Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Witajcie Aniołkowe mamy. Ja również dołączam do Waszego grona. 4 miesiące temu straciłam syna w 33 tc z powodu uogólnionego obrzęku. Ciężko jest mi z tym pogodzić. A do tego nadchodzące święta, które max mnie dołują. Ciągle płaczę i myślę o tym wszystkim. Codziennie chodzę na cmentarz do synka.Ale muszę się jakoś trzymać bo w domu mam 3.5 letnią córkę. Jest mi bardzo smutno bo nie mam z kim o tym porozmawiać .Mama Aniołka Szymonka 33tc ur. 9.08.2018 zm.12.08.2018(*) i ziemskiej Juleczki ur.25.06.2015
-
Witaj Ania. Dobrze że tu trafiłaś, chociaż po raz kolejny powtarzam że takie tematy nie powinny wogole mieć miejsca. Nikt tak nie zrozumie jak my... tutaj możesz się wygadać, to naprawdę pomaga.
Przytulam Cię mocno. -
Ja zawsze myślałam, że rzadko zdarzają się takie smutne historie. Ale jest nas tak dużo. Tak dużo kobiet traci ciążę na późnym etapie. Tylko o tym się nie mówi. To taki temat tabu. Ciąża kojarzy się wszystkim że szczęśliwym rozwiązaniem ale niestety tak często nie jestMama Aniołka Szymonka 33tc ur. 9.08.2018 zm.12.08.2018(*) i ziemskiej Juleczki ur.25.06.2015
-
Bardzo Ci współczuję i witaj w naszym tragicznym gronie Również nie zdawałam sobie sprawy, że takie dramatyczne historie zdarzają się tak często. Albo może wypierałam to, sama już nie wiem. To chyba tak jak np. z chorobą nowotworową u dzieci, niby wiesz, widzisz w telewizji materiały z oddziałów, słyszysz o kimś kogo to spotkało, bardzo współczujesz, ale dopóki nie dotknie to osobiście, to jest to jakiś daleki, abstrakcyjny, wypierany temat. Ja najpierw bałam się, że nie zajdę w ciążę, potem bałam się poronienia i badań prenatalnych. Gdy w końcu odetchnęłam z ulgą, to moja córeczka zmarła w dniu terminu porodu. Odkąd tu jestem dołączyło całe mnóstwo dziewczyn, przykro mi, że również musiałaś03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Ostatnio gdzieś przeczytałam, że można być na samym dnie ale trzeba wiedzieć, że po to Bóg dał nam nogi, by móc się z tego dna odbić. Nie jestem zbytnio wierząca ale coś w tym jest. Każda z nas po śmierci dziecka była na takim "dnie" i każda z nas codziennie walczy o to by się z tego dna wydostać i odbić. Życzę Wam Aniołkowe mamy dużo siły i wiary w to, że wkońcu i dla nas zaświeci słoneczko. Pozdrawiam Was mocno i ściskam.Mama Aniołka Szymonka 33tc ur. 9.08.2018 zm.12.08.2018(*) i ziemskiej Juleczki ur.25.06.2015
-
Ja również nie byłam świadoma że można stracić dziecko w momencie kiedy jest ono już zdolne do życia poza łonem matki,chociaż czasem coś się słyszało. Jednak było to takie odległe, nie sądziłam że taka straszna historia będzie moja. Przez pierwsze 3 m-ce drżałam że strachu, po badaniach prenatalnych uspokoilam się w miarę, a po połowie to już wogole do tego stopnia że nawet kiedy trafiłam do szpitala, to wierzyłam że wszystko będzie dobrze. Ba, po porodzie też tak myślałam, przez kilkanaście godzin, do momentu kiedy straciłam pierwszego synka. Gdyby nadzieja mogła uzdrawiać...
Kiedy będąc na cmentarzu przechodziłam koło sektora gdzie leżą maleństwa, to patrzyłam że współczuciem na te maleńkie grobki, teraz nawet myślę że trochę tak jakby to miejsce wzbudzalo we mnie niepokój. A teraz jestem tam codziennie, a czasem nawet dwa razy, przez co Pani że sklepiku ma mnie pewnie za nienormalną... -
nick nieaktualny
-
Najbardziej boli, że człowiek dbał o siebie, chodził na badania i do lekarza regularnie. Jadł owoce i warzywa bo to przecież witaminy no i dobre dla dziecka. A jak wychodziłam że szpitala i widziałam niektóre przyszłe mamy palące przed szpitalem to myślałam, że mnie krew zaleje ze złości. Życie jest takie nie sprawiedliwe i okrutneMama Aniołka Szymonka 33tc ur. 9.08.2018 zm.12.08.2018(*) i ziemskiej Juleczki ur.25.06.2015
-
nick nieaktualnyWitaj Aniu. Strasznie mi przykro z powodu smierci Twojego synka. Tez myslalam, ze takie tragedie jak nasze zdarzaja sie raz na milion szczesliwych urodzen, ze po 20 tygodniu ciazy to juz w ogole prawdopodobienstwo smierci dziecka jest w promilu, a nie w procencie. Okazuje sie, ze bylam w bledzie. Wazne, ze mamy to forum. Nikt tak nie zrozumie tego, co sie przezywa, jak druga matka, ktora w trakcie ciazy stracila dziecko.
Tule.
Ja wczoraj pracowalam do 3 w nocy. Na poczatku rozwazalam, ze oleje prace, dostalam ze szpitala zaswiadczenie o prawie do urlopu macierzynskiego, ale kiedy pracuje, to przynajmniej nie placze. Z drugiej strony chcialabym sie odseparowac od calego swiata, zeby ten najgorszy bol wybolalal. -
nick nieaktualny
-
Też staram się wszystko robić, by o tym co się stało nie myśleć. Ale wieczorem wraca to wszystko jak bumerang. Jest mi strasznie przykro, że spotyka to coraz więcej kobiet:(. Najbardziej boję się zbliżających się Świąt. Najlepiej wymazałabym je z kalendarza ale mam jeszcze córkę i to dla niej muszę się postarać.Mama Aniołka Szymonka 33tc ur. 9.08.2018 zm.12.08.2018(*) i ziemskiej Juleczki ur.25.06.2015
-
A myślicie bądź stracie się o kolejne dziecko? Ja o tym czasami myślę ale i tak muszę czekać bo był to drugi poród przez cc no i muszę wykonać badania. Boję się ale chce spróbować. No ale zobaczymy jak będzieMama Aniołka Szymonka 33tc ur. 9.08.2018 zm.12.08.2018(*) i ziemskiej Juleczki ur.25.06.2015
-
Mikuśka, ja też chciałabym mieć to za sobą. Jeszcze przed wizytą w październiku, kiedy miałam podejść do transferu, dodawalyscie mi otuchy, bo toczyłam walkę że swoimi myślami i chciałam zrezygnować. A teraz nie mogę się doczekać. Nawet parę dni temu śniło mi się że spaceruję z wózkiem, chociaż nie widziałam dziecka to wiedziałam że jest moje. Tylko chyba nie podejdę w styczniu, z uwagi na to że w styczniu miałam udany transfer z chłopcami i to wszystko byłoby tak samo, a boję się że nie dałabym rady psychicznie.
Aniu, większość z nas myśli o kolejnym dziecku, niektóre się starają, parę jest w ciąży, są też mamy które już urodziły. Ja przez długi okres twierdzilam że nie chce więcej dzieci, jednak mam w sobie ogromne pokłady miłości i instynkt robi swoje. Ja po cc miałam czekać 6 mcy, potem mogłam zacząć starania (W moim przypadku in vitro), ale nie byłam gotowa. Nie wiem czy teraz jestem, ale po prostu pragnę mieć przy sobie maleństwo. I do tego zegar tyka- co w naszym przypadku ma ogromne znaczenie...
Widzę że twój synek żył 3 dni- mogłabyś napisać coś więcej, skąd obrzęk? Jeżeli chcesz oczywiście, nie chciałam Cię urazić. -
Aniu bardzo mi przykro. Tak jest nas zbyt dużo. Ja pierwsze Święta bez Synka spędziłam rok temu. Było ciężko, ale to będzie zawsze wracać, każda z nas uczy się codziennie żyć ze śmiercią swojego dziecka niestety.
Bardzo dobrze, że myślicie o kolejnym dziecku. Strach jest ogromny, ale już tyle razy to mówiłam WARTO x1000 .Córeczka - 2015
Synek - [*] 37tc - 2017
Synek - 2018 -
w styczniu b.r. dowiedziałam się że jestem w ciąży ogarnęło mnie radość. W domu mam 3,5 letnią córkę i zawsze z mężem marzyliśmy o drugim dziecku. Gdy na teście ciążowym zobaczyłam dwie kreski od razu zadzwoniłam do męża. Strasznie się cieszyliśmy. Córce też od razu powiedziałam , że mamusia nie może jej teraz podnosić bo ma dzidziusia w brzuchu. Zadzwoniłam tego samego dnia do lekarza w celu potwierdzenia ciąży. Po paru dniach wizyta u lekarza i jest potwierdzenie ciąży i usłyszenia po raz pierwszy pięknie bijącego serduszka. Czułam się w ciąży świetnie. Wszystko przebiegało dobrze. Pierwsza wizyta na badania prenatalne. Dzidzia strasznie się wierciła i nie można było dobrze go zbadać. Lekarz zalecił zrobienie testu pappa ponieważ mam 33 lata żeby wyeliminować ryzyko jakiejkolwiek choroby. Następna wizyta wszystko niby dobrze ale z testu papka wyszło duże prawdopodobieństwo wystąpienia zespołu Downa. Gdy lekarz mi to powiedział zalała mnie fala ciepła. Jechałam do domu z płaczem i ze strachem co dalej. Od razu też zadzwoniłam do lekarza genetyka, by wykonać odpowiednie badanie w celu wykrycia wady genetycznej u mojego dziecka. Oczywiście wykonałam badanie genetyczne na które czekałam 6 długich tygodni. Gdy odebrałam wyniki jaka była moja radość z mężem, że nasze dziecko jest zdrowe. Okazało się że pod sercem noszę syna. Zawsze marzyłam o synu i córce. Moje marzenia zaczynają się spełniać. Wtedy myślałam, że nic złego nas już nie spotka. Czas leciał, brzuszek robił się coraz większy. Córka ciągle to całowała i głaskała i nie mogła się już doczekać braciszka. Termin porodu miałam na 17 września. Czerwiec i lipiec był ciężki dla mnie z powodu upałów. Puchłam i strasznie było mi ciężko. Wszystko było ok aż do 9 sierpnia. Z 8-9 sierpnia dostałam skurczy był to 33 tc ciąży. Czułam że coś jest nie tak. Przecież za wcześnie na poród. Od razu też pojechałam z mężem do szpitala. Tam już wszystko działo się bardzo szybko. Okazało się że mały ma obrzęk płodu. Od razu wykonano cc. Zapytano nas czy wyrażamy zgodę na ochrzczenie syna. Lekarze poinformowali nas że nasz synek nie przeżyje. Był renomowany 2 razy. Zdążyłam się z nim pożegnać. Był taki piękny. Mój syneczek Szymon. Żył 3 dni. Walczył dzielnie . Za niedługo miną 4 miesiące jak go nie ma, a ja nadal płaczę i nie umiem się pozbierać. Codziennie chodzę na grób. Jest mi ciężko to wszystko zrozumieć. Chociaż mam w domu córkę to strasznie mi go brakuje. Staram się jakoś żyć dalej dla mojej rodziny ale jest mi ciężko. Nie potrafię już się śmiać. Boję się tego co przyniesie mi przyszłość. Ale dzięki tej tragedii docenia to co mam.
Byłeś i jesteś moim małym cudem. Moim bohaterem. Na zawsze pozostaniesz w moim sercu. Opiekuj się Twoją siostrą i daj mi siłę by to wszystko przetrwać.
Mama Aniołka Szymonka 33tc ur. 9.08.2018 zm.12.08.2018(*) i ziemskiej Juleczki ur.25.06.2015 -
Badania histopatologiczne nic nie wykazało. Przypuszczają lekarze że mój organizm jak i jego nie wytrzymał upałów jakie były w tym roku. Przyszło wysokie ciśnienie i pojawił się obrzęk. Ale to nie jest pewne.Mama Aniołka Szymonka 33tc ur. 9.08.2018 zm.12.08.2018(*) i ziemskiej Juleczki ur.25.06.2015
-
Ania 33, bardzo mi przykro, że i Ty dołączasz do naszego grona
U mnie podobnie, jak u Ciebie będą to pierwsze święta, które spędzimy bez naszego Synka i też jest mi z tym bardzo ciężko.. Każda z nas musi się podnieść po tej tragedii, która nas spotkała, chociaż jest to naprawdę trudne.
Jeśli chodzi o starania to zauważyłam, że prawie każda z nas marzyła o tym jeszcze w szpitalu (zaraz po stracie naszych ukochanych dzieci) i ja również tak miałam. A teraz jest różnie. Jednego dnia chciałabym być już w ciąży, a drugiego ogarnia mnie strach przed tym co się może zdarzyć... Ale tak jak już któraś z dziewczyn tutaj napisała chęć posiadania dziecka chyba jest silniejsza od obaw. Ja ze względu na cc muszę pół roku odczekać ze staraniami i wtedy dopiero będę mogła w 100% powiedzieć, czy jestem już na to gotowa psychicznie...
My pod koniec tygodnia się przeprowadziliśmy i mam nadzieję, że teraz już wszystko zacznie się układać.Wiadomość wyedytowana przez autora: 4 grudnia 2018, 20:38
Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba