Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
Rozumiem Cię. Ja przeżywam to samo.. w pracy co chwile, któraś koleżanka w ciąży a do mnie podchodzą jak do trędowatej czasami. Mam jedną koleżankę, która też poroniła przede mną. Bardzo się wspierałyśmy, ona wiedziała o mojej walce. Po 6 m-cach od jej poronienia udało jej się zajść w ciąże. Teraz jest w 6 m-cu. Widzę z jaką czułością stara się do mnie podchodzić nie jest nachalna.. ale mimo to po każdej jej wizycie w oczach stają mi łzy. Raz z radości, że jej się udało, a raz ze smutku bo mój czas oczekiwania wydłuża się coraz bardziej..
Aniołek [*] 30.04.2017r - 5tc
Dwie kreski na teście 30.04.2018r. - Naturalny CUD
Ponad 2 lata walki.
-
A ja mam tak, że niektóre ciąże mnie nie ruszają zupełnie. Cieszę się nimi, albo nie nakręcam i tyle. O innych z kolei nawet myślec nie mogę, bo od razu czuję ścisk żołądka i muszę powstrzymywać łzy. Miałam tak, kiedy byłam po operacji i nie mogliśmy się starać, a ja tak bardzo pragnęłam dziecka. Do tej pory mam blokadę na widok pewnego dziecka, z ciąży akurat z tamtego okresu. Boże, jak ja bardzo chciałam być wtedy na miejscu jego matki. Zostawało mi wtedy udawanie w jej towarzystwie, że jest ok i świat się kręci, a w międzyczasie płakałam w toalecie. Teraz rusza mnie inna ciąża. Niby jest ok, nagle mąż wypowiada tak zupełnie mimochodem imię znajonej, a ja przeżywam cały dzień, że ona ma to o czym ja marzę. I nie chodzi o to, że życzę jej źle. Wtedy dociera do mnie, że to co jest tak bardzo oczywiste dla innych dla mnie jest cudem. Że ja ten cud straciłam. I wtedy się zastanawiam, co ze mną nie tak. Modlę się tylko, żeby lekarz pozwolił nam jak najszybciej się starać. Żebym chociaż mogła mieć nadzieję, kiedy ona urodzi...
-
Ja się staram jakoś nie zbzikować. Ostatnio teściowa mi mówi, że widziała jak w towarzystwie ciężarnej kuzynki cierpiałam i widziała w moich oczach ból. Tylko, że wtedy ja siedziałam uśmiechnięta żartowałam, cieszyłam się wspólnym spotkaniem. Ani przez myśl mi nie przeszło, że jest mi smutno i przykro, że ona jest w ciąży a ja nie. A moja teściowa próbowała mi wmówić jak to ja cierpiałam. Nawet jeśli próbujesz się jakoś pozbierać i trzymać, nie myśleć o stracie to inni na siłę Ci coś wmawiają, że się użalasz na nad sobą przy wszystkich..
Aniołek [*] 30.04.2017r - 5tc
Dwie kreski na teście 30.04.2018r. - Naturalny CUD
Ponad 2 lata walki.
-
Słuchajcie, wszystkie jestesmy w zlej sytuacji, bo straciłysmy dziecko, ale nie możemy dac się zwariować "brzuchami" wokól, bo to nam wcale nie pomoże zajść w upragnioną ciążę, a raczej nas blokuje. Myślmy pozytywnie. Ja np nawet nie znam przyczyny mojego poronienia w 6 tyg bo moja lekarka mnie klasycznie "olała", mówiąc że nie ma sensu badać hormonów, bo za wczeście, że poronienia to norma i mam czekac do Świąt ze staraniem... Za 2 tyg idę do ginekologa endokrynologa z cząstkowymi wynikami i zobaczymy co będzie. Mamy teraz utrudnione staranie z mężem, bo mąż jest na kursie, ale nie tracimy nadziei. Wy też nie traćcie, bo to tylko szkodzi. Pozdrawiam.Aniołeczek 7 tydz [*] 18.08.2017
19.02.2019 [*] -
Są wzloty i upadki, a w ciężkich chwilach trzeba się wspierać. Nie da się nie myśleć, ale to prawda grunt to pozytywne nastawienie. Życie dookoła wystarczająco dużo stresu nam dostarcza więc nie możemy się dobijać bardziej. Te złe rzeczy trzeba wyrzucić z siebie, a gdzie jak nie tu gdzie większość z Was przeżywa to samo. Wtedy po takim "oczyszczeniu" łatwiej naładować akumulatory do dalszej walki Także w kupie siła!
Aniołek [*] 30.04.2017r - 5tc
Dwie kreski na teście 30.04.2018r. - Naturalny CUD
Ponad 2 lata walki.
-
WiolaB święte słowa, musimy zrozumieć, że czasu nikt nie cofnie, a ciąglym bólem a raczej rozpamiętywaniem go zatruwamy swoje życie. Oczywiście o tym nie zapomnimy do końca życia, ale w nadziei siła i wyzwolenie. Zobaczycie, nadejdzie znów dobry dla nas czas. Dziewczyny będzie dobrzeAniołeczek 7 tydz [*] 18.08.2017
19.02.2019 [*] -
No tak to czekanie jest najgorsze.. a byłaś łyżeczkowana? Ja musiałam odczekać do kolejnej miesiączki tylko tak jakby jeden cykl, ale u mnie się wszystko naturalnie oczyściło. Może to dobry czas żeby z mężem gdzieś wyjechać chociaż na weekend? Trochę się zresetować?
Aniołek [*] 30.04.2017r - 5tc
Dwie kreski na teście 30.04.2018r. - Naturalny CUD
Ponad 2 lata walki.
-
pigula91, w tym samym miesiacu nas to spotkało.....
Kobietki mówicie, że to dużo czasu...ale faktycznie w tym czasie oczekiwania na starania mozna zajac sie zwiazkiem, a przede wszystkim zadbac o siebie, łykac witaminy, odwiedzic stomatologa, pobadac krew, doprowadzic sie do stanu idealnego wrecz, odzywiac sie zdrowo, odstawic uzywki.Aniołeczek 7 tydz [*] 18.08.2017
19.02.2019 [*] -
zocha88, po prostu musze walczyc o szczescie w przyszłości, tak, bardzo boli jak widzisz kobiete w ciazy, wszystkie wiemy co to za ból, ale nie mozemy cofnąć czasu, bedziemy o naszym Aniołku pamietac zawsze ale trzeba walczyc o zdrowie dla siebie i nastepnego dziecka. Warto spróbować, naprawdę.
Zocha88 ściskam Cię mocno. Nie poddawaj się!!!!!Aniołeczek 7 tydz [*] 18.08.2017
19.02.2019 [*] -
Witam,
Łączę się z wszystkim w bólu po stracie maleństwa. Właśnie jestem po zabiegu łyżeczkowania i próbuję się pozbierać. Przechodzę przez to po raz kolejny. W zeszłym roku straciłam maleństwo które dobrze się rozwijało, ale niestety było źle umiejscowione (ciąża ektopowa) w 9 tygodniu miałam laparoskopie i usunęli mi również prawy jajowód. Po ponad roku starań w końcu się udało. Niestety ciążą nacieszyłam się 2 tygodnie. Zaczęłam plamić i niestety poroniłam w 6 tygodniu. Jak jeszcze raz usłyszę od kogoś słowa: "tak miało być.." lub "masz zdrowe dziecko, masz już dla kogo żyć.." to zwariuję. To, że mam już syna nie zmniejsza mojego bólu. Zawsze chciałam mieć dużą rodzinę, a latka lecą. I jak na razie nic tylko kłody pod nogi i wiecznie pod górę.
Wciąż mam myśli, że moje maleństwo miało by teraz 8mc tego się nie da zapomnieć i wciąż boli, prawda?
12.03.2015 synek Nathaniel
12.08.2016 Aniołek 9 tydzień cp
25.11.2017 Aniołek 6 tydzień -
zocha88 wrote:Tak Wiolu, byłam łyżeczkowana. Miałam jednak nadzieję, że lekarz pozwoli nam starać się szybciej. Ale jak widać...
Bogusia, podziwiam Cię za postawę. Ja tak nie potrafię. Na razie jest mi zwyczajnie przykro. Może reszta przyjdzie z czasem
Przykro mi ale po tym zabiegu lepiej dla Ciebie, że odczekasz.. Po poronieniu niby łatwiej zajść znowu w ciąże, ale jest duże prawdopodobieństwo kolejnego poronienia. My po poronieniu jesteśmy już 7 m-cy, a efektów dalej brak.. więc u nas się to nie sprawdza.
Bogusia Bogusia nie wszyscy mają tyle siły co Ty dlatego niektóre z nas potrzebują tego wsparcia, "wysłuchania" czasami jeśli ktoś nam powie "weź się w garść" najzwyczajniej w świecie nie pomaga Można Ci tylko pozazdrościć, że tak szybko się pozbierałaś. My z mężem po stracie przechodziliśmy ciężkie chwile i dopiero po kilku miesiącach wróciliśmy do tego co było wcześniej..
Najważniejsze to żeby mieć oparcie w mężu/partnerze..
Mała Mi ostatnio żona kolegi urodziła syna była o dwa tygodnie wyżej w ciąży ode mnie... Ciągle myśle o tym, że ja już niedługo też mogłaby mieć swoje maleństwo...Wiem co czujesz..Wiadomość wyedytowana przez autora: 29 listopada 2017, 21:28
Aniołek [*] 30.04.2017r - 5tc
Dwie kreski na teście 30.04.2018r. - Naturalny CUD
Ponad 2 lata walki.
-
WiolaB uwierz, że siły wcale nie mam, tym bardziej, że długo się staraliśmy o dziecko i strata było dla mnie mega ciosem, ale z drugiej strony wiem, że kompletna załamka nic nie da. Mam dni, szczególnie wieczory, że rycze jak bóbr, bo nie wytrzymuję...
MalaMi, przepraszam, że spytam, ale w 6 tygodniu było potrzebne łyżeczkowanie? Pytam tylko dlatego, że jest ono bardziej inwazyjne niż oczyszczanie się samo i dłużej się czeka na staranie. (Rozumiem, że nie było to widzimisię lekarza, ale faktycznie tego potrzebowałaś)Aniołeczek 7 tydz [*] 18.08.2017
19.02.2019 [*] -
Martoszka, trudno napisać coś sensownego w takiej sytuacji. Bardzo, bardzo Ci współczuję...
Patuniek, bądź dzielna. Nie wiem co mogłabym Ci powiedzieć. Sama przerabiałam to niedawno, ale chyba nie potrafię znaleźć odpowiednich słów, żeby Cię pocieszyć. Przytulam Cię i myślami jestem z Tobą...
Bogusia, też się zastanawiałam co z tym łyżeczkowaniem. Ja odniosłam wrażenie, że jest szpital, jest poronienie i jest zabieg. Tak z automatu trochę. Na wynikach hist-pat wyszły mi nacieki ropne, więc u mnie pewnie zabieg był zasadny, ale po samym poronieniu zbadała mnie tylko młodziutka lekarka, stwierdziła że nic już tam nie ma i że może zabieg w 7 tyg zabieg nie będzie konieczny. A później właśnie jak by ruszył automat - że jutro zabieg i tyle