Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
Bogusia Bogusia wrote:Nadzieja, ja dziecko straciłam "tylko" w 6 tygodniu a czuję się jakby mnie ktos na przemian oblewał zimnym i goracym prysznicem... Cos złego sie dzieje, moja lekarka mówiła, że ostatnio jednego dnia miala az trzy poronienia...Tak, niektórych rzeczy nie zrozumiemy, patrzmy jednak z nadzieja w przyszłość.
Kiedy ja zapytałam mojego ginekologa,czy często ma do czynienia z takimi sytuacjami jak u mnie(ciąża obumarła), powiedział że tego dnia,kiedy ja byłam na tej feralnej wizycie,miał jeszcze dwie pacjentki z takim samym przypadkiem...
Nasze Dzieciątko 11t6d [*] -
Tak Dziewczyny, nawet nie wiemy pewnie tego, ale nasze znajome, koleżanki też mogły przez to przechadzić, tylko nic nie mówią, bo wiadomo, to bolesne... Mi lekarka mówiła że jednago dnia miała aż 3 pacjentki z ciążą obumarłą, jedna była w 10 tygodniu, przyszła na kontrolne usg, wiadomo, a tu dzieciątko nie żyje Jakie to smutne.... Brakuje mi słów.Aniołeczek 7 tydz [*] 18.08.2017
19.02.2019 [*] -
mnie bardziej dziewczyny denerwuje to, że osoby najbliższe, które wiedzą nawet mnie nie zapytają jak się czuje. Teściowa mnie zaprosiła 1,5 tyg po poronieniu na bjad gdzie był brat męża z półroczna córką. Widok meża z dzieckiem na rękach był dla mnie bardzo blesny. Lubie teściową o dobry człowiek ale deneruje mnie, że ludzie nie maja empatii. A ona powinna mieć bo też poroniła w 7 tyg.
Moi rodzice i brat też nic nie pytają. Nie ma tematu. Nigdy nie byłam w ciązy , nigdy nie miałam w sobie mojego aniołka. Mam do nich wszystkich wielki żal za brak zrozumienia.
Mąż no cóz... też woli jak nie poruszam tematu. -
Sarrrra tak to prawda że brak empatii boli, zachowanie najbliższych czasem jest nieodpowiednie. U mnie wiedziała tylko mama i 3 osoby więc jakby życie wśród ludzi toczy się dalej..ale jeśli chodzi o męża mówisz że woli jak nie poruszasz tematu. Nie bądź zła na niego. Pamiętaj że nasi mężowie też to przeżywają i to bardzo ale każdy na swój sposob. Moj powiedział że chciałby o tym jak najszybciej zapomnieć..zabolalo w pierwszym momencie ale po zastanowieniu stwierdziłam że przecież nie mogę wymagać od niego by przeżywał i radził sobie z tą sytuacją tak jak ja chcę. Każdy jest inni a mężczyźni jeszze inni. Mój wpadł w wir robienia czegoś i zero rozmowy. Szanuje to. Jeśli jest jeszcze ktoś z kim możesz o tym wszystkim porozmawiać to rozmawiaj z nim. Może mąż potrzebuje też czasu a może poprostu taki ma sposób by sobie radzić że strata. Pozdrawiam cie ciepło.17 tc (*) Aniołek
-
My z mężem nikomu nie mówiliśmy jeszcze o ciąży. On był załamany na początku, ale ciągle mówił, że musimy się starać dalej. Teraz po miesiącu mówi żeby o tym nie myśleć, bo nam tylko to (mi) przeszkodzi zajść w ciążę, że niby psychika... No jest ciężko wszystko to wiemy, a najgorzej i tak cierpimy my, kobiety....Aniołeczek 7 tydz [*] 18.08.2017
19.02.2019 [*] -
U mnie wygląda to podobnie,nigdy nie zapomnę pierwszego spotkania po poronieniu z rodziną męża. K. ma siostrę i brata, którzy zostali rodzicami w styczniu tego roku. Tak więc musiałam się zmierzyć z obecnością dwóch półrocznych maluchów i wzdychającymi nad nimi Teściami.
Tematu mojego Dziecka nie poruszył nikt i choć wiem że powodem takiego zachowania był fakt, że nie wiedzieli jak się zachować, to ja czułam jakby moje dziecko było mniej ważne od swoich starszych kuzynów, jakby Go nigdy nie było...
Z moją mamą i siostrą jest inaczej,one nigdy nie unikały tego tematu,przy każdym spotkaniu wspominają mojego Aniołka.
Przed poronieniem miałam do czynienia z kobietami po stracie i zachowywałam się wtedy jak rodzina mojego męża,czyli udawałam że nic się nie stało,bo bałam się wspominać o tragedii, teraz jednak bogatsza w doświadczenia wiem,że kobiety po stracie zazwyczaj chcą rozmawiać o swoich Aniołkach,że wystarczy zapytać o samopoczucie,a jest to dla nas dowód na to, że ktoś jeszcze pamięta o naszym Dziecku.
Nasze Dzieciątko 11t6d [*] -
100krotka, zgadzam się z Tobą w zupełności. Ja także potrzebuję rozmowy nt mojej straty. Może ta potrzeba nie jest już aż tak duża jak na początku, z czasem człowiek zaczyna akceptować to co się stało, ale mimo to chcę pamiętać i żeby inni pamiętali o moim Dziecku.
Teraz już praktycznie nie ma tematu, chociaż czekamy jeszcze na zbiorowy pochówek Aniołka, strasznie to długo trwa.
Ostatnio bardzo mnie zabolała pewna sytuacja. Podczas kłótni z Mężem wspomniałam o naszym Dziecku, a On na to żebym już do tego nie wracała, że jakoś sobie poradziłam, było minęło. Ja na to, że to nie jest tak, że sobie poradziłam, muszę żyć dalej, bo nie mam innego wyjścia, ale nie ma dnia żebym nie myślała o utraconym Dziecku i ten ból i pamięć na zawsze będą w moim sercu.
Zszokowało mnie, że Mąż tak podchodzi do tego, że chce zapomnieć i traktuje poronienie jak zamknięty rozdział, do którego się nie wraca...
ale mężczyźni rzeczywiście nie czują tak silnych emocji jak kobiety.Jezu ufam Tobie
Piotruś i Tomuś 22 listopada 2018
Aniołek [*] 5 maja 2017 -
Mnie tesciowa generalnie nie lubi i teraz nie dość, że nie lubi, to jeszcze pewnie uznała, że M. z kim innym nie mialby takiego problemu Meh. Nie można mieć wszystkiego ^^
Zastanawiam się, co zrobić na święta, żeby nie męczyć się widokiem małych dzieci w rodzinie. -
Hej dziewczyny, też jestem aniołkową mama od 19.09. Poroniłam w 10 tc .... Długo odwlekałam starania o dziecko, zawsze było coś ,,ważniejszego", wiecznie nie było na nic czasu... Zaszłam już w pierwszym cyklu i równie jak szybko zaszłam tak szybko straciłam....Mam trombofilie, ale powiem szczerze, że nie przypuszczałam, że znajde się w gronie dziewczyn, które poroniły mimo iż wiedziałam ze takie mogą być tego konsekwencje. Życie jest jednak nieprzewidywalne...moja mama, która ma te sam mutacje urodziła dwoje zdrowych dzieci, bez leków, bez heparyny bo nikt ani nie wiedział w tamtych czasach co to jest trombofolia...a teraz mimo iż, medycyna poszła tak daleko do przodu i jesteśmy pod stała opieką lekarza i przyjmujemy i zastrzyki, acard itp, a i tak nie wychodzi. Przeraża mnie to osobiście. Nie rozumiem dlaczego donoszenie zdrowej ciąży w obecnych czasach jest takie skomplikowane. Co chwile słysze, że któraś z dziewczyn, które znam poroniły. W moim przypadku był to kubeł zimnej wody, żebym przestała się skupiać na sobie i czasem myśle, że mi się należało....Chyba łatwiej mi tak myśleć. A i tak zdaję sobie sprawę, że dziewczyny, które starały się bardzo długo i straciły ciąże muszą to przeżywać nieporównywalnie gorzej niż ja. Mimo to iż staram się tego nie okazywać, żeby nie martwić bliskich to siedzi to gdzieś głęboko w środku. Bardzo się martwię czy teraz w ogóle zajdę w ciąże, a jeśli tak to kiedy to nastąpi.Chciałabym teraz i już, ale niestety to tak nie działa..... Są dni lepsze i gorsze. Czasem oczy same napływają łzami. Mam nadzieje, że czas leczy rany. Mam również nadzieje, że Wy wszystkie aniołkowe mamy i ja również w końcu doczekamy się zdrowego maleństwa. Wierze, że wszystko co nas spotyka w życiu ma jakiś sens i Bóg dobrze wie co robi. Musiałam się komuś wyżalić . Pozdrawiam serdecznie :*
V Leiden heterozygota,
PAI1-4G heterozygota
Niedoczynność tarczycy
Aniołek 10tc (*) 19.09.2017
Synek 14.12.2018 -
Witaj Agus, dobrze że się zalisz ..jeśli nie chcesz zbyt o tym mówić to warto i pisać. Trzymanie emocji w sobie nie jest dobre a w końcu gdzieś wybuchniesz..ja straciłam maluszka 17.9 i ciągle jest to dla mnie bolesne. Dużo płacze ale i rozmawiam o tym..myślę że wyrzucenie z siebie żalu złości niemocy jest taka terapia dla.samej siebie.. Nie mów że ci się należało to co się stało. Ti nie należy się nikomu ! Nic się nie dzieje bez powodu..tak miało być ale nie obwiniaj się.. Nasze Aniołki poprostu miały trafić gdzieś tam.. Ja sama myske już o kolejnym maluchu ale wydaje mi się że trzeba odczekać troche czasu a przede wszystkim poukładać to co się wydarzyło..nie wiem. Ja tak myślę.. Nie ukrywam że chciałabym już teraz nawet w tym.momencie znów być w ciąży..ale to mi nie zwróci mojej córeczki.. Kochane wierzę że dla.każdej z nas tam.na górze jest zapisane to kiedy będzie nam dane być mamą..nie wierzę aby mogło być inaczej. Wiara w lepsze jutro, to nam pozostaje.17 tc (*) Aniołek
-
Nadzieja, bardzo ciekawy pomysł! Zastanowię się nad nim.
Agus - to nie tak, że w dzisiejszych czasach jest ciężko, tylko w dzisiejszych czasach ludzie są bardziej świadomi. -
Cześć dziewczyny.
Przykro mi że kolejne nowe osoby do nas dołączają.
Trochę mnie tu nie było... Za 9 dni bym rodziła. Minęło prawie 7 miesięcy i zaczynamy od nowa starania. Mam nadzieje na szczęśliwy finałCóreczka 16.12.2018
Starania od listopada 2019.
Starania od maja 2014.
Aniołek 10tc [*] 11.04.2017
Aniołek 6tc [*] 5.12. 2017 -
U mnie nikt nie rozmawia ze mną o tym co się stało. Odkąd wróciłam ze szpitala to jakby nic się nie zdarzyło.. Wszyscy którzy wiedzieli, nikt się nie zapyta jak się czuje. Mąż w sumie też nie chce rozmawiać za bardzoCóreczka 16.12.2018
Starania od listopada 2019.
Starania od maja 2014.
Aniołek 10tc [*] 11.04.2017
Aniołek 6tc [*] 5.12. 2017 -
Cześć dziewczyny,
Poroniłam moje maleństwo w 9tc. Nigdy nie pisałam na forach, ale teraz czuję potrzebę podzielenia się z kimś z tym co czuję.
Minęły już dwa miesiące, a ja dalej nie mogę sobie poradzić ze swoimi emocjami.
Czuję ogromną pustkę. Mam podobnie jak Ty Lilly_Ana, nikt ze mną o tym nie rozmawia. Wszyscy udają, że nic się nie stało. A mi zawalił się świat. Widzę, że mój Mąż bardzo przeżywa to co się stało i to jak bardzo cierpię. Często przy nim płaczę. Przy innych staram się być twarda, ale czuję, że w środku się we mnie wszystko gotuje.
Zaszłam w ciążę w tym samym czasie co moja siostra. Teraz jak ją widzę, jej zaokrąglony brzuszek, myślę tylko o tym, że moje dziecko też już byłoby tak duże. Życzę jej jak najlepiej i cieszę się jej szczęściem, ale bardzo boli mnie to, że w niej rozwija się nowe życie, bije serduszko, nawet zna już płeć, a we mnie jest tylko wielka pustka.Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 listopada 2017, 11:20
Aniołek 09.2017 -
KaS bardzo współczuję. Tutaj znajdziesz dużo wsparcia, dziewczyny potrafią dodać sił.
Ja poronilam miesiąc temu i też jestem w podobnej sytuacji bo prawie w tym samym czasie zaszlysmy w ciążę ze szwagierka. Przykro mi, że mnie się nie udało i nie jestem gotowa na spotkania z nimi. Z czasem pewnie to minie.
U mnie jest o tyle dobrze, że nie muszę udawać, że nic się nie stało, najbliżsi wiedza co się stało i mnie wspierają, a to że mogę się im wygadać bardzo mi pomaga, nie duszę w sobie tych emocji.
Trzymaj się i życzę dużo szczęściaAniołek 17.10.2017- 8t5d