Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyMamo Mikolajka zagladam tu, czytam wszystko na bierzaco. Dzis rano napisalam nawet posta i mi sie usunal
tak sie wkurzylam ze 2 juz nie pisalam.
U nas wszystko dobrze, Wojtus kopie nadal mocno, ma jeszcze troche miejsca i z niego korzysta
Zauwazam coraz wiecej roznic w aktywnosci moich dzieci w brzuszku, czuc roznice kolosalna w sile kopniakow. Tak wogole to nie zdawalam sobie sprawy z tego, ze takie malenstwa moga TAK kopacza 9 dni wizyta i w koncu znow podejrze mojego synusia
Mamo Mikolajka wiem ze moze nie powinnam tego mowic, ale chyba powinnas zaczac normalnie zyc. Twoje lzy nie przywroca zycia Mikolajowi, twoj bol nigdy nie minie, ale zaslugujesz na szczesliwe zycie. Wiem, ze kazda z nas potrzebuje odpowiednio duzo czasu na przejscie zaloby, ale nie mozesz miec wyrzutow sumienia po kazdym lepszym dniu, po kazdym usmiechu... nasze dzieci martwia sie o nas z gory a powinny widziec swoje mamy jako osoby walczace o szczescie. Wiem, ze pogodzenie sie z tym co nas spotkalo jest strasznie trudne, ale to jedyne wyjscie w naszej sytuacji. Przytulam cie bardzo kochana :*:*:*
Marzusia a co u ciebie??? Odezwij sie do nas :* -
Mamo Mai spojrzałam na suwaczek, to niesamowite jak ten czas leci ....Ty już jesteś na końcówce... Tak się cieszę , że wszystko w porządku z Wojtusiem....
Uwielbiam czytać o szczęśliwych ciążach Aniołkowych Mam...
Mam nadzieję , że niedługo i my Mamo Mikołajka będziemy tu pisać ...
A teraz mam zadanie dla Ciebie na dziś... zrób to dla Mikołajka ...weź się dziś w garść - jesteś przecież silna dziewczyna... Zrób taki prezent Mikołajkowi i nie smuć się albo smuć się trochę mniej... Jeśli to trudne dla Ciebie umówmy się , że zaczynamy razem od teraz do popołudnia żeby smutku było coraz mniej....Spędź ten dzień z rodziną , z przyjaciółką i nie miej wyrzutów sumienia...WIESZ ŻE ON TEGO CHCE, CHCE ŻEBYŚ BYŁA SZCZĘŚLIWA....
Musimy popatrzeć do przodu .... nie możemy się oglądać...to nie wróci życia chłopakom,
Mój mąż ostatnio powiedział mi na cmentarzu gdy stałam jak zwykle uryczana: " nie można tak, nie można żyć śmiercią, trzeba pamiętać, trzeba kochać, ale nie można tak żyć..NIE MOŻNA ŻYĆ ŚMIERCIĄ"- to prawda nie damy rady żyć śmiercią...
O naszych ukochanych NIGDY , PRZENIGDY nie zapomnimy....
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
Wesołek, to wspaniała wiadomość! Gratuluję! Bierzesz leki na podtrzymanie ciąży? Może warto pójść do lekarza jednak. Duphaston może pomóc.
Trzymam kciuki i na pewno będzie dobrze.
MamaMikołaja bądź dzielna. Twój skarb nie chciałby abyś płakała i się smuciła. Trzeba walczyć o szczęście.
Ja też mam gorsze i lepsze dni. Też czuję, że każdy śmiech, wyjście do miasta czy planowanie wakacji to coś co mi się nie należy, mam wyrzuty sumienia. Ostatnio miałam taką straszną sytuację, że jak się "przytulałam" z moim M to przypomniało mi się wszystko i zaczęłam płakać jak głupia.
Ale potem przychodzi otrzeźwienie. Nie można tak ciągle.
Mam też córkę która nie powinna patrzeć na moje cierpienie.
Nigdy nie zapomnę moich Aniołków, nigdy nic nie wypełni pustki w moim sercu ale nie mogę myśleć tylko o tym.06.2010- córeczka
5.06.2014- Aniołek [8 tc]
21.06.2015- córeczka[24 tc]
niedrożny LJ., AMH 4,78 PCO, IO.Mutacja MTHFR CT i AC
02.02- INV Bocian BS,krótki p. 6 komórek/3 zarodki
16.02- transfer 2 x 8A. -
CRIO 28.04.-3 BA
II pro. Novum- długi p.19.08-transfer 1x8A.
4 sniezynki na zimowisku -
nick nieaktualnyWesołek wrote:To też szmatławcy!
Zostawili resztki.. no cholercia, no.
Przecież to jest niebezpieczne. To jak sprawdzali przy wypisie?
Niby było wszystko w porządku, ale jak byłam na kontroli u swojej pani doktor to coś jej się nie podobało, ale nie było widać wyraźnie, dlatego chodziłam do niej na kontrolę co jakiś czas i narazie kazała odpoczywać. No i dokładnie 1 września 2014 dostałam krwotoku w pracy byłam przerażona i wiedziałam już co się dzieje.
Kiedy mnie przyjęła odrazu zapisała mi leki na zatrzymanie krwawienia i skierowanie na histeroskopię. konsultowała się nawet z innymi lekarzami i odrazu stwierdzili , że trzeba to usunąć bo jak zajdę w ciążę dojdzie znowu do poronienia.
Nawiązując do braku zrozumienia ze strony ludzi , którzy tego nie przeżyli to fakt brak w ludziach wyrozumiałości i zrozumienia , ale również od kobiet które to już kiedyś przeżyły też. Moja teściowa poroniła pierwsze dziecko zanim urodził się mój mąż, ale nie do końca mnie rozumiała. Na początku usłyszałam, że jestem taka słaba (kobiety w tych czasach są słabsze i mniej odporne) ciekawe co jej dolegało skoro straciła. Potem się opamiętała i wspierała nas. poza tym to była wielka tajemnica dopiero jak nam się to przytrafiło to zaczęła o tym mówić. Także z tym zrozumieniem bywa różnie. Najlepiej od ludzi nie oczekiwać niczego.
Moja szefowa też rzuciła do mnie tekstem w stylu jesteś młoda jeszcze, bo Cię kopne w tyłek nie ma czym się przejmować. No ona nie ma czym, bo przynajmniej będę w pracy. Ludzie potrafią być okropni.
Życzę Wam i sobie fasolki, żeby wszystkim tym co Nas nie rozumieją Nasze szczęście raziło po oczach -
Macie moje drogie rację.
Nie o to chodzi, aby zaraz pójść na tańce, hulanki i swawolki..
Ciągle uważam, że dzieci, które się nie narodziły, narodzą się po prostu w późniejszym czasie
Miałam rok żałoby po 2 stratach. Jedną miałam ciążę bliźniaczą. Ale nie zapominajmy też o mężach. Oni też nas potrzebują, a my ich.
Tak, kochana, biorę zapobiegawczo luteinę dopochwową. Niby od miesiączki jest 5 tydzień.
Mam obawy, czy znów to samo nie będzie. Ale tłumaczę sobie, że co ma być, to będzie. Nawet jeśli dbałabym o siebie, to i tak zarodek może być zbyt słaby.
Za tydzień mam wizytę u lekarza. To będzie mój albo najgorszy,albo najlepszy dzień w życiu, kiedy dowiem się, że bije serduszko i już nigdy nie przestanie..
Bóg odbiera, ale i daje:) -
Cześć dziewczyny
Wesołek - ledwo co dołączyłaś do wątku i już wspaniała wiadomość
. Oby więcej takich wieści na tym forum!
Gratulacje kochana - pamiętaj, żeby nie myśleć o tym co będzie.. ja miałam za dużo negatywnych myśli w głowie po pierwszym poronieniu i chyba sobie wykrakałam.. może nastawienie psychiczne, też ma znaczenie? Teraz wydaje mi się, że nie byłam psychicznie gotowa na drugą ciąże, ale chęć posiadania dziecka, była silniejsza. Dlatego w obecnej sytuacji, tak jak pisałam chcę poczekać ze 2 lata - jestem młoda, czas mnie nie goni - może wtedy będzie dobrze.. A ty dbaj o siebie i pamiętaj, żeby się nie denerwować
.
Jeśli chodzi o duphaston, tak jak pisała Karo, ja robiłam badanie progesteronu razem z betą. Wyszedł mega niski, ledwo co powyżej normy. Niby lekarka stwierdziła, że w ciąży nie powinno się robić tego badania (ciekawe dlaczego?), ale z drugiej strony od razu dała mi duphaston na podstawie tego wyniku.
Ja wczoraj wieczorem poz mężem, miałam takie brązowe plamienie. Dzisiaj też troszkę, ale wciąż nie ma żywej krwi. Powinnam już dostać pierwszy okres po zabiegu. Czy myślicie, że to jest to?
Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 września 2015, 11:52
-
nick nieaktualnyAngelina rzeczywiscie juz końcówka
chociaz im wyzszy tydzień tym czas jakby bardziej zwalnia... coraz wiecej mysli klebi mi sie w glowie, boje sie porodu i reakcji na synka.
Czasami sobie mysle, ze zamiast cieszyc sie Wojtkiem to bede plakac, ze nie bylo mi dane przezyc tego z Majka
Mimo wszystko juz nie moge doczekac sie listopadajeszcze tylko 2 miesiace
-
Super że Wojtuś już taki duży i ruchliwy. Chodzisz na usg 3d? Jak masz możliwość to skontroluj pępowinę, na jakimś super sprzęcie. Jak bym skontrolowała tak dla pewności :)2 miesiące to bardzo mało czasu. Zazdroszczę
U mnie humor nie najlepszy. Staramy się z mężem ale nic z tego nie wychodzi.
MamoMikołajka - śniłaś mi się dzisiaj
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
nick nieaktualnyMarzusia a moze za duzo myslisz o staraniach?? Psychika potrafi skutecznie zablokowac pojawienie sie fasolki...
My staralismy sie 4 cykle, moj maz byl tym tak zdenerwowany, ze juz zaczal przebakiwac pod nosem ze juz odpuszcza starania bo nic z tego nie wychodzi. Ale ja w tym ostatnim cyklu pilam Infolic (pieknie wyregulowal mi cykl), maz lykal Androvit i kwas foliowy od kilku miesiecy i zaskoczylo
A ty kochana kontrolowalas sie u gina?? Sprawdzaliscie blizne po cc??
Ja mam wizyte 30.09, czeka mnie usg 3 trymestru i mam nadzieje bedziemy co wizyte sprawdzac przeplywy w pepowinie. Chce na tej wizycie omowic kwestie porodu i ustalic termin. Bardzo bym chciala urodzic w 37tc, ok 16.11, oby tylko lekarz sie zgodzil -
Widzę, co niektórzy już niedługo mają poród;)
Ah, do tego jeszcze tak daleko..
To prawda, u mnie trochę śmiesznie to wyszło. Ledwo się zarejestrowałam na tym forum, a chwilę potem dowiedziałam się o ciąży.. Przypuszczam, że dużo przyczyniło się HSG.
Powiem Wam, że bardzo mi się tu podoba, bo każda z Was ma za sobą przeżycia.
Tutaj znajdzie się pocieszenie, brak oceniania kogoś, wsparcie.
-
Teraz już jestem pewna, że dostałam pierwszy okres po łyżeczkowaniu - dobrze, bo już się martwiłam
.
Mama_Mai zaskoczyłaś mnie tym kwasem foliowym u facetów.. aż zaczęłam google przeglądać. Kurcze, może mój mąż też ma jakiś niedobór KF lub innych witamin?Jak się nie wie co jest przyczyną, to wszędzie się jej szuka.. czytałam, że kwas foliowy u mężczyzn, jet tak samo ważny, jak u nas .. nasienie może być gorsze genetycznie i powodować zaburzenia rozwojowe u dziecka..
Mama_Mai fajnie, że tak niedużo Ci zostałoMoże to nie będzie oryginalne, ale zazdroszczę Ci bardzo
.
Mi się też podoba to forum, zaglądanie tutaj stało się moim rytuałem. Ja akurat należę do osób, które lubią się wygadać i wyrzucić z siebie emocje
. Pozdrawiam Was i przesyłam uściski :*
Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 września 2015, 22:29
-
Leeila, przykro mi straty;//
Ale widzę, że dobrze się trzymasz pomimo wszystko.
Będziesz chciała się starać po miesiączce?
Wiesz, nie trzeba ponoć czekać 3 miesiące;)
Też miałam 2 łyżeczkowania i już mam dosyć Szpitali. W tamtym miesiącu HSG, które b.mnie bolało.
Wczoraj byłam na bhcg. Jest 100% ciąża, ale mam cykora;//
Wynik wyszedł 139,4- czyli jak analizowałam 4 tydzień. Boje się przyrostu i tych liczb;/
Wszystko się przypomina, jak we wcześniejszej ciąży, liczby magicznie spadały..
Ale tłumaczę sobie, że co ma być, to będzie. Nie mam wpływu na to co się dzieje w organizmie.
Nie należę do osób zbyt rozmownych, ale tu, na forum lepiej się czuję. Ludzie nie rozumieją moich strat, bo ich to nie dotyczyło.
Dziękuję Wam!! -
Wesołek to prawda, że dość dobrze się trzymam
. Ale tak jak pisałam, ze staraniami chcemy poczekać ze 2 lata z tego powodu, że wiem, że będę całą ciąże się stresować, jeśli zajdę w niedługim czasie.. chciałabym po prostu podejść do kolejnej ciąży jak do pierwszej, dlatego potrzebny mi ten czas, żeby nie pamiętać tego już tak szczegółowo. Wiadomo, że nigdy się nie zapomni takich chwil.. ale czym dalej od tego wydarzenia, tym bardziej silne jesteśmy psychicznie. Teraz zaszłam w ciąże po 7 miesiącach od poprzedniego poronienia i wiem jak reagowała moja psychika.. można powiedzieć, że wykrakałam sobie to poronienie. Po prostu wiedziałam, że nie przytulę nigdy tego dziecka
. Jesteśmy młodzi, mamy czas
. W listopadzie będziemy się przeprowadzać do swojego mieszkanka bo na razie wynajmujemy. Później wykończenie i urządzanie mieszkania, więc to i tak nie jest dobry czas na ciąże w moim przypadku
. Do kolejnej ciąży chciałabym mieć właśnie takie podejście jak ty - co ma być to będzie, nie mam na to wpływu. Nie stresować się każdą wizytą, bo stres serio nie pomaga, a wręcz przeciwnie.
Kochana, pamiętaj, żeby nie latać co chwilę na betę. Będziesz się niepotrzebnie stresować badaniem, oczekiwaniem na wynik, a później nerwowe porównywanie przyrostu.. Kiedy masz pierwszą wizytę u lekarza? Pamiętaj o kwasie foliowym
Pozdrawiam :*
-
Masz bardzo dojrzałe podejście do sprawy;)
Patrzymy, a okaże się, że będziesz w ciąży jak tylko się będziesz przeprowadzać
Też ledwo mieszkam u siebie 3 tygodnie i już ciąża;)
Jednak swoje, to swoje.
W ogóle popłakałam się, bo koleżanka powiedziała, że miała podobny wynik, co ja i poroniła... ;// Normalnie zdołowałam się na maksa..
Pierwszą wizytę mam 30.09 czyli w środę.
-
Kochana nie przyjmuj do siebie takich głupich gadek.. w ogóle co to za koleżanka, co mówi takie rzeczy? Bez urazy oczywiście.. Twoja beta jak najbardziej odpowiada wczesnej ciąży.. także głowa do góry i czekamy do środy :*. Poza tym pamiętaj, że beta nie zawsze jest miarodajna. Wystarczy, że owulacja przesunęła Ci się troszkę i już ciąża jest młodsza jak wychodzi z Twoich obliczeń. Wg mnie (wiem, że znajdą się tu dziewczyny, które mnie nie poprą..) beta jest od tego, żeby wykazać czy jesteśmy w ciąży. Te przyrosty itp. to po prostu nasz wymysł, kobiet w ciąży, które się boją i chcą sprawdzić.. Są dziewczyny, którym beta np. nie przyrastała tak jak powinna książkowo, a urodziły zdrowe dzidziusie w terminie
. Są też takie, które miały prawidłowe przyrosty i wysokie bety, a mimo wszystko poroniły. Także ja uważam, że nie ma reguły. I tak jak pisałaś na początku - co ma być, to będzie. To jest dobre motto, hamuje stres i pozwala normalnie funkcjonować nawet po poronieniu. Główka do góry, moje zaciśnięte kciuki masz zapewnione do końca ciąży
. Masz u góry dwa aniołki tak jak ja, jeśli to prawda, że nieszczęścia chodzą parami (po dwa
) to trzecie musi być w końcu szczęściem
. Ściskam mocno :*
Widzę, że nie jestem sama z tematem przeprowadzkiNa razie mnie to trochę przeraża
jak Wy to ogarnęliście?
mieszkanie deweloperskie czy rynek wtórny? Robiliście jakieś remonty?
Fajnie, że masz to za sobą..
-
https://ovufriend.pl/forum/poronienie/zabieg-lyzeczkowania-jak-wyglada,8447,1.html?sd=1
Dziewczyny, strasznie bałam się zabiegu łyżeczkowania. Teraz wiem, że niepotrzebnie.. Bo tak na prawdę, jest on najłatwiejszy w całym tym przykrym przeżyciu.. Myślę, że taki wątek może się przydać więc piszcie jakby któraś miała ochotę podzielić się swoją historią. -
Drogie dziewczyny ciesze się waszym szczęściem. Wesołku trzymam kciuki. Wszystko będzie dobrze.
U mnie jest chyba coraz gorzej, będąc w sklepie oglądałam body i śpioszki. Nie mogę tego wytrzymać. Tak za nimi tęsknię, myślę że to nie prawda. Wywołałam jedyne zdjęcia jakie mam z mężem synkiem i bombelkami w brzuszku, obstawilam nimi cały dom. Teściowa mówi ze ładne ja na to że jeszcze z bombelkami na co ona "a już przestancie" i się popłakała. Ja o dziwo nie płakałam. Ja chcę o moich syneczkach rozmawiać. Chyba się wybiorę do psychoterapeuty. Sama nie dam rady.
A po za tym panicznie boje się o wszystkich a w szczególności o Kacperka. Ostatnio miał spuchniety po nocy nosek tak się przestraszyłam zaczęłam sobie wyobrażać nie wiadomo co... lekarz stwierdzi ze to gronkowiec nic strasznego, dał maść. Po następnej nocy miał spuchaniety policzek i usta wiec znowu do lekarza chociaż wyglądało to na zwykłe ugryzienie komara. Lekarz potwierdził ze jest po prostu zgryziony. .. i patrzył na mnie jak na wariatke. Strasznie się o niego boje:(
A ostatnio Kacperka mnie zapytał kiedy będę miała nowe bombelkami w brzuszku. .. pytania jego są po prostu bardzo bardzo trudne...Nikt nigdy mnie nie zrozumie... -
Witaj Leeila.
Śniło mi się poronienie;/
W ogóle nie czuję żadnych objawów, piersi stały się mniej tkliwe.
Dziś podjadę zrobić tę bhcg, a za tydzień wszystko będzie przesądzone.
Dziękuję Ci za wsparcie kochana.
Jeśli chodzi o mieszkanie, to my budowaliśmy dom. Przez rok się urządzaliśmy. Wykończenie jest bardzo kosztowne i czasochłonne.
I tak jeszcze nie mamy dokończone.
A wy jak z mieszkankiem?