Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Julcia nie można tak myśleć kobieto to nie jest nasza wina!!! Nie mamy wpływu na pewne rzeczy chociażbyśmy chciały to nie mamy !!!
ja pamietam jak chodziłam na terpanie do pewnej pani psychiatry jak mój pierwszy mąż zachorował starałam mu sie pomóc na wszystkie sposoby robiłam wszystko walczyłam a to nic nie pomagało wręcz było odwrotnie im wiecej robiłam tym było gorzej ( zachorował psychicznie) byłam cieniem cienia znerwicowana wystraszona ona mi powiedziała STOP bo zwariujesz ty musisz zrozumieć ze nie na wszystko mamy wpływ nie przeskoczysz pewnych granic wbijała mi to to głowy i w końcu zrozumiałam odpuściłam
kolejny cios strata małego -oczywiście ciężko to sobie wytłumaczyć ale mysląc racjonalnie zrobiłam wszystko aby było dobrze wszystko tak jak powinnam nie mam do siebie pretensji jednynie moge mieć do Boga ze tak szybko mi go zabrał ze nie dał sie nim nacieszyć -
Znam ten wstyd, ale to chyba nie do końca to uczucie.. Ja po prostu czuje porażkę że cos mi nie wyszło.. Winna się nie czuje, ale unikam ludzi którzy by mogli mnie zapytać.. U nas też minęło 6 msc a pamiętam, jak by to było chwilę temu
Oko lwa lubi tę wiadomość
Antoś 36tc [*]. Urodzony dla nieba :* -
U mnie wczoraj chłopcy skończyli 14 m-cy, dziś 14 m-cy jak nie żyje pierwszy synek. Niby niemało nie dużo A też mam wszystkie sceny przed oczami jakby to było wczoraj. Och, ciężkie mam dni...
Też śmierć moich dzieci jest moją życiową porażką, najgorsza jaką może spotkać rodziców. Ale dosłownie czuje wstyd kiedy się tak gapią. Z drugiej strony staram się ich zrozumieć. Pewnie moje niskie poczucie wartości się do tego przyczynia.
Przez jakiś czas miałam wyrzuty sumienia że to moja wina, moje ciało nawalilo, na szczęście mi przeszło. Przecież wszystkie tu kochalysmy od początku nasze dzieci, dbalysmy o siebie i o nie. Ja tak to sobie tłumaczę.kiedy się obwinialam to przeanalizowalam przebieg ciąży, moje zachowanie, odżywianie i doszła do wniosku że nic bym nie zmieniła. Gdybym wiedziała to bym więcej leżała, ale nie było co do tego wskazań. Ale oszczedzalam się bardzo.
Julcia, nie obwiniaj się proszę. Przecież zrobilabys wszystko żeby twoje dziecko było z wami...Tylko los nam wyciął taki numer. -
Dziewczyny nie czujcie zadnego wstydu,wrecz przeciwnie badzcie dumne ze moglyscie nosic pod serce takie Skarby! A ludzie? Nie przejmujcie sie nimi, dzisiaj My jestesmy w centrum zainteresowania a jutro ktos inny...tak ten swiat funkcjonuje. Inteligentny czlowiek wie jak sie zachowac i nie bedzie nas traktowac jak intruzow ale jak Mamy które przezyly tragedie. Musimy myslec o przyszlosci, imo ze mamy w sercu wielka rane. Nasze Aniolki patrza na nas z gory i czekaja na nasz uśmiech na twarzy! Ja wlasnie tak do tego podchodze, dlugo mi zajelo takie myslenie,mimo bolu,ogromnego bolu patrze na przod,bo wierze ze szczescie na nas czeka...
Ewelin234 lubi tę wiadomość
Mama Blanusi
Blanka 19.04.2017 [*] 40tc
Nikodem 15.01.2019 ❤ -
Julcia ty sobie nie bierz do glowy tego co inni mowia bo popadniesz w depresje. Ludzie zawsze chetniej widza cudze nieszczescie a nie moga zniesc szczescia. I zawsze wiedza co powiedziec i jak komentowac ale jak sami sa w potrzebie to Juz im sie takie zachowania Nie podobaja.
Dziewczyny stracilysmy najwazniejsze osoby na swiecie Wiec poczucie porazki jest chyba zrozumiale. Ale dam sobie reke uciac ze nie jedna z was tego dnia w tamtym momecie pomyslala “wez mnie a ocal moje dziecko”!!!!!
-
Mamo Blanusi az chce sie powiedzieć "thats right!" Ja też jak durna leżałam w szpitalu i pierwsze co mi chodziło po głowie że już wszyscy wiedzą i będę na językach wszystkich (malomiasteczkowa przypadłość schorzenie nie do wyleczenia) i pewnie się cieszą z mojej tragedii albo myślą że to ja zrobiłam coś co doprowadziło do tej tragedii. Bo to już w takim społeczeństwie żyjemy że ludzie gadają gadali i będą gadać,niektórzy plotkami żywią się jak chlebem. A potem sie okazało jak takie sytuacje szybciutko weryfikują ludzi i od razu się okazało na kogo mogę liczyć i kto naprawdę mi współczuje a resztę mam głęboko... Nauczyłam sie patrzeć prosto w oczy i mówiłam tesciowej jak jeszcze raz ktos ją zapyta co się stalo niech go wyślę do mnie zapraszam jak ma odwagę przyjść i się zapytać mnie w oczy to opowiem wszystko. Pierwsza mówię "dzień dobry"niektórzy glupieja bo pewnie woleliby żebym chodziła jak zombi a najlepiej skończyła w szpitalu psychiatrycznym i to by był doskonały finał a tu niestety jakoś się pozbieralam i nie ma o czym więcej gadać, wiem że wiele osób mi kibicuje resztę omijam ja już o tym pisałam że nie będę się wstydzić, a zawsze do każdej porażki potrafiłam się szczerze przyznać a ludzie boją się szczerych ludzi boją się prawdy. Tylko ja nie uważam że to była porażka tylko tragedia wypadek jakich mnóstwo, a z tragedii nie robi się sensacji bo to może się zemścić ja w dzieciństwie przeszłam ogromną traumę i zawsze w szkole się tego wstydzilam i jeszcze mi z tego powodu nie raz dokuczano. Dlatego nauczyłam się nosić głowę wysoko po 20 latach poszłam na terapię. Dlatego teraz może mi trochę nie "łatwiej"ale inaczej i wiele rzeczy potrafię siebie wytłumaczyć.
Dziewczyny głowy do góry żadna matka nie wstydzi się własnego dziecka.
Dla mnie najgorsze że nie będę mogła poznać mojego syna patrzeć jak dorasta uczyć go wszystkiego patrzeć jak jego Tata jest dumny. Obiecałam sobie że zrobie wszystko zeby mój syn był dumny ze swojej mamy.Oko lwa, Julcia 2018, K.k.92 lubią tę wiadomość
-
U części ludzi, tej prymitywnej, na pewno wzbudzamy sensację. Jak matki, które urodziły dziecko z kilkoma kończynami albo dwiema głowami. Nie znają szczegółów, docierają do nich poprzekręcane informacje, ponosi ich fantazja. Muszę jednak powiedzieć, że śmierć dziecka nauczyła mnie obojętności i odporności na sprawy błahe, a tej kategorii znajdują się opinie innych. To chyba normalne, że po takim przeżyciu człowiek się zmienia, wyraźniej widzi co w życiu jest ważne, a co warto odpuścić, na co szkoda czasu i energii życiowej.
Chwilami również czuję porażkę, że zawiodłam jako kobieta, czuję się jak przegrana. Jako żona Henryka VIII byłabym już bez głowy.
03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Ja mam ten problem ze jednak przejmuje się tym co do mnie dociera, tym co myślą inni (staram się mieć to gdzieś ale nie zawsze umiem). Wiem że mam wspaniała rodzine, wspaniałego chłopaka ale nie umiem sobie poradzić z tym że jej nie ma, że będę ją tylko odwiedzać na cmentarzu, że ludzie gadają -czesc szuka sensacji, część obwinia, ocenia...a ja poprostu chciałabym cofnąć czas i moc coś zmienić.
-
Julcia, na pewno postawę obojętności wobec tego, jak się jest postrzeganym przez innych, ciężko jest wypracować z dnia na dzień. Nie wiem czy jesteś młodą dziewczyną, czy już bardziej dojrzałą kobietą, ale myślę, że ilość przeżytych lat sprzyja ignorowaniu "życzliwych".
Jesteśmy mamami, pomimo, że nasze dzieci są na cmentarzu. Nigdy już nie będziemy tymi dziewczynami bez dziecka, co kiedyś. Musimy się nosić dumnie, z godnością, tak żeby dzieci były dumne ze swoich matek.
Te zabobony o rzekomym związku wiązania pasków na brzuchu z zapętleniem pępowiny czy węzłem, to aż mi się niedobrze robi po prostu. Nie wiem kto w Twoim otoczeniu raczy Cię takim opowieściami, ale mam ochotę na wiele niecenzuralnych słów... Bezmyślne zachowanie, żeby powiedzieć kulturalnie.
Wiem, na tym polega ten dramat, że nie da się tego cofnąć. To już na zawsze
Dziewczyny, ja w zeszłym tygodniu byłam na spotkaniu z psychologiem. Nie wiem czy pomogło, czas pomoże, ale na pewno nie zaszkodziło. Jak u Was? Julcia, jak masz możliwość skorzystania, to warto spróbować sobie pomóc, musimy korzystać z każdej dostępnej opcji pomocy, żeby być gotowymi fizycznie i psychicznie na kolejne macierzyństwo.Julcia 2018 lubi tę wiadomość
03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Oko lwa ściskam Cię mocno. Ja wiem to boli aż do kości ale ja wierzę że życie obdarzy Cię jeszcze szczęściem jesteś mądra wartościowa i dobrą kobietą choćby za tą dobroć i inicjatywę rozmowy dużo mi to dało dziękuję. Trzymaj się musi być dobrze ponoć nic dwa razy w życiu się nie zdarza starczy tragedii teraz tylko szczęście...
Julcia2018 to dobry pomysł idź na zakupy czy do fryzjera to nic złego a Twoja córeczka napewno by była dumna ze jej mama ładnie wygląda. Już myślałam żeby też się umówić przed powrotem do pracy nawet na ten sam dzień co Ty może by Ci było łatwiej z myślą że inna matka też siedzi u fryzjera.
Julcia 2018 lubi tę wiadomość
-
Oko lwa, tak bardzo chciałabym dodać Ci otuchy... Znaleźć słowa, które pomogą, ale obie wiemy, że nie ma takich słów.
Mogę Ci tylko powiedzieć, że 2 miesiące to bardzo niewiele, że upływ czasu jednak powoduje, że uczymy się z tym żyć, z tą pustką i raną w sercu. Moim zdaniem jednak przyzwyczajamy się do tego bólu. Żyję będąc nieszczęśliwą, da się. Z nadzieją, że może kiedyś będzie lepiej.
Uczcijcie ten dzień wyjątkowo, może np. idąc na spacer do ładnego parku, albo w inne piękne miejsce, w które chciałabyś zabrać synka. Życzę Ci z całego serca żebyś znalazła na to siły.
03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
U nas, w tym wątku, to trochę jak "doradzał ślepy kulawemu". Każda poharatana, każda na życiowym dnie, a próbuje wesprzeć inną, w chwilowym przypływie siły. Myślę, że żaden psycholog by tu nie podołał.
Taki jesienny już wieczór u mnie. I nastrój. Mam ochotę wyjąć wszystkie ubranka Malwinki i popłynąć...
03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Mamo Malwinki napisałaś w samo sedno, znajdujemy w sobie siłę i staramy się tym dzielić, a wchwilach w kiedy same spadamy na dno inna aniolkow mama pisze słowa otuchy. Mimo, że zabrzmi to słabo to dobrze, że jesteście. Nie odbierzcie tego źleAntoś 36tc [*]. Urodzony dla nieba :*
-
Bo psycholog stara się wesprzeć nas wyuczona teorią, może praktyką. A my tutaj wiemy co siedzi w głowie drugiej, przeżywamy to samo. Ten sam ból, huśtawki nastroju, tęsknotę za częścią nas, za marzeniami, które po części się spełniły A są takie nienamacalne....
Oko lwa, straciłaś synka rok po mnie- ja 29.06. I nadal często o nich myślę- już by tak rozrabiali....
Mamo Malwinki, ja czasem wyciągam ubranka- przeglądam, myślę że już dawno by z nich wyrośli. Wyje wtedy jak bóbr, ale to robię. Kilka razy przyszło mi do głowy żeby je sprzedać lub oddać bo kupowałam jak szalona i mam tego dużo ale wiem że tego nie zrobię. To jedne z niewielu namacalnych rzeczy jakie mam...
Też jestem taka do niczego ostatnio. Nawet teraz chciałabym coś napisać A brakuje mi słów... -
igle ja tez taka bez mocy jestem
chociaz ja duzo pracuje oprócz etatu mam jeszcze swoja działalność z jednej strony to fajnie bo nie ma czasu mysleć a z drugiej nie ma czasu żyć ehhh
dzis pojechałam zrobic badania homocysteine i prolaktyne i zostało czekanie na wizyte całe długie 2 miesiace nie nawidxze czekac