Poród martwego dziecka
-
WIADOMOŚĆ
-
Lornika na mnie dzieci które były zanim ja zaszłam w ciążę to spoko mogę się z nimi bawić itp ale nowonardzone to jakaś istna masakra. Wiem że będę mogła przebywać z takimi dziećmi jak sama będę tulić swoję lub co najmniej jak będę w ciąży.
Tylko że ja chcę by się w ciąży nie boję się jej i zrobię wszystko żeby być mamą znowu. Nawet jeżeli miałabym mieć te zastrzyki to przetrwam wszystko. No chyba że się nie uda to adopcja wchodzi w grę 😉 ale narazie nie myślę tak negatywnie.Jaś Antoni [*] 30tc 12.2018
Tęczowy Ksawery 02.2020 -
Ania33, też zauważyłam, że w tej kwestii jesteśmy bardzo "podobne" do siebie. Jak rozmawiałam z psychiatrą na ten temat, to mówiła, że takie popadanie ze skrajności w skrajność "chcę być w ciąży najlepiej już", a za chwilę "nie, ja chyba jednak odpuszczam, nie dam rady, nie chcę być w ciąży" - to jest normalny objaw po tym co przeszłyśmy. Bo z jednej strony wiemy, że niczego już w życiu nie możemy być pewne i wydaje nam się, że już nigdy nie będzie dobrze, że nic dobrego nas już nie spotka, a z drugiej strony gdzieś w podświadomości mocno wierzymy/chcemy wierzyć w to, że teraz to już może być tylko lepiej, że teraz się uda i wszystko się jakoś ułoży. Tylko ja mam wrażenie, że jak ktoś mnie z boku słucha, to sobie myśli: "No ta to już kompletnie zmysły chyba postradała, raz tak, raz tak. Wczoraj mówiła, że to jest białe, dzisiaj się upiera, że czarne...". Dlatego ja sama czasem sobie myślę, że zachowuję się jakbym zwariowała. Cieszę się, że chociaż Wy mnie rozumiecie. Zresztą osobom, które czegoś takiego nie przeżyły chyba w ogóle ciężko jest zrozumieć nasze zachowanie. Ile razy było tak, że nagle zaczynałam płakać, np.przy jakiejś rozmowie o dzieciach, a co niektórzy zadawali mi pytanie typu "ale czemu Ty zaczęłaś płakać? Stało się coś?". Ludzie nie rozumieją tego, że w nas cały czas to siedzi, że nadal to przeżywamy mimo tego, że upłynęło już "trochę" czasu. Dlatego wolę popisać tutaj z Wami, niż tysięczny raz tłumaczyć komuś, że boli mnie nadal to, że straciłam dziecko.Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba
-
Lorinko wierz mi, że rozumiem Cię. naprawdę wiem o czym mówisz bo mam tak samo. Mój mąż już ma mnie po mału dosyć i zaczyna dziwnie na mnie patrzeć jak mnie słucha co ja wygaduje:).
Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 marca 2019, 19:03
lorinka9191 lubi tę wiadomość
Mama Aniołka Szymonka 33tc ur. 9.08.2018 zm.12.08.2018(*) i ziemskiej Juleczki ur.25.06.2015 -
Trine dziękuję Ci za mile słowa :*
Dziewczyny ja też rozumiem co czujecie. To nie jest tak, że ja się nie boję, że dosłownie jestem gotowa i pełna entuzjazmu. Bardzo się boję, jest mi ciężko jak pomyślę co mnie czeka, bo przecież wiem, że znowu będzie leżenie potem szpital, zabieg i ciągły strach. Tylko ja to wszystko wiem, przeszłam już to wszystko i wiem co mnie czeka a jak strach mnie pokona to nigdy nie dam rady. Jestem gotowa na tyle na ile mogę, na tyle, że jestem pewna, że znowu chce być w ciąży i nie wybiegam w przyszłość z myślami i planami. Kiedy staraliśmy się wcześniej a kolejne miesiące nie przynosiły ciąży to już wtedy poczułam jak bardzo to jest dla mnie ważne a teraz poznałam inny wymiar miłości, miłości do tej cudownej maleńkiej istoty i marzę o tym żeby mieć zaszczyt wziąć ten skarb na ręce, usłyszeć płacz, móc karmić, przytulać, ubierać, kupić ten piękny wózek i pozwolić cioci (mojej siostrze) kupować piękne komplety ubranek, rozpieszczać i patrzeć jak dorasta. Nie wiem skąd we mnie te pokłady wiary i nadziei, ale staram się myśleć o tym jak może być zamiast o tym co straciłam. Każdego dnia tęsknię za córeczką, codziennie u niej jestem, modlę się o jej szczęście i mówię, że ją kocham, ale przeszłości nie zmienię. Za to przyszłość trzeba zacząć budować od głowy żeby dźwignąć ciężar kolejnej bitwy. Być może znowu przegram, ale równie dobrze tym razem mogę wygrać coś dla mnie najcenniejszego.
Zresztą przyznam się Wam, że czasem będąc u mojej córeczki myślę nad tym czy w razie co będzie miejsce żeby dopisać drugie imię... mężowi nigdy o tym nie mówiłam i sama się karcę za te myśli, ale tak jest. To jest po prostu strach i staram się go akceptować. Mam prawo się bać, ale nie można się temu poddać. Wiele razy w życiu się bałam a jednak zazwyczaj strach był bezzasadny.Wiadomość wyedytowana przez autora: 21 marca 2019, 19:42
Trine91 lubi tę wiadomość
11.2018 - poród przedwczesny 25 tc - ❤️Marcelinka [*] ❤️- niewydolność szyjki macicy
05.2020 - badania immunologiczne: KIR AA, HLA-C C2C2 -> IVF + Accofil, encorton, heparyna, acard
09.2020 - start IVF Invicta - krótki protokół - >1 BL->ET 4.1.1😢
02.2020 - 2IVF - krótki protokół -> 1BL-> ET BL 3.2.2😥
07.2021-3IVF Novum-> ET + ❄️❄️❄️❄️, 10dpt -0,15 mlU/ml😔
01.09.2021-scratching endometrium
06.10.2021 - crio blastki 5.1.2 - 8 dpt beta 171,3 mlU/l, 12 dpt - 1343,00 mlU/l, 20 dpt - 25352,00 mlU/l, 27dpt - ❤️
16tc - 160 g szczęścia
19 tc - 340g naszego Kubusia 🥰
24 tc - 780g szczęścia
29 tc - 1330g szczęścia
32tc - 1780g ❤️❤️❤️
36tc - 2800g naszego syneczka
38 tc - Kubuś jest z nami ❤️ 3500g, 54 cm -
Lorinko, ja Cie rozumiem. Życie po stracie to sinusoida i raz wydaje nam się, że damy radę, że teraz już musi być w końcu dobrze, a następnego dnia już od rana pojawiają się wątpliwości i wszystkie problemy, a nawet codzienne funkcjonowanie nas przerastają. Te gorsze dni po prostu trzeba przetrwać i mieć nadzieję, że jutro znowu przyjdzie ten lepszy dzień i wiara w to, że tym razem się uda. Co do kwestii smutku i "pogodzenia się" ze stratą to chyba tylko my kobiety po stracie wiemy, że tego nie będzie, że smutek pozostanie, że ze śmiercią dziecka się nigdy nie pogodzimy, pozostaje tylko nauczyć się jakoś z tym faktem żyć dalej.. Mnie ostatnio koleżanka, która też ma termin na czerwiec (nie wiem czemu wciąż piszę "też" skoro mnie już ten termin nie obowiązuje...) próbowała pocieszyć, że ona tez swoje przeszła, bo leczyla się w klinice niepłodności i rozumie mój ból co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że mimo najlepszych chęci ludzie z naszego otoczenia nigdy nie zrozumieją tego co czujemy...
Oluś ♡ [*] 08.02.2019 (24tc.)
-
Miśka, pięknie opisałaś te uczucia. Ja czuję dokładnie to samo i mimo, że wiem, ze czeka mnie "ciężka" leżąca ciąża, że różnie może być, że mogę przegrać, ale chcę zaryzykować, bo niczego bardziej nie pragnę jak móc codziennie tulić swoje dziecko, opowiadać mu lub jej o braciszku, kochać bezwarunkową miłością i żyć jak najpiękniej będę umiała dla tego maleństwa..
Miśka_11 lubi tę wiadomość
Oluś ♡ [*] 08.02.2019 (24tc.)
-
Hej!
Ja jestem właśnie w trakcie kolejnego poronienia (wczesne) i tak czytam to co piszecie o swoich emocjach i aż mnie ściska z niesprawiedliwości. Dlaczego to wszystko się dzieje? Czy my komuś krzywdę robimy? Tyle miłości czeka na te nasze dzieciątka a tu tragedia za tragedia
Złość mam w sobie, wiem że to niszczące uczucie, ale nie mogę się jej pozbyć.
Gdzie jest ten dobry Bóg??
Co jeszcze mamy zrobić??I IUI 12.2018
Aniolki 6tc (**), cp blizniacza lipiec 2017
Aniołek 6tc(*) maj 2018
MTHFR homozygota
Hiperhomocysteinemia
Hiperprolaktynemia czynnosciowa,
Nawracające polipy macicy
Mąż super
"Nienarodzone dzieci nie odchodza, one tylko zmieniaja swoja date przyjscia na swiat" -
LenaAnna bardzo mi przykro nie wiem co czujesz po tylu stratach ehh, naprawdę nie ma sprawiedliwości nigdy nie było. Matki które pragną dziecka jak niczego na świecie muszą cierpieć a taka patologia robi dzieci na lewo i prawo... serio jak myślę o tych matka które żerują na 500+ to nóż w kieszeni mi się otwiera i wtedy myślę że to powinno im się stać a nie mi, nam. Wiem jest to złe że tak myślę ale w takie dni jak te ciężko myśleć inaczej. Chociaż jeżeli chodzi o wiarę to nie wiem może Bóg daje tym matką szansę na zmianę siebie, a może z kolei my nie jesteśmy tymi"gorszymi" mami tylko zostałyśmy wybrane żeby mieć swoje aniołki i jak to moja mama mi powiedziała że nie każda ma że tak powiem taki zaszczyt mieć aniołka w niebie. Ciężkie to wszystko ale nie poddawajmy się. Żebyśmy miały narzekać, wylać morze łez to walczmy.Jaś Antoni [*] 30tc 12.2018
Tęczowy Ksawery 02.2020 -
Dziś mam dzień tych złych emocji, jestem zła na to wszystko te matki z dziećmi i wgl. Jakiś dramat a wyprowadziło mnie z równowagi głupie zdjęcie. Teraz wiem napewno nie jestem gotowa na spotkanie ze tą małą ani żadnym noworodkiem. Nie chce się zadręczać denerwować, bo teraz jestem ważna ja i mój mąż i nasza przyszłość.Jaś Antoni [*] 30tc 12.2018
Tęczowy Ksawery 02.2020 -
Ja też się pytam czasami gdzie jest ta sprawiedliwość. Co każda z nas zrobiła, że spotkała nas taka tragedia. Ale może zostałyśmy "wybrane" i k.k.92 tak jak powiedziała twoja mama nie każdy ma zaszczyt mieć swojego prywatnego Anioła Stróża, który przy nas czuwa. Musimy być silne bo mamy dla kogo żyć. Łatwo się jest poddać. Ale co potem? Co dalej?Mama Aniołka Szymonka 33tc ur. 9.08.2018 zm.12.08.2018(*) i ziemskiej Juleczki ur.25.06.2015
-
Oj dziewczyny jak ja doskonale rozumiem Wasze odczucia. Ten strach i pragnienie przeplataja się nawzajem. Tak bardzo bym chciała żeby każda z Nas mogła przytulic swoje dzieciątko, żeby każda z Nas mogła powiedzieć "jestem szczęśliwa". Żeby
W końcu na tych Naszych zbolałych sercach zrobiło się trochę lżej.Mama Olusia (*) 20.04.2018 -
LenaAnna, przykro mi, że i Ciebie dotykają takie tragedie.
K.k.92, doskonale Cię rozumiem. Ja wczoraj miałam taki mega zły dzień. Wszystko mnie dołowało. Dziewczyny to pytanie "dlaczego?" to już zapewne będziemy sobie zadawały do końca życia. Wiecie, jak mi jest głupio, że mam takie podejście do ciąży "szwagierki", że jej "zazdroszczę", że nie chcę się z nią widzieć... Ale tak cholernie mnie boli, że ja nie mogłam urodzić swojego synka żywego i nie mam Go dziś przy sobie. Wiem, że to okropne co teraz napiszę, ale ja na samą myśl o niej i jej ciąży, mogłabym się rozlecieć na kawałki... Momentalnie wpadam w taką "deprechę". Już widzę oczami wyobraźni, jak wszyscy się będą zachwycać cudownym wnuczkiem, czy wnuczką, będą ustawiać zdjęcia w ramkach, żeby się wszystkim pochwalić. ehh naprawdę ciężkie to nasze życie.
Ania2310, jeśli mogę zapytać, Wy już rozpoczęliście starania?Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba -
Lornika też mam tak z teściami że oni cieszą się wnuczką a ich wnuk leży na cmentarzu... Jestem zła zazdrosna i dlatego nie chce oglądać tej małej bo jest mi przykro, czuję się gorsza nie czuję się pełna kobietą. Gdyby to było wszystko łatwiejsze.
Ale nie poddam się dla siebie i męża 😉Jaś Antoni [*] 30tc 12.2018
Tęczowy Ksawery 02.2020 -
Niestety dziewczyny życie bywa okrutne. Właśnie moja koleżanka zza biurka dostała telefon, że zmarł jej tata a ledwo zdążyła wyjść z żałoby po mężu. Nie chce tego porównywać, bo się nie da, ale strata zawsze cholernie boli. Ciężko jest z tym żyć, ciężko stanąć na nogi po raz kolejny...11.2018 - poród przedwczesny 25 tc - ❤️Marcelinka [*] ❤️- niewydolność szyjki macicy
05.2020 - badania immunologiczne: KIR AA, HLA-C C2C2 -> IVF + Accofil, encorton, heparyna, acard
09.2020 - start IVF Invicta - krótki protokół - >1 BL->ET 4.1.1😢
02.2020 - 2IVF - krótki protokół -> 1BL-> ET BL 3.2.2😥
07.2021-3IVF Novum-> ET + ❄️❄️❄️❄️, 10dpt -0,15 mlU/ml😔
01.09.2021-scratching endometrium
06.10.2021 - crio blastki 5.1.2 - 8 dpt beta 171,3 mlU/l, 12 dpt - 1343,00 mlU/l, 20 dpt - 25352,00 mlU/l, 27dpt - ❤️
16tc - 160 g szczęścia
19 tc - 340g naszego Kubusia 🥰
24 tc - 780g szczęścia
29 tc - 1330g szczęścia
32tc - 1780g ❤️❤️❤️
36tc - 2800g naszego syneczka
38 tc - Kubuś jest z nami ❤️ 3500g, 54 cm -
Miśka, strasznie mi przykro z powodu Twojej koleżanki, biedna dziewczyna
Każda strata boli, my doświadczyłyśmy śmierci własnych dzieci, ale prawda jest taka, że statystycznie niewiele osób tego doświadcza i straty bliskich są dla nich niemniejszą tragedią i wiążą się z ogromnym bólem.. Eh kiedy wreszcie będzie dobrze na tym świecie..
Oluś ♡ [*] 08.02.2019 (24tc.)
-
Trine będzie dobrze, musimy w to wierzyć tylko to strasznie przykre. Choroby i śmierć bliskich zawsze przychodzą w nieodpowiednim momencie. Nigdy nie będziemy na to gotowe. Strata dziecka to jest na zawsze blizna w sercu, otwarta rana w głowie i pytanie dlaczego to ja tutaj nie jestem tylko moje dziecko. Tylko kiedy odchodzi ktoś nam bliski to zawsze bardzo boli nas którzy zostają tutaj ma ziemii i muszą żyć po stracie. Może faktyczne jest tak, że Ci którzy odchodzą robią na ziemi miejsce tym którzy właśnie przychodzą na świat, więc może koniec dla jednego to początek dla kogoś innego.11.2018 - poród przedwczesny 25 tc - ❤️Marcelinka [*] ❤️- niewydolność szyjki macicy
05.2020 - badania immunologiczne: KIR AA, HLA-C C2C2 -> IVF + Accofil, encorton, heparyna, acard
09.2020 - start IVF Invicta - krótki protokół - >1 BL->ET 4.1.1😢
02.2020 - 2IVF - krótki protokół -> 1BL-> ET BL 3.2.2😥
07.2021-3IVF Novum-> ET + ❄️❄️❄️❄️, 10dpt -0,15 mlU/ml😔
01.09.2021-scratching endometrium
06.10.2021 - crio blastki 5.1.2 - 8 dpt beta 171,3 mlU/l, 12 dpt - 1343,00 mlU/l, 20 dpt - 25352,00 mlU/l, 27dpt - ❤️
16tc - 160 g szczęścia
19 tc - 340g naszego Kubusia 🥰
24 tc - 780g szczęścia
29 tc - 1330g szczęścia
32tc - 1780g ❤️❤️❤️
36tc - 2800g naszego syneczka
38 tc - Kubuś jest z nami ❤️ 3500g, 54 cm -
Powiem Ci Miśka, że ja już od lat obserwuje w swojej rodzinie taką prawidłowość. Ktoś umiera i zaraz później rodzi się nowe dziecko, bądź odwrotnie dziecko się rodzi i krótko później ktoś umiera.. Już jakiś czas temu się nad tym zastanawiałam, że nowe życie na ziemi zawsze jest poprzedzone końcem życia dla kogoś innego. Trochę to przerażające, ale życie jest tak pełne zawirowań..
Oluś ♡ [*] 08.02.2019 (24tc.)
-
Wiesz Trine ja mam podobne spostrzeżenia. Ja zaszłam w ciążę kiedy mojego męża babcia zaczęła poważnie chorować i nasza córka odeszła a babcia ma się coraz lepiej. Widać nie mamy wpływu na boskie plany i choć do końca życia byśmy myślały o tym dlaczego tak jest to nigdy nie zrozumiemy. Tak naprawdę nie myślę, że nie ma sprawiedliwości. Ona gdzieś tam pewnie jest tylko my widzimy to inaczej patrząc na siebie jako na jednostkę a inaczej pewnie to wygląda z góry gdzie wszyscy ludzie na ziemi tworzą całość. Nawet kiedy myślę, że być może moja córka mogła "oddać" swoje życie komuś innemu to nie przestaje boleć, bo to moje życie, moja córka i mój ból, ale może patrząc na świat jako całość to ma jakiś sens...
Jakoś filozoficznie to brzmi, ale ta dzisiejsza wiadomość jakoś mnie rozbiła, mimo że nie dotyczy mnie osobiście.
Teraz widzę to z drugiej strony. Kiedy w życiu mojej koleżanki dzieje się dramat tutaj toczy się normalne życie. Każdy zajmuje się swoimi obowiązkami i funkcjonuje, bo mimo wszystko życie toczy się dalej czy tego chcemy czy nie.Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 marca 2019, 11:15
11.2018 - poród przedwczesny 25 tc - ❤️Marcelinka [*] ❤️- niewydolność szyjki macicy
05.2020 - badania immunologiczne: KIR AA, HLA-C C2C2 -> IVF + Accofil, encorton, heparyna, acard
09.2020 - start IVF Invicta - krótki protokół - >1 BL->ET 4.1.1😢
02.2020 - 2IVF - krótki protokół -> 1BL-> ET BL 3.2.2😥
07.2021-3IVF Novum-> ET + ❄️❄️❄️❄️, 10dpt -0,15 mlU/ml😔
01.09.2021-scratching endometrium
06.10.2021 - crio blastki 5.1.2 - 8 dpt beta 171,3 mlU/l, 12 dpt - 1343,00 mlU/l, 20 dpt - 25352,00 mlU/l, 27dpt - ❤️
16tc - 160 g szczęścia
19 tc - 340g naszego Kubusia 🥰
24 tc - 780g szczęścia
29 tc - 1330g szczęścia
32tc - 1780g ❤️❤️❤️
36tc - 2800g naszego syneczka
38 tc - Kubuś jest z nami ❤️ 3500g, 54 cm -
Miśka, bardzo mi przykro z powodu Twojej koleżanki. Ale zgadzam się z Tobą w 100%, że kiedy u jednych dzieje się coś złego, spotyka ich jakaś tragedia życiowa, to u drugich toczy się normalne życie. No i w sumie nie możemy mieć do nikogo o to pretensji. Bo tak, jak napisałaś życie toczy się dalej. Ja, jak narzekam mężowi, że inni mają tak dobrze bo wszystko im w życiu wychodzi, są szczęśliwi itp.itd., to on zawsze mi mówi, że to jest ta część ich życia, którą "ja" widzę z boku, a nie mam pojęcia co oni w życiu musieli przejść, żeby być w tym miejscu, w którym są teraz. Nie mam pojęcia, jak doszli do punktu, w którym się teraz znajdują. Myślę, że jest w tym dużo racji. Bo rzeczywiście, patrzymy na kobiety z wózkami, "zazdrościmy" im, a być może niejedna z nich również straciła kiedyś dziecko,a teraz doczekała się tęczowej pociechy?! Może też musiała przeżyć tą najokrutniejszą tragedię w życiu, która i nas spotkała, a potem walczyć w strachu i lęku, aby zostać mamą ziemskiego dziecka?! To prawda, że łatwo ludziom się ocenia, gdy patrzą ze swojej perspektywy.
Wiadomość wyedytowana przez autora: 22 marca 2019, 17:33
Synek 31tc [*] - Urodzony Dla Nieba -
Niestety Lorinko łatwo oceniamy ludzi, często się mówi, że ktoś jest smutny albo niesympatyczny a często Ci ludzie noszą na swoich barkach wielki ciężar. Niestety ile ludzi tyle historii. W tym całym ludzkim nieszczęściu dzisiaj zobaczyłam też kilka osób, które bezinteresownie pomogły i to od razu, bez żadnego proszenia i to było piękne. Zwłaszcza, że pierwsza do pomocy była mama, która straciła nastoletnią córkę kilkanaście lat temu.... także jednak wszystko jest po coś.
Jak Twoje samopoczucie Lorinko? Jest choć troszkę lepiej?11.2018 - poród przedwczesny 25 tc - ❤️Marcelinka [*] ❤️- niewydolność szyjki macicy
05.2020 - badania immunologiczne: KIR AA, HLA-C C2C2 -> IVF + Accofil, encorton, heparyna, acard
09.2020 - start IVF Invicta - krótki protokół - >1 BL->ET 4.1.1😢
02.2020 - 2IVF - krótki protokół -> 1BL-> ET BL 3.2.2😥
07.2021-3IVF Novum-> ET + ❄️❄️❄️❄️, 10dpt -0,15 mlU/ml😔
01.09.2021-scratching endometrium
06.10.2021 - crio blastki 5.1.2 - 8 dpt beta 171,3 mlU/l, 12 dpt - 1343,00 mlU/l, 20 dpt - 25352,00 mlU/l, 27dpt - ❤️
16tc - 160 g szczęścia
19 tc - 340g naszego Kubusia 🥰
24 tc - 780g szczęścia
29 tc - 1330g szczęścia
32tc - 1780g ❤️❤️❤️
36tc - 2800g naszego syneczka
38 tc - Kubuś jest z nami ❤️ 3500g, 54 cm