Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyDziewczyny, damy radę ! Musimy
)
Mam pytanie odnośnie ostatniego wpisu Laudy.
Już ostatnio się zastanawiałam nad lekarzem i kolejną ciążą.
Dziewczyny, pomóżcie, bo nie wiem co zrobić.
Wiadomo, jak dojdę do siebie to zaczynamy się starać. I właśnie nie wiem jakiego wybrać ginekologa? Tego, który prowadził moją ciążę (krótko bo krótko) i zna sytuacje, ale wejście do jego gabinetu przywróci wspomnienia (dodam, że do dzisiejszego dnia boję się odebrać wyniki z badania histopatologicznego bo boję się tam iść) czy zapisać się do całkiem nowego, któremu i tak będę musiała wszystko opowiedzieć ? -
Obojętnie do jakiego gabinetu wejdziecie i czy będzie to pani doktor czy pan doktor... przy robieniu usg wspomnienia i tak wrócą... ja do tej pory jak idę do lekarza (zmieniłam pół roku poronieniu bo moje lekarka nie umiała mi pomóc) i robi mi zwykłe badanie usg to zamykam oczy bo na ekranie cały czas widzę maleństwo bez akcji serca...
Musicie zaufać jednemu lekarzowi, bo każdy może mieć inny pomysł np na leczenie, zaciągnąć opinii u innego lekarza jak naj bardziej można ale musimy im trochę zaufać....
Wiem że ciężko jest wyjść z domu do innych po stracie... mi również było ciężko wyjść z domu ale... moja mama wtedy mi powiedziała że muszę zacząć żyć że czasu się nie cofnie to co się wydarzyło na zawsze już pozostanie w naszych sercach łzach itp
Musicie się wspierać nawzajem z partnerami swoimi, raz wy macie gorszy dzień to wtedy oni próbują nas pocieszać tulić zagadywać.. ale czasami jest na odwrót że to nasi partnerzy potrzebują naszego wsparcia bo mają gorszy słabszy dzień i wtedy to my musimy ich przytulic pocieszyć... Wspierajcie się nawzajem to jest bardzo ważne. Wiem to z własnego doświadczenia... mieliśmy z moim mężem czas że się strasznie kłóciliśmy ja obwiniałam za wszystko siebie... ale przetrwaliśmy to i za to go Kocham jeszcze bardziej.
Buziaki dla was dziewczyny i życzę wam dużo sił na wszystkie dni, nie poddawajcie się i walczcie o szczęście dla siebie i swoich rodzin :-* -
Lauda ja chodzę do 2 lekarzy.
jedna to moja gin która prowadziła mi ciążę a drugi z mojej miejscowości.
Czego ona nie zauważy lub nie jest pewna on ją uzupełnia. Mam poczucie bezpieczeństwa ze oboje tak samo myślą itd. Straciłam 5 ciąż ale im ufam bo mimo leków to nie ich wina ze nie mogę utrzymać.
Rotenkopf mimo że się boisz i wszystko Ci przypomina tamta sytuacje to musisz odebrać badania- przydadzą Ci się.
Źle podejście ze jak zmienisz lekarza nie będziesz musiała mu o tym mówić. Każde zatajenie informacji działa N Twoja niekorzyść i zagraża przyszłej ciąży. -
nick nieaktualnyJa zostaje u swojego lekarza...
Dzisiaj mam jakiś podły nastrójnigdy nie myślałam że będę tak tęsknić za ciąża która trwała niespełna 3 miesiące.... ostatnio tylko płacze z braku ciąży.... mąż tego nie rozumie myśli ze nakrecilam się na ciążę bo tak po prostu... on dziecka nie chc3 narazie a ile to narazie potrwa tego nie wiem... wszystko się sypie... boje się strasznie kolejnej ciąży chciałabym żeby mąż mnie wspierał ale o jakim wsparciu ja mówię skoro on nawet dziecka nie chce? Byłabym juz w 7 miesiącu... tak strasznie dzisiaj to boli...
musiałam się wyzalic
-
Rotenkopf to zależy czy jesteś zadowolona z tego lekarza. Pójdź do tego samego, zobacz co Ci zaproponuje (może jakieś badania) i ogólnie jak do Ciebie podejdzie.
Ja u gina który prowadził moją pierwszą ciążę byłam tylko tydzień po zabiegu i później z wynikami histopatologicznymi. Poczułam się nieco olana, bo gdybym nie skarżyła się na bóle brzucha to by mi nawet USG nie zrobił. Właściwie to zero współczucia tylko "odfajkowanie" kolejnej pacjentki. Druga wizyta trwała dosłownie 2 MINUTY! Spojrzał na wyniki, wypis ze szpitala, wszystko w porządku, do widzenia. To przesądziło o zmianie gina i to była jedna z lepszych decyzji w moim życiu! Przychodnia ta sama, położna ta sama, ale lekarz inny i dopiero teraz widzę jak bardzo byłam olewana i traktowana hurtowo przez pierwszego.
Także kochana jeśli chodzi o wspomnienia, to zmiana lekarza Ci nie pomoże, one często będą wracać w najmniej oczekiwanych momentach. A na wybór lekarza powinno wpłynąć jedynie to, jak do Ciebie podchodzi i czy faktycznie chce Ci pomóc -
anka .... może mąż boi się tak bardzo kolejnej straty że mówi ci że nie jest gotowy na kolejną ciążę... u nas dwa miesiące po poronieniu był taki kryzys kłóciliśmy się .... mój mąż zaczął więcej pić... myślałam że zbliża się koniec nas .... a jednak przetrwaliśmy ten moment i daliśmy rade... daj mężowi może więcej czasu na kolejne próby.... wydaje mi się że oni tzn nasi partnerzy maja poczucie że to oni zawinili w czymś że nie zdołali nas ochronić i naszych dzieci i my musimy pomóc im przez to przejść...
anka418 lubi tę wiadomość
-
Rotenkopf, jezeli boisz sie odebrac wynki histo sama, to napisz na kartce upowaznienie dla meza/mamy/przyjaciolki zeby je odebrali za Ciebie- taka informacje otrzymalam w szpitalu.
Jezli ufasz tem lekarzowi, to do niego wroc- wspomnienia wroca bez wzgledu na miejsce
A co do chodzenia do 2 ginekologow, jezli tylko dzieki temu, ktoras z Was poczuje sie pewniej, to ok- tu chodzi tylko i wylacznie o Was. Ale pamietajcie, ze bycie lakarzem, to SZTUKA. Tutaj nie ma gotowych wzorcow na dane przypadki, bo zadne nie sa takie same. Kazdy lekarz bedzie leczyl wg wlasnego uznania i wiedzy, co wiaze sie z tym, ze w pewnym momencie lekarze beda mogli wzajemnie wykluczac swoje metody leczenia. -
Ja też chodzę do 2 ginów. Jedna jest z nfz a druga z prywatnej opieki medycznej. Tej prywatnej staram się zaufać i do jej zaleceń się stosuję, a do tej 2 chodzę żeby mieć kontynuację leczenia na nfz w razie jakiś skierowań na badania których nie zrefunduje mi pakiet, albo gin z prywatnej opieki powiedziała że nie są one potrzebne. Np teraz chce od ginki z nfz wyciągnąć skierowanie na hsc albo hsg, bo mój pakiet medyczny takich rzeczy nie ogarnia...Aniołek 12tc -18.04.2014 [*]
Aniołek 8tc -25.08.2014 [*]
Maks - ur 08.09.2015
Nataniel 18tc - 20.12.2017 [*] -
nick nieaktualnyja się zastanawiam nad zmianą gina albo właśnie włączeniem drugiego. Trochę mnie ten mój denerwuje szczerze mówiąc. Znamy się od 10 lat, bo tyle czasu już do niego chodzę. Pierwszą ciążę prowadziłam u innego gina bo ten mój pracował wtedy 200km ode mnie więc finansowo i czasowo bym się wykończyła jakbym miała do niego dojeżdżać. Ale od 3 lat znowu przyjmuje na starych śmieciach, więc i ja wróciłam do niego. Jest świetny, delikatny, atmosfera super, jak coś chce - cytologie, badania, usg czy tak jak teraz zwolnienie to nie ma problemu - wypisuje i już. Ale mam jedno zastrzeżenie - i dopiero teraz to sobie tak dokładnie poukładałam. W lutym po stracie fasolki nie zlecił mi żadnych badań. W maju jak nie udawało mi się zajść w ciążę powiedział, że nie ma się co denerwować - udało sie w lutym to i z czasem znowu się uda. Ok, co 2 miesiące wizyta, co 2 miesiace usg, wszystko pięknie ładnie... tylko ciąży jak nie było tak nie ma, a on mi nadal nie zlecił żadnych badań
ani poziomu progesteronu, ani prolaktyny, ani tarczycowych... ani żadnych innych.... i tak sobie myślę, że może to "przeoczenie" kosztuje mnie co miesiąc nerwy, może to kwestia braku czegoś w organizmie....
także 1.12 idę do niego na wizyte, przedłużę L4 i przy okazji pójdę na konsultacje do innego gina, może kto inny rozwieje moje wątpliwości.... -
nick nieaktualnyWitajcie dziewczyny..Po raz kolejny do Was dołączam..W czerwcu miałam jedno poronienie a teraz kolejne
Wcześniej miałam puste jajo płodowe a teraz dzidzia rozwijała się było już serduszko które słyszałam a przestało bić
Wczoraj miałam zabieg i próbuję się jakoś odnaleźć w tym wszystkim
Ściskam Was wszystkie.. -
Martusia... strasznie mi przykro z powodu twojej straty
ściskam Cie mocno kochana i modle się za nasze wszystkie maleństwa. [*]...
-
nick nieaktualny
-
martusia1986 wrote:Witajcie dziewczyny..Po raz kolejny do Was dołączam..W czerwcu miałam jedno poronienie a teraz kolejne
Wcześniej miałam puste jajo płodowe a teraz dzidzia rozwijała się było już serduszko które słyszałam a przestało bić
Wczoraj miałam zabieg i próbuję się jakoś odnaleźć w tym wszystkim
Ściskam Was wszystkie..
Martusia przeżywasz własnie to czego każda z Nas najbardziej sie obawia - kolejne poronienie! Trzymaj się mocno! Ściskam :* -
Martusia przykro mi, sciskam Cie mocno.
Ja juz po szpitalu, w srode wrocilam. Przykro , ze takie rzeczy sie dzieja
Katarzyna podoba mi sie Twoj podpis- staramy sie do upadlego, az stawi na nogi.
Czas zawsze leczy rany , ale dla mnie chyba to juz nie wystarczy. Myslalam o psychologu, bo chyba nie radze sobie z tymi wszystkimi stratami. Staram sie byc silna , ale wydaje mi sie ze te udawanie twardej nie jest dobre dla mnie. Wystarczy ze zostane sama w domu i wtedy wszystko we mnie peka i rycze jak najeta.
Trzymajcie sie dziewczyny cieplutko.1.XII 2004 8tc [*],2.X 2005 16.07.2006 2650g moje szczescie,3.XI 2007 13 tc [*] usg 7tc,4.IV 2012 12 tc [*] usg 6tc,5.IV 2013 10 tc[*],6.VII 2013 6tc [*],7.VII 2014 10tc [*] heparyna, acard,prog,8.VIII 2015 5tc [*] haparyna, acard, prog,9.III 2016 7tc [*] heparyna, acard, prog.
-
nick nieaktualnyMartusia, przykro mi bardzo że znowu przeżywasz taką tragedią
kiniusia - jeśli czujesz że sobie nie radzisz to psycholog jest bardzo dobrym rozwiązaniem.
Ja też mam dzisiaj dołek, tempka spadła, wszystkie objawy ustały, także czekam na @i niby wszystko staram się na spokojnie przyjmować a jednak zawsze mnie serce boli, że znowu nie wyszło
-
Skarbka w koncu sie uda, trzymam kciuki.Chociaz znam to rozczarowanie - miesiac w miesiac to samo i za kazdym razem wmawiamy sobie ze sie nie przejmujemy.Moze rzeczywiscie trzeba odpuscic i wtedy sie uda tylko jak to zrobic?1.XII 2004 8tc [*],2.X 2005 16.07.2006 2650g moje szczescie,3.XI 2007 13 tc [*] usg 7tc,4.IV 2012 12 tc [*] usg 6tc,5.IV 2013 10 tc[*],6.VII 2013 6tc [*],7.VII 2014 10tc [*] heparyna, acard,prog,8.VIII 2015 5tc [*] haparyna, acard, prog,9.III 2016 7tc [*] heparyna, acard, prog.
-
nick nieaktualnykiniusia, ja w zasadzie staram się zachowywać chłodną głowę i praktycznie udaje mi się do końca, ale te 2 dni przed @ dostaję czegoś głupiego w głowie i ciężko natrętne myśli odpędzić, tym bardziej jak tak wiele wskazywało, że może jednak się udało. Ale jak to mawia mój mąż - są gorsze tragedie na świecie niż kolejny miesiąc starań o dzieciątko
-
nick nieaktualnykiniusia00 wrote:Martusia przykro mi, sciskam Cie mocno.
Czas zawsze leczy rany , ale dla mnie chyba to juz nie wystarczy. Myslalam o psychologu, bo chyba nie radze sobie z tymi wszystkimi stratami. Staram sie byc silna , ale wydaje mi sie ze te udawanie twardej nie jest dobre dla mnie. Wystarczy ze zostane sama w domu i wtedy wszystko we mnie peka i rycze jak najeta.
Ja kilka dni temu doszłam do wniosku, że w moim przypadku czas nie leczy ran. Im jest dalej od tego cholernego lipca tym jest gorzej.
Ostatnio zrobiłam krok do przodu i byłam z mężem (w roli wsparcia) zapisać się do psychologa.
Martusia, tak mi przykro ;(( Trzymaj się, Kochana !
-
nick nieaktualny
Wiecie co, wydawalo mi się że jest już lepiej, że jestem na tyle silna by zacząć normalnie funkcjonować, ale to guzik prawda.
Jestem spokojna, opanowana ale do czasu.Wrocilam do pracy bo myslalam,źe kontakt z ludźmi to coś czego potrzebuję.
Okazalo się ze w pracy jest teraz taki chaos, ze zamiast czerpać z niej przyjemność przychodzę do domu i jestem kłębkiem nerwów.
Na dodatek kuzyn mojego męża razem ze swoją dziewczyną poprosili mnie zebym została chrzestną ich dziecka.
Poplakalam się z żalu. Moze ktos pomysli że jestem przewrazliwiona ale dla mnie to bylo okrutne.
Nie dość ze gdy patrzę na ich dziecko to liczę ile moj synek mialby miesięcy to oni wyskoczyli z taką propozycją.
Michałek [*] 04.06.2014 (20tc)