X

Pobierz aplikację OvuFriend

Zwiększ szanse na ciążę!
pobierz mam już apkę [X]
Forum Poronienie Aniołkowe Mamy [*]
Odpowiedz

Aniołkowe Mamy [*]

Oceń ten wątek:
  • Justya85 Autorytet
    Postów: 714 401

    Wysłany: 1 czerwca 2017, 10:53

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    JaKa cieszę się że jesteś :) kochana ale są tu przykłady dziewczyn które miały ten problem co Ty i teraz są w ciąży zdrowej także spokojnie. Mam nadzieje że nie będzie żadnych komplikacji i szybko zaczniecie starania.

    Asia ja też czekam na @ (choć jeszcze kilka dni) i mam kontrole u gina i jeśli będzie wszystko ok to staramy się dalej. Ja nie wiem sama co badać, lekarz mówił że nic, ale wygnębie może coś od niego witd, b12?Człowiek chciałby wszystko zrobić żeby było dobrze a nie wie co:( a lekarze zlewają jak to 1 poronienie, trzeba kilka razy doświadczyć tego strasznego przeżycia żeby coś zrobili:(

    Jeśli chodzi o mnie to psychicznie jest ok, mam teraz dużo zajęć więc się poświęcam im do reszty i nie myślę. Choć ostatnio na badaniu glukozy spotkałam dziewczynę, co ma termin porodu taki jak ja miałabym i coś mnie ukuło :( no ale co zrobię...
    Coś szczególnego dziewczyny przyjmujecie? czy dalej to samo co było?

    Panie Boże chroń tą małą istotkę i pozwól nam ją kochać...synuś!
    9ewnskjogh9me2fr.png
    29.11.2017 mamy serduszko!
    Córeńka 5 latka (2013)
    Aniołek [*] hbd10 (w 7 przestało bić serduszko:() (11.05.2017)
    hashimoto, podwyższona prl, homa-r 1,66-dietka
  • JaKa Autorytet
    Postów: 493 320

    Wysłany: 1 czerwca 2017, 21:48

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Justyna teraz już zawsze będę związana z aniołkowym wątkiem :) :(
    Cieszę się, że u Ciebie wizyta poszła dobrze i że wszystko w porządku po zabiegu :)
    Też zastanawiam się nad witaminami, jakimiś wspomagaczami, czymś co mogłoby zregenerować organizm. Na ostatniej wizycie lekarz kazał mi brać kwas foliowy, ale wtedy jeszcze nie miałam wyniku hist.pat. Teraz mam zamiar go dokładniej wypytać, czy coś mi wolno brać, bo gdzieś wyczytałam, że witaminy "karmią" zaśniad. Także nie chcę brać nic bez konsultacji z lekarzem żeby sobie nie zaszkodzić.

    A i dzisiaj zaczęła się @ (28 dnień po zabiegu). Wczoraj dwa razy zobaczyłam malutkie plamki krwi, dzisiaj bardzo lekkie krwawienie i ból praktycznie żaden. Ta miesiączka jest jak narazie zupełnie inna niż zwykle, chociaż przyszła w czasie jak przed zabiegiem. Chyba mnie dokładnie wyczyścili, skoro mało co schodzi.

    Jezu ufam Tobie <3
    <3 Piotruś i Tomuś <3 22 listopada 2018
    Aniołek [*] 5 maja 2017
  • pilik Autorytet
    Postów: 4182 7486

    Wysłany: 3 czerwca 2017, 18:56

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Hej dziewczyny, troszkę nie wiem jak zacząć... podczytuje Was od jakiegoś czasu, nie miałam jednak odwagi...
    We wtorek (30.05.17) straciłam cząstkę siebie. Nie umiem dokładnie określić wieku, okolice 5-6tc, zaraz przed zajściem w ciąże miałam prl bardzo wysoką, tsh wysokie, progesteron niski i endo mówił, że w tym cyklu raczej bez szans. Dlatego jakoś nie przywiązywałam wagi do dat i nie sprawdzałam lh. O ciąży wiedziałam tydzień, myslałam że nie będę tak tego odczuwała, a jednak... W poniedziałek byłam na usg - lekarz potwierdził że wyglada mu to na ciąże, beta rosła, razem z nadziejami... we wtorek musiałam zanieść l4 i tym samym powiedzieć o ciąży (mam pracę przy której nie mogę pracować w ciąży). Wróciłam do domu pełna energii i nadziei no i się zaczęło... wieczorem mocny ból brzucha i nóg. Łudziłam się że zaraz minie. Zasnęłam, niestety w nocy obudził mnie ból i lekkie krwawienie. Pojechaliśmy do szpitala, ale było już za późno. Trzech lekarzy, trzy diagnozy... zbadali mi hcg i kazali czekać. W czwartek znowu hcg, niestety potwierdziło się podejrzenie ze środy, spadło mocno. W piątek potwierdzenie i propozycja zabiegu. Nie wiedziałam co robić, czy się godzić czy nie. W końcu się zgodziłam, mam mutacje czynnika V leidena do tego lekarz mówił że na usg wyglada gorzej i za wolno się oczyszcza. Poszłam za instynktem i myślą "nie chcę tu już być"... wczoraj wieczorem miałam zabieg, zostałam jeszcze na noc, rano wróciłam do domu. Z taką niewyobrażalną pustką, którą wiem, że Wy będziecie w stanie zrozumieć najlepiej... za słaba jeszcze jestem na cokolwiek, nie umiem sobie znaleźć miejsca ani zajęcia...

    ds022el.png

    u4uGp2.png
  • JaKa Autorytet
    Postów: 493 320

    Wysłany: 3 czerwca 2017, 19:07

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Pilik bardzo Ci współczuję :( to jest straszny ból i to poczucie pustki, której nie da się wypełnić... Mimo, że to był dopiero sam początek, to i tak boli :(
    Trzymaj się kochana! Mam nadzieję, że masz wsparcie męża/bliskich i znajdziesz u nich siłę na ten trudny czas.
    Wspieram bardzo mocno!!!

    Jezu ufam Tobie <3
    <3 Piotruś i Tomuś <3 22 listopada 2018
    Aniołek [*] 5 maja 2017
  • pilik Autorytet
    Postów: 4182 7486

    Wysłany: 3 czerwca 2017, 20:35

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    JaKa dziękuje!
    Mąż wspiera niby, ale nie rozumie... nie czuje tego...

    Powiedzcie ile po wróciłyście do formy? Dłuższe spacery, powrót do pracy. Póki co zrobienie herbaty jest dla mnie wysiłkiem, z psem boję się jeszcze wyjść żeby nie szarpnął. Nie wiem ile mam się oszczędzać, nie dostałam żadnych zaleceń poza tym żeby się nie przeciążać i jakiś czas nie nosić... trafiłam na kiepskich lekarzy i wychodząc nie miałam nawet siły psychicznej podejść o coś zapytać.. mam wizytę u gin planowana na 12.06 i nie chcę jej przyspieszać, mam dość badań i pokłutych rąk. W poniedziałek odbiorę wypis, może coś tam będzie. Póki co wszelkie Wasze doświadczenia byłyby miłe widziane.
    Lekarz mówi też, że nie było dużo do usówania i zabieg sprawnie poszedł. Nie miałam nawet żadnego krwawienia po, lekko zabrudzone plamienie tylko... mam nadzieję że to wszystko w normie..!
    Czytając Was mam wrażenie że coś ze mną nie tak bo najchętniej już dziś poprzytulalabym się z mężem...
    W środku czuje jednak, że to nie o tą bliskość chodzi, a chyba taka potrzeba żeby znowu być w ciąży, żeby znowu to poczuć... nie wiem jak wytrzymam tyle czasu bez prób. Na ten moment dla mnie to tak dużo czekania...!
    Średnio mam z kim porozmawiać, dopóki mam jakieś zajęcie jest ok, ale jak słabne i kładę się to zaczyna się kotłować...

    ds022el.png

    u4uGp2.png
  • Mysza1986 Autorytet
    Postów: 2048 1605

    Wysłany: 4 czerwca 2017, 09:42

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Witam was dziewczyny, 4 dni temu dowiedziałam się że serce mojego malucha zatrzymało się w 6-7 tc, odstawiłam progesteron i po 3 dniach plamień dziś przyszedł okres... Czy któraś z Was też roniła "naturalnie" bez leków i zabiegu? możecie się podzielić doświadczeniem? nie wiem czego się spodziewać, kiedy w razie "w" pędzić do szpitala ...

    bv5tg9v.png
  • Kulkakulka Przyjaciółka
    Postów: 116 25

    Wysłany: 4 czerwca 2017, 09:44

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Pilik- bardzi współczuję i rozumiem sytuację. Moja trwała miesiac. Miałam tak pokłute żyły, że przez miesiac jeszcze miałam siniaki. Ja po wszystkim dochodziłam do siebie miesiac- ale ja miałam w trakcie ciaży 4 narkozy, w tym 3 zabiegi chirurgiczne. Po tyg zaczęłam wychodzić powoli na dwór,ale nie miałam siły przejść parunastu metrów. Po 3 tyg poszłam do sklepu na spacer,po miesiacu wróciły siły. Ja jadłam dużo,bo schudłam strasznie. Ważyłam 45 kg przy 164 cm. Jadłam warzywa i owoce, starałam się jeść jak najwięcej pokarmów bogatoodżywczych, witaminy, kwas foliowy, magnez. Piłam też zioła ojca klimuszko na niedrożne jajowody- miałam wrażenie, że po tym wszystkim będę bezpłodna. Pomagały bardzo i wyciszały mnie równocześnie. Z mężem kochaliśmy się pierwszy raz po 2 miesiacach, poprostu nie miałam siły, byłam obolała. Jeśli chodzi o poczucie pustki to ja mam do dzisiaj,a minęło pół roku. Chyba seks stał się rutyna. Jak dla mnie brak dziecka to największa porażka życia. Nie zrozumie ten kto ma dzieci i nie przeszedł takiej traumy jak kobieta,która traci część siebie. Najważniejsze jednak, żeby się nie poddać. Ja od razu kupiłam dwie ksiażki dotyczace ciaży, codziennie chodzę na kilkukilometrowy spacer, planujemy z mężem ivf za 2 miesiace, być może kupimy psa. Ja mam cel, to mi bardzo pomaga. Inaczej myślałabym codziennie negatywnie. Sa chwile, że od tak myślę o tym dziecku, że jestem winna, że serduszko przestało bić. To tylko głupie myśli. Trzymaj się i nie poddawaj! Ból mija, znajdz sobie zajęcie jakieś spokojne np. poczytaj glupia babska gazete, obejrzyj komedie jakas. Powoli wyjdz na dwór na słońce:)

    5 lat starań,V-leiden,nietoler.pokarmowa, hsg,stymul.owu letrozolem,1*iui za granica,ciaża 11.2016,2 laparoskopie w ciaży z powodu bóli podbrzusza,poronienie zatrzymane w 8 tyg :( Gameta Rzgów- 08. 2017 rozpoczęcie ivf:), 3 histeroskopie,4 transfery nieudane, 04.2019 naturalna
  • asia-bez Przyjaciółka
    Postów: 153 32

    Wysłany: 5 czerwca 2017, 07:19

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Pilik, Mysza - przykro mi :(
    U mnie było tylko łyżeczkowanie, niby powinno się tego unikać, ale w sumie myślę, że ciężej by mi było przeżyć to krwawienie i skurcze.. Miałam poronienie zatrzymane. Przez 2 tygodnie od zabiegu każde wyjście gdzieś czy podniesienie czegoś cięższego kończyło się krwawieniem - wybrałam się do sklepu, a w drodze powrotnej miałam ochotę cisnąć gdzieś te zakupy, bo czułam jak ze mnie cieknie :/ Tak samo kończyły się spacery. Pierwsze dwa dni po zabiegu w ogóle nawet nie plamiłam, potem jak zaczęłam się troszkę ruszać to przyszłe krwawienie i plamienia, bez skrzepów. Teraz jestem ponad 4 tygodnie od zabiegu, wg usg wszystko się zagoiło i czekam na okres.
    Przytulasów z partnerem jeszcze nie było, bo najpierw się baliśmy, a potem dostałam infekcji.. Po okresie wracamy do starań.

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 czerwca 2017, 07:11

    https://www.suwaczki.com/tickers/8p3ougpjyjxzxjth.png
  • pilik Autorytet
    Postów: 4182 7486

    Wysłany: 5 czerwca 2017, 10:54

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Kulkakulka współczuje bardzo takich "doznań" :( psa mam i całe szczęście bo na tą chwilę mam motywator żeby w ogóle się ruszyć..!
    Mysza1986 - bardzo współczuje straty, niestety nie umiem pomoc :(
    Asia-bez mi lekarz dał pół godziny na decyzje, nie miałam pojęcia co robić, ale czułam że lepiej szybko to zakończyć, nie wyobrażałam sobie wrócić i czekać aż ten dzień sam nadejdzie... szczególnie że zaczęło się i samo przerwało... lekarz mówił że jak się nie zdecyduje to raczej i tak wrócę za tydzień czy dwa dodatkowo z infekcją... postanowiłam mu zaufać.
    U mnie też pierwsze dwa dni prawie "czysto", wczoraj poszłam na dwa spokojne spacery i wieczorem już mocno krwawiłam, chyba jednak jeszcze nie jest organizm gotowy nawet na chodzenie... wizytę u lekarza mam umówioną na 12.06, ale zastanawiam się czy to nie będzie strata pieniędzy (bo za szybko) i czy jej nie przełożyć...
    Gin pozwolił już się starać? Jest szansa na mniejszą niż trzy cyklową przerwę...? Chciałabym żeby i u nas tak było...!
    Po dzisiejszej nocy odwołuje wszystko co mówiłam o bliskości...! Dostałam w nocy takich skurczy i bólu że prawie nie spałam, a jak udało się zasnąć to jęczałam przez sen z bólu i budziłam męża przerażonego...

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 czerwca 2017, 12:49

    ds022el.png

    u4uGp2.png
  • asia-bez Przyjaciółka
    Postów: 153 32

    Wysłany: 6 czerwca 2017, 06:35

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    W szpitalu, w którym byłam, robi się tylko zabieg, nie dają żadnych tabletek, przyjmują rano, robią badania i 11-12 są zabiegi, koło 15 wypuszczają do domu z wypisem. Nawet jakbym miała wybór to i tak wzięłabym zabieg, żeby nie patrzeć na to wszystko.. Potem 5 dni antybiotyku. Po niecałych 4 tygodniach byłam na kontroli u swojej lekarki, wszystko się pogoiło wg usg. Moim zdaniem w takich przypadkach powinni trochę bardziej szczegółowo sprawdzać, ale na nfz niewiele się należy.
    Lekarka powiedziała, że wg niej po każdym poronieniu powinno się poczekać minimum 3 miesiące do następnych starań, ale z partnerem ustaliliśmy, że zaczynamy od razu. Skoro nie robi nam żadnych badań, bo to statystyka i się zdarza, to nie będziemy czekać. Oczywiście na własną rękę sprawdzam to i owo, ale doszliśmy do wniosku, że jeśli organizm nie będzie gotowy, to po prostu nie zajdę w ciążę. Pewnie i tak nie uda się znów za pierwszym razem, a przynajmniej potem nie będę żałować, że nie zaczęłam wcześniej ;)

    https://www.suwaczki.com/tickers/8p3ougpjyjxzxjth.png
  • pilik Autorytet
    Postów: 4182 7486

    Wysłany: 6 czerwca 2017, 09:21

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    asia-bez ja trafiłam do szpitala w nocy, przyjęli mnie na oddział i podejrzewam że potem to czekanie polegało na wypełnieniu procedur. Ale może i dobrze... trzy dni z rzędu badali mi poziom hcg i dopiero po trzecim spadającym wyniku i kontrolnym usg które wszystko potwierdziło był zabieg. Przeciągnął się w czasie do wieczora dlatego jeszcze na noc zostałam i w sobotę do domu... nie wiem też czy na to wszystko nie miało wpływu to że mam lekką niedoczynnosc tarczycy i nadkrzepliwość (mutacja czynnika V leiden). A może po prostu NFZowskie trzy dni leżenia w szpitalu - żeby szpitalowi się opłacało ;)...
    Bardzo bym chciała zacząć starania w lipcu czyli po pierwszej @... pójdę na pewno przed tym do gin prywatnie i zobaczę co powie. Podobno nie było dużo do czyszczenia, a to przecież też musi mieć znaczenie...
    Dzisiaj mam wizytę u lekarza na NFZ, zapisałam się jeszcze w ciąży, chciałam iść po kilka skierowań. I teraz się głowie czy iść czy w tej sytuacji mi nic nie wypisze i tak... (chodzi o podstawowe badania dla kobiet, które się starają - różyczka, toksoplazmoza i ta cała reszta). Czasami mam wrażenie że lekarze to automaty, dla których istnieją tylko pewne procedury i koniec kropka. Nie ważny jest człowiek, a daty, cyferki itd...

    A powiedzcie jeszcze, ile po zabiegu byłyście na l4? Kończy mi się w poniedziałek 12.06 (10 dni po zabiegu), a czytałam że przysługują dwa tygodnie, wolałabym nie wracać do pracy na dwa dni (długi weekend za tydzień) i zastanawiam się czy lekarz rodzinny bez problemu wypisze mi jeszcze zwolnienie na te dwa dni, nie wiecie jak to wyglada?

    Poszłam do lekarza, powiedział że już zakarzenie i trzeba włączyć antybiotyki... zdziwił się że w szpitalu mi profilaktycznie nie podali (?!) już sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć, skierowań oczywiście nie zabrałam bo mnie jakoś wybił i też zbyt miły nie był, ech dziewczyny, że też tyle nam kłód pod nogi rzucają...

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 czerwca 2017, 12:47

    ds022el.png

    u4uGp2.png
  • asia-bez Przyjaciółka
    Postów: 153 32

    Wysłany: 6 czerwca 2017, 14:07

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Właśnie słyszałam, że w razie czego po każdym łyżeczkowaniu dają antybiotyk.
    Moja fasolka od poprzedniego usg (8t2d) niewiele urosła (powinien być 11t5d) i serduszko już nie biło, więc widocznie nie mieli potrzeby robić bety, wystarczyło im usg :( W sobotę miałam wizytę, w czwartek po ponownym usg zabieg.
    Na zwolnieniu byłam 2 tygodnie - lekarz pytał czy chcę tydzień, czy dwa. Od ginekologa na kontroli nie dostałam nic, bo jedno poronienie może się zdarzyć i badań nie robią :/ Poszłam do internisty coś wydębić, bo w sumie nawet nie bardzo wiem jakie badania warto zrobić i dostałam tylko skierowania na wątrobę, bo nie miałam robionej. Wykupiłam też test genetyczny na trombofilię, zobaczymy czy coś gdzieś wyjdzie.

    https://www.suwaczki.com/tickers/8p3ougpjyjxzxjth.png
  • pilik Autorytet
    Postów: 4182 7486

    Wysłany: 6 czerwca 2017, 16:58

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Wiem właśnie, że po pierwszym nie dają skierowań, ale myślę o takich standardowych, które powinna wykonać każda kobieta przed ciążą. Ja w kierunku trombofilii badałam się w kwietniu, moja siostra ma i jej lekarz powiedział, że siostry raczej na pewno też mają no i się nie mylił... dzisiejszy lekarz był dość niemiły, taki znudzony pracą... sama nie wiem co robić, mam mieszane uczucia strasznie. Pochodziłabym po prostu prywatnie no ale wtedy nic ze skierowań na badania, a średnio mam kasę na wizyty + badania. Ciężko znaleźć lekarza sensownego, godnego zaufania :(...

    ds022el.png

    u4uGp2.png
  • nick nieaktualny

    Wysłany: 6 czerwca 2017, 17:35

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Pilik, chciałam cię zapytać czy na mutację V leiden coś przyjmujesz?
    I druga sprawa dlaczego w tak młodej ciąży pogonili cię na zabieg... jakbyś się sama oczyściła nie było by zakażenia i mogłabyś raz dwa wracać do starań, poza tym te skutki zabiegu...nie myślę o tym nawet. Ja dwukrotnie samoistnie poroniłam, nie zdecydowałabym się na zabieg

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 6 czerwca 2017, 17:29

  • nick nieaktualny

    Wysłany: 6 czerwca 2017, 17:40

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    asia-bez wrote:
    Właśnie słyszałam, że w razie czego po każdym łyżeczkowaniu dają antybiotyk.
    Moja fasolka od poprzedniego usg (8t2d) niewiele urosła (powinien być 11t5d) i serduszko już nie biło, więc widocznie nie mieli potrzeby robić bety, wystarczyło im usg :( W sobotę miałam wizytę, w czwartek po ponownym usg zabieg.
    Na zwolnieniu byłam 2 tygodnie - lekarz pytał czy chcę tydzień, czy dwa. Od ginekologa na kontroli nie dostałam nic, bo jedno poronienie może się zdarzyć i badań nie robią :/ Poszłam do internisty coś wydębić, bo w sumie nawet nie bardzo wiem jakie badania warto zrobić i dostałam tylko skierowania na wątrobę, bo nie miałam robionej. Wykupiłam też test genetyczny na trombofilię, zobaczymy czy coś gdzieś wyjdzie.

    Dobrze zrobiłaś z tą trombofilią...Jakby nic nie było to można na antyfosfolipidowe robić jeszcze

  • pilik Autorytet
    Postów: 4182 7486

    Wysłany: 6 czerwca 2017, 20:15

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    SusannaDean w ciąży przyjmowałam fraxiparine 0,6 i acard (od 3 tc). Na codzień nic nie muszę brać. Jakbym chciała leczyć się np. dhupastonem czy innymi lekami z tej grupy to również w zaleceniach od hematologa mam brać fraxiparine ale 0,3. W ciąży jak będę znowu to przez całą mam robić zastrzyki...
    co do zabiegu - po potwierdzeniu dali mi pół godziny na decyzje, lekarz straszył (inaczej nie da się tego nazwać...), byłam załamana i przerażona więc ostatecznie posłuchałam lekarza :( do dzisiaj mam mętlik co do tej decyzji, ale nie wiem co bym zrobiła po namyśle. Psychicznie mnie to przerasta jeszcze... a aspekty fizyczne i brak sensownego lekarza mnie po prostu przerażają...

    ds022el.png

    u4uGp2.png
  • Kitaja Autorytet
    Postów: 1649 1649

    Wysłany: 12 czerwca 2017, 23:26

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Tule kazda z Was,Aniołkowych Mam.Bardzo Wam wspolczuje tego przez co przeszlyscie i teraz przechodzicie.Bardzo mi przykro ,ze spotykamy sie tutaj w takich smutnych okolicznościach. Moze bede dla Was swiatelkiem w tunelu(mam taka nadzieje)pierwsza ciaze poronilam2014,biochemiczna 2014,synek 2015 (dzis ma 19msc),17.05.17 znów straciłam swoje maleństwo w 13tyg ciąży...

    Czekamy na Ciebie coreczko
    d8d0698bd2.png
    Kiry AA
    MTHFR hetero
    PAI-4 homo
    Celiakia
    Słaba morfologia nasienia

    5 👼
    1👦 Jaś ♥️

    Leki:clexane 04,acard 150mg,metyle,luteina, duphostan
  • malka Autorytet
    Postów: 2366 4686

    Wysłany: 14 czerwca 2017, 11:06

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Hej dziewczyny! Niestety dołączam do Aniołkowego wątku :/
    Zacznę od razu od pytania do tych co miały łyżeczkowanie. Po jakim czasie dostałyście pierwsza @? Ja jestem dopiero 11 dni po zabiegu, ale przedwczoraj zaczął mnie pobolewac brzuch jak na owu. Z ciekawości zrobiłam test owulacyjny i wyszedł dodatni! Fazę lutealna mam zwykle 13 dni to by oznaczało że @ powinnam dostać 3 tyg po zabiegu. Jakoś szybko mi się to wydaje.

    Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 czerwca 2017, 14:40

    5b09trd8ji0unw2g.png

    34bwflw153i9m8vo.png
  • asia-bez Przyjaciółka
    Postów: 153 32

    Wysłany: 14 czerwca 2017, 11:58

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    Malka, przykro mi :(

    Ja zawsze miałam cykle 31 dni, po łyżeczkowaniu test owu wyszedł w 18 dc, a okres przyszedł po 38 dniach od zabiegu. Wiem, że niektóre dziewczyny dostają @ normalnie, może po prostu faza lutealna Ci się przedłuży, bo 3 tygodnie to chyba rzeczywiście za szybko.

    https://www.suwaczki.com/tickers/8p3ougpjyjxzxjth.png
  • malka Autorytet
    Postów: 2366 4686

    Wysłany: 14 czerwca 2017, 15:33

    Cytuj  /     /  Zgłoś
    asia-bez wrote:
    Malka, przykro mi :(

    Ja zawsze miałam cykle 31 dni, po łyżeczkowaniu test owu wyszedł w 18 dc, a okres przyszedł po 38 dniach od zabiegu. Wiem, że niektóre dziewczyny dostają @ normalnie, może po prostu faza lutealna Ci się przedłuży, bo 3 tygodnie to chyba rzeczywiście za szybko.

    U mnie cykle zwykle 29-31 dni więc tym bardziej by to było szybko. Ale w sumie po laparo też miałam kilka cykli takich po 24dni. Może będzie podobnie. No nic. Muszę czekać.

    5b09trd8ji0unw2g.png

    34bwflw153i9m8vo.png
‹‹ 996 997 998 999 1000 ››
Zgłoś post
Od:
Wiadomość:
Zgłoś Anuluj

Zapisz się na newsletter:

Zainteresują Cię również:

Krew miesiączkowa - kolor krwi podczas okresu

Czy to normalne, że krew miesiączkowa zmienia swój kolor i konsystencję? Czy brązowy kolor krwi podczas okres powinien Cię niepokoić, czy jest to zjawisko naturalne? Kiedy krwawienie miesiączkowe wymaga konsultacji z lekarzem? 

CZYTAJ WIĘCEJ

Telemedycyna – co to jest? Zalety telemedycyny

Telemedycyna to pojęcie, z którym coraz częściej można się spotkać w obszarze usług zdrowotnych. Sprawdź, co ono oznacza i jakie korzyści wiążą się dla pacjenta z tym rozwiązaniem.

CZYTAJ WIĘCEJ

14 najczęstszych pytań o Zespół Policystycznych Jajników (PCOS)

Na PCOS, czyli Zespół Policystycznych Jajników może cierpieć nawet 10-15% kobiet w wieku rozrodczym. Czy PCOS jest groźną chorobą? Jakie są najczęstsze przyczny PCOS? Czy Zespół Policystycznych Jajników jest uleczalny? Poznaj odpowiedzi na 14 najczęstszych pytań o PCOS.  

CZYTAJ WIĘCEJ