poród - razem z m czy sama?
-
WIADOMOŚĆ
-
judysia86 wrote:Kurcze a nie bałyście się, że to może wpłynac na wasze życie seksualne?
Ja się bałam, chciałam być w tym momencie sama i zarzekałam się, że M. przy tym nie będzie. Jednak on naciskał, postawił sprawę tak, że to też jego dziecko i on będzie przy narodzinach czy tego chcę czy nie. W sumie miał rację - jakież ja miałam prawo, żeby mu to odbierać. Ostatecznie miałam wywoływany poród, M. był przy mnie przez cały czas, trzymał za rękę, głaskał - już nie pamiętam dobrze, bo ból był nieziemski. Ostatecznie skończyło się CC i kiedy zabrali mnie na salę to żałowałam, że go ze mną nie ma - chociaż wcześniej marzyłam o porodzie w samotności. Po porodzie NIC się w naszym życiu seksualnym nie zmieniło (nie na gorsze).
Jakie z tego wnioski?
1. Jak ojciec dziecka wyraża chęć to nie można pozbawiać go możliwości w uczestniczeniu przy narodzinach swojego potomka, a jak nie wyraża chęci to nie wolno go zmuszać.
2. Gadać to sobie możemy, a w momencie porodu priorytety się zmieniają - chcemy mieć bliską osobę obok siebie, ból, strach bardzo zmieniają myślenie. Poza tym, przy bólu porodowym naprawdę masz w dupie kto patrzy i na co. Kiedyś tego nie rozumiałam, aż sama tego nie przeżyłam. Więc nawet jak nie chcesz faceta przy porodzie i on to akceptuje to niech będzie blisko, np. za ścianą. Jak zmienisz zdanie to będzie mógł szybko dołączyć.Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 marca 2019, 13:45
-
judysia86 wrote:Kurcze a nie bałyście się, że to może wpłynac na wasze życie seksualne?M&M
-
Martoszka wrote:Mimo, że przytyłam tylko 6kg i wszystko zeszło razem z końcem porodu to patrzeć na siebie nie mogę. Choć wyglądam nawet miarę to jakoś nie mogę siebie zaakceptować. A mój mąż nie ma z tym żadnego problemu. Nic to nie zmieniło jeśli chodzi od strony męża. Choć nie powiem, bo trochę się tego bałam. Ale nie porodu z nim tylko sn.
Ale skoro wyglądasz dobrze, to czemu nie możesz na siebie patrzeć? 6 kg? to bardzo malutko.. a ile ważyłaś przed ciążą? -
julka_kulka wrote:był przy porodzie od początku do końca?
-
Podjęliśmy z mężem decyzję o wspólnym porodzie jakoś w połowie ciąży. Wcześniej on nie był pewny, czy chce Poród był wywoływany, zakończył się CC. Cieszę się, że ze mną był, bo samej byłoby ciężko i smutno. Próbował pomagać, podawał wodę, masował plecy (co przynosiło odwrotny do zamierzonego efekt ), mierzył co ile są skurcze, wołał położną, jak było trzeba. Niestety łazienka była wspólna dla kilku sal porodowych, więc nie mógł tam ze mną pójść. Po wszystkim powiedział, że jego zdaniem każdy mężczyzna powinien być ze swoją kobietą w trakcie porodu, żeby zobaczyć jakiego to wymaga wysiłku, jaki jest ból i dzięki temu nabrać szacunku dla tego, przez co musimy przechodzić przy porodzie.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 marca 2019, 22:57
06.2016 [*] Aniołek 6 tc -
Lyanna wrote:Podjęliśmy z mężem decyzję o wspólnym porodzie jakoś w połowie ciąży. Wcześniej on nie był pewny, czy chce Poród był wywoływany, zakończył się CC. Cieszę się, że ze mną był, bo samej byłoby ciężko i smutno. Próbował pomagać, podawał wodę, masował plecy (co przynosiło odwrotny do zamierzonego efekt ), mierzył co ile są skurcze, wołał położną, jak było trzeba. Niestety łazienka była wspólna dla kilku sal porodowych, więc nie mógł tam ze mną pójść. Po wszystkim powiedział, że jego zdaniem każdy mężczyzna powinien być ze swoją kobietą w trakcie porodu, żeby zobaczyć jakiego to wymaga wysiłku, jaki jest ból i dzięki temu nabrać szacunku dla tego, przez co musimy przechodzić przy porodzie.
Piękna postawa mężczyznyLyanna lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyPaulina1986 wrote:Ja i mój M tą kwestię też już dawno uzgodniliśmy i chwała Bogu, że od początku oboje byliśmy pewni, że rodzić będę sama. Tzn. on może mnie przywieźć do szpitala, być ze mną na sali oczekującej, ale jak zacznie się parcie to mężulek znika. A wróci dopiero jak maleństwo będzie wyczyszczone i opatulone kocykiem
-
Lyanna wrote:Podjęliśmy z mężem decyzję o wspólnym porodzie jakoś w połowie ciąży. Wcześniej on nie był pewny, czy chce Poród był wywoływany, zakończył się CC. Cieszę się, że ze mną był, bo samej byłoby ciężko i smutno. Próbował pomagać, podawał wodę, masował plecy (co przynosiło odwrotny do zamierzonego efekt ), mierzył co ile są skurcze, wołał położną, jak było trzeba. Niestety łazienka była wspólna dla kilku sal porodowych, więc nie mógł tam ze mną pójść. Po wszystkim powiedział, że jego zdaniem każdy mężczyzna powinien być ze swoją kobietą w trakcie porodu, żeby zobaczyć jakiego to wymaga wysiłku, jaki jest ból i dzięki temu nabrać szacunku dla tego, przez co musimy przechodzić przy porodzie.
Zgadzam się.
Moj mąż powiedział coś podobnego, że docenia co zrobiłam byśmy mogli mieć synka, że będąc że mną (poród wywoływany, zakończony siłami natury) nie żałuje tego. I że przy każdym porodzie chce być razem ze mnąhttps://www.maluchy.pl/li-73421.png
Andrzejek 21.07.2018 3360g, 55cm
21.01 69cm -
U nas było założenie, że M jest przy mnie do ostatnie fazy porodu a później najwyżej wychodzi. W końcu został, stał za moimi plecami wspierał, ale pępowiny nie chciał przecinać Nie wyobrażam sobie by chociaż do końca 2 fazy nie było go przy mnie:)Teraz przy 2 porodzie też zamierzamy "rodzić" razem
-
Dorotta.a wrote:Kurcze, ja wciąż nie jestem przekonana do wspólnego porodu.. i cały czas się waham, a to już 9 czerwca
To nie szkodzi. Niech mąż będzie blisko, np. za drzwiami sali porodowej, że jak zmienisz zdanie to będzie mógł szybko dołączyć -
Leira wrote:To nie szkodzi. Niech mąż będzie blisko, np. za drzwiami sali porodowej, że jak zmienisz zdanie to będzie mógł szybko dołączyć
-
Ja rodziłam sn i mój mąż przez cały poród był przy mnie, wspierał zarówno fizycznie jak i psychicznie. Na pewno bez niego byłoby mi o wiele trudniej urodzić, a dzięki jego obecności, spokojowi, pomocy wspominam poród bardzo pozytywnie. No i te pierwsze chwile we trójkę - bezcenne
A co do opowieści jak z horrorów o lejącej się krwi itd. to chyba włożyłabym to między bajki... Oczywiście zdaję sobie sprawę, że każdy poród jest inny, ale u mnie żadnych takich sensacji nie było, krwi to chyba mniej niż przy obfitej miesiączce. Także jak dla mnie to nie ma co się bać, że to jakoś negatywnie wpłynie np. na seks, bo nic takiego strasznego się tam nie dzieje. Chyba już gorsze jest jak np. mam grypę, 39 stopni gorączki i leżę spocona i śmierdząca, bo nawet nie mam siły wstać się umyć - i tak wtedy mąż się mną opiekuje i raczej nie zwraca na to uwagi, bo nie każdy zawsze wygląda pięknie, pachnąco i nie budzimy się rano z pełnym makeupem. Ale oczywiście zależy to też od relacji z mężem. Ja polecam wspólny poród!malami91 lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualny