Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
igle, tak bardzo się cieszę!
lorinka, ja również bałam się pytań i spojrzeń, wychodzenia z domu. Byłam w takim stanie psychicznym, że ze strachu podskakiwałam np. na dźwięk otwieranych drzwi, czy inny nagły dźwięk. Po jakichś 7 tygodniach poczułam niespodziewany przypływ siły/chwilowej odwagi i po wizycie u lekarza powiedziałam mojemu facetowi, że sama wrócę do domu, że może wracać do pracy. Pomyślałam sobie, że przeżyłam takie coś, że nic gorszego mnie nie spotka. Bo jakie znaczenie ma spotkanie kogoś,jakieś pytania, w odniesieniu do naszej tragedii. Stwierdziłam, że jak będę chciała to będę rozmawiać, a jak nie, to powiem "nie mogę/nie chcę/nie mam siły o tym rozmawiać. Ale też pamiętam jak pierwszy raz z ust mojego faceta usłyszałam jak komuś mówi "niestety, nasza córeczka nie żyje, zmarła podczas porodu", to po prostu ścięło mnie z nóg, że to o nas, że to nasza historia
U mnie wszystko było w domu w 100% gotowe. Wózek, fotelik, łóżeczko, pościel, rożki, otulacze,kocyki, kosmetyki, pieluchy, ciuszki, dekoracje. Wszystko poprane, poprasowane. Jak zaczął się poród to jeszcze przepakowywałam torbę do szpitala. Niecałe dwa dni wcześniej odszedł mi czop, więc poród był już spodziewany. Wyszłam ze szpitala dobę od przyjęcia mnie do porodu. Bez dziecka... Po powrocie do domu wszystko było na swoim miejscu. Zabrakło jednej małej osoby Tuliłam misia, ubierałam go w ciuszki Malwinki, woziłam wózkiem po domu. No dramatyczna sprawa. Długo nie pozwalałam nic schować. Teraz ciuszki mam w komodzie. Czasami zaglądam. Kilka razy wszystko wyciągałam, kończyło się histerią. Ostatnio w Tesco poszłam na dział z ciuszkami niemowlęcymi i patrzyłam na zimowe ubranka.
Trzymajcie się dziewczyny! Jest ciężko, ale przetrwamy!
Starającym się/podchodzącym do transferów życzę powodzenia! Spodziewającym się, dużo zdrowia i spokoju. Obyśmy jeszcze w tym roku przeczytały tu jakieś dobre, pokrzepiające wiadomości.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Igle jak się cieszę
martwiłam się o Ciebie, więc ulga i dla mnie... Ahh dziewczyny trzeba wierzyć, że i my będziemy szczęśliwe.. Dziewczyny trzymam kciuki za transfery,Wiadomość wyedytowana przez autora: 19 października 2018, 11:00
Antoś 36tc [*]. Urodzony dla nieba :* -
Dziewczyny, właśnie przeczytałam książkę "obietnica gwiezdnego pyłu ". Polecam. Jest tam trochę naszej historii...
Bardzo lubię czytać, jednak od śmierci dzieci nie przeczytałam nic, chociaż czasem coś kupiłam.nie mogłam się skupić.
Te książkę kupiłam na wyprzedaży, w markecie. Wzięłam ją do ręki i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to informacja o autorce, że jest pielęgniarka na intensywnej terapii noworodka, nie czytając dalej, wrzuciłam do koszyka. Przeczytałam z zapartym tchem, wstałam dziś o 7 żeby dokończyć...piękna -
igle, mam podobnie, również porzuciłam czytanie, a jeszcze pod koniec ciąży czytałam sporo. Aktualnie tylko filmy i seriale, ale i tu zrobiłam się dość wybredna, wiele rzeczy mnie denerwuje, nie podoba mi się. Często nie mogę się skupić i odlatuję myślami w wiadome rejony. Ostatnio oglądałam "Wielki sen" z Humphrey'em Bogartem i przysięgam, że nie wiem o co chodziło. Stare filmy jednak bardziej wymagają skupienia, śledzenia dialogu ze zrozumieniem.
Dzięki za rekomendację, sprawdzałam na legimi (ostatnio korzystałam głównie z e-booków i czytnika), niestety nie ma, ale rozejrzę się jeszcze.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Czesc dziewczyny.
Ogromnie wspolczuje nowym mama ktore dolaczyly do naszego grona. Chcialabym wam powiedziec zebyscie sie jakos trzymaly i pamietaly ze my wszystkie tutaj tez przechodzilysmy przez te same etapy zaloby podobnie do was.
Igle swietne wiadomosci. Trzymam kciuki za ciebie.
Pozdrawiam wszystkie was. Buziski -
A ja z kolei od śmierci synka cały czas coś czytam, żeby tylko zająć myśli. Jak tylko skończę ta, którą właśnie czytam to spróbuję ogarnąć sobie tą która polecasz igle
Dziewczyny ja dziś byłam na pierwszej wizycie u psychiatry i wiecie co - uwazam, że to tylko wydane pieniądze w błoto.. Pani dr jedyne co mi powiedziała, to że jest jej bardzo przykro i nie wie co ma mi powiedzieć bo to naprawdę straszne co mnie spotkało. Wogole odniosłam wrażenie, że nie ma pojęcia , jak ze mną rozmawiać , z zegarkiem w ręku po pół h podziękowała mi za wizytę i to na tyle. Było wręcz widać , że czas to pieniądz... Nie wiem, czy miałam takiego pecha , czy tak to w większości wygląda?! W każdym razie raczej już więcej jej nie odwiedzę.
Wszystkich świętych zbliża się wielkimi krokami.. tak bardzo mnie to przeraża. Nie wiem, jak dam radę to przeżyć..Wiadomość wyedytowana przez autora: 20 października 2018, 23:48
Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba -
lorinka, no chyba miałaś pecha. Chociaż już w szpitalu mi mówiono, że najlepsza będzie pomoc psychologiczna/psychiatryczna od osoby specjalizującej się w pracy z osobami po stracie. Nie każdy jest w tym dobry, nie każdy to potrafi. Widać ta lekarka właśnie nie bardzo. U mnie przy hospicjum dla dzieci jest pomoc dla rodziców po stracie i oni już raczej się na tym znają.
Mnie również przeraża 1 listopada A te wszystkie znicze w sklepach dobijają.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Lorinka u mnie to wyglądało tak psychiatra dał mi skierowanie na terapię do psychologa na NFZ i cieszę się że chodzę i raz w tygodniu wyrzucam wszystko z siebie i co raz bardziej zaczynam pojmowac siebie samą. Po jednej wizycie nic się nie zmieni to jest długi proces. Poza tym psychiatria a psychologia to są dwie różne dziedziny.
Ja 1 listopada mam codziennie od 16 lipca....Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 października 2018, 19:43
-
Ewelin234, ja nie liczyłam na to, że po jednej wizycie będę "uzdrowiona" , ale oczekiwałam zupełnie czegoś innego... Moim zdaniem zarówno psychiatra, jak i psycholog powinni potrafić roznawiac, a nie mówić tylko "to straszne" i "przykro mi" myślę, że od takich specjalistów oczekuje się jednek czegoś więcej... Ale fakt jest też taki, że chyba trafiłam do osoby, która nie bardzo się na tym zna...
Spróbuję z psychologiem, może rzeczywiście będzie lepiej.
Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba -
Lorinka, nie poddawaj się. Jeśli sama nie masz siły na poszukiwania, to poproś kogoś bliskiego żeby rozeznał się w psychologach pracującymi z rodzicami w żałobie.
Ja byłam kilka razy, na razie nie czuję potrzeby żeby iść, chociaż na pewno nie jest ze mną zbyt dobrze. Wiem jednak, że mogę w każdej chwili zadzwonić i psycholog z hospicjum się ze mną spotka. Jestem raczej zamkniętą osobą i w zasadzie, poza moim facetem, tylko tu się uzewnętrzniam.
Masz rację Ewelin z 1 listopada, ale jednak ta data jeszcze bardziej uświadamia mi stratę, to, że nigdy nie będzie prawdziwego dnia dziecka, dnia matki, mikołaja, urodzin Malwinki, prezentów pod choinką, innych uroczystości, nie będzie ślubu Malwinki, nie zostanę babcią. Będzie tylko dzień jej śmierci no i 1 listopada. To po prostu niewyobrażalne, że WSZYSTKO naszym dzieciom przeszło koło nosa Wczorajszy wieczór cały przeryczałam, puszczałam sobie muzykę i myślałam, że ona nigdy tego nie posłucha, nie zapoznam jej z ulubionymi artystami i utworami, nie będziemy razem oglądały dobrych, klasycznych filmów. Ciężko wchodzić w nowy tydzień, nie mam na to siły. Tak bardzo boję się, że już nigdy nie zostanę matką
03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Mama Malwinki, ja właśnie tez bardzo dużo rozmawiam z moim mężem i bardzo mi to pomaga. Ale chciałam też zasięgnąć jakiejś "fachowej" pomocy. Chociaż sama już nie wiem, czy to ma sens. Ja już nie wiem czego chcę.
Wczoraj też miałam gorszy dzień... Mam tak samo, jak Ty, boje się strasznie, że już nigdy nie będę mamą... Wiem, że to źle brzmi, ale tak bardzo zazdroszczę tym którzy są w ciąży, mają dzieci... Jak pomyślę sobie, że jeszcze tyle czasu muszę czekac, aby móc się starać to jest mi tak ciężko. Do tego boje się, że znowu coś pójdzie nie tak...
Tak bardzo bym chciała tulić małego szkraba, ale czy będzie mi to wogole kiedyś dane?! To forum daje mi choć trochę nadzieji na to, że po burzy wychodzi słońce, cieszę się z każdej dobrej wiadomości tutaj i mam ogromną nadzieję, że też kiedyś będę mogła podzielić się z Wami pozytywnymi wieściami...
Mój synek powinien być teraz przy mnie, tak bardzo mi go brakuje! Każde jego święto będę spędzała na cmentarzu zamiast wyprawiać je w domu z radością - to jest nie do pojęcia...Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba -
Również bardzo zazdroszczę kobietom z dziećmi, z wózkami i w ciąży. Tym co ogłaszają, że spodziewają się dziecka, a cały świat im gratuluje. Jakby to już było przesądzone, że będzie zdrowe, piękne, mądre dziecko, a przecież jak widać nawet po mojej historii, zdrowe dziecko można stracić dosłownie w ostatnim momencie ciąży. Czuję się gorsza i myślę co jest ze mną nie tak, dlaczego wciąż muszę być inna/dziwna/wyjątkowa.
Lorinka, najlepsze co możesz dla siebie teraz zrobić, to zadbać fizycznie, wzmocnić się, ale przede wszystkim przeżyć swoją żałobę, dać sobie czas na opłakiwanie synka i zadbać o siebie psychicznie, w każdy możliwy, dostępny sposób. Żeby być gotową za tych kilka/kilkanaście miesięcy na podjęcie starań, na uddźiwgnięcie tego wszystkiego. Tak jak zauważyłaś, większość dziewczyn ostatecznie tuli żywe, zdrowe dziecko i po czasie może powiedzieć "jestem szczęśliwa". Tego nam wszystkim życzę!03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Hej dziewczyny.. Nie wiem czy ktoras mnie pamieta.. ' mama Malwinki ' powinna. Urodzilam martwa coreczke w 32tc.. 10 lipca 2018 Moje spelnione marzenie odeszlo.. Strasznie ciezko mi sie zyje.. Chyba jeszcze nie doszlam do siebie.. zycie jest okropne, ale niestety.. trzeba uczyc sie zyc na nowo.. Co tam u Was dziewczyny? Jak tam mamoMalwinki? Szykuje sie jakies rodzenstwo dla aniolka?
Pozdrawiam Was cieplutko! -
Lorinka domyślam się że nie oczekiwałas od razu nie wiadomo czego, ja od początku tak jak mama Malwinki wspomniała postanowiłam zawalczyć o siebie byłam u jedynej Pani psychiatry i przepisała mi leki po czym wróciłam do domu usiadłam z mężem przy stole i patrzyłam na niego znałam jego stosunek do sprawy i że on nie cierpi leków, postanowiłam ze wezmę się za siebie dla niego i nie będę ich brać na tzw "trzeźwo"przez to przejdę poszłam do innego psychiatry (notabene powiedział coś podobnego ze nie potrafi sobie wyobrazić co przechodzę) i powiedziałam że nie chce leków bo nie jestem wariatka tylko osobą po traumatycznych przeżyciach i chce terapię i dostałam dwa skierowania i po niedługim czasie udalo się i chodzę babke mam świetną pomaga mi poza wsparciem meza rodziny przyjaciół znajomych pomału dochodzę do siebie to najważniejsze ze rozmawiasz z mężem i masz w nim wsparcie. Ja bez mojego ukochanego znikła bym jak pył mój mąż jest najwspanialszym człowiekiem pod słońcem i każdego dnia dziękuję że go mam i że miałam dzięki także jemu naszego syna 9 miesięcy pod sercem.
Ja od śmierci syna przestałam wierzyć w istnienie Boga więc tym bardziej nie mam powodu do obchodzenia różnych świat i czuję ulgę bo po co dodatkowo ryc sobie głowę nie potrzebne mi to wogole
Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 października 2018, 16:28
-
Ojeej.. Tak bardzo mi przykro.. czy to było pierwsze maleństwo? Ja mam już syna w wieku 4 lat. Do szczęścia brakowało córci.9 miesiecy starań i udało się.. ale gdzies tu juz przeczytalam i mialam podobnie jak jedna z was.. pierwsza ciaza z synem byla taka hmm ' normalna ' wszystko bylo takie oczywiste, a druga taka niepewna.. kupowalam ubranka, ale nie bylam pewna tego wszystkiego.. mimo, ze wszystko bylo dobrze.. chyba mialam jakies przeczucie Ewelina, a myslisz juz o rodzenstwie dla synka?
-
Dobrze, że mamy takie wsparcie w swoich facetach. Ja też nie przeżyłabym tego wszystkiego gdyby nie mój mąż. Bez niego bym zwariowała!
Czasem mam wrażenie, że za mało go doceniam..
Mamo Malwinki, staram się dbać o siebie, żeby jak tylko lekarz da nam zielone światło starać się o rodzeństwo dla naszego synka. Choć tak bardzo się boje, czy nam się uda i czy wszystko się ułoży. A Wy staracie się już o dzieciątko? Jeśli mogę zapytać...
Życzę każdej aniołkowej mamie tutaj, aby kiedyś mogła tulić swój skarb w ramionach.Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba -
Paulisha to było nasze pierwsze dziecko po prawie 4 latach starań i jeszcze syn zawsze marzyłam żeby mieć syna. Owinol sobie pepowine dwa razy wokoło szyji.
Myślę codzienne o tym że chce jeszcze zostać mamą z jednej strony juŻ z drugiej może jeszcze nie i to się tak przeplata ale coraz mniej jest tej drugiej myśli i to jest uważam nie do zatrzymania tryb matka został odpalony ale nie dopelniony tego się nie da wymazać tak działa kobieca natura tak zostałysmy stworzone. Po to mamy życie by dac życie. Ja jeszcze muszę odczekać po cc min pół roku ostatnio tak mi lekarz powiedział inny znów min rok czasami myślę że zostawię wszystko własnemu biegów i niech się dzieje co chce bo jak się okazuje nie na wszystko ma się wpływ.