Aniołkowe Mamy [*]
-
WIADOMOŚĆ
-
Ankica, odkąd przeczytałam, że Twoja córeczka przyśniła Ci się jeszcze w ciąży i sama wybrała sobie imię, to cały czas biję się z myślami, czy Ci to napisać, czy nie. Mam nadzieję, że nie sprawię ci tym przykrości. Widzę, że rówież masz starsze dzieci w domu i (jak widzisz) ja też jestem aniołkową mamą, dlatego proszę Cię o wyrozumiałość, bo ciężko mi się z Tobą tym nie podzielić...
Być może zauważyłaś, że moja pierwsza córeczka również ma na imię Laura i też jest wcześniaczką, co prawda nie skrajną (tylko głęboką), na początku było ciężko, ale szczęśliwie wszystko dobrze się skończyło w jej przypadku. Moja Laura również przyśniła mi się jeszcze w ciąży (wtedy jeszcze była Marysią). W tym śnie była już taka biegająca i gadająca, wciąż za mną chodziła i pytała, czemu nie jest Laurą. Laury chyba już takie są, od początku wiedzą czego chcą i zawsze postawią na swoim .
Przesyłam mnóstwo kolorowych światełek dla Twojej Laurki [*][*][*][*][*], a Tobie uściski, niech Twój mały Aniołek wspiera Cię każdego dnia :*ankica78 lubi tę wiadomość
Lusia 04.06.2012 Dobrze, że jesteś :*
Nela 02-03.09.2015 Dzięki, że wpadłaś [*]
-
Ech dziewczyny dopiero dzis nadrobilam wasze wczorajesze popoludniowe i wieczorne posty...bo wieczór spedziłam na SOR-e...otóż mój mąż spadł z drabiny i jeszcze sam dojechał samochodem do domu, co prawda 5 km ale to i tak wyczyn...nie chciał jechac do szpitala, ale ja sie uparłam i go zawiozłam i okazalo się ze dobrze bo po 4 godzinach czekania i badan okazlo się ze ma złamaną łopatkę...Boże jak ja się denerwowałam....najgorsze jest kiedy komus bliskiemu cos sie dzieje a ty mozesz tylko czekac na diagnoze...kazda sekunda wlecze sie jak godzina...
Jak juz wracalismy do domu i wsiadłam do samochodu to rozwyłam się..chyba z emocji, ze strachu, bo wyobrazilam sobie ze o wypadek nie trudno, ze przeciez mógł np uderzyc glową i...co wtedy..? Był tam sam... Oj nie chce nawet o tym myslec, najwazniejsze ze juz wszystko wiemy...
ps. to ja też mogłabym poprosić o wersję elektroniczną? [email protected]
pozdrawiam Was i zmykam bo musze pojechac do sklepu medycznego po jakis taki kubraczek na bark i rękę..."Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
Agnieszka bardzo ciepło mi się zrobiło na serduchu jak przeczytałam Twojego posta bardzo Ci dziękuję,nie umiem tego opisać ale pierwszy raz odkąd umarła Laura po przeczytaniu tego jakoś tak spokojnie i bez złości pomyślałam sobie że Jej tu nie ma a tam gdzie jest, jest jej po prostu dobrze...z całego serca Ci dziękuje jesteś wielka!!! Może ten dzień będzie jakiś wyjątkowy....
agniegnieszka, antoninina, kasiulkaa lubią tę wiadomość
[*]LAURKA28.11.2014 -
Dziewczyny napiszę Wam pewną historię, która daje mi wiele do myślenia.
Jak wiecie mam dwie córeczki i synka Aniołka Franusia. Miedzy dziewczynkami jest pięć lat różnicy. Było to gdy młodsza miała ok.2 latka. Miałyśmy wtedy taki zwyczaj że kładłam się obok łóżeczka wieczorem i opowiadałyśmy sobie jeszcze różne rzeczy.Pewnego dnia ona zaczęła opowiadać, że pamięta jak była jeszcze w Niebie przed narodzeniem. Nie brałam tego zbyt poważnie ale ciągnęłam rozmowę. Pytam się jej "A co tam robiłaś?" ona:
"bawiłam się z Julią ( starsza siostra), ale potem Julia musiała już iść". No to ja dla jaj się podpytuje (bo wtedy jeszcze nie planowaliśmy trzeciego dziecka) "a były tam jeszcze jakieś dzieci?" A ona: " tak był jeden chłopczyk, ale chwilkę się z nim pobawiłam i też musiałam już iść do Was" . I wiecie co zapomniałam o tej rozmowie przez długi czas ale potem po narodzeniu Frania przypomniało mi się to . Ona teraz już nic nie pamięta , ale mówi się przecież , że dzieci do 2-3 lat mają "szósty zmysł" i widzą , pamiętają więcej.Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 stycznia 2016, 08:54
agniegnieszka, antoninina, MamaMikołajka, lena89, mikka, gama, kasiulkaa lubią tę wiadomość
UKOCHANY FRANUŚ *09-02-2015r + 09-02-2015r. 29tc żył 1,5 godz.
-
ankica78 wrote:Agnieszka bardzo ciepło mi się zrobiło na serduchu jak przeczytałam Twojego posta bardzo Ci dziękuję,nie umiem tego opisać ale pierwszy raz odkąd umarła Laura po przeczytaniu tego jakoś tak spokojnie i bez złości pomyślałam sobie że Jej tu nie ma a tam gdzie jest, jest jej po prostu dobrze...z całego serca Ci dziękuje jesteś wielka!!! Może ten dzień będzie jakiś wyjątkowy....
Bardzo się cieszę, że jakoś mogłam Ci pomóc . Miałam duże obiekcje, czy to pisać, a zupełnie nie spodziewałam się, że tak to może na Ciebie podziałać. Buziaki :*ankica78 lubi tę wiadomość
Lusia 04.06.2012 Dobrze, że jesteś :*
Nela 02-03.09.2015 Dzięki, że wpadłaś [*]
-
Angelina ja uwielbiam tą historię Twojej Córci!
Ta i wszystkie Wasze historie, które tu opowiedziałyście - sny, obrazki itd. Dają wielką nadzieję, że Nasze Dzieci są zawsze przy Nas, a tam gdzie się znajdują są bardzo szczęśliwe, bezpieczne i zdrowe
p.s. Przesłałam książkę na maila tym Dziewczynom, które prosiły
Możecie sprawdzić.agniegnieszka, mikka lubią tę wiadomość
-
Ja też miałam "senną" historię, ale była zupełnie inna.(część z Was chyba już ją zna) Przez całą ciążę z Lenką, jak tylko zamykałam wieczorem oczy, jeszcze w takim półśnie albo już w głębokim ,ale zdarzało się to przynajmniej raz w tygodniu, widziałam siebie z dzieckiem (około 2latkiem) jak idę na nasz cmentarz, zawsze w tym samym miejscu, na takiej górce przed bramą. Nie bardzo rozumiałam o co chodzi, ale myślałam sobie, że to może mój pierwszy Aniołek dopomina się o swoje miejsce. Miałam straszne wyrzuty sumienia, że nie wiedziałam o możliwości zabrania "szczątek" po łyzeczkowaniu itp, wiem że to głupie, ale nie mogłam sobie wybaczyć, że taka niby oczytana jestem i studentka wtedy (jedyna w rodzinie) a nie wiedziałam o takich rzeczach, po drugie, bardzo źle się czułam, ze wzgledu na to, że nie potrafię sobie wyobrazić mojego życia z Lenką, próbowałam przyciagac dobre myśli, ale moja wyobraźnia jakby zupełnie się wyłaczyła w tym aspekcie. Nie potrafiłąm zwizualizować sobie jak się bawimy, jak ją przewijam, karmię, usypiam itp. Nikomu o tym absolutnie nie mówiłam bo zwyczajnie się bałam, właściwie nawet nie wiem czego. I kiedy przyszedł ten moment, jak naprawdę znaleźliśmy się na górce przed bramą cmentarną, z małą, białą trumienką, pomyślałam sobie, że przecież wszystko to było mi zapisane i ten mały Aniołek przygotowywał mnie na to, że będę przed tą bramą częściej niż mi się wydaje. Wtedy też pomyślałam sobie, że napewno będziemy mieć jeszcze dziecko, bo przecież ja zawsze widziałam się w tym miejscu z dzieckiem i pewnie tak będzie, pewnie będę chodzić z Marcelinką i opowiadać jej o siostrze i nienarodzonym bracie. Dopiero kilka miesięcy po śmierci Leny opowiedziałam to mojemu mężowi, i wiecie co mi powiedział? Że go ciarki przeszły i dobrze, że mu wcześniej nie mówiłam.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 stycznia 2016, 13:17
Nasze słoneczko Marcelinka 6.05.2016
~~~~~~
Lenka(25tc) ur. 31.05.2014, zm. 5.06.2014
Czuję, że synuś-Miłoszek(10tc), 4.10.2013r.
Aniołki nasze, dziękujemy, że mogliśmy się Wami cieszyć choć przez chwilę...Kochamy Was
-
MamaMikołajka wrote:Angelina ja uwielbiam tą historię Twojej Córci!
Ta i wszystkie Wasze historie, które tu opowiedziałyście - sny, obrazki itd. Dają wielką nadzieję, że Nasze Dzieci są zawsze przy Nas, a tam gdzie się znajdują są bardzo szczęśliwe, bezpieczne i zdrowe
p.s. Przesłałam książkę na maila tym Dziewczynom, które prosiły
Możecie sprawdzić.
Witam, czy tez moge prosic [email protected]
dziekuje:) -
margaw wrote:Dziewczyny, ja mam tę książkę w wersji elektronicznej. Dostałam ją od cudownej dziewczyny tu z forum (dziękuję!) i zaczynam czytać. Mogę ją wysłać, jeśli któraś by chciała.
Margaw ja bym poprosiła z góry dziękuję [email protected]margaw lubi tę wiadomość
Synio 02.02.2006 31tc cc Aniołek [*] ( 8/11tc ) XI.2015 Synio 05.01.18 39tc sn
-
Dziewczyny te wasze historie choc ciarki przechodza po plecach, ale spowodowały u mnie uśmiech i taką ulge w sercu, bo wiem i chce wierzyć w to, ze nasze dzieci są tam w Niebie szczęśliwe i bezpieczne i przede wszystkim, ze "Niebo istnieje naprawdę"
Ja kiedys nie zwracałam na to uwagi ale pamietam jak moja kilkumiesieczna córka siedziała w krzesełku do karmienia i nagle zaczęła się śmiac do ściany i machała raczkami i się cieszyla, myslalam ze tak sie bawi, dopiero jak babcia mojego męza powiedziała, że takie małe dzieci widza więcej niz my, to tak mi troche strach przeszedl po plecach i ciagle patrzyłam czy znów "kogoś widzi.."
ps.mamoMikołajka- dziekujęWiadomość wyedytowana przez autora: 28 stycznia 2016, 16:20
margaw lubi tę wiadomość
"Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
https://web.facebook.com/photo.php?fbid=1522916258038983&set=a.1447709852226291.1073741829.100009618695654&type=3&theater
ps. co tu taka cisza? milej nockimargaw, antoninina, kasiulkaa, agniegnieszka lubią tę wiadomość
"Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno, by na stacji złych zdarzeń, złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń (...)".
Jan Paweł II -
Cisza, ale moja obecność zaliczona.
Miałam dziś trudniejszy dzień. Więcej tęsknoty, smutku i wylewającej się rozpaczy. Trochę łez też było. Wszystko przez to, że zdecydowałam się porozmawiać odrobinkę o swojej tragedii z kuzynem. To taki kuzyn, ale bliski jak brat, bo wychowywaliśmy się razem i choć jako małe bobasy lubiliśmy się "nawalać" grzechotkami po głowie, to z czasem staliśmy się sobie naprawdę bliscy. Od momentu śmierci mojego Synka nie odezwał się do mnie, choć wiem, że cały czas wydzwaniał do mojej siostry przerażony całą tragedią. Dziś przyznał, że panicznie bał się do mnie odezwać, bo nie wiedział, jakich słów użyć i co mi powiedzieć. I że sam płakał, bo nie potrafił ogarnąć całego dramatu.
Strasznie trudna to była dla mnie rozmowa, bo do tej pory jedynie tu tak otwarcie mówiłam o swojej stracie. A dziś musiałam powiedzieć o wszystkim komuś z mojego otoczenia. Zrobiłam to jednak świadomie i celowo sama inicjując kontakt, bo wiem, że muszę (albo już chcę?) się nauczyć oswajać z całą tragedią i że powinnam powoli pozwolić sobie na rozmowy. Im ich więcej, tym chyba mniej smutku we mnie będzie zostawać. Bo chyba trzymanie wszystkiego w sobie w końcu mnie zabije. Nie oznacza to, że pobiegnę teraz do wszystkich bliskich mi osób i będę opowiadać (bo nie przeżyłabym tego), ale cieszę się, że zrobiłam malutki kroczek na długiej drodze, która mnie czeka.
Ściskam mocno, Kochanemarzusiax, Coconue, kasiulkaa, antoninina, agniegnieszka, Greetta, mikka lubią tę wiadomość
Kubuś, 37 tc. [*] ur.12.01.2016 -
Margaw muszę Ci powiedzieć że mi to bardzo pomagało jak mogłam dzielić się z najbliższymi tym co Nas spotkało,za każdym razem tak,jakby odrobinę lżej się robiło....i w każdym przypadku wiązało się to ze zrozumieniem i takim ciepłem,także jak masz takie osoby którym możesz zaufać jak Twój kuzyn to nie obawiaj się rozmowy na pewno Ci pomoże....pozdrawiam
I światełko dla Kubusia(*)(*)(*)margaw lubi tę wiadomość
[*]LAURKA28.11.2014 -
Polecam lekturę http://www.towsrodku.pl/home/jak-radzic-sobie-po-poronieniu/
Edit i jeszcze jeden http://www.anielno.pl/home/smierc-dziecka-oczami-matki/
Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 stycznia 2016, 23:32
antoninina, kasiulkaa, mikka, margaw lubią tę wiadomość
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
Margaw malutkimi krokami do przodu.
Ja teraz też mówie ludziom co sie stalo - oczywiscie wybranym, czuje wtedy ze ciezar ze mnie po prostu schodzi.margaw lubi tę wiadomość
Mama Amelci ur. 18.01.2017 r. ))))) warto wierzyć ))
Mama dwóch Aniołków [6t] i [10t]. -
ankica78 cieszę się, że zaczęłaś się udzielać to jest juz mały-wielki krok Przytulam Cie bardzo mocno!
Margaw, małe kroczki to coś co powala nam powoli ułożyć sobie życie na nowo, ale pierwsze podzielenie się z kimś swoja tragedia to bardzo duży krok. Dobrze, że spotkałaś się z takim zrozumieniem i wybrałaś taką kochaną osobę. Twojemu kuzynowi też było bardzo ciężko z tym, że nie może być przy Tobie, bo nie wie jak się zachować. Teraz będzie Wam już łatwiej, a Ty pewnie czujesz się odrobinę lepiej, że wykonałaś ten trudny pierwszy krok.ankica78, margaw lubią tę wiadomość
moje serduszko kochane, mój syneczek [*] 7 maja 2015 r. (30 tc) -
Ja na początku w ogóle nie mogłam mówić o tym, co się stało, te słowa w ogóle nie chciały mi przejść przez gardło... Ale z czasem zauważyłam, że jest łatwiej - że mogę powiedzieć to zdanie i tylko trochę zatnie mi się głos. A teraz mówię już o tym może nie spokojnie, ale przynajmniej całymi zdaniami.
I wiecie, co było dla mnie największym zaskoczeniem? Ile wsparcia, zrozumienia i podobnych historii usłyszałam, kiedy zaczęłam mówić o poronieniu bardziej otwarcie. To straszne, ile jest takich historii dookoła i jak bardzo jest to temat tabu. Wystarczyło w wielu przypadkach, że wspomniałam o mojej stracie i zaraz okazywało się, że moja koleżanka sama przeszła przez poronienie, albo jej mama, albo jej siostra. Miałam też szczęście, że nie spotkałam się z nikim, kto podszedł do moich przeżyć z brakiem taktu. Niektórzy nie wiedzieli co powiedzieć, parę osób ograniczyło trochę kontakt z tego powodu, ale widać było, że to poczucie niezręczności i niewiedzy jak się zachować, co powiedzieć, a nie brak empatii. Najgorsze przejścia miałam zdecydowanie z lekarzami i ogólnie personelem medycznym.Coconue, margaw lubią tę wiadomość
5tc [*] 04.2015
10tc [*] 01.2015 -
Witam kochane po dłuższej nieobecności. Nie będę nawet próbować nadrobić, bo jak zawsze napisalyscie bardzo duzo.
Urlop bardzo udany, powiedzialabym wrecz bajeczny! Pomysl z 'nagroda pocieszenia' jaka sobie z mezem sprawilismy byl bardzo dobry. Aby nie myslec o tych zlych chwilach umowilismy sie, ze to taka nasza '2-ga podroz poslubna' i tak wlasnie sie zachowywalismy, jakby te wszystkie smutne chwile nigdy nei mialy miejsca, jak wspominalismy Olge to tylko w cieply sposob, bez zalu i lez. Bardzo nam to pomoglo i mysl o tym, ze zbliza sie data, w ktorej miala sie urodzic nie przytlacza mnie tak bardzo jak przed wyjazdem.kehlana_miyu, antoninina, kasiulkaa, Greetta, agniegnieszka lubią tę wiadomość
-
marzusiax wrote:Polecam lekturę http://www.towsrodku.pl/home/jak-radzic-sobie-po-poronieniu/
Edit i jeszcze jeden http://www.anielno.pl/home/smierc-dziecka-oczami-matki/
Marzusiax... dzięki za te linki.
szczególnie ten drugi... wypisz wymaluj - my
Nasze puste ramiona, takie ciężkieNasza Zochulka 34 tc [*] 11.09.2015
slodkogorzkiswiat.blog.pl
Antoś nasza radość, ur. szczęśliwie 07-08-2017