Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Ewelin234, chyba wszystkie tutaj mamy podobne myśli co do macierzyństwa, raz chcemy,raz nie. Ale idealnie to ujęłaś, że jak już został "załączony" ten tryb matka to będziemy robić wszystko, żeby to się dopełniło. Ja też miałam cc i lekarz mi powiedział, że nie mamy zwlekać ze staraniami tylko za pół roku próbować, ale nie wiem co powie po wizycie kontrolnej. Dopiero 7 listopada idę na tą wizytę i sama jestem bardzo ciekawa co mi powie. Od różnych osób słyszałam, że powinno się odczekać rok po cesarce, wiec już sama nie wiem, jak to w praktyce wygląda dokładnie.
Ja się bardzo boję, że z tą raną może być coś nie tak... Z jednej strony nie mogę się doczekać tej wizyty, a z drugiej boję się cholernie, żeby tylko wszystko było ok...Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba -
nick nieaktualnyEwelin234 mam dokładnie tak jak Ty. Czasem sobie myślę, że chciałabym być już od razu w ciąży, a chwilę później przychodzi refleksja, że jeszcze za wcześnie, że nie dam rady, że nie wyobrażam sobie cieszyć się z kolejnej ciąży. Ale tak jak piszesz - tryb mama został włączony i nie da się tego odwrócić.
Zapisałam się do drugiego lekarza, żeby jeszcze usłyszeć niezależną opinię. Może dopatrzy coś, co moja lekarka pominęła. W tym tygodniu chcę rownież się przebadać tak ogólnie, jaki jest stan mojego organizmu po całej ciąży. A myślicie, że jest sens szukać jeszcze wśród tych problemów z zakrzepicą? Jeżeli mogę zapytać jakie badania robiłyście? Do jakich sepcjalistów się udałyście? Z jednej strony nie chcę popaść w paranoję i szukać chorób wszędzie, a z drugiej ciężko mi uwierzyć, że nie ma przyczyny tego co się stało
Ewelin234 - my też chcemy zostawić wszystko własnemu biegowi. Bez liczenia i kalkulowania. Jedynie chcę się wcześniej przebadać i wysłuchać opini drugiego lekarza. A później zobaczymy co będzie. Na pojawienie się dziecka w naszym życiu przecież jesteśmy gotowe. A o naszych Aniołkach nigdy nie zapomnimy.
Jestem dzisiaj po drugim dniu pracy... Dzisiaj było już lepiej niż w piątek, chociaż mimo wszystko nie jest to łatwe. Ludzie kompletnie nie wiedzą jak się zachować, co powiedzieć. A ja sama nie wiem czego oczekuję. Z jednej strony wkurza mnie jak wszyscy gadają o pierdołach, z drugiej jak ktoś zagada, że mu przykro, to od razu się rozklejam, a jeszcze z innej strony jak się do mnie nie odzywają, to jest jeszcze gorzej Mam nadzieję, że z każdym dniem będzie lepiej. -
Paulisha, oczywiście, że Ciebie pamiętam. Życzyłysmy Tobie żebyś, pomimo opinii lekarskich, jednak przytuliła żywe dziecko. Tak bardzo mi przykro, że tak się nie stało
U mnie minęło 7,5 miesiąca od śmierci mojej córeczki. "Zielone światło" od swojego profesorka dostałam po ok. 5 miesiącach. Od tego czasu współżyjemy bez zabezpieczenia, póki co bez rezultatów. Czy jestem gotowa? Nie wiem. Mam parę dni lepszych, nawet kilka tygodni, a potem znowu dołek, ale ten dołek jest też w dużej mierze spowodowany strachem przed bezdzietnością. Staram się, za radą pani psycholog, wizualizować sobie rodzeństwo mojej Malwinki, czyli np. jakie będzie to kolejne dziecko, do kogo podobne, jak będziemy spacerować z wózkiem po cmentarzu. Jeszcze w szpitalu wiedziałam, że chcę mieć kolejne dziecko, że jak poznałam smak przytulenia dziecka, poczułam to, to już nigdy nie odpuszczę. Początkowo również od razu chciałam być w ciąży, dobrze, że organizm nam to jednak trochę uniemożliwia, bo na pewno byłoby bardzo ciężko psychicznie.
Makakus, ja najpierw z badaniami zaczęłam szaleć na własną rękę. Była wizyta u rodzinnego, hematologa, hipertensjologa, flebologa, gastroenterologa, różne usg, rtg. Poważnie myślałam o tomografii całego ciała. Były między innymi badania w kierunku trombofilii. W końcu trafiłam na swojego nowego ginekologa położnika (profesora i ordynatora w jednej osobie). On w zasadzie chciał mnie tylko przebadać pod kątem zespołu antyfosfolipidowego. Ma doskonałe opinie, jest wyważony i ostrożny. Poczułam do niego zaufanie, wiem, że pokieruje moją ewentualną ciążą, że będę w bezpiecznych i odpowiedzialnych rękach. W naszej sytuacji to najważniejsze. Radziłabym zacząć właśnie od bardzo dobrego ginekologa, który się Tobą zajmie całościowo.
03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Lorinka o ta Blizne ja się boję strasznie choć lekarz powiedział że już jest ładnie zagojone nie mniej jednak pozostaje ta niepewność.
Makakus będzie lepiej ludzie są różni czasem coś palną inni się nie odzywają ale już w życiu tak jest ze szczęście przeplata się ze smutkiem. Ja od razu powiedziałam że nie chce być specjalnie traktowana bo to jest praca a do pracy prywatnych spraw nie powinno się przynosić ja teraz jak nigdy w życiu przestałam się pracą przejmować robię swoje i idę do domu. Tak myślę że jestem teraz na życiowym hight Level madrzejsza o życiowe doświadczenia bardziej opanowana i wiele rzeczy jest dla mnie mniej skomplikowane.
Badań nie robię żadnych nie mam wskazań aby je robić wszystko było ok... -
nick nieaktualnyDzięki dziewczyny za odpowiedzi. Ja zapisałam się do jeszcze jednego lekarza, aby mieć dodatkową opinię. Albo mi zleci jakieś dodatkowe badania, albo potwierdzi wersję mojej ginekolog. Niestety nie mam nikogo z polecenia, tak więc szukałam na Znanym Lekarzu. Wizyta dopiero na 14go listopada, tak więc jeszcze trochę poczekam. Co do zaufania do mojej obecnej lekarki, to teraz mam mieszane odczucia. Niby wszystko było ok, nie mam do niej żalu, na ostatniej wizycie poświęciła mi bardzo dużo czasu. Ale w głowie jest jakaś blokada chociażby przed wizytami u niej w gabinecie, który tak potwornie mi się kojarzy
A co do pracy - ja też nie chcę mieć jakichś specjalnych względów. Z resztą (na całe szczęście) inni szybko zapominają o cudzych problemach i zaczynają nas traktować zupełnie normalnie, co chyba pozwala wrócić do jakiejś rutyny.
Igle - zaczęłam dzisiaj czytać książkę, którą poleciłaś. Tylko beczałam przez pierwsze 3 rozdziały. Nie wiem czy nie za wcześnie na taką lekturę. Jakby któraś z was szukała, to tutaj znalazłam PDFa: https://docer.pl/doc/nsnvn51
Ja w sumie zaczęłam czytać dość szybko, ale sięgałam raczej po coś lekkiego, na czym nie trzeba się było jakoś specjalnie skupiać. Szukałam też książek związanych z tematem straty maluszków. Bardzo ciepła i taka budująca jest książka "Cisza pod sercem". Opowiada o czterech kobietach, które zaprzyjaźniły się na forum podobnego do tego
-
Ewelin234, tez niepokój o bliznę pewnie będzie jeszcze przez dłuuugi czas nam towarzyszył, a przy kolejnej ciąży to już w ogóle...
Makakus, my póki co zamierzamy z mężem wybrać się do genetyka, żeby powiedział co on myśli o wykonaniu badań w naszym przypadku. Lekarze w szpitalu i lekarz, który prowadził mi ciąże uważają, że nie ma wskazań do jakichkolwiek badań, więc jeżeli genetyk też to potwierdzi to nie będziemy robili żadnych badań.Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba -
Hej, dziewczyny. Na konsultacji u genetyka też byliśmy, zapomniałam napisać.
U nefrologa również. Malwinka była zdrowa, prawidłowo rozwinięta i wykształcona, w związku z czym odradzono nam drążenie sprawy pod kątem genetycznym. Taka zwykła, przypadkowa, głupia śmierć Oczywiście każda z nas jest innym przypadkiem.
Wczoraj osoba z kręgu zawodowego, która nie wie, że straciliśmy dziecko, niespodziewanie wyjęła telefon i zaczęła się chwalić fotkami swojego dwumiesięcznego dziecka i pięciomiesięcznego dziecka swojej siostry. Było tak ciężko, że aż mnie fizycznie zatkało.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Mamo Malwinki, wyobrażam sobie co czułaś. Ja jak widzę na portalach społecznościowych, jak ktoś dodaje zdjęcia swoich maleńkich dzieci to czuje się koszmarnie. Ostatnio koleżanka dodała zdjęcie, bo kilka dni temu urodziła, poczułam takie ukłucie w sercu, było mi tak ciężko... Dlaczego ja nie mogę tulić mojego dziecka, a inni tak? Tak cholernie mnie to boli
Ja mam dzisiaj jakiś gorszy dzień... Ta pogoda też robi swoje... Nie wiem co ze sobą zrobić. Nienawidzę takich momentów, w których odechciewa mi się wszystkiego... Gdybym miała syna przy sobie miałabym mnóstwo rzeczy do zrobienia, a tak to nawet nic mi się nie chce ruszyć.. od rana
tylko pranie zrobiłam i nic poza tym.. leżę i oglądam jakiś odcinkowy serial, bo nie mam ani siły ani ochoty zająć się czymś innym...
Coraz częściej nachodzą mnie myśli, czy będę mogła zostać jeszcze mamą.. tak bardzo bym chciała, a tak bardzo boje się, że nie będzie mi to daneWiadomość wyedytowana przez autora: 25 października 2018, 11:04
Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba -
Lorinka każda z nas ma takie obawy, każda z nas pragnie zdrowego malucha w najbliższym czasie i mam nadzieję że każda z nas tego doświadczy.
Odebrałam wyniki kariotypu i chyba są dobre,porobie pozostałe badania i umawiam się do lekarza i chyba już będziemy mogli zacząć się starać ...choc nie wiem czy nie wstrzymać się z tym do grudnia. Zobaczymy co czas pokaże. -
Julcia idźcie na żywioł myślę, że nie ma co zwlekać, zacznijcie próbować, a życie pokaże. Ja z moim tęczowym synkiem zaszlam w ciążę, gdy uznalam, że lepiej się na razie wstrzymać, bo wyszły mi spore problemy z tarczycą. Gdy robiłam badania nie wiedziałam, że już jestem w ciąży. Tak więc nigdy nic nie wiadomo.
Dziewczyny wiem, że ciężko Wam w to teraz uwierzyć, ale jestem pewna, że będziecie znów Mamami, dla kolejnego cudownego brata lub siostry Waszego Aniołka. Dacie radę przetrwać oczekiwanie ciąży, samą ciążę i poród. Najgorsze już wszystkie przeżyłyśmy. Ale walczcie błagam Was. Walczcie o kolejne dziecko. Ból i tęsknota nigdy nie miną, ale te wszystkie pokłady miłości przelejecie na to następne dziecko, które odda Wam wszystko ze zdwojoną siłą wynagradzając największe cietpienie z jakim przyszło się nam zmierzyć. Trzymam za Was wszystkie kciuki ogromnie.Córeczka - 2015
Synek - [*] 37tc - 2017
Synek - 2018 -
aZg, dziękuję za słowa wsparcia! Bardzo się cieszę, że doczekalas się maluszka, którego możesz tulić w ramionach! To daje nam nadzieję!
Dziewczyny ja wczoraj dostałam pierwszą @ tak jakoś dziwnie mi z tym.. jeszcze bardziej mi to uświadamia, że nie jestem już w ciąży... Wczoraj cały dzień przepłakałam...
Dzisiaj jest już trochę lepiej.Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 października 2018, 10:46
Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba -
aZg, dzięki za pokrzepiające słowa dające nadzieję na lepszą przyszłość. Można powiedzieć, że aktualnie "jakoś" wegetuję licząc, że kiedyś będzie lepiej, myślę, że pewnie nie tylko ja.
lorinka, mnie również każda miesiączka przypomina o tym, o czym zapomnieć nie sposób. Jesteś bardzo krótko po stracie i jest Ci na pewno strasznie ciężko. Pamiętam te emocje związane z pierwszą miesiączką, z jednej strony żal i świadomość, że tamten czas już nie wróci, z drugiej trochę radości, że powoli wraca płodność, z której może jeszcze będzie dane skorzystać. Żeby być w miejscu jak np. aZg musimy po prostu swoje po drodze wycierpieć. Każda z dziewczyn musiała zanim doszły do momentu przytulenia kolejnego dziecka. Trzymaj się kochana, nadchodzi weekend, zróbcie z mężem coś przyjemnego, spróbujcie się choć odrobinę zrelaksować.03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
nick nieaktualnyaZg dzięki za ten wpis, to naprawdę podnosi na duchu, zwłaszcza, że chyba dość szybko Ci się udało zajść w ciążę? Ja tylko o tym marzę... Chyba nawet właśnie pójdziemy na żywioł po najbliżej miesiączce. I co ma być to będzie.
Lorinka, ja też przed pierwsza miesiączka mialam mega kryzys. To było chyba wszystko na raz: hormony, poczucie że bardzo ważny i cudowny etap życia się skończył, powrót strachu o to kiedy uda nam się zajść w kolejną ciążę. No i wydawało mi się, że po tych 5 tyg powinno być chociaż trochę lepiej, a tu mega zawód, że w sumie jest gorzej.
Ściskam was dziewczyny, spokojnego weekendu:* -
aZg dzięki:* natłok strachu paniki obaw i nadzieij jest ogromny. Porostu się boje ale bardzo chce... W tym tyg ma być nagrobek a ja zamiast się cieszyć boje się go zobaczyć...wiem że znowu wszystko wróci, w przyszłym tyg robię badania i jak się trochę pozbieram to chyba będziemy działać jeśli będzie zielone światło
Wiadomość wyedytowana przez autora: 26 października 2018, 22:00
-
Makakus, zaszłam w ciążę 5 miesięcy po śmierci Synka. Zaczęliśmy się starać 3 miesiące po porodzie i też przepłakałam te 2 okresy kiedy nie udało się zajść, bo przecież miałam być w ciąży już od razu! To czekanie mnie dobijało, ale widocznie tak to miało być. Teraz jest mi łatwiej się "mądrzyć", bo już mam swój kolejny Cud obok, ale pamiętam doskonale, jak z ogromną radością ale i zazdrością czytałam wiadomości o nowych ciążach dziewczyn. I ja się doczekałam, tak jak i Wy się doczekacie. Powtarzajcie to sobie. I bardzo dobrze podchodzicie do okresu. Organizm wrócił do normy. Każda z nas musi ruszyć dalej, ze złamanym sercem, ale ruszyć. I życie nabierze jeszcze dla Was barw, tęczowych barw .Córeczka - 2015
Synek - [*] 37tc - 2017
Synek - 2018 -
Dziękuję dziewczyny, Wasze wpisy podnoszą mnie na duchu. To niesamowite, jak człowiekowi pomagają słowa wsparcia od Was. Jestem Wam naprawdę bardzo wdzięczna i choć to dziwnie zabrzmi cieszę się, że tutaj trafiłam... Nawet nie sądziłam, że takie forum może mi pomóc , a jednak!
aZg, a Ty byłaś pod jakaś specjalną opieką w ciąży? Ciąża przebiegała bez żadnych powikłań? Jeśli mogę zapytać.
Bo ja właśnie się czasem zastanawiam, jak to jest z tą następna ciąża...Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba -
Od paru dni nurtuje mnie temat święcenia pomnika. Czy Wy święciłyście pomniczki dzieci? Po co To? Przecież nasze dzieci są święte.
Przepraszam za tak wyskoczyłam ale tak mnie naszło w związku z 1 listopada. W tym dniu zawsze świeci się nowe groby, my już w zeszłym roku mieliśmy pomniczek ale o tym nie pomyślałem.
Co o tym sądzicie?