Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Mamo Malwinki i Igle. Ja tez, po roku, okrutnie tęsknie, nie pojumuję dlaczego mój synek i nie mogę patrzeć na rocznych chłopców bez „gula w gardle”. Wiem, że może mi łatwiej bo mam ziemskie szkraby ale proszę, nie myślcie, że znowu się Wam to przytrafi. Nie nie nie tak nie będzie! Trzymajcie się tylko tych dobrych myśli i tych pięknych marzeń. Napewno się spełnią! Buziaki dla Was.07.05.2014 Kacper
10.11.2015 Kaja
(*+) 19.07.2017 Olaf 39+2 -
hej dziewczyny. Biorąc przykład z Pau. też się ujawnię bo nasza historia jest podobna , u mnie nie do końca z happy endem. Każda moja ciąża a było ich 2 , jest problemowa. Mam niewydolną szyjkę jak niektóre z was , przez co mimo pessara zaczęłam rodzić w 32 tc . Dziecko było ułożone pośladkowo , dlatego gdy mimo całonocego hamowania porodu zaczęly się rano skurcze co 5 min wylądowałam od razu na stole . Podczas cc miałam znieczulenie ogólne za co dziękuję Bogu ,bo tylko dzięki temu że nie słyszalam ani nie czułam tego wszystkiego pozostały mi strzępy zdrowej psychiki. Po obudzeniu się przyszłedł ordynator poloznictwa i ordynatorka neanatologi żeby mi oznajmić że dziecko urodziło się w krytycznym stanie , podczas reanimacji nie chciała zaskoczyć dostała 1 pkt apgar i też usłyszałam pytanie czy chce ochrzcić.Kazali się przygotować ma jej śmierć w przeciągu max 3 dni. Byłam w szoku , zdawałam sobie sprawę że to wcześniak , ale miałam podane wcześniej sterydy , mam brata z 31 tyg ktory oddychal sam i dostal 9 apgarow....pozniejsze dni mało pamiętam , bo cały czas wyłam . Leżałam na sali z matkami które miały przy sobie swoje dzieci , dostawały dobre wiadomości. A u nas na drugi dzień coraz gorzej , mała przybrała na wadze zamiast spaść co mogło świadczyć o tym że nerki przestały pracować . Na trzeci dzień po cc wypisałam się do domu ,połtora roku wcześniej urodziłam córkę którą udało mi się donosić i czekała na mnie w domu. Dojeżdżałam codziennie 50 km w jedną stronę do szpitala , przez 34 dni. U mojej Zuzy usg mozgu wykazało wylew 2 stopnia z poszerzeniem komór i zaokraglone rogi czolowe typowe przy niedotlenieniu. Od razu wiedziałam że zrobie wszystko żeby Zuzi pomóc. Rehabilitujemy się codziennie , na nfz raz w tyg , reszta prywatnie. Nie wiem jakie będą skutki niedotlenienia , 27 lipca mała skończy rok. Niedawno zaczęla sama siadać , czworakuje. Wiem że mogło być dużo gorzej , miała troche szczęścia w nieszczęściu. Powiem wam że so dziś nie mogę sobie z tym porodem poradzić. Nie jestem w stanie zrobić Zuzi urodzin w lipcu , bo nie potrafie świętować dnia w ktorym moje dziecko urodzilo się martwe. Im bliżej tego dnia tym bardziej nie moge powstrzymać się od płaczu . Wiem że moje dziecko żyje , dlatego chciałam napisać że bardzo wam wspólczuje , całym sercem jestem z wami , mam nadzieję że każda z was doczeka ziemskiego dziecka. Ja po tym dniu ,27 lipca nie jestem już tym samym człowiekiem . Nie wiedziałam że czķowiek jest w stanie znieść tyle cierpienia i też z jedej strony myśle że przecież nic gorszego spotkac mnie nie moze a z drugiej wiem ze nie ma limitu na tragedie życiowe. Trzymajcie się dziewczyny , jesteście bardzo dzielne .
Wiadomość wyedytowana przez autora: 14 lipca 2018, 00:30
Pau.Em lubi tę wiadomość
"Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni."
J 15, 7
Dziękuję za groszka -
nick nieaktualnyAleksandra - bardzo Cię rozumiem... u Kornelii nerki w pewnym momencie przestały pracować, mówili o dializach jeśli w ciągu 24 godzin wyniki mocznika i kreatyniny nie obniża się. Normy były ileś set razy przekroczone. Ale jakimś cudem zaczęły te wskaźniki spadać. Usg głowy miała robione przy przyjęciu na intensywna terapie i wyszło wzmożone echo okolokomorowe, natomiast w 20 dobie przy powtórzonym badaniu usg już tego nie bylo.
Najgorsze że Kornelia dostała 3 antybiotyki ototoksyczne (uszkadzaja słuch, nerki między innymi),morfinę oraz Luminal. Morfina mimo tego że jest i toksyczna i silna i hamuje pracę mózgu to jednak ten mózg chroni (znalazłam jakieś publikacje naukowe ostatnio, bo te niecałe 3 lata temu zupełnie nic o hipotermii ratujacej noworodki nie bylo). Te leki to takie bomby ż opóźnionym zapłonem i dlatego szukam i czytam, by w porę wychwycić ewentualne skutki.
Nam na NFZ należy się tylko 30 minut logopedy i 30 minut psychologa w tygodniu. Nie dostała WWR,ponieważ dzieci zagrożone niepełnosprawnością już nie dostają ale trudno. Zebraliśmy pieniądze na zbiórce internetowej i zabrałam ja na tygodniowy turnus logopedyczny. I wyobraźcie sobie, że efekty po tygodniu piorunujące. Z 20 słów które wtedy wypowiadała zrobiło się 200 i teraz już codziennie powtarza nowe słowa, uczę ja mówić zdania, układ a puzzle !! Jestem z niej dumna.
Jednak też w jej urodziny płacze, nie mogę sobie znaleźć miejsca. Oglądam zdjęcia z intensywnej. Słucham nagrania gdy pierwszy raz zaczęła płakać (5 doba jej zycia), gdy wybudzila się że śpiączki i zobaczyła ż inkubatora swojego tatusia to tak szeroko otworzyła oczka i długo się wpatrywala jak pierwszy raz mogłam ja przytulić na 5 minut w 12 dobie... Boże.
Aleksandra, skutki niedotlenienia mogą być różne. Neurochirurg mówił nam, że może to być problem w szkole ż nauka i koncentracja (zwykle w wyniku mikrouszkodzen), albo poważniejsze problemy - brak mowy, afazja.
Moja zaczęła chodzić mając 15 miesięcy. Do 18 jest czas,więc spokojnie. Poza tym każdy lekarz zgodnie twierdził że najważniejsze jest czworakowanie - pracują obie polkule mózgu naprzemiennie i on się wtedy intensywnie rozwija.
Macie terapię SI? Bardzo polecam wyjazd nad jakieś jezioro i paplanie się w piasku. Receptory w dłoniach przy mietoszeniu i sypaniu piachu intensywnie odbierają bodźce- rozwija się mózg, dodatkowo stopy! A w piasku są i kamyczki, jest i suchy i mokry- to bardzo dobra terapia i dziecko na pewno nie jest za małe. Nasza miała z 8 miesięcy jak czworakowala w jeziorze oczywiście na brzegu słuchanie dźwięków o różnych częstotliwościach- zwyczajne różne małe i duże dzwoneczki to była jedna z terapii na turnusie pewnie to wszystko wiesz, ale wolę dopisać, zawsze wtedy się człowiek czuje utwierdzony w tym co robi
Będzie dobrze -
u nas też było to wzmożone echo ale tak samo jak u was przy wyjściu już nie było . Mamy zajęcia SI w ramach wwr , dostaliśmy je na podstawie orzeczenia , składałam wniosek o turnus rehabilitacyjny jednak nie dostała dofinansowania. Mamy w planach jakiś wyjazd początkiem sierpnia. Tak wiem jakie mogą być skutki niedotlenienia , jednak już się tego nie boje , ważne jest dla mnie to że najprawdopodobniej Zuza będzie samodzielna w przyszłości i jak mnie zabraknie pójdzie sama do wc albo zrobi sobie kanapke. Mam nadzieje że dziewczyny nie zrozumieją mnie źle , na rehabilitacji są dzieci z ciąż donoszonych po węzłach na pępowinie albo które się urodziły owinięte . Dla tych matek należy się naprawdę order bo mimo że dziecko jest spastyczne , leżące, często ma epilepsje a rehabilitacja nie jest dla poprawy sprawności tylko żeby zminimalizować przykurcze to przważnie są uśmiechnięte , rozmawiają z wszystkimi ... ja po porodzie schudlam momentalnie i tak jak niektórzy zajadają nerwy ja jesść w takich sytuacjach nie mogę . A przez pierwsze pol roku wyglądałam jak wrak człowieka. Myślę coraz częsciej o psychologu , bo po roku dalej śnią mi się sceny z porodu , z jednej strony ciesze się że Zuza robi postępny , nie będzie dzieckiem lezacym z drugiej wiem ze w tym dniu zabrano jej część zdrowia . Mój mąż nie rozumie tego że zrobie roczek Zuzi końcem sierpnia , w dniu kiedy wyszła ze szpitala. Ja 27 lipca urodziłam martwe dziecko i najprawdopodobniej będę wyć cały dzień.
"Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni."
J 15, 7
Dziękuję za groszka -
nick nieaktualny
-
Dziewczyny każdego dnia udowadnianie jak jesteście silne. Walczcie. Możecie walczyć i mieć nadzieję. Walczcie... ja nie mogłam zrobić nic. Totalna bezsilność i brak możliwości wpływu na życie mojego synka. Trzymajcie się. I dużo siły Wam życzę.07.05.2014 Kacper
10.11.2015 Kaja
(*+) 19.07.2017 Olaf 39+2 -
Cześć!
Jest Was tu tyle, coraz więcej.....
Co kilka dni podczytuje po cichutku nowe wpisy, ale oczywiście brak czas na sklepienie wszystkiego co się u nas dzieje.
Janek rozwija się super, codziennie dostarcza nam niesamowicie wiele radości, wystarczy jego jedno spojrzenie, nawet po marudnym dniu i od razu cieplej na serduszko się robi
Czasem takie ukłucie w sercu tylko się pojawi, że mogła tu obok niego biegać już Gosieńka. Wiem, że to Ona caly czas nim się opiekowała i opiekuje nadal
Dziewcczyny tylko takie finały już Was czekają, tylko i wyłacznie!
buziaki
-
mitonia, widzę, że obie przeżyłyśmy stratę w 40 tc, a w marcu 2018, gdy umarła moja córeczka, doczekałaś się - czternaście miesięcy po śmierci swojej córeczki - narodzin synka. To niesamowicie budujące i dające jakąś nadzieję.
Zastanawiam się jak wygląda macierzyństwo po stracie jakiej doświadczyłyśmy. Wyobrażam sobie, że ciąża jest niesamowicie trudna, pełna sprzecznych emocji, lęku i nadziei.
A jak to wygląda już po szczęśliwym rozwiązaniu, gdy już usłyszałyście płacz swojego dziecka? Czy nadal jest lęk o życie, zdrowie i bezpieczeństwo dziecka? W sensie nadmierny? Czy myślicie, że osoby takie jak my, są w zasadzie skazane na bycie nadopiekuńczymi, przepełnionymi lękiem, mamami? Czy jesteście w stanie nad tym zapanować? Część z Was już wcześniej była mamami. Dla mnie to niestety abstrakcyjny temat. Nie doświadczyłam jeszcze macierzyństwa, poza Malwinką, której nie dane było mi poznać.
igle, mam bardzo podobnie jak Ty. Moja córeczka jest pochowana razem ze swoim dziadkiem. Dwa sąsiednie groby są bardzo zaniedbane, najprawdopodobniej spoczywają tam osoby pochowane na koszt opieki społecznej. W przyszłym roku minie 20 lat i jeżeli nikt nie wniesie opłat - zgodnie z regulaminem cmentarza - groby zyskają nowych "lokatorów". Siedząc na ławeczce u Malwinki, również zdarzyło mi się mieć taką refleksję, że są to miejsca dla moich kolejnych dzieci Niestety, po takim przeżyciu człowiek się spodziewa dalszych ciosów od losu.
Chociaż są oczywiście również momenty, że tak jak Ty igle, wyobrażam sobie, że pójdę do Malwinki na pierwszy spacer z siostrzyczką/braciszkiem.
Mój partner przynajmniej 10 razy dziennie musi odpowiadać na pytanie "jak myślisz, czy uda nam się jeszcze mieć dziecko?"
Mam wyrzuty sumienia, bo mam wrażenie, że nie przeżywam swojej żałoby tak jak powinnam, że nie skupiam się wyłącznie na Malwince. Moja żałoba jest zakłócona przez paniczny lęk, że nie będę już miała dzieci.
Gdybym była młodsza, to na pewno dałabym sobie więcej czasu, chciałabym spokojnie to przeżyć i na spokojnie móc myśleć tylko o Malwince.
Dziewczyny, dziękuję Wam, że jesteście.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 lipca 2018, 19:58
03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Mamo Malwinki jak czytam twoje obawy to wracam myślami do moich przeżyć. Miałam tak samo. Rozpaczałam nad grobem moich córek ale i ciągle bałam się że nigdy już nie będę w ciąży. Chyba ten strach sprawił że minęło ponad rok po porodzie jak zaszłam w kolejną ciążę. I właśnie ten sam strach towarzyszył mi całą ciążę. Na tyle panikowalam że w końcu się nade mną zlitowali i zaczęli wywołanie tydzień przed terminem. Intuicja matki nie zawiodła. Mój syn był okrecony pępowiną ale wszystko poszło dobrze i urodziłam naturalnie. Gdy mi go położyli na piersi to od razu panikowalam że dlaczego on nie płacze (w głowie już miałam czarny scenariusz bo po raz kolejny nic tylko ta cholerna cisza). Położna zabrała dala małego klapsa i rozległ się najpiękniejszy dźwięk jaki słyszałam, płacz mojego żywego dziecka. Oczywiście całą noc nie spałam i tylko co chwilę sprawdzałam czy oddycha. I tak było bardzo długo. Co oczywiście wykończyło mnie fizycznie. Potem już było z górki.
Wszystkim wam dziewczyny życzę byście doczekały się waszych tęczowych dzieci.Wiadomość wyedytowana przez autora: 16 lipca 2018, 21:32
Emilia i Nadia 13.02.2015 [*][*] 26tc
Bruno 26.03.2017 - mój tęczowy syn
Aniołek 03.04.2019 [*] 16tc -
Baterfly, powiedz mi jak to było u Ciebie, bo trudno mi sobie wyobrazić że noszę pod sercem jedno dziecko. Bo przez długi czas miałam obsesję żeby znowu mieć bliźniaki, co oczywiście w moim przypadku jest niemożliwe z uwagi na moja szyjke. Wiem że to nienormalne ale chyba myślałam że drugi raz urodze moich synkow. Chore, ale tak miałam...
-
Cześć dziewczyny, cesarke mam jutro, przyspieszona na szczęście, jestem w domu i się szykuje. Trzymajcie kciuki, ja nadal nie wierzę w to co się dzieje.
baterfly, ALKA7, Agnieszka90 lubią tę wiadomość
06.2015 synek
08.2017 córcia Aniołek 36 tc
07.2018 tęczowa córcia -
Pola 3mam kciuki, ża szczęśliwe rozwiązanie!!! W końcu koniec czekania!!!
Igle dziękuję że pytasz, usg i pappa wyszło ok niskie ryzyko trisomii, dziecko dobrze się rozwija. Byłam ogromnie szczęśliwa, ale w tym tyg. od ndz bolał mnie brzuch, po 2 nospach jakoś przechodziło, no i zobaczyłam maleńką plamkę krwi na aplikatorze z luteiny, no i znowu zawał... ale nie rozwinęło się dalej, może po prostu coś podrażniłam tym aplikatorem, mam nadz.... w czw kolejna wizyta... świruję, ciągle jak tylko coś mnie zaboli, to myślę czy moje dziecko na pewno żyje, czy może serce już nie pompuje... chciałam kupić detektor tętna płodu, ale lek. pow. ze jak sama go nie znajdę to będę wariować, nie wiem sama... czy ktraś z dziewczym co używała? co myślicie?
Igle doskonale rozumiem co czujesz, ja początkowo byłam w ciązy bliźniaczej, choć donosiłam tylko jedno dziecko, też bez szczęśliwego finału i też dopadają mnie różne myśli. Teraz również chciałam mieć podane 2 zarodki i liczyłam na 2 dzieci, ale lek. stanowczo odmówił (duże zniszczenia wewnętrzne po porodzie) - powiedział "w pani przypadku musi być minimum ryzyka i maksimum bezpieczeństwa" i tego sie trzymam, Ty też musisz!!02.01.2019 r. Maria , Szymon [*] 39 tc , Aniołek [*] 8 tc, Aniołek [*] 5 tc, Aniolek [*] 7tc
-
Jak tylko się dowiedziałam że jestem w ciąży to sprawiłam sobie detektor i nie żałuję choć lekarze odradzali. Mnie to uspokajało.
Pojedyncza ciąża zdecydowanie była łatwiejsza. Ja osobiście nie rozmyślałam nad tym ile pod sercem noszę dzieci i jakiej plci. Pragnęłam żeby tylko było zdrowe i urodziło się żywe.
Do tej pory jednak tak mam że jak widzę bliźniaki to mi się serce po cichu kraja i myślę o moich dziewczynkach... Miałyby teraz ponad 3 latka.Wiadomość wyedytowana przez autora: 17 lipca 2018, 20:49
dydone lubi tę wiadomość
Emilia i Nadia 13.02.2015 [*][*] 26tc
Bruno 26.03.2017 - mój tęczowy syn
Aniołek 03.04.2019 [*] 16tc -
Detektor mam od 18 tc. Nie zdazylo mi się nie znaleźć tetna. Teraz pod koniec jest trudniej jak mała się porzekreci. Polecam!!! Mi też odradzali, a na patologii ciąży jednak używają co 3godziny i co? kupiłam używany na olx i sobie chwalę!
dydone lubi tę wiadomość
06.2015 synek
08.2017 córcia Aniołek 36 tc
07.2018 tęczowa córcia -
Dzięki dziewczyny, kupuję ten detektor i koniec! A z luteina spróbuję ręcznie zobaczymy. Pola dalej 3mam kciuki choć mam nadz. że już po i wszystko poszło bez problemów i tulisz swoje Dzieciątko!02.01.2019 r. Maria , Szymon [*] 39 tc , Aniołek [*] 8 tc, Aniołek [*] 5 tc, Aniolek [*] 7tc
-
Nasze starania też bezowocne... Już po pierwszym in vitro myślałam, że może coś będzie, ale zarodki obumierały, drugie to samo. Nie wiem skąd, ale miałam siłę znaleźć nowego lekarza. Zobaczymy co z tego będzie. Jesteśmy po pierwszych wynikach, czekamy na wizytę.