Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
Angelina, Twój mąż pewnie przede wszystkim boi się o Ciebie. Mój po moim pierwszym poronieniu był ta przerażony szpitalem, zabiegiem, moją rozpaczą, że też przez parę miesięcy był absolutnie przeciwko staraniom, a to przecież trudno porównać do Twoich doświadczeń, kiedy przez tyle tygodni było zagrożone nie tylko życie Frania, ale i Twoje. Daj mężowi czas na dojście do siebie po tych przeżyciach. On nie tylko tak jak Ty przechodzi okres żałoby po Franiu, ale pewnie w tym wszystkim znacznie bardziej przeżywał strach o Ciebie niż Ty się o siebie martwiłaś i wydaje mi się, że to naturalne, że bardziej boi się stracić Ciebie niż chce kolejnego dziecka. Wiem, jak bardzo pragniesz jeszcze raz spróbować, bo sama chodzę po ścianach z niecierpliwości, żeby podjąć starania i nie wierzę, że cokolwiek pomoże mi pokonać depresję poza urodzeniem zdrowego dziecka... Ale skoro i tak musisz ze staraniami poczekać, spróbuj odpuścić na razie temat z mężem i po jakimś czasie delikatnie wrócić do niego, przedstawić mu swoje stanowisko, że nie chodzi Ci o natychmiastowe podjęcie starań, ale o nadzieję na przyszłość. Może to pomoże go przekonać...
Agnieszka0812 lubi tę wiadomość
5tc [*] 04.2015
10tc [*] 01.2015 -
kehlana_miyu wrote:Angelina, Twój mąż pewnie przede wszystkim boi się o Ciebie. Mój po moim pierwszym poronieniu był ta przerażony szpitalem, zabiegiem, moją rozpaczą, że też przez parę miesięcy był absolutnie przeciwko staraniom, a to przecież trudno porównać do Twoich doświadczeń, kiedy przez tyle tygodni było zagrożone nie tylko życie Frania, ale i Twoje. Daj mężowi czas na dojście do siebie po tych przeżyciach. On nie tylko tak jak Ty przechodzi okres żałoby po Franiu, ale pewnie w tym wszystkim znacznie bardziej przeżywał strach o Ciebie niż Ty się o siebie martwiłaś i wydaje mi się, że to naturalne, że bardziej boi się stracić Ciebie niż chce kolejnego dziecka. Wiem, jak bardzo pragniesz jeszcze raz spróbować, bo sama chodzę po ścianach z niecierpliwości, żeby podjąć starania i nie wierzę, że cokolwiek pomoże mi pokonać depresję poza urodzeniem zdrowego dziecka... Ale skoro i tak musisz ze staraniami poczekać, spróbuj odpuścić na razie temat z mężem i po jakimś czasie delikatnie wrócić do niego, przedstawić mu swoje stanowisko, że nie chodzi Ci o natychmiastowe podjęcie starań, ale o nadzieję na przyszłość. Może to pomoże go przekonać...
Dzięki kehlana_miyu, pewnie masz rację. Ja tak jak Ty nie wierzę póki co , że coś jest mnie w stanie podźwignąć jak tylko zdrowa ciąża i dzidzia. Dlatego właśnie chciałabym mieć tę nadzieję na przyszłość....a te jego "NIE" mi ją zabiera...
Może faktycznie z czasem uda mi się go przekonać... Chcę jeszcze przejść przez kilku lekarzy i może ich opinia go przekona...
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
CARLA_23 wrote:MamaMikołajka też czuję się gorsza i nic nie warta. Najpierw nie potrafiłam zajść w ciążę, a potem nie umiałam żadnej utrzymać...
W firmie byłam w ciąży z dwiema koleżankami. Jednak urodziła 1 maja, druga ma termin na lipiec, a ja miesiąc temu #
Za tydzień kończy się mi urlop i muszę wrócić do pracy choć szczerze mówiąc zastanawiam się nad daniem wypowiedzenia. Nie zniosę tych współczujących spojrzeń i nie trafionych pocieszeń
Carla to Twoja decyzja ale jeśli mogę Ci coś doradzić to nie składaj wypowiedzenia... Mówisz, że nie zniesiesz współczujących spojrzeń - Kochana "zniosłaś" śmierć swoich Aniołków - reakcje ludzi to będzie dla Ciebie pikuś...
Ja wróciłam do pracy po 8 tygodniach macierzyńskiego po stracie Mikołajka. Chwilę przed porodem byłam w pracy, wszyscy widzieli mój spory już brzuszek w końcu to był 9 miesiąc i nagle wróciłam do pracy gdzie się okazało, że nie wszyscy wiedzieli co się stało...
Te osoby co wiedziały to albo zachowywały się jakby nigdy nic, albo mnie unikały, albo przyszły i przytuliły i powiedziały, że mogę na nich zawsze liczyć...
Najgorsze były te pytania - Ewela ty już w pracy? A z kim dzieciątko zostało?
Ale to też jest do przeżycia. Wychodzę z założenia, że NIC GORSZEGO JUŻ NAS NIE SPOTKA...
Ciężko się skupić w pracy, czasami przez większość dnia rozmawiam z moją zaprzyjaźnioną Aniołkową Mamą zamiast pracować... ale plusem jest to, że czas zdecydowanie szybciej leci. A to teraz dla mnie bardzo ważne. Wstaje, idę do pracy, wracam jest już 17ta. Zrobię obiad, pójdę do Mikołajka i jest wieczór, kładę się do łóżka... I tak dzień za dniem, coraz bliżej "zielonego światła"...
-
nick nieaktualny
-
Wszystko w porządku - jeżeli tak to można nazwać. U mnie idzie rozczarowanie. Brzuch pobolewa więc końcem tyg @ murowana. Mimo wszystko jednak miałam nadzieję. "Głowa" bardzo potrafi człowieka zablokować. Ja w sumie nie wiem co to znaczy starać się o dziecko lata, bo ja z Krzysiem zaszłam w 1 normalnym cyklu po tabletkach, ale mogę sobie tylko wyobrazić jak ciężko musi być.
Carla są na tym forum dziewczyny które poroniły wiele razy i są na dobrej drodze żeby doczekać się dziecka, więc nie możesz się poddawać. I tak jak mówi MamaMikołajka praca pozwoli oderwać ci się od rzeczywistości.
Nie ma nic gorszego jak leżenie i patrzenie w sufit. Jak potrzebujesz płakać to płacz. Ja już rzadziej to praktykuje ale wczoraj wieczór znowu łzy poleciały. Któraś z dziewczyn tutaj napisała że ktoś tam widział ducha swojego zmarłego dziecka i tak sobie pomyślałam że ja bym bardzo chciała mojego Krzysia zobaczyć ale z drugiej strony skoro dusza była by na ziemi tzn że nie wpuszczono jej do nieba, że się pląta po ziemi, bo coś ją tutaj trzyma. Skoro moja rozpacz ma spowodować że Krzyś by się plątał po ziemi to niestety muszę patrzeć w przyszłość i pozwolić mu odejść
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
Mamo Mikołajka myślę, że masz dużo racji. Może po powrocie " do normalności" wszystko jakoś zacznie się układać. Niestety moja praca wymaga ode mnie ciągłego skupienia i kontaktu z klientami
Mam nieodparte wrażenie, że powinnam zmienić otoczenie, odciąć się od wszystkiego. Mąż zastanawia się jeszcze nad rocznym bezpłatnym urlopem, żebyśmy mogli wyjechać i być może gdzieś zacząć od nowa.
Zobaczę jak będzie wyglądać sytuacja po moim powrocie do pracy. Strasznie się tego boję, nie do końca wiem czego się spodziewać, a przede wszystkim strasznie jest mi wstyd, że kolejna próba zakończona niepowodzeniem...
Nie wyobrażam sobie co czułaś gdy pytali w pracy z kim maluszka zostawiłaś...
Może lepiej, że u mnie wszyscy wiedzą co mnie spotkało i nikt nic nie palnie...Moje Kochane Aniołki
18.11.2014 [*] (10tc)
06.05.2015 [*] (12 tc)
10.02.2017 [*] (10tc) -
Marzusiax Uważam, że nasze aniołki świadomie są przy nas i czekają na swoje ziemskie rodzeństwo. Widocznie podjęły decyzję, że chcą czuwać nad nami i odejdą gdy my będziemy gotowe żeby żyć dalej.
Gdzieś usłyszałam bardzo mądre słowa ( przepraszam jeśli coś przekręciłam):
"Jeśli ktoś odchodzi za wcześnie to znaczy, że nie musiał udowadniać Bogu, że zasługuje na niebo"
Ja płaczę codziennieTeraz to już nad sobą częściej, bo ze stratą dzieci zaczynam się już godzić. Tracę poprostu nadzieję, że znajdę kiedyś przyczynę i ta niewiedza mnie zabija
Moje Kochane Aniołki
18.11.2014 [*] (10tc)
06.05.2015 [*] (12 tc)
10.02.2017 [*] (10tc) -
marzusiax wrote:Wszystko w porządku - jeżeli tak to można nazwać. U mnie idzie rozczarowanie. Brzuch pobolewa więc końcem tyg @ murowana. Mimo wszystko jednak miałam nadzieję. "Głowa" bardzo potrafi człowieka zablokować. Ja w sumie nie wiem co to znaczy starać się o dziecko lata, bo ja z Krzysiem zaszłam w 1 normalnym cyklu po tabletkach, ale mogę sobie tylko wyobrazić jak ciężko musi być.
(
Na razie trzymamy mocno....
Też bym chciał się już staraćciekawe czy u mnie to kiedyś nastąpi jeszcze....
Ja mam teraz jakiś dziwny cykl , nie stwierdziłam owu a od przeszło tyg. mam plamienia jakieś dziwne. Poprzednie dwa cykle były ok 29 dni.
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
CARLA_23 wrote:Marzusiax Uważam, że nasze aniołki świadomie są przy nas i czekają na swoje ziemskie rodzeństwo. Widocznie podjęły decyzję, że chcą czuwać nad nami i odejdą gdy my będziemy gotowe żeby żyć dalej.
Gdzieś usłyszałam bardzo mądre słowa ( przepraszam jeśli coś przekręciłam):
"Jeśli ktoś odchodzi za wcześnie to znaczy, że nie musiał udowadniać Bogu, że zasługuje na niebo"
Ja płaczę codziennieTeraz to już nad sobą częściej, bo ze stratą dzieci zaczynam się już godzić. Tracę poprostu nadzieję, że znajdę kiedyś przyczynę i ta niewiedza mnie zabija
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
Angelina może zrobiła ci się torbiel na jajniku i się opróżnia temu nie miałaś owu? Ja miałam po porodzie i koleżanka też miała. Gin mi mówiła że to hormonalne sprawy.
Dziewczyny właśnie weszłam na stronę Łagiewnik żeby zobaczyć czy odświeżyli księgę dzieci utraconych i polały się łzy. Kurcze poczułam się jak bym tam wywiesiła klepsydrę( Kolejny raz doszło do mnie że mój syn nie żyje. W czym on był gorszy od innych żeby nie móc żyć? Dlaczego inne dzieci się rodzą normalnie a moje tak bardzo wyczekiwane dziecko musiało odejść? Za dużo nas tam jest!! Zdecydowanie za dużo !!!! Potrzebuje jakiegoś znaku dlaczego bo już całkiem stracę wiarę
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
Angelina zespół antyfosfolipidowy zrobiłam i wszystko ok:(
W sierpniu zrobię jeszcze komórki NK i kariotypy no i może mutacje protrombiny i MTHR jeśli z kasą dam radę. Liczyłam, że wyjdzie mi ten zespół i przy następnej ciąży dostanę heparynę i będzie już dobrze. Jak widać u mnie problem leży gdzieś głębiejMoje Kochane Aniołki
18.11.2014 [*] (10tc)
06.05.2015 [*] (12 tc)
10.02.2017 [*] (10tc) -
nick nieaktualny
-
Marzusiax właśnie ta nie wiedza jest w tym wszystkim najgorsza
Gdybyśmy nawet znały racjonalne wyjaśnienie naszych strat to czy cokolwiek zmieniłoby to? Strata już zawsze pozostanie stratą...
Moje Kochane Aniołki
18.11.2014 [*] (10tc)
06.05.2015 [*] (12 tc)
10.02.2017 [*] (10tc) -
Marzusia ściskam Cię mocno...
Ja też tak bardzo tęsknie za Mikołajkiem, że już czasami się zastanawiam czy dam radę przeżyć kolejny dzień...
Kiedyś byłam bardzo wierząca, nadal wierzę, że Bóg istnieje, ciężko mi po prostu uwierzyć w to, że jest dobry, że nas kocha, że chce naszego szczęścia... Choćbym nie wiem jak tłumaczyli mi odejście mojego synka to dla mnie to zawsze będzie wyglądało tak, że On nie dostał szansy by żyć, nie zaznał nigdy co to znaczy znaleźć się w ramionach mamy czy taty, nikt go nigdy nie pocałował, nie pogłaskał po główce... Pewnie teraz bluźnię - ale nie wiem czy kiedykolwiek wybaczę to Panu Bogu...
W sobotę byłam na ślubie... w kościele czułam się jak w urzędzie, ta przysięga - to wszystko nie miało dla mnie sensu. I te pytania księdza "czy chcecie spłodzić i wychować potomstwo" i jak młodzi odpowiedzieli "chcemy" to aż się zaśmiałam pod nosem i sobie pomyślałam - co z tego, że chcecie, ja też chciałam i co?
Pewnie to głupie co teraz napiszę ale pod koniec mszy się zorientowałam, że przez całą mszę żułam gumę... Kiedyś nigdy bym sobie nie pozwoliła na coś takiego w kościele, to byłoby dla mnie brak szacunku... A teraz...
-
marzusiax wrote:Angelina może zrobiła ci się torbiel na jajniku i się opróżnia temu nie miałaś owu? Ja miałam po porodzie i koleżanka też miała. Gin mi mówiła że to hormonalne sprawy.
Dziewczyny właśnie weszłam na stronę Łagiewnik żeby zobaczyć czy odświeżyli księgę dzieci utraconych i polały się łzy. Kurcze poczułam się jak bym tam wywiesiła klepsydrę( Kolejny raz doszło do mnie że mój syn nie żyje. W czym on był gorszy od innych żeby nie móc żyć? Dlaczego inne dzieci się rodzą normalnie a moje tak bardzo wyczekiwane dziecko musiało odejść? Za dużo nas tam jest!! Zdecydowanie za dużo !!!! Potrzebuje jakiegoś znaku dlaczego bo już całkiem stracę wiarę
Jeszcze niż to napisałaś wchodziłam na tę stronę , Franio jest zaraz za Krzysiem no i jeszcze kilka dzieciaczków z tego forum.
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
A i mam dla Was historyjkę o tym jacy ludzie są beznadziejni....
W niedziele pojechaliśmy nad jezioro z moją bratową (i jej 3 letnim synem) i z jej koleżanką ( z 10 miesięczną córeczką). I ja tak ciągle się bawiłam z tymi dziećmi, latałam z nimi po wodzie, bawiłam się z nimi w piasku.
A moja bratowa do mnie - widzisz Ewelina nawet nie możesz się poopalać spokojnie, zobacz jak by to było jakbyś miała swoje dziecko...
Bez komentarza...