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 kwietnia 2017, 12:05
-
Stardust dobrze,że napisałaś o tych genach. Wiadomo biorąc dawce nigdy nie mamy pełnej wiedzy. A polskie społeczeństwo jest bardzo nietolerancyjne, dodatkowo jest to potegowane przez rządzących polityków.
Joaszo przeczytałam opis książki,muszę spr czy jest u mnie w bibliotece a jak nie to sobie kupię.
Takie spotkanie z osobami w ciąży i z małymi dziećmi są dla mnie b.kosztowne Ograniczylismy je w zasadzie do zeraWiadomość wyedytowana przez autora: 16 kwietnia 2017, 13:10
stardust lubi tę wiadomość
Jesteśmy rodzicami cudownego synka
Wracamy i walczymy dalej... -
nick nieaktualnyami87 co d9 zaufania do lekarzy to masz rację bo inaczej można zwariować. Ja jednak mam pewne zastrzeżenia do dr W . Na pierwszej wizycie u niego jak już zobacżył ten tragiczny wynik powiedział tylko że musimy sprawdzić genetyke. No jasne to podstawa. Ale mogliśmy również w tym czasie zamrozić to co było w nasieniu czego nie podpowiedzial i zapisać się na wizytę kwalifikacyjną do in vitro rządowego w novum. Potem było już na to za późno. Teraz nikt nie jest mi w stanie powiedzieć co robić czy leczy czy nie. Ja generalnie bardziej z novum polecam dr K który wydawał sie być bardziej skupiony nad naszym przypadkiem. Ale ja prawdopodobnie kończę już przygodę z n bo po pierwsze to jednak za daleko a po drugie już nie wiem kto miałby mnie tam stymulować.
Joaszo sturdust ma całkowita rację. Oczywiście decyzję o dawstwie albo o adopcji nie podejmuje się szybko i pochopnie. Ale Twój mąż też nie jest dzieckiem musi zacząć rozmawiać z Tobą. Jeśli on mówi że generalnie chce mieć dzieci to jak on to widzi? Nie możesz czekać na niego w nieskończoność bo niestety biologia jest dla nas bezlitosna. Ja już się męczę z tym in vitro 2,5 roku a każdy mówił na początku ooo pani taka młoda no to super szanse. Niestety szanse spadają z każdym miesiącem.
stardust, ami87 lubią tę wiadomość
-
Kornelia, ja też kiedyś pisałam, że wolimy dr K od W. W podjął dla nas błędne decyzje wobec męża. Ze zleconej biopsji pobrali słownie 0 plemników. K. jakoś wreszcie trafił i po zapisanej kuracji była lekka poprawa. Nie spektakularna, bo nadal 2-3 żywe i ruchome, ale za to prawidłowe i ruchliwe. Widziałam, jak się podniecała pani z laboratorium
Jednak wciąż uważam, że N. przy niewielu plemnikach daje największe szanse ze względu na jakość laboratorium właśnie. A do procedowania i porozumienia między lekarzami mam wiele, wiele zastrzeżeń...ami87 lubi tę wiadomość
-
Stardurst i dziewczyny witajcie!
Odnosnie naszego spoleczenstwa to w pelni sie z Toba zgadzam
U mnie nawet w najblizszej rodzinie jest taka zawistna baba ze szok.Za granica tez czuje sie zdecydowanie lepiej.Ludzie nie sa zawistni,nie krytykuja a u nas w pl wszedzie zazdrosc i zlosliwosci
Odnosnie merformaxu to ja calkowicie go odstawilam w ok 11 tyg ale odstawialam go bardzo stopniowo ale ja bralam wiecej bo 3 razy 500 na dobe a przez ostatni tydzien bralam po 1 tabletce a potem stosowalam b.restrykcyjna diete.Na Twoim miejscu bym nie odstawiala bo to faktycznie malutka dawka.Odnosnie poziomu cukru to robilam 2 razy glukoze na czczo i byla ok.Teraz przyznam szczerze diety juz nie trzymam a obciazenie glukoza za ok 1 miesiac i bardzo sie boje ze wyjdzie zle.
Chlopak bedzie na 100 proc bo juz 2 lekarzy pokaxywalo nam jajka na usg.Teraz niektorzy koledzy meza co maja corki mu gratuluja ze taki kozak i syna splodzil haha.ot taki paradoks!
Tez czytalam o tych plemnikach i wiele razy sie zastanawialam w ogole jakim cudem znalezli taki dobry plemnik ale im dluzej o tym mysle tym bardziej stwierdzam ze pewnych rzeczy chyba nie da sie logicznie wytlymaczyc.Miesiac temu maz zrobil kolejne badanie nasienia i wysxlo teagicznie 3 nieruchome plemniki tylko i testo w najnizszej mozliwej granicy
A Ty jak sie czujesz??Oprocz metformaxu trzymaj diete bo to b.wazne i duzo ruchu i wszystko bedzie dobrze!3mam kciuki za bezproblemowa ciaze.Wesolych Swiat dziewczyny!!Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 kwietnia 2017, 19:32
ami87, stardust lubią tę wiadomość
-
Kornelia kto Cię stymulowal? Prawda jest też taka,że lekarzy trzeba pilnować, a przecież my jesteśmy tylko pacjentami a nie po medycynie. Ja to bombarduje pytaniami,bo sami mało mówią. Ostatnio gin kazał mi zrobić przeciwciala na różyczke (przed pierwszym ivf miałam robione i mam przeciwciala). Nie dopytalam się na wizycie,w domu później myślałam, że niepotrzebnie muszę robić,ale zrobiłam skoro miałam zlecenie a na wizycie lekarz do mnie po co robiłam?Jesteśmy rodzicami cudownego synka
Wracamy i walczymy dalej... -
Emma, a jaką dietę stosowałaś dokładnie?
Na razie dużo ruchu w ogóle odpada, bo jeszcze mam bóle brzucha po operacji, jak mam gorszy dzień do ciężej mi się chodzi, dziś dopiero minęły raptem równo 3 tygodnie od cięcia... Ale ciekawa jestem tej diety. Jeśli stopniowo odstawiłaś do 11 tygodnia to znaczy że w sumie mogłabym tydzień-dwa brać po pół tabletki? Jeden lekarz kazał koleżace (brała 3 x 850mg) odstawić wszystko do konca 8 tygodnia, a inny od razu, więc już zgłupiałam. Co prawda ostatnio też mi kazała D. odstawić po pozytywnym teście i długo się nie nacieszyłam nim. Sama nie wiem. Z kolei prof. J. uważa, że można bezpieczenie całą ciążę brać. Ale w PL ten lek jest w ciąży zakazany. Wiem, że gdyby się okazało że coś jest nie tak z maluszkiem, to nigdy bym sobie nie wybaczyła i zawsze bym obwiniała metformax.
Z dietą u mnie na razie tak, że ze względu na końskie dawki progesteronu (mam na poziomie 76 ale prof. się boi coś ruszać do 12 tc) i tak wymiotuję różnymi rzeczami, które akurat organizmowi "nie podeszły" i właściwie od wczoraj wcinam krakersy. Nie żeby szczególnie zdrowe czy dietetyczne, ale zostają w żołądku i dają jakąkolwiek energię. Cały czas mi niedobrze, więc się jakoś szczególnie też nie najadam. Tyle, że jeśli chodzi o indeks glikemiczny to raczej to co jem ma wysoki, bo takie są uroki lekkostrawnych rzeczy...
No naprawdę daliście czadu z tym chłopczykiem Gratuluję!Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 kwietnia 2017, 20:06
-
nick nieaktualny
-
Stardurst dzieki☺za kilka dni 8dziemy na 3D juz nie moge sie doczekac,moze zobaczymy buzie itp.
Onosnie diety to u mnie bylo 0 pieczywa[tylko wasa zytnia i pumpernikiel],zero slodyczy ,maki,ziemniakow wszystkiego co ma wysoki IG.Jadlam sporo chudego nabialy,jajka,orzechy,ryby,pilam swieze soki owocowe i warzywne.Jak chcialo mi sie maki to robilam sobie nalesniki z maki sojowej niezbyt to dobre bylo ale zawsze cos.Jak chcialo mi sie slodkiego jadlam dzem slodzony sokiem jablkowym.Pozniej jak juz bylam mega glodna to zaczelam jesc troche ryzu,ziemniakow a jak juz zaczelam to teraz ciezko mi przestac ale staram sie caly czas pilnowac by duzo nie przytyc..
Jesli masz tak jak piszesz problemy z zoladkiem to faktycznie przyslowiowy ryz z jablkiem jest najlepszy.Ja nie mialam zadnych mdlosci dlatego moglam sobie diwolnie ukladac jadlospis.
Ja bym.na Twoim miejscu metformaxu nie odstawiala albo rzeczywiscie poloweczke tylko bierz.Najgorzej jak lek odstawi sie gwaltownie bo wtedy organizm moze roznie zareagowac.Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 kwietnia 2017, 10:21
-
nick nieaktualnyhej dziewczyny.
Miałam pisać więc piszę
dziś przyjechaliśmy do domu. Ostatnio namawiałam męża na to żeby przeczytał tę książkę Barbary Sęk, jednak wykręcał się od tego cały czas. Dziś siedzieliśmy chwilę razem i zapytałam go dlaczego nie chce tej książki przeczytać. Odpowiedział, że nie musi już nic czytać bo jest już gotowy na rozmowę ze mną. Powiedział mi że chce mieć ze mną "nasze" dziecko.
Natomiast ja głupia zaczęłam jakoś bezsensownie drążyć słowo "nasze" bo chciałam żeby mi wyjaśnił czy chodzi mu o adopcje czy o dawstwo. No i tu rozmowa przestała być fajna. Powiedział w końcu że chodzi o dziecko z nasienia dawcy. Jednak atmosfera tej rozmowy nie była najlepsza i to przeze mnie. Nie umiałam dać mu odpowiedniego wsparcia w trakcie tej trudnej rozmowy, a on poczuł się przeze mnie atakowany.
Spróbowałam z nim pogadać ponownie. Powiedziałam że nie chce żeby on to zrobił dla mnie. Chcę żeby zrobił to da nas. No i wtedy zaczął mówić że chce to zrobić głównie dla mnie, bo gdybyśmy mieli czekać na niego to będziemy czekać jeszcze 5 lat. Więc powiem Wam że mam teraz mętlik w głowie straszny.
Nie chce robić tego wbrew jego woli, a z drugiej strony są czynniki o których pisała stardust
-
Powiem Ci Joaszo,że masz ciężki orzech do zgryzienia ja to rozumiem tak,że on bez dziecka da radę i nie odczuwa tego pragnienia tak bardzo,ale w związku,że Ty bardzo to dziecko pragniesz to on się godzi...Jesteśmy rodzicami cudownego synka
Wracamy i walczymy dalej... -
nick nieaktualnyNo właśnie Ami, też tak to rozumiem. Nie chcę żeby robił to dla mnie a potem rozwód bo nie da rady żyć z "nie swoim" dzieckiem. No ale myślenia jego na siłę nie zmienię. Chciałabym żebyśmy stworzyli szczęśliwą rodzinę ale im bardziej analizuję naszą sytuację tym mniej to prawdopodobne
-
Lu84 wrote:Witajcie,
czytam Was regularnie i wszystkim kibicuję!
Przepraszam, że wyskakuję jak przysłowiowy Filip z konopii i nie odzywam się częściej.
Bobby, czytam Twoją "stopkę" i widzę że mieliście kurację po której pojawiły się plemniki. Co to była za kuracja?
Mieliśmy biopsję m-Tese u dr Wolskiego (nie była poprzedzona kuracją). Plemników nie znaleziono. Telefonicznie dr Wolski powiedział, że to już koniec i nic nie może zrobić. Mimo wszystko po 3 m-cach pojechaliśmy do Novum odebrać wyniki. I wtedy dr Wolski zmienił zdanie, mówiąc że możliwa jest druga biopsja poprzedzona kuracją hormonalną. Zgłupieliśmy... Dlaczego przed pierwszą biopsją nie było kuracji??? Poczuliśmy się zwyczajnie oszukani, może nie byliśmy odpowiednio przygotowani do biopsji...?
Wyniki, które otrzymaliśmy niewiele nam mówią. Podczas rozmowy z dr Wolskim oboje zaniemówiliśmy. Może ktoś z Was wie, co oznaczają "punkty" w opisie mikroskopowym? Mąż w każdym Biopacie miał MS score: 2. Intratubular Germ Cell Neoplasia - nie stwierdzono. Czy któraś z Was potrafi to odczytać? Poza tym jest komentarz: W żadnym z biopatów nie stwierdzono tworzenia plemników ani cech czynnej spermatogenezy. kanaliki nasieniotwórcze zawierają tylko komórki Sertoliego. Czy warto próbować ponownie?
Jestem już tym wszystkim szczerze zmęczona. Chciałabym walczyć, ale brakuje mi już sił. Nie wiem, czy mogę ufać lekarzom, czy nas nie oszukują. To już obłęd jakiś. Ale tak właśnie czuję
Przepraszam, że wprowadziłam smutny nastrój.
Życzę Wam dziewczyny wesołych i spokojnych Świąt :*
cześć Lu. wiesz rzeczywiście dziwne podejście u was. nie wiem może to dlatego że hormony takie wysokie lekarz nie widział szans? z drugiej strony, czemu teraz widzi? naprawdę dziwne i też by mnie to dreczylo więc rozumiem twoje rozgoryczenie.. a byliście u dr Kapuścińskiego? podobno jest dobry. ja osobiście do dr W mam mieszane uczucia, już kiedys o tym pisalysmy tu gdzieś. niemniej jednak na razie przy nim zostaniemy, zobaczymy co później będzie.
U nas nie było znowu jakiejś niewiadomo jakiej kuracji, hormony były ok. mój brał profertil i agapurin z zalecenia lekarza, dodatkowo bierzemy jeszcze Wit c Wit d i koenzym Q10.
U nas wykluczylismy chyba wszystkie przyczyny i nie szukamy dalej bo szkoda kasy i energii. ja mimo wszystko stawiam na genetyke, w końcu bada się 'tylko' najbardziej popularne mutacje. ale to moje zgadywanki, bo wyniki wszystkie łącznie z genetyka są dobre.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 kwietnia 2017, 23:09
♥️ Matylda jest z nami od 15.08.2019 ♥️
Novum ICSI
Czynnik męski (azoospermia -> cryptozoospermia)
Punkcja 17.06.2017 -> 6 zapłodnionych komórek = 6 zarodków
ET 20.06.2017
Crio 31.10.2018
Crio 01.12.2018 Beta - 9dpt 109 - 11dpt 370 - 26dpt Harmony OK. Dziewczynka
2 mrożaki -
i spóźnione życzenia Wesołych Świat, kochane! niech wiosna da nam nowe nadzieje i tego energetycznego kopa w dupe, motywujacego do działania, bo chyba każdej z nas czasami tego brakuje
my spędziliśmy święta w Paryżu. wywialo nas ale było wspaniale właśnie wróciłam do domu a jutro do pracy już och!ami87 lubi tę wiadomość
♥️ Matylda jest z nami od 15.08.2019 ♥️
Novum ICSI
Czynnik męski (azoospermia -> cryptozoospermia)
Punkcja 17.06.2017 -> 6 zapłodnionych komórek = 6 zarodków
ET 20.06.2017
Crio 31.10.2018
Crio 01.12.2018 Beta - 9dpt 109 - 11dpt 370 - 26dpt Harmony OK. Dziewczynka
2 mrożaki -
aha i jednak przesuwamy wizytę startową na kolejny cykl, czyli nie kwiecień a maj. logistyka nas pokonała.
ami87 lubi tę wiadomość
♥️ Matylda jest z nami od 15.08.2019 ♥️
Novum ICSI
Czynnik męski (azoospermia -> cryptozoospermia)
Punkcja 17.06.2017 -> 6 zapłodnionych komórek = 6 zarodków
ET 20.06.2017
Crio 31.10.2018
Crio 01.12.2018 Beta - 9dpt 109 - 11dpt 370 - 26dpt Harmony OK. Dziewczynka
2 mrożaki -
Joaszo moim zdaniem możecie to "ogarnąć", ale bez pomocy psychologa się chyba nie obejdzie tzn.mąż musi sobie uświadomić z czym wiąże się dawstwo i chcieć tego a nie uciekać przed tematem,bo to i tak go dopadnie np jak ktos powie,że dziecko nie jest do niego podobne. Może ta pani psycholog z warsztatów? Kochana ile macie lat?Jesteśmy rodzicami cudownego synka
Wracamy i walczymy dalej... -
nick nieaktualny
-
dziewczyny wiecie, mnie się wydaje że mężczyźni mają inna mentalność i ogólnie chęć posiadania potomstwa jest u nich po prostu inaczej zorganizowana, nie wiem jak to określić.
Joaszo całkowicie cię rozumiem, bo nie chcesz żeby on decydował się na coś tak poważnego tylko ze względu na ciebie.
mnie się wydaje że u mnie chyba też się chyba do tego sprowadza, bo mój w sumie właściwie robi to dla mnie, tylko ja nadaje temu trochę inny kontekst.
on sam zawsze mówil że chce mieć dzieci, nie jesteśmy małżeństwem ale traktujemy się jako takie więc chcemy te dzieci mieć razem. on ma już 37 lat a ja 31 i nie chciałam już czekać, choć on jakoś nie wychodził przed szereg żeby zainicjowac temat powiekszenia rodziny, więc siłą rzeczy też mogłabym powiedzieć że on to robi 'dla mnie', 'przeze mnie'.
niemniej jednak zakładam że mamy w sobie na tyle dużo dojrzałości żeby rozumieć z czym się taka decyzja wiąże. uważam że fakt czy dziecko będzie biologicznie nasze czy nie nie ma tu większego znaczenia, bo dziecko i tak będzie Nasze i tak do tego obydwoje podchodzimy.
mój M miał koleżankę w pracy, dunke blisko 60-tki, ona z mężem nie mogli mieć dzieci i wszystkie swoje pociechy 1a było ich 5 miała adoptowane. byli bardzo fajna rodzina i może taka ekspozycja na nich wpłynęła na mojego, że nie ma z tym problemu. ale prawda jest taka że ja też nie mam. i może właśnie tu tkwi sedno, że ani on ani ja nie przywiązujemy się zbytnio do dziedzictwa biologicznego. nie wiem, może tak. może nie.
myślę że ekspozycja na tego typu sytuację z różnych perspektyw dobrze by wam zrobiła Joaszo, psycholog na pewno by was poprowadzil w odpowiednim kierunku.Wiadomość wyedytowana przez autora: 18 kwietnia 2017, 14:33
stardust, ami87 lubią tę wiadomość
♥️ Matylda jest z nami od 15.08.2019 ♥️
Novum ICSI
Czynnik męski (azoospermia -> cryptozoospermia)
Punkcja 17.06.2017 -> 6 zapłodnionych komórek = 6 zarodków
ET 20.06.2017
Crio 31.10.2018
Crio 01.12.2018 Beta - 9dpt 109 - 11dpt 370 - 26dpt Harmony OK. Dziewczynka
2 mrożaki -
Joaszo, nie znam Ciebie ani Twojego męża, ale wydaje mi się, że jego reakcją obronną na problemy z jego strony jest to że "jak ja nie mogę, to ja się obejdę". Czyli wszystko ze mną ok, bo jak się nie da to ja nawet i nie chcę. Trochę to egoistyczne. Rzadko się słyszy o takiej reakcji, raczej jest załamanie, myślenie co dalej. Nawet poczucie winy, choć trudno tu mówić o winie. I chęć jednak uszczęśliwienia tej drugiej osoby.
Nie wiem, czy to kwestia wieku, czy wychowania, czy charakteru, ale rzeczywiście to wszystko nie wróży dobrze. Bo nie wiadomo, czy łaskawie decydując się na dawcę "dla Ciebie" (a nie też dla siebie albo dla Was) nie stwierdzi kiedyś, że to nie jego i to będzie punktem zapalnym w Waszej relacji. Trudna sytuacja. Każde wyjście jest złe. Przynajmniej w perspektywie krótkoterminowej. Wydaje się, że jeśli się zdecydujesz na dawcę to będziesz musiała wziąć w przyszłości różne opcje pod uwagę. Łącznie z tym, że faktycznie zostaniesz sama z dzieckiem...
Oceniam oczywiście to co czytam, przez internet łatwo się pomylić, ale tak mi to wygląda...Bobby29 lubi tę wiadomość