Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Czesc kochane ja tez kolejny cykl ciagne. Dzis 11 dc. Owu jeszcze chyba daleko bo nic nie czuje. Troche jestem zalamana po poprzednim cyklu bo byl idealny i nic nie wyszlo.. od 5dc biore castagnus bo mam dlugoe cykle i wyczytalam ze to czasem pomaga .. zobaczymy.Mutacja Mthfr A1289c heterozygota
Mutacja Pai 1 homozygota
Aniołek córeczka -
Cześć Dziewczyny:)
Mikuska jeszcze nic straconego,trzymam kciuki! Mamaaniolka bedzie dobrze, na pewno sie uda!;*
AzG co u Ciebie?
I co u reszty Dziewczyn?
U mnie 2 kreski:) Test robilam juz w 26 dc bo po prostu wytrzymac nie moglam! Od soboty do wczoraj mialam plamienia,w poniedzialek bylam u lekarza. Dostalam duphaston 3x dziennie, na usg nie bylo widac jeszcze nawet pecherzyka (4t1d).
Nastepna wizyta 24 maja, mam nadzieję,ze wszystko bedzie okej.
Jakos jeszcze to do mnie nie dociera. Nie wiem czy to jakaś reakcja obronna organizmu, ale po prostu nie wierzę ze znowu jestem w ciąży. Moze jak zobacze na usg to cos sie zmieni.
Buziaki:*kinga27.30, gael lubią tę wiadomość
Natalka 09.12.'15 ♥️
Klaudusia 20 tc, (*) 08.01.'18
Michaś 18 tc, (*) 09.08.'18
Kornelka i Emilka ~1k2o~ 💕 02.12.'19
..............................................
Hashimoto, trombofilia (białko S- 55%, MTHFR C677T homo, PAI 1 homo); ANA2 1:2560; niewydolność cieśniowo-szyjkowa-> TAC od X.'18 -
Cotton gratulacje
Mamaaniolka ja poprzednio brałam ovarin. Pomógł mi zajść w ciąże. Teraz też powoli zaczynam myśleć o tym aby zacząć go na nowo brać.
U mnie samopoczucie kiepskie. Minęły dwa miesiące zaraz dzień matki, dzień dziecka, koleżanki rodzą maluchy a ja jestem sama ze smutkiemPełno nas, a jakoby nikogo nie było:
Jedną maluczką duszą tak wiele ubyło.
Alicja 08.03.2018 [*] 37 tc -
MamaAlutka wiem co czujesz. U nas tez mial to byc piekny czas . Pierwszy dzien mamy z coreczka ale ona jest w niebie . Nie moge jej przytulic. Bardzo pragne kolejnego maluszka..
Ovarin to cos podobnego do castagnusa?Mutacja Mthfr A1289c heterozygota
Mutacja Pai 1 homozygota
Aniołek córeczka -
Cotton super wieści! Oby jak najwięcej takich informacji.
Dziewczyny kiedyś się Wam uda. Bo ja na to nie liczę, na chłopców czekaliśmy 7 lat, udało się przy pomocy lekarzy i tony leków. Teraz to nawet nadziei nie mam...
U mnie tez kiepsko, wokół same wózki albo brzuchu, koleżanek, z którymi miałam chodzić na spacery unikam jak ognia. A na wieści ze komuś że znajomych urodziły się bliźnięta popada w taka rozpacz że parę dni mam wyjetych z życia- dobrze że rodzą się w terminie tylko czemu moje dzieci też tak nie mogły?
W zeszłym roku na dzień matki mąż dal mi kwiaty w imieniu dzieci- w tym roku ja im zaniose...
Powalone to wszystko!!! -
Mamaaniolka ovarin poleciła mi ginekolog jak castagnus nie przyniósł u mnie efektów. Ma inny skład i jest droższy. No i jest suplementem a nie lekiem.
Tak też wierzę, że nasze Aniołki nas wspierają.
Też unikam jak mogę koleżanek z wózkami. A jeśli już muszę się z jakąś spotkać to później muszę to odchorować płaczem I to wcale nie jest tak, że mi przeszkadzają. Po prostu mam dziwne odczucie, że patrząc na te maluchy zapomnę jak wyglądała Alicja. Może to głupie ale tak strasznie się boje, że zniknie mi też jej obraz z pamięci.Pełno nas, a jakoby nikogo nie było:
Jedną maluczką duszą tak wiele ubyło.
Alicja 08.03.2018 [*] 37 tc -
Cześć Dziewczyny!
bardzo długo się nie odzywałam, ale ciągle Was podczytywałam, choć wiele razy obiecywałam sobie, że już nie będę go czytać, to ciągle w cichości wracałam.
Igle trochę sprowokowała mnie Twoja wypowiedź. Jeśli przeczytasz moją historię to dowiesz się że ja pod sercem też nosiłam bliźnięta, pierwsze dziecko odeszło bardzo szybko, drugie tuż przed porodem... i choć ta rana zawsze pozostanie w głowie w sercu i duszy, to nie poddałam się. O tamtą ciąże staraliśmy się kilka lat obserwacje, stymulacje, inseminacje nic nie dały - zaszłam tylko dzięki in vitro- kto to przeżył ten wie, że wiąże się to z toną leków, igieł, ciągłymi wizytami lek. i furą wydanej kasy. z Nie bez zazdrości czytałam Wasze historie o spontanicznych wpadkach, tak bardzo tego pragnęłam... Kilka miesięcy po stracie Szymka dokładnie 9 podjęliśmy decyzję, że spontaniczność i wiedza kiedy jest owulacja w naszym wypadku nie wystarczy znowu monitoringi, inseminacje, po roku znowu in vitro, duże rozczarowanie kiedy się nie udało. Obiecałam sobie, że w tym roku będę walczyć i zrobię wszystko żeby się powiodło, po wykorzystaniu wszystkich możliwych dla mnie dostępnych metod, odpuszczę i będę musiała pogodzić się z tym, że nie mamy dzieci na ziemii, a tylko w niebie... i już zawsze będę tylko ciocią, a nigdy mamą.. Po ostatnim trzecim transferze płakałam, bo zarodek nie rozwinął się tak dobrze jak poprzednie więc na pewno nie ma szansy na nic... prawie płakałam jak wracaliśmy.. 11 dnia po transferze miałam plamienie (poprzednio też tak było i klapa) więc następnego dnia poszłam na betę, żeby móc spokojnie odstawić leki- a tu niespodzianka beta ciążowa i rośnie. Boje się przyzwyczaić do tej myśli że będzie dobrze, bo jak tylko biorę to jako pewniak zaraz coś się psuje. Zresztą przeziębiłam się teraz... w takie upały.. więc różnie może być... ale chcę Ci powiedzieć i wszystkim dziewczynom które zbierają siły na starania, żebyście się nie poddały - zrobiły wszystko co w Waszej mocy, żeby nie żałować... czas ucieka i niestety nie dział to na korzyść kobiety wszystkie to wiemy więc nie warto długo tego odkładać.02.01.2019 r. Maria , Szymon [*] 39 tc , Aniołek [*] 8 tc, Aniołek [*] 5 tc, Aniolek [*] 7tc
-
Dziekuje Dziewczyny za gratulacje,choc wiem, ze jeszcze bardzo dluga droga przede mną.
Ja tez tak mam, ze unikam kolezanek z wozkami. Ostatnio jak spotkalam jedna w sklepie w zaawansowanej ciąży to tez później plakalam pol wieczoru,to jest niestety silniejsze od nas...
Dydone czytałam kiedys Twoją straszna historię. Jak Twoje zdrowie po tym wszystkim po przeszlas? Cieszę sie,ze sie nie poddaliscie,gratuluję Wam i trzymam mocno kciuki! Tez uważam, ze należy walczyc o to czego sie tak bardzo pragnie.Natalka 09.12.'15 ♥️
Klaudusia 20 tc, (*) 08.01.'18
Michaś 18 tc, (*) 09.08.'18
Kornelka i Emilka ~1k2o~ 💕 02.12.'19
..............................................
Hashimoto, trombofilia (białko S- 55%, MTHFR C677T homo, PAI 1 homo); ANA2 1:2560; niewydolność cieśniowo-szyjkowa-> TAC od X.'18 -
Cotton gratulacje !!! Trzymam kciuki, żeby wszystko było dobrze.
Dydone za Ciebie też trzymam kciuki. Właśnie przeczytalam Twoją historię i muszę Ci powiedzieć, że jesteś cholernie silną babką. Wierzę, że los Cię nagrodzi za wszystkie starania i tym razem się uda.
Ja musialam trochę odchorować ostatni nieudany cykl. I obiecalam sobie, że nie testują aż do dnia miesiączki. A testy po 5 minutach wyrzucam do kosza U nas poprzednia ciąża przyszla dopiero po 27 miesiącach starań, więc taką nadzieję jak pozytywny test po wyznaczonym czasie strasznie przeżywałam. Postanowiliśmy z Lubym, że ten cykl jeszcze naturalnie a od następnego wracamy do insyminacji.Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 maja 2018, 22:36
———————————
Nicola 23.02.2018 (*) 26 tc
niepłodność idiopatyczna, starania od lipiec 2015
IVF: 25.02 punkcja 28.02 transfer !!! 9 x ❄️
IUI:
kwiecień 2017 1 UIU maj 2017 2 IUI
Czerwiec 2017 3 IUI Lipiec 2017 4 UIU
Sierpień 2017 5 IUI Nicola
Czerwiec 2018 1 uiu Lipiec 2018 2 iui CB
Sierpień 2018 3 IUI Wrzesień 2018 4 IUI
Listopad 2018 5 IUI Grudzień 2018 6 IUI -
Dydone, zanim zaczęłam "uczestniczyć" na forum to przeczytałam wszystkie smutne historie, a do twojej teraz zajrzałam jeszcze raz...bardzo mi przykro.
I gratuluję, teraz musi być dobrze. Teraz Twój wpis mnie sprowokował ☺
A więc naprawdę mój brak nadziei jest uzasadniony- przepraszam dziewczyny że nie napisałem wcześniej ale nie lubię o tym mówić, jednak postanowiłam Wam się do czegoś przyznać. Otóż jak wspomniałam moja droga do macierzyństwa była długa i trudna, nie powiedziałam Wam że chłopcy byli z in vitro.
Tak w skrócie: Udało się juz za 1 razem- jednak była to ciąża pozamaciczna, która mi usunięto w 5 tyg z całym jajowodem. Było ciężko ale dosyć szybko się podniosła i walczyłam dalej.moge nawet powiedzieć że szłam jak burza- Drugi transfer, trzeci, czwarty... Udało się za ....10!!! Smutny koniec znacie...
Dydone, wiem doskonale o czym piszesz, niestety.
Limit wiary i siły już chyba wyczerpałam, chociaż jak niedawno wspomniałam zaczynam pragnąć dzieciątka, jednak przeraża mnie wizja kolejnych wizyt, leku i niepewności. I jeszcze ten strach przed rozczarowaniem... -
Cotton gratulacje, bardzo dobre wieści:) m
MY kobiety jesteśmy silniejsze niż nam się wydaje, czasem myślimy że już limit wykorzystany ale za każdym razem się podnosimy. Musimy wykorzystać wszystkie szansę, żeby wiedzieć że zrobiliśmy co w ludzkiej mocy. Ja dzisiaj dzwoniłam i są wyniki kariotypu Antka, mają mi przysłać poczta więc się okaże czy genetycznie był zdrowy jak to wynikało z amniopunkcji czy zrobili wtedy błąd. Ostatnio weszłam na jakiś wątek starających się i tam dziewczyny były już w ciąży.. I jak czytałam o tych badaniach 1 trymestru to taki mnie strach obleciał, wszystko wróciło. W sensie to uczucie strachu które towarzyszyło mi przez całą ciąże.. I nie wiem jak się uda to jak przejdę kolejna skoro od czytania taki fizyczny jest strach. Też tak macie?Wiadomość wyedytowana przez autora: 10 maja 2018, 22:22
Antoś 36tc [*]. Urodzony dla nieba :* -
Hey dziewczyny
Cotton po cichu GRATULUJE i trzymam kciukasy bedzie dobrze
Ja tez często mam chwile zalamania męczą mnie te wizyty te dojazdy te zastrzyki faszerowanie sie lekami zmiany nastrojów i juz czasami mam dosyc mówie sobie ze to juz ostatni raz ze wecej nie podejde ze daje sobie spokój ...
za pare dni znowu wraca mi siła do walki i znowu mam tysiace pozytywnych mysli ze tym razem sie uda hehehe taki to my juz jestesmy nie poddajemy sie za szybko
Póki jestescie młode to walczcie ale tez nie kosztem życia bo szybko upłynie trzeba tez robic rzeczy które sprawiaja nam przyjemność ...
a nasze Aniołki maja sie dobrze i nam pomogą w tym wszystkim
Damy rade -
Dziękuję za kciuki, oby ich moc była wielka Cotton jakoś doszłam do siebie, ze zdrowiem jakoś doszłam do siebie, choć nie bez problemów.. Igle ja też rzadko mówię, o tym jak poczęte były moje dzieci, ale tutaj na forum jest mi łatwiej to z siebie wydobyć i trochę mi lżej... Nie wiem czy mi się mi się uda, ale zrobię wszystko co w mojej mocy. Chciałabym Ci napisać że wszystko będzie dobrze, że wszystko się poukłada, ale trochę w to nie wierze, ale jak nie będziemy walczyć, to nic się nie zmieni. W moim przypadku nie miałam co liczyć na cud, jestem pechowcem i cuda mnie omijają szerokim łukiem.. Pozostały dwa wyjścia albo pogodzić się z sytuacją i życie przekierować na inne tory nie związane z dziećmi, lub walczyć o ich posiadanie- na razie się nie poddaję i walczę. Nie mniej jednak 3mam kciuki, żebyś jednak nie musiała tego jeszcze raz przechodzić, bo podobno cuda się zdarzają
Xkali lubi tę wiadomość
02.01.2019 r. Maria , Szymon [*] 39 tc , Aniołek [*] 8 tc, Aniołek [*] 5 tc, Aniolek [*] 7tc
-
Cotton gratuluję, trzymam bardzo mocno kciuki.
Mikuska ja mam co drugi dzień gorszy nastrój, wizyty u lekarzy są coraz częstsze, teraz raz na tydzień. Ale póki co z dzidzia wszystko ok. Ładnie rośnie, przeplywy ok.
Ja też trochę się wyciszam i walczę z bezsennościa i stanami lekowymi w nocy. Nawet udaje mi się już bez leków. W końcu trafiłam na dobrego psychologa.
Chwilowa nuda...
O ile o takiej można w naszym przypadku mówić. Nawet ostatnio przez krótki moment wyobrazilam sobie córkę że już poza brzuchem. Czesto z nią rozmawiam i glaszcze brzuch, czego zwykle nie miałam czasu robić przez natłok obowiązków. Jednym słowem staram się z nią nabyć jak najwięcej póki jest ze mną.
Xkali, gael lubią tę wiadomość
06.2015 synek
08.2017 córcia Aniołek 36 tc
07.2018 tęczowa córcia