Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyA mi dziś puściły hamulce ... nie płakałam od dawna, jakby pogodzona (?) ...
Ale jak koleżanka na fb napisała że bedzie miec córkę ... poryczałam się ...
cholernie to cięzkie ... na dodatek w pracy sie pierdzieli ... niektóre mają wszystko - super prace, bez trudu zachodzą w ciazę ... a u mnie jakos wszystko pod górkę ... -
a ja dostałam dzisiaj list od swojej chrześnicy (3 klasa SP), niezła jest ta mała, napisała mi, że taki oto dziwny tekst w dziwnej książce oj nie w dziwacznej książce przeczytała (że oni takie dziwaczne książki sprzedają)
"Nic nie jest pewne. Wszystko, nawet życie jest przypadkowe."
i co , pomyślałybyście? przypadek, że taki list dostałam?
czekamy na Henia
Bąbelek 13.10.2013 (14tc)
Maluszek 19.11.2014 (8tc) -
maximka84, wiem co czujesz
ja na początku nie miałam żadnych odczuć negatywnych w stosunku do kobiet w ciąży i dzieci
teraz czuję złość, jak widzę nie dość że w ciąży to jeszcze pcha wózek i prowadzi za rękę kolejne
lub tak jak piszesz , życie jak z obrazka...... tylko czemu nie mojego obrazka
a ja co?
biała, dla Twoich Kruszynek (*)(*)
Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 marca 2014, 20:40
czekamy na Henia
Bąbelek 13.10.2013 (14tc)
Maluszek 19.11.2014 (8tc) -
Gdybym wiedziała, że to będzie za 3 miesiące, 5 to wiedziałabym że mam na co czekać. Jestem w 3 cyklu starań po poronieniu. Pierwszy raz udało się zajśc za pierwszym razem jednak poroniłam:( Juz myslałam że powoli sobie radzę, że się staramy i niedługo się uda, ale nie ja wciąż się dołuję przychodzą takie dni gdy jest piękna pogoda ja siedzę w domu(bo nie pracuję) sama i myślę...że za 2 miesiące bym rodziła. Wokól njabliższe osoby koleżanki rodzina są albo w ciąży albo już urodziły a ja?jestem taka beznadziejna, czuję że nie mam celu w zyciu, wciąż zadaje sobie pytanie dlaczego?
-
Evik na Twoje pytanie nigdy nie dostaniesz odpowiedzi-jak my wszystkie tutaj
Ja tez straciłam córcie w (35tc),ale nie mam zamiaru się poddać!
Tobie życzę powodzenia w staraniach i pamiętaj żadna z nas(Ty też!)nie jest beznadziejnaMiriam, heartbroken lubią tę wiadomość
-
Jakiegos dola dzisiaj mam dziewczyny... Wrocilam do domu po zakupach maz pojechal do pracy a ja zostalam sama w domu z psakiem.... wzielam komp.i zaczelam ogladac wozki dzieciece...tak jakos samo wyszlo...
-
Byliśmy dzisiaj na cmentarzu , piękny i ładny dzień dzisiaj, zapaliliśmy znicz i posiedzieliśmy sobie w miejscu gdzie rozsypaliśmy prochy naszego Bąbelka. Smutno było, ale cieszę się, że tak to wyszło, że mam miejsce, do którego mogę wrócić.
Jesteś już z nami na zawsze Bąbelku.
czekamy na Henia
Bąbelek 13.10.2013 (14tc)
Maluszek 19.11.2014 (8tc) -
strumyk Bąbelek ZAWSZE będzie w waszych serduszkach!! To dobrze że masz takie miejsce.
Mój Bąbelek został w szpitalu tak doradziła mi rodzina..
Teraz nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale wtedy nie miałam siły na organizowanie pochówku, tym bardziej że mąż wyjeżdżał w delegacje, której nie mógł przełożyć ani odwołać i musiałabym zostać z tym wszystkim sama... A wtedy nie byłam w stanie ani racjonalnie myśleć ani robić cokolwiek..
Jednak moja mama dała testy ciążowe do grobu dziadzia i tam też mamy symbolicznego Aniołka dla Naszego maleństwa.
Myślę że wszystkie potrzebujemy takiego miejscaWiadomość wyedytowana przez autora: 9 marca 2014, 20:17
strumyk lubi tę wiadomość
-
Ja dziś poszłam pierwszy raz na zajęcia od poronienia... Boże jakie to było straszne, wiem że każdy w grupie wie co się stało, więc uniknęłam pytań typu "jak tam córunia?" ale to takie przykre być w tych miejscach, gdzie chodziło się tak dumnie z nią już taką dużą dziewuszką w brzuszku...
Takiego mam teraz doła
Nasz Aniołek Gabrysia - (07.02.2014)- 32 tyg. "cudu"
Gdyby Nasza miłość i łzy mogłyby wskrzeszać - dziś byłabyś z Nami [*] -
Trzymaj się kochana! Ja wiem że to BARDZO boli.. Ale mimo że pewno jeszcze nie jedna wiosna minie zanim to sobie wszystko poukładasz pamiętaj że będzie dobrze.. I kiedyś na pewno zaświeci słońce!!
Gdzieś kiedyś przeczytałam piękny list Aniołka do mamy.. Jeśli nie czytałaś to przeczytaj.. Mi trochę pomógł...
"Kochana mamo,
wiem, że mnie nie widzisz, nie słyszysz i nie możesz dotknąć. Ale ja
jestem...istnieję ...w Twoim życiu, snach, Twoim sercu...Istnieję.
Kidy byłem tam na dole ,w Twoim ciepłym brzuchu godzinami
zastanawiałem się,
jak to będzie kiedy będę już przy Tobie, w tym miejscu o którym
powiadałaś
gładząc się po brzuchu wieczorami kiedy chyba nie mogłaś zasnąć.
Ja wsłuchany w Twoje opowieści i kojący głos chłonąłem każde
słowo ,każdą
informację, a potem cichutko, że by Cię nie obudzić, kiedy wreszcie
zasypiałaś...marzyłem. Wyobrażałem sobie te wszystkie cudowne
miejsca i Ciebie,jak wyglądasz...
Patrzyłem na swoje dziwne nóżki i rączki u których nie wiem czemu
było po dziesięć palców i zastanawiałem się czy jestem do Ciebie podobny.
Chyba nie – myślałem – bo Ty pewnie jesteś piękna, a ja taki dziwny..
pomarszczony...no i po co mi te dziesięć palców?
A potem się wszystko jednego dnia zmieniło.
Płakałaś głośno głaszcząc brzuch i już nie było opowieści. "To nie
może być prawda" -mówiłaś godzinami. Słuchałem teraz jak płaczesz, krzyczysz,
prosisz i błagasz.. A ja nie wiedziałem o co i dlaczego?
Chciałem Cię bardzo pocieszyć więc wywracałem fikołki, żebyś
poczuła, że ja tu jestem i Cię kocham. Ale wtedy ty płakałaś jeszcze bardziej.
A potem nadszedł tez straszny dzień. Zobaczyłem, że ktoś świeci mi
po oczach, straszne światło wpadło w głąb Ciebie. I nagłe wszystko zrobiło się czarne. A mnie coś wyciągnęło. I zrobiło się cicho. Ktoś trzymał mnie na
rękach, ale to nie byłaś Ty. A potem usnąłem i kiedy otworzyłem oczy, wszystko wokoło mnie zalewał błękit we wszystkich odcieniach. Byłem ten sam, mały pomarszczony, z dziesięcioma palcami u rąk. Ale Ciebie nigdzie nie było.
Obok mnie siedział mały rudy chłopczyk. Witaj – powiedział i
uśmiechnął się do mnie.
Gdzie moja mama? - zapytałem. On wtedy opowiedział mi wszystko. Że
nie każde dziecko trafia do swoich rodziców. Że to nie ma związku z tym jak
bardzo mnie chcieli i kochali, że teraz tu jest moje miejsce, pośród innych
małych Aniołków.
Że będzie mi teraz Ciebie Mamo, brakowało, ale musimy oboje nauczyć
się żyć bez siebie. I musiałem nauczyć się tak żyć. Nie, nie było mi łatwo.
Płakałem tak jak Ty. I cierpiałem tak jak Ty.
Ale jest mi tu naprawdę dobrze. Mam tu wielu przyjaciół, wiele
zabawy i radości. Ale nie szalejemy całymi dniami na łące, mamo. Pomagamy
starszym ludziom przeprowadzić ich na spotkanie tu w niebie. Znajdujemy ich
rodziny, mężów, dzieci, żeby mogli się spotkać tu w niebie. Możesz być ze
mnie dumna, mamo. Jestem grzecznym Aniołkiem, naprawdę. No...czasami tylko
robimy sobie psikusy i troszkę rozrabiamy..
Wiesz kiedy się tu znalazłem jeden Aniołek ,mój Przyjaciel
wytłumaczył mi że nie mogę się skontaktować z Tobą osobiście. Czasem tylko wolno mi pojawić się w Twoich snach ...nic więcej.
Ostatnio jednak zacząłem się robić przeźroczysty. I skrzydełka mi
nie działają tak jak kiedyś. Mój Przyjaciel popatrzył na mnie smutny i...zabrał mnie na ziemię. Usiedliśmy na białym krzyżu i nagle Cię zobaczyłem.
Wiedziałem że to Ty. Poznałem Twój głos. Stałaś tam w deszczu i płakałaś. Powtarzałaś ze bardzo cierpisz...tęsknisz... Przyjaciel popatrzył na moje skrzydełka i powiedział że musimy coś z tym zrobić, bo nie możesz tak dalej cierpieć. Musisz żyć, bo wobec Ciebie jest jeszcze wiele planów. Bo są gdzieś dzieci którym musisz pomóc przejść przez życie i otoczyć je miłością tak wielką, jak tą która powoduje teraz Twój wielki ból. Więc piszę, mamo ten list. Pierwszy i ostatni.
Musisz wziąć się w garść, uśmiechać ,żyć. Ja Cię bardzo mocno kocham
i wiem że to z mojego powodu płaczesz ale tak nie można. Każda Twoja łza
powoduje, że moje skrzydełka znikają. Kiedy Ty się poddasz, ja też zniknę. Tu na górze istnieję dzięki tobie i Twoim myślom o mnie. Ale tylko tym dobrym
myślom. Mamo uśmiechaj się częściej. Każdy Twój uśmiech to dla mnie radosna
chwila. Dzięki Tobie mogę jeszcze zrobić tyle dobrego.
Proszę, mamo, żyj dalej. Nie jesteś sama ...pamiętaj o tym. Nie smuć
się bo smutek powoduje, że znikam. Pamiętaj, że ja jestem cały czas przy
tobie.
Kocham Cię mamo..."heartbroken lubi tę wiadomość
-
Dziękuję Paulenka.
Czytała już ten list jak i wiele innych, i to pomaga jakoś sobie to wszystko tłumaczyć, lecz jak by człowiek się nie starał i ust nie zaciskał to te ogromne grochy same płyną po policzkach...
Nasz Aniołek Gabrysia - (07.02.2014)- 32 tyg. "cudu"
Gdyby Nasza miłość i łzy mogłyby wskrzeszać - dziś byłabyś z Nami [*] -
nick nieaktualnyheartbroken wrote:Ja dziś poszłam pierwszy raz na zajęcia od poronienia... Boże jakie to było straszne, wiem że każdy w grupie wie co się stało, więc uniknęłam pytań typu "jak tam córunia?" ale to takie przykre być w tych miejscach, gdzie chodziło się tak dumnie z nią już taką dużą dziewuszką w brzuszku...
Takiego mam teraz doła
naprawde bardzo Ci współczuję ... 32 tc ... ja poroniłam w 6-7tc ... chyba to troszkę co innego, no ale ból jest bólem ... trzymaj się ... -
heartbroken wrote:Ja dziś poszłam pierwszy raz na zajęcia od poronienia... Boże jakie to było straszne, wiem że każdy w grupie wie co się stało, więc uniknęłam pytań typu "jak tam córunia?" ale to takie przykre być w tych miejscach, gdzie chodziło się tak dumnie z nią już taką dużą dziewuszką w brzuszku...
Takiego mam teraz doła
Kochana tak mi przykro.Wiem przez co przechodzisz chociaż ja straciłam synków trochę wcześniej. Ja wracam do pracy we wtorek i u mnie też już wszyscy wiedza,bo poprosiłam szefa,żeby powiedział o tym co się stało na zebraniu i jak sie pojawilam,żeby zanieśc zwolnienie,to nikt nic nie mówił,tylko każdy mnie przytulił.Ja się najgorzej bałam,ze będą składać mi kondolencje itd.a oni mnie po prostu przytulili i to było najlepsze.
Jeszcze czekaja mnie pytania rodziców i dzieci,bo pracuje w przedszkolu i jak byłam zanieśc to zwolnienie,to jedna mama sie pytała jak tam dzieci,to jej powiedziała co się stało,to aż się popłakała.
Niestety życie nas ciężko doświadcza i stawia nam rózne przeszkody na drodze ale nie możemy się poddawać,bo mamy jeszcze dużo zycia przed sobą i dużo do zrobienia a nasze aniołki będą zawsze w naszych sercach.
Przepraszam,że zapytam a wiesz może co było u ciebie przyczyną,że niunia usneła w brzusiu? U mnie był problem ze wspólnym łozyskiem i z jednej strony się cieszę,że nie były chore i nie miałam ogólnie problemu z ciążą,bo to daje mi wiare,że następnym razem może się uda i nie będe w stresie cała ciąże.
Całuje mocno.