Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
Rudzik myślę, że nie jesteśmy bardziej drażliwe tylko nasza wrażliwość jest większa po stratach.
Tobie każdy odradza kolejne starania co budzi w Tobie sprzeciw to oczywiste.
To czy będziecie się starać czy też nie jest tylko Twoją i męża decyzją i nikomu nic do tego!
U mnie jest odwrotnie.Po wyjściu ze szpitala, mój mąż zadzwonił do swojej mamy, że kolejne dzieciątko umarło na co ona powiedziała " zdarza się, BÓG tak chciał, za trzy miesiące starajcie się znowu" No proszę!...Tego dnia nie wiedziałam czy wogle chce się dalej starać, nie mówiąc już o tym, że bardzo nieodpowiedzialne byłyby starania bez porobienia jakichkolwiek badań... Brak słów
Moje Kochane Aniołki
18.11.2014 [*] (10tc)
06.05.2015 [*] (12 tc)
10.02.2017 [*] (10tc) -
Angelina mój mąż też sceptycznie podchodzi do dalszych starań
Widział jak bardzo załamałam się po drugiej stracie i też proponował żebyśmy sobie odpuściliCzemu faceci nie rozumieją, że jesteśmy w stanie wszystko znieść jeśli mamy ich wsparcie... Byłabym skłonna starać się jeszcze 10 lat gdyby mojemu B zależało tak jak mnie na dziecku
To wynika chyba z tego, że chcą nas chronić za wszelką cenęMoje Kochane Aniołki
18.11.2014 [*] (10tc)
06.05.2015 [*] (12 tc)
10.02.2017 [*] (10tc) -
Carla, coś w tym jest. Mój maz chce dziecka, ale bardziej martwi się o mnie. Skoro ja chce wznowić starania, to wznowimy starania, ale wiem, ze gdybym powiedziała, ze nie chce więcej przez to przechodzić i rezegnujemy z dzieci, to wspieralby mnie w tym. Dla niego moje szczęście jest najważniejsze. To dla mnie chwilami straszna odpowiedzialność, bo wiem, ze często za mało dba o swoje szczczescie, żeby tylko mi było dobrze.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 czerwca 2015, 11:21
5tc [*] 04.2015
10tc [*] 01.2015 -
Kehlana_miyu Z moim mężem jest tak samo. Wiem, że się stara mnie wspierać, ale nastawiony jest na branie życia takim jakim jest i nie prze do przodu na oślep jak ja to robię... Ostatnio powiedział, że fajnie byłoby mieć dzieciaczka, ale jak nie będziemy mieć to też będzie dobrze. I jaki to niby jest komunikat dla mnie?
Albo chcę mieć dziecko i zrobię wszystko co w mojej mocy by ten cel osiągnąć lub sobie odpuszczam na tej płaszczyźnie i spełniam się w innych.
Moje Kochane Aniołki
18.11.2014 [*] (10tc)
06.05.2015 [*] (12 tc)
10.02.2017 [*] (10tc) -
Angelina również postanowiłam, że nikogo o ewentualnej ciąży nie będę informować.
Poczekam, aż sami zaczną się domyślać a że mam malutki brzuszek ( taka budowa) to trochę czasu to zajmnieMoje Kochane Aniołki
18.11.2014 [*] (10tc)
06.05.2015 [*] (12 tc)
10.02.2017 [*] (10tc) -
nick nieaktualny
Najważniejsze ,ze nasi mężowie się o nas martwią.
Mój po śmierci Michasia cały czas mi powtarzał,że muszę być dzielna bo mnie strasznie potrzebuje i on i dzieci.
Przez miesiąc siedział ze mną w domu ,zabierał na spacery ,pozwalał płakać i wtedy zrozumiałam ,że nie mogę się załamywać.
Po 3 miesiącu nieudanej próby zajścia w kolejna ciążę ,dostałam jakiegoś ataku rozpaczy,ze jestem do dupy bo nic mi się nie udaje.
Potrząsnął mną i powiedział,że mam nie panikować i że to dopiero początek i jeśli mam tak przeżywać każda porażkę co miesiąc w taki sposób to nie będziemy więcej próbować.
Dało mi to do myślenia i wzięłam się w garść.
Moim dzieciom tez nic nie mówię bo moja córcia strasznie przeżyła śmierć Michasia.
Wiecie ona chciała bardzo siostrę a na usg cały czas wychodziło ,ze będzie dziewczynka. Dopiero po porodzie okazało się,że nasza Michalinka jest chłopcem.
Julia długo obwiniała sie ze to jej wina ze Michaś umarł bo ona nie chciała kolejnego brata.
Co ja się jej natłumaczyłam ,że to nie jej wina,nacałowałam,naprzytulałam ,żeby wyjaśnić że w niczym nie zawiniła.Ona jest bardzo wrażliwą dziewczynką i bardzo mnie kocha ,mimo ze ma 13 lat i fochy jak to nastolatka to nie ma dnia żeby mnie nie całowała i mówiła
"mamusiu wiesz ze ja cie bardzo kocham ,najbardziej na świecie i nawet nie mów że ty mnie kochasz bardziej bo ja ciebie kocham miliony razy mocniej"
A człowiekowi az się płakać chce z radości i miłości.
Julcia w tych ciężkich tygodniach żałoby powiedziała ze już nie chce abym zachodziła w ciąże bo boi się,że jej umrę.
Dlatego nie mogę nic jej mówić bo wiem jak sie o mnie martwi, i nawet nie dopuszczam myśli że coś może być nie tak.
Mamo Mai odezwij się jak po wizycie,jak maleństwo ,dołączam się do Angeliny z trzymaniem kciuków:)
U mnie dzis na badaniu usg widać było że pęcherzyk pękł ,teraz tylko czekać czy żołnierze mojego męża zdążyli na czas.
Michaś [*] 04.06.2014
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Mama_Mai wrote:Przepraszam ze nie dalam wczesniej znac
ale dzis bylam strasznie zalatana...
Otoz u Groszka wszystko w jak najlepszym porzadku no i prawdopodobnie bedzie chlopcemjestesmy strasznie szczesliwi z mezem
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
Dziewczyny nie wiem co się dzieje ale u mnie totalne pogorszenie. Wczoraj dostałam takiej histerii i ataku płaczu, że myślałam że oszaleję. Trwało to chyba z 2 godziny.
Wyłam i zwijałam się z bólu, coś rozrywało mnie od wewnątrz. Mąż nie dawała już rady mnie uspokoić i chyba doszedł do wniosku że da mi się wypłakać. Niestety nawet to nie przyniosło ulgi.
Nie wyobrażam sobie, że jeszcze kiedyś mogłabym być szczęśliwa.
Przedwczoraj minęły 4 miesiące a ja nie widzę poprawy.
W przyszłym tygodniu wybieram się do mojej Pani psycholog do Żywca. Chociaż moje podejście jest takie, że raczej nikt nie jest w stanie mi pomóc bo nikt mi dziecka nie zwróci.
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
Momentami wydaje mi się że ktoś robi sobie ze mnie "jaja". Gdzie nie spojrzę tam ciężarne, gdzie nie idę tam noworodki. Załączam TV ( a robię to rzadko ) tam w wiadomościach pokazują jak ratują wcześniaki, film dla dzieci -rodzi się dziecko. Nawet na AnimalPlanet trafiam na program o rodzących zwierzakach
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
Angelina u mnie jest identycznie... Mega pogorszenie, wielki dół, straszna rozpacz... Zaczęłam czytać trochę w Internecie i wygląda na to, że to normalne...
Ja dokładnie czuję się jak w tym opisie poniżej:
"Śmierć kogoś bliskiego łączy się z niemiłosiernym cierpieniem, ale ból po stracie dziecka jest znacznie głębszy i silniejszy. Intensywność smutku, żalu, krzywdy i niczym nie dającej się wypełnić pustki, godzi w samo wnętrze człowieka oraz nie pozwala zapomnieć. Osierocony rodzic ma wrażenie, że powoli sam obumiera i doznaje emocjonalnej rujnacji. Nic nie jest już takie samo. Z niczego nie potrafi się cieszyć. Zostało mu odebrane największe szczęście– jego własne dziecko."
Poczytałam trochę o żałobie i to pogorszenie, o którym mówisz jest normalnym etapem żałoby:
1. Zaprzeczenie, to się nie wydarzyło, to nie jest możliwe.
2. Poczucie winy, gniew i bunt, pytania - dlaczego tak się stało, dlaczego ja, jestem gorsza od innych.
3. Depresja, całkowity stan zwątpienia i brak motywacji do działania. Wyraża się żalem, smutkiem, uczuciem pustki i trudnej do akceptacji tęsknoty.
4. Akceptacja, pogodzenie się i akceptacja stanu straty, powrót do codzienności i w miarę "normalnego" życia.
Jednak należy przygotować się na to, że tęsknota po stracie dziecka nigdy nie minie.
-
nick nieaktualnyJest dokladnie tak jak piszesz Mamo Mikolajka. Najgorsza jest ta 3 faza zaloby i nikt ci nie powie ile dokladnie ona potrwa.... ja przechodzilam ja w lutym a po niej tak doslownie splynela na mnie swiadomosc ze nie odzyskam Majki ze jej ni3 ma tu na ziemii, ale zawsze moge z nia pogadac i dbac o jej nowy domek na cmentarzu. To mi przynioslo nieopisana ulge i pogodzilam sie ze strata chociaz nigdy nie zapomne mojej coruni :*
-
Angelina wrote:Momentami wydaje mi się że ktoś robi sobie ze mnie "jaja". Gdzie nie spojrzę tam ciężarne, gdzie nie idę tam noworodki. Załączam TV ( a robię to rzadko ) tam w wiadomościach pokazują jak ratują wcześniaki, film dla dzieci -rodzi się dziecko. Nawet na AnimalPlanet trafiam na program o rodzących zwierzakach
Angelina mam tak samo, myślę, że wszystkie Aniołkowe Mamy tak mają. Dziś nawet jadąc do pracy liczyłam na chodnikach ludzi i wyszło mi że 7 na 10 mijanych osób prowadziło wózek albo małe dziecko za rękę. A była 7:30 rano!!!
Jesteśmy teraz bardziej wyczulone na te widoki, bardziej zwracamy na to uwagę...
Trzymaj się Kochana dzielnie. -
MamaMikołajka wrote:Angelina u mnie jest identycznie... Mega pogorszenie, wielki dół, straszna rozpacz... Zaczęłam czytać trochę w Internecie i wygląda na to, że to normalne...
Ja dokładnie czuję się jak w tym opisie poniżej:
"Śmierć kogoś bliskiego łączy się z niemiłosiernym cierpieniem, ale ból po stracie dziecka jest znacznie głębszy i silniejszy. Intensywność smutku, żalu, krzywdy i niczym nie dającej się wypełnić pustki, godzi w samo wnętrze człowieka oraz nie pozwala zapomnieć. Osierocony rodzic ma wrażenie, że powoli sam obumiera i doznaje emocjonalnej rujnacji. Nic nie jest już takie samo. Z niczego nie potrafi się cieszyć. Zostało mu odebrane największe szczęście– jego własne dziecko."
Poczytałam trochę o żałobie i to pogorszenie, o którym mówisz jest normalnym etapem żałoby:
1. Zaprzeczenie, to się nie wydarzyło, to nie jest możliwe.
2. Poczucie winy, gniew i bunt, pytania - dlaczego tak się stało, dlaczego ja, jestem gorsza od innych.
3. Depresja, całkowity stan zwątpienia i brak motywacji do działania. Wyraża się żalem, smutkiem, uczuciem pustki i trudnej do akceptacji tęsknoty.
4. Akceptacja, pogodzenie się i akceptacja stanu straty, powrót do codzienności i w miarę "normalnego" życia.
Jednak należy przygotować się na to, że tęsknota po stracie dziecka nigdy nie minie.
To by się nawet zgadzało. Czyli jesteśmy w tej trzeciej fazie. Ciekawe ile to potrwa.
U mnie były już takie dni że jakby ciut lepiej ale powiem Ci że boję się juz nawet tych lepszych dni bo po nich zawsze ból i smutek atakuje ze zwiększoną siłą.
Mama Mai pisze że przechodziła przez to w lutym - no i my teraz też jesteśmy tak samo ook. 4 m-ce po.
Ciekawe jak tam Marzusia czy już testowała? Odezwij się Kochana.
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
Nie ma sensu testować bo @ przyszła. Chociaż tyle że nie w sobotę, bo problem na weekend będzie mniejszy. Nie powiem rozczarowanie było, i tak mi się trochę zawaliło ale jak teraz myślę to dobrze że się nie udało, bo widać jednak musiałam jeszcze odczekać dla mojego dobra. Ale nie żałuje bo tęskniłam za częstymi przytulankami bez zahamowań
Wczoraj kupiłam mężowi preparat z cynkiem i wit A (salfazinu nie było) ile się udyskutował że tabletek pić nie lubi. Ja się tylko śmiałam że trzeba wesprzeć żołnierzyki
I tak cud że od kwietnia pije kwas foliowy i sam tego pilnuje i przy okazji mnie pilnuje czy biorę witaminki
Księżniczka wczoraj zabrała worek z rzeczami. Miałam za drzwiami pokoju ale w ogóle nie słyszałam kiedy go wzięła. Przed wczoraj powiedział teściowej a ta z ciepłą dupką wczoraj po niego przyjechała. I dobrze... Tylko mogłam jednak liścik jej tam wsadzić i w nim napisać co o niej myślę, ale jeszcze by się teściom pożaliła...
Mamo Mai super!!!!! Kurcze może jednak tam antenki nie i ma będzie dziewczynka tak jak pragnieszCzy jest antenka czy jej nie ma najważniejsze że jest wszystko ok!!! Cieszę się strasznie
Ile bobasek już waży? A tak w ogóle dlaczego ja tu nie widzę zdjęcia?!?!?!!!! Co to ma znaczyć?! Popraw się!!!
Mamo Mikołajna dokładnie jest tak jak napisałaś. Definicja trafiona w 100% i te punkty też. Ja chyba jestem na 4 punkcie ale nie raz wracam w gorszych chwilach do 3. I czuje że tak będzie zawsze. Bo ja nie jestem w stanie się pogodzić z tym co mnie i Was wszystkie spotkało. Akceptuje ten fakt ale w niewielkim stopniu.
Mnie zawsze wszyscy mówili że jestem "twarda" i "dzielna". To tak w zewnątrz tylko wygląda. W środku jest tak jak było w definicji - powoli umieram. I przypuszczam że tak będzie do momentu gdy kiedyś przytulę własne żywe dziecko. Bo sama ciąża to same dobrze wiecie nie jest gwarancja posiadania dziecka.
Wczoraj była u mnie koleżanka. Na koniec września ma termin porodu. Sama chciała rozmawiać ze mną o Krzysiu. Wypytywała się jak się czuję. I wiecie czym mnie rozłożyła - "ja zawsze będę pamiętała że Was dotknęła taka tragedia". Krzysiu czuwaj nad jej maleństwem bo ona na prawdę jest wspaniałą osobą i będzie cudowną matką. Ja się nie mogę doczekać by zobaczyć jej córeczkę. A do szwagierki czuję taka nienawiść. Na nieznajome mi ciężarne patrze z zazdrością. Ale na małe dzieci - jakie one są słodkie. Wczoraj idąć miastem kuknełam do wózka dosłownie sa sekundę jak przechodziłam a tam taka 4-5cio miesięczna kruszyna - zakochałam się. Wszystkim nam zyczę takich maluszków. A żebyście nie mialy łatwo to po 2 na raz!! Mama Mai ma 1 ale to następnym razem życzę parki od razu
Dziewczyny musicie podejść troszkę z dystansem do ciężarnych i do małych dzieci bo oszalejecie. Wiem po sobie. Ciężko jest ignorować ale próbujcie sobie wtedy wyobrazić że już nie długo też będziecie takie brzuszki miały. Mnie to pomaga. Angelina u Was też się to uloży na pewno - macie swojego Anioła Stróża w niebie i on nie pozwoli byś była nieszczęśliwa. Ja w to wierze i ty też próbuj. Franuś Wam pomoże.
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
nick nieaktualnyMarzusia nadrabiam podwojnie
Nie wiem czemu zdjecie wkleilo sie bokiem....
a jesli chodzi o dlugosc wage itd to moj gin wazy i mierzy tylko na bardziej istotnych usg to bylo typowo tylko do podejrzenia maluszkazebym jq byla spokojna ze tam jest i rosnie
Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 lutego 2016, 14:39
marzusiax, Rudzik39 lubią tę wiadomość