Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
Zespół Edwardsa Przezierność karkowa już w 10 tygodniu na poziomie 3,8mm. Dziś jadę sprawdzić do lekarza, czy Maluszek jeszcze w ogóle żyje, ale najbardziej prawdopodobne jest to, że już nie. I to dziewczynka, nasza córeczka los kolejny raz z nas zakpił
-
Dziewczyny bardzo mi przykro, tak bardzo się nie chce aby ktoś po raz kolejny przez to przechodził
U mnie dzisiaj wielka radość ale i ogromny strach. Rano zobaczyłam pozytywny test. Proszę Boga aby tym razem było dobrze...admiralka lubi tę wiadomość
A ( 02.08.2018)
F ( 24.03.2020)
Aniołek 8tc ( 28.08.2017)
-
pigula_91 wrote:Dziewczyny bardzo mi przykro, tak bardzo się nie chce aby ktoś po raz kolejny przez to przechodził
U mnie dzisiaj wielka radość ale i ogromny strach. Rano zobaczyłam pozytywny test. Proszę Boga aby tym razem było dobrze...
O rany!! My się chyba znamy z innego forum i ja się przeokrutnie cieszę!!!!
-
zocha88 wrote:Martoszka, trudno napisać coś sensownego w takiej sytuacji. Bardzo, bardzo Ci współczuję...
Patuniek, bądź dzielna. Nie wiem co mogłabym Ci powiedzieć. Sama przerabiałam to niedawno, ale chyba nie potrafię znaleźć odpowiednich słów, żeby Cię pocieszyć. Przytulam Cię i myślami jestem z Tobą...
Bogusia, też się zastanawiałam co z tym łyżeczkowaniem. Ja odniosłam wrażenie, że jest szpital, jest poronienie i jest zabieg. Tak z automatu trochę. Na wynikach hist-pat wyszły mi nacieki ropne, więc u mnie pewnie zabieg był zasadny, ale po samym poronieniu zbadała mnie tylko młodziutka lekarka, stwierdziła że nic już tam nie ma i że może zabieg w 7 tyg zabieg nie będzie konieczny. A później właśnie jak by ruszył automat - że jutro zabieg i tyle
Zocha ja w swoim szpitalu odniosłam takie samo wrażenie. Byłam w 5tc i tak naprawdę wielkie zmiany w moim organizmie jeszcze nie zaszły.. na oddział przyjmował mnie młody lekarz po 30-stce od razu powiedział, że organizm sam się dobrze czyści. Na wieczornym obchodzie starszy Pan Doktor z doświadczeniem nie patrząc nawet w moją katę powiedział "a u tej Pani zabieg na rano".. w żołądku mnie ścisnęło. Młody lekarz od razu zaczął o mnie walczyć że łyżeczkowanie będzie dla mnie dość niebezpieczne bo nie ma co czyścić. Jednak starszy Pan D. ustalił mi od razu konsultacje z anestezjologiem. Na szczęście następnego dnia na porannym obchodzie byli już inni lekarze i uratowali mnie przed łyżeczkowaniem. Moja ginekolog powiedziała, że moja macica była w tak złym stanie że zabieg mógłby pozbawić mnie szans na kolejną ciąże. Więc to idzie schematem - poronienie to od razu zabieg.
Dziewczyny to co teraz przeżywacie jest naprawdę straszne i niesprawiedliwe. Jednak staram się wierzyć z wszystkich sił ze te Aniołki kiedyś zejdą do nas na ziemię.. Ściskam Was mocno i przesyłam chociaż trochę pozytywnej energii.
Pigula to świetne wieści!! Trzymam kciuki za Twoją dzidzie
Aniołek [*] 30.04.2017r - 5tc
Dwie kreski na teście 30.04.2018r. - Naturalny CUD
Ponad 2 lata walki.
-
Paula2702 wrote:Cześć dziewczyny! i ja do Was dołączam tak bardzo wierzyłam, że tym razem się uda. Wiara umarła wraz z moim Skarbem. To już mój 3 Aniołek
Nie umiem poradzić sobie z tak ogromną stratą...
Strasznie mi przykro Ja właśnie tracę drugie dziecko, a już nie mogę tego znieść. Nie wyobrażam sobie jeszcze kolejnego razu -
Admiralka, Paula - Bardzo Wam współczuję... Mam nadzieję, że Wasze Aniołki ześlą Wam teraz już tylko dobre wiesci i zdrowe Maleństwa!
Wiolu, teraz jestem w fazie, że wszystko mnie wkurza. Bardzo żałuję, że ja nie spotkałam w szpitalu lekarza, który by już nawet nie za wszelką cenę walczył (bo może u mnie zabieg był potrzebny), ale wytłumaczył co i jak. Trafiłam na oddział w świąteczny weekend, był tylko lekarz dyżurny, a w poniedziałek obchód mądrych głów (o kolezance z pokoju rozmawiali juz za drzwiami, a ona zdezorientowana leżała na łóżku). Boli mnie nieswiadomosć, bo już się nigdy nie dowiem, czy zabieg był konieczny, czy byłam kolejną do zabiegu i wypisu. Do tego dochodzi strach, czy niczego mi nie spieprzyli. Jestem po operacji mięśniaków i po cesarce, więc moja macica na brak atrakcji nie narzeka. I jestem zła na siebie, że w całym tym szpitalnym otępieniu niczego nie zrobiłam. Niby na kontroli lekarka nie mowiła, że coś wygląda źle, ale strach chyba już ze mną zostanie.
A za Ciebie Pigula i Twojego Bąbelka trzymam kciuki! Trochę słońca się tutaj dzięki Tobie pojawiło. Czekaj na nas na belly -
Zocha88, to wlasnie dlatego Cie pytalam czy zabieg czasem nie był fanaberia lekarza, tym bardziej ze piszesz ze Twoja macica juz wiele przeszla... to smutne ze nie patrza na calosc tylko ot, poronienie - zabieg. Lekarze...
Ja poroniłam w 6 tygodniu, ból fizyczny był nie powiem - spory, kiedy juz wiedzialam ze poronie balam sie zabiegu itp, ale zaczelam krwawic i w jakies 5 dni było po... potem lekarz i w usg wyszlo ze jest ok. Tak, strach jest.Aniołeczek 7 tydz [*] 18.08.2017
19.02.2019 [*] -
Pewnie jak bym zaczęła plamić w poniedziałek, albo moja lekarka by miała dyżur w swoim szpitalu, wiedziałabym więcej. Nie zdążyłam na pierwszą wizytę, którą miałam mieć we wtorek. Wcześniej doktorowa była na urlopie, ale ja czułam się świetnie, więc nie martwiłam się nic a nic. Wmówiłam sobie, że będzie dobrze i żyłam. Przy córce nawet nie miałam kiedy pomyśleć, że w ciąży jestem. Uważałam na siebie bardziej, odstawiłam kawę, zaczęlam zdrowo jeść. A teraz jestem wściekła. Ale czasu niestety nie cofnę. Zaraz po poronieniu trafiłam gdzieś na wymienione etapy żałoby i był tam gniew. Pomyślałam sobie, że mnie to chyba ominie, bo jestem nawet pogodzona z losem, że widocznie tak musiało być. Ale teraz bym coś najchętniej rozniosła.
-
Wsciekłość to normalna rzecz, u mnie przeplata sie z rozgoryczeniem... A robiłas w ogóle bete? Pytam, bo ja robiłam i mi lekarka po poronieniu juz powiedziala, że cos małą ta bete mialam, a na 1 wizycie mi tego nie powiedziala...Aniołeczek 7 tydz [*] 18.08.2017
19.02.2019 [*] -
Witajcie, dziewczyny. Pozwólcie, że dołącze i ja.
20 pazdziernika miałam zabieg. Niby organizm tez "sam sie czyscil", ale nie na tyle, zeby nie trzeba bylo łyzeczkować. Dla mnie ogromny szok i tragedia, nie spodziewałam się, że tak nieszczęśliwie przypadnie mi osatatni czas. Dalej nie moge w to uwierzyc i sie pozbierac.
Admiralka, jakieś nowe wieści?? Tak bardzo mi przykro z powodu Twojego maleństwa. Nie wyobrażam sobie co teraz czujesz.
Zocha88, ja również po cesarce. Czyszczenie miałam, w moim przypadku konieczne, akurat w moim szpitalu, o dziwo, trafiłam na lekarzy, którzy wytłumaczyli, przychodzili (nawet nie na obchodzie!) powiedziec co i jak. Niestety musiałam trafić na pielęgniarkę, która dobiła mnie na tyle skutecznie, że o dziecko się jeszcze długo starać nie będziemy.
pigula_91, modle się i trzymam kciuki !!Aleksandra, 27.06.2016, 10:51, 54cm, 3600g
2017-7tc💔 -
Ja byłam psychicznie przygotowana na to że ta ciąża nie ma szans, od początku szła nie tak jak powinna i ledwo udało się dociągnąć do zarodka ale dzięki temu miałam czas zeby w miarę to ogarnąć w głowie a nie byłam postawiona z marszu przed faktem że moje dziecko nie żyje,
Dziękuję za wszystkie dobre słowa.
A ( 02.08.2018)
F ( 24.03.2020)
Aniołek 8tc ( 28.08.2017)
-
Ja już w domu.
Najpierw farmakologiczna indukcja - w końcu przez ponad 9 tygodni nie miałam nawet plamienia. I co? Potworny ból, na który nawet ketonal nie działał, delikatne tylko plamienie i... nic. Przez całą dobę nie stało się nic więcej.
Lekarze stwierdzili, że mój organizm nie reaguje po prostu tak, jak inne. I możemy powtórzyć próbę, ale z dużym prawdopobieństwem skończy się tak samo - czyli bez efektu.
Albo robimy zabieg.
I tak też się stało.
Zabieg zrobiony wczoraj, 9 tydzień i 4 dzień. Brzuch nadal boli, ale przynajmniej mam to już za sobą. Czekać 2 tygodnie na samoistne poronienie, które nie nastąpiło - katorga.
Teraz mam 2 tygodnie zwolnienia i myśli, że już po wszystkim. 3 miesiące bez starań, bez spinania się i ciągłej kontroli. Czas dla mnie i dla mojej rodziny. Bo przez ostatnie 2 tygodnie było ciężko. Mąż wrócił dopiero w te niedzielę, córka biedna widziała mnie w różnym stanie, chociaż starałam się, jak mogłam. Teraz mam nakaz odpoczynku, a potem szykujemy święta - a to moja młoda uwielbia
Potem wyjazd na ferie, a za chwilę znowu rozpoczynamy starania.Pola Róża
09.03.2019, godz. 09:10, 3410g i 52 cm
-
Dołączam do Was. Czy Wy też po stracie czulyscie taki wstyd??? Jest mi wstyd że nie potrafiłam utrzymać tej ciąży. Ciąży o którą staraliśmy sie 1.5 roku. Nie czuje sie jak 100%kobieta. Nie potrafie dac miłości mojego życia dziecka ktorego tak bardzo pragniemy. Mam poczucie że nie umiem stworzyć rodziny. I choć on twierdzi że nadal mnie kocha i nic się nie zmieniło czuje że zawiodłam. Zawiodłam jego siebie i wszystkich dookoła.Termin na kwiecień 2019! Czekamy Kochanie!
[*]26.05.2018 5tc
[*]28.11.2017 11tc Leonek
"Tyle zmienił mały człowiek niemal lżejszy od powietrza." -
kasju przykro mi z powodu tego co przeszłaś
patuniek jesteś bardzo silna!
orzeszki ja wstydu nie czuję choć to już moja druga ciąża zakończona niepowodzeniem Ale w żaden sposób się za to nie obwiniam. jest mi tylko niesamowicie przykro i smutno. Wokół nas mnóstwo ciąż, mnóstwo dzieci, nasi przyjaciele po kolei zostają rodzicami. My próbujemy już półtora roku i nie możemy
Na mojej wczorajszej wizycie serduszko dalej mocno biło, Malutka urosła i wciąż macha rączkami itd. Serce się kraje Jednak straszna diagnoza ciągle tylko się potwierdza, obrzęk jest coraz większy, wady rozległe - nie ma mowy o żadnym cudzie.
Dziś od rana byłam na telefonie z moim lekarzem oraz Szczecinem. Udało mi się umówić na poniedziałek rano na biopsje kosmówki właśnie w Szczecinie. Termin dostałam szybszy niż chciałam i dziś na gwałt musiałam po południu jechać jeszcze na pobranie krwi żeby zrobić przeciwciała hiv potrzebne do zabiegu. W niedziele dodatkowo muszę podjechać do szpitala do mojego lekarza, bo też byłam z nim umówiona dopiero na poniedziałek w gabinecie po skierowanie, a jednak termin jest szybszy. Działam trochę z automatu i załatwiam to co trzeba załatwić, ale jak na chwilę usiądę i się zastanowię to nie dociera do mnie to co się dzieje. Te usg, testy panorama, jakieś biopsje, punkcje, jeżdżenie na drugi koniec Polski itd. A najgorsze i tak wciąż przed nami. Wciąż się modlę by zaopiekowali się naszą Malutką w niebie, by to już się po prostu skończyło. By nie przyszło nam decydowaćWiadomość wyedytowana przez autora: 1 grudnia 2017, 19:07
-
Admiralka jesteś taka silna. Podziwiam Cię całym sercem. Cholernie Wam współczuję i jednak wierze w cud. Ty mnie wspierałas do samego końca... Nie wiem co mam Ci powiedzieć bo żadne słowa nie są wstanie tego opisać. Trzymaj się Kochana!Termin na kwiecień 2019! Czekamy Kochanie!
[*]26.05.2018 5tc
[*]28.11.2017 11tc Leonek
"Tyle zmienił mały człowiek niemal lżejszy od powietrza." -
orzeszki wrote:Dołączam do Was. Czy Wy też po stracie czulyscie taki wstyd??? Jest mi wstyd że nie potrafiłam utrzymać tej ciąży. Ciąży o którą staraliśmy sie 1.5 roku. Nie czuje sie jak 100%kobieta. Nie potrafie dac miłości mojego życia dziecka ktorego tak bardzo pragniemy. Mam poczucie że nie umiem stworzyć rodziny. I choć on twierdzi że nadal mnie kocha i nic się nie zmieniło czuje że zawiodłam. Zawiodłam jego siebie i wszystkich dookoła.M&M