Gdzie rodzić w Krakowie?
-
WIADOMOŚĆ
-
Ja rodziłam w Rydygierze pół roku temu dokładnie i co do porodu nie mam zastrzeżeń, ale miałam wykupioną położną i znajomego lekarza więc byli u mnie non stop, znieczulenie też dostałam bez problemu (niestety nie zadziałało, ale to inna bajka.
Natomiast co do warunków po porodzie to dla mnie koszmar. Jak rodziłam było przepełnienie i sale jednoosobowe były tylko dla dziewczyn po cc
Kolejne sale były niby 2 osobowe ale robiono z nich 3 osobowe bo nie było gdzie dziewczyn kłaść. W mojej sali nie domykało się okno ani drzwi, więc mimo 34 st nie było jak przewietrzyć bo był ogromny przeciąg, łazienka na korytarzu brudna, non stop brakowało papieru toaletowego, prysznic niezamykany , wszędzie się lało, łazienki przy salach jednoosobowych były, tak reszta dziewczyn mogła korzystać, ale po zamknięciu drzwi tak wiało z kratki, że w zimie bałabym się tam myć, żeby piersi nie zawiało
Panie od posiłków zabierały talerze i kubki zanim zdążyłaś zjeść(np jak nie zjadłaś od razu bo karmiłaś dziecko) bo im brakowało,
Co do zostawiania dzieci, raz chciałam małą zostawić na 2 h bo nie spałam 2 noce przed porodem i noc po więc już nie miałam sił a mała krztusiła się wodami, więc jak ją zawiozłam to mi położna powiedziała:
- po co Pani to dziecko tu przywiozła? Ja na to, żeby się na chwilę móc przespać, a ona, może Pani zostawić, ale jak zacznie płakać to ją Pani z powrotem odwiozę
Zuzia miała żółtaczkę i cały czas spała , nie chciała jeść, to mi wpierały że nie mam pokarmu i dlatego dziecko nie je, i kazali dokarmiać, mimo że bardzo nie chciałam, a jak już zaczęłam dokarmiać, to po dwóch dniach nie chcieli dawać MM bo stwierdzili, że pokarm mam
Ogólnie po porodzie przeżyłam tam koszmar, leżałam 6 dni i gdyby nie mój mąż , który wziął urlop i siedział ze mną prawie cały dzień to bym tam chyba zwariowałaWiadomość wyedytowana przez autora: 21 stycznia 2015, 20:54
-
nick nieaktualnySosna wrote:A czy ktoras z was slyszala ostatnio cos o cc na kopernika?
http://www.babyboom.pl/forum/krakow-f195/szpital-uniwersytecki-kopernika-porod-polozne-wasze-wrazenia-53276/index191.html
I kilka stron wcześniej Maud opisywała swoje CC na kopernika. -
Dziewczyny ja chcę rodzić CC, jestem w 29 tyg. Do krakowa mam 50 km i nie chodzę do lekarza z Ujastka. Nastawiam się na niego bo wiem, że lubią tam cesarki,
Możecie polecić jakiegoś lekarza z ujastka do którego powinnam się zapisać za wizytę? Wtedy mogłabym już z nim porozmawiać o cc. Podobno nie robią problemów jesli jest to ich pacjentka.
[/url] -
nick nieaktualnySosna wrote:Drogie kolezanki mam pytanie;) poniewaz mam skierowanie na CC i chce rodzic na kopernika to chcialam sie dowiedziec w jaki sposob mam sie umowic na zabieg? Gdzie? I do kogo sie zglosic ?bede wdzieczna za odpowiedz;) pozdrawiam
Sosna, nie do końca Ci pomogę, bo ja na skierowaniu miałam od razu napisane że to do szpitala na Kopernika.
Ale na Kopernika nie umawiają z wyprzedzeniem na cc (tak jak np. na Ujastku), tylko rozpisują listę z jednodniowym wyprzedzeniem. Ja miałam skierowanie na konkretny dzień, stawiłam się i przyjęli mnie na patologię (u nich leży się 1 dzień przed zabiegiem) i dopiero po obchodzie dowiedziałam się że wpisali mnie na listę na kolejny dzień. Bo było prawdopodobieństwo że w jeszcze kolejny - to wszystko zależy od ilości planowanych cięć i wypadków losowych.
Myślę że najlepiej byłoby Ci podejść (bo nie wiem czy można się tam dodzwonić) do ambulatorium na parterze i zapytać (bo tam też w dniu przyjęcia się zgłaszasz ze skierowaniem).Sosna lubi tę wiadomość
-
Hej dziewczyny, ja urodziłam 1 grudnia w Rydygierze i szczerze polecam ten szpital. Poród miałam wywolywany, gdyż byłam 10 dni po terminie. Urodziłam naturalnie, poród miałam ciężki. Położne bardzo miłe (a miałam 2, bo była druga zmiana o 19), mówiły wszystko co i jak. Po porodzie też było dobrze, położne bardzo mile, gdy mały płakał przychodziły, miałam też problem z karmienie i też mogłam liczyć na ich pomoc. Może sam wygląd sal i toalet nie jest ładny ale szczerze polecam ten szpital. Przy wyborze szpitala kierowalam się licznymi opiniami. Jeśli chodzi o cesarke też polecam, koleżanka miała tam 2 cesarski i była zadowolona. Polecam!
Tess lubi tę wiadomość
-
Cześć dziewczyny,
jestem w 35 tc i chcę rodzić na Ujastku. Ze wskazań laryngologicznych i kardiologicznych będę skierowana na cc.
Czy któraś orientuje się jak wygląda aktualnie kwalifikacja do cc na Ujastku? Czy akceptują zaświadczenia lekarskie i skierowania, czy sami (tak jak często w przypadku Kopernika) chcą decydować i nic wystawionego poza ich szpitalem się nie liczy.
Jak długo od klasyfikacji czeka się na termin cc?
Nie mam lekarza z tego szpitala, położnej zresztą też, więc trochę się obawiam tego wszystkiego.
Z góry dziękuje za jakiekolwiek podpowiedzi -
Mogę wam polecić szpital Narutowicza. Zupełnie nie brałam go pod uwagę wcześniej, ale tak wyszło, że właśnie tam wylądowaliśmy. Oprócz bodajże 2 pielęgniarek cały personel super. Te 2 był miłe, ale mało zainteresowane. Reszta (a spędziliśmy tam tydzień, więc z każdym miałam do czynienia) to naprawdę super babeczki. W razie problemów bardzo pomocne i życzliwe- niektóre wręcz nam matkowały. Koleżanka z pokoju np miała problemy z przyłożeniem małej do piersi (nie chciała ssać)- jedna z pań spędziła z nią całą noc, żeby pomóc. Jak mnie zastały ryczącą z dołem, zaraz któraś ze mną została i zagadała. Naprawdę fajnie. Poza tym gdy coś się dzieje macie pod ręką wykwalifikowany personel- np do mojego cc wzywano ekstra chirurga, bo lekarka zauważyła cystę na macicy, więc "gratis" mi ją wycięli. O Ujastku nie słyszałam dobrych opinii- jedynie takie, że jest tam dobrze, jeśli porób przebiega bez komplikacji. Gdy pojawiają się problemy to Ujastek sobie nie radzi. Przemyślcie dziewczyny tą decyzję.
-
nick nieaktualnymae32 wrote:Cześć dziewczyny,
jestem w 35 tc i chcę rodzić na Ujastku. Ze wskazań laryngologicznych i kardiologicznych będę skierowana na cc.
Czy któraś orientuje się jak wygląda aktualnie kwalifikacja do cc na Ujastku? Czy akceptują zaświadczenia lekarskie i skierowania, czy sami (tak jak często w przypadku Kopernika) chcą decydować i nic wystawionego poza ich szpitalem się nie liczy.
Jak długo od klasyfikacji czeka się na termin cc?
Nie mam lekarza z tego szpitala, położnej zresztą też, więc trochę się obawiam tego wszystkiego.
Z góry dziękuje za jakiekolwiek podpowiedzi
Mea, koleżanka rodziła w sierpniu przez cc, co wiem to mogę Ci napisać. Sama też rozważałam Ujastek więc się orientowałam co i jak.
Z akceptację skierowania raczej na pewno nie będzie żadnych problemów. Ponieważ tam jest dużo chętnych, najlepiej zgłosić się już ok. 36 tygodnia na ustalenie terminu. Chyba 2 dni w tygodniu odbywają się kwalifikacje do cc, trzeba się wcześniej "zarejestrować" telefonicznie na konkretny dzień. Każą wtedy przychodzić wszystkim ciężarnym na podobną godzinę, więc czasem trzeba się trochę naczekać. Wchodzisz do pokoju gdzie siedzi ordynator i reszta, dajesz mu dokumenty, robią chyba usg i ustalają termin - najczęściej 1 tydzień przed terminem porodu jeżeli nie masz żadnych komplikacji.
Problemem jest to, że w dzień zaplanowanego cc też wszystkie ciężarne mają przyjść rano - więc czasem biorą Cię od razu a czasem czekasz.
Opinia mojej koleżanki jest taka, że jeżeli nie ma się problemów, to można tam rodzić. Ona miała problem z przystawieniem do piersi i nie otrzymała fachowej pomocy. Ale poza tym wspomina pobyt ok. -
Cześć,
ja mam jeszcze dużo czasu (12 tydz.), ale się zastanawiam. Kiedyś myślałam o Ujastku, bo dużo znajomych osób tam rodziło i mówiły, że OK. Ale teraz waham się pomiędzy Rydygierem (podobno świetny personel, mały ruch, nie dopłaca się za różne rzeczy no i przede wszystkim podobno są bardzo doświadczeni przy pozycjach wertykalnych, na czym mi zależy, mają krzesło porodowe i korzstają z niego). Natomiast Siemieradzki, pomimo tego, że tam się za wszystko płaci ma dla mnie takie plusy, że po pierwsze pracuje tam mój lekarz prowadzący, a po drugie można wykupić sobie pojedyńczą salę porodową i pojedyńczy pokój na potem. A ja sobie nie wyobrażam w takiej sytuacji dzielić pokój z kimś. Kiedyś leżałam na laryngologii i obecność innych osób była męką, a to były tylko migdałki. Boję się jednak, jak w Siemieradzkim jest z pozycjami wertykalnymi, czy mają krzesło porodowe i co z nacinaniem krocza - słyszałam, że tną na potęgę.
Co Wy na to? Macie jakieś doświadczenia z któregoś z tych szpitali? -
Hermiona wrote:Co Wy na to? Macie jakieś doświadczenia z któregoś z tych szpitali?
Ja mogę coś nie cos powiedzieć o Siemiradzkim. Po 1. nie za bardzo polecam salę jedoosobową po porodzie (tzn jeśli wszystko jest ok to jak najbardziej, ale jeśli są problemy, np. dziecko ma żółtaczkę itp to zabierają go na kilka dni na naświetlanie, a ty siedzisz w pokoju zupełnie sama. Gdyby nie to, że miałam w pokoju inne dziewczyny to jestem w 100% pewna, że miałabym depresję. No i w razie dłuższego pobytu w szpitalu słono za taką salę trzeba będzie zapłacić ).
Po 2 cięcia.Byłam w szpitalu 2 tyg, więc trochę współlokatorek przeżyłam i wniosek jest taki, że większość pierworódek była nacięta (chyba tylko jedna nie).
O pomoc ze strony personelu trzeba dłuugo prosić. Pielęgniarki jeszcze jako takie, ale lekarze, oddziałowa i p.laktacvyjna to tragedia. Szpital stawia na 100% kp, a nie bardzo chcą pomóc w razie jakichkolwiek problemów. Jak któraś miała mało mleka, to nie chcieli dać mm, dopiero po 3 dniach jak trzeba było iść do domu, a tu waga spadła to stwierdzali, że chyba faktycznie coś jest nie halo.
Pulsem na pewno jest opieka nad noworodkami. Ordynatorka tego odziału to złota kobieta. Wszystko Ci 50 razy wytłumaczą jeśli tylko masz taką potrzebę. Jeśli zależy Ci na porodzie siłami natury, to też tam. Naprawdę dłuuuugo zwlekają, zanim podejmą decyzję o cc. Plusem (chyba) jest jedzenie, bo dość dobre, tylko na oddziale poporodowym dali raz np smażoną rybę ?
PS. Można wiedzieć do jakiego lekarza tam chodzisz?
PS2. Krzesła nie widziałam tam nigdzie. Rodziłam w sali jedoosobowej, ale tej starej. Musiałam rodzić na leżąco (gdyby nie to, że miałam 3dawki zzo i cały czas podpiętą kroplówkę i nie pozwolili mi wstać to pewnie zrobiłabym o to aferę).
Wiadomość wyedytowana przez autora: 9 lutego 2015, 21:01
-
Chodzę do dra Jacka Paciorka i bardzo go lubię. Chodziłam do niego dawno temu, przyjmował wtedy na Dąbiu w ramach NFZ. Potem przestał i zaczęłam szukać innego lekarza na NFZ, ale nikt mi się nie wydał tak fajny, a wizyty u niektórych były wręcz traumatyczne. Więc z prowadzeniem ciąży wróciłam do niego, choć teraz przyjmuje już tylko prywatnie Wczoraj byłam też na USG genetycznym u innego lekarza, który pracuje w tym szpitalu, Zarotyńskiego, też zrobił na mnie dobre wrażenie.
Wielkie dzięki za wyczerpującą odpowiedź, BiB! -
Hejka dziewczyny! Ja rodziłam w 2013 roku, w Nowej Hucie w Szpitalu Specjalistycznym im. S. Żeromskiego. Ogólnie rzecz biorąc był to mój pierwszy poród (ale na pewno nie ostatni ) Odpowiadając na pytania zawarte w pierwszym poście to:
- sale porodowe jednoosobowe
- u mnie akurat nacięcie (wcześniej przyszedl p. doktor i wytłumaczył dlaczego i zapytał czy wyrażam zgodę na taki zabieg)
- nie wiem jak u innych rodzących, ale ja nie dostałam oksytocyny, więc chyba podaja tylko gdy zachodzi taka potrzeba
- znieczulenie - podają, aczkolwiek ja od samego początku zakładałam, że chcę rodzić bez tego i tak było
- nie miałam CC (i nie chcę mieć nigdy w życiu )
- co do pozycji to położna podpowiada jaka będzie odpowiednia, ale ostatecznie wybór należy do Ciebie
- po porodzie od razu dostałam maleństwo na brzuch, był ze mną dwie godziny (wtedy też pierwszy raz został dostawiony do piersi)
- po porodzie - byłam na sali dwuosobowej (choć wiem, że są jeszcze 3osobowe i 4) położne bardzo miłe i sympatyczne, gdy potrzebowałam pomocy z dostawieniem Małego do piersi w każdej chwili mogłam liczyć na pomoc, to samo gdy chciałam wziąć prysznić czy po prostu chwilkę się zdrzemnąć można było oddać im Maleństwo, gdy Dzidzia zaczynała płakać od razu przychodziły i pytały czy w czymś pomóc.
Ogólnie sam poród i opiekę tuż po oceniam na 5+ czytałam oczywiście negatywne opinie na temat tego szpitala i na prawdę aż trudno mi w nie uwierzyć .. ale cóż może po prostu ktoś trafił rzeczywiście na jakieś wredne położne i lekarzy. Jeszcze co do porodu to na sali był przy mnie mąż cały czas, pani położna zaglądała co 20-30 minut w 1 fazie porodu, natomiast cały czas byla też przy mnie taka młoda pani doktor, którą o to poprosiłam i zgodziła się bez żadnego ale Co więcej mogę napisać, na pewno to, że jak będę ponownie w ciąży, na pewno chcę tam znowu rodzić -
nick nieaktualnyTo ja podzielę się wrażeniami z mojego porodu w piątek 23 stycznia. Chciałam rodzic w Żeromskim, ale ze względu na cukrzycę ciążową nie zgodzili się na poród jak byłam na pierwszym ktg i kazali zglosic się do Kopernika, gdzie byłam w poradni patologii ciąży. Zatem decyzję podjął los, bo jak zgłosiłam się na Kopernika w dniu porodu po odejściu zielonych wod płodowych, zakomunikowano mi ze NIE MA U NICH DZISIAJ MIEJSCA i muszą wysłać mnie do innego szpitala. Przy mnie lekarka dzwoniła do żeromskiego, rydygiera i Narutowicza, nigdzie nie było miejsca. Dopiero na Ujastku zgodzili się mnie przyjąć. Chciałam rodzic naturalnie, życie zweryfikowalo moje zachcianki, przez podejrzenie zmartwicy płodu miałam CC. Moje wrażenia po całym pobycie są słodko gorzkie.
Przyjęcie na IP i samo CC trwało łącznie 2h. Badanie usg, wypisanie stu tysięcy papierków, badania, zakładanie wenflonu, mycie się w środku dezynfekujacym, Lewatywa, podanie oksytocyny, ktg. Miałam już wtedy mega bolesne skurcze, aż zbierało mnie na wymioty. Potem wjazd na salę operacyjną która traciła komuną nie leżałam na łóżku tylko na takim krześle porodowym. Anestezjolog sprawnie podał znieczulenie, wklocie nic nie bolało, ale ze miałam wtedy skurcze i musiałam siedzieć w bezruchu wspominam ten ból najgorzej. Potem już sprawnie cięcie, wyciągnięcie młodego, jego płacz i moje łzy. Pani pielęgniarka go wyczyscila i ubrała i dała do przytulania buzia do buzi tak z 5 minut. Malego zabrali na oddzial noworodkowy. Potem szycie i wyjazd na salę pooperacyjną. Nie było miejsca na sali gdzie leżą kobiety po CC wiec się nie wypowiem,ja leżałam na intensywnej terapii zaraz obok sali operacyjnej. Cały czas podawane były środki przeciwbólowe bardzo mocne morfinopodobne, także nocy i soboty generalnie nie pamiętam. Ale panie pielęgniarki do rany przyloz.
Pionizacja po 12h. Jako że na sali byłam tylko ja pielęgniarki pozwoliły żeby wszedł mąż i pomógł mi wstać i umyć się. Potem pojechałam na wózku do małego ale nie mogłam go ze sobą zabrać do póki nie dostane miejsca w pokoju poporodowym. wieczorem w sobotę znalazło się miejsce i wtedy dopiero przystawialam go do pustej piersi. Cały czas był karmiony mm enfamil po którym okropnie ulewal ja miałam siare dopiero w 4 dniu od cesarki.
Pokój dwuosobowy z łazienką. Moim zdaniem to wysoki standard. Jedzenie smaczne. Niestety współlokatorki tragiczne ale to nie wina szpitala. Chociaż mogliby w takich sytuacjach sugerować kobiecie ze warto się myć częściej niż raz na dwa dni. Niestety mój pokój był zaraz przy salach porodowych, kuchni i dyzurki co wykańczalo mnie psychicznie, zwłaszcza w nocy, gdzie mój bąbelek spał a ja słuchałam nieludzkich jekow rodzących, telefonów, rozmów.
Opieka na bardzo wysokim poziomie, małemu zrobiono różne dodatkowo badania ze względu na moja cukrzycę: usg główki, brzuszka I echo serca. Badanie glukozy, crp morfologia. Oddział noworodkowy bez zarzutu. W druga noc również zostawiłam małego na noc, bo nie mogłam wstawać ze względu na krwiak który zrobił się pod rana. W kolejne noce juz spał ze mną w pokoju, ale kilka razy w ciągu dnia i w nocy przychodziły położne od noworodków żeby sprawdzić czy wszystko ok i sprawdzić kartę karmienia (o której i ile mały jadl).
Co do opieki nad matka wszystkie położne do rany przyłoż. Mile, pomocne i delikatne przy zabiegach. Lekarze zależy jak się trafi. Rodziłam w piątek, miała wyjść w poniedziałek ale przesunęło sie jedno badanie małego na poniedzialek wieczorem. We wtorek mały dostał wypis, ale ja nie. Pani doktor Tamara Wilk w bezczelny sposób przekazała mi ze zostaje do czwartku tylko dlatego ze nfz nie da im pieniędzy jak mnie wypisza we wtorek. Próbowała mnie zastraszyć kolejnego dnia jak powiedziałam ze wypisuje się na własne życzenie, że dziecko jak nie dostanie wypisu zostanie w szpitalu samo. Nie potrafiła wczuć się w moja sytuacje, że jestem wykończona psychicznie i nie zniose kolejnej nocy w szpitalu.
Po powrocie do domu było już tylko lepiej. W kolejny piątek od porodu ściągnięcie szwów i tu kolejne rozczarowanie. Jestem zszyta jak patchwork. Pani operator Małgorzata Wolińska nie nadaje się na lekarza, pomijam jej zachowanie ale rana jest pod skosem, różnica na końcach jakieś 5 cm przez co mój brzuch układa się krzywo, rana jest zszyta niedbale i wygląda okropnie! Moja położna nie mogła uwierzyć że ktoś zrobil coś takiego.
Podsumowując szpital pozytywnie mnie zaskoczył, opieka wzorowa, pielęgniarki i położne cudowne, wspaniały oddział noworodków tylko ci lekarze od matek tragiczni. Jeśli ktoś ma tam swojego lekarza to polecam. Na pewno wygląda to wtedy znacznie lepiej. Myślę że kolejne dziecko też urodze na ujastku i karze im poprawić to co spieprzyli.
Dziecka nie szczepilam, nie robili problemu, kazali podpisać tylko papier.