Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyMarzusia tak, na kafeterii usunieto stary watek o dzieciach martwo urodzonych. Ja dolaczylam do starego watku jeszcze na krotko przed jego zamknieciem. I uwierz mi wpadlam w prawie panike jak chcialam wejsc a wyskakuje komunikat ze taka strona nie istnieje
na szczescie zostal otwarty nowy watek i dobrze. stary podobno zamknela dziewczyna, ktora go stworzyla, tak pisali administratorzy. a komentarze gosci na kafeterii sa straszne. Wspolczuje wszystkim ludziom wypisujacym te okropne rzeczy o naszych dzieciach, o tym ze jestesmy jak "konie rozplodowe" bo jedno dziecko zmarlo a my smiemy marzyc o kolejnym... ciesze sie ze tutaj mamy spokoj i wzajemne wsparcie od siebie :*
matylda08 lubi tę wiadomość
-
Jezuuuuuuuuuuuuu takie teksty????
Aż się ciśnie na usta - żeby przekonali się na własnej skórze jak to jest stracić dziecko.... ale ze względu na to, że ucierpiało by dziecko to się powstrzymam... -
Tam by jeszcze lepsze "kwiatki" się znalazły ale szkoda się denerwować. Łatwo się zaczepia i krzyczy w internecie. Na pewno w życiu prywatnym są to mocno zakompleksione i mało odważne osoby, które się wyżywają na klawiaturze.
Dziś się dowiedziałam że kolejna znajoma jest w ciąży... takie sytuacje bardzo dołują...
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualnyMarzusia zgadzam się z Tobą. Wiek nie ma znaczenia. Ja mam 21 lat i też mi się nie udało
Niestety ja cały czas łapię doła jak widzę kobietę w ciąży, albo z wózkiem.. Ciężko jest mi się wciąż z tym pogodzić. Ciągle myślę jak bym teraz wyglądała i w ogóle. Nie mogę doczekać się czerwca (na starania) ale bardzo boje się końca sierpnia (miałam wyznaczony termin). Nie wiem jak to będzie. Ciągle mam lęki. Niby byłam u tej pani psycholog i czułam się nawet lepiej, ale teraz czuję, że jednak nie jest. Robię co muszę, ale najchętniej to bym wszystko przespała albo przepłakała
Na chwilę obecną czuję negatywne nastawienie do przyszłości. Ale liczę sobie tak cichutko na ten happy end o którym wspomniałaś... Takie małe światełko na końcu tunelu.. Niby czas leci szybko i nie ubłagalnie. Święta szybko zleciały, teraz majówka. Ale mi i tak każdy dzień się dłuży i tęsknie na swoim maluśkim Aniołeczkiem.. Mimo, że to była wczesna ciąża ja sobie wyobrażam swojego Aniołka jako takiego bobaska ślicznego płci pięknej. Od początku czułam, że będzie dziewczynka. Więc tęsknie za swoją Anastazją
Nie mogę się doczekać naszego spotkania . TAM PO DRUGIEJ STRONIE ... (o ile ona jest) .
-
Mój aniołek (22.04.2015)[*]jutro idę do lekarki po l 4 ale jak mam wejść do tego gabinetu w ktorym dowiedziałam się ze moja ciąża obumarla to mam taki stres ze zastanawiam się nad zmiana lekarza bo to miejsce bedzie mi się zle kojarzyć tez tak ktoras z Was miala czy tylko ja jakas dziwna jestem.Agnes
-
Agnes33 wrote:Mój aniołek (22.04.2015)[*]jutro idę do lekarki po l 4 ale jak mam wejść do tego gabinetu w ktorym dowiedziałam się ze moja ciąża obumarla to mam taki stres ze zastanawiam się nad zmiana lekarza bo to miejsce bedzie mi się zle kojarzyć tez tak ktoras z Was miala czy tylko ja jakas dziwna jestem.
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
Mamo Mikołajka przykro mi , że musisz borykać się z takimi osobami w pracy. Ja nie miałam takiego doświadczenia, ale widzę że ludzie przy mnie się inaczej zachowują , nie wiedzą co powiedzieć więc starają się mnie unikać. Nie wszyscy oczywiście ale często się to zdarza. Czasem milkną gdy wchodzę do socjalnego bo może nie wypada przy mnie żartować .... Ach jakie to męczące..
Ale wiesz co ja zaczęłam już 4 tydzień w pracy i trochę jakby się to normuje, albo może ja się przyzwyczaiłam.
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
marzusiax wrote:Dziękuje :* Bardzo bym chciała żeby było tak jak piszesz :* I żeby był Happy End
Każda z nas zasłużyła na Happy End
Będzie Happy End! Zobaczysz! Nasze Aniołki Ci to "załatwią" - każdej z nas załatwiąNie może nam się to przytrafić kolejny raz... Zasługujemy na szczęście po tym z czym przyszło nam się zmierzyć...Wierzę, że tak będzie...
Marzusia zobacz już prawie majczas tak szybko leci... jeszcze chwila i "do roboty"
p.s. Śnił mi się dziś Mikołajek
-
Paulette - jak masz ochotę to płacz, jak masz ochotę to śpij... Przeżywaj stratę po swojemu... niczego nie przyspieszaj na siłę - bo będziesz dłużej cierpiała... Każda z nas musi tą tragedię przeżyć po swojemu....Żałoba to nie choroba, nie ma na nią lekarstwa - ją trzeba przeżyć...
Pewnie jeszcze długo będziesz sobie wyobrażać jak być wyglądała, potem będziesz sobie wyobrażała jakie byłoby Twoje dzieciątko...sierpień nie będzie łatwym miesiącem... Ale może w sierpiu będziesz już w ciąży i drugi Okruszek doda Ci sił i pomoże przetrwać te ciężkie chwile...
Ściskam Cię mocno :*Paulette lubi tę wiadomość
-
Agness jak pomoże Ci zmiana lekarza to zrób to...
Po co się dodatkowo "katować"?
Skoro na samą myśl o wizycie w tym samym gabinecie gorzej się czujesz to nie męcz się dodatkowo... I tak już bardzo cierpisz... -
Angelina wrote:Mamo Mikołajka przykro mi , że musisz borykać się z takimi osobami w pracy. Ja nie miałam takiego doświadczenia, ale widzę że ludzie przy mnie się inaczej zachowują , nie wiedzą co powiedzieć więc starają się mnie unikać. Nie wszyscy oczywiście ale często się to zdarza. Czasem milkną gdy wchodzę do socjalnego bo może nie wypada przy mnie żartować .... Ach jakie to męczące..
Ale wiesz co ja zaczęłam już 4 tydzień w pracy i trochę jakby się to normuje, albo może ja się przyzwyczaiłam.
U mnie zleciał dopiero tydzień.... i na początku uważałam że to super decyzja ten cały powrót do pracy bo faktycznie praca pozwalała mi na chwilę nie myśleć o tym wszystkim... Ale teraz już chyba emocje opadły i myślami jestem bardzo, bardzo daleko... czasami siedzę przed laptopem i łzy mi same lecą...
U mnie w pracy Angelina zaobserowałam 3 rodzaje zachowań:
- te "starsze koleżanki" (czyli takie kobitiki po 40, koło 50tki) przychodzily i mnie przytualały nic nie mówiły tylko tyle, że jak będę chciała porozmawiać albo pomilczeć to wiem gdzie ich szukać...
- inni udają że się nic nie stało, zachowują się normalnie jak gdybym nigdy nie była w ciąży...
- niektórzy mnie unikają, wczoraj np minęłam się z koleżanką na schodach i powiedziała mi cześć ze spuszczoną głową i tak ruszyła po tych schodach z kopyta że prawie buty zgubiła...
No i ta laska co wczoraj stwierdziła, że dziewczyny po 30tce same się proszą o takie tragedie - ale jej nie biorę nawet pod uwagę, bo to dla mnie totalne dno!
Może ją poproszę, żeby weszła na forum i wytłumaczyła Paulette dlaczego straciła swoje dzieciątko, do 30tki jej jeszcze baaaaaardzo daleko... -
MamaMikołajka wrote:Będzie Happy End! Zobaczysz! Nasze Aniołki Ci to "załatwią" - każdej z nas załatwią
Nie może nam się to przytrafić kolejny raz... Zasługujemy na szczęście po tym z czym przyszło nam się zmierzyć...Wierzę, że tak będzie...
Marzusia zobacz już prawie majczas tak szybko leci... jeszcze chwila i "do roboty"
p.s. Śnił mi się dziś Mikołajek
Kochane jesteście :* :* :*
Widzę że miałaś dzisiaj piękny senMnie ani razu nie śnił się mój Krzysiu
Miałam sny że chodzę po cmentarzu i to bardzo często ale mój maluszek mi się nie śni nigdy
Chciałabym go chociaż w snach spotykać. Chodź jak tak myśle - to sen jest po to żeby odpocząć a ja po takim śnie miałabym pewnie ciężki dzień. Wieć może lepiej że mi się nie śni...
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
Marzusiax mam pytanko.
Jak już kiedyś pisałam Ty jesteś trochę do przodu w stosunku do mnie i Mamy Mikołajka.
Powiedz mi czy czujesz teraz się z czasem trochę lepiej. Co robisz żeby tak nie tęsknić , nie rozpamiętywać.....
Czy nastąpił jakiś przełom, czy stopniowo się poprawia?
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
nick nieaktualnyMamo Mikołajka dziękuje Ci za słowa otuchy :*
Z jednej strony dobrze, że Ci się śni, ale tak jak Marzusia powiedziała może po takich snach być ciężki dzień. Mi się kiedyś śniło, że zrobiłam to ze swoim narzeczonym do końca. Ja czekałam na dwie kreski a on krzyczał na mnie, że nie chce dziecka itd. Po tym śnie przez pół dnia nie mogłam dojść do siebie. Oczywiście mojemu kochanie też się dostało, żeby więcej mi się tak nie śnił. No ale przy okazji przeprowadziłam z nim kolejną szczerą rozmowę czy nadal chce mieć ze mną dziecko. Więc nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
Agnes33 - to normalne. Ja jak poszłam odebrać wynik badania histopatologicznego i czekałam na tym samym korytarzu, gdzie oczekiwałam na usg, żeby lekarze mogli potwierdzić to co najgorsze.. To wtedy czułam ogromny lęk, niepokój, było mi nie dobrze i chciałam stamtąd uciec jak najszybciej. Po poronieniu wybrałam lekarkę, która ma po pierwsze bardzo dobrą opinię (zresztą ma gabinet chorób kobiecych wraz z mężem, więc tak dla bezpieczeństwa) a po drugie wybrałam ją ze względu na to, że pracuje w innym szpitalu niż w tym którym poroniłam. Bo wiem, że nawet jak bym poszła na zwykłą kontrole do tamtego szpitala, to by wszystko wróciło.. Bardzo się cieszę, że mam do tego wybór. -
nick nieaktualnyBardzo przykro.. Tak ta sama data tylko tygodniami ciąży się różniły.. Niestety stało się. A takiej daty nigdy się nie zapomni.. Widzę kochana, że masz już dwójkę dzieci. U mnie to była pierwsza ciąża. A teraz tak ciężko się żyje.. Jedynie co mnie pociesza to fakt, że może za niedługo będą nosiła nowe serduszko pod swoim sercem. Chociaż bywają dni, że i ta myśl nie pomaga
-
Angelina wrote:Marzusiax mam pytanko.
Jak już kiedyś pisałam Ty jesteś trochę do przodu w stosunku do mnie i Mamy Mikołajka.
Powiedz mi czy czujesz teraz się z czasem trochę lepiej. Co robisz żeby tak nie tęsknić , nie rozpamiętywać.....
Czy nastąpił jakiś przełom, czy stopniowo się poprawia?
Angelinko wiem, że to nie do mnie pytanie...ale chciałam Ci coś napisać...
Kilka dni po śmierci Mikołajka poznałam w sieci Aniołkową Mamę Jasia. Bardzo się zaprzyjaźniyśmy i teraz codziennie ze sobą rozmawiamy. Ona jest równo 3 miesiące "do przodu" w stosunku do mnie. I ona tak ogrmonie cierpi, bardzo często płacze, strasznie tęskni za Jasiem. Ja praktycznie nie widzę różnicy w naszych odczuciach... Wydaje mi się, że jesteśmy na tym samym poziome żałoby. A u niej minęło 5 miesięcy.
I jak weszłam tu na forum i zaczęłam czytać to mi się wydawało, że nas od Marzusi i Mamy Majeczki dzielą lata świetlne. Bo dziewczny takie silne, optymisticznie patrzą w przyszłość. Oczywiście też cierpią też tęsknią ale bardzo mnie podbudowała ich postawa....
Chyba nie ma reguły Kochana... każda z nas potrzebuje innego czasu na dojście do tego samego etapu...
Ja czuję, że jestem w takim miejscu jak Ty...
A jak już mam mega doła to piszę tu na forum i dziewczyny mnie stawiają do pionu :-*