Pierwszy cykl po poronieniu.
-
WIADOMOŚĆ
-
nick nieaktualnyByłam dzisiaj ponieważ mi powiedzieli, że po ok 2 tyg już powinien być. Mi 3 tyg mijają w czwartek. A jeżeli chodzi o wynik to nie nastawiam się na to czy czegoś się dowiem. Wiem, że bardzo rzadko jest odpowiedź.
Mała poprawka. Właśnie dzwoniłam na oddział i wynik już jest.Wiadomość wyedytowana przez autora: 24 lutego 2014, 13:33
-
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
orchi wrote:Witam, ja po łyżeczkowaniu brałam Metronidazol przez 5 dni. W szpitalu też dali mi ten lek w kroplówce.
A na co dawali Ci ten lek?20.10.2023 - Jest i Ona - moje największe szczęście. 38 tyg 5 dni - 3230 g 53 cm
Angelius Provita
19.09.2013 [*] 07.05.2014 [*] 10.11.2017 [*][*] 23.11.2018 [*]
08-09.2018 Szczepienia limfocytami męża MRL 59,7%
2019 Histeroskopia - wszystko ok
08-09.2022 Powtórne szczepienia pullowane
10.2022 Histerioskopia, Laparoskopia, Drożność - usunięcie prawego jajowodu - wodniak, reszta ok
OK: Kariotypy, ANA, ASA, APA, ACA, testosteron,, homocysteina, białko C, S, anty-tTG, CBA, IMK, LCT, nasienie
Źle: Hiperprl, APS (LA), mutacje hetero FV R2_4070A-G, MTHFR 677C-T , PAI-1 4G; HLA-DQ8, MRL 9%, NK 16,1%, ATA, KIR AA (mąż HLA-C C2C1) -
nick nieaktualny
-
nick nieaktualny
-
Cześć Kochane
Jestem tu nowa ale obserwuję Was od przeszło 2 m-cy... Mam problem i mam nadzieję, że pomożecie ze swoim doświadczeniem
Dziecko straciłam w grudniu 2013, 16 grudnia miałam zabieg łyżeczkowania ponieważ było to poronienie zatrzymane. Zabieg w 9 tygodniu, zatrzymanie rozwoju w 5 tygodniu. Wynik histo to "niektóre z kosmków o cechach zaśniadowych"- gin powiedział, że wynik jest ok.
ok 1,5 m-ca od zabiegu miałam usg- wszystko pięknie wygojone, po zabiegu w zasadzie śladu nie ma. Okres dostałam po równo 6 (27.01) tygodniach od zabiegu i był w zasadzie standardowy (trwał ok. 6 dni), betę robiłam 4.02.2014- wynik to 0,3.
Tydzień temu (17.02) byłam ponownie na usg w drugiej fazie cyklu- gin powiedział że jest już po owulacji z prawego jajnika, widać ciałko żółte itd. Od 16 dc przez 10 dni brałam teraz duphaston ponieważ mam problem z regularnością miesiączek. No i zaczynają się schody... Dupka przestałam brać 5 dni temu a okresu ani widu ani słychu... Zawsze miałam 1-2 dni po odstawieniu.
Nie ukrywam, że w tygodniu kiedy miałam owulację intensywnie się staraliśmy z mężem ale... testy sikane, które robiłam w czasie weekendu wyszły negatywne. Dziś zrobiłam betę dla świętego spokoju i wyszła 0,1. A wydaje mi się, że jestem w ciąży (w weekend miałam podwyższoną temperaturę ok 37 a chora nie jestem, dziś do południa mnie mdliło, pobolewa mnie w dole brzucha i w ogóle jakoś tak dziwnie się czuję).
Miała któraś z Was podobną sytuację? Bo ja już głupieję… (sorki, że się tak rozpisałam )
-
Witajcie dziewczyny! Jestem tu nowa i chciałabym podzielić się z Wami moimi ostatnimi przejściami. Poroniłam w 9 tyg. Co prawda mam już 9-letnią córkę, ale bardzo bym chciała mieć w domu takiego maluszka. To moje drugie poronienie. Pierwsze ''chybione'' miałam 18.07.2008r. Teraz 07.02.2014r. Dosłownie tydzień wcześniej było wszystko ok i serduszko biło jak taka cudowna muzyka...Potem ni z tego ni z owego pojechała na wizytę kontrolną z usg i jak spojrzałam na monitor to już wiedziałam.Nie było serduszka, moja kruszyna nie żyła. Następnego dnia pojechałam do szpitala a że mieszkam na wsi to szpital jest oddalony o 20km od domu. Faszerowali mnie tabletkami poronnymi "cytotec" żeby wywołać skurcze i rozwarcie szyjki i żeby łatwiej i sprawniej zrobić zabieg. Po takich mękach cały dzień i całą noc nawet brzuch mnie nie bolał. Rano przyszedł lekarz i powiedział że jestem oporna na działanie takich leków i...poszłam na zabieg. Bałam się znieczulenia okropnie ale jakoś to przebolałam. Potem przewieźli na salę i leżałam z kobietami z brzuszkami. Najgorsza myśl jaką mam do tej pory to że poszłam do szpitala jako matka a wyszłam bez połowy własnego serca. Byłam taka szczęśliwa mając pod sercem tą kruszynkę a teraz mam pustkę. Dziś byłam na wizycie kontrolnej u ginekologa. Jest wszystko w porządku ale przy planowaniu dzidziusia muszę zrobić badania na toxoplazmozę, HCV, przeciwciała kardiolipidowe a co najgorsze przez całą ciążę podobno będę brała zastrzyki clexane w brzuch... Mam różne myśli. Z jednej strony chcę i pragnę mieć dziecko a z drugiej boję się że znów będzie to samo. Jak z tym żyć? Pomóżcie kochane....
-
KOLCZU20 wrote:do kasika8303
powiem tak, zrobilam test w piątek, ale druga krecha wyszła jakby tylko delikatnie czerwona, może za wcześnie, a może nic z tego, ale dziękuje ślicznie za pocieszenie jeżeli nie dostanę do końca tygodnia, robie jeszcze jeden
pozdrawiam
Kolczu no to daj kochana koniecznie znać
voda lubi tę wiadomość
-
Tygryska wrote:Witajcie dziewczyny! Jestem tu nowa i chciałabym podzielić się z Wami moimi ostatnimi przejściami. Poroniłam w 9 tyg. Co prawda mam już 9-letnią córkę, ale bardzo bym chciała mieć w domu takiego maluszka. To moje drugie poronienie. Pierwsze ''chybione'' miałam 18.07.2008r. Teraz 07.02.2014r. Dosłownie tydzień wcześniej było wszystko ok i serduszko biło jak taka cudowna muzyka...Potem ni z tego ni z owego pojechała na wizytę kontrolną z usg i jak spojrzałam na monitor to już wiedziałam.Nie było serduszka, moja kruszyna nie żyła. Następnego dnia pojechałam do szpitala a że mieszkam na wsi to szpital jest oddalony o 20km od domu. Faszerowali mnie tabletkami poronnymi "cytotec" żeby wywołać skurcze i rozwarcie szyjki i żeby łatwiej i sprawniej zrobić zabieg. Po takich mękach cały dzień i całą noc nawet brzuch mnie nie bolał. Rano przyszedł lekarz i powiedział że jestem oporna na działanie takich leków i...poszłam na zabieg. Bałam się znieczulenia okropnie ale jakoś to przebolałam. Potem przewieźli na salę i leżałam z kobietami z brzuszkami. Najgorsza myśl jaką mam do tej pory to że poszłam do szpitala jako matka a wyszłam bez połowy własnego serca. Byłam taka szczęśliwa mając pod sercem tą kruszynkę a teraz mam pustkę. Dziś byłam na wizycie kontrolnej u ginekologa. Jest wszystko w porządku ale przy planowaniu dzidziusia muszę zrobić badania na toxoplazmozę, HCV, przeciwciała kardiolipidowe a co najgorsze przez całą ciążę podobno będę brała zastrzyki clexane w brzuch... Mam różne myśli. Z jednej strony chcę i pragnę mieć dziecko a z drugiej boję się że znów będzie to samo. Jak z tym żyć? Pomóżcie kochane....
Bardzo mi przykro Tygryska każda z nas cierpi, ale musimy wierzyć że będzie ok!!! Kto ma wierzyć jak nie my? Tulę Cię bardzo mocnovoda lubi tę wiadomość
-
Silkroad wrote:W sumie masz rację... Długo może trwać to krwawienie?? Dziś się leje a ból jest okropny...
Przykro mi Ja krwawiłam długo i bardzo, bardzo obficie. A ból był nie do zniesienia
Każdy organizm jest inny.
Ja nie miałam żadnego antybiotyku.
Dziewczyny a ja dziś byłam w gina i okazało się że @ się zbliża, a to jest mój 16dc
Coś mi się wydaje że owulki nie było, tempka skacze jak gumiś i nic z niej nie wychodzi. -
Tygryska z tego co wiem to clexane w ciąży nie powinien być stosowany, jedynie w ostateczności, jest to lek na choroby zatorowo-zakrzepowe i moga powodowac krwotoki, co jak wiadomo w ciąży jest cholernie niebezbieczne. Lekarz zdiagnozował u Ciebie taką chorobę podczas łyżeczkowania? Urodziłąś już jedną zdrową jak mnieniam córę, więc wydaje mi się, że to poronienie nic nie przekreśla, przede wszystkim poczekaj na wyniki histopato, rzadko kiedy coś w nich wychodzi, bo większość poronień jest naturalna,. jakkolwiek okrutnie by to nie brzmiało, to orgabizm odrzuca wadliwy zarodek, jakiś zły gen lub coś w tym stylu. W ciąży nie zrobiono Ci badań na toxoplazmozę i inne choroby? To standardowe badania. Ja zaszłam w ciąże półtora miesiąca po zabiegu, póki co jest dobrze, boje się oczywiście powtórnej klęski, ale słyszałam serducho, widziałam rosnącą betę, w piątek idę do swojego lekarza z dusza na ramieniu i trzymam się kurczowo tej myśli, że będę mamą już na jesień :)Z mojej strony rada taka, żebyś się nie poddawała i może skonsultowała to z innym lkarzem, domyślam się, że w Twoim przypadku gdzie masz daleko, to nie łatwe, ale sama na sobie się przekonałam, że lekarz MUSI wzbudzać Twoje zaufanie, inaczej nie bedziesz spokojnie przechodziła ciąży. Życzę szybkiego powrtoeu do zdrowia o pozdrawiam serdecznie.
-
Tygryska wrote:Witajcie dziewczyny! Jestem tu nowa i chciałabym podzielić się z Wami moimi ostatnimi przejściami. Poroniłam w 9 tyg. Co prawda mam już 9-letnią córkę, ale bardzo bym chciała mieć w domu takiego maluszka. To moje drugie poronienie. Pierwsze ''chybione'' miałam 18.07.2008r. Teraz 07.02.2014r. Dosłownie tydzień wcześniej było wszystko ok i serduszko biło jak taka cudowna muzyka...Potem ni z tego ni z owego pojechała na wizytę kontrolną z usg i jak spojrzałam na monitor to już wiedziałam.Nie było serduszka, moja kruszyna nie żyła. Następnego dnia pojechałam do szpitala a że mieszkam na wsi to szpital jest oddalony o 20km od domu. Faszerowali mnie tabletkami poronnymi "cytotec" żeby wywołać skurcze i rozwarcie szyjki i żeby łatwiej i sprawniej zrobić zabieg. Po takich mękach cały dzień i całą noc nawet brzuch mnie nie bolał. Rano przyszedł lekarz i powiedział że jestem oporna na działanie takich leków i...poszłam na zabieg. Bałam się znieczulenia okropnie ale jakoś to przebolałam. Potem przewieźli na salę i leżałam z kobietami z brzuszkami. Najgorsza myśl jaką mam do tej pory to że poszłam do szpitala jako matka a wyszłam bez połowy własnego serca. Byłam taka szczęśliwa mając pod sercem tą kruszynkę a teraz mam pustkę. Dziś byłam na wizycie kontrolnej u ginekologa. Jest wszystko w porządku ale przy planowaniu dzidziusia muszę zrobić badania na toxoplazmozę, HCV, przeciwciała kardiolipidowe a co najgorsze przez całą ciążę podobno będę brała zastrzyki clexane w brzuch... Mam różne myśli. Z jednej strony chcę i pragnę mieć dziecko a z drugiej boję się że znów będzie to samo. Jak z tym żyć? Pomóżcie kochane....
Kochana bardzo wspolczuje , niestety utrata bardzo boli:-( ale musisz myslec pozytywnie i wierzyc, ze wszystko bedzie dobrze. Jezeli chodzi o druga ciaze to poczekaj, zastanow sie i posluchaj serca co Ci podpowie trzymam kciuki i tule :-* -
kasika8303 wrote:Kanapa z testami to różnie jest, ale beta powinna wyjść ciążowa już. Tak mi się wydaje.
Poprzednim razem okres miałam na początku września, ok 20.10.2013 dostałam duphaston na wywołanie okresu który brałam 10 dni, po tabletkach czekałam tydzień na okres i 04.11.2013 na sikanym wyszły dwie kreski (teoretycznie był to 4-5 tydzień wg. lekarza) a wcześniej robiłam betę bo pod koniec października miałam rezonans (wydaje mi się, że on był powodem mojej tragedii) a wszystkie bety i sikane wychodziły negatywne! Teraz chodzę do innego lekarza i jego zdaniem wtedy zaszłam w ciąże zanim zaczęłam brać duphaston (ale testy były negatywne, nawet beta). Więc mam pytanie: ile maksymalnie może trwać zagnieżdżanie? Bo dopiero po zagnieżdżeniu zaczyna być produkowane hcg, prawda? Może u mnie to dłużej się odbywa...?