Ciąża po poronieniu...
-
WIADOMOŚĆ
-
hej hej i ja sie Tu dopisze do Was ja zaszłam w ciąze końcem grudnia 2011 , straciłam kruszynkę 11 04 2012 , przez jakis czas nie chciałam dzieciątka bo obawy strach , także chciałam odpocząc psychicznie i fizycznie.. ale z męzem doszliśmy do Wniosku że pora postarać się ponownie zaczęliśmy w październiku2012 a w styczniu ponownie ujrzałam II kreseczki no cóż ciąża od razu zagrożona była niestety fasoleczka sie nie rozwijała po tygodniu obserwacji lekarze zdecydowali o zabiegu 11.lutego miałam zabieg teraz czekam na okres potem 3 cykle i chcemy zaczac na nowo sie starać.
Limerikowo lubi tę wiadomość
-
Miriam jak ja poroniłam to też czułam się jakbym była jedyną kobietą na Świecie, która nie potrafił donosić ciąży- mam 2 dużo starsze siostry, które mają po 2 dzieci- ciąże bezproblemowe, moja mama też nas 3 urodziła bez żadnych problemów, dookoła koleżanki zachodzą w ciażę i rodzą...też nie chciałam słyszec wtedy o żadnych dzieciach- od rzu żal się we mnie budził, nawet w kościele jak chrzest św był to ryczałam, aż mnie mąż z kościoła musiał wyprowadzić...dopiero później, jak zaczęłam rozmawiać o tym co się stało z ludźmi (bo przecież musiałam wyjaśnić dlaczego już nie jestem w ciąży) to koleżanki zaczęły się przyznawać do swoich problemów ciążowych, pobytów w szpitalu, a 4 koleżanki przyznały się do poronień- czego w ogóle nawet bym się nie domyśliła...nie wiedziałam nic!!! Acha- no i jeszcze na stole operacyjnym przed łyżeczkowaniem, przed uśpieniem zapytałam się czy dużo kobiet ma taki zabieg...a pielęgniarki powiedziały że baaardzo dużo...że kobiety teraz jakieś słabiutkie są...no i na forach się naczytałam- z jednej strony to mi pomogło- bo nie czułam już, ze jestem jednyna, przestałam się obwiniać...a jak czytałam o poronieniach w późniejszych tygodniach, czy też przedwczesnych porodach to z jednej strony dziękowałam, ze jak już to się miało mi przytrafić, to dobrze że teraz w 10 tygodniu a nie np. w 22 tyg, kiedy bym juz czuła ruchy dzidzi w brzuszku...tak sobie jakoś musiałam to wszystko wytłumaczyć...
Juicca bardzo mi przykro z powodu Twoich strat -
nick nieaktualnyNie pisałam przez 2 dni mąż zabrał mnie do swoich rodziców żebym nie siedziała sama w domu trochę odpoczęła fizycznie i psychicznie lecz nie wiem czy to był dobry pomysł troszkę niby mi lepiej ale wzrok ludzi i pytania jak się czuje doprowadzają mnie do rozpaczy. Wczoraj postanowiłam że aby bede mogła rozpoczynamy starania o dziecko zobaczymy czy zdania nie zmienie
alexis lubi tę wiadomość
-
Cześć dziewczyny, jestem, nowa... dopiero pierwszy cykl. Pod koniec zeszłego roku straciliśmy naszego aniołka ( w 13 tygodniu)... Czasem wydaje mi się, że jestem bardzo silna... ale czasem.. jest mi naprawdę ciężko. Dlatego jak czytam Wasze posty.. to taka nadzieja we mnie się budzi... tak bardzo pragniemy dzidziusia... może nam się uda? Może już w tym cyklu... Nadzieja jest niesamowitym lekarstwem...
alexis, mychowe lubią tę wiadomość
-
Ma ja wrote:Cześć dziewczyny, jestem, nowa... dopiero pierwszy cykl. Pod koniec zeszłego roku straciliśmy naszego aniołka ( w 13 tygodniu)... Czasem wydaje mi się, że jestem bardzo silna... ale czasem.. jest mi naprawdę ciężko. Dlatego jak czytam Wasze posty.. to taka nadzieja we mnie się budzi... tak bardzo pragniemy dzidziusia... może nam się uda? Może już w tym cyklu... Nadzieja jest niesamowitym lekarstwem...
Ma ja- bardzo mi przykro z powodu Twojej straty... ja też teraz czuję się "dziwnie"- raz jestem bardzo silna, pewna, że wszystko już będzie dobrze a następnego dnia juz słaba, bez wiary, że może mi się udać teraz donosić tą ciażę do końca...ale staram się szybko przepędzać te złe myśli...wmawiam sobie, że już zostałam doświadczona takim strasznym przeżyciem i więcej mi się to juz nie zdarzy...że juz by tego z dużo było...
Powodzenia Ci życzę Ma ja- myślę, że jest o co sie starać, o co walczyć...w końcu będzie nam dane doświadczyć tez cudu macierzyństwaMa ja, Miriam, juicca lubią tę wiadomość
-
Alexis - Trzymam kciuki... trzymam za nas obie... i za wszystkie dziewczyny, które zostały "doświadczone" przez życie, które pomimo straty mają wiarę! Które patrząc w przyszłość czekają na cud!
Jestem przekonana, że Tym razem Ci się uda! Że już za 8 miesięcy przytulisz swoje maleństwo... o rany... rozmarzyłam się... a może i mnie się uda... i będziemy mogły wymieniać się radami.. jak uniknąć mdłości, jaką pozycję przyjąć do spania z wielkim brzuchem ...
Pozytywne myślenie, nadzieja i wiara, że się uda.. są najlepszym lekarstwem! Bądź radosna... Twoje Maleństwo na to zasługuje?!
Pozdrawiam serdecznie.Miriam, alexis lubią tę wiadomość
-
Ma ja wrote:Alexis - Trzymam kciuki... trzymam za nas obie... i za wszystkie dziewczyny, które zostały "doświadczone" przez życie, które pomimo straty mają wiarę! Które patrząc w przyszłość czekają na cud!
Jestem przekonana, że Tym razem Ci się uda! Że już za 8 miesięcy przytulisz swoje maleństwo... o rany... rozmarzyłam się... a może i mnie się uda... i będziemy mogły wymieniać się radami.. jak uniknąć mdłości, jaką pozycję przyjąć do spania z wielkim brzuchem ...
Pozytywne myślenie, nadzieja i wiara, że się uda.. są najlepszym lekarstwem! Bądź radosna... Twoje Maleństwo na to zasługuje?!
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję Ma ja za ciepłe słowa Powodzenia Tobie życzę w staraniach...na jakim etapie starań jeseś?? Kiedy @ się spodziewasz, jeżeli mogę wiedzieć...? -
W grudniu straciliśmy nasze maleństwo... 17 stycznia dostałam pierwszy @. Tyż po @ umówiłam się z moim ginekologiem, która stwierdziła, że wszystko jest ok... i według niej możemy się juz starać. Wydawało mi się, że to za wcześnie... ale serce podpowiadało mi, że czemu nie? Chyba psychicznie też byłam już gotowa... W lutym się nie udało... a teraz czekam na @ ok. 20 marca... Według mojego wykresu ovu miałam ok. 6 marca... temperatura skoczyła... więc... mam ogromną... ogromną nadzieję... ale nie chcę się za bardzo nastawiać, bo.. potem strasznie cierpię...Ech.. żeby tak
można było przespać do tego 20 marca...alexis, mychowe lubią tę wiadomość
-
Ma ja wrote:W grudniu straciliśmy nasze maleństwo... 17 stycznia dostałam pierwszy @. Tyż po @ umówiłam się z moim ginekologiem, która stwierdziła, że wszystko jest ok... i według niej możemy się juz starać. Wydawało mi się, że to za wcześnie... ale serce podpowiadało mi, że czemu nie? Chyba psychicznie też byłam już gotowa... W lutym się nie udało... a teraz czekam na @ ok. 20 marca... Według mojego wykresu ovu miałam ok. 6 marca... temperatura skoczyła... więc... mam ogromną... ogromną nadzieję... ale nie chcę się za bardzo nastawiać, bo.. potem strasznie cierpię...Ech.. żeby tak
można było przespać do tego 20 marca...
No to trzymam mocno kciuki Ma ja za Ciebie!!! Oby @ nie przyszła 20tego i przez kolejne 9 miesięcy!!!Ma ja lubi tę wiadomość
-
Miriam wrote:Nie pisałam przez 2 dni mąż zabrał mnie do swoich rodziców żebym nie siedziała sama w domu trochę odpoczęła fizycznie i psychicznie lecz nie wiem czy to był dobry pomysł troszkę niby mi lepiej ale wzrok ludzi i pytania jak się czuje doprowadzają mnie do rozpaczy. Wczoraj postanowiłam że aby bede mogła rozpoczynamy starania o dziecko zobaczymy czy zdania nie zmienie
Miriam... strasznie współczuję tego co teraz przeżywasz. Na samą myśl o tym co było... ( u mnie w grudniu) płakać mi się chce... ale wspaniale, że chcesz od razu próbować... Oczywiście teorii na ten temat jest wiele.. że należy odczekać 3 miesiące, że może pół roku... że należy doczekać do daty wyznaczonego wcześniej porodu... NIE! Uważam, ze każda z nas doskonale wie kiedy jest gotowa! Jeśli tylko ginekolog da zielone światło (zagojenie ran fizycznych) to MY mamy decydować, kiedy chcemy podjąć starania.
Ja też miesiąc po... już marzyłam o byciu mamą .. już pragnęłam podjąć próby.. Oczywiście, to nie znaczy, że nie myślę o naszej Kruszyncne.. to nie znaczy że o niej zapominamy.. NIE! Nasza córeczka.. na zawsze pozostanie naszym aniołkiem... Ale patrzeć w przyszłość należy z podniesioną głową! Musisz być dzielna! silna! I myśleć pozytywnie! Obserwuj dziewczyny, którym się udało! ciesz się ich szczęściem... Myślę, ze właśnie po to jest to miejsce... abyśmy się wspierały... abyśmy nie traciły nadziei! (Nie jest łatwo.. dwie najbliższe mi przyjaciółki.. właśnie urodziły... Strasznie im zazdroszczę... strasznie się cieszę... i strasznie płakałam kiedy się dowiedziałam...) Dasz radę! Damy radę! Trzymam kciuki...za nas! -
nick nieaktualnyCześć dziewczyny bardzo wam współczuję i wiem jak się czujecie bo właśnie dzisiaj w 11 tygodniu ciąży dowiedziałam się ze moja fasolka przestała rosnąć około 5 - 6 tygodnia. Poszlam na usg bo zaczęłam plamic na brązowo i kiedy leżała myślałam że zaraz zobaczę moją dzidzie a tu tylko plama. Położona stwierdziła że fasolka za mała na 11 tydzień ciąży. Mam już dwoje dzieci 13 i 11 lat i jest mi troszkę łatwiej ale czuję się strasznie i cały czas myślę dlaczego???
-
bardzo mi przykro z powodu twojej straty. Moja fasolka przestała rosnąć w 7 tygodniu, na szczęście w 8 miałam USG, więc w sumie się cieszę że nie musiałam żyć kolejne tygodnie w nieświadomości.
-
ania2006 wrote:Cześć dziewczyny bardzo wam współczuję i wiem jak się czujecie bo właśnie dzisiaj w 11 tygodniu ciąży dowiedziałam się ze moja fasolka przestała rosnąć około 5 - 6 tygodnia. Poszlam na usg bo zaczęłam plamic na brązowo i kiedy leżała myślałam że zaraz zobaczę moją dzidzie a tu tylko plama. Położona stwierdziła że fasolka za mała na 11 tydzień ciąży. Mam już dwoje dzieci 13 i 11 lat i jest mi troszkę łatwiej ale czuję się strasznie i cały czas myślę dlaczego???
Przykro mi Aniu- czasem tak się niestety dzieje...Tobie jest pewnie troszkę łatwiej, bo tak jak piszesz już masz2 dzieci...ja poroniłam pierwszą ciążę i boję się żeby to się nie powtarzało...ale gdzieś czytałam że duuuży procent kobiet ma za sobą 1 poronienie i że to jest normalne- czasem kobiety nawet nie wiedzą że poroniły bo stało się to na bardzo wczesnym etapie...także myślę sobie że jak już1 poronienie miałyśmy to jest mała szansa żeby drugie poronienie nam się przydarzyło...tak się pocieszam Miłego dnia życzę dziewczynkiMiriam lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyalexis też jestem pełna nadziei że jak już raz nas to spotkało to drugim razem będzie ok musi być i trzymam mocno mocno kciuki za Ciebie i inne dziewczyny
Ma ja ja tak na razie mówię że chce od razu a jak przyjdzie co do czego to hmm boję się że jak już będę miała się "przytulić" z mężem to wszystko wróci do mnie i zacznę wyć... tym bardziej że jak dowiedziałam się że jestem w ciąży to się nie "przytulaliśmy" żeby nic niuni nie zrobić wiem ze to głupie ale miałam takie paranoje
Lecz liczę po cichu że będzie wszystko okalexis lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyAlexis dzięki za słowa otuchy. Ja mieszkam w Glasgow i tutaj aż tak się nie trzesa nad ciężarną ale nie jest to regula. Właśnie mój organizm pozbywa się wszystkiego z macicy i czuję się masakrycznie a wizytę mam na 20 marca i sprawdza czy jest czysto czy będę potrzebować pomoc lekarską. Do wyboru mam zostawić to naturze , tabletka albo operacja. Mam nadzieje że wszystko samo się usunie i niedługo będę mogła znowu zacząć starania tylko już teraz jsk o tym myślę to mam strach w oczach. Wiecie co nie wiem czemu tak się stało przecież pierwsze dwie ciążę przeszłam bez żadnych problemów i nigdy bym się nie spodziewała że może się takie coś wydarzyć. A może to mój wiek 34 lata na karku za tydzień. Nie wiem nie umiem sobie tego wytłumaczyć. A takie mialam plany.
alexis lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyania2006 wszystkie Cię dobrze rozumiemy wiemy jak się czuje kobieta po takiej stracie ale nie poddawaj się czasami tak bywa. Trzeba mieć nadzieję że następnym razem się uda a ty dodatkowo masz dwoje wspaniałych dzieci wiec ciesz się nimi i nie załamuj się będzie dobrze Pozdrawiam i ściskam moccccnoooo!
alexis lubi tę wiadomość
-
nick nieaktualnyMiriam dzięki śliczne za te słowa. Wiem że będzie dobrze po prostu musi być ale to tak boli. Mam nadzieję że następny raz będzie zakończony szczęśliwie ale pewnie będę sie bała od początku do końca. Dzięki wszystkim i trzymam mocno kciuki.
Miriam, alexis, juicca lubią tę wiadomość
-
w pracy mieliśmy program przez ostatnie dwa dni "energy for life"..i tam padły takie słowa,że my za dużo myślimy o tym co było "wczoraj"..o tym co będzie "jutro"..a powinniśmy się skoncentrować na "teraz- dzisiaj"..trudne to trochę...ale trzeba nad tym pracować
Miriam, mychowe lubią tę wiadomość