Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Mamo Malwinki, ja na wigilii kiedy ktos mi takie życzenia zlozyl odpowiedziałam że nie mam marzeń. A tak naprawdę mam jedno, takie jak my Wszystkie, ale ono już nigdy się nie spełni... też mam tylko jeden temat, ale nikt go nie chce poruszyć, ale do tego się przyzwyczaiłam. Jeżeli chodzi o znajomych to spotykam się bardzo rzadko i to jest dosłownie garstka ludzi przy których w miarę dobrze się czuję. A kiedyś razem z mężem byliśmy duszami towarzystwa, często bywało tak że mieliśmy dylemat z kim się spotkać. Ale przecież wszystko się zmieniło, przede wszystkim my się zmieniliśmy, a zwłaszcza ja.
A te rady że jakoś to będzie niech sobie gdzieś wsadzą! Bo owszem jakoś jest tylko "trochę "kiepsko. I tak już będzie zawsze. -
Wlasnie tak juz zawsze bedzie!!!!
Przeraza mnie mysl ze juz nigdy nie bedzie tak jak kiedys, ze juz nigdy nie bedziemy szczesliwi. Bo przeciez cokolwiek sie wydarzy to i tak zawsze bedzie brakowac Olivierka.
Czasami sie zastanawiam dlaczego po tylu latach staran dane mi bylo zajsc w ciaze po to tylko zebym stracila moje malenstwo????
Jest mi tak ciezko bez niego!!!! -
Dziewczyny będziecie jeszcze szczęśliwe uwierzcie mi. To będzie inne szczęście, ale będzie na pewno!
Wahania nastrojów są zupełnie normalne. Ja je też wciąż mam, zdarza mi się płakać. Nie ma dnia, żebym nie myślała o Synku, jaki by już był, co by umiał robić. I to pytanie dlaczego nie mógł zostać ze mną.
Ale jestem szczęśliwa, myślę, że bardziej doceniam każdą chwilę. Te wspomnienia o Synku są częścią mnie, mojej rzeczywistości. Wiem, że moje życie już nigdy nie będzie takie samo, zawsze będzie brakować Jego, ale idę do przodu.Córeczka - 2015
Synek - [*] 37tc - 2017
Synek - 2018 -
U mnie jest tak, że wegetuję w cierpieniu licząc, że może kiedyś będzie łatwiej. Staram się patrzeć w przyszłość z nadzieją, ale powiem szczerze, że jest ciężko. Po takim ciosie od życia człowiek nie ma siły i odwagi podnieść się z podłogi. W chwilach gdy wierzę, że jeszcze urodzę żywe i zdrowe dziecko, widzę dla siebie jakąś przyszłość, wierzę, że życie nabierze jakichś barw. Jeśli nie będzie mi już dane poznać prawdziwego macierzyństwa, to chyba będzie mi bardzo ciężko odnaleźć jakiś sens życia i swoje miejsce w nim. Boję się przyszłości. Wiem, że nie mam wyjścia i muszę zawalczyć, ale boję się.
Oko lwa, też zadaję sobie to pytanie, od szczęśliwego końca dzieliły mnie przecież godziny.
Też się zmieniłam, ale ciężko się nie zmienić, jak w głowie ma się tylko jedną myśl - "moje dziecko nie żyje". Unikam ludzi, unikam sklepów.
Staram się o siebie dbać fizycznie, dobrze się odżywiam, trochę się ruszam, łykam kwas foliowy. Tyle aktualnie robię w kierunku tej lepszej przyszłości.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Wasze odczucia, wszystkie co do jednej dotyczyły również mnie. Może nawet i gorsze bo życzyłam innym ciężarnym by poczuly to samo co ja. Jak ktoś mnie pytał o samopoczucie odpowiadalam "jakoś żyje..." i temat się urywał.
W tej chwili jest Wam ciężko i niestety tak będzie dopuki nie zajdziecie w kolejne ciążę. Wasza energia skupi się wtedy na tym kolejnym dziecku. Wg mnie nie ma innego lekarstwa. I nie jest nic złego w tym że skupicie się na kolejnej ciąży. Wasze Aniolkowe dzieci zawsze będą w waszej pamięci. I mam wrażenie że tylko rodzice wtedy pamiętają. Reszta świata zapomina wtedy to co złe, tak jak by nic się nie wydarzyło. Ale powiem Wam że wieści o Tęczowym Dziecku rozchodzą się dużo szybciej jak o Anielskim. Radość jest wtedy milion razy większa jak przy zwykłej ciąży. Zobaczycie. Predzej czy później radość przyjdzie. Jesteście mega silne!!!! Nigdy o tym nie zapominajciebaterfly, Mama_Mai lubią tę wiadomość
Krzyś [*] 38tc 13.01.2015 - maleńka duszyczka a brakuje tak wiele... -
Marzusiax zgadzam się w 100% - i z tym, że można odnieść wrażenie, że tylko my pamiętamy i że kolejne dziecko jest najlepszym co może się wydarzyć po takiej tragedii. Ciąża jest niesamowicie trudna, ale warto po stokroć. Walczcie dziewczyny! Tyle z nas dało radę, Wam też się uda.Córeczka - 2015
Synek - [*] 37tc - 2017
Synek - 2018 -
Dzięki dziewczyny za słowa otuchy, ja żyję tylko nadzieją i ogromnym wsparciem dla nas są takie mamy jak wy....
Julcia, chciałabym Cię przytulić, bo na pocieszenie nie ma słów. Czasu niestety nie da się cofnąć, a tym bardziej zapomnieć. Całe życie będziemy miały przed oczami nasze dzieciaczki, zawsze będziemy tęsknić za najpiękniejszą częścią nas... na nieśmiałą radość przyjdzie czas, wtedy też będziesz tęsknić, płakać, ale zaczniesz też dostrzegać pewne rzeczy których wcześniej nie widziałaś i takimi drobiazgami będziesz się cieszyć. Z wyrzutami sumienia że się usmiechasz, z ogromnym bólem w sercu, ale będziesz...
Ja też mam dziś mega doła, byłam o krok od wyjecia ubranek. A wiecie co to znaczy... -
U mnie nastrój podobny, poryczałam sobie zdrowo na cmentarzu.
W drodze na cmentarz spotkałam znajomego i usłyszałam wesołe "jak leci?", miałam ochotę odpowiedzieć "dzięki, moje dziecko wciąż nie żyje". Wydukałam "jakoś żyjemy" i uciekłam.
igle, to takie przykre, że najpierw piszesz w liczbie mnogiej, że "będziemy tęsknić", a potem już, o cieszeniu się, w liczbie pojedynczej... Ty też będziesz się cieszyć! Wiem, że to bardziej skomplikowane, ale nawet jeśli Twoja walka miałaby trwać jeszcze parę lat, to spokojnie masz tych parę lat. Głęboko wierzę, że los wynagrodzi Ci wszystko, szybko zajdziesz w ciążę i za kilkanaście miesięcy będziesz tu pisać "dziewczyny, było mega ciężko, ale znów czuję, że żyję! dziewczyny walczcie, nie poddawajcie się!"Julcia 2018 lubi tę wiadomość
03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Dziewczyny jak bardzo bym chciała żeby nam się wszystkim udało...przecież się musi udac.
Ja wczoraj wybralam suknie ślubną, trochę się tym zajęłam ale były też chwilę że weszłam i wyszłam z salonu bo były sukieneczki dla dziewczynek ... I odrazu myśl co ja robię po co mi to...
Ale sukienka wybrana ...więc nie mam też ciśnienia że już muszę być w ciąży a wręcz mam motywację żeby jeszcze zadbać o siebie i zacząć starania za 2-3 miesiące żeby w suknie się wcisnąć .
I mam nadzieję że tak jak pisze mama Malwinki wszystkie będziemy napisać że było ciężko ale mamy cudowne zdrowe skarby. -
Cześć Dziewczyny! Ja narazie ma jakiś dziwny etap a raczej nastrój nie wiem jakby cudze dzieci budziły we mnie jakiś paniczny lęk wręcz Czuję wstręt do nich nie wiem może to jakiś mechanizm obronny. Mam przeczucie że nie będę więcej w ciąży że już za późno że nie warto się starać bo i tak znów coś niedobrego się stanie ze nie ma limitu na nieszczęścia. Mam nadzieję że to chwilowe choć sama myśl o kolejnym dziecku nie wzbudza we mnie nie dobrych emocji. Choć przeczytałam ostatnio coś takiego o Van Gogu i innych artystach:
"
Jak się okazuje wśród dzieci zastępczych były także dobrze znane osoby.
Jednym z nich był Vincent van Gogh, który nawet imię odziedziczył po starszym bracie. Pierwszy Vincent urodził się martwy w 1852 roku, a dokładnie rok później - 30 marca - przyszedł na świat van Gogh. W urzędzie miejskim został zapisany pod identycznym numerem jak jego zmarły poprzednik. Traumą dla malarza była coniedzielna wizyta na cmentarzu, gdzie na grobie brata czytał datę swojego urodzenia i swojej śmierci.
Słynny malarz miał także młodszego brata Theo, którego darzył wielką sympatią. Jednak całe życie miał wyrzuty sumienia, że to on przyczynił się do śmierci pierwszego, a zarazem ukochanego syna rodziców. Dręczyła go myśl, że zajmuje czyjeś miejsce, które mu się nie należy. Czuł się jedynie sobowtórem, który nie miał szans na rywalizację i zabieganie o względy rodziców. Relacje z młodszym bratem były bliskie i silne. Van Gogh kiedyś napisał: "miło jest czuć, że się ma brata i że jest on żywy". Problemy psychiczne w dużej mierze spowodowane syndromem dziecka zastępczego spowodowały, że w wieku 37 lat van Gogh popełnił samobójstwo strzelając z rewolweru prosto w serce. Wielki artysta i szaleniec zapamiętany zostanie jako porywczy człowiek, który odciął sobie ucho. Kilkadziesiąt lat po śmierci doceniły go rzesze krytyków sztuki i miliony turystów odwiedzających największe galerie świata.
Następca - pomimo że spłodzony jest świadomie - rodzi się w okresie żałoby zmarłego poprzednika i paradoksalnie czuje się winny jego śmierci, co ma wpływ na resztę jego życia. Często stara się wyróżnić, udowodnić swoją wyjątkowość. Zupełnie jednak bezskutecznie, bo zawsze będzie tym drugim, niekiedy gorszym..."
"Syndrom dziecka zastępczego to przypadek występujący nie tylko wśród ludzi znanych. To zjawisko nas otacza. Osoby obarczone winą zazwyczaj skrywają tajemnicę i pomimo, że starają się żyć normalnie - i być sobą - to poczucie, że nie są na właściwym miejscu niszczy ich psychicznie. Winnymi tego uczucia są zdecydowanie rodzice, którzy nie potrafią odciąć pępowiny przeszłości i w pełni zaakceptować nowego członka rodziny.
Często rodzice po utracie dziecka od razu decydują się na kolejne, co sugerują lekarze jako terapię, która ma na celu nabranie chęci do życia. Jednak terapia najczęściej się nie sprawdza. Rodzice mimo wszystko adorują zmarłe dziecko. Mnóstwo zdjęć w domu, ten sam pokoik dla dziecka czy nadanie tego samego imienia to najczęstsze oznaki nie radzenia sobie ze śmiercią pierworodnego dziecka.
Nasuwa się pytanie: dlaczego zatem ludzie decydują się na taki krok i planują kolejnego potomka? Zjawisko zwiększonego apetytu seksualnego w czasie żałoby jest dobrze znane, co potwierdzają lekarze."
Trafiłam na ten artykuł po tym jak rozmawiałam z moją ciocia o tym że nie wiem ze jakby urodziła się mi teraz dziewczynka to chyba nie cieszyła bym się tak bardzo bo marzyłam całe życie o synku wiem to okropne ale chyba ma swój wydźwięk ze psychika jest jeszcze do naprawienia i trzeba na prawdę dużo pracy włożyć w samą siebie bo to nie jest zwykłą strata to rzutuje już na całe życie.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 5 września 2018, 11:16
-
Ewelin 234 ten stan to lek przed kolejnym bólem, chyba każda tak czasem ma(no bardzo chcemy ale bardzo się boimy) marzusiax każda zastanawia się dlaczego ja, dlaczego nie ktoś inny i ta złość powoduje ta niemoc i rozgoryczenie że nas to dotknęło i to dlatego tak gdzieś głęboko wiemy że nas nikt nie zrozumie dopóki tego nie przeżyje.
Mój humor na dziś nie najgorszy ale nawet nie chce myśleć że coś może się nie udać. -
Moje Kochane w koncu i ja moge sie pochwalic, moj stres dotyczatcy ciazy wlasnie minal wczoraj na swiat przyszla moja teczowa Coreczkqa Ola 3700 i 56cm jak tylko uslyszlam jej placz sama zaczelam ryczec jak bobr az lekarz sie pytal czy wszystko okej a Polozna to lzy szczescia niech sie Pan nie przejmuje wiec tak od 34tc lezalam w szpitalu trafiłam tam z zawysokim tetnem dzieciaczka wiec myslalm ze do obserwacji i wyjdziemy niedlugo, a tu sie okazalo ze w szpitalu do ktorego trafilam Ordynator to zloty czlowiek do kazdego podchodzil indywidualnie i zapoznawal sie z przeszloscia pacjenta dokladnie i trafil na mnie i tak juz mnie ze szpitala nie wypuscil 5 tygodni na ptologi ciazy... dalam rade, mial mi pomoc w rozwiazaniu przed terminem zeby mnie psychicznie nie meczyc...ale termin na 10.09 a moja Corka zaczela sama sie pchac na swiat skurcze sie zaczely o 2:50 później coraz bardziej az zaczely sie parte... i tu sie okazalo ze Mala jest za duza 3700 i jeszcze zablokowala sie gdzies przy wyjsciu rozwarcie stanelo na 6cm i koniec a oni czekamy, ale prosze nie przec ale jak mialam nie przec na skurczach partych? Moj sie wkurzyl poszedl do lekrza i powiedział ze chce cesarke bo nie dam rady jej urodzic skoro mam parte a Mala sie blokuje...ba co uslyszal nie ma wskazac do cc i bie wytrzymal i mowi a jedna ciaza obumarla to nie wskazanie ? I zrobili cc boli teraz jak cholera ale jak patrze na moje teczowe dziecko bo warto bylo jak dobrze pojdzie to w sobote do domku ))
Takze dziewczyny stres przez cala ciaze ogromny ale naprawde warto ))))marzusiax, Mama Malwinki, ALKA7, dydone, Mama_Mai, baterfly, Jot lubią tę wiadomość
,,Najbardziej gorzka w naszym dzisiejszym smutku jest pamięć o wczorajszej radości’
Zuzia 15.10.2016 32tc [*]
Tęczowa Ola 04.09.2018 -
Agnieszka cudowne wieści, gratuluje i życzę Wam duzo zdrówka:*
Agnieszka90 lubi tę wiadomość
Natalka 09.12.'15 ♥️
Klaudusia 20 tc, (*) 08.01.'18
Michaś 18 tc, (*) 09.08.'18
Kornelka i Emilka ~1k2o~ 💕 02.12.'19
..............................................
Hashimoto, trombofilia (białko S- 55%, MTHFR C677T homo, PAI 1 homo); ANA2 1:2560; niewydolność cieśniowo-szyjkowa-> TAC od X.'18