Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
ja tez czuję ból w jajnikach co mnie bardzo cieszy i libido mi sie odzywa więc mam cichą nadzieję że organizm bez wspomagaczy zaskoczy w te wakacje
gosia86 lubi tę wiadomość
-
Teraz i tak musze miesiac czekac az polog sie skonczy....prawue dwa tygodnie minely...gotowalam przed chwila obiad i nagle zlapal mnie taki bol pleco ze zaczelam stekac ale juz trzy lata temu mialam taka akcje z plecami, wtedy tez chlopak na rekach niosl mnie na lozko bo zemdlalam, dusilam sie wtedy i juz myslalam ze umieram....znowu mam powtorke z rozrywki ale jestem sama, tesciowa na dworze jak cos ale chlopaka nie ma...wzielam ketonal zeby krocze nie bolalo, bo planowalam pranie zrobic i ten nieszczesny obiad....chyba za bardzo sie przemeczylam...kregoslup nie wytrzymal. Jak ja bym opiekowala sie Karinka gdyby cos takiego sie stalo? Teraz zacisnelam zeby i odpoczywam ale gdyby malenka byla tu to napewno ryczalabym razem z nia....
-
Paulla nie możesz się przemęczać jeżeli chcesz szybciej wrócić do starań. Twoje ciało musi się zregenerować Masz jedyna i niepowtarzalną pewnie okazje żeby wykorzystać teściową ile da radę!Aniołek 12tc -18.04.2014 [*]
Aniołek 8tc -25.08.2014 [*]
Maks - ur 08.09.2015
Nataniel 18tc - 20.12.2017 [*] -
A tam....tesciowa to mi na nerwach gra tylko bo wiecznie sie o cos czepia kazdego...a powiedz ze cie cos boli to ona zacznie stekac ze boli ja wszystko...zostawilam zaczeta zupe i ciekawe czy ja dokonczy albo przyjdzie spytac czy ja zrobic....wszystko zostawilam, caly balagan ale ona nie przychodzi spytac czy cos sie stalo....czekam na chlopaka zeby wrocil z pracy wczesniej, bo z moim tata robi a potem jedzie na 14:00 znowu do pracy....ale juz normalnej wiec do 22:30 bede sama. Piekna pogoda a mnie tu paraliz zlapal...boje sie ze powtorzy sie ta akcja z wakacji i nie bedzie nikogokto by mi pomogl....
-
Aj te tesciowe to niezłe są.. ja na swoją nie narzekam zbytnio bo nie mieszkm z nią no ale np gdy dowiedziala sie ze poronilam to powiedziala męzowi 'nie ona pierwsza i nie ostatnia'. Ale mnie to zdenerwowalo.
Choc mieszkam z mamą i babcią i tez latwo nie jest. Ciagle jakies pretensje.
-
Moja tesciowa nigdy nie pytała kiedy będziemy mieć dzieci, nie naciskała ale jak jej powiedzieliśmy o dziecku to bardzo się ucieszyła i wydawało mi się że jakby poczuła taką ulgę że na reszcie
a po stracie nie zadawała żadnych pytań, powiedziała tylko że moje zdrowie najważniejsze, w sumie spodziewałam się trochę innej reakcji
zaskoczył mnie tylko teść, wieść o dziecku przyjął zakodował bez żadnych emocji, będzie to będzie, ale jak rozmawiałam z nim przez telefon dzień po zabiegu to się rozpłakał, zaskoczył mnie tym -
Ja ani na rodziców ani teściów narzekać nie mogę. Teściowa jeszcze jak do mnie do szpitala przyszła to miała łzy w oczach...
Moi rodzice od dawna chcą wnuka/wnuczke, ale nie nalegali. Teściowie co chwile coś tam nam powiedzieli, ale nie było to złośliwe czy coś.Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 maja 2014, 14:28
Aniołek 12tc -18.04.2014 [*]
Aniołek 8tc -25.08.2014 [*]
Maks - ur 08.09.2015
Nataniel 18tc - 20.12.2017 [*] -
Na swoim najlepiej. My pół roku po ślubie mieszkaliśmy z moimi rodzicami, bo mieszkanie, które kupiliśmy było do totalnego remontu. Moi rodzice są wspaniali, i przez te pół roku wszystko było ok - ale jednak to nie to samo. Mąż mimo, że nigdy na to nie narzekał, pewnie czuł się nie raz skrępowany, ja gdybym miała mieszkać z teściami to na pewno bym była.
Co do wiadomości o ciąży. Nie chcieliśmy mówić od razu, bo własnie nigdy nie wiadomo. Zdecydowaliśmy się powiedzieć w Wielkanoc, to był 9tc1d. I co? O ironioo 4 dni potem miałam zabieg! Szlag by to wszystko!
Moi rodzice od dawna sie nie umieli doczekać ale nie marudzili nam. Tylko ponoć między sobą ciągle przeżywali (siostra mi mówiła )
Co do teściów miałam obawy, że średnio zareaguja, szczególnie teściowa. Myślałam, że będą pytania typu "czy na pewno dacie rade itp". Ja jeszcze studiuję, tylko maż pracuje, może nie ma luksusów, ale bez przesady, prawie na wszystko sobie pozwalamy. Ale uwaga, ku mojemu zaskoczeniu teściowa jak się dowiedziała od razu rzuciła mi się na szyję ze łzami wzruszenia, teściu to samo alez było moje zdziwienie że tak źle ich osądziłam
Po zabiegu teściowa była przez 2 dni chyba w podobnym stanie do mojego.
Moja mama z młodszą siostrą były ze mną codziennie od rana do momentu aż mąż nie wrócił z pracy - wiem, że dzięki temu nie wyłam cale dnie i nie popadłam w depresję. Tak to własnie u mnie wyglądało
Dodam jeszcze, ze mama była twarda, wiedziałam, że ogromnie jest jej przykro ale nie dawała tego po sobie poznać. I dzięki ogromnie jej za to!
Wszystko zapewne dlatego, że jak miałam 13 lat to zachorowałam na nowotwór, leczyłam się przez prawie 4 lata, mama nauczona doświadczeniem wiedziała,że najgorsze co można robić, to pokazywać się 'choremu' w złym stanie emocjonalnym
Podsumowując: wszędzi dobrze, ale u siebie najlepiej nie mniej jednak kochająca rodzina to fantastyczna sprawaWiadomość wyedytowana przez autora: 21 maja 2014, 14:28
-
My miesiąc przed ślubem zamieszkaliśmy razem - sami. Więc nie wiem jak to jest, ale podejrzewam że to najprostsza droga do zrujnowania relacji .
Ja jak byłam w szpitalu to szczerze mówiąc nie chciałam nikogo widzieć, jeszcze mąż to ok, ale cała reszta... Gdybym wiedziała, że mnie wypuszczą przed świętami nie pozwoliłabym nikomu przyjechać, ale lekarze mówili że całą niedziele jeszcze będę więc pozwoliłam się odwiedzić w sobotę. Ja mam tak, że jak jest mi źle to chcę być sama. Nie chce się uśmiechać, starać się nie płakać, odpowiadać na pytania, gadać o pierdołach. Chcę być sama. Ale mąż w szpitalu prawie nie odstępował mnie na krok. Siedział ze mną całe dnie i nie pozwalał się wygonićAniołek 12tc -18.04.2014 [*]
Aniołek 8tc -25.08.2014 [*]
Maks - ur 08.09.2015
Nataniel 18tc - 20.12.2017 [*] -
Ja do szpitala szłam na 7 rano, a o 16 miałam wypis w ręce więc uniknęłam wszelkich odwiedzin, ufff. Mąż akurat miał na drugą zmianę, więc pojechał ze mną rano, posiedział chwilę, potem i tak spałam po zabiegu, a o 16 byli rodzice
eM czemu właściwie leżałaś kilka dni? Tak dla bezpieczeństwa? U nas w szpitalu to wygląda właśnie tak jak napisałam. -
Ja leżałam 3 dni
w pierwszy dzień tylko badanie ginekoligiczne i krew mi pobrali
w drugi dzień usg i zabieg
a w 3 dzień rano do domu
też miałam nadzieję że wyjdę tego samego dnia, ale jak widać co szpital to inne obyczaje
ja nie potrafiłam z nikim rozmawiać w 1 dzień poza mężem był ze mną cały dzień, później na chwilę wpadła siostra z mężem
a na drugi dzień od rana był mąż i moja mama wieczorem przyjechały moje siostry -
No dla bezpieczeństwa, w zasadzie ja myślałam że to będzie tak jak ty pisałaś, że wieczorem wyjdę. Po zabiegu dostawałam antybiotyk w kroplówce i potem co 12h znowu kolejna dawka. Mierzyli mi temperaturę czy nic się nie dzieje. Przyjęli mnie w piątek rano, w piątek miałam zabieg i dopiero w sobotę wieczorem po 4 dawce kroplówki wypisali mnie do domu. Powinnam dostać 6, ale bardzo chciałam wyjść bo Wielkanoc w szpitalu nie jest fajna, więc przy zastrzeżeniu że mam jeszcze wykupić dalej ten sam antybiotyk i brać doustnie przez kolejne 5dni wypisali mnie.
Ja muszę przyznać, że miałam naprawdę dobrą opiekę i fajnych lekarzy...Aniołek 12tc -18.04.2014 [*]
Aniołek 8tc -25.08.2014 [*]
Maks - ur 08.09.2015
Nataniel 18tc - 20.12.2017 [*] -
Ja tez lekarzam w szpitalu kilka dni bo lekarza probowali uratowac Arka. Mama miala wtedy noge w gipsie wiec mnie nie odwiedzala, tescie nic nie wiedzieli. I wogole nie chcialam nikogo widywac.
Kurcze powiem Wam ze mi tez marzy sie mieszkanie na swoim. No ale babcia ma swoje lata, jest juz po 80siatce, a mama pracuje na pol etatu. Sama w przyszlosci nie da sobie rady. Gdyby jeszcze miala jakiegos faceta to ok. Od razu bysmy zamieszkali sami, ale tak to ktos bedzie musial sie nia zajac. -
Ja bardzo żałuję że nie poprosiłam lekarki w nocy żeby mąż był przy badaniu, bo w czwartek ok 3 zgłosiłam się do szpitala z krwawieniem. Nie ma nic gorszego niż przekazanie mężowi takiej nowiny... Ja byłam wtedy w strasznym szoku, lekarka tłumaczyła mi co widzi a ja kiwałam głową...Aniołek 12tc -18.04.2014 [*]
Aniołek 8tc -25.08.2014 [*]
Maks - ur 08.09.2015
Nataniel 18tc - 20.12.2017 [*] -
Ciekawe z tymi tamponami. W sumie to nie wiem, a właśnie @ mi się zaczyna rozkręcać. Póki co tylko jak idę do ubikacji do leci mocniej, skrzepy itp, na wkładkę tylko lekkie plamienie. Ciekawe co będzie potem. Póki co tampon nie potrzebny. Nienawidzę podpasek więc jak się rozszaleje na dobre to nie wiem co zrobie, pewnie szlag mnie trafi jak będę musiała ich użyć