Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Mada wysłałam Ci wiadomość na priv.
K.k.92 patrz na siebie. Masz męża, który Cię wspiera. Nie musisz się przed nikim tłumaczyć. Jezu, przecież to jest chore. Spotkała Cię straszna tragedia i potrzebujesz teraz spokoju i wsparcia. Olej to wszystko. Trzymaj sięMama Aniołka Szymonka 33tc ur. 9.08.2018 zm.12.08.2018(*) i ziemskiej Juleczki ur.25.06.2015 -
Przykre to strasznie. Bardzo Ci współczuję K.k.92 dodatkowych, niepotrzebnych stresów. Na pewno cała rodzina została postawiona w trudnej, bardzo wyjątkowej sytuacji. Ale ktoś tu jednak jest szczęściarzem, że mu się udało i tuli, karmi swoje dziecko, a ktoś inny ma najbardziej przerypane na świecie. I to na pewno nie ten ktoś, kto ma najbardziej przerypane, powinien myśleć o komforcie szczęściarza.
Z tym prawem do cierpienia i żałoby, w ocenie innych, to ciekawa kwestia.
Czy ja, skoro na wypisie ze szpitala mam w skrócie napisane "zgłosiła się w 40 tygodniu ciąży, w pierwszej fazie porodu, odbyła poród, wypisana w stanie dobrym bez dziecka, dziecko przekazano do chłodni miejskiej", mam w oczach takich negujących ludzi, większe prawo do cierpienia? Czy kobieta, której dziecko żyło 1 godzinę ma jeszcze większe? A jeżeli inne dziecko zmarło tydzień przed moim dzieckiem?
Albo żyło 1 dzień albo tydzień albo miesiąc? Bo wiecie, ja bym wszystko oddała żeby móc choć raz nakarmić moją córeczkę, raz usłyszeć jej płacz, umyć ją, spojrzeć w oczy, poczuć ciepło... Przywoływałabym te chwile do końca życia. Natomiast chyba żaden rodzic, którego żyjące zdrowe dziecko zmarło, nie powiedziałby, że żałuje, że się urodziło, że żyło, że lepiej żeby się nie urodziło, skoro żyło tak krótko.
Już kiedyś to pisałam, ale na początku zastanawiałam czy człowieka może spotkać coś gorszego. Moja odpowiedź była i jest taka, że jest to śmierć dziecka w strasznych okolicznościach - w wyniku morderstwa, gwałtu, zadanego cierpienia, gdy umierając cierpi, jest bez rodziców i przerażone. Pocieszenie od początku dawała mi myśl, że moje dziecko umarło w miejscu, gdzie czuło się bezpieczne i kochane.
Trudna sprawa, na pewno wymagająca dużo empatii, taktu, kultury, wyobraźni. Szkoda, że nie wszystkim jej wystarcza. Dla swojego dobra musimy się przynajmniej dystansować od takich osób.Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 stycznia 2019, 21:11
03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Dziewczyny, chyba pytam głównie te będące aktualnie w ciąży, co sądzicie o pomyśle utworzenia siostrzanego wątku "ciąża po śmierci/porodzie martwego dziecka"?
Od jakiegoś czasu się zastanawiam czy to nie byłby dobry pomysł. Pisząc o swojej ciąży czasami czuję się niezręcznie, że właśnie brakuje mi tego taktu i empatii. Nie chciałabym "dominować" tego wątku tematyką ciążową, bo niestety wciąż i wciąż trafiają tu dziewczyny świeżo po stracie i one są na innym etapie, potrzebują zupełnie czegoś innego. Zresztą i te z dłuższym stażem w cierpieniu też mają często gorsze dni i chcą się wyżalić, a nie czytać np. o ruchach innych dzieci.
Z drugiej strony cieszę się tą ciążą i chciałabym o tym pisać, a przecież my też potrzebujemy wsparcia swojego, czy też dziewczyn, które przeszły już naszą trudną drogę, bo nasze ciąże są jednak "inne", pełne nadziei, ale i strachu. Ja osobiście nie widzę siebie na innym forum, wśród "zwykłych" dziewczyn. Dziewczyny, które planują dopiero starania, lub inne chcące poczytać/pogadać o ciąży i staraniach, zawsze mogą odwiedzić drugi wątek, ale nie byłyby przymuszane do czytania o naszych ciążach. Napiszcie co sądzicie.Miśka_11 lubi tę wiadomość
03.2018 r. córeczka Malwinka (*) 40 tc
06.2019 r. tęczowa córeczka Jagoda -
Dziewczyny mi osobiście nie przeszkadza jak się cieszcie tym szczęściem .Ani nie "bolą" mnie Wasze rozmowy o ciąży. Fajnie mi się czyta, że u Was wszystko dobrze. Jakoś bym tęskniła tu za Wami;).
Ale też Was rozumiem, że kobiety świeżo po starcie mogą się niekomfortowo tutaj czuć.Wiadomość wyedytowana przez autora: 27 stycznia 2019, 21:42
Mama Aniołka Szymonka 33tc ur. 9.08.2018 zm.12.08.2018(*) i ziemskiej Juleczki ur.25.06.2015 -
MamaMalwinki mi też nie bo nie wiem ale jakoś daje mi to nadzieje że jeszcze może być dobrze. Jesteście może źle to napisze ale przykładem że po tragedii wychodzi słońce
A co do mojej szwagierki to tak ona nie próbuje sb wyobrazić co czuje... a jak zapytałam czy skoro tak bardzo współczuje to czy była na cmentarzu to powiedziała że nie. Także muszę zacząć się patrzeć tylko na mnie i męża a nie na to co myślą inni, chociaż zawsze uczono mnie żeby nie być egoistką.
To był ciężki weekend dla mnie i oby następny tydzień był lepszy tego sobie i Wam życzęJaś Antoni [*] 30tc 12.2018
Tęczowy Ksawery 02.2020 -
Pomysł z wątkiem dobry, ale jak dziewczynom nie przeszkadza to może tu od czasu do czasu coś napisać.. Nie chciałabym, żeby było to odebrane że już nie potrzebujemy tego wątku)) ja też nie czuje się dobrze jak wchodzę na typowe ciążowe wątki, czuję że to nie dla mnie.. Najlepiej czuje się tu z naszymi dziewczynamiAntoś 36tc [*]. Urodzony dla nieba :*
-
K.k.92 potrzebujesz teraz takiego spokoju od tych wszystkich emocji. Za dużo przykrych rzeczy spotkało Cię w tak krótkim czasie. Odpocznij od tego całego "cyrku". Przepraszam, że tak to napisałam. Ale szukaj wsparcia u osób, które Ci mogą pomóc. Nie chce byś w padła w depresję. To wszystko odbija się na Twoim zdrowiu. A musisz dbać o siebie i swojego męża. To WY jesteącie najważniejsi.
Dziewczyny tak jak pisałam wyżej smutno mi by było tu bez Was. W końcu razem się wspierałyśmy. Ja się cieszę Waszym szczęściem. I to mnie napędza i daje nadzieję na lepsze jutro. Także jak dla mnie ZOSTAŃCIE PROSZĘWiadomość wyedytowana przez autora: 27 stycznia 2019, 22:18
Mama Aniołka Szymonka 33tc ur. 9.08.2018 zm.12.08.2018(*) i ziemskiej Juleczki ur.25.06.2015 -
Witajcie dziewczyny. Dawno się nie odzywalam, bo jakoś tak podświadomie odcielam się od ovufriend. Straciłam moje bliźniaki w październiku 2017r. Chcialam Wam tylko napisać.. Walczcie... Walczcie o kolejną ciąże, o swój skarb na ziemi. Ja po mojej stracie od razu chciałam zajść w ciążę, ale lekarze kazali czekać, ciągle czekać. Już właściwie sama nie wiedziałam na co, na lepsze wyniki, na odpowiednią przerwę między ciążami. Zaszłam w ciążę doklad ie pół roku po porodzie moich chłopców. 8.01 urodziłam moja mała gwiazdę. To była trudna ciąża, głownie że względu na mój ogromny strach. Ale udało się. Wiem że ja sama szukałam wpisów kiedy, po jakim czasie dziewczyny zaxhodzilu w ciążę po stratach.
Co jakiś czas wchodziła na ten wątek, i za każdym razem niedowierzalam że ja tu należę, że toteż moje miejsce. Dzisiaj byłam pierwszy raz od porodu na cmentarzu... Takie surrealistyczne uczucie.. Nie chcę powiedzieć że dziecko jest lekiem na ból, ale jest jakaś forma terapii. Mi ta ciąża pomogła.
Wciąż nie mogę uwierzyć że to grono ciągle się powiększa, że tyle jest nieszczęść. Straciłam zaufanie do lekarzy. Moja ciąże prowadziło 3 niezależnych lekarzy. Wszystkie sugestie konsultowalam z kimś innym. Nadzialam się tez na takich lekarzy, którzy mój ogromny strach chcieli wykorzystać. Niezliczone ilości wizyt, dodatkowo płatne usg. Bo przecież ciąża wysokiego ryzyka. Tak naprawdę ciąża była książkowa, a to co się stało z bliźniakami wynikało porostu z patologii ciąży mnogiej i nie miało wpływu na kolejne ciąże. Takze chciałam się wyglądać. Walczcie, ale też bądźcie caujne jeśli chodzi o lekarzy. Ściskam Was mocno i oby było nas jak najmniej
-
nick nieaktualnyW sumie to jest chyba pytanie do dziewczyn, które są zaraz po starcie. Ja mogę zostać tutaj i przenieść się na inny wątek. Chociaż z mojej perspektywy wogole nie przeszkadzały mi rozmowy o kolejnych ciążach. Wręcz szukałam na wątku dziewczyn z podobnym przebiegiem jak u mnie, którym szybko udało się zajść w ciążę. Jeszcze niedawno pisałam, że za rok chciałabym być w tym samym miejscu co aZg... Dodatkowo mimo tego, że cieszymy się teraz naszymi ciążami, to mamy również te gorsze momenty. Ja właśnie wyszłam spod prysznica zalana łzami, bo przypomniałam sobie poród i jego finał, pomyślałam o przyjaciółce która rodzi za miesiąc i o tym, że nie wiem czy będę potrafiła ja odwiedzić po porodzie. A bardzo bym chciała, bo ona mnie wspiera i jest bardzo wyrozumiała. Dla mnie wasze szczęście jest jakimś promykiem nadziei, że te najgorsze momenty kiedyś miną. Jeśli jednak dziewczyny wolałby, żebyśmy się przeniosły, to jak najbardziej to uszanuje.
-
"Pisząc o swojej ciąży czasami czuję się niezręcznie, że właśnie brakuje mi tego taktu i empatii. Nie chciałabym "dominować" tego wątku tematyką ciążową,"
Mamo Malwinki ja dokładnie to samo sobie ostatnio pomyślałam że to jest może nie na miejscu. I znalazłam wątek "lipcowy mamusie 2019" weszłam poczytałam i odniosłam wrażenie, że ja tam nie pasuje ze ja zawsze będę "kobietą której umarło dziecko". Że te kobiety żyją w zupełnie innym świecie niż ja. One mnie nie zrozumieją. Już miałam się wogole nie odzywać ale to forum stało się jak nałóg. Ale jeżeli choć jedną dziewczynę to rani to ja tak samo to uszanuje. Możemy się spotkać na innym wątku.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 stycznia 2019, 07:02
-
Ja jestem za tym abyście zostały. Wasze ciąże są nadzieja, przecież wiecie jak to jest, kiedy watpisz że spotka Cię jeszcze coś dobrego, ale ktoś kto był w takiej sytuacji pisze, że ciąża może skończyć się szczęśliwie powrotem z dzieckiem do domu. W dużej mierze dzięki waszemu wsparciu, ale też wielu pięknym finałom zdecydowałam się zaryzykować.
-
Makakus mojej ciąży nie prowadził doc. Cnota. Do szpitala w Rudzie Śląskiej trafiłam dlatego, że tylko tam na Śląsku zajmują się takimi przypadkami. Ja tam bardzo nie chciałam iść, ale nie miałam wyjścia. Miałam złe wspomnienia z ciąży z Michałkiem, kiedy to 2 dni leżałam i czekałam na usg, po czym odprawili mnie do domu z zaleceniem wykonania amniopunkcji, bo uznali, że dziecko ma wadę genetyczną. Na szczęście moja gin prowadząca załatwiła mi konsultację u dr Dębskiej w Szpitalu Bielańskim w Warszawie. Tam mi zrobili transfuzję dopłodową krwi i badania. Kariotyp dziecka był prawidłowy i potwierdzono parwowirozę. Tyle, że transfuzja nie pomogła...
W ostatniej ciąży w czasie pobytu w Rudzie Śląskiej lekarze byli bardzo mili i naprawdę wierzyłam, że będzie dobrze, ale niestety...
A wiecie, że nawet leżałam w tej samej sali, co te 3,5 roku wcześniej?
Robert - 20.04.2012
Filip - 27.08.2013
Michałek - Aniołek 10.07.2015 [*] (31tc)
Aniołek 26.07.2017 [*] (10tc)
Szymonek - Aniołek 05.12.2018 [*] (26tc) -
2 dni leżałaś i nie zrobili nic tylko od razu stwierdzili,że to wada genetyczną? Ja też się bałam Ligoty bo różne opinie słyszałam ale jakby co to tylko tam. Jest tam dobra neonatolog. Próbowali walczyć o Szymona ale obrzęk zaatakował wszystkie organy. Zrobili co mogli. Opieka naprawdę super. Strasznie byłam zaskoczona pozytywnie opieką jaką mnie i mojego syna otoczyli.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 stycznia 2019, 10:25
Mama Aniołka Szymonka 33tc ur. 9.08.2018 zm.12.08.2018(*) i ziemskiej Juleczki ur.25.06.2015 -
nick nieaktualnyNo właśnie też myślałam, że jak problem jest z maluchem to na Ligote ze względu na 3 stopień referencyjnosci. Ale w sumie Ruda Śląska też ma trójkę. A to z ciekawości, w Rudzie się specjalizują jakoś w obrzękach? Mają lepszy sprzęt?
Co do szpitala, to w Zabrzu też wszyscy byli bardzo życzliwi i otoczyli nas opieką.Wiadomość wyedytowana przez autora: 28 stycznia 2019, 10:33
-
Makakus w Rudzie specjalizują się w trudnych przypadkach, w obrzękach chyba nie bardzo, co widać na moim przykładzie. Były tam kobiety w ciążach mnogich, z nadciśnieniami, cholestazą, wodogłowiem u dziecka i innymi wadami. Pytałam, czy jest jakiś inny szpital na Śląsku dla mojego przypadku, to usłyszałam, że tylko Ruda Śląska. Tu chodziło o jakieś leczenie płodu jeszcze w trakcie ciąży.
Ania 2 dni leżałam i czekałam na usg, a na usg stwierdzili, że wada genetyczna, bo przepływy były zaburzone - a były zaburzone ze względu na anemię u dziecka, a wady genetycznej nie było.Robert - 20.04.2012
Filip - 27.08.2013
Michałek - Aniołek 10.07.2015 [*] (31tc)
Aniołek 26.07.2017 [*] (10tc)
Szymonek - Aniołek 05.12.2018 [*] (26tc) -
Ja zawsze słyszałam, że ruda i Ligota to najlepsze ośrodki pod względem ratowania dzieci. Ja na Ligocie spotkałam super Panią prof. Neonatolog. Naprawdę polecam ją. Fachowiec. Ona wszystkie możliwe podejrzenia u Szymona sprawdzała ale nic nie wyszło i sama była zdziwiona,że żaden przypadek medyczny nie pasuje do jego objawów. Każda szpital czy to Ligota czy ruda mają swoich fachowców. Możliwe że oni nawet kosultują się między sobąMama Aniołka Szymonka 33tc ur. 9.08.2018 zm.12.08.2018(*) i ziemskiej Juleczki ur.25.06.2015
-
Jak na Ligote przyjechałam z czynną akcją porodową to muszę powiedzieć, że od razu się mną zajeli. Od usg i ktg. W nocy ściągali lekarzy. Podawali sterydy no wszystko co możliwe. Pełen pakiet lekarzy. Aż byłam zdziwiona. Strasznie mili i pomocni. Na każde pytanie potrafili odpowiedzieć. Nie zbywali jak to się niestety dzieje. Wiem, że gdybym miała rodzić to tylko tam. Pozatym obiecałam Pani neonatolog, że jeszcze tam wrócę i wyjdę do domu z dzieckiem na rękach.
Mada_85 lubi tę wiadomość
Mama Aniołka Szymonka 33tc ur. 9.08.2018 zm.12.08.2018(*) i ziemskiej Juleczki ur.25.06.2015 -
nick nieaktualny
-
Tam teraz cały oddział ginekologii jest remontowany. Ja też mam gdzieś warunki.Pomoc medyczna stoi na najwyższym poziomie i to jest najważniejsze. Tam też jest dużo studentów którzy naprawdę są max pomocni. Oby każda z nas wychodziła ze szpitala wiedząc że lekarze zrobili wszystko co mogli by nam pomóc.Mama Aniołka Szymonka 33tc ur. 9.08.2018 zm.12.08.2018(*) i ziemskiej Juleczki ur.25.06.2015